Obejrzałem i moim skromnym zdaniem bardzo dobry odcinek, nic nie przynudzało poza sceną z tą gadaniną między królem a byłą królową(jego matką) poza tym było bardzo fajnie a w szczególności scena ze smokami i ożywienie John'a Snowa :D
skąd ty bierzesz te teksty hahahah :) wszystkie określenia trafione w samo sedno :)
Proszę nie mylić sojcopaty z psychopatą. Socjopata nie rzuciłby tak ważnej politycznie figury na pożarcie psom, tylko załatwiłby to bardziej subtelnie.
Psychopaci z punktu widzenia socjologów nazywani są socjopatami, gdyż według nich podłoże ich zachowania tkwi w dzieciństwie, warunkach dorastania, otoczeniu itd. Psychiatrzy natomiast określają takie osoby psychopatami, ponieważ oprócz elementów socjologicznych biorą pod uwagę również czynniki biologiczne tj. dziedziczenie pewnych genów odpowiedzialnych za chrobry umysłowe, rozwój mózgu (brak wykształcenia się pewnych ośrodków w mózgu odpowiedzialnych za empatię itd), więc reasumując socjopata i psychopata to według współczesnej nauki można powiedzieć, że to samo zależy tylko jakie aspekty w określeniu takiej osoby bierze się pod uwagę.
Wiem, mogłam sobie darować ten wykład, ale może masz rację bardziej określenie psychopata pasuje do niego :)
W końcu ktoś rozgarnięty. Ludzie starają się odróżniać socjopatię i psychopatię i w sumie wyjaśnienia,które ty podałaś są prawidłowe. Np. według badaczy socjopata to ktoś, kogo wykształciło środowisko (nie chodzi tu o samą rodzinę ale przede wszystkim środowisko poza domowe), przyjmując więc, że tak jest, można stwierdzić, że np. socjopatię wykazują członkowie gangów, osoby mieszkające w dzielnicach z wysokim stopniem kryminogenności, czy np. dzieci ze slumsów. Psychopatię stwierdzałoby się w takim razie ludziom, którzy pochodzą z normalnych środowisk, a mimo to, popełniają zbrodnie (np. koleś z cichego,spokojnego miasteczka, wychowujący się w normalnej, średniozamożnej rodzinie, który zostaje groźnym przestępcą). Ale ja uważam osobiście,że rozróżnianie między socjopatią,a psychopatią jest,że tak to ujmę, bezsensowne. Oba zaburzenia mają identyczne objawy i obu nie da się leczyć. A i z etiologią są problemy, bo współczesna psychiatria nie jest w stanie stwierdzić, czy zaburzenie powstało na skutek dziedziczenia genów, czy też niewłaściwego środowiska, zwłaszcza, że obie rzeczy idą często ze sobą w parze. Dzieci, które wychowują się w patologii i cierpią na zaburzenia zachowania, mają rodziców,którzy również chorują psychicznie, gdyby tak nie było, to dzieci te, nie byłyby bite, czy zaniedbywane. Mają więc geny po rodzicach i niewłaściwie środowisko, jak więc stwierdzić, co jest ważniejsze?
Uważam, że jedyne co należy rozróżniać, to psychopatię/socjopatię od osobowości antyspołecznej, bo tutaj akurat są duże różnice.
Co do ożywienia Jona.
Jeżeli to naprawdę była sprawka Melisandre to zawiodłem się po tysiąckroć. To nawet nie wyglądało jak jakikolwiek rytuał. Gadała sobie pod nosem, ciągle na niego spoglądała i na tych z tyłu, zero skupienia, pełna wyj*bka. Nie żeby coś ale jeżeli już mają istnieć sztuczki magiczne to może więcej jakiegoś realizmu w to włożyć bo to co ona zrobiła to równie dobrze pierwsze lepsze dziecko w serialu mogło zrobić.
Oglądnij sobie jak był ożywiany Beric Dondarion przez Thorosa z Myr.
Ot krótka modlitwa i koleś żyje ( oczywiście on miał wprawę w ożywianiu ). Melisandre znała modlitwę/rytuał, ale jej nie praktykowała + dochodzi jeszcze utrata wiary w Chlora
Thorne, Olle i cala reszta sa nielubiani a on bedzie chcial ofiary z kogos bliskiego... kogos kogo utrata bedzie bolec...
