Chodzi mi o motyw Dory Lang. Już po pierwszym odcinku pojawiały się głosy, że ,,Detektyw" za bardzo
przypomina w tym względzie pierwszy sezon ,,Hannibala" - zwłoki młodej kobiety, szczere pole, ślady kultu
i poroże. Sam miałem takie wrazenie - czemu twórcy ,,True..." tak zdecydowali? Jakaś gra, specjalne
podobieństwo?
Po całym sezonie ,Detektywa" uważam, że właśnie nieprzypadkowo wybrali taki początek intrygi. I wypada
to w 100% z niekorzyścią dla ,,Hannibala". Tam trup ściele się gęsto, psychopaci są coraz bardziej
wymyślni i jest ich zdecydowanie za dużo. Nic nie ma czasu się rozegrać, a przecie to Mads ma grac
pierwsze psychopatyczne skrzypce. Efekciarstwo ponad wszystko, a 4 odcinek sezonu 2 to po porstu
autoparodia
W ,,True..." jest inaczej. Te pierwsze zwłoki są początkiem, trescią i zakończeniem całego sezonu.
Pieczołowicie budowana fabuła rzeczywiście ukazuje detektywów, którzy chcą wyjaśnić zagadkę. Brak tu
sztucznego efekciarstwa i epatowania przemocą, a efekt powala. Aby nie pogrążać zbytnio ,,Hannibala",
nie rozpiszę się na temat tego, że sama intryga jest w ,,Detektywie" również wielopoziomowa, skłania do
autentycznej refleksji nad sensem tego, co dotyczy nas wszystkich.
Tak więc moim zdaniem takie ułozenie i okoliczności śmierci Dory Lang to takie ,,dowalenie" temu
drugiemu serialowi, w celu pokazania, kto na dzielni serialów kryminalnych rządzi.
Detektyw jest bardzo dobry. Jak to mówią internetowe leśne ludki "warty oglądnięcia" ;)
Oczywiście że powinieneś. Zobaczysz ciekawe kontrasty między tymi dwiema produkcjami :).
4 odcinek 2 sezonu Hannibala jest celowo autoparodią, tak myślę. No i dla mnie H póki co wygrywa, głównie z powodu rozczarowującej końcówki TD.
No bo chodzi o tę potworność z miodem, tak? Ten wątek jest śmieszny, w tym sensie jest parodią wcześniejszych potwornych zbrodni. Tak to odebrałam, ale oczywiście to wcale nie musi tak być :)
Nie powiedziałbym, że to celowa autoparodia. Dla mnie to jakiś pretensjonalny wyścig, który z psychopatów okaże się najbardziej obrzydliwy i zadziwiający. Nie trafia mi to zupełnie, drugi sezon Hanniego jest po prostu gorszy
Zgadzam się. Odniosłam podobne wrażenie już przy czołówce Detektywa, do tego stopnia iż upewniłam się czy przypadkiem za Detektywa nie wzięła się ta sama osoba co tworzyła Hannibala. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się że nie. Ale z każdym kolejnym odcinkiem Detektywa utwierdzałam się w przekonaniu że to dobrze że autorem serialu okazała się inna osoba. Hannibal wygląda pięknie, cudownie wręcz, chce się zjeść każdy centymetr kadru, natomiast u Detektywa chce się pożreć przede wszystkim treść. Ja jestem zachwycona i rozczarowana że serial nie otrzymał jeszcze żadnego wyróżnienia.
Czytałam też że ma być drugi sezon - oby nie, ponieważ często przy kontynuacjach okazuje się że bardziej szkodzą niż pomagają, szkoda by było zniszczyć wrażenie które teraz Detektyw pozostawia po sobie.
Pozdrawiam.
