Wszyscy się rozpływają nad McConaugheyem (i mają rację, żeby nie było), ale moim zdaniem Woody wcale nie jest tu
gorszy, po prostu McConaughey ma ciekawszy materiał do zagrania.
Swoją drogą, dobrze, że w ostatnich latach fabuła produkcji telewizyjnych nie musi rekompensować niedoróbek
aktorskich (a jest i serial, gdzie każdy, choćby jednoodcinkowy występ, to aktorski majstersztyk!), nie pytam nawet, kiedy
to trafi do nas, bo w większości przypadków nie doszliśmy jeszcze do pierwszego etapu (fabuła niczego nie
rekompensuje). Szkoda, bo nie jestem z tych co mówią, że jak polskie, to na pewno ch*jowe i naprawdę chciałbym, żeby i u nas powstawały lepsze seriale częściej niż kilka razy na dekadę.
McConaughey rewela, nareszcie pokazuje co potrafi, a Woody hmm, nigdy za nim nie przepadałam chyba przez ten (upośledzony) typ urody.
Apropos McConaughey:
http://www.youtube.com/watch?v=NZS5ZBU4orE
Jakby wyjęty z serialu :)
Wszyscy się rozpływają nad McConaughey bo wcześniej grywał w słabych komedyjkach, a teraz wreszcie jest prawdziwym aktorem. Przyćmił Harrelsona, ponieważ ten zawsze był co najmniej dobry.
To prawda. Harrelson jest świetnym aktorem i wydaję mi się że jest nieco niedoceniany.
Scena z 4 odcinka gdzie żona zostawiła mu walizki itp to pokaz aktorstwa WYBITNEGO.
Dokładnie... Albo później te żałosne próby kontaktu z nią (np scena w szpitalu). Niby nic, ale to motyw już tak ograny, że nawet dobrym aktorom zdarza się coś takiego zagrać sztucznie. A Harrelson był więcej niż przekonujący.
Świetne są te jego mikro uśmieszki gdy coś opowiada i wspomina zdarzenia sprzed lat i gdy rzeczywistość rozjeżdża mu się z głoszonymi prawdami.
Te "mikrouśmieszki" to akurat nierozłączny element jego gry (nie mówię: "maniera", bo brzmi to zbyt pejoratywnie), coś jak kamienne spojrzenie Eastwooda, czy wykrzywiona morda Carreya. Ale zgadzam się, są świetne.