Odrazu dodam że wszystkiego moze nie zrozumialem jednak chce napisac co wg mnie poszlo nie tak po 1 sezonie (w 2 i 3 sezon).
- serial zrobił się zbyt zagmatfany, przez co widz nie był w stanie iść z tokiem fabuły jak to bylo w pierwszym sezonie
-zbyt wiele postaci zaczeło podróżować w czasie przez co stał się mało wiarygodny ( ojciec ktory szukał syna nie myslal o tym by np oglosic ten fakt calemu swiatu że jest podroznikiem w czasie, ale taka np hannah? stracony klimat bezpowrotnie, troche jak by kazda postac musiala miec po rowno godzin na ekranie i kazda musiala cos tam zrobic czyli przenosic sie itp.
- sam watek znikających dzieci byl genialny tajemniczy, experymenty w elektrowni, wielka zagadka i tragedia rodziny ulricha? czy to nie bylo doskonale? pozniej efekt motyla z uszkodzeniem ucha dziecka w przeszłosci przez ulricha? ciary na plecach cały czas. czemu to wszystko zostalo porzucone na rzecz kontemplacji na temat czasu przez kolejne dwa sezony? czemu z genialnego serialu kryminalnego powstal tak jak by dokument o czasie gdzie w tle przedstawiane byly bez dusznie kolejne wydarzenia bohaterow
- genialne w 1 sezonie budowanie klimatu poprzez pokazywanie zycia rodzin i tym samym wzbudzaniu silnych emocji na widzach Nastepujące pojedyncze zdarzenia dawaly cala palete odczuc.
- no i jeszcze te rozne machiny do przenoszenia sie, po co to? czemu ten tunel nie wystarczyl to wszystko przerodzilo sie w fantastyke gdzie 1 sezon dawal wrazenie jak by moglo dziac sie to naprawde