Valar morghulis!
Dotarliśmy na półmetek, a ja dotarłam w końcu do odcinka, który od początku do końca sprawił mi niezmierną przyjemność podczas oglądania, będący wszystkim, co tak lubię w GoT, na czele z Jonem i Sansą :)
Pierwszy Swego Imienia (jeden z moich ulubionych tytułów w tym sezonie) napisany został przez panów D&D i wyreżyserowany przez Michelle MacLaren, a ja osobiście dałabym mu podtytuł – Ach, te plany :D
OPENING
I tu największy minus tego odcinka – nie pojawia się Orle Gniazdo, a szkoda :(
(ale obyśmy tylko mieli takie minusy)
KRÓLEWSKA PRZYSTAŃ i plany Korony
W tym najważniejszy - Oby jego rządy trwały długo - który to (jakby ktoś nie wiedział) popieram całym sercem. Zaserwowano nam też po raz pierwszy jak wygląda obrzęd namaszczania na króla, co bardzo ładnie wyszło i było kolejną okazją do utrwalenia wśród widzów poszczególnych Siedmiu. Jedyny zgrzyt (dla mnie) to aktor odgrywający króla Tommena, ale mam nadzieję, że się przyzwyczaję, no, gdy nic nie mówi, a ogranicza się do patrzenia czy uśmiechania to nawet nawet.
Potem mamy planowanie kolejnych ruchów Korony i moje łotdefaki odcinka: Cersei-czujne-oko chce żenić Tommena z Margaery tak od siebie 0_0? Zachodnie kopalnie od trzech lat puste? Ale fajne przemycenie widzom kolejnych informacji o Żelaznym Banku, i tak jak rozmowa Cersei z Marg wydała mi się dziwna, tak dialog Tywina z Cersei (poza tym brakiem sr#nia złotem) w pełni mnie usatysfakcjonował.
A przy okazji matczynych planów Cersei względem córki, dostaliśmy i księcia Oberyna, i wszyscy narzekający na jego bi-z-akcentem-na-gej-sposób przedstawiania powinni tym razem być zadowoleni.
ESSOS i plany Dany
Dany dowiaduje się, że samo wyzwalanie niewolników łatwiejsze jest od zostawienia ich samym sobie, a że ambitna z niej pannica, decyduje się odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość swe podbicie Westeros. Scena jak dla mnie bardzo dobra, nierozwleczona, Barristan zrobił swoje, Jorah (wciąż wyróżniany przez Matkę Smoków) zrobił swoje, ba, nawet Daario mi nie przeszkadzał.
DOLINA i (przeszłe) plany Lysy (czyt. Petyra) i przyszłe
Trochę żal pominięcia Paluchów i genezy imienia Alayne, ale cała reszta bardzo ładnie, chociaż Robin jakiś taki żywotny i wesolutki, ale to szczegół :D I już się miałam nabrać na zadowoloną z przybycia Sansy Lysę, aż zobaczyłam jej minę w czasie przytulania siostrzenicy, gdy nikt (czyt. Petyr) nie patrzył, czyli myślę, dobra stara Lysa :) A co do przeszłych planów Lysy (czyt. Petyra) to w końcu możemy rozmawiać o zabójstwie Jona i liście do Cat bez zaznaczania o spoilerze :) Przyszłe plany Lysy zaskoczyły nawet Petyra, a przynajmniej ich tempo, ale go przekonała, choć może nie z takich powodów, o jakich myślała. Za to plan dotyczący krzyczenia został wypełniony w 100%, nie wiem, czy nieskalani książką zdawali sobie sprawę z jej temperamentu, ale tak, to właśnie była Lysa :D
Poza tym miałam wrażenie, jakoby Lysa mówiła bardziej o swoich nawykach żywieniowych i figurze, ale może panowie D&D patrzą na to inaczej, świetna scena sam na sam z Sansą, no i bardzo podobała mi się Krwawa Brama (pokazanie, jak i podkreślenie jej znaczenia).
GDZIEŚ W DRODZE i plany
Ogar i Arya jak zwykle nie zawodzą, zwłaszcza jeżeli chodzi o me ulubione teksty odcinka. Ta druga dzieli się z pierwszym swymi planami morderczymi, wśród których imię Ogra wciąż nie straciło na aktualności. No i piękna scena z treningiem, a szok Ogara i miotanie po przebudzeniu – bezcenny.
