PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 407 tys. ocen
8,7 10 1 407412
7,9 63 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Czy tylko ja mam wrażenie, że skopali/pokpili ten wątek w piątym sezonie?

W ogóle jest to jakaś wielka abstrakcja dedeków. Wojna się rozpoczęła a nawet przez chwilę nie było mowy o lordach z Północy, wojna to prywatna potyczka Stannisa z Boltonem. Fakt, że Stannis zabrał ze sobą Mel, żonę, córkę czy Davosa można przemilczeć, ale palenie dziedziczki do kolejny idiotyzm. Jakieś partyzantki Ramsey'a, Sansa w Winterfell i wiele innych. Nie mówiąc o tym, że wlecze się to jak flaki z olejem.

Pewnie w 10 odcinku ograniczą się do bitwy, w której Stannis dostanie po łbie albo w ferworze walki zabije go Brienne. Odbębnią bitwę o Winterfell i uznają, że wątek jest zakończony...

Szkoda bo kibicuje książkowemu Stannisowi. Serialowemu też kibicowałem, ale po tym co serwują nam scenarzyści przymykam na to wszystko oko.

13
fune

no ale czy różnicę widzisz?

gawlacki

Między zabójcą brata a zabójcą córki? Nie bardzo. Między paleniem człowieka a paleniem człowieka? Nie bardzo.

fune

Renly zasłużył na śmierć. Pomijając już fakt, że Stannis miał większe prawa od niego, to Renly był plugawym zboczeńcem, któremu została wymierzona sprawiedliwość. Liczę, że Wielki Wróbel postąpi tak samo z jego kochasiem.
W dodatku Renly pojęcia o wojnie i sprawiedliwości nie miał, a jaki pożytek z takiego króla, co to nie potrafi uczciwie sądzić?

Slawoj25

Jesteś komikiem z zawodu?

Slawoj25

"Renly pojęcia o wojnie i sprawiedliwości nie miał"

Na jakiej podstawie wydajesz takie osądy? A jeśli sprawiedliwość w wersji Stannisowkiej oznacza palenie na stosie swoich dzieci, to wolałbym "plugawego" Renly'ego.

NikKlik

Tutaj się jak najbardziej zgadzam. Renly może nie znał się na wojnie, ale podejścia do swoich ludzi mi nie można odmówić.

NikKlik

Co za beton, Stannis nie jest idealnym ale władca ale w książce kocha córkę i nie zrobiłby jej krzywdy. Poza tym król musi mieć dziedzica.

ceglany

W serialu kochał córkę. A co do dziedzica, to zawsze może odbekarcić Gendrego.

fune

A od kiedy to Stannis ma Gendrego pod ręką?

ceglany

Naprawdę serio o to pytasz?

fune

Serio, serio. No bo gdzie jest teraz ten Gendry?

ceglany

Ale wiesz, że oglądasz serial, który słynie z przeróżnych spotkań za tym samym pagórkiem czy w tej samej karczmie, że już o przeprowadzaniu akcji przez dwie drużyny w tym samym ogrodzie o tym samym czasie nie wspomnę?

fune

W sumie tak. Twórcy serialu sa takimi idiotami, że w nastepnym odcinku możemy zobaczyć Gendrego, ktory wyskakuje z zaspy sniegu mimo iż płynął gdzieś łódka.

ceglany

Chciałbym przypomnieć, że jest to forum dotyczące serialu i książką posiłlujemy się, tylko gdy nie stoi ona w sprzeczności z ekranizacją. Renly nie miał dziedzica, ale był młody i miał na to dużo czasu. A teraz Stannis również nie ma następcy.

