Valar morghulis!
Dotarliśmy na półmetek, a ja dotarłam w końcu do odcinka, który od początku do końca sprawił mi niezmierną przyjemność podczas oglądania, będący wszystkim, co tak lubię w GoT, na czele z Jonem i Sansą :)
Pierwszy Swego Imienia (jeden z moich ulubionych tytułów w tym sezonie) napisany został przez panów D&D i wyreżyserowany przez Michelle MacLaren, a ja osobiście dałabym mu podtytuł – Ach, te plany :D
OPENING
I tu największy minus tego odcinka – nie pojawia się Orle Gniazdo, a szkoda :(
(ale obyśmy tylko mieli takie minusy)
KRÓLEWSKA PRZYSTAŃ i plany Korony
W tym najważniejszy - Oby jego rządy trwały długo - który to (jakby ktoś nie wiedział) popieram całym sercem. Zaserwowano nam też po raz pierwszy jak wygląda obrzęd namaszczania na króla, co bardzo ładnie wyszło i było kolejną okazją do utrwalenia wśród widzów poszczególnych Siedmiu. Jedyny zgrzyt (dla mnie) to aktor odgrywający króla Tommena, ale mam nadzieję, że się przyzwyczaję, no, gdy nic nie mówi, a ogranicza się do patrzenia czy uśmiechania to nawet nawet.
Potem mamy planowanie kolejnych ruchów Korony i moje łotdefaki odcinka: Cersei-czujne-oko chce żenić Tommena z Margaery tak od siebie 0_0? Zachodnie kopalnie od trzech lat puste? Ale fajne przemycenie widzom kolejnych informacji o Żelaznym Banku, i tak jak rozmowa Cersei z Marg wydała mi się dziwna, tak dialog Tywina z Cersei (poza tym brakiem sr#nia złotem) w pełni mnie usatysfakcjonował.
A przy okazji matczynych planów Cersei względem córki, dostaliśmy i księcia Oberyna, i wszyscy narzekający na jego bi-z-akcentem-na-gej-sposób przedstawiania powinni tym razem być zadowoleni.
ESSOS i plany Dany
Dany dowiaduje się, że samo wyzwalanie niewolników łatwiejsze jest od zostawienia ich samym sobie, a że ambitna z niej pannica, decyduje się odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość swe podbicie Westeros. Scena jak dla mnie bardzo dobra, nierozwleczona, Barristan zrobił swoje, Jorah (wciąż wyróżniany przez Matkę Smoków) zrobił swoje, ba, nawet Daario mi nie przeszkadzał.
DOLINA i (przeszłe) plany Lysy (czyt. Petyra) i przyszłe
Trochę żal pominięcia Paluchów i genezy imienia Alayne, ale cała reszta bardzo ładnie, chociaż Robin jakiś taki żywotny i wesolutki, ale to szczegół :D I już się miałam nabrać na zadowoloną z przybycia Sansy Lysę, aż zobaczyłam jej minę w czasie przytulania siostrzenicy, gdy nikt (czyt. Petyr) nie patrzył, czyli myślę, dobra stara Lysa :) A co do przeszłych planów Lysy (czyt. Petyra) to w końcu możemy rozmawiać o zabójstwie Jona i liście do Cat bez zaznaczania o spoilerze :) Przyszłe plany Lysy zaskoczyły nawet Petyra, a przynajmniej ich tempo, ale go przekonała, choć może nie z takich powodów, o jakich myślała. Za to plan dotyczący krzyczenia został wypełniony w 100%, nie wiem, czy nieskalani książką zdawali sobie sprawę z jej temperamentu, ale tak, to właśnie była Lysa :D
Poza tym miałam wrażenie, jakoby Lysa mówiła bardziej o swoich nawykach żywieniowych i figurze, ale może panowie D&D patrzą na to inaczej, świetna scena sam na sam z Sansą, no i bardzo podobała mi się Krwawa Brama (pokazanie, jak i podkreślenie jej znaczenia).
GDZIEŚ W DRODZE i plany
Ogar i Arya jak zwykle nie zawodzą, zwłaszcza jeżeli chodzi o me ulubione teksty odcinka. Ta druga dzieli się z pierwszym swymi planami morderczymi, wśród których imię Ogra wciąż nie straciło na aktualności. No i piękna scena z treningiem, a szok Ogara i miotanie po przebudzeniu – bezcenny.