W/w dwójka dostała parę rywali pod względem sytuacyjno-słownych akcentów komediowych, plany kierunkowe (Jon i Czarny Zamek) kocham pani,ser-Poda, a biedna Brienne tęskni za Jaimem :D
ZA MUREM i plany
Każdy ma swoje. Karl Tanner chce się zabawić z Meerą, co zostaje brutalnie przerwane przez Jona i jego plany dotyczące pomszczenia Starego Niedźwiedzia. Pomiędzy dostajemy jeszcze trochę bardziej wykrystalizowany cel Brana (który miał ogromną pokusę spotkania z Jonem, ale cóż, zdaje sobie sprawę, że nie może sobie na to pozwolić) plus realizację planów Boltona poprzez Locke’a (Roose byłby wielce ukontentowany szybkością znalezienia młodego lorda, gorzej z realizacją, gdyż…. HODOR! :D Niech i tak będzie)
A plany crasterowych żonocórek bliżej niesprecyzowane, nie żeby kogokolwiek z widzów to zapewne generalnie odchodziło, ale ja jestem ciekawa, jak zamierzają sobie same poradzić, do tego bez dachu nad głową.
Trochę zabrakło mi tego, że Jon nigdy nie wwargował się w Ducha, żeby chociaż w ten sposób wyczuć Lato (czyli Brana), no ale skoro i tak Sam się wygadał, że ich widział, no to muszę się pogodzić chyba, że jonowego wargingu raczej w serialu nie będzie. Ale wszystkie sekwencje z okolic, jak i samej chaty Crastera – ogromnie mi się podobały.
Podsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10.
Najlepszy/ulubiony cytat: „Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz”
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Hodor (wiadomo, że Bran, ale jednak... Hodor:)
Która postać Cię zawiodła: tym razem żadna, to zachodnie kopalnie mnie zawiodły.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Hodor vs. kark Locke’a
"Ale ogólnie słabo się sprawdzały w posuwaniu akcji naprzód."
No to mamy chyba inne priorytety :) Było tam wiele smaczków ze świata Westeros i ja nawet nie zauważyłam, czy jakaś akcja się posuwa w tę czy we wtę, bo dostałam ciekawe lokacje, jak już ktoś napisał - typowe fajne questy, no i był też humor oraz co tygryski funiaste lubią najbardziej, mnóstwo odniesień do Jaimego (i vice versa w jego rozdziałach:)
Cóż, gusta są różne :) Ogólnie rozdziały Brienne wzbogaciły trochę uniwersum sagi, jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że spokojnie obeszłaby się ona bez nich... Jak zapewne wszyscy czytelnicy czekam z coraz większą niecierpliwością na rozstrzygnięcia w głównych wątkach, a cała wyprawa Brienne (i tak przecież z góry skazana na niepowodzenie), wątek z Lady Stoneheart mało mnie po prostu interesują.
Jak dla mnie za mało w tym odcinku Daenerys, liczyłem też że pokażą co tam u Stannisa i jego czerwonej damy.
Za dużo zaś Brana i jego koleżki Jojena. Nie żebym ich nie lubił, ale trochę przynudzają :) Meera przynajmniej się mało odzywa i te jej loczki rzeczywiście są fajne :)
Najlepszy cytat to oczywiście "Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant żyje, bo Trant miał zbroję i k u r e w s k o w i e l k i m i e c z”
Najlepsze sceny: obie sceny Ogara z Aryą oraz sceny z Littlefingerem, Lysą i Sansą, ewentualnie jeszcze Podrick z Brienne
Ogólnie odcinek dobry i nic więcej
D&D wyciągnęli wnioski z poprzednich sezonów i teraz ograniczają ilość wątków na odcinek, co niewątpliwie służy serialowi, choć ja nie obraziłbym się, gdyby w tym ostatnim dali nam trochę więcej Stannisa czy Theona. Odcinek jednak mi się podobał. Przegadany (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i z dobrą rozrywką na koniec. Moja ocena: 8/10.