NikKlik

Właśnie szkoda, że tworcy serialu są cepami i najwyrazniej nie przeczytali książki nawet:)
Twórcy szkaluja Stannisa nie wiadomo dlaczego, wiadomo że Stannis sporo ma za uszami ale bez przesady. Tymczasem taką głupią Denerys, której rządy w Meeren wygladaj tak: głód, choroby, śmierć i ogolnie nieudolne rzady a twórcy ja hajpuja że jaka to ona nie jest. Serial schodzi na psy. Pewnie sie okaże że to Stannis jest ukrytym przywódca Innych...
Co do Renlego i jego dziedzica to raczej, Renly nie urodzi dzieci bo Loras go zalewał wielokrotnie i nic z tego nie będzie.
Fune śmieszy mnie to jak bronisz Renlego.

ceglany

To prawda, Dedeki nie powinni się bawić w poprawianie Martina, bo słabo im to wychodzi.
Daenerys jest niedoświadczona i w obcym mieście. Dodatkowo podjęła się próby zniesienia dotychczasowego systemu. Cudów i szybkiego załatwienia problemów nie można było oczekiwać, chociaż przyznaje, popełniła wiele błędów.
A Renly chyba dla dobra królestwa, prędzej czy później by się przemógł i spełnił małżeński obowiązek.

ceglany

A mnie śmieszy twoje przekonanie, jak to gej nie może mieć dziecka. Zwłaszcza gdy ma żonę.

fune

Może, może. W ogóle dziwne jest to, że Renlyego w ogóle ktoś poparł wiedzac że Renly jest homoseksualista. Przecież to w oczach bogów grzech równy kazirodztwu.

ceglany

Patrząc obecnie na serial faktycznie może to dziwić, ale skoro w książkach miał poparcie to i bezrefleksyjnie poparli go w serialu.

NikKlik

A jak rodzą się dzieci w związkach homoseksualnych ?

Loras by mu urodził czy może na odwrót ?

czaromaro

Renly miał żonę i mógł choć raz się z nią przespać dla dobra królestwa. A podczas seksu zawsze mógłby zamykać oczy i myśleć o Lorasie ;)

NikKlik

Chyba jednak by się nie przemógł :D w jego łożu pozostała by dziewicą aż do śmierci :D

fune

Serio fune ? Uważasz ze król który rości prawo do korony może tolerować innego króla ? Na historii to Ty się znasz ? Renly był zdrajcą i zasłużył na śmierć, takie prawo Westeros, co powinnaś wiedzieć czytając ksiażki. Po za tym spalenie Manca bylo nie tylko dlatego że nie ukląkł ale także dlatego ze odejście z Nocnej Straży karane jest śmiercią.

montmorillonit

Poważnie? Czytałeś ksiązki i nie wiesz, że nie ma w Westeros usprawiedliwienia dla zabójstwa brata?
Poważnie? Oglądałeś serial i nie wiesz, dlaczego został w pierwszym odcinku spalony Mance?
Jaki król? Jakiego króla? Tam nie było żadnych królów, bracia się pozabijali, aby dopiero po koronę wystartować. To Ty nie wiesz, że żeby być królem to trzeba zostać namaszczonym w sepcie przez wielkiego septona, mieć insygnia władzy, siedzieć za żelaznym tronie oraz dzielić i rządzić krajem? :D

fune

Mance był dezerterem z Nocnej Straży wyrok śmierć .

czaromaro

W takim razie skazałaby go Nocna Straż, przez ścięcie tak jak innych dezerterów.
Mance był jeńcem Stannisa. Stannis chciał żeby Mance "klęknął" przed JPK czyli w przenośni żeby okazał posłuszeństwo, a wraz z nim wszycsy jego ludzie. Mance tego nie zrobił i to był powód spalenia (w serialu).
W książce spalili go od tak żeby pokazać potęgę Stannisa i że nie ma innych królów ponad niego.

acidghost

Noca Straż nie musiała go skazywać na śmierci , takie jest królewskie prawo za dezercje z NS grozi czapa .
Ned jak złapał zbiega to nie pytał się nikogo o zdanie tylko pozbawił dezertera głowy .

Kompletnie odbiegając od pobudek jakimi kierował się Stasiek .

