Dokładnie but odgrywa tu kluczową rolę. :D No proszę o Owenie nie pomyślałam i właśnie w taki sposób przypomniały mi się tweety z kiedyś jak Jessica i Dempsey pisali do Kevina dobra robota i takie tam. :)
Jeśli to okaże się prawdą, a nie miałabym nic przeciwko - póki Callie i Arizona są bezpieczne niech uśmiercają z państwa bez kontraktów kogo chcą - to chyba zrobię printscreeny sobie printscreeny na pamiątkę :D
Owen teraz tam wadzi i pełni rolę głównego cierpiętnika. Zajmuje miejsce szefa, z Teddy relacje ma byle jakie, zresztą jeśli ta scena w trailerze rzeczywiście ukazuje jak się godzą to jego odejście nie spowodowałoby później konieczności odczuwania wyrzutów sumienia przez Teddy w stylu "Umarł mój przyjaciel, a ja go tak okropnie traktowałam" etc. Scenarzyści nie musieliby się głowić w jaki sposób Cristinę uwiązać w Seattle i zastanawiać się w jaki sposób ich godzić, żeby nie spłycić postaci i skomplikowanej psychiki C. W tym wypadku zostałaby tam Mer, a z nią Dereck :D Poza Cristiną i Teddy Owen z nikim nie jest zbyt bardzo związany więc nie wiem jak miał by wyglądać jego wątek w kolejnym sezonie. Zresztą, mógłby sobie przez odejście Cristiny lub myśl, że zginęła podciąć żyły w jakiejś toalecie, samobójstwa jeszcze w GA nie było :)
jaka czarna wizja!! Chyba faktycznie nie lubisz Owena :D Ale masz rację. Jego watek powoli umiera śmiercią naturalną. Tylko gdyby to był Owen to szkoda Cristiny. Ona by miała wyrzuty, że tak a nie inaczej skończyło sie ich małżeństwo.
Tylko mi nadal nie pasuje to, że zginąłby ktoś ze szpitala! No ale kto tam wie co oni wymyślili...
Szczerze mówiąc Owen jest mi obojętny :) Denerwuje mnie, że jego wątek jest nierozłącznie połączony z wątkiem Cristiny, a ze względu na pogląd co do dzieci i jej charakter związku z tego normalnego nie stworzą. A nawet jeśli wymagałoby to stworzenia X odcinków - jej postać jest na tyle ciekawa, że jakoś ciekawiej można by było ją poprowadzić.
Zgadzam się, że ZNOWU musiałaby przejść swoje. I to mi się nie podoba, ale kto z bohaterów GA nie ma za sobą traumatycznych przeżyć?
Haha, chyba z całą energię poświęcam żeby chronić Callizonę :)
Gdyby zebrać to ile ludzi chce ochronić Calzonę to zakładam, że tylko one by przetrwały :D Wara od Calzony i od bailey i od Cristiny. Reszta mi wsio rybka :D
I Teddy! Jej rozmowy z żeńską częścią ekipy stały się dla mnie nieodłączną częścią serialu :)
Mnie osobiście brakuje rozmów Teddy z Arizoną. I w ogóle tych żeńskich schadzek w pokoju typu: Bailey, Teddy, Arizona i Callie.
Może gdy Jessica urodzi zajmą się nadrabianiem tych braków :) Bądź co bądź, teraz swobodnie się jej bawiącej pokazać nie mogą.
Właśnie sobie pomyślałam, że nie mieliby żadnych korzyści z usunięcia wątku za który dostają nagrodę GLAAD. Czytałam, że Shonda jest z niej bardzo dumna już nie wspominając o fakcie, że jako tako wpływa ona na prestiż i popularność GA.
A Lexie i Marka również nie może usunąć. Tyle zabawy w kotka i myszkę z fanami, by teraz zakończyć ten wątek? To chyba faktycznie będzie Owen.