Plusy:
- Eyrie - wszystko dokładnie tak, jak powinno być (nawet siostrzenica Alayne mi nie wadziła, widzom powinno latać, ile rodzeństwa miał Petyr). Klarownie wyjaśniono, o co chodziło z Arrynem, fruwającym karłem i nawet Brandonem Starkiem. Twórcy wytłumaczyli poprzednią intrygę Baelisha i zawiązali następną (mariaż Sansy ze Słowiczkiem). Oby tylko Lysa nie zginęła w "Mockinbirdzie", bo polubiłem tę szajbniętą... waginoosobę ;) Chociaż, jeśli ma to podkręcić akcję siódmego odcinka, to czemu nie?
- Meereen - krótko, zwięźle i na temat, zarówno w odniesieniu do "jechać czy nie jechać", jak i sytuacji w Astaporze i Yunkai. Emilia aktorstwem nie błyszczy, ale wygląda przepięknie i tyle mi na razie wystarczy. Chociaż tu mogli się twórcy pokusić o jeszcze jeden motyw, o czym za chwilę w minusach.
- Arya & Ogar - mój ulubiony obok Littlefingera i Sansy duet tego sezonu. Ostro pojechała z tą wyliczanką, dorzucając nie tylko Melisandre, ale i Berica z Thorosem. Nie certoli się dziewczyna. Trening też zajefajny, no i teksty Ogara.
- Brienne & Podrick - to będzie chyba mój trzeci ulubiony duet sezonu. Ale dlaczego Brienne jedzie na Mur, a nie do Eyrie?
- Królewska Przystań - ze wskazaniem na koronację, Tywina Lannistera, Marg i Oberyna, który jest nie tylko słynnym wojownikiem i yebaką, ale również poetą. No i ojcem 8 bękarcic. Miło że o nich wspomnieli, podobnie jak o Myrcelli. Twórcy mogli pójść jeszcze dalej i poruszyć motyw swatania Oberyna z Cersei w przeszłości, ale jak nie, to trudno.
- Wątek za Murem - tu było tyle motywów, że chyba powinienem podzielić go na jakieś podplusy:
+ wizje Jojena (i jego przechwałki) - dobitnie podkreślono, co tak naprawdę potrafi młody Reed;
+ Hodor miażdżący Locke'a - wyszło trochę groteskowo ( tak jak groteskowy był Vargo Hoat i jego serialowy odpowiednik);
+ Jon vs. Karl Tunner z ulicy Winnej;
+ Bran i jego świadoma, odważna decyzja, by jednak pójść za swoim przeznaczeniem;
+ spotkanie Jona i Ducha po latach;
+ płonąca Twierdza Crastera;
+ Jon Snow - za całokształt. Teraz bez wątpienia urośnie w oczach braci z Nocnej Straży, co będzie miało wpływ na wiadomo co.
A teraz minusy, choć to tak naprawdę czepialstwo:
- brak Orlego Gniazda w czołówce
- brak Zimnorękiego
- brak Meery szyjącej z łuku
- brak pocałunku Joraha, który miał ku temu dogodną okazję, zostając z Dany sam na sam;
- brak złota w Casterly Rock;
- brak Varysa (tradycyjnie);
- brak zbliżenia na Mace'a Tyrella (to też już tradycja)
- brak cycków
Najlepszy/ulubiony cytat: cały pojazd Ogara z Syria i Meryna Tranta. "Najlepszy szermierz świata zabity przez yebanego Meryna Tranta? (...) Byle gnojek z mieczem załatwiłby trzech Trantów" i "Twój przyjaciel jest martwy,a Meryn Trant sobie żyje, bo miał zbroję i wykurvisty miecz".
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Lysa Arryn - nie sądziłem, że będę za nią tęsknił ;) Żelazny Tron wśród kobiet, parafrazując lorda Varysa ;)
Która postać Cię zawiodła: chyba żadna, ale kazaliście wybrać, więc wskazuję na Cersei. Za bardzo wylewna była, choć z drugiej strony to taka jej maska.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: całe Eyrie.
Dodatkowa nagroda za najbardziej efektowny zgon: ex aequo Locke i Karl. Wytrzesz Noaha Taylora bezcenny, podobnie jak miecz wystający z gardła nożownika :)
"widzom powinno latać, ile rodzeństwa miał Petyr"
Czy ja wiem? Trochę to na bakier z logiką...
