Valar morghulis!
Dotarliśmy na półmetek, a ja dotarłam w końcu do odcinka, który od początku do końca sprawił mi niezmierną przyjemność podczas oglądania, będący wszystkim, co tak lubię w GoT, na czele z Jonem i Sansą :)
Pierwszy Swego Imienia (jeden z moich ulubionych tytułów w tym sezonie) napisany został przez panów D&D i wyreżyserowany przez Michelle MacLaren, a ja osobiście dałabym mu podtytuł – Ach, te plany :D
OPENING
I tu największy minus tego odcinka – nie pojawia się Orle Gniazdo, a szkoda :(
(ale obyśmy tylko mieli takie minusy)
KRÓLEWSKA PRZYSTAŃ i plany Korony
W tym najważniejszy - Oby jego rządy trwały długo - który to (jakby ktoś nie wiedział) popieram całym sercem. Zaserwowano nam też po raz pierwszy jak wygląda obrzęd namaszczania na króla, co bardzo ładnie wyszło i było kolejną okazją do utrwalenia wśród widzów poszczególnych Siedmiu. Jedyny zgrzyt (dla mnie) to aktor odgrywający króla Tommena, ale mam nadzieję, że się przyzwyczaję, no, gdy nic nie mówi, a ogranicza się do patrzenia czy uśmiechania to nawet nawet.
Potem mamy planowanie kolejnych ruchów Korony i moje łotdefaki odcinka: Cersei-czujne-oko chce żenić Tommena z Margaery tak od siebie 0_0? Zachodnie kopalnie od trzech lat puste? Ale fajne przemycenie widzom kolejnych informacji o Żelaznym Banku, i tak jak rozmowa Cersei z Marg wydała mi się dziwna, tak dialog Tywina z Cersei (poza tym brakiem sr#nia złotem) w pełni mnie usatysfakcjonował.
A przy okazji matczynych planów Cersei względem córki, dostaliśmy i księcia Oberyna, i wszyscy narzekający na jego bi-z-akcentem-na-gej-sposób przedstawiania powinni tym razem być zadowoleni.
ESSOS i plany Dany
Dany dowiaduje się, że samo wyzwalanie niewolników łatwiejsze jest od zostawienia ich samym sobie, a że ambitna z niej pannica, decyduje się odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość swe podbicie Westeros. Scena jak dla mnie bardzo dobra, nierozwleczona, Barristan zrobił swoje, Jorah (wciąż wyróżniany przez Matkę Smoków) zrobił swoje, ba, nawet Daario mi nie przeszkadzał.
DOLINA i (przeszłe) plany Lysy (czyt. Petyra) i przyszłe
Trochę żal pominięcia Paluchów i genezy imienia Alayne, ale cała reszta bardzo ładnie, chociaż Robin jakiś taki żywotny i wesolutki, ale to szczegół :D I już się miałam nabrać na zadowoloną z przybycia Sansy Lysę, aż zobaczyłam jej minę w czasie przytulania siostrzenicy, gdy nikt (czyt. Petyr) nie patrzył, czyli myślę, dobra stara Lysa :) A co do przeszłych planów Lysy (czyt. Petyra) to w końcu możemy rozmawiać o zabójstwie Jona i liście do Cat bez zaznaczania o spoilerze :) Przyszłe plany Lysy zaskoczyły nawet Petyra, a przynajmniej ich tempo, ale go przekonała, choć może nie z takich powodów, o jakich myślała. Za to plan dotyczący krzyczenia został wypełniony w 100%, nie wiem, czy nieskalani książką zdawali sobie sprawę z jej temperamentu, ale tak, to właśnie była Lysa :D
Poza tym miałam wrażenie, jakoby Lysa mówiła bardziej o swoich nawykach żywieniowych i figurze, ale może panowie D&D patrzą na to inaczej, świetna scena sam na sam z Sansą, no i bardzo podobała mi się Krwawa Brama (pokazanie, jak i podkreślenie jej znaczenia).