Wielki fan. Widzę, że nawet konto na filmwebie założone w urodziny Chyler Leigh :D
Sentymentalnie, aż do momentu, aż zacznie się kolejny sezon i znowu zaczną się tak gorące spekulacje nad losami bohaterów :) Dzisiaj cieszę się jak dziecko, wgrałam na MP3 piosenki z GA gdzie śpiewają aktorzy, pewnie nie zdejmę słuchawek z uszu do momentu emisji nowych odcinków :D http://www.youtube.com/watch?v=TuCKqYXefek - świetne, nie mogę wyjść z podziwu dla głosu Sary :)
Szczerze Ci powiem,że nie chcę już tak zachodzić w głowę kogo uśmiercą w serialu. ;) Podoba mi się Silent night (6x10) w wykonaniu pani Ramirez jej głos jest po prostu niesamowity. ;) Przyjemnego słuchania życzę. :)
oni go chwalili za rezyserię odcinka :)
Ja na śmierc Owena się nie zgadzam, bo to najnormalniejszy facet w SG! I fajny szef!
Idę chyba spać, by szybko nastapiło rano :) i wtedy na spokojnie obejrzę odcinek
Jakoś wcześniej mu za nie nie dziękowali kto wie może reżyserował coś po raz ostatni. Owen najnormalniejszym facetem SGMW mogłabym polemizować. :P A co do kwestii pójścia spać to się zgadzam. :)
Tak patrzę na te setki postów, jakie tu wszyscy naprodukowaliśmy oraz na te wszystkie gorące dyskusje nt. "kto umrze?" na zagranicznych stronach i myślę, że Shonda osiągnęła swój cel: liczba widzów tego ostatniego odcinka będzie wprost proporcjonalna do liczby wszystkich tych dyskusji. :) Mam tylko nadzieję, że apetyt nas wszystkich na zapowiadane wielkie emocje zostanie zaspokojony...
Nie było mnie godzinę, a tu wyskoczyła 6 strona, prawie zapełniona. Masz rację, dawno nie było tak głośno o lekarzach z Seattle:-)
nie wiem,czy to wina kierownika mojeg o akademika,bo blokuje wszelkie strony,ale ten link nie dziala :/
Moze jakis inny?
http://www.jcappers.com/all-arizona/live-streaming-of-greys/ stąd może będzie Ci jeszcze któryś chodził. Mi odbiera jedynie ten ostatni.
SPOJLER
Totalnie nie wiem co to miało być. Ani nie tak ciekawy jak się zapowiadał, właściwie w drugą stronę, ani dramat, ani komedia... Punkt kulminacyjny koło 10 min nastąpił, później coraz słabiej. Cristina znalazła buta, jest wciąż człowiekiem Mer, Teddy wykopana... Callie jak zawsze świetna.
jak już spojlerujesz to może z większym rozmachem??;D co to znaczy, że Teddy jest wykopana?? Kto w końcu "poległ"????
Na you tube jest cala jej smierc, ale hm to nie robilo na mnie wrazenia szkoda bo uwielbialam lexie , musze poczekac na caly odcinek nawet bez napisow :(((
Mam podobne odczucia. Wstałam przed 6 rano, żeby zobaczyć odcinek. Jestem szczęśliwa, że Arizona żyje. Ale takich niedociągnięć jak w tym odc nie spodziewałabym sie po Shondzie! Czuję niedosyt.
SPOJLERY!!!
1. Derek mdleje z bólu, a za chwilę biega po lesie i jest OK?
2. Mark próbuje podnieść część samolotu, a później się opiera na nim (a pod nim Lexie).
3. Mark leży na nogach Arizony? Tzn pewnie na jednej, tej zdrowej, ale mimo wszystko. Ja bym umarła z bólu na jej miejscu.
4. Cristina i but - no myślałam, że padnę :D I ten tekst Arizony "She's not barefoot anymore". Za takie teksty właśnie ją uwielbiam :D
5. To rozwiązanie z Teddy nawet dość ciekawe.
6. Callie jak zwykle bezbłędna :D
No i czekamy na września. Ciekawe czy wznowią akcję w lesie czy będzie znów "kilka dni później". No wydaje mi się, że pierwsze rozwiązanie byłoby najlepsze.