"Ostro pojechała z tą wyliczanką, dorzucając nie tylko Melisandre, ale i Berica z Thorosem. Nie certoli się dziewczyna."
Chyba nikt nie powinien się dziwić po jej starciu słownym z całą trójką ;)
"Miło że o nich wspomnieli, podobnie jak o Myrcelli. "
Taa.... Może obejdzie się w przyszłości bez dziesięciu tematów z pytaniem, a kim jest ta Myrcella. Nawet nie padło ani jedno ze zdziwieniem, a to Cersei ma córkę? Chociaż zdziwiła mnie ilość niepamiętających pożegnania Brana z Rickonem..
"Jon Snow (...)"
Już trochę urósł, gdy walnął swą mowę godną przywódcy, aż Thorne'owi mina zrzedła :D
" brak Varysa (tradycyjnie);"
Ale załapał się choć na napisy w czołówce ;)
"- brak zbliżenia na Mace'a Tyrella (to też już tradycja)"
Ciekawe, kto z nieskalanych go wyłapał :(
Co kazaliśmy, ja nie wybierałam :P
A propos, co sądzisz o tych kopalniach?
"- brak zbliżenia na Mace'a Tyrella (to też już tradycja)"
Ciekawe, kto z nieskalanych go wyłapał :(
ja! ja wyłapałam! jak miałam go nie wyłapać, jak robił figurę skrzyżowanego "takiego szczupaka złapałem" z bojową pozą SuperSayajina Son Gohana :D
"widzom powinno latać, ile rodzeństwa miał Petyr"
"Czy ja wiem? Trochę to na bakier z logiką..."
A może Petyr w serialu miał jakąś siostrę i siostrzenicę, które gdzieś tam sobie żyją i którymi nikt się nigdy nie interesował? Dla mnie do przełknięcia, zwłaszcza, że wątpliwości rozstrzygam na korzyść filmu ;)
"A propos, co sądzisz o tych kopalniach?"
Tani chwyt na podkreślenie, że u Lannisterów też źle się dzieje. Bo głupi, amerykański widz nie zrozumie, że jak się ma kasę, to można też mieć długi. Nie chciało im się za dużo wyjaśniać i poszli na łatwiznę.
Ja zawsze rozumiałam to w ten sposób, że to Korona ma ogromną dziurę budżetową i długi (również i u Tywina), a nie że sam Tywin ma jakieś problemy. Ale tak coś czułam, że nie bez powodu nie dali Jaimemu ręki ze złota :(
A z jakiego rodu ma tę siostrzenicę? :P
Problem w tym, że wątpię, żeby osoba taka jak LF pozwoliła swej siostrze na mezalians, więc musi to być jakiś szlachetny ród, prawdopodobnie z Dorzecza, więc chyba panowie lordowie z Doliny mogą pytać, jak to ród, jaką ma siedzibę/herb, czy aby odpowiedni dla ich małego lorda i dlaczego oddali Petyrowi swoją pannę na wydaniu? ;)
Baelish nie pochodzi z jakiejś wielkiej familii. Jego siostra zaliczyła wpadkę z bogatym gościem z Braavos i zmarła przy porodzie, wydając na świat bękarcicę Alayne, którą Petyr się potem zajął. Czy jakoś tak ;) Bajek mogą być tysiące.
A jaka jest oficjalna historia książkowej Alayne, bo już nie pamiętam? I ciekawe, czy ktoś z Doliny nie prowadzi już śledztwa w sprawie bękarciej córki Petyra.
Wielka niewielka, ale szlachetna, a ona nie jest bękartem siostry, a siostrzenicą i to jest właśnie ta delikatna różnica ;)
Co do książki to nie kojarzę żadnej oficjalnej historii, LF miał rację, bo chyba nie pytali ;)
Baelish użył skrótu myślowego. Albo wymyślił inną historyjkę. Jego siostra mogła wyjść za tego pana z Braavos, który też wkrótce zginął po urodzeniu Alayne. :)
W książce ktoś powiedział - nie dam głowy czy to był Petyr, może Lysa, ale raczej Littlefinger - w rozdziale Sansy, że wypytywanie o bękarty jest nieuprzejme, więc nikt się o pochodzenie Alayne nie będzie wywiadywał.