GDZIEŚ W DRODZE i plany
Ogar i Arya jak zwykle nie zawodzą, zwłaszcza jeżeli chodzi o me ulubione teksty odcinka. Ta druga dzieli się z pierwszym swymi planami morderczymi, wśród których imię Ogra wciąż nie straciło na aktualności. No i piękna scena z treningiem, a szok Ogara i miotanie po przebudzeniu – bezcenny.
W/w dwójka dostała parę rywali pod względem sytuacyjno-słownych akcentów komediowych, plany kierunkowe (Jon i Czarny Zamek) kocham pani,ser-Poda, a biedna Brienne tęskni za Jaimem :D
ZA MUREM i plany
Każdy ma swoje. Karl Tanner chce się zabawić z Meerą, co zostaje brutalnie przerwane przez Jona i jego plany dotyczące pomszczenia Starego Niedźwiedzia. Pomiędzy dostajemy jeszcze trochę bardziej wykrystalizowany cel Brana (który miał ogromną pokusę spotkania z Jonem, ale cóż, zdaje sobie sprawę, że nie może sobie na to pozwolić) plus realizację planów Boltona poprzez Locke’a (Roose byłby wielce ukontentowany szybkością znalezienia młodego lorda, gorzej z realizacją, gdyż…. HODOR! :D Niech i tak będzie)
A plany crasterowych żonocórek bliżej niesprecyzowane, nie żeby kogokolwiek z widzów to zapewne generalnie odchodziło, ale ja jestem ciekawa, jak zamierzają sobie same poradzić, do tego bez dachu nad głową.
Trochę zabrakło mi tego, że Jon nigdy nie wwargował się w Ducha, żeby chociaż w ten sposób wyczuć Lato (czyli Brana), no ale skoro i tak Sam się wygadał, że ich widział, no to muszę się pogodzić chyba, że jonowego wargingu raczej w serialu nie będzie. Ale wszystkie sekwencje z okolic, jak i samej chaty Crastera – ogromnie mi się podobały.
Podsumowując – rewelacyjny półmetkowy odcinek, moja ocena 9/10.
Najlepszy/ulubiony cytat: „Zabije, jeśli będziesz tak pląsać (…)Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz”
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Hodor (wiadomo, że Bran, ale jednak... Hodor:)
Która postać Cię zawiodła: tym razem żadna, to zachodnie kopalnie mnie zawiodły.
Najlepszy/ulubiony moment/scena: Hodor vs. kark Locke’a
ah... racja. co w takim razie daje parę innych pytań. kopalnii było przynajmniej 4, co znaczy, że inne musiałby by się wyczerpać jeszcze wcześniej. w takim razie to faktycznie niedopracowane, że Cersei nawet o tym nie wiedziała. To znaczy, że Lannisterowie jadą już na rezerwie w serialu?
W każdym razie to wyjaśnia, dlaczego biedny Jaime nie dostał ręki ze złota, tak jak powinien... Bzdura jakaś.
Nie wiem dlaczego stwierdzenie, że to kpina jakaś i kupy się nie trzyma, spowodowało u Ciebie takie wnioski, więc na wszelki wypadek informuję, że ani to płacz, ani moje kopalnie.
Scenarzyści nie pierwszy raz odbiegli od książek, a te biedne kopalnie wywołują u Ciebie takie emocje.
Wszelkie niedorzeczności wywołują u mnie emocje, zwłaszcza tak niewiarygodne. Nie mam pojęcia, dlaczego moje emocje aż tak bardzo Cię zajmują, że poświęcasz im swój czas i uwagę, zamiast porozmawiać raczej o serialu.
