Przepraszam bardzo! Ed Skrein, czyli wysoki i przystojny Daario z szelmowskim, zawadiackim
uśmieszkiem, aktor do którego się przyzwyczaiłam i mi się spodobał, ma być zamieniony na
jakiegoś śmiesznego, grubego konusa: Michiel'a Huisman'a (nazwisko mówi samo za siebie)?
Proszę powiedzcie, że to nie prawda...
Nieeeeee!
Wydaje mi się, że w porównaniu do wymienionych wyżej była nieco słabsza. Miała swoje momenty, ale nie do końca jestem pewna czy to ta sama liga. No, ale to już kwestia indywidualnego odbioru. Tak czy inaczej, to były bez wątpienia ekranowe osobowości.
Elizabeth Taylor niestety, tak samo jak Marilyn Monroe płaciła za swoją urodę wysoką cenę, czyli: szufladka Piękność/ Sex Bomba. Przez to w porównaniu do takiej Hapburn, czy Streep zawsze przegrywają.
Katherine i Meryl mają charakterystyczną urodę i przez to dostawała wyraziste role, tak jak wiele niezbyt pięknych aktorek oraz aktorów. Miłe i pojemne hasełko "charakterystyczny(a)" oznaczało zawsze po prostu nieładny :)
Zwróć uwagę, że dopiero jak Theron oszpeciła się do Monstera, jak Matthew McConaughey się zagłodził do DBC, to jaki się rejwach wśród krytyków podniósł, pomruki uznania, cuda na kiju. Bo już nie są ŁADNI. Nie znam dorobku Matthew, nie moje klimaty, wiec nie wiem jak grał wcześniej, ale akurat widziałam piękną i boską Charlize w np. Królewnie Śnieżce i muszę powiedzieć, ze Królową zagrała tak, że miałam ciary. W ogóle nic nie pamiętam z tego filmu tylko JĄ.
Tak samo Elizabeth Taylor w Kotce i w Kleopatrze zagrała fenomenalnie. Również ludzie, którzy widzieli Marylin na zajęciach z aktorstwa mówili, że ma niewątpliwy talent, ale co z tego, skoro dla producentów była tylko gadającymi cyckami.
To prawda, zwłaszcza w odniesieniu do Monroe, to był zresztą dramat jej życia. Chciała być traktowana poważnie a widziano w niej sexy kociaka, blond ulubienicę Ameryki z małym móżdżkiem. Pod tym względem Taylor się jednak udało, bo talentu jej chyba nikt nie odmawia (ja na pewno nie;)). Ale tak bywa, że piękne kobiety miewają w pewnych sytuacjach pod górkę nawet w showbizie.
Dla mnie przymiotnik "charakterystyczny" w odniesieniu do kobiet to raczej komplement. Lubię kobiety obdarzone niebanalną urodą plus jako aktorki są moim zdaniem bardziej plastyczne. Jak się postarają mogą często zagrać piękną kobietę, ale piękna kobieta bez tego "czegoś" będzie na dłuższą metę nudna. No chyba, że jest "glamour" jak wielkie aktorki starego Hollywood. Talent średni, ale miały to coś co przykuwało widzów do ekranu. Kimś takim była Ava Gardner, absolutna piękność, wielki magnetyzm, choć talent dyskusyjny.
Dla mnie to zależy w jakim znaczeniu ktoś używa słowa "charakterystyczny". To może być stwierdzenie faktu, bo ktoś taki jest jak np. Ron Perlman, czy Steve Buscemi, a może ktoś używać tego słowa by wyrazić zawoalowaną pobłażliwość, czy wręcz pogardę dla czyjegoś wyglądu.
Ale jest pewna prawidłowość, która mówi, że aktorzy i aktorki charakterystyczni i niezbyt ładni dostają dobre role, pozwalające im się wykazać, dostają również lepsze role, niż piękni aktorzy.
