Nudny, monotonny i nic nie wnoszący. Taki był ten odcinek. Choć początek miał ciekawy z tą opowieścią Franka Seymona o jego ojcu. Po tej scenie przez około 50 minut oglądamy monotonne przesłuchiwanie różnych osobowości. Zdjęcia to oczywiście najwyższa liga, muzyka też jest świetna. Ale jakoś nie czuje tego klimatu co w pierwszym sezonie.
A co myślicie o zakończeniu? Farrell zostaje zastrzelony (po dwóch strzałach w brzuch z shotguna nie powinien się podnosić), nie wiem co mam sądzić o tej scenie. Po co robić coś takiego już w drugim odcinku?! Według mnie to byla najciekawsza postać, no ale cóż trzeba mieć nadzieję, że kolejne odcinki będą dużo lepsze.
Farrell to jedyny powód, dla którego oglądam drugi sezon. Odcinek straszna nuda. Jeżeli chodzi o zakończenie, to wyciekło już co nie co o tym czy Collin żyje, czy nie, ale nie będę spoilerował.
http://1.bp.blogspot.com/-lenOFF_tJtA/VYE82SQrrnI/AAAAAAAAOvM/WpSJ7CxVwkc/s1600/ umxHyF0bRFo.JPG to chyba wiele tłumaczy.
Przecież to wiadome, że przeżyje. Na trailerach można zobaczyć sceny z nim, które nie miały jeszcze miejsca. Dla mnie ta scena to porażka, bez jaj jak można przeżyć tak ostry postrzał, no ale cóż, nie ma co spodziewać się rewelacji, sezon drugi od początku był skazany na porażkę według mnie.
Nie oglądałem trailerów do Detektywa. Zbyt mocno ceniłem sobie serial po pierwszym sezonie i chciałem zostawićsobie jak najwięcej zabawy z drugim, jednak ten nawet nie umywa się do historii Rusta i Marty'ego. Nudny i nieciekawy wątek główny, postać tego gangstera jest strasznie sztywna moim zdaniem, ale wiele się nie spodziewałem po tym komediancie Vince'ie Vaughnu, czy jak mu tam. Farrell akurat tu rządzi, ten były wojskowy yo też straszny nudziarz, ta babka jeszcze jakoś daje radę. Puki co ogląda mi się to bardzo średnio.
No z całej czwórki Farrell zdecydowanie najlepszy, jednak do McConaugheya mu jeszcze strasznie daleko. Jedyne w czym drugi sezon może przebić pierwszy to klimat, jednak wątpię, czy w pełni wykorzystają potencjał Californii. Jeśli chodzi o postać Woodrugha (wojskowego) to o wiele go tu za mało, na razie schodzi na drugi plan i nie ma dużego pola do popisu, co miejmy nadzieję się zmieni. Najbardziej wyrazistą postacią jest właśnie Farrell w roli Raya i to on będzie tu grał pierwsze skrzypce. Vaughn wydaje mnie się strasznie sztuczny, widać to już nawet po jego wyrazie twarzy i co do niego nie mam żadnych oczekiwań.
Straszne jak można spartaczyć serial dając go wyreżyserować twórcy szybkich i wściekłych. Gdyby to był serial akcji to pewnie wyglądałoby to o wiele lepiej, ale jak na razie to nieudolna próba podrobienia pierwszego sezonu.
Ciekawy jestem czy nie okaźe sie nagle, że Colin to mutant z wnętrzościami z jakiegos metalu. Te dwa strzaly w brzuch pewnie nie zrobiły na nim wrażenia.
Nie no chyba pierdzielisz, że to robi reżyser Fast and Furious. Jeśli tak to straciłem właśnie cały szacunek do tego serialu. Z tym, że to próba podrobienia pierwszego sezonu nie zgadzam się w pełni. Mamy tu czterech głównych bohaterów, którzy na początku się nie znali i w przeciwieństwie do pilota pierwszego sezonu tutaj cały odcinek jest poświęcony, abyśmy poznali jakimi są ludźmi. W pierwszej serii akcja od razu ruszyła. Zgodzę się co do stylu, klimatu, muzyki, ale w sumie to nadal ten sam serial, więc nie potrzeba oryginalności.
Swoją drogą to liczyłem, że drugi odcinek będzie genialny. Ostatnia sekwencja kończąca pilot miała ogromny potencjał, ale oczywiście musieli to spartaczyć. Szkoda, bo przez ten sezon chyba zmienię ocenę serialowi.
Zakończenie pierwszego odcinka było mega klimatyczne i faktycznie pojawił się duży potencjał. Właśnie, szkoda, że nie rozdzielono serialu na dwa sezony, pierwszemu zostawiłbym tą dziewiątkę, drugiemu w tym momencie dałbym może 6.
A może jeszcze zrobią podział na sezony? Powinni, to niezwykle potrzebne w tym przypadku.
Farrell, cóż... Farrell spisywał się jak dotychczas dobrze. Ale scena z postrzałem (postrzałami właściwie) i to, że on jakimś cudem przeżyje już mi się tak nie uśmiecha. Mimo, że z całej czwórki ma największy potencjał, to jednak serial nie jest na tyle odrealniony, żeby bezkarnie stosowali takie zabiegi. Nawet kosztem śmierci najlepszego bohatera, ale powinni trzymać fason. Dwa postrzały ze strzelby i nic? Coś mi się zdaję, że wytłumaczą to tak, że Ray założył kamizelkę kuloodporną, a to jeszcze bardziej mi się nie podoba.