Przychylam się do zdania, że bardziej westerowskie byłoby zrobienie z Sansy bękarta Littlefingera. Bo o ile dyskretne traktowanie nieślubnych dzieci jest w dobrym tonie w towarzystwie, to kompletne olanie szlachetnie urodzonej dziewczyny już chyba mniej, zwłaszcza jeśli będzie u boku swego wuja zajmującego całkiem poważne stanowisko. Tak to widzę, niech mnie ktoś poprawi, jeśli sie mylę. W serialu ta sytuacja zapewne przejdzie bez echa i nikt, oczywiście, się Sansą nie zainteresuje.
Może nie olali, może po prostu Baelish im wszystko wyjaśnił, tylko serial nam tego nie pokazał. Nie wszystko musi być w filmie wyłożone na tacy, tylko po to, by widz nie szukał dziur w całym. Inaczej w każdym filmie musielibyśmy być zasypywani masą szczegółowych informacji, a nie o to podczas seansu chodzi.
No niby tak, ale tutaj brak takich pytań stanowi o słabości tego wątku (przynajmniej jak na razie), to podobnie jak z Lockiem, gdzie skupiono się na samym porwaniu Brana, a olano wyjaśnienie, co tak naprawdę i jak chciał zrobić porywacz. Ja kupuję zmiany, które mają w miarę ręce i nogi i dlatego sama wyprawa Jona do chaty Crastera, jak nawet złapanie Brana przed tą samą chatą mi nie przeszkadzały, a wręcz przeciwnie, cieszyły me oczy.
Bękart to bękart, każdemu panu wolno było mieć i jak wyżej pisze Pani Zima, nie wypadało być wścibskim w tym temacie. Ale już szlachetne rody, nawet te najmniejsze, były chociażby w jakiś spisach rodowych danego regionu.
Mam nadzieję, że Petyr ma chociaż siostrę :D
No ja zakładam, że skoro powiedział, że ma (albo miał), to z kapelusza jej nie wyjął. Jeśli nikt nie pyta, to znaczy, że jego historyjka ma ręce i nogi i jest dla wszystkich mocno wiarygodna. I ja również nie mam podstaw, by wątpić w jej wiarygodność, bo z serialu tak naprawdę o jego rodzinie nie wiemy nic. Więc możliwości może być mnóstwo.
A ja będę twardo stać przy tym, że pominięcie ew. pytań oznacza po prostu niefrasobliwe podchodzenie twórców serialu do szczegółów dających ręce i nogi temu światu ;) Bo prostu oni nie przywiązują wagi do tego typu spraw (teraz znowu - w szóstym odcinku - mamy to samo).
Rewelacyjny odcinek? Dla ciebie chyba każdy odcinek GoT musi dostać co najmniej 9 na 10 nie? Dla mnie odcinek średniawy, w zasadzie nic ciekawego się nie działo.
Ale Fune chociaż uzasadniła dlaczego uznaje go za rewelacyjny. Tu natomiast krótka i zwięzła wypowiedź nie mająca żadnego poparcia, bo ostatnie (i zarazem drugie) zdanie nim nie jest.
A co tu dużo uzasadniać, nudy i tyle. Fajne były scenki z Brienne czy Ogarem, ale nic nie wniosły do rozwoju fabuły. W ogóle poza ostatnim wątkiem to akcja nic nie ruszyła do przodu.
Ale widzisz, uzasadniłeś dlaczego Ci się nie podobał. Nie ma akcji - jest nuda. I coś takiego rozumiem, a nie: nie podobał mi się, bo mi się nie podobał ;)
Ależ ja potrafię czytać ze zrozumieniem: "Dla mnie odcinek średniawy, w zasadzie nic ciekawego się nie działo" - gdzie tu jest Twoja opinia, tłumacząca czemu "średniawy", co uważasz za ciekawe? A moje zdanie miało ukazać jedynie ogólny sens Twojej wypowiedzi.