Brzydcy aktorzy dostają wielokrotnie lepsze dialogi, pozwala im się na kontrowersje i potem jest zdziwko, że widzowie szaleją za jakimś tam drugoplanowy, wrednym, barwnym, niejednoznacznym, zabawnym brzydalem. Albo pierwszoplanowym Walterem Whitem w gaciach
(w ogóle BB ze swoimi aktorami z ciamajdowatym Łolterem, jołjołmadafaka Jesse i cielną krową Skyler na czele musi być szokiem dla Holiłódu, jak produkcja o takich nieatrakcyjnych ludziach może być na 1 miejscu chyba we wszystkich rankingach serialowych??).
W sumie wcale się nie dziwię odpływowi wielu aktorów do seriali, w których również ładne osoby dostają szansę błyśnięcia grą aktorską zachowując swoją urodę, ale równocześnie udowadniając sobie i innym, że mają coś więcej, niż atrakcyjny wygląd.
Gdyby nie seriale nie znalibyśmy geniuszu Cranstona czy Jamesa Gandolfini, Perlman pozostałby aktorem Walki o ogień.. można by długo wymieniać :)
Tak, słowo "charakterystyczny" ma różne konotacje. Dla mnie to określenie o zabarwieniu pozytywnym (przynajmniej w odniesieniu do aktorów/aktorek). Wydaje mi się, że "tajemnica" takich aktorów polega min. na tym, że oni/one po prostu "muszą" grać. Plus piękno nieoczywiste jest jednak bardziej fascynujące i ta fascynacja rozwija się (czasami) powoli podczas gdy piękne kobiety i bardzo przystojni mężczyźni nie pozostawiają większego pola dla wyobraźni choć oczywiście "cieszą oko". Osobiście nie mam nic przeciwko atrakcyjnemu "opakowaniu" pod warunkiem, że towarzyszy mu talent. Bezsensownych ozdobników zaś nie lubię.
Co do seriali - pełna zgoda. Są coraz lepsze i oferują aktorom dużo większe możliwości niż duży ekran. BB nie widziałam (tak są takie przypadki ;)), więc wypowiedzieć się nie mogę, choć bije on wszelkie rankingi popularności plus cieszy się dobrą opinią.
"BB nie widziałam (tak są takie przypadki" dobre :D
Z mojej strony natarczywego nawracania na ten serial się nie spodziewaj, więc spokojna głowa, ale przyznaję ze wstydem bo to niemodne - nudno wpisuję się w większość, dla której ten serial jest genialny i namber łan.
Oglądałem Breaking Bad. Rzeczywiście świetny serial. Ale nie najlepszy.
Jest na szczęście kilka lepszych do których, aż chce się wracać.
Breaking Bad to serial na raz.
Francuzka Bridget Bardot i włoszka Claudia Cardinale też były przepiękne,
a ich talent dyskusyjny.
Tak, Cardinale była piękna, o wiele ładniejsza od np. Lollobrigidy, natomiast BB jakoś nigdy mnie nie pociągała. Niewątpliwie piękna była też Denevue, zimna blondynka, którą chyba pokochałby Hitchcock gdyby miał taką okazję.
Ciebie nie ma prawa pociągać kobieta. Choć wiele kobiet jest biseksualna :)
Brigitte Bardot była uznawana za piękniejszą od Cardinale. Jakie jest me zdanie ?
Widziałem z nią zaledwie cztery filmy, w tym dwa najbardziej słynne :)
Oczywiście mowa o "I Bóg stworzył kobietę" 1956 oraz "Pogarda" 1963 i
piękna tej kobiecie nie można odmówić. Natomiast jej talent jest dyskusyjny.
Catherine Deneuve dobrze wypadła w filmie Polańskiego "Wstręcie" czy
filmie słynnego reżysera Bunuela "Piękności dnia", ale tą aktorkę słabo pamiętam.
Zabawna jesteś.
Jakakolwiek rzecz, którą człowiek pisze lub mówi może być kłamstwem.
Większość ludzi kłamie lub mówi pół-kłamstwa. Szczerzy ludzie mają zawsze bardzo silny charakter, bo nie przejmują się opinią innych, choćby musieli zmagać się z całymi grupami.