Akcja drugiego odcinka jest dosyć powolna, nie dzieje się za wiele. Chyba najbardziej podobał mi się początek, opowieść Vince'a o przygodzie w piwnicy. W tamtym momencie pomyślałam sobie "ee, już jestem spokojna, nie spaprzą tego sezonu". niestety potem się trochę posypało. Dodam, że mam nieco inne odczucia w stosunku do postaci granej przez Vince'a. Lubię go nawet.
Jak na razie nie wyrokuję, czekam na kolejne odcinki, które mam nadzieję pozytywnie mnie zaskoczą.
Ja pomyślałem identycznie, ta scena zapowiadała świetny odcinek. Co do kamizelki, to oglądałem tę scenę kilka razy i pod koszulą nie miał nic xD.
Aha, wspaniale -,- Czyli jednak pojechali po całości. Cóż, na broni się nie znam, ale wydaję mi się, że jeśli ktoś dostanie z shotguna dwa razy w brzuch, to ma małe szanse na przeżycie. Ech, ta cała magia telewizji. Gdyby to był inny serial to okey, nie rzucałabym się, jednak Detektyw jest realistyczny, nie mieliśmy w nim do czynienia z żadnymi dziwnymi, nierealnymi sytuacjami, więc jestem nieco zdegustowana całym zajściem. Mam nadzieję, że jakoś zgrabnie to wyprostują, bo serial jest naprawdę świetny i szkoda by było.
Ma zerowe szanse na przeżycie xD Widocznie w drugim sezonie twórcy nie postawili na realizm, tak jak w poprzednim. Czekam tylko na wyjaśnienie jak to przeżył, jeśli będzie w miarę w porządku to przymknę na to oko.
ale cięcie i kłucie nożem jeszcze jest możliwe do przeżycia. Strzał w brzuch dwa razy z shotguna... wydaje mi się że powinien mieć tam miazge a nie wnętrzości.
Niby tak, Rust nieźle wtedy oberwał. Ale oglądając finał pierwszego sezonu nie czułam jakiegoś wewnętrznego sprzeciwu do tego, co się w nim działo. Rany może i były głębokie, ale myślę, że jeśli ktoś by się mocno trzymał życia, to byłby w stanie się z całej sytuacji jakoś wykaraskać. Z tą strzelbą to już inna sprawa...
Verterain, masz rację. Będziemy musieli zapewne przymknąć na to oko, cóż zrobić.
Wersja z kamizelką chyba jest najbardziej sensowna, ale i tak mi się nie podoba. Ray nie wygląda na takiego gościa, który w obawie o swoje życie będzie biegał ubrany w kamizelką kuloodporną. A może go jeszcze nie znam?
Chyba nawet jeśli posiadałby kamizelkę to nie miałby dużych szans na przeżycie, gdyż drugi strzał był wykonany z odległości kilku centymetrów, więc ta scena to po prostu ogromna wtopa twórców :D
Tak to jest kiedy Justin Lin próbuje nakrecić coś "poważnego" ale nie koniecznie realistycznego :D
Jak mnie powiedziałeś, że on reżyserował Szybkich i Wściekłych to już kompletnie zwątpiłem w ten serial xD
Też o tym pomyślałam. Zaliczyli wtopę, to na pewno. I tak scenariusz z kamizelką przejdzie. Będę próbowali się tym ratować. Skoro szanse na przeżycie, gdy miał ją na sobie były praktycznie zerowe, to już bez niej nie ma nawet o czym mówić. Wybiorą mniejsze zło, tyle.
Kurde, czy tak tudno zauważyć ,że nie dostał ostrą , "prawdziwą" amunicją. W dodatku ani kropli krwi nie było widać.
Dlaczego nie chciał go zabić ? Pewnie się dowiemy w następnych odcinkach ,ale można zauważyć kamerę ,która nagrywała /streamowała .
Dokładnie, jw. Już wcześniej pisałem, że prawdopodobnie gumową kulą dostał i tyle.
A tu lamenty aż pod niebiosa.
Co by ta cała akcja miała znaczyć? Okey, wolę nie snuć domysłów. Spokojnie poczekam do następnego tygodnia i się zobaczy. Może macie rację, widocznie macie lepsze "oczy". ;p
Eureka! Nie wziąłem takiej opcji pod uwagę :D a to bardziej możliwe niż moja wersja i mam nadzieje że tak będzie.
Poza tym w jakimś celu ten koleś czatował pod domem. To nie był przypadkowy napad.
Drugi sezon póki co, jest jakiś taki niemrawy, pierwszy odcinek w mojej opinii dość przeciętny, drugi może ciut lepszy. Nie umywa się do 1 - ego sezonu, tam już po pierwszych 5 minutach odczuwało się , że mamy do czynienia z czymś wybitnym. W ogóle pierwsze 6 odcinków było niczym majstersztyk. Tutaj z kolei jest już słabiej w tym aspekcie. Zobaczymy, jak to się dalej rozwinie.
Zgadzam się z Tobą, choć robię to niechętnie. W przypadku pierwszego sezonu coś od razu zaskoczyło, po obejrzeniu pilota już wiedziałam, że ten serial będzie naprawdę wspaniały. W drugim sezonie takie coś mi się nie przytrafiło. Mam nadzieję, że wszystko się rozkręci, ponieważ widzę i w tym sezonie potencjał, dobry klimat. Nie wyrokuję jak na razie, żebym później nie musiała pukać się w głowę i pytać jak mogłam pleść takie głupoty.