No to jednak nie potrafisz. Piszę, że odcinek jest średniawy BO nic się w nim nie działo, ale ty nadal masz jakiś problem. Nie wiem po co zaczynasz w ogóle tą dyskusję, skoro do niczego nie prowadzi, a na pewno nie do przyznania Ci racji.
Faktycznie - może za bardzo czepiam się słów, bo "'średniawy", "w zasadzie", jednak oznaczają, że coś Ci się spodobało.
No, ale czy tam się bóg wie co działo? Przyszedł Litllefinger z Sansą, pogadali sobie trochę, zamoczył kija i tyle. Jakoś mnie i ten wątek nie powalił.
Ciebie może nie powalił. Ale nieprawdą jest, że ten wątek nie ruszył do przodu.
" Dla ciebie chyba każdy odcinek GoT musi dostać co najmniej 9 na 10 nie? "
A skąd takie przekonanie? Nie dało ci w ogóle do myślenia zdanie rozpoczynające? W treści "Dotarliśmy na półmetek, a ja dotarłam w końcu do odcinka, który od początku do końca sprawił mi niezmierną przyjemność podczas oglądania"?
Co chyba sugeruje, że raczej nie dałabym poprzednim 9/10, nie uważasz? Ale spoko. W każdym razie nie dałam dziewiątki za ładne oczy czy co tam masz na myśli, bo nie wiem.
zdarzało się, że bardziej nudziłam się na Got
1. Najpierw skrót: Sansa wpadła z tzw. deszczu pod tzw. rynnę. Nastawiam się na ciekawy cd. Arya jak zwykle w formie. Danny ... też jak zwykle. Casei była 'likeable' (ociepla wizerunek?). Oberyn na razie dobrze się prezentuje, ale nadal czekam aż się coś wydarzy, coś co sprawi, że mnie ta postać bardziej zainteresuje.
2. Brienne. Bidula. Zakochuje się w każdym gościu, który zwróci nań uwagę. Smutne to. Chciałabym by ta postać się jakoś wreszcie zaczęła rozwijać, bo babka niedojrzała jest niestety pomimo swojego dojrzałego wieku. Na razie jest niezbyt inteligentnym gościem obstawiającym wątek mający na celu rozładować napięcie u widza, który właśnie był z wizytą ... dajmy na to ... w King's Landing. Lubię Brienne, ale może być dużo lepiej. Nie mówię, że ma kiecki zacząć nosić. Podoba mi się taka jaka jest. Chodzi jedynie o charakter. Więcej pewności siebie. Więcej luzu. Kumpela jej potrzebna, nie facet :)
3. Bran. Porwanie przez Locka (dobrze kojarzę gościa, czy nie?). Myślę sobie sayonara siostro bracie. Frodo wyrusza do Mordoru, opuszcza waszą dolinę Narnii (przepraszam za zasugerowanie porównania Brana do Frodo - też mi się to nie podoba).
*westchnienie zawodu*
Locke podjął rozpaczliwą próbę ratowania Brana z Otchłani Nudy. Chwała mu za to. Zginął w słusznej sprawie ... ale jednak zginął :(
Czytałam gdzieś, że sam Martin! uważa wątki Brana za smęty. Ja się zatem pytam: czy ta nuda to wina bohatera, czy autora? Wątkowi brakuje klimatu czarnego jak serce Nocnego Króla, tajemnicy godnej Białych Wędrowców, poczucia, że oto bohater odkrywa to, co pierwotne. Wszak tam się budzą instynkty! Zwierzęce, pierwotne, czyste! Żal mi, bo mam całą kupę pomysłów na ten wątek. Myślałam, że Locke coś zmieni, wprowadzi ruch, zmianę, emocję, a tu nic. Tyle hałasu, a koniec końców nadal jesteśmy w punkcie wyjścia.
Straciłam już chyba nadzieję, że będzie lepiej. Już mnie ta dwugłowa sowa nie interesuje. Senkju.
czuję efekty odstawienia mnie od wątku Ramsaya. to nie jest normalne, wiem. gość powinien się leczyć. ale co zrobić. w Westeroos nie mają dobrego psychiatry (dr Lecter przyjmuje jedynie w soboty, więc na niego nie ma co liczyć). chyba powinnam (znów) wciągnąć Ramsaya na listę wątków "imo interesujących".