Zwłaszcza dla kobiet to problem, bo dla kobiety opinia innych ma jednak większe znaczenie.
Rozumiem nawet ludzi, że boją się realnie być szczerzy,
mało kto potrafi być bardzo spójny, ale tu wirtualnie co za różnica wyznać prawdę :)
Ja nigdy nie fantazjowałem o pocałunkach czy seksie z mężczyzną, bo mnie to obrzydza.
Jak myślisz kto częściej kłamie mężczyźni czy kobiety ? :)
Myślę, że to nie zależy od płci tylko od człowieka. Wirtualna "prawda", to nie jest żadna prawda właśnie dlatego, że nie da się jej zweryfikować. Napisać można wszystko a ktoś po drugiej stronie nigdy nie będzie wiedział czy nie jest wkręcany, stąd z zasady takich dyskusji nie podejmuję.
A realną prawdę można zawsze zweryfikować ? Ciekawe.
Są ludzie, którzy kłamią bez przerwy i ludzie, którzy im we wszystko wierzą :)
Wiesz, akurat ta jej rola z Kleopatry nie jest zbyt wysoko ceniona.
Największy popis dała w "Kto się boi Wirginii Wolf ?" 1966,
ale w kotce była też świetna i wielu uważa, że za tę rolę też należał się jej oskar.
Tak, ale w tych trzech filmach, które wymieniłem była po prostu świetna :)
A kogo uznajesz ze znanych aktorów starego pokolenia za najlepszego ?
To zależy pod jakim względem. Są aktorzy wybitni (mam na myśli talent), ale mnie nie ruszają - doceniam, ale mnie nie porywają. Pod względem talentu chyba jednak K. Hepburn, a jeśli chodzi o mężczyzn cenię Paula Newmana (aczkolwiek to nieco późniejsza generacja). Jeśli chodzi o tzw. "całokształt" uwielbiałam Avę Gardner. Wielką aktorką nigdy nie była, ale po prostu lubiłam ją oglądać, dla mnie miała to "coś". Natomiast nigdy nie mogłam się przekonać do I. Bergman. Doceniam, ale nie porusza.
Ciekawe, że akurat podałaś Paula Newmana :)
Ciężko wybrać, bo są przecież Richard Burton, James Stewart, Marlon Brando,
Gregory Peck, Humphrey Bogart, Clark Gable, Peter O'Toole, Spencer Tracy,
Cary Grant, Montgomery Clift i jeszcze wielu innych świetnych aktorów z tamtego pokolenia :)
Osobiście też mam dziwną słabość do Paula Newmana, Jamesa Stewarta, Cary Granta :)
Brando zdecydowanie, Stewart i Clift takoż, pozostałych cenię ale nie należą do moich ulubieńców. Bogart jakoś nigdy mnie nie poruszał, chociaż kiedyś skusiłam się na przegląd jego filmów. Natomiast L. Bacall miała wielką klasę. Brakło jeszcze Deana ale to postać raczej kultowa niż wielki aktor.
Jak wymienia ktoś Deana to musiałbym wypisać Tobie z 200 nazwisk :)
Pamiętaj też o tym, że to tylko kino amerykańskie. Cenię, uwielbiam zwłaszcza ich stare kino,
ale to kino azjatyckie i europejskie najbardziej powala na łopatki.
Ok, acz kino azjatyckie i europejskie to bardzo pojemne pojęcia. Z azjatyckiego lubię irańskie i koreańskie, niektóre chińskie są też niezłe. Jeśli chodzi o Europę czeskie - głównie za ich tragikomedie, a także niektórych reżyserów hiszpańskich. No i jest jeszcze Ameryka Płd, niektóre filmy meksykańskie rozkładają na łopatki.
Mnie rozłożył na łopatki szwed Bergman, włosi na czele z Fellinim,
japończycy Kurosawa, Kobayashi czy rosjanin Tarkowski.
