"Póki co jest to informacja z kategorii 'spekulują amerykańskie media', stąd znak zapytania, aczkolwiek jest faktycznie jednym z poważniejszych kandydatów do zastapienia Mafju."
Ja osobiście wolałbym zobaczyć w głównej roli jakąś szarą eminencję Holywood zamiast supergwiazdy. Pitt wielkim aktorem jest, ale po prostu nie wyobrażam sobie go w serialu.
Oj tak, a z młodszych to chętnie bym zobaczył Joaquina Phoenixa, myślę że gdyby miał okazję to godnie by zastąpił Matthew.
Mads Mikkelsen - byłoby bardzo dobrze, aczkolwiek ten już wyszedł z cienia ;)
ale serio? to byłoby fajne, ale musieliby dobrać naprawdę dobre aktorki i napisać im ciekawe role.
... no chyba że to taki żarcik :c
myślę, że mówisz o artykule w którym cytowany byl jeden z producentów. zasugerował tam coś w deseń, że 'chciałby aby w kolejnym sezonie kobiety odgrywały bardziej znaczącą rolę w serialu'. i to autor newsa, NIE PRODUCENT, dopowiedział ze musi to znaczyć, że głównymi bohaterami kolejnego sezonu będą kobiety....
swoją drogą nie byłby to zły pomysł;) chociaż wolałbym zobaczyć charakterystycznego mezczyznę, ktory za wszelką cenę chce zmienić swój wizerunek, moze jakiś komik ;)
Oby nie - wolałbym aktora, a nie gwiazdora, któremu od paru lat wyraźnie nie chce się grać...
Co to ma niby znaczyć role z Moneyball czy Drzewa Życia to najlepsze w jego karierze.
Drzewa nie oglądałem, a w Moneyball rzeczywiście pokazał klasę, choć i tak to wielkie nic przy rolach w Fight Club, 12 małpach czy Siedem. Tylko że nie wiem, co to ma do tego, co napisałem. Czasem sobie pogra, bo ma talent, ale generalnie już mu się najwyraźniej nie chce. Dwa powyższe filmy są co najwyżej wyjątkami od reguły, które prędzej potwierdzają moją tezę. A "role" choćby w Adwokacie czy 12 years a slave tym bardziej.
Moim zdaniem dobrze zagrał w adwokacie, tak jak i w world war z- nie łatwo jest unieść ciężar roli pierwszoplanowej w tego typu filmie. A i w killing them softly tez całkiem solidnie. No ogólnie to nie wiem co masz na myśli pisząc że nie chce mu sie grać. Na moje oko gra całkiem sporo i utrzymuje poziom.
No cóż, to już najwyraźniej kwestia podejścia, bo w moim przekonaniu w tych filmach, które wymieniłeś (ok, jeszcze w "Killing..." coś tam zagrał, ale to i tak nie to samo) on w ogóle nie zagrał . Jak oglądałem go w tych filmach, nie widziałem ról, w które sie wcielił, tylko Brada Pitta - IMO nie było tam krztyny gry aktorskiej, tylko zwykła gwiazdorska maniera. Facet sprawiał wrażenie jakby w każdym kadrze chciał powiedzieć "jestem Brad Pitt i to wam wszystkim musi wystarczyć", robiąc łaskę, że w ogóle raczył wystąpić. A to dla mnie przykre zważywszy na to, że uważam go za kogoś, w którym drzemie niesamowity potencjał. Nic nie poradzę, takie są moje odczucia.