Hannibal piękny od strony formalnej? Nie powiedziałbym. Serial z Mikkelsenem zarówno od strony realizacyjnej, jak i treściowej jest niesamowicie infantylny, pretensjonalny, co z kolei powoduje, że często zamiast dramatu/horroru/thrilleru psychologicznego otrzymujemy groteskę. Każdy symbol twórcy dosłownie wpychają w kadr, żeby przypadkiem widz go nie przeoczył. Warstwa muzyczna cechuje się zbyt wielką hałaśliwością. oczywistością i zamiast budować klimat, drażni bębenki wrzeszcząc: "Patrz! Patrz! Zaraz stanie się coś strasznego! Ktoś komuś zrobi kuku, albo wstrzyknie, albo ukroi. Łubudubu!" (pierwszym z brzegu przykładem może być ostatni odcinek, kiedy Willowi doktorek wstrzykuje eliksir prawdy). Każde ujęcie ofiar ma szokować, a jedyne co robi, to budzi uczucie zmęczenia (nadmiar przemocy jest tak duży, że aż nierealny). Poza tym, ani jedna scena od strony formalnej nie zapadła mi w pamięć. Warto także zaznaczyć, iż obróbka komputerowa rzuca się w oczy, podkreślając "budżetowość" serialu (niestety). Natomiast "Detekyw" ma wspaniałe dalekie plany, które portretują tajemnicze południe, i przede wszystkim cechuje się subtelną symboliką (np. moment, gdy odkryli ruiny spalonego kościoła, a Rust przez chwilę wpatruje się w ruch ptaków). Każde ujęcie buduje klimat, ukazuje mrok, stara się odsłonić to, co niewypowiedziane. Dbałość realizacyjna wręcz zachwyca od pierwszej minuty, pierwszego odcinka (scena gdy "ktoś" przenosi ciało Dory Lang). Wiele kadrów wpada w pamięć, a przypuszczam, że każdemu wpadł przynajmniej jeden (który stawia "Hannibala" w rzędzie przeciętnych serialików), czyli scena "najazdu" na skrytkę narkotyków w murzyńskiej dzielnicy.
Oczywiście, zgadzam się z większością tego co napisałeś, aczkolwiek pozostawmy kwestii gustu walory estetyczno - wizualne :)
Myślę że należy spojrzeć na sprawę z innej perspektywy, mianowicie "fenomenu" Hannibala na tle całego chłamu serialowego który zalewa rynek. W porównaniu do wszystkich innych seriali pseudo kryminalnych, Hannibal okazuje się perełką i czymś nowym pod względem merytorycznym i technicznym. Mimo tych wszystkich rzeczy o których dyskutujemy.
Natomiast na temat Detektywa, nie chcę za wiele mówić ponieważ ten serial przerósł moje najśmielsze oczekiwania pod KAŻDYM względem.
Chwileczkę, rozmawiamy o formie(tj. podstawie - rodzaj ujęć, kolorystyka, scenografia, symbolika, sposób przedstawiania danych treści itd.), a z formy można wyciągnąć odpowiednie wartości estetyczne, albo odczucia (estetyczno-wizualne). Możesz uznawać zdjęcia, czy kadry w Hannibalu za piękne, ale z drugiej strony osobiście mogę uważać, że nie masz wystarczających podstaw, żeby tak sądzić (i tym samym uniknąć argumentu redukującego dyskusję do zdania o posiadaniu swojego gustu). Mówisz o nowościach pod względem merytorycznym i technicznym. Sęk w tym, że nie dostrzegam żadnej technicznej nowinki, jaka miałaby się pojawić na łamach serialu. A jeszcze dalej nie widzę nic, co miałoby wysuwać go na piedestał ponadprzeciętności. :)
Hannibal wyróżnia się głównie samym Hannibalem (i Mikkelsenem w jego roli), cała reszta jak dla mnie często przypomina przeciętne historyjki kryminalne (super-zdolność Willa, nowoczesne laboratorium, nieco głupiutki szef, mądra azjatka, naukowcy-żartownisie itd.). :)
Mnie się bardzo Hannibal podoba, od strony wizualnej szczególnie. Już o tym pisałam - mam taki pomysł, że wydarzenia oglądamy nie obiektywnym okiem kamery, ale na przemian oczami Willa i Hannibala (na jawie i we śnie), a to nie są zdrowe oczy ;)
Drugi sezon TD bedzie na pewno i wszyscy już drżą o to, jak bedzie wyglądał. Ponoć mają być tym razem dwie główne bohaterki i... sekta okultystyczna związana z transportem drogowym. Tak mówi Internet.
To ma być tak: „sekretna okultystyczna historia wiążąca się z narodzinami publicznego transportu w USA”. I strasznieś sceptyczna.
To było tak: „sekretna okultystyczna historia wiążąca się z narodzinami systemu szkół dla ubogiej młodzieży w Luizjanie”. I dałaś 9/10.