Oglądając ich dzieła jako młody człowiek to było jak skok w przepaść.
Nigdy wcześniej, ani nigdy później nikt z twórców kina mnie tak nie zaskoczył.
Nawet wielki Kubrick i Hitchcock :)
Kino z ostatnich lat czy azjatyckie czy europejskie mimo,
że jest lepsze od amerykańskiego już rzadko mnie zaskakuje jak te stare.
Prym w Azji wiodą w ostatnich latach Chińczycy, Koreańczycy, Japończycy.
Kto by nie znał takich nazwisk reżyserów jak Yimou Zhang, Kar-Wai Wong,
John Woo, Johnnie To, Ki-duk Kim, Park Chan Wook, Joon-ho Bong, Jin Woon Kim,
Shion Sono, Takeshi Kitano, Takashi Miike.
Hiszpańskie ? Niech zgadnę... Almodovar :)
Almodovarem nie pogardzę. Z wymienionych przez Ciebie Kar-Wai Wong, Ki-duk Kim, Takeshi Kitano plus wymieniłabym jeszcze Nagisę Oshimę. Kurosawa zależy co, Bergman strasznie ciężki.
Z Bergmana polecam Personę, Siódmą pieczęć, Jak w zwierciadle, Tam gdzie rosną poziomki.
Właśnie Katharine Hepburn była bardzo ładna i atrakcyjna, nawet bardziej podobała mi się od Audrey. Podobnie Vivien Leigh (jedna z moich ulubionych aktorek), kolejna nieprzeciętna piękność. Miały swój wdzięk, urok, co dodawało im dużo urody, były naprawdę kobiece, bez tony makijażu i ulepszeń komputerowych. Szkoda, że obecnie nie ma takich aktorek. Na nie naprawdę przyjemnie się patrzy. A Kat zdobyła najwięcej Oscarów za role pierwszoplanowe, to już o czymś świadczy.
A Meryl Streep znów naklepała sobie najwięcej nominacji,
a mimo tego ciężko mi ją przyrównać do Bette Davis, Katharine Hepburn czy Vivien Leigh.
W ogóle nie da się chyba porównać obecnych aktorów do tych sprzed 50-70 lat... Teraz inne kanony, inne priorytety, ludziom podoba się coś innego. Nie każdy lubi stare filmy. Ja też nie wszystkie lubię, ale niektóre są tak urokliwe i mają jakiś taki magiczny klimat, że chętnie się do nich powraca. Horrory bez efektów specjalnych były straszniejsze, filmy o miłości, potrafiły obejść się bez scen seksu i golizny, a mimo to dało się odczuć wielką miłość bohaterów. Wzburzenie pokazywano bez wulgaryzmów, sceny morderstw bez krwawej sieczki, to było naprawdę fajne. Nie mówię, że nowe filmy są złe, niektóre są świetne i porządnie zrobione z genialną obsadą.
Wiadomo. Depp kiedyś przyznał, że nigdy nie potrafiłby zagrać nawet porównywalnie tak dobrze jak Clark Gable w "Przeminęło z wiatrem", a przecież ta rola w tamtych czasach na tle tych najlepszych kreacji nie była raczej, aż tak wybitna :)
Kiedyś filmy z Holywood były bardziej polukrowane, subtelniejsze, że tak ujmę,
ale miały ciekawsze scenariusze, zawsze dobrych warsztatowo aktorów.
Prosty przykład "Filaldefijska opowieść" 1940, "To wspaniale życie" 1946,
"Rzymskie wakacje" 1953, "Na nabrzeżach 1954" czy "Zabić drozda" 1962.
Dziś stawia się bardziej na przemoc, wulgarność, a nawet wszechobecną tandetę.