To zależy. Arya podawała do zabicia imiona wrogów z listy dla Czerwonego Boga. Ile wrogów ma na liście zmartwychwstały Jon?
Zapewne chodzi tobie o spalenie Shirren... Nie potrafię tego wytłumaczyć logicznie. Jeżeli Chlor ożywił Jona to ma do niego jakieś plany.
Wydaje mi się, że te "fałszywe" wizje Mellisandre miały tylko jeden cel. Doprowadzić ją na mur w tym momencie.
W książce widziała Snow. W filmie widziała Jona jak walczył pod Winterfell. I to dopiero wtedy, jak przybyła na mur. Nie wcześniej.
Arya gdy uratowała mężczyznę podawała osoby do stracenia Dla Boga o Wielu Twarzach nie dla R’hllora.
"Wydaje mi się, że te "fałszywe" wizje Mellisandre miały tylko jeden cel. Doprowadzić ją na mur w tym momencie. "
eee, to nie mogły po prostu pokazać Jona, albo ten, no Mur? :D Musiały Stannisa, Winterfell, że się kobita nadaremno tyle przeszła, wte i nazad?
Zgadzam się. Przeprowadzenie rytuału ożywienia Jona było bez wiary w powodzenie i wręcz zaangażowania, poza "proszę" pod koniec kiedy Melisandre powtarzała swoje formułki. Co prawda widać że po tym co zaszło w poprzednim sezonie to kobieta ma kryzys swojej wiary, no ale czy w takim razie jest logiczne żeby w takim momencie była w stanie przeprowadzić ożywienie Jona? Mogli zrobić to lepiej, np. Davos mógłby chociaż przekonać ją rozmową żeby wyglądała na taką której się chce taki rytuał przeprowadzić, że kryzysu już nie ma, albo chociaż nie aż w takim stopniu. Niby była scena Davosa i Melisandre gdzie rozmawiali, ale mogli to lepiej poprowadzić. Sam rytuał skojarzył mi się z Domem Czerni i Bieli w Braavos, tam też obmywali ciała ale w innym celu, wiadomo.
Jestem też ciekaw tej teorii z udziałem Ducha w ożywieniu Jona, o które się też pisze w tym wątku. Ma ona sens biorąc pod uwagę że Jon jest wargiem, a Melisandre przez swój kryzys nie jest tak silną osobą jak wcześniej. W końcu widać różnicę między ożywianiem Berica przez Thorosa i Jona przez Melisandre. Być może było tak że ona pomogła wrócić Jonowi do ciała jeśli jego świadomość znajdowała się w wilkorze, ale nie była w stanie sama go ożywić? W końcu były najazdy kamery na Ducha, choć z drugiej strony Duch nie zachowywał się dziwnie w tamtym momencie i wcześniej, ale nie wiemy czy zachowywałby się tak jeśli Jon by się w niego wwargował. Byłoby fajnie dowiedzieć się więcej na ten temat albo chociaż dostać definitywne potwierdzenie że to jednak sama Melisandre, ale nie wiem czy mogę się tego spodziewać bo twórcy chyba mają tendencję do skracania scen i wątków bez wyjaśnień, choćby uratowanie Sansy przed Brienne - nagle zniknęły te psy tropiące. Też samo ożywienie Jona - Davos nagle wchodzi z pomysłem i już wszyscy czekają wokół ciała. A gdzie zdziwienie, niedowierzanie, wyjaśnienia o co chodzi dla tych którzy nie znają Czerwonych Kapłanów? Brak logicznych wyjaśnień i spójnych przejść, nie jest to fajne. Powinni to byli przeprowadzić krok po kroku, z większą dbałością o detale a nie na zasadzie "no już macie z powrotem tego Jona'' a trochę tak to wyglądało.
Z tym Duchem to podejrzana sprawa. Sama kamera pokazała go 2, bądź 3 razy w trakcie trwania tej sceny. Czemu... :)
Mam nadzieje, ze nie bez powodu. Tyle czekania i spekulacji a tu serwuja nam tak oczywisty banał ze nie moge tego zdzierżyć. Melisandre ożywiła Jona mrucząć jakas zdrowaske pod nosem, co za zawód. Jak w książce Martin zrobi to samo to parskne śmiechem
Może wystarczyła wiara otaczających ją ludzi, a już na pewno samego Davosa:P niezły ma dar motywowania tak BTW.