"zdarzało się, że bardziej nudziłam się na Got" pfffthahahahahahaha
nie wiem dlaczego, ale przypomniał mi się od razu Peter Steele z Type O Negative, jak został zaproszony do talk show i na pytanie prowadzącego jak się czuje, odpowiedział "less miserable" :D to jest ten sam mistrzowski poziom happyand, kłaniam się
(link dla zainteresowanych https://www.youtube.com/watch?v=nhNRHI64m9U )
Ach, moje serce otaku LOTR zabiło żywiej jak wspomniałaś Froda ruszającego samotnie do Mordoru z Misją. Usmarkałam się wtedy, wstyd się przyznać. Na scenie z Branem... no cóż, wciąż żałowałam Locke'a, więc pewnie temu nic nie poczułam. Poza tym już się mentalnie uzbrajam na kontynuację smędzenia w tym wątku. Meh. Faktycznie, dużo hałasu... zero efektu i emocji. Przecież tak bliskie spotkanie braci powinno mną wstrząsnąć. A tu nic!
No i tak se myślę, czy rzeczywiście bardzo by zaszkodziło jakby się spotkali. Wyobrażam sobie ogrom uczuć temu towarzyszący zarówno u nich, jak i u widzów. I nie musimy zakładać, że Jon by go nie puścił - nie doceniamy Jona i tego, jak się zmienił za Murem. Obstawiałabym, że Jon - jak Aragorn - pozwoliłby odejść bratu (chociaż ma geny Boromira, ale z drugiej strony też Faramira!).
Albo to tylko moje myślenie życzeniowe. Chwytam się wszystkiego, żeby tchnąć życie w ten wątek.
omigosz, ależ mi się podobają twoje skojarzenia! zaraz sobie Type O Negative dla porządku zapuściłam. jesu, no sory, ten głos, ta muza ... ciało galaretowacieje, trza się złożyć czem prędzej na wygodnym i zniknąć w ciemności ... rozmarzyłam się ... a chciałam rzec, że w mojej duszy gra doom różnej maści, toteż z Peterem Steelem również jest mi po drodze ... i jeszcze chciałam rzec (a właściwie to 'postawić' pointę), że porównanie twoje miało efekt rozweselający. niniejszym (od)kłaniam się :D
Spotkanie Jona z Branem? No może miałam lekką jakąśtam nadzieję, ale to nie byłoby chyba to na co ja czekałam. Masz jednak rację. Spotkanie braci to byłaby podniosła chwila. Wszak Starkowie jak się raz rozstali, to już się zejść ze sobą nie mogą. Ciągle coś im przeszkadza. Arya prawie spotkała matkę i brata; Jon z Branem też mijają się nie pierwszy raz (ale mogę mylić z książką, czasami nie wiem która wiedza skąd pochodzi). Jakby dali spotkanie braci to byłoby mi miło bez względu na to czy ja lubię Jona, czy nie; czy interesuje mnie jeszcze wątek Brana, czy nie. Byłoby jak u disneya. Ptaszki ćwierkają (tu kraczą wrony), ognisko płonie (tu płonie cała chata), bracia witają się serdecznie (i wtedy wpada Rayder, albo jakiś inszy Inny i przypomina, że pierścień sam się do wulkanu nie wrzuci, podróż musi trwać, wątek musi - lepiej lub gorzej - sunąć do przodu).
Też się chwytam, bo mi zależy. Ale niestety, Panie Doktorze, wygląda na to, że pacjent nie dożyje zimy.
:)
Podpisuję się pod pierwszym akapitem :)
Prawie spotkanie Aryi z matką i bratem było WSTRZĄSAJĄCE, nie powiem, serce mi się do niej wyrywało.
Nawet to rozminięcie braci w poprzednim sezonie było takie łaaaaa, ci tu, ten tam, dopatrzą się, nie dopatrzą.
