film przekłamuje trochę rzeczywisctość... daje naiwne wyobrażenia o świecie aniołów.. szkoda...
Nie wszyscy ludzie są tacy, jak w filmie (chociaż były persony, które były naprawdę okrutne...), ale jest pokazane, że wszycy jesteśmy tak naprawdę dobrzy. Nie mogę zapomnieć odcinka, w którym spotkały się dwie kobiety w Święto Dziękczynienia. Jedna z nich była kochanką męża tej drugiej, a zresztą mąż też się wkrótce pojawił. Mimo całej zazdrości i obwiniania się, próbowali wejść na drogę porozumienia - nie od razu wszystko stało się piękne i jasne, ale zaczeli nad tym pracować. Tak samo odcinek o lekarzu, który miał operować serce pacjenta... który parę lat temu przejechał jego dzieci po pijaku. Zdobył się na to, aby uratować mu życie. Pod koniec "morderca" ratuje życie dziennikarce, która chciała go od razu wysłać na krzesło...
Ludzie są zdolni do miłości. My też. Serial włożył we mnie mnóstwo pozytywnej energii, i chyba trochę pomógł mi inaczej pomóc na świat.
Może jestem nawina. Ale co z tego ^_^?
Pozdrowienia i niech kisiel ananasowy będzie z Tobą ^^
Moim zdaniem to nie ma żadnego znaczenia, czy serial rzeczywiście daje błędne wyobrażenie o aniołach czy też nie. Przecież ten film to nie żaden traktat religijny, żadna ewangelia, ani nic w tym stylu. Tutaj się liczy przede wszystkim przesłanie, wszystkie te pozytywne treści, które ten film sobą niesie. Tym bardziej że są one uniwersalne, właściwie niezależne od tego jaką się religię wyznaje. Poza tym to serial bardziej o zwykłych ludziach i ich problmach niż o aniołach.
A tak w ogóle to anioły są raczej kwestią wiary, a nie żadnej "rzeczywistości".