A ja nie będę cukrował tak jak wszyscy po obejrzeniu finału i stwierdzam, że mając 2 lata na nakręcenie ostatniego sezonu, wszystko zostało spłycone i pokrojone. Cały wątek Gene'a, jego złapanie i ta ''chęć'' poddania się i wręcz wydania w ręce policji była naciągana. Zamiana 7-letniego wyroku na 86-letni pod pozornym odzyskaniem ''relacji'' z Kim? Tej relacji już nie ma, a ona sama już nic nie zdziała. Jimmy zgnije i umrze w więzieniu. On się nie zmienił, on taki pozostanie. Kim zrobiła z siebie zbyt dużą ofiarę w tym wszystkim. Jimmy to Jimmy, albo go ktoś akceptuję takim jakim jest albo nie. Kochaj albo nie kochaj w jego przypadku, nienawidzić się go nie da. Szkoda, bo mogło to się potoczyć w zupełnie innym kireunku, gdyby Kim od niego nie odeszła. Wyolbrzymienie śmierci Howarda do niebotycznego załamania nerwowego i ucieczki oraz odkupienia wszelkich win jest dla mnie wciąż naciąganym zbiegiem wydarzeń - fakt Howard zginął, nie zasłużył na to, ale święty też nie był. Gdyby Kim prawdziwie kochała Jimmy'ego nie odeszłaby od niego. Ona sama chciała Howarda pogrążyć i po części to ona do tego doprowadziła, ALE albo kochasz Jimmy'ego albo nie, prosta sprawa. Spłycony wątek i naprawdę te zakończenie mogło iść w zupełnie innym stylu i może nie w formie potężnego happy endu, ale widać, że czy to Walter czy Jimmy musieli z góry skończyć marnie. Walter zginął jeszcze odkupując swoje winy, Jimmy zgnije w pierdlu. Jedynej postaci, której udało się uciec był tylko niezrównoważony psychicznie Jesse. Szkoda, mega szkoda, bo mogło to pójść kompletnie inaczej, a tak mamy szablonowe zakończenie przestępca - złapanie - więzienie - zgnicie w więzieniu/śmierć. Nic nowego
To dlaczego nie chciał dać szansy pracy dla Jimmy'ego skoro o tym marzył? Dopiero po śmierci Chuck'a chciał odkupić swoje winy? Jimmy też chciał je odkupić i nawet jego rodzony brat nie chciał mu dać szansy. Z jednej strony Jimmy to postać tragiczna, dlatego smutnie kończy, z drugiej nie zasługiwał na taki wyrok i na takie ostatnie błahe spotkanie z Kim w więzieniu. No dla mnie lipa