Tak jak już inni wspominali, należałoby rozdzielić dwa sezony. Ja daję 8/10 pierwszej serii, drugiej jeszcze nie widziałem. Mroczny klimat, trochę Twin Peaks, trochę Siedem, ciekawa historia, napięcie, świetna gra aktorska, wszystko to wpływa na bardzo pozytywny odbiór tego serialu. Jedynie leciutko zawiodłem się ostatnim odcinkiem serii, UWAGA SPOILER! gdyż jak dla mnie trochę za szybko wpadli na trop złoczyńcy i nie było jakiegoś zaskoczenia. Ot, jakiś tam nieznany człowiek z lasu sobie po prostu zabijał. Ja oczekiwałem, że za tym będzie stać jakaś ważna osobistość. No i sama końcówka, taka amerykańska, czyli z happy endem (główni bohaterowie pomimo wielu groźnych ran, dochodzą do zdrowia). Jednak cały pierwszy sezon bardzo udany.
Mnie także lekko rozczarowało zakończenie. Przecież kolo nie działał sam. Miał wspólników,którzy byli wystarczająco potężni,aby tuszować makabryczne zbrodnie. Z taśmy,na której nagrano rytualne zabijane dzieci,wynika,że sprawców było o wiele więcej(a mamy tylko dwa potwierdzone zgony). Z odcinka na odcinek dociera do nas,że w sprawę zamieszani byli bogacze,milionerzy(nawet była jakaś gatka o senatorze),księża,policjanci...Słowem większość przedstawicielstwa,co dowodzi społeczeństwem. Zamiast spektakularnych zatrzymań dostajemy "kozła ofiarnego" w postaci niezrównoważonego "dzikusa z dżungli",o którym pewnie będzie się mówiło,że działał sam,lub,że jego wspólnicy są jak dotąd nieuchwytni,ale śledztwo w ich sprawie ciągle trwa(możemy dopowiedzieć sobie,że zamożna elita spowoduje zamknięcie dochodzenia w najbardziej odpowiednim dla siebie momencie).
Wiem,że to celowy zabieg twórców,aby pokazać,że "takie jest życie",że"walka dobra i zła nigdy się nie kończy"(ostatnia scena ostatniego odcinka,w którym Rust opowiada o ciemności i gwiazdach na niebie),ale....mogli przynajmniej zdemaskować kilku innych zwyrodnialców
na samym końcu, w trakcie oglądania wiadomości telewizyjnych słychać, jak spikerka informuje, że FBI zaprzecza wszelkim związkom między mordercą a senatorem (a w domyśle każdym innym bogatym/wpływowym/znanym członkiem społczeności). Rust nie mógł pogodzić się z tym, że zdołali zrobuć tak mało, jednak nie mieli innych możliwosci. Marti skwitował sprawę, że dobrze, że kilku z morderców się pozbyli.
SPOILER ALERT jakby coś - będę tutaj pisał o wszystkim, zatem niech nie czytają ci, co jeszcze nie oglądali ;-)
No i właśnie to, że Rustowi i Marty'emu udało się dorwać tylko Errola, świadczy o tym, że nie jest to happy end (jest jeszcze jedna kwestia, o niej za chwilę). Zauważmy, że cały czas jest mowa o Królu w Żółci. I nie jest to gość, którego zabijają bohaterowie. Król w Żółci to coś więcej, niż człowiek. Bóstwo, demon, duch - każdy może sobie to interpretować inaczej. Tu polecam twórczość Roberta W. Chambersa, na której wzorowali się twórcy serialu. W każdym razie, z pewnością to Cohle i Hart oberwali bardziej, niż Yellow King. Jest w necie świetna interpretacja, która może troszkę zamieszać, ale może też pomóc inaczej spojrzeć na serial: http://io9.gizmodo.com/why-true-detective-is-a-supernatural-show-after-all-15643 70767 . Po angielsku, ale musicie wybaczyć, nie mam czasu na tłumaczenie ;-)
Ogólnie powiem tak: jak dla mnie świetnie zamknięty sezon. Szkoda, że drugi to całkiem inna bajka - moim zdaniem stojąca po drugiej stronie skali. Jednym słowem: okropna i bardzo słaba w porównaniu z pierwszym sezonem (jako stand-alone jest całkiem dobra, ale nie w porównaniu do pierwszego "Detektywa"). Pozdrawiam!