Ja jestem bardzo zawiedzona, tak samo jak MayaxS, wogóle mnie nie urzekł ten odcinek. Do 10 minuty było dramatycznie, a później tak naprawdę nuda. Nie wiem po co zrobili tą katastrofę, ani to potrzebne, ani trzymające w napięciu. Chyba najsłabszy finał jak dotąd. I szczerze, jakoś nie płaczę, że muszę czekać do września.. ten cliffhanger jakoś na mnie nie podziałał.
SPOJLERY!!!
Po śmierci Lexie nic mnie już nie interesowało. Miałem gdzieś resztę odcinka. Mam tylko nadzieję, że Mark również zginie.
dokładnie tak... na początku ok, a ogólnie później to nuda i nuda i nuda... też się zawiodłam, myślałam, że będzie extra finał ... bo taki miał być, przynajmniej tak było można wywnioskować z zapowiedzi a tu klapa.... nie dość, że nuda, że zakończenie mi się za bardzo nie podobało, to teraz dopiero we wrześniu... eh...
Ja też nie jestem jakoś specjalnie zadowolona z finału. Narobili nam smaku, że nie wiadomo co będzie, a tu klapa. Jeszcze ten helikopter. Takie to było....bez sensu trochę.
Ja jestem ciekawa znów jak wznowią. Bo mam nadzieję, że ruszą z tego samego miejsca. I teraz z kolei ci którzy zostali będą się dowiadywać co się stało. Owen już wie, że coś jest nie tak. Callie czeka na Arizonę więc też pewnie zacznie się niepokoić. Kolacja z Webberem...tu pewnie pomyślą, że obie zabalowały i nie dotrą na kolację.
Zdecydowanie najsłabszy clifhanger jaki do tej pory był.
I jeszcze z twittera Shondy, coś od niej samej: http://www.twitlonger.com/show/hf6723
No nieźle się tu naprodukowaliście! :D Aż z zazdrością patrzyłam i przemogłam się, żeby nie wejść i nic nie zepsuć sobie, no ale nawet nie było co. Równie dobrze mogli skończyć na ostatnim odcinku.
Podpisuję się rekami i nogami, pod zarzutami, mimo, że zwykle aż tak nie czepiam się to w tym odcinku raziło trochę :/ No nie za dobrze to zrobili.
Za dużo scen Owen-Teddy, za bardzo przypominało mi Lost, zbędne sceny Bena i Bailey- tak wiem musieli to zamknąć, ale 10 sekund wystarczyłoby im. Ta panika Cris i Mer czasami jakaś taka nieautentyczna. Nigdy wcześniej nie odniosłam takiego wrażenia. Za bardzo rozwalili samolot jak na takie obrażenia.
Wyjaśnili w ogóle co się stało? Jako nie wyłapałam, żeby ten pilot coś mówił.
Czyli jednak Lexie? :/ Cieszę się, że to nie Arizona, lubię obie ale A. bardziej, 10 min zapłakania większe niż w 6 sezonie. Naprawdę miałam ciśnienie 2 razy wyższe, szkoda, że nie utrzymali tego przez cały odcinek. Powinni przeciągnąć dłużej sceny Marka i Lexie. Kurcze Ari kaszlnęła krwią- ile osób ma zginąć? Bo jak ma wrócić na 2 odcinki to ja dziękuję, mogła zginąć dziś. Powinni wcześniej dać zorientować się Owenowi, że coś jest nie tak.
Z plusów: początek i koniec- nawiązanie do areny, przemowa Callie, oczekiwanie na kolacji na resztę, sceny Slexie, muzyka, but Cris, śmiech Arizony
Ciekawią mnie: reakcje innych, w szczególności Alexa, Owena, Webbera, Callie, Bailey. Od którego momentu zaczną- błagam nie 3 miesiące później!