Na jakiej podstawie jako Stark? Wskrzeszony, czy nie Jon nadal nie ma prawa do nazwiska Stark
Sansa nie ma takiej prawnej możliwości. Prawo do tutyłu może zostać uznane tylko przez króla
Jakiego tytułu? Oficjalnie Bran i Rickon (póki co) nie żyją, więc Sansa jest głową rodu i spadkobierczynią króla Robba, w związku z czym może mu nadać nazwisko (uznać go za prawowitego syna swego ojca).
Ciekawe, jaka będzie dalsza rola Melisandre. Mam nadzieję, że nie popełni samobójstwa, zanim Davos powie jej o zmartwychwstaniu Jona.
1. Jon Snow: Fajnie, że długo nie musieliśmy czekać. Czas odbić północ z rąk Ramsaya. Jak teraz się będą zwracać do Jona? Lord Commander? Na murze na pewno nie zostanie. Może Azor? ;)
2. King's Landing: Nudy. Mam nadzieję, że przez cały sezon tego nie będą ciągnąć... Niech już zabiją High Sparrowa, uwolnią Margaery i ruszają z akcją. W książkach też był ten wątek z fanatykami, czy to bardziej filler?
3. Żelazne Wyspy: Najlepszy wątek tego odcinka? Pojawienie się Eurona jak najbardziej na plus.
4. Sansa & Theon: Nudy.
5. Arya: Nudy.
6. Tyrion i smoki: Serio? Najgłupsza scena w całym odcinku. "Jestem przyjacielem waszej mamy, więc mnie nie spalcie". Jedyne wytłumaczenie to smocza krew w żyłach Tyriona. Karzeł Targaryenem... Może to być niezły twist.
7. Bran: Fajne retrospekcje. Mam nadzieję, że coś więcej z tego wyniknie niż tylko dowiedzenie się czemu Hodor już nie mówi.
Czego mi brakowało? Bad Poosay. :D
Następny odcinek pewnie będzie poświęcony w większości Daenerys, czyli zapewne nudy.
Margaery zostanie uwolniona dopiero w 6 odcinku był taki spoiler więc to sie będzie ciągnęło niestety
Tyle spędzi w tym sepcie. Ale wiadome że będą z nią sceny będzie chyba próbowała manipulować Sparrowem aby sie wydostać. Ale według spoileru do Kl przybędzie armia Tyrellów i zarządają wypuszczenia Margery i Sparrow ją wypuści bez żadnego oporu
ad. 7 zwiastun kolejnego odcinka pokazuje, że będzie więcej retrospekcji Brana. Nie czytałam książek, więc nie wiem do kogo mają nawiązywać, zapewne Ci co czytali wiedzą kim są te postacie w zwiastunie.
aaa i tak jak piszesz w następnym odcinku będzie Khaleesi, ale może będzie ciekawie, w końcu w zwiastunie 6 sezonu był pokazany Drogon, który leci nad tym wędrującym tłumem Dothraków
Wyobraziłem sobie to, wszyscy mówią na Jona Azor, a do tego jego kudły i broda, podkreślają to zawołanie:P
Tyrion tak gadał dla gadanie żeby nie spanikować, w sumie raczej każdy by gadał byle co byle by było.
Może i się dzieje ale znowu skraca się potencjalnie ciekawe wątki poboczne poprzez bezsensowne śmierci. Mało sensu w Czarnym Zamku, jeszcze mniej w Winterfell (dużo postaci ale nikt nic nie mówi, jakby wszyscy od początku wiedzieli że Jona można wskrzesić, organizacja straży też kuleje)
Choć odcinek był bardzo przewidywalny, to również interesujący i ciekawy.