Niedorzecznoscia jest, ze złoża sie kiedys wyczerpuja? To jest przecież normalna rzecz, podstawa istnienia wszystkiego, cos jest, a pozniej tego nie ma. Lannisterowie wyeksploatowali swoje zloza i tyle. Normalna rzecz. O tym odcinku juz wszystko zostalo powiedziane.
U Lannisterów to "kiedyś" jeszcze długo nie wystąpi i w związku z fabułą przeszłą i przyszłą to niedorzeczność. I kpina. Ciebie takie szczegóły nie ruszają, mnie rażą.
Widzę, ze tak dokładnie znasz zasoby kopalni Lannisterow, ze chyba Ty to zloto tam wydobywasz.
Niesamowite, jakim problemem jest dla Ciebie to, że nie podoba mi się, co zrobiono w serialu z lannisterskimi kopalniami. Żeś się przejął :D
Mnie nie przekonała walka Karla z Jonem Snow, najgenialniejszy nożownik nie pokona średniego szermierza ,który dzierży miecz półtoraręczny w dodatku z valyriańskiej stali. To coś jak pojedynek pikiniera z polskim husarzem dzierżącym kopie.
Ta scena jeszcze o tyle bardziej była nierealistyczna, że przecież na początku tego odcinka mieliśmy przemowę Ogara o realiach walki, o tym jak ważnym jest, aby posiadać wykur**** miecz ;D
Właśnie, właśnie, nie znam się na szermierce, ale kurde, na logikę: te jego noże były długie, ale miecz półtoraręczny jest jeszcze dłuższy, więc siłą rzeczy Jon musiał go trzymać na dystans.
Kolejny bardzo dobry odcinek. Bałem się, że "środkowe" epizody będą w tym sezonie trochę zamulać, a tu proszę - seria cały czas trzyma wysoki poziom, oby tak dalej.
Ale wracają do "First of His Name", krótkie podsumowanie:
Świetne sceny w KP poczynając od koronacji i rozmowy Cersei z Margaery. Ta druga niezmiennie daje popis gry o tron dla zaawansowanych, a Cersei dla odmiany się nieco ogarnęła. Nie wiem czy to chwilowa pomroczność jasna, czy jakaś gra z jej strony, ale tak czy owak wypadła korzystnie. Również w scenach z Tywinem i Oberynem pokazała więcej rozsądku i ludzkiej twarzy.
A propos Tywina - fajne było podkreślenie roli Żelaznego Banku i zapowiedź przyszłych kłopotów korony związanych z niewypłacalnością - osoby nie znające książek mają wreszcie wgląd za oficjalną "propagandę sukcesu" ;) Wprowadzenie tego tematu jest też ważne w kontekście następnego odcinka kiedy to Stannis zawita do Braavos i zapewne załatwi sobie w Żelaznym Banku nielichą pożyczkę ;)
Rozmowa Cersei z Oberynem też fajna, choć to raczej zapychacz, ale miło zobaczyć kulturalną wymianę zdań i choć trochę wzajemnego szacunku po obu stronach. No i jak wielu przedmówców wspominało - wreszcie Oberyn nie pojawił się w swym naturalnym środowisku ;) I jakoś nie stracił nic ze swojej zaje*istości. A w dodatku jeszcze wiersze pisze dla córek - czapki z głów! ;)
Dany - znów nic ciekawego, ale przynajmniej pojawiła się scena jakiejś konkretnej narady, a nie samo pitolenie o losie uciśnionych. Ale i tak khaleesi walnęła na koniec "epickim" tekstem z drętwą miną, więc tradycji stało się zadość.
Orle Gniazdo - ku mojej radości coraz więcej mamy w serialu Littlefingera :) I nie tylko samej fizycznej obecności bohatera, ale też coraz więcej jego planów i intryg - dobrze, że wspomniano o jego roli w śmierci Jona Arryna, od której zaczęła się cała ta zadyma. Pokazuje to jakim tęgim graczem jest Petyr. Czekam na więcej jego popisów :) Lysa szajbnięta aż miło, zwłaszcza w scenie sam na sam z Sansą dała popis. Brawa dla aktorki!