Dołączam się: apetyt, jakiego mi narobiono, niezaspokojony. Myślałam, że w tym odcinku lekarze, którzy zostali w Seattle, zdążą dowiedzieć się o katastrofie. Dziwnie napisany odcinek. Wiem, że musiał być zakończony tak, żeby zostawić otwarte furtki dla wielu aktorów, którzy wtedy nie mieli jeszcze podpisanych kontraktów, ale jestem pewna, że dało się lepiej, bardziej emocjonująco, scenarzyści GA już nieraz to udowodnili.
Śmiercią Lexie jestem zaskoczona, ale cieszę się, że żyją Arizona i Mark (choć może przedwcześnie, bo nie wiadomo, czy pojawią się na dłużej w następnych sezonach).
Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz: skoro Shonda zdecydowała się uśmiercić Lexie, a wtedy Ellen Pompeo nie miała jeszcze podpisanego kontraktu na kolejny sezon, to co byłoby z czynnikiem "Grey`s" w serialu, gdyby Ellen jednak zdecydowała się odejść...?
Bardzo szkoda mi Lexie, płakałam jak bóbr, ale dobrze, że z Arizoną i Markiem względnie w porządku, przynajmniej na razie.
Mnie najbardziej zastanawia jakim cudem Dereka ręka w tak wspaniały sposób "wkomponowała się" we wrak samolotu, a później złamanie wystarczyło, żeby ją uwolnić. I pozostała w całkiem niezłym stanie. Lub Lexie - czemu siła grawitacji nie spowodowała, że helikopter nie dobił jej od razu. Plus te zapałki - przecież mamy XXI wiek! Ok, chyba nikt z bohaterów nie pali, ale skoro już coś znaleźli to błagam - zapalniczka. Jak dla mnie - scenariusz pisany na kolanie.
widzę, że przeważają mieszane i negatywne uczucia a dla mnie finał był WOOOW!
Śmierć Lexie była dla mnie zaskoczeniem. Specjalnie wypuścili wcześniej 7 pierwszych minut, żeby nas uspokoić. Wszyscy mówili - nie no Lexie na pewno przeżyje, Shonda jest przecież nieprzewidywalna. I jest! Myślałem, że dowiemy się kto zginie pod koniec odcinka a tutaj prawie już na samym początku. Nie mogłem w to uwierzyć. Cały czas myślałem, że może jednak ją wyciągną stamtąd. Nawet jak wszyscy mówili już, że nie żyje i ją opłakiwali. Jakoś cały czas wydawało mi się, że to nie może być prawda. A jednak. Wzruszający był też motyw Owen-Teddy.
Natomiast baaaardzo podobała mi się kompozycja KLAMROWA. Finał zaczął się tymi samymi słowami, co pierwszy odcinek Grey's. To było świetne. Poczułem, że jakiś etap w serialu się zamyka, a może nawet cały serial. Kolejne sezony nie będą już takie same.
Wreszcie ktoś pozytywie się wypowiadający na temat zakończenia ósemki. Jak najbardziej Cię popieram. Jeszcze tylko czekać to września kto wie co szykuje dla nas Shonda w sezonie dziewiątym. ;)
No właśnie :) A co sądzicie o odejściu Teddy? Myślałem, że to nie jest ostateczne i w nowym sezonie jednak wróci do Seattle. Ale okazuje się, że było to drugie zaskakujące odejście z serialu.
Co do Teddy....hmm....właśnie ostatnio rozmawiałam z fanem serialu o tym. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że watek Teddy powoli umiera. Że, mimo iż ją lubimy, to od jakiegoś czasu nie jest w stanie więcej zaoferować serialowi. Jej wątek stanął w miejscu. Szkoda, że odeszła bo była sympatyczną bohaterką, jednak to w jaki sposób odeszła było bardzo delikatne za co dziękuję Shondzie. Miło, że Hunt postąpił tak a nie inaczej. W sumie uwolnił ją od siebie i tego szpitala. I zrobił to naprawdę w bardzo czuły sposób. Przynajmniej ja to tak odebrałam.
Szkoda mi tylko, że banda "Callie, Bailey, Arizona i Teddy" na tym ucierpi. Te ich spotkania zawsze były śmiechowe.