Serial mocno trafia w mój gust, fantastyczna gra aktorska (zwłaszcza Matthew McConaughey -
chapeau bas!). Zaszaleję i wystawię mu 9.
Niestety w ostatnim odcinku mocno nagięli rozumowanie detektywów. Już nie chodzi mi nawet o to,
że Martin pamięta kolor farby na budynku sprzed 18 lat, ale wywnioskować, że morderca nie miał
zielonych uszu tylko czapkę brudną od farby z owego budynku, to już jest co najmniej niewiarygodne.
No i zakończenie, które delikatnie mnie zawiodło. Ale tylko delikatnie, bo już od dawna uważam, że
jedyne rozwiązania tajemnic, które nie zawodzą, to te, które niczego nie rozwiązują, a widza
zostawiają w niepewności.
wyobraźnia dzieci jest niesamowita i tyle co do potwora :P Co do farby to mieli zdjęcie, które wisiało sobie i ciągle je widzieli, więc miał prawo nagle zaskoczyć z zielonym kolorem. Usprawiedliwiam i rozgrzeszam i uważam, że ostatni odcinek nie miał prawie żadnych niedociągnięć :)
to powinieneś być zadowolony, w końcu nie znamy wszystkich 'oprawców', z poprzedniego pokolenia prawie żadnego.
No tak, ale to budowanie jakiegoś niewiarygodnego potwora ze zniekształconą twarzą przez 6 odcinków i nagle taki śmieszny grubasek w 7... no cóż, musieli go w końcu pokazać, a ja nie czepiam się tego jakoś straszliwie, ale nutka zawodu we mnie powstała. :)