Wiesz kiedyś były też niby takie czasy, że na zakończenie pierwszego spotkania z kobietą kończyło się co najwyżej pocałowaniem w rękę jesli kobieta udzieliła aprobatę,
bo pocałunek w policzek był już awangardą :)
Jak to się ma do czasów, gdy na dyskotekach małolaty uprawiają seks
w ubikacji z nowym nieznajomym :)
Gdy oglądałam kiedyś Psychozę, to jeszcze małolatą byłam, to zwyczajnie się bałam, miał taki świetny klimat i ciekawostka, to był pierwszy film, w którym ukazano kobietę w bieliźnie, a teraz... Żaden film się nie obejdzie bez cycków.
Zgadzam się z Tobą, zmieniły się czasy, zmieniły się kanony urody, rozwinęła się sztuka filmowa. Ale czasami żal, że już nie produkuje się filmów w starym stylu. Oczywiście wszystko się zmienia, ale mam wrażenie, że teraz coraz częściej idzie się na łatwiznę, wszystko można pokazać, a jak wszystko można to ginie gdzieś klimat, niedopowiedzenia, aluzje itd. Choć oczywiście jest też sporo świetnych rzeczy :)
Niedługo to już w ogóle aktorzy nie będą potrzebni, bo taniej wyjdzie zrobić film komputerowo. To by było straszne! A teraz filmy i gry komputerowe są tak realistyczne, że za kilkadziesiąt lat może być większość tego typu produkcji, a aktora będzie można sobie pooglądać jedynie w teatrze... ;] Nie zbyt miła perspektywa, ale kto to wie co będzie za sto, nawet za 50 lat?
Tak Katharine zdobyła cztery oskary, a Nicholson oraz Daniel Day-Lewis tylko trzy :)
Są gorsi :) A ty jesteś naturalna i bardzo skromna ? Nie używasz makijażu ?
Powiem Tobie, że nadal są mężczyźni, którzy wolą naturalną kobietę.
A tu cię zaskoczę, nie używam makijażu, bo szkoda mi cery, za 20 lat moje rówieśniczki, które się namiętnie malują i fluidują, będą wyglądały starzej ode mnie ;-) A po drugie nie chce mi się malować, szkoda mi czasu, wolę książkę poczytać, czy serial obejrzeć, niż spędzić 2h w łazience;] zresztą makijaż mi niepotrzebny, no chyba, że idę na jakiś bal czy uroczystość, to nie zaszkodzi oka podmalować ;-)
Wiem, że są tacy mężczyźni, nawet większość, którzy lubią naturalne babki.
Miło słyszeć, że jesteś naturalną dziewczyną. Ale może mniej dbasz o wygląd,
bo masz co chciałaś i jesteś pewna, że znalazłaś tego za którego wyjdziesz :)
No wiesz. Seriale mają niższy poziom of filmów, nawet te najlepsze.
Oczywiście jest kilka świetnych seriali, ale to tylko wyjątki.
Mi marzy się serial Wiedźmin w stylu Gry o tron. Ale to raczej nierealne.
Jak oceniasz książkowe dzieło Martina "Pieśń Lodu i Ognia" ?
Wiesz co nigdy nie zwracałam uwagi na makijaż czy przesadne strojenie się, a i tak miałam pełno znajomych. Wystarczy być sobą.
Pieśń lodu i ognia - ciężko mi to opisać w kilku zdaniach. Pod względem estetycznym, jest to bardzo wartościowa książka, porządnie napisana z dopracowanymi szczegółami. Autor wie o czym pisze, na pewno zapoznał się z obyczajami, i wizerunkiem tamtych czasów. Powieść jest bogata w słownictwo, autor nie powtarza się, jest wielu bohaterów, a co ważne książka nie jest nudna i jest nieprzewidywalna. Bo po przeczytaniu pierwszej części, człowiek myśli coś w stylu "o Ned Stark to jest ważna postać, coś osiągnie, honorowy, ułożony, powinien zostać królem", a tu bach, zabijają go, co okazuje się wielkim szokiem i nie można uwierzyć w to co się stało. To jest świetne w tej książce, że nigdy nie wiesz co się stanie, to cię przykuwa i chcesz czytać więcej i więcej. Każdy kto lubi czytać i ceni sobie dobrą literaturę, powinien przeczytać tę sagę... Kocham czytać takie książki, które naprawdę potrafią wciągnąć i przykuć uwagę, polecasz coś??