W/w dwójka dostała parę rywali pod względem sytuacyjno-słownych akcentów komediowych, plany kierunkowe (Jon i Czarny Zamek) kocham pani,ser-Poda, a biedna Brienne tęskni za Jaimem :D
ZA MUREM i plany
Każdy ma swoje. Karl Tanner chce się zabawić z Meerą, co zostaje brutalnie przerwane przez Jona i jego plany dotyczące pomszczenia Starego Niedźwiedzia. Pomiędzy dostajemy jeszcze trochę bardziej wykrystalizowany cel Brana (który miał ogromną pokusę spotkania z Jonem, ale cóż, zdaje sobie sprawę, że nie może sobie na to pozwolić) plus realizację planów Boltona poprzez Locke’a (Roose byłby wielce ukontentowany szybkością znalezienia młodego lorda, gorzej z realizacją, gdyż…. HODOR! :D Niech i tak będzie)
A plany crasterowych żonocórek bliżej niesprecyzowane, nie żeby kogokolwiek z widzów to zapewne generalnie odchodziło, ale ja jestem ciekawa, jak zamierzają sobie same poradzić, do tego bez dachu nad głową.
Trochę zabrakło mi tego, że Jon nigdy nie wwargował się w Ducha, żeby chociaż w ten sposób wyczuć Lato (czyli Brana), no ale skoro i tak Sam się wygadał, że ich widział, no to muszę się pogodzić chyba, że jonowego wargingu raczej w serialu nie będzie. Ale wszystkie sekwencje z okolic, jak i samej chaty Crastera – ogromnie mi się podobały.
Podsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10.
Najlepszy/ulubiony cytat: „Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz”
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Hodor (wiadomo, że Bran, ale jednak... Hodor:)
Która postać Cię zawiodła: tym razem żadna, to zachodnie kopalnie mnie zawiodły.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Hodor vs. kark Locke’a
Niezły odcinek, na pewno lepszy od poprzedniego.
Co mi się podobało:
1. EYRE - bardzo się cieszę na cały ten wątek, w ogóle POVy Sansy były w książkach moimi ulubionymi, a POVy Alayne to już prawdzwa wisienka na torcie. Lysa "Och!Petyrze!" Arryn wredna i szajbnięta, taka jaka ma być (ino trochę za chuda), Słowiczek też skrzywiony psychicznie (jak potraktował prezencik od wujaszka Petyra ^-^). Biedna Sansa, chyba szybko zrozumiała, że trafiła z deszczu pod rynnę. Nawet Littlefinger, a raczej aktor go odtwarzający nie był tak wkurzający, jak zazwyczaj. Jedyne WTF? tego wątku, to fakt, iż LF przedstawił Alayne jako swoją siostrzenicę, a nie córkę. Nie wiem, czemu ma to służyć, czyżby usprawiedliwieniu bardziej śmiałych niż w książce awansów lorda Baelisha wobec Starkówny? Zobaczymy. No i żałuję, że nie pokazali wesela. I nocy poślubnej (choć żeśmy ją słyszeli).
To mogłoby być zabawne. 'Biedny" Paluszek.
2. JON SNOW - tak, jak nie lubiłam Snowa z zeszłych sezonów, tak w tym chłopię daje radę pod względem aktorskim. Całe szczęście, bo Jon - sierota to raczej niedobry materiał na kogoś, kim wkrótce stanie się Snow. Podobało mi się, jak załatwił Karla (?). Profesjonalnie.
3. OBERYN MARTELL - wielu narzeka na tego aktora, ale ja jestem na tak, I nawet sceny w burdelu mi się podobają ^^ W tym odcinku wizyty w przybytku rozkoszy nie było, ale Red Viper jest taki seksowny, że przylepiam się do ekranu, gdy się tylko na nim pojawia.
4. JOJEN - chyba jedyna osoba, która jako tako radzi sobie aktorsko w wątku Brana (Isaac jest niestety coraz bardziej sztywny w swojej grze). Podobała mi się ta wizja z płonącą dłonią.
5. BRIENNE i POD - byli uroczy.
6. BRAK TYRIONA - dobrze było odpocząć od niego. Co za dużo, to niezdrowo.
Co mi się nie widziało:
1. OGAR!!! - uwielbiam duet Arya/Sandor, ale to co w odcinku zrobili z moją ulubioną postacią w całej sadze woła o pomstę do niebia! Seven buggering hells! Zrobili z Ogara damskiego boksera. Jakoś mnie to rozsierdziło, Ogar nigdy nie uderzył Aryi (no, raz toporem podczas Krwawych Godów, ale wtedy de facto ratował jej tyłek), w ogóle jego zachowanie z ostatnich odcinków kłóci się z tym, co jeszcze nie tak dawno oznajmiał, mam na myśli zdanie o bestiach krzywdzących małe dziewczynki (8 odcinek 3 sezonu, zdaje się). Po za tym książkowy Ogar nie rzucał mięsem aż tak często i gęsto, jak ten serialowy.