Wątek Brienne - całkiem sympatyczny, ale obawiam się, że będzie to kolejny zapychacz, jak zresztą było w książce. W serialu chociaż przyspieszy, a przynajmniej taką mam nadzieję...
Ogar i Arya - też niby nie pchają jakoś szczególnie akcji do przodu, ale ich popisy mógłbym oglądać w nieskończoność - stworzyli naprawdę genialny duet, świetne zderzenie charakterów i postaw, sporo ciętych tekstów i rewelacyjne aktorstwo. Ogar drący łacha z "wodnego tańca" mnie zabił, popłakałem się ze śmiechu :D
Craster's Keep - w tym sezonie w wątkach związanych z Murem dzieje się zdecydowanie najwięcej i najciekawiej i nie inaczej jest tym razem. Choć szkoda trochę, że tak szybko rozwiązali całą sprawę z buntownikami i szkoda, że lepiej nie wykorzystano postaci Locke'a. Rozumiem, że czas nagli, ale jednak był tu potencjał był na jakąś bardziej rozbudowaną akcję. Ale nie ma co narzekać, bo ostatnie 20 minut odcinka było świetne - sporo klimatu, napięcia i efektownego robienia orężem. Jon z każdym kolejnym swoim wejściem zyskuje punkty do badassowości, a w tym odcinku zarobił ich naprawdę sporo. Nie dość, że jest chyba najlepszym szermierzem z całej obsady GoT (fajnie sobie poczynali z Karlem w końcowym pojedynku), to widać, że dużo lepiej sprawdza się w roli przywódcy, który podejmuje decyzje i działa, niż w takim lelum polelum jakie zafundowali mu twórcy w poprzednim sezonie. Bran też na plus, super pokazane jak rosną jego wargowe umiejętności. I to minięcie się z Jonem - toż to draństwo ze strony twórców! ;) Jak już tak namieszali, mogli zrobić krok dalej i przynajmniej dać się braciom spotkać wzrokiem ;) Za to Snow odzyskał swojego wilkora - miły akcent :)
Najlepszy/ulubiony cytat: oczywiście Ogar i jego kultowe już „Twój przyjaciel jest martwy, a Meryn Trant sobie żyje, bo Trant miał zbroję i wyk#rwisty miecz” :D
Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie: Cersei za pokazanie nieco innej twarzy i Jon, bo choć już nie pierwszy raz w tym sezonie udowadnia, że potrafi być kozakiem, to za każdym razem mnie to tak samo cieszy i zasługuje na uznanie :)
Która postać Cię zawiodła: jak zwykle Dany, choć o nie pierwszy raz w tym sezonie i po tylu zawodach nie powinienem się w sumie spodziewać czegoś więcej :/
Najlepszy/ulubiony moment/scena: walka Jona z Karlem
Ocena odcinka - 9/10
Ja tam nie wiem, czy wiersze pisał, czy coś knuł :D Ale chociaż mu żadnej córki nie zabrali. W każdym razie bardzo mi się podobała ich scena.
Tak jak miałam do Lysy w książce stosunek ambiwalentny (aczkolwiek jej współczułam, to trudno było darzyć ją sympatią) tak Lysę w serialu strasznie lubię :) Jest genialna po prostu :D Krew nie woda. No i jedyna osoba potrafiąca zaskoczyć Petyra - bezcenne.
(podobne zresztą zagranie jak z Oberynem, aktorzy różni od swych oryginałów książkowych, jeżeli chodzi o zewnętrzne aspekty, a tak podobni wewnątrz, niesamowita aktorska charyzma)
"Nie dość, że jest chyba najlepszym szermierzem z całej obsady GoT (fajnie sobie poczynali z Karlem w końcowym pojedynku)" - wiesz, niektórzy z początku tego tematu strasznie na to narzekali... ja tam w sumie oglądam swym amatorskim okiem i mi tam się podoba, no ale mi się w ogóle Jon podoba i wszystko co robi
Nie jestem za tym, żeby bracia spotkali się choć wzrokiem, ale bardzo brakuje mi zetknięcia choć przez chwilę wwargowanych w wilkory.