Ogólnie Pierwsze części bardziej mi się podobały, dużo się działo i pod względem wydarzeń były według mnie ciekawsze. Później nieco się dłużyło i TzS powoli zaczął się rozkręcać, podejrzewam, że w nowym tomie, znów akcja przyśpieszy.
Jest to świetna saga i tak myślę, że za jakieś 10-20 lat znów do niej wrócę :-D
A Ty co sądzisz o PLiO??
Tu nie chodzi o znajomych tylko o powodzenie u najlepszych przedstawicieli płci przeciwnej,
interesujących ludzi z klasą na poziomie. A elegancja to wręcz podstawowy atrybut :)
Zarówno mężczyzn, jak i kobiet.
Moja Droga ja nie czytałem wcale PLiO.
Zacząłem oglądać serial w momencie, gdy prawie były nakręcone 3 sezony więc obejrzałem wszystko co było bez odstępów czasowych. Słyszałem, że serial na tle książki jest słabszy więc kusząca jest perspektywa przeczytania tego, ale wolę poczekać,
aż będzie napisana całość.
Poza tym w moim życiu zbyt dużo się dzieje i nie mam wiele wolnego czasu.
Czas wolny od pracy jest całkowicie wypełniany przez rodzinę, pasje i zainteresowania.
Nie wiem czy to dobry pomysł zabrać się za czytanie czegoś co nie jest skończone i
może nie być przez następne kilka lat.
Akurat czekanie wcale mi nie przeszkadza, bo jedną z moich pasji jest czytanie, więc czekając na Plio czytam coś innego. I ciągle szukam ciekawych powieści ;-)
Mógłbym zaliczyć długą przerwę na czekanie na 6 i 7 książkę, a tego chcę uniknąć.
Ja głównie czytałem książki historyczne oraz takie, które przydają się w życiu.
Fantasy żadnej nie zaliczyłem.
"Na aktora się patrzy, aktor ma być ładny, zadbany, w końcu z tego bierze kasę"
Gratuluję, właśnie przekreśliłaś dorobek i talent mnóstwa wybitnych, ale nieatrakcyjnych aktorów.
A także atrakcyjnych, którzy się dla filmów oszpecili.
A także atrakcyjnych, których uroda jest tylko jednym z czynników służącym do sportretowania granego bohatera.
"Bo niestety ale mało który może się obecnie pochwalić wielkimi umiejętnościami aktorskimi. Więc w zamian zadośćuczynienia niech pokazują ładnych ludzi, a nie brzydkich."
Wybitni aktorzy są jak wybitne postaci w każdej dziedzinie - są rzadkością i przez to są na piedestale. Jak rany, nie oczekujmy od GoT i współczesnej kinematografii samych geniuszy, oczekujmy przyzwoitej roboty aktorskiej i szacunku dla widza. I nie ma co ukrywać, GoT poza paroma wyjątkami jest pod względem aktorskim na bardzo dobrym poziomie (nawet role dziecięce są na przyzwoitym poziomie, z Joffreyem na czele). Dlatego nie oczekujmy w serialach aktorów maskujących urodą drewnianą grę aktorską, szanujmy się!
"Dlaczego spośród milionów aktorów nie potrafią dopasować wszystkich, tylko zaledwie 10?"
Ojejku, tylko dziesięciu? :D No to w twoim odczuciu GoT musi być strasznie dupowaty, skoro na tak potężnie liczną obsadę spasowało ci 10 aktorów :O
Mi tylko tak naprawdę jeden aktor nie pasuje do granej postaci. I tak ze trzech uważam za słabych. Szczęśliwam.
Ok, za długo, nie czytam, masz rację.
Chcesz kompana do kłótni, to na tym forum jest taki jeden zagadaj z nim.