2. CERSEI - wybielają ją, jak mogą. Słabi mnie wątek Cersei - kochanej mamuśki.
3. DANUTA - pewnie grono Nieskalanych książkami załamało się na wieść, że Dany pozostaje w Essos zaprowadzać ład i porządek, miast udać się do Westeros odbijać Żelazny Tron. Emilia Clarke gra sztucznie, nie da się jej oglądać na trzeźwo. Gdyby chociaż zostawili tamtego Dariusza, który był w miarę uroczy...
Daję 6/10.
Tak jak pokazali Oberyna z innej strony, tak samo pokazali Cersei z innej. Postaci nie są papierowe i mają różne oblicza :)
Szanowny Pan Krzysztof Harington najwyraźniej potraktował swoją zdrewniałą grę dobrym impregnatem, proszę Państwa. Wątek z Panną Sansą i jej demaskacją tylko ujawnił, iż Panicz Robert Arryn nie będzie nikim ważnym w dalszej części powieści, bądź też i tak pozna prawdę. Pozdrawiam serdecznie.
"Wątek z Panną Sansą i jej demaskacją tylko ujawnił, iż Panicz Robert Arryn nie będzie nikim ważnym w dalszej części powieści"
Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale jeżeli chodzi o to, że tak po prostu zaprezentowali Sansę Robinowi (to "pamiętaj, nikomu nie mów" jakoś nie przekonało mnie do zaufania małemu) to również trochę mi to zazgrzytało.
"Szanowny Pan Krzysztof Harington najwyraźniej potraktował swoją zdrewniałą grę dobrym impregnatem, proszę Państwa."
Mnie tam się też wydaje, że gość jakby się ździebko rozruszał, ale podejrzewam, że może to być tylko złudzenie optyczne, bo zeszczuplał i przypakował.
Po prostu jego postać ewoluowała to się musiał rozruszać, jak też i zmężnieć z powodu innego trybu życia, co jak co, ale Nocna Straż pod tym względem nie rozpieszcza, a i też nie karmią jak w Winterfell, a i na zimnie się jednak spala więcej ;)
Dobrze rozumiem? Zmianę postury Kita przypisujesz chęci zachowania realizmu związanego z życiem w Straży? Bo ja to jednak łączę z koniecznością zaprezentowania przez Kita kaloryfera w filmie "Pompeje", w którym grał główną rolę xD
Tym bardziej nie mogę uwierzyć, że drętwota z jaką wcielał się w postać Jona, to była chytra strategia aktorska, która teraz porzucił na rzecz innej. Bardziej prawdopodobne, że pan Harrington jest po prostu słabym aktorem. Który dostał rolę ze względu na ładną buzię.
Nie mówiłam tylko o posturze, ale o całokształcie postaci. Dla mnie to wypisz wymaluj Jon Snow od pierwszego odcinka, a sam Kit jest bardzo dobrym aktorem i świetnie oddał postać Jona, który był totalną sierotą w książce, dopóki nie wrócił od Dzikich do NS i miał totalnie takie same spojrzenie, jakie wcześniej widziałam w książce. A zmężnięcie akurat dobrze mu przypasowało do tego etapu w serialu, Pompeje Pompejami, ale trafił w odpowiedni moment, co jest bardzo dla tej postaci wiarygodne.
Ja rozumiem, że każdy ma własną opinię, ale litości... Harrington bardzo dobrym aktorem! Tylko wtedy, jeśli definicja dobrego aktorstwa przewiduje, że aktor w każdej sytuacji ma mieć taką samą, zbolałą minę. Dla mnie dobry aktor to ktoś, kto w sugestywny, subtelny ale wyrazisty sposób potrafi przekazać wszystkie emocje, ktoś kto ma osobowość i charyzmę, od kogo nie chce się odwracać wzroku. Na pewno nie ktoś, toczy wokół mętnym wzrokiem i połyka muchy.
