PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=654010}

Detektyw

True Detective
2014 -
8,4 164 tys. ocen
8,4 10 1 163840
8,0 52 krytyków
Detektyw
powrót do forum serialu Detektyw
ModernSky

w sumie do końca nie wyjaśnili co to było dokładnie, oprócz tego że jest to "ciemność". Potem na końcu wspominał, że poczuł obecność swojej córki i ojca i jeszcze wspominał o tych historiach o gwiazdach itp. Według mnie była to jego wizja "zaświatów". Trochę naciągana ta moja teoria, ale w sumie wyszedłem z założenia że nie warto się na tym skupiać bo i tak twórcy chcieli by to była taka niewyjaśniona tajemnica.

ocenił(a) serial na 8
pol1593

Chyba w pierwszym odcinku mówił, jakoby miał halucynacje w dzień. Jednak rozróżnia je od jawy. Pamiętacie te ptaki na niebie układające się w jakiś znak?
Może to była kolejna jego halucynacja i dlatego nie komentował tego co widział, jedynie "czucie córki i rodziny".

ocenił(a) serial na 9
Pan_Kracy

Tak, bo pracował pod przykrywką w wydziale antynarkotykowym i ćpał z dilerami. Po LSD czy innych psychodelikach miał takie wizje-jak widział te ptaki albo czuł smak jakiegoś koloru, np. odnosił się do koloru nieba. Myślę że to była jedna z takich "wizji" powstała na wskutek tego gdzie się akurat znalazł.

pol1593

on nie mówił o tym. to to była tylko halucynacja, której doznał ze względu właśnie na przeszłość narkotykową czy co tam w nim siedziało i było to takie rozproszenie go, dzieki któremu przeciwnik zyskał przewagę. o tym że widział swojego ojca i córkę to chodziło mu że to było wtedy co leżał zraniony nożem i już prawie umierał, a w ostatniej chwili pojawili się inni policjanci i udało się go uratować

ModernSky

To wyglądało jak jakiś wir albo cyklon. Bardzo przypominało znak, który miała pierwsza ofiara na plecach i który cały czas się przewijał /ptaki ułożyły się dokładnie tak samo/. Myślę, że to był jakiś symbol zła, może tego demona, którego czcił Errol..

lukasbo

"Czasami, mając je [halucynacje], czułem się, jakbym odkrywał tajemnice wszechświata"- powiedział Rust pod koniec drugiego odcinka. Raczej na pewno były to haluny... Ale pewnie znajdzie się garść fanatyków, którzy będą się spierać, że cała Carcossa była niczym przejście do innego wymiaru, szczelina w rzeczywistości i czasie, skąd "potwór" czerpał swoją nadnaturalną moc, i w darze składał jej ofiary w najohydniejszy sposób. Bądź że wszystko prowadziło właśnie do tego- wiru czasu i przestrzeni, który mógł stać się odpowiedzią na wszystkie pytania, być źródłem nieskończonej wiedzy...

Nie mam wiedzy, dzięki której mógłbym to wytłumaczyć. Czuję ideę, ale nie potrafię wyrazić jej słowami. Nie mam odpowiedniej wiedzy, by na ten temat się wypowiadać. Być może za jakiś czas do tematu wrócę, ale teraz po prostu brak mi czasu. Mimo wszystko zabrałem głos, bo przeczuwam, że wir mógł mieć wiele znaczeń. Pozdrawiam serdecznie :)

TomKruz

Halucynacja to była Otchłań. Rusty zrozumiał znaczenie symbolu.

ocenił(a) serial na 9
TomKruz

bardzo fajnie to wyjaśniles :) faktycznie scena pokazala czym byl symbolpodobalo mi ze zrobiono to niejednoznacznie....

ocenił(a) serial na 10
ModernSky

Może przeżył śmierć kliniczną, w końcu stracił niemało krwi, a pomoc przyszła dopiero kilkanaście godzin później?

Ludzie po śmierci klinicznej czują to, co opisywał pod koniec Rusty, czyli wszechogarniającą Miłość i obecność zmarłych bliskich.
Poza tym, mówił że ,,nie powinien tutaj być", czyli na Ziemi, bo kto zobaczy Tamten wspaniały świat, nie chce wracać z powrotem. To też element charakterystyczny dla śmierci klinicznej.

Nie sądzę, że to haluny. Rusty powiedział kiedyś, że odróżnia rzeczywistość od halucynacji.
Tak ja to zinterpretowałem.

Alexander_Supertramp

Mówisz o tym co bylo później. Koledze chodziło o ten wir przed walką.

ModernSky

Siemano.