Nie tylko odzyskał wilkora, ale to Duch dokonał zemsty za Mormonta :) No za siebie przy okazji też.
Rzeczywiście, nie wiadomo, choć myślę, że zdolności pisarskie całkiem do niego pasują. Oberyn to wszak taki westerowski człowiek renesansu - szkolił się na maestera, jest przednim wojownikiem, biegłym w sztuce miłosnej ;) Myślę, że tworzenie poezji też mógł mieć nieźle opanowane :)
Zgadzam się w 100% co do Lysy
<SPOILER!>
Aż szkoda, że niedługo trzeba się z nią będzie pożegnać... Choć nie wątpię, że jej ostatnie chwile będą godne zapamiętania :)
<KONIEC SPOILERA>
Co do Jona - też nie jestem jakimś tam ekspertem, ale podoba mi się jak Kit się rusza. Jest szybki i sprawia wrażenie, że pewnie czuje się z bronią. Po innych aktorach nie widać takiej naturalności. Może poza Boromirem - też miał wprawę w robieniu mieczem, choć nie miał niestety tylu okazji, żeby się wykazać co Jon. Karl też pokazał, że jego przechwałki z poprzedniego odcinka nie były tylko gadaniem. Ogólnie - dobra walka.
A ja myślę, że taka wymiana spojrzeń z oddali mogła wypaść całkiem fajnie - bracia byliby tak blisko, a jednak nie dane byłoby im się spotkać. W końcu skoro Jon i tak dowiedział się, że Bran żyje, to nic nie stało na przeszkodzie w dodaniu jakiejś emocjonalnej sceny. No cóż - było, minęło. Z wilkorami rzeczywiście szkoda, że tego nie pokazali. Tylko, że w serialu jak dotąd nie było wzmianki o wargowych umiejętnościach Jona i być może twórcy w ogóle pominą ten wątek, ku mojemu rozczarowaniu.
A Duch to mój ulubiony wilkor i cieszę się, że miał swoje 5 minut :)
Ja na ten przykład pierwsze słyszę, że Jon posiada taką umiejętność. Wprowadzenie jej teraz byłoby nieco dziwne. Naturalnie byłoby extra, gdyby coś takiego pokazali , ale z fabularnego punktu widzenia jest na to za późno.
No chyba że by jakoś logicznie uwiarygodnili nagłe wargowe moce Jona.
Nie tylko Jon. Także Arya miała takie umiejetności i też do tej pory nie wspomniano o tym w serialu. Obawiam się że w takiej sytuacji twórcy całkiem z tego zrezygnują. Tyle tylko, że - bez spoilerowania - w przypadku Jona może się to okazać ważne dla dalszego rozwoju fabuły :/
Podzielam zdanie, zwłaszcza z wprowadzeniem - gdyby zrobiono to od początku byłoby fajnie. Dodam od siebie, że pewnie w serialu zrobiono to jak zrobiono co by widz kojarzył z tą umiejętnością tylko postać Brana i nikogo więcej, aby to Bran był 'specjalny' itp.itd.
Również zgadzam się z Dwightem - gdyby patrzeć przez pryzmat niektórych teorii to twórcy strzelili by sobie w łeb takim posunięciem, ale póki co ja traktuję to jako teorię więc nic mnie nie razi na tym etapie.. życia xD
Ale pamiętajmy, że np.była mowa w serialu, że pośmiertny Ned pokazał się nie tylko Branowi, ale też Rickonowi....