Jon książkowy był bardzo młody, niedoświadczony i pełen ideałów, ale nie był sierotą - nie wiem, skąd to wzięłaś. Miał charakter, był honorowy, zdecydowany, bystry, sprytny i ogarnięty jak na 15 lat. Wraz z rozwojem akcji, te cechy stają się jeszcze bardziej podkręcone. Scenariuszowo, serialowy też taki jest - efekt psuje nieudolność aktora.
Możliwe, że to te sterydy. Szanowna Pani wyjątkowo trafnie określiła ową przypadłość Pana Krzysztofa. Pozdrawiam serdecznie.
Odcinek wiele lepszy od dwóch poprzednich, jednak czegoś mi brakowało.
Królewska przystań: właściwie normalnie: lannisterowie kombinują, tyrelowie kombinują... standard.
Essos: Po co? Po co, ja sie pytam? Po jaką cholerę Daenerys uwolnienie wszystkich niewolników? Co jej to da (poza stratą czasu oczywiście)? Najgorsza postać, masakrycznie działa mi na nerwy.
Dolina i Orle gniazdo: plusy dla odcinka. Nieźle zrobione, ciekawy watek, czekam na rozwinięcie się go . btw. troche mi żal sansy, chociaż była głupia i nie chciała wiać z kp kiedy miała okazję, więc sama sobie winna.
Arya i Ogar: Normalka, całkiem spoko. Niech ogar nauczy ją walczyć. Coraz bardziej go lubię.
Za murem: bitwa spoko zrobiona, no i sceny brana. Całkiem spoko zrobione, no i hodor. Bran mi zaimponował tym, że powstrzymał się przed spotkaniem z Jonem, chociaz tego bardzo pragnął. Plus.
Dobra, tak więc: ocena: 7/10
odsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10.
Najlepszy/ulubiony cytat: chyba nie mam.
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Jon Snow (spoko koleś, ma honor, trzeba mu przyznać. No i wreszcie nie wygląda jak srający żul 24 godz na dobę), Ogar (od kilku odcinków coraz bardziej go lubię), no i Bran (kolo wykazał się dojrzałością)
Która postać Cię zawiodła: Daenerys, Brienne (ale tak, jak daenerys mnie wkurza, tak brienne jest mi chyba po prostu żal)
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Arya i Ogar
Btw. ciekawe, co będzie w następnym odcinku...
Nie wiem, co masz do Brienne, ale nie żałuj Sansy, ma teraz okazję dostać tak fantastyczną szkołę życia od Petyra (te jego fantastyczne lekcje :D), niech słucha, słucha i się uczy :)
Co do Brienne, to mi jej żal. Wali na mur po Sansę, której wcale tam nie ma. Jest za to w Orlim Gnieździe z Petyrem, który stał się w serialu ciekawą postacią, w każdym razie zaciekawił mnie dużo bardziej niż w książce. A Sansa... poczekam do następnego odcinka :)
ja mam nadzieję, że jeśli chodzi o te lekcje, to pokażą to chociaż przeciętnie. Bo po tym co pokazali do teraz (siostrzenica, powiedzenie Robertowi ''Robinowi'' ''Sweetrobinowi'' ''Słowiczkowi'' odrazu kim jest Sansa... Serio? ufać JEMU?) a tak na marginesie to podrósł trochę, i nie wiem czy pokażą go dalej jako 8 latka zachowującego się na 4-5.
" Po co? Po co, ja sie pytam? Po jaką cholerę Daenerys uwolnienie wszystkich niewolników? Co jej to da "
No tak lepiej, kraść, gwałcić, spiskować, pić wino jak świnie, i obrabiać dupę wszystkim.
Serioo?? Nikt już nie widzi w tym nic dobrego, " dobre " wartości już są nudne? Wolicie oglądać seks i chlanie alkoholu?
Wolę oglądać konkretną akcję, a nie kręcenie się w kółko. Jej sie i tak nie uda wyzwolić tych wszystkich niewolników. Traci tylko czas i armię, a zyskuje wrogów.
Czemu nikt nie napisze, że Karl w zasadzie pokonał Jona? Przecież gdyby nie Casterówna, to Jon przeniósłby się do krainy wiecznej zimy.
A czy to jest aż takie ważne? Btw, czy ktoś uzbrojony w dwa noże może stawić czoła facetowi z mieczem? Nie znam się na szermierce, Karl zręcznie sobie z nożami poczynał, ale taki pojedynek wyglądała jakoś nierealistycznie.
Lord Baelish zajęty mordowaniem królów, wykradaniem dziewic oraz generalnie intrygami i przemykaniem się cichaczem, nie zapomniał przytargać ze sobą 3 skrzynek cytryn na cytrynowe ciasteczka dla Sansy.