Takie jest moje zdanie, nie tobie oceniać co jest dla mnie gó.wniane, a co wybitne, każdy ma prawo do oceny. Może we współczesnej kinematografii podoba ci się każdy shit jaki zapodają i nie masz zastrzeżeń do aktorów, spoko, nie będę tego podważać, twój wybór. Moja ocena jest taka, a nie inna. Dziękuję za uwagę ;)
Cios w serce - bo wiesz, JA CZYTAM TWOJE TEKSTY.
Zachowujesz się jak infantylna nastolatka, która coraz bardziej się zaperza na swoją matkę, i która opuszcza dyskusję trzaskając drzwiami i rzucając z fochem przez ramię "no tak, to ja się nie znam, ty wszystko wiesz najlepiej!".
Ja nie szukam kompanów do kłótni, to raczej ty szukasz, ja się z returnerem nie wykłócałam przez kilka stron, przerzucając się coraz bardziej prostackimi tekstami, więc w moją stronę cios chybiony.
W reszcie swojego komentarza zaprzeczasz sama sobie i piszesz głupoty. Piszę ci wyraźnie i kilka razy, za co szanuję aktorów, czyli za talent i kunszt, a ty mi piszesz, że musi mi się podobać każdy shit i nie mam zastrzeżeń do aktorów. Logdżik. Czy ty w ogóle umiesz czytać ze zrozumieniem?
Ja jeżeli już, to mam zastrzeżenia do aktorów odnośnie ich gry aktorskiej. Ty masz zastrzeżenia, jeżeli nie są ładni, nie ważne, jak grają. No ludzie!
Przedkładanie urody nad pracę, talent i kunszt, nie czytanie postów "bo za długie", pisanie głupstw bez sprawdzenia logiki wypowiedzi, foszek jak ktoś cie nie poklepuje po pleckach i nie ma takiego samego zdania - albo jesteś w bardzo młodym wieku, albo returner ma rację co do ciebie.
To, że lubię patrzeć na ładnych aktorów nie znaczy, że nie zwracam uwagi na ich grę. Naprawdę tak myślisz? Gratuluję. Jakby aktor nie potrafił grać, to filmu nie dałoby się oglądać, a widziałam wiele ważnych i wartościowych filmów. Będziesz wycinać z kontekstu moje zdania, analizować je i się do nich przyczepiać. Widocznie ci się nudzi. Pograj w bierki albo szósty raz Got sobie obejrzyj.
Po prostu nie mam ochoty na idiotyczne dyskusje z tobą, bo coś ci poszło nie w smak... Uważam inaczej niż ty, możesz sobie mnie obrażać i wywlekać inne dyskusje. No i po co? Twoje zdanie mnie guzik obchodzi, więc moje też nie powinno cię tak strasznie obchodzić. Już chyba kiedyś gdzieś z tobą dyskutowałam (emo mi świta :D) i dyskusja była również na tak "wysokim" poziomie;/ Chciałam teraz to zakończyć, przyznałam ci rację, żebyś dała mi spokój bo i tak się nie dogadamy, a ty swoje.... Nie znasz mnie, to mnie nie oceniaj. Mam wiele uwag, w wielu kwestiach. A ty się uparłaś "ojej bo ona ogląda filmy tylko tam gdzie są ładni aktorzy!" Otóż mylisz się. Jakbym chciała napisać dokładnie moje podejście do filmów czy aktorów, to bym wyszła z tego powieść. Ale naprawdę nie będę się tłumaczyć byle komu. Podoba mi się lub nie, uszanuj to i zejdź ze mnie.
>Ty masz zastrzeżenia, jeżeli nie są ładni, nie ważne, jak grają.
ty to naprawdę wysnuwasz dziwne wnioski. Po jednym zdaniu to wywnioskowałaś, drugi psychoanalityk się znalazł. Lubię patrzeć na piękne aktorki i przystojnych aktorów, no i co? Twój mały mózg nie jest w stanie tego pojąć? Po prostu współcześnie, aktorzy dostają Oscary za nic, jest niewielu aktorów którzy wzbudzają moje zainteresowanie i doceniam ich kreacje w filmach, jak się angażują, jak w każdym filmie są inni, potrafią przekonać widza, zagrać uczucia. Naprawdę muszę to tłumaczyć? Jakbym tylko wyglądem się interesowała, to na FW bym się nawet nie zalogowała.
