Świetnie rozpisani bohaterowie, bogaci psychologicznie. Świetna, klimatyczna muzyka - Choen w openingu...
Niebanalne wątki romantyczne - związek dwóch poturbowanych psychicznie gliniarzy, świetny.
No i to paskudne, niewygodne i zapadające w pamięć zakończenie. Nie żartuje, śniło mi się...
Wiele osób twierdziło, że takiego właśnie zakończenia brakowało w również genialnym pierwszym sezonie.
Pierwszy raz daję dziesięć na dziesięć serialowi co oznacza dla mnie mniej więcej tyle, że niczego bym w tej historii nie zmieniał, cudownie się ciągnęła i pochłaniała do samego końca.
Swoją drogą oglądam produkcje pana Pizzolatto od samego początku, od pierwszego sezonu The Killing gdzie był tylko jednym z twórców. Teraz w drugim sezonie True Detective, gdzie jest już autorem mam wrażenie, że rozwinął skrzydła na co długo czekał. Pojedyncze zdania w dialogach wwiercały się w psychikę w wielkim stylu, brawa dla niego i czekam na kolejne produkcje.