To właśnie brak Jonowego wargingu będzie strzałem w łeb dla twórców, jeśli w książce wątek Snowa potoczy się tak, jak wszyscy sądzą... I co, dopiero wtedy będą na gwałt wprowadzać wargującego Jona? Bez sensu, nie wiem czemu to pominęli, przecież to jest bardzo fajne, że Starkowie mają takie umiejętności.
Racja, tym bardziej, że był na to czas w poprzednich sezonach. Mogli przynajmniej zaznaczyć, że Jon ma taki dar, nie musieli tego od razu jakoś eksploatować (choć wątek Jona byłby dzięki temu na pewno ciekawszy). Ale nie byłoby później zonka, jeśli warging okaże mu się potrzebny, jak wiele osób sądzi. Oczywiście w serialu mogą się pojawić jakieś autorskie pomysły spółki D&D i obejdzie się bez tego. Ale zgadzam się, że samo pokazanie, że Starkowie mają taką moc byłoby fajne, podkreślałoby ich wyjątkowość, więzy z rejonem, gdzie przecież magia była niegdyś bardo silna, jak niżej zauważyła fune.
Oczywiście, że tak - ale jak napisałem wyżej, póki co mnie to nie razi na tym etapie życia.. gorzej, jeśli teoria się właśnie sprawdzi <cóż, należę do osób które wierzą w inną teorię i tam warging nie potrzebny xd>
Martin potwierdził, że warging to cecha (młodych) Starków (zapewne odziedziczona po dalekich przodkach, gdy magia była obecna, bo jak wiemy, teraz magia znów wróciła z chwilą pojawienia się smoków). W książce mieliśmy właśnie mistrza Brana, całkiem niezłą Aryę oraz Jona, moim zdaniem i Rickon wwargowywał się w Kudłacza bez problemu. Została Sansa, co do której są teorie (z którymi się zgadzam), że teraz w Orlim Gnieździe u niej zdolności zaczną dochodzić do jej świadomości i że będze wwargowywać się w ptaki.
Co do serialu, to Arya ma ważny motyw z wargingiem w przyszłości i chciałabym, żeby go nie ominięto.
O, ciekawa teoria z tą Sansą. Czy coś w książce mogło to sugerować? Bo szczerze jakoś nie wyłapałem żadnych zapowiedzi jej przyszłego wargingu.
Tu rozkminialiśmy ;)
http://www.filmweb.pl/serial/Gra+o+tron-2011-476848/discussion/Indywidualne+pyta nia+-+zbiorczy+temat%C2%A0,2180566?page=9#post_11636816
Dzięki :) Rzeczywiście coś w tym może być. Ja w każdym razie chętnie powitałbym nowego starkowego warga :) Oby tylko Georgowi starczyło czasu na jakieś sensowne rozwinięcie tego wszystkiego.
Tylko jakby się zetknęli nawet z oddali i Jon wiedziałby, że niedaleko jest jego brat, to niechybnie rzuciłby się w pościg, imo.
No nie wiem, można by to było rozegrać w taki sposób, że Jon zobaczyłby Brana w trakcie walki, nie dałby rady się do niego przebić, a tamten już by odchodził - coś w ten deseń, tak na szybko ;) Nie twierdzę, że to jak ostatecznie zrobili jest złe, po prostu byłby to fajny akcent. W książce naprawdę szkoda mi było Jona, Aryi czy Sansy przekonanych, że ich bracia zginęli. W serialu Jon przynajmniej wie o Branie, ale możliwość spojrzenia bratu w oczy po tak długiej rozłące mogła to choć trochę "wynagrodzić" ;)
Ja należę do osób, którym nie podoba się, że wprost Jon dowiedział się, że Bran i Rickon żyje. Muszą chyba teraz pominąć teraz pomysł Stannisa z lordostwem Winterfell.