Zacznę od najważniejszego: dlaczego musieli ożywić Snowa? Już odkładając na bok sam wątek rezurekcji, który pachnie mi kryształowymi kulami z japońskiego anime, to czym Jon się wyróżnia na tle innych bohaterów, którzy wcześniej zginęli, żeby na to zasłużyć? Nigdy nie zrozumiem fenomenu tej postaci, takie irytujące niepokalane poczęcie i flaki z olejem, a tak go wszyscy lubią. Nie podoba mi się ten wątek. Pozostaje mieć nadzieję, że chociaż zgrabnie to teraz wszystko poprowadzą i nie będziemy narzekać na nudę.
Tommcio chce zostać królem i idzie pobierać nauki u mamusi. Szkoda, bo bardzo go lubię właśnie przez to, że nie wrodził się w tą wiedźmę Cersei i wujaszka Jamiego. Znając życie, zrobi się teraz bardziej podobny do swoich kochanych rodziców. A takie słodkie dziecko z niego było kiedyś, ech...
Tyrion pogromca smoków... Scena przekomiczna! Głównie przez to, że nawet sam karzeł stwierdził pod koniec, iż zejście do tych potworów było skończoną głupotą i szaleństwem.
Śmierć starego Boltona była tak samo przewidywalna jak zejście Balona Greyjoy'a. Jak tylko Ramsay dowiedział się o dziecku, od razu oczekiwałam, że wsadzi Roose'owi kosę. Zdziwiła mnie tylko reakcja poszkodowanego, czyli to jego niedowierzanie w oczach. Naprawdę się tego nie spodziewał po swoim psychopatycznym synalku? Trochę to naciągane. No i jak zwykle świadkowie zbrodni stoją sobie jak kołki w płocie i nic nie robią. Wychodzi na to, że każdego szlachcica można sprzątnąć zawsze i wszędzie, bo ludzie będą tylko patrzeć i w milczeniu to akceptować. Podobnie było w Dorne. Oddanie matki z dzieckiem psom na pożarcie też mnie jakoś wielce nie zaskoczyło. To tylko potwierdza, że Ramsay to skończony sukinsyn. Oby skończył gorzej niż Joffrey.
Arya, Sansa, Theon i Bran - niewiele się u nich wydarzyło.
Podsumowując, bardzo dobry odcinek. 8/10.
Jon jest o tyle istotny, że prawdopodobnie jest synem Rhegara Targaryena i Lyanny Stark, a nie bękartem Neda, który obiecał umierającej w połogu Lyannie, że zaopiekuje się jej dzieckiem (i ukryje jego tożsamość). Inaczej mówiąc jest prawdopodobnie potomkiem rodów ludzi Lodu i ludzi Ognia (nie muszę chyba wspominać, że książkowy oryginał ma nieco inny tytuł niż Gra o Tron?).
Tyrion Targaryenem? To akurat mnie nie przekonuje. Jego historia od narodzin po czas bieżący jest akurat bardzo dobrze znana.
Aha, no to powiedzmy, że wskrzeszenie go ma sensowne uzasadnienie. Swoją drogą sama teoria bardzo ciekawa i chciałabym, żeby okazała się prawdziwa, mimo iż Jona dalej nie lubię i raczej już nie polubię. Ciekawe jak Daenerys zareagowałaby na wiadomość o tym, że ma bratanka starszego od siebie? Pewnie by za niego wyszła, żeby podtrzymać rodzinną tradycję.
Pozdrawiam.
Całkiem możliwe.
Tym bardziej, że idąc za pewną bardzo pokrętną logiką, Jon już nie jest związany ślubami Nocnej Straży - w końcu te obowiązują aż do śmierci strażnika, a Jon... Jak by na to nie spojrzeć, umarł. (w dodatku zabity przez innych "braci")
Kolejne skojarzenie, to iż Jon teraz bardzo dobrze pasuje do opisu Azora Ahai - został wskrzeszony dzięki magii ognia.
Moim prywatnym jednak zdaniem, nowym wcieleniem Azora jest Dany, natomiast Jon jest prawowitym spadkobiercą Żelaznego Tronu.
Co prawda w książkach pojawia się jeszcze inny pretendent z krwi Targaryenów (nie - nie Tyrion), do dziedziczenia tronu i do ręki Dany, ale to jak został poprowadzony wątek tego osobnika, zwiastuje jego rychłą śmierć, więc zapewne dlatego w serialu w ogóle ów wątek pominięto.