Jak wrażenia po 3 odcinkach 2 sezonu? Mi osobiście podoba się lecz wolno sie rozkręca. Bardzo dobre role Farrella i McAdams trochę gorsze Vaghna i Kitcha ciekawa historia niezły klimat. Czekam na odc. 4
A wg mnie to właśnie Vaughn jest tutaj objawieniem, tak samo jak McConaughey w pierwszym sezonie. I nie jest to oczywiście ten sam poziom aktorski, ale jeśli wziąć pod uwagę to, że Vince do tej pory grywał jedynie w komediach - zachwyt ten nie jest bezzasadny.
To prawda że Vaughn gra tutaj na dużo wyższym poziomie, porównując jego poprzednie role, ale to Farrell od początku mnie zafascynował. Gdybym miał wybrać pomiędzy tymi dwoma panami wybrałbym Farrella, co nie umniejsza Vaughnowi w żadnym wypadku
Wg mnie właśnie Vaughn jest tu największym hamulcowym. Chyba, że porównujemy jego rolę do jakiejś z durnych komedii w jakich zagrał. Cały czas ta sama mina, chce być twardy i okrutny, a wychodzi kiczowaty i przerysowany. Zresztą scena z bójką w trójce jest tego niezłym podsumowaniem. Powinien samą charyzmą i mową ciała tłamsić wrogów, a tu każdy mu pyskuje. Jedynie Farrell na poziomie do chłopaków z pierwszego sezonu. Chociaż to pewnie też wynika ze scenariusza, że McAdams i Kitsch póki co nie mieli okazji błysnąć.
Farrell gra po prostu kolejną rolę. Co prawda świetną, ale nie ma tego czegoś, co miał McConaughey. Jednak mam wrażenie, że scenarzysta/scenarzyści poświęcą mu nieco więcej uwagi w kolejnych odcinkach. W pierwszym był rewelacyjny, ale teraz jakby zszedł na drugi plan. Natomiast nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wątek Kitcha jak i całą jego rolę upchano tutaj na siłę.
Jasne zgadzam się, że McCounaghey jest nie do przeskoczenia, przede wszystkim z powodu świetnych dialogów (monologów), których tu na razie brakuje. Co do Kitscha to mam tylko nadzieję, że jego postać nie została dopchana z powodu poprawności i promowania określonej orientacji. Liczę, że zamiast skupiać się nad tą sferą, zajmą się tematyką Blackwater, bo to jest naprawdę ciekawe.
Niezła beka, rozkręca się powiadasz? Człowieku, jesteśmy w środku serii, powinniśmy być już w centrum wydarzeń, a tu qrwa wieczny prolog, parodia.
Tak naprawdę pierwszy sezon również rozkręcił się dopiero w 4, 5 odcinku, ale tak jak pisałem powyżej historia w sezonie 2 rozkręca się wolno
Niestety ale czuję lekkie rozczarowanie tym sezonem. Za tydzień czwarty odcinek, a widzowie nadal nie mają żadnego punktu odniesienia, nie wiadomo o co chodzi i co tak na prawdę jest tutaj głównym wątkiem. Kiepsko tym bardziej, że ten sezon będzie liczył tylko 8 odcinków.
Mam nadzieję, że odcinek 4 rzuci trochę światła na niektóre wątki. Pozostaje czekać do poniedziałku...
Brakuje drugiego dna, tak jak było w pierwszym sezonie. Bardziej pasjonująco (jeśli można tego słowa użyć w stosunku do tego co zostało na razie pokazane) zapowiada się pojedynek tej trójki ze względu na reprezentację różnych interesów ich mocodawców.
No nie, w pierwszym sezonie to dla mnie serial rozkręcać się nie musiał bo on w zasadzie od pierwszej sceny pokazał już pełną moc.
Po 3 odcinkach odechciewa się oglądać. Zero napięcia. Ja rozumiem, że akcja może się rozwijać powoli, ale chyba nie o to chodzi żeby nudzić się przez 3/4 serialu, czekając tylko na finałowe odcinki. Ja należę do ludzi, którzy lubią oglądać czasem nawet bardzo spokojne filmy, oglądam też stare filmy w których akcja rozwija się powoli, ale w tych filmach jest to jakoś uzasadnione. A tutaj, o ile nic się drastycznie nie zmieni, to będzie 5 odcinków czekania na 3 ciekawe odcinki.
Po pierwszych dwóch odcinkach miałam mocno mieszane uczucia. Po obejrzeniu trzeciego chyba się przekonałam. Właściwie to mogę powiedzieć, że nie chyba a na pewno się przekonałam. Akcja, fakt faktem, szybka nie jest, nie przeszkadza mi to jednak w żadnym wypadku. Raczej żadnej z czterech głównych postaci nie mam nic do zarzucenia. Trochę nie zgadzam się z opiniami użytkowników, że Vaughn i Kitsch to totalne drewniaki. Mam nadzieję, że jeszcze pozytywnie nas zaskoczą. Jestem ciekawa, jak Kitsch poradzi sobie - uwaga spoiler- w homoseksualnym wątku. Do Vaughna przekonałam się w drugim odcinku podczas sceny, gdy opowiadał historię o piwnicy pełnej szczurów. Farrell spisuje się bardzo dobrze od pierwszego odcinka. I fajnie gada ;p
A według mnie właśnie 3 najgorszy w pierwszym i drugim(szczególnie końcówka mega) było czuć napięcie w trzecim trochę to wszystko siadło...