To takie słodkie, że aż zacząłem się rozglądać za chusteczką.
Wczoraj obejrzałam odcinek i na szybko od siebie napiszę. Był to jeden z lepszych odcinków moim zdaniem. Mimo, ze na początku jak zwykle się ciągnął, to pod koniec sceny u Crastera oglądałam z zapartym tchem. Moment kiedy Duch wraca do pana przeuroczy:D
Sansa mnie zaskoczyła bardzo na plus.
Świetna rozmowa Cersei z Oberynem i Cersei z ojcem. W ogóle królowa mniej mnie wkurzała niż zwykle i dała się poznać z innej strony.
Danerys za to ślicznie wyglądała w swojej sukience w tym odcinku :D
Poza tym Oberyna mogli dać więcej i szkoda, że nie było Tyriona oraz babki Oleny.
No i nie wiem, czy tym razem coś przeoczyłam, ale zdaje się, ze nie było cycków? To skandal :P
Nie wiem czy zanotowałeś ten fakt, ale w poprzednim odcinku była mowa o tym, że Olenna wyjeżdża, więc już nie zobaczymy jej w tym sezonie.
Zanotowałam i szkoda jednak. ale przez moment na koronacji Tomenna miałam wrażenie, że ją widziałam wśród gości.
Też miałem takie wrażenie. Ale chyba już jej więcej w tym sezonie nie zobaczymy :(
Ale z drugiej strony na procesie w tyle stała kobita, która była ubrana bardzo podobnie jak ona, w czarny welon.
Cały czas podróżuje w niebieskiej, to teraz coś ładniejszego dla odmiany i bardzo dobrze :)
Niebieska to się rzucała w oczy, nawet ja ją pamiętam, i faktycznie, nie przypadła mi za bardzo do gustu, ale jakoś w tej scenie no kurczaczek totalnie nie zwróciłam uwagi na jej strój :D Ale nadrobię, teraz będę już miała oczy sokole wpatrzone tylko w nią
(no chyba, że zapomnę)
"Najlepszy/ulubiony cytat: „Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz”
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Hodor (wiadomo, że Bran, ale jednak... Hodor:)"
W momencie, gdy Ogar powiedział "wyk*rwiisty miecz" to myślałam, ze się posikam ze śmiechu dosłownie:D
Zapomniałam napisać, że Hodor mnie po prostu powalił w tym odcinku. Co za siła.. W sumie to i Bran i Hodor mnie totalnie zaskoczyli. Bran, że w ciele Hodora wpadł na pomysł, aby zmiażdżyć brutalnie komuś kark, a Hodor to wiadomo... te emocje na jego twarzy :D
Wielka szkoda, że przez cały odcinek nie było muzyki oprócz scen otwierania Krwawej Bramy, rozmów w Eyrie i końcowej sceny. Muzyka przydałaby się w scenach np. koronowania, ćwiczeń Aryi.
Fajnie że weszliśmy w moment, żę mamy wątki z Nawałnicy mieczy: Ogar&Arya, Królewska Przystań, Eyrie, Mur; Uczty dla wron: Brienne i Tańca ze smokami: Fetor, Dany.
Dzień z życia Kowalskiego:
ona: gdzie byłeś tak długo?
on: musiałem wynieść śmieci
Dzień z życia Littlefingera:
Lysa: Gdzie byłeś tak długo?
Petyr: musiałem wynieść na tron Tommena Pierwszego.
"Dzień z życia Kowalskiego:
ona: gdzie byłeś tak długo?
on: musiałem wynieść śmieci
Dzień z życia Littlefingera:
Lysa: Gdzie byłeś tak długo?
Petyr: musiałem wynieść na tron Tommena Pierwszego."
hahaha xD
"Dzień z życia Kowalskiego:
ona: gdzie byłeś tak długo?
on: musiałem wynieść śmieci
Dzień z życia Littlefingera:
Lysa: Gdzie byłeś tak długo?
Petyr: musiałem wynieść na tron Tommena Pierwszego."
EPIC:)))
Hip hip hurra, Hip hip hurra, Hip hip hurra hurra hurra!!! Oberyn wymeldował się z burdelu! Ale po kolei...
- Koronacja Tommena bardzo mi się podobała, HBO sypnęło forsą na statystów, ładnie ukazano rytuał namaszczenie.