Ano właśnie - dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. Podejrzewam, że taki mógł być zamysł twórców serialu, w końcu pozwoli to przyspieszyć kolejny wątek - Davosa i jego poszukiwań Rickona. Davos będzie mógł wyruszyć bezpośrednio z Muru i pewnie pominą przez to pobyt u lorda Manderly'ego.
Akurat Jon to wg mnie to się raczej skompromitował a nie pokazał umiejętności :) Wcześniej miałem go za niezłego szermierza a teraz widać, że dobrze wygląda tylko na tle niedoświadczonych wojowników.
Wiesz, ja nie jestem żadnym ekspertem od szermierki czy kimś takim, więc oceniam okiem laika. Nie patrzę na technikę zadawania ciosów itp., po prostu według mnie Kit wypada w scenach walk dość naturalnie, nie wygląda jakby ruszał się w sposób wyuczony. Na pewno "kompromitacja" to za duże słowo. W końcu to są aktorzy a nie zawodowcy. A na tle reszty serialowych fighterów Jon wypada moim zdaniem bardzo dobrze.
Przypomnij sobie lekcje ogara o "wy******m mieczu" :) Miecz bastardowy to bardzo długi miecz i nożownik nie miał prawa go sięgnąć. Scenę trochę uwiarygadnia to ,że walka była w pomieszczeniu ale i tak Karl nie powinien mieć szans.
Ale weźmy pod uwagę, że Karl miał doświadczenia z takich zatęchłych spelun i dokładnie wiedział jak się ruszać, a dla Jona to był pierwszy raz, a po drugie on też ma raczej wpojony honorowy (rycerski) system walki i ciężko jest się mu przestawić. Ja tam się cieszę, że dostał taką możliwość treningu.
No dokładnie, to podkreślenie, że Jon walczy w sposób honorowy nawet pada podczas pojedynku i jest wyraźnie skontrastowane ze stylem walki Karla. Imho dobrze wyszło, choć zdaję sobie sprawę, że jak ktoś patrzy okiem eksperta to pewnie wyłapie jakieś wpadki ;)
„No i jak wielu przedmówców wspominało - wreszcie Oberyn nie pojawił się w swym naturalnym środowisku ;) I jakoś nie stracił nic ze swojej zaje*istości. A w dodatku jeszcze wiersze pisze dla córek - czapki z głów! ;)”
<czapka z głowy>
„Orle Gniazdo - ku mojej radości coraz więcej mamy w serialu Littlefingera :)”
Zwłaszcza, że od s3 odcinka nr 7 bodajże nie było go już do końca sezonu, heh xD
„Wątek Brienne - całkiem sympatyczny, ale obawiam się, że będzie to kolejny zapychacz, jak zresztą było w książce. W serialu chociaż przyspieszy, a przynajmniej taką mam nadzieję...”
Wiesz, na początku też tak myślałem ale przez pryzmat książek i pewnego wydarzenia, bez spoilerów, z Jaime’im to jednak nie powinien przyspieszyć nic a nic : / Np. jeszcze został cały wątek Jaime’a na następny sezon za nim dojdzie do wiadomo czego ; )
"Wiesz, na początku też tak myślałem ale przez pryzmat książek i pewnego wydarzenia, bez spoilerów, z Jaime’im to jednak nie powinien przyspieszyć nic a nic : / Np. jeszcze został cały wątek Jaime’a na następny sezon za nim dojdzie do wiadomo czego ; )"
Myślę, że zgranie w czasie wątku Jaime'a z Brienne można śmiało pogodzić ze skróceniem wyprawy tej ostatniej. Nawet jak będzie jej mniej, mogą sobie to odpowiednio rozłożyć w czasie. Poza tym wątek Jaime'a też pewnie przyspieszy, skupią się raczej tylko na Riverrun.
