Pierwszym sezonem byłem zachwycony.Matthew i Woody zagrali niesamowicie..Choćby cały sezon składał się z tego,że są tylko przesłuchiwani i tak bym pewnie obejrzał z zachwytem.
Trójka naszych bohaterów z 2-go sezonu nawet do pięt im nie dorasta...
Vince za to pozytywnie mnie zaskoczył (chociaż też musiałem się przyzwyczaić,
gdyż raczej kojarzył mi się z komedią....)
Akcja toczy się wolno i spokojnie,ale to w 1-szym sezonie wciągnęła mnie totalnie i czekałem na każdy następny odcinek.W 2-gim hmmm,zaczynam przysypiać i mam nadzieję,że końcówka 4-go odcinka tak jak mnie obudziła tak już zostanie....
Nie wiem...-nie chodzi mi o strzały i wyścigi!- niech się fabuła bardziej zagmatwa,niech dojdą nowe problemy i bohaterowie...
PS.
Zaliczałem kiedyś koszykówkę...
Po przebiegnięciu całego "toru" wykonując odpowiednie ćwiczenia
zawołał mnie egzaminujący i mówi:dobrze,całkiem nieźle,ale niech Pan
jeszcze raz to zrobi tylko z jajami.
To mi się przypomniało oglądając 2-gi sezon.
No brakuje większego powera,nawet ta strzelanina średnio emocjonująca(choć uwielbiam takie sceny),brakuje większego mroku,wielka "trójca"-jakby lekko uporządkowała swoje życie(ale pewnie się jeszcze nieźle spierd...mam taka nadzieję).Postać,która gra Vince ciekawie się rozwija a Colin,który mnie zachwycił na początku teraz przez brak alkoholu taki lekko przygaszony/wycofany,no ale moze to jego chwilowe przyczajenie :)