Jeszcze chcesz coś powiedzieć? Które moje zdanie znów ci się nie podoba? A może zachowuję się jak przedszkolak? A może jak emeryt? A może jeszcze inaczej? Przeczę sama sobie? Piszę co chwilę coś innego? Dużo uwagi mi poświęcasz jak na osobę tak ważną, mądrą, oczytaną i ułożoną...
Właśnie wielu jest użytkowników, z którymi się nie zgadzam, bo w bardzo często mam odmienne zdanie (nie będę ślepo podążać za tłumem jak co niektórzy,i zgadzać się w kwestii: "bo większość uważa tak, to ja też!"), nawet na tym forum, nie muszą mnie głaskać (ale jak wy tak z tym głaskaniem, to umówcie się z returnersem i pogłaszczcie) i jakoś oni potrafią normalnie rozmawiać ze mną, tylko ty masz jakiś nierealny problem. Nie podoba ci się dyskusja, to po co ją ciągniesz?
Oczywiście, że czytam posty osób, z którymi podjęłam rozmowę - jak inaczej miałabym przygotować argumenty? Nie rozumiem twojego sarkazmu.
Nie jestem psychoanalitykiem, moje opinie formułuję na podstawie tego, co czytam. Jeżeli piszesz z fochem i nerwami, jeżeli odmawiasz czytania dłuższych postów, jeżeli wielokrotnie podkreślasz twoje skupienie na wyglądzie aktorów nie tylko w rozmowie ze mną - to jak mam to interpretować? Czy to nie jest dziecinne zachowanie? No sama powiedz.
Poza tym ktoś już tu stwierdził, że twoje oglądanie ładnych aktorów podchodzi pod fetysz, inni zwrócili uwagę na twoje uporczywe podkreślania wyglądu aktorów, więc nie wzięłam sobie mojej opinii z powietrza.
Przykro mi że uważasz, że nie da się że mną normalnie rozmawiać i stwarzam nierealne problemy. To chyba faktycznie nie powinnam ciągnąć tej dyskusji.
Niniejszym z mojej strony ją kończę.
A znasz mnie jeszcze z forum TWD tak gwoli przypomnienia. Pamiętam cię i pamiętam twoje teksty. Jak się ktoś nie zgadzał z twoim zdaniem to też używałaś argumentów, że nie będziesz oglądać drugi raz czegoś tam, jak ci ktoś sugerował, pisałaś ironicznie, że tak, tak, ktoś się zna lepiej od ciebie i tak się unosiłaś. To był temat o Carlu, o ile pomnę, jakoś tak mi się skojarzył od razu z tym o Daariu, bo tak samo nie trafiłaś w generalny gust widzów :D
Ja się chociaż wyróżniam i nie podążam za większością. Coś mi się podoba lub nie, to mówię o tym. Polonistką nie jestem, więc zdania mogę napisać niepoprawnie stylistycznie, ważne, że błędów ortograficznych nie popełniam, a tym bardziej, jak nachodzi mnie kilka myśli na raz i jak piszę szybko, to błędy mi się zdarzają. Ty też wzorem nie jesteś.
A widzisz ja cię tylko pamiętam z ksywki, bo nie zawracam sobie głowy wszystkimi użytkownikami, a ty ze szczegółami pamiętasz co, gdzie... No no ;p Jak już tak mnie bacznie obserwujesz, to poczytaj sobie inne fora, o różnych filmach czy aktorach. Każda dyskusja przebiega inaczej, a ty dwa tematy najszumniejsze i jeszcze założone przeze mnie uwzględniłaś. Widocznie to nasze starcia robią takie zamieszanie. Widzisz, jak założę temat, to ludzie mają zajęcie na miesiąc ;-D