Pizzolatio jeszcze mówił, iż akcja sezonu 2 ma być przeniesiona do Kalifornii, oraz że iż dużo czytał na temat ostatnich 40 lat historii rządów w Południowej Kalifornii, gdzie ma być przeniesiona akacja.
Dobre, co?
Okultystyczna historia, polityka lokalna w Kalifornii i nadrodziny systemu publicznego transportu w USA.
Zaintrygowało mnie to. Zaiste, zaintrygowało. Od tygodnia czytam o wyborach lokalnych w San Diego, członkach Kościoła Szatana z Los Angeles, udziału masonerii w budowie systemu kolejowego w czasach industrializacji po Wojnie Secesyjnej, stowarzyszeniach okultystycznych na Zachodnim Wybrzeżu, zmowie pomiędzy General Motors oraz kilkoma innymi korporacjami w sprawie zmonopolizowania i podziału rynku na dostarczanie pojazdów dla linii tramwajowych i autobusowych m. in w LA (General Motors streetcar conspiracy).
Okultyzm, a szczególnie hermetyzm, ma to do siebie, że w jego ramach wszystko da się połączyć z wszystkim. Napoleona z Templariuszami, Templariuszy z bronią jądrową, broń jądrową z Protokołami Mędrców Syjonu, a Protokoły z amerykańską inwazją na Afganistan.
Więc czegóż by nie okultystyczną wersję powstania systemu transportu publicznego w USA z lokalną polityką w Kalifornii?
Może wyjść bardzo głupio, absurdalnie, może wyjść też tajemnicza, porywająca historia. Wszytko zależy od talentu i wyobraźni twórcy... co jak co ale Pizzolatto je ma.
W takim razie ja jestem bardzo zaintrygowana :D Tylko szkoda, że będą nowe osoby zamiast Matthew.
Szkoda, ale i nie szkoda. Matthew okazał się arcy utalentowanym człowiekiem. I Rust w jego wykonaniu JUŻ PRZESZEDŁ do historii... ale z drugiej strony mnie bardzo podoba się koncepcja serialu jako antologii zupełnie oddzielnych historii. Twórcy mogli by posłużyć się podobną metodą co American Horror Story (którego, nawet przy moim zamiłowaniu do grozy i niesamowitości nie strawiłem pierwszego sezonu - takie to było wtórne) czyli obsadzić w innych rolach tych samych aktorów. Nie wiem jak to wyszło w drugim sezonie AHS (pierwszy mnie tak zirytował, że nie dałem szansy drugiemu) ale pomysł ten w przypadku TD byłby chybiony.... Nie zależnie od tego kogo by Matthew nie zagrał, ludzie by i tak go porównywali z Rustem.
Co do Rusta się zgadzam, ale chciałabym go jeszcze zobaczyć. Może będą takie poboczne wątki, np policjanci z Luizjany przyjadą pomóc w śledztwie... (żartuję, żartuję, to by dopiero było naciągane ;)
AHS podobał mi się, bo sztampowe sytuacje, zestawia w ciekawy sposób. Poza tym jest bardzo dobrze zagrany.
Rusta nie zobaczysz... chyba że oczami wyobraźni. Poważnie. Pizzolatio jest także pisarzem, jego debiutancka powieść była nominowana do Edgar Award. Facet mówił w jednym z wywiadów, że nabył prawa do używania postaci Rusta i Mart'ego w utworach literackich. Mówił też, że jak go już "wykopią z Hollywood" (cytuje z pamięci) to na pewno napisze jakieś powieści z parą detektywów jako bohaterami głównymi.
To z tym spiskiem General Motors wydaje się mi coraz bardziej prawdopodobne, nie tylko ja tak myślę:
http://www.buzzsugar.com/What-True-Detective-Season-2-About-34323502
Z tym że nie chodziło o dostarczanie pojazdów, tu walnąłem głupotę, ale o wykończenie przez GM oraz koncerny naftowe publicznego transportu (lin tramwajowych) aby napędzić popyt na samochody osobowe
Sama konspiracja, chociaż nigdy jej sądownie nie udowodniono, była jednym z ważniejszych (z tego co czytam) wydarzeń w USA w XX wieku jeśli chodzi o jej skutki: zmieniła amerykańską gospodarkę oraz kulturę
No to wszystko to coraz bardziej intryguje. Przez Ciebie nie doczekam do drugiego sezonu