No wlasnie, odkrywal tajemnice wszechswiata. Przez caly serial przewijalo sie mnostwo rozkminow o czasie, materii, i ludzkiej egzystencji w ziemskim swiecie (glownie w wypowiedziach Rusta, takze w wypowiedziach osob zwiazanych z kultem - np. chemik mowiacy "zrobisz to ponownie...czas to plaski krag" chwile przed tym, jak martwy wpakowal mu kule w leb). Sporo bylo w tym wszystkim symboliki, jak np. owy symbol spirali (wspomniany wir na koncu, symbol wykorzystywany przez zlych kolesi, lot ptakow ukladajacy sie w spirale), czy nawet zgnieciona puszka oznaczajaca kolo, okrag (podczas rozmowy z dwojka czarnych policjantow).

Spirala, kolo, czy okrag symbolizuja tu idee wiecznego powrotu, odradzalnosci, nieskonczonosci. Jako ludzie - wybryk przyrody, kupa miesa obdarzona swiadomoscia (za slowami Rusta) i uposazeni w zmysly, postrzegamy w naszym wymiarze czas linearnie (o czym Rust tez wspomina), szufladkujac w ten sposob rzeczywistosc na czas przeszly, terazniejszy, przyszly. Trzeba jednak pamietac, ze jestesmy jedynie organizmem, czescia wszechswiata, jej mikroskopijnym elementem. Rust zdawal sie miec ta swiadomosc, za pomoca swego intelektu, ducha i wizji przenikal otaczajaca go materialna rzeczywistosc widzac cos wiecej; dostrzegal ponadludzie prawa i mechanizmy (vide matematyk z "Pi" Aronofsky'ego). W innych wymiarach, w innym, mniej ludzkim (lub w ogole nieludzkim) sposobie postrzegania (jesli mozna przyjac perspektywe niestniejacego, potencjalnie postrzegajacego podmiotu) cos takiego jak 'czas' w ludzkim rozumieniu moze w ogole nie istniec. Moze tez byc nieskonczona caloscia "tu i teraz" - pamietajmy, ze naszym punktem odniesienia jest jedynie to, co mozemy w ogole objac ludzkim umyslem, a ludzki gatunek taki, jaki znamy i "pamietamy" jest stosunkowo mlody. Nasze mozliwosci poznawcze w danym momencie, bedace efektem doswiadczen calej ludzkosci, rozwoju umyslu, i swiadomosci prowadzacej do stale postepujacego rozwoju nauki pozwalaja nam z wiekszym lub mniejszym prawdopodobienstwem datowac powstanie wszechswiata, dlugosc istnienia planety ziemskiej, slonca i tak dalej (ktore sa ledwie mniej niz ziarenkiem piasku w calosci kosmosu). To wszystko jednak dane empiryczne, ktore pozwala datowac, nie przenikaja jednak prawdziwej istoty rzeczy, ktorej dowiesc nie mozemy. Mozemy tylko snuc teorie, na ktore nie znajdziemy nigdy twardych dowodow, mozemy jednynie ocierac sie o prawde, gdyz jest ona czyms duzo wiecej niz tym, czym sami jestesmy (co, wydaje mi sie, prowadzi niejednokrotnie np. do schizofrenii ;) ). Teorie probujace rozkminic sam fenomen wszechswiata i ludzkiej egzystencji wysuwane byly przeciez juz od czasow starozytnosci, chocby w nieskazonej duchem (np.) wspolczesnego zachodniego kapitalizmu kultury greckiej. Rust w pewnym momencie mowil o tym, ze wszystko sie powtarza, bedziemy nieskonczenie wiele razy przezywac swoje zycie na nowo nie pamietajac, ze "to juz bylo". Podobne slowa wypowiadal np. Platon (z tym, ze nie 'nieskonczenie).

Wydaje mi sie wiec, ze wir, ktory w samej koncowce widzi Rust, to owa CALOSC rzeczywistosci i nie-rzeczywistosci, calosc energii, materii i nie-materii, calosc kosmosu, calosc przestrzeni i nie-przestrzeni, ktorej wszyscy jestesmy czescia, i ktora nas przenika, ktora my tez w zasadzie jestesmy. Sam Rust mowil, odzyskujac swa ludzka swiadomosc, ze "nie powinien tu byc", w tym konkretnym, ziemskim swiecie w swym ziemskim wydaniu. Moze owa wizja, ktorej dostapil, spowodowana byla tym, ze przeczuwal swoja smierc, swoj kres, opuscil na chwile swoje cialo - tak wtedy, jak i pozniej, po walce. Czul obecnosc swych bliskich, gdyz zlal sie z nimi w jedna energie w niematerialnej postaci. Wir, spirala - wiedzial, ze w pewien sposob do nich powroci.

jak tak teraz patrze na to, co tu nabazgralem, to widze, ze nie jest to jasne jak przypuszczalem, ze bedzie, i nie wiem sam, czy do konca o to, co napisalem, w ogole mi chodzilo ;)

wiele niejasnosci, niedookreslonosc interpretacji, swietna fabula, swietne aktorstwo, swietny scenariusz i rezyseria, niesamowita muza, zdjecia, zajebista metafizyka, KLIMAT! Jedna z lepszych rzeczy, jakie ogladalem!

pozdro