Bo był bardzo dobry i zakończony świetnym monologiem głównego bohatera. Właśnie dlatego.
Po prostu świetny, nagle w jednym odcinku mają trop i wyjaśniają sprawę. W dodatku nawrócenie się ateisty. Idiotyzm.
Kolejna osoba pisząca o jakimś "nawróceniu". W którym miejscu Rust się niby nawrócił? I co ważniejsze, na co?
No właśnie.
Fragment wywiadu z NICIEM PIZZOLATTO:
ENTERTAINMENT WEEKLY: You said there was no conversion in the story. But was Cohle suggesting he now believes in some kind of afterlife when he told Hart about his near death experience?
PIZZOLATTO: It’s not a belief – he’s talking about an experience. And he’s not talking about a reconciliation with loved ones after death: If you listen to what he says, he says, ‘I was gone. There was no me. Just love… and then I woke up.’ That line is significant to the whole series: “And then I woke up.” The only thing like a conversion that he has is when he says, “You’re looking at it wrong. To me, the light is winning.” And that doesn’t describe a conversion to me as much as it describes a broadening of perspective. The man who once said there is no light at the end of the tunnel is now saying there might be order to this. I don’t think it says anything more than: Pick your stories carefully.
No i właśnie, tak mniej więcej sądziłem po obejrzeniu ostatniego odcinka. I właśnie dlatego ciężko mi jest wyobrazić sobie lepsze zakończenie - nikt nic nie potwierdza, nie zaprzecza, nie ma ostatecznego opowiedzenia się ani po jednej, ani po drugiej stronie, w innym przypadku mielibyśmy tanie podsumowanie na korzyść jednego ze światopoglądów, a tego się właśnie najbardziej obawiałem przed ósmym odcinkiem. A że ludzie lubią upraszczać i dorabiać do tego konkretną ideologię, żeby sobie wszystko ułatwić, to inna sprawa.
Też tego nie pojmuje :) Co takiego było w tym odcinku, że większość postanowiła go wyróżnić. Końcówka okazała się nieprzewidywalnie przewidywalna. Spodziewałem się jakiegoś porządnego j*bnięcia, twistu, zaskoczenia, czegokolwiek. A tu taki "happy end" :P Nie było to oczywiście jakieś mega złe ale w porównaniu do reszty odcinków wypada słabo. Stąd dziwi mnie ta ocena
odcienk slabszy, fakt, a dla mnie najlepsze byly pierwsze 3! odcinek 4 tylko koncowka. alew jako calosc... serial 10. :)