Ale TO spotkanie miało dla mnie zerowy impakt. Mam swoją teorię na temat wątku Brana i rzeczy, których w nim brakuje. Wcześniej pisałam o nudzie, powtarzalności, bezpłciowej grze aktorskiej. Teraz dopisuję do tego jeszcze brak klimatu, pracy kamery, wizualnych sztuczek nadających scenom dramatyzmu. Aktor może przekonująco powiedzieć "nienawidzę go" i będzie dobrze. Ale jeżeli kamera pokaże go lekko z góry i z boku, żeby oczy wyszły wilczo, odpowiednio ustawi się światło, żeby dać mroczny efekt, to będzie BARDZO dobrze. Nic z tych rzeczy nie ma w wątku Brana. Bran widzi drzewo, "zabierz mnie tam", dotyka drzewa, wizje, oddotyka drzewo, "wiem gdzie mamy iść, gps on", koniec sceny. Jak już jesteśmy przy Frodzie - mam przypomnieć przystanek w Wyprawie dla odciętej kamiennej głowy króla w koronie z kwiatków? Ta scena była piękna i niesamowita. Dlaczego? Bo tam WSZYSTKO pracowało RAZEM z Frodem.
I tu też mogłoby tak być. Pokazać, jak drzewo przyciąga Brana, że jest między nimi Magia, że po wizjach Bran je przeżywa, że to ma znaczenie, dla niego, dla Westeros i przez to dla nas widzów..
Po prostu... nie ma dramatyzmu w tym wątku. A to przecież MAGICZNY wątek. To już Danka (nie wierzę, że to piszę), dostała parę sekund na wymowne przełknięcie śliny i spojrzenie, kiedy dowiaduje się o sytuacji w Essos. Dostała ten moment i wykorzystała go moim zdaniem (poważnie ja to napisałam?).
Bran paczy.
Wolę Disneya :)
Z Aryą to ja niestety wiedziałam jak ta cała sytuacja się skończy, więc mimo ogromnego współczucia u mnie emocje nie były tak wielkie (przeklęte spoilery).
A co do Brana ... czuję, że mnie rozumiesz, bo ja czuję, że każda myśl z drugiego akapitu przy dobrych wiatrach mogłaby być moją.
https://lh3.googleusercontent.com/-dSyXsLL_Dlo/U0hn4i_sROI/AAAAAAAAh-0/O2mtA9Y3r RE/w245-h175/tumblr_mbpa7opqfA1rzhyyio4_250.gif
XD
Ja też wiedziałam co się stanie, bo znałam spojlery. A jednak ogarnęło mnie wzruszenie i smutek. Jak do tego zabito na jaj oczach wilkora (NIE pokazując tego)... *chlip*
Niech no i ja cię uściskam
http://31.media.tumblr.com/fb9e1afbc544dc2a14ddda51aa58dbc9/tumblr_n4c1f8AT2C1ts wvyoo3_400.gif
Niestety wątek Brana w książce uważałam za jeden z najmniej interesujących i w serialu jakoś też się nie postarali.
Co masz na myśli pisząc: ''2. Brienne. Bidula. Zakochuje się w każdym gościu, który zwróci nań uwagę. Smutne to. Chciałabym by ta postać się jakoś wreszcie zaczęła rozwijać, bo babka niedojrzała jest niestety pomimo swojego dojrzałego wieku'' ????
Nie chcę wybiegać Twojej odpowiedzi, ale czy Ty z tego odcinka wysnułaś wniosek, że Brienne zakochała się w Podricku?
och, nie no, oczywiście, że brałam pod uwagę całość dotychczasowych "dokonań" Brie! silly me :P powinnam pewnie była to dopisać, żeby nie było nieporozumień. będę pamiętać na przyszłość. (w życiu nie posądziłabym Brie o to, że się jej Podrick spodobał, taka zdesperowana to chyba nawet ona nie jest - właściwie to wręcz przeciwnie - dziewczyna wysoko mierzy. najpierw Król, potem ... królobójca XD)
Dobrze, że rozwiałaś moje wątpliwości :) Już drżałam przed taką nowatorską interpretacją interakcji pomiędzy Brienne i Podem :)
http://www.youtube.com/watch?v=-Z6kySHa7RQ
Ciekawy materiał z Twierdzy Crastera. Wygląda na to że do walki Jona z Karlem delegowany był specjalista azjatycki od scen walki ;)
Tak swoją drogą, czy tylko mi się wydawało, czy to końcowe ujęcie Daenerys było niemal identyczne co pierwsze z 1x1? :)