Aaa, faktycznie, jeśli skrócą to tylko do Riverrun to założyć, że góra<!> trwało by to tylko pół sezonu to zgranie w czasie możliwe. I tak pewnie będzie <trochę szkoda, wolałbym rozciągnięty na cały sezon wątek Jaime'iego, tylko ta podróż Brienne już w tym sezonie zaczyna zgrzytać, szkoda : / >
Wątek Jaime'a z "UdW" jest świetny i również nie miałbym nic przeciwko, by obejrzeć go w całości, ale jakby nie patrzeć jest tu pole do sporych skrótów i twórcy raczej z tego skorzystają.
No nie wiem, czy wątek Brienne jest takim zapychaczem... w świetle tego, kogo Brienne spotyka na swojej drodze i czego ta osoba żąda...
Nie chodzi o samo spotkanie tej osoby, ale o wszystko co dzieje się przedtem, a raczej co się nie dzieje, bo to jej włóczenie się po Westeros jest po prostu nudne. Zresztą osobiście nie jestem również jakimś wielkim fanem motywu z Lady S., który trochę nie pasi mi do klimatu GoT i robi wrażenie kolejnego sztucznego rozdmuchiwania sagi o kolejne wątki, które mają namieszać, ale w rezultacie pewnie niewiele z nich wyniknie. Może się mylę, może Martin fajnie to rozegra, ale na tę chwilę mam dość mieszane odczucia.
SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER Mnie wątek z Panią S. też się nie podoba - jakby Martin już nie mógł odżałować :/ Zależy jak się rozwinie, masz rację. Moim zdaniem czas pana J. chyli się ku końcowi, bo choć to jeden z moich ulubionych bohaterów i wolałabym, żeby sobie pożył, to nie wiem, co miałby jeszcze do roboty w sadze. No chyba, że to on musi ukatrupić panią C. jako wyczekiwany valonqar. Albo może okaże się Azorem Ahai i wywróci wszystko do góry nogami :P A tak w ogóle, to mam nadzieję, że Panna B. pójdzie po rozum do głowy, coś wykombinuje, żeby ocalić skórę swoją i ukochanego, po czym oboje zwieją na Mur - przydaliby się Jonowi ;)
SPOILER!
Dokładnie, Martin chyba koniecznie musiał coś jeszcze dodać po KG. Tak jakby dzieci Starków, których wszak się większość ostała, nie mogły dopełnić dzieła zemsty za upadek ich rodu. Byłoby to najbardziej logiczne posunięcie i nic by tu nie zgrzytało. A Lady Stoneheart wyskakująca nagle jak królik z kapelusza i stająca na czele bandy leśnych oprychów zabijających wszystko, co choć stało obok Lannistera, jest "nieco" groteskowa...
Zgadzam się w pełni co do Jaime'a. Myślę, że w jego przypadku jakieś epickie zejście byłoby najlepszym zakończeniem, bo nie wiem dokąd ta postać mogłaby zmierzać. Zabicie Cersei byłoby niezłą puentą ich związku, ale jak na razie droga do tego wydaje się odległa. Ogółem Martin niepotrzebnie to wszystko porozwlekał. Jaime na Murze byłby super, choć niekoniecznie jako AA ;) i może niekoniecznie z Brienne. Akurat w ich przypadku happy end zalatywałby mi zbyt mocno holiłudem... ;) Ale np. można było zostawić Jaime'a w stolicy, doprowadzić do ukatrupienia przez niego Cersei i ucieczki na Mur, gdzie mógł skonać w jakiś pełen patosu sposób, np. ratując Jona czy coś :) Byłoby krócej, konkretniej i bez tego bullshitu z Lady Stoneheart ;)
Kwestia gustu, gdyż dla mnie (a znam też innych takich) POVy Brienne należą do ulubionych. I ani trochę nie są nudne.
Nie twierdzę, że były zupełnie bezwartościowe, fajnie np. pokazywały krajobraz po wojnie, codzienne życie zwykłych ludzi itp. Ale ogólnie słabo się sprawdzały w posuwaniu akcji naprzód.