- Stwierdzam, że Emilia Clarke odebrała Kitowi tytuł najgorszego aktora w GoT. Panna ładna, ale minę i ton głosu ma taki, jakby jej się zbierało na mdłości. Produkt Daario-podobny pozostawiam bez komentarza.
- Sansy nie lubię, ale jej wątek oglądało się przyjemnie. Świetnie ukazano dwulicowość i zbzikowanie Lysy Arryn. Miny Littlefingera mnie rozbrajały - jakby się biedak zastanawiał, czy władza nad Westeros jest jednak warta migdalenia się z taką szantrapą xD
Szkoda, że nie pokusili się o ukazanie drogi przez mękę, jaką musiał przejść podróżujący do Orlego Gniazda - wyglądało to trochę tak, jakby Littlefinger i Sansa poszli tam spacerkiem.
Czy tylko mnie wrzaski Lysy wydały się przeszarżowane? Mnie się wydaje, że tak wrzeszczeć mogłaby tylko żona Ramsaya...
- Cersei - rozmowa z Tywinem wyszła super, chociaż fak apem była wieść o bankructwie Lannisterów. Ładnie za to podkreślono wagę Żelaznego Banku. Akcji z Marg i Oberynem nie rozumiem - wyglądało na to, że Cersei mówi "od serca" i takie ocieplanie wizerunku Naczelnej Suki Westeros bardzo mi się nie podoba. Mam nadzieję, że to jest kolejna gierka Cersei, mająca "urobić" Tyrellów i sędziego w procesie Tyriona.
- Oberyn - wreszcie ukazano Oberyna w oderwaniu od jego biseksualizmu. Poeta piszący wiersz dla córki, przesiadujący w ogrodzie, pełen żalu po zamordowanej siostrze, mówiący o swoich uczuciach, a przy tym słynny wojownik - Oberyn zyskał wielowymiarowość. Tym razem trochę zabrakło ciętych tekstów, Obi jakby przystopował. Wątpię, żeby dał się tak łatwo urobić Cersei, ale myślę, że w pewien sposób docenił jej autentyczną miłość do dzieci. Wydaje się, że w głębi serca, Żmija taka znowu żmijowata nie jest i w gruncie rzeczy z Martella jest porządny facet. Księciunio jest cool w każdym calu :D
- Wątek Brana zgodnie z moimi przewidywaniami okazał się zapychaczem. Locke szybko skończył akcję na tyłach wroga, Hodoro-Bran zapunktował. Mieliśmy chyba okazję zobaczyć pierwszą w GoT bitwę xD Aktor grający Karla powinien grać Ramsaya - jest o wiele bardziej creepy niż gość wcielający się w Boltona. Kit jakby się trochę wyrobił, dobrze wyglądał machając mieczem, fajnie się ucieszył na widok Ducha i ogólnie nie psuł postaci, a to już dużo.
-Arya - dziewczyna ma chyba naturalny talent do machania mieczem, bo jako jedyna nie wygląda jakby jej było strasznie niewygodnie z kawałem metalu w ręku. Może to też kwestia rozmiaru broni. Duet z Ogarem wciąż rewelacyjny.
"wyglądało na to, że Cersei mówi "od serca" i takie ocieplanie wizerunku Naczelnej Suki Westeros bardzo mi się nie podoba"
A jak mówiła podobne teksty od serca do Sansy, to też Ci się w książce jej :ocieplanie" wizerunku nie spodobało? Nie bardzo jakoś rozumiem, co komu przeszkadza, że Cersei też ma swoje uczucia. Tyle osób woli, żeby była jakąś papierową bitch...eh.
Kiedy ona mówiła coś od serca do Sansy? Wszystkie jej zagrywki do Starkówny to była manipulacja - raz tam coś szczerzej zamruczała podczas oblężenia Przystani, ale był to raczej efekt wina. Jasne, że Cersei ma swoje uczucia, nikt tego nie neguje. Jest żądna władzy, zaborcza, wyrachowana, mściwa, okrutna, złośliwa i sfrustrowana. Jedyny pozytywny aspekt jej charakteru, to miłość do dzieci, która jest zresztą mocno toksyczna i której efekty mogliśmy podziwiać w postaci Joffreya. Ja jej tej miłości nie odmawiam, napisałam przecież: "myślę, że w pewien sposób docenił jej autentyczną miłość do dzieci". Tylko, że Cersei na poważnie szlochająca Oberynowi w mankiet i wyciągająca dłoń do Marg, to nie jest TA Cersei - Lwica dumna jak cholera i nade wszystko pragnąca władzy.