Co raz bardziej podoba mi się ten drugi sezon. Miejscami Lynchowskie klimaty, świetna muzyka. Farrell i McAdams świetni. Niestety występuje tu też Vaughan, który moim zdaniem kładzie cały klimat serialu. Za każdym razem kiedy on pojawia się na ekranie napięcie siada, gościu jest po prostu nudny - zarówno aktor jak i postać, którą kreuje.
Ze wszystkim się zgadzam oprócz wątku z Vincem. Czytając małe spoilery przed startem nowego sezonu trochę obawiałem się jego postaci. Myślałem "Vince i gangster? Coś tu nie pasuje." Całe szczęście myliłem się. Jak dla mnie ma świetnie napisaną rolę, dzięki której nie jest tym typowym "gangsterem-zabijaką". Podobnie jak reszta postaci jest styrany życiem i Vince świetnie to pokazuje. Jego wzrok, ruch i wybuchowe reakcje - wszystko tam jest idealnie dopasowane. Jak dotąd dla mnie czwórka aktorów, którzy odgrywają główne role dają sobie radę i ciężko wskazać w tym gronie najsłabsze ogniwo ;)