Mance był na bakier z prawem i być może Stasiek jako Król mógł go ułaskawić ale trzeba było klęknąć i poprosić o łaskę .

fune

Hmmm...trailer 10 epizodu sugeruje, że ofiara pomogła, przyszłą odwilż :|

DawidSt

to jest tak żenujące że już lepiej jak by Stacha i Boltonów wycieli tak jak Balona niż niszczyć cały wątek północy po to by pokazać że według D&D Dany jest fajna a Stannis i reszta ble

DawidSt

Stannis chce zdobyć Winterfell zabić Boltonów bo stoją mu na drodze do stolicy po za tym oni zabili matkę i brata Sansy a Brienne przysięgała bronić Sansy po co miałaby zabijać Stannisa?

ghost21

Pomyślmy? Bo zabił jej miłość -Renly'ego. Co ją obchodzi, że dzięki temu nie doszło do krwawej jatki na szeroką skalę i że Renly był uzurpatorem i zdrajcą.
Myślę, że akurat w tym przypadku nad Brienne wezmą górę uczucia- czyli tłumiona nienawiść, frustracja, żądza zemsty- i wykończy go, nie zważając na obietnicę daną Lady Stark i fatalne dla Sansy skutki jej działań. To udowodni nam, że wcale nie jest taka czysta i honorowa i że osobiste pobudki są dla niej ważniejsze niż wypełnienie obietnicy danej zmarłej.

raschel97

Nadal zapytuję - jakiej jatki na szeroką skalę? Przecież to u Stannisa były jatki, mnóstwo ludzi zginęło, wielu okropną śmiercią tylko przez to, że on się uparł. Taki Renly szybko by się uporał ze Stannisem, a jak by sie dodagali z Robbem to i odzyskaliby KP, i sam Robb z rodziną prawdopodobnie by żyli.

fune

To teraz zarzucamy ludziom, że udało im się przeżyć? Żartuję.
Nie wiem czy Robb i Renly odzyskaliby KP. Nie mieli najlepszych doradców i pewnie oboje by polegli przez jakąś pomyłkę taktyczną lub impulsywność czy niewłaściwe lokowanie uczuć. Oboje byli młodzi.
Ja straszliwie tęsknię za Robbem- ale sam swojej śmierci winien. Zadeklarował się poślubić córkę Frey'a, ale postanowił złamać obietnicę. Wiem, był młodziutki to i się zakochał, a jeśli nawet nie było w tym miłości- to no cóż, uznał obowiązek wobec dziewczyny, którą rozdziewiczył za ważniejszy od przysięgi złożonej lordowi północy. Władca powinien mieć na względzie dobro ogółu i nie podlegać jakimś młodzieńczym fantazjom (tu można zahaczyć o Rhaegara). Renly też się na króla nie nadawał.
Gdyby doszło do pojedynku między Stannisem, a Renlym, to oczywiście Renly by go rozgromił. Całe szczęście Stannis znalazł rozsądniejsze, choć mniej honorowe rozwiązanie. W rezultacie zginęła jedna osoba, a oddziały, którymi Stannis dysponował nie zostały rozbite, a do jego sprawy przyłączyła się większość popierających jego brata.

raschel97

W tej jednej bitwie zginęłoby mniej ludzi niż w całej kampanii Stannisa, której zresztą końca nie widać. Zwracam również uwagę, że co niektórych z tych przyłączających sie też spalił.

fune

Dla Stannisa rządzenie jest obowiązkiem. Może nawet nie chciałby być królem, ale czuje się do tego przymuszony.
Rozumiem, że cały czas chodzi ci o to, żeby jakby Stannis poległ na początku nie byłoby z nim tylu kłopotów i tylu ofiar? Wątpię żeby kampania wojenna Robba czy Renly'ego pochłonęła ich mniej. Stannis w przeciwieństwie do nich przeżył i prowadzi działania wojenne. Toczy wojnę, wygra albo zginie, do tej pory nie może być mowy o zaprzestaniu tego.
Co do spalonych osób, nie było ich znowu tak wiele. Wiem śmierć straszna, ale póki co magia Melisandre mu pomaga. Prawdopodobnie ściąłby tych ludzi, a że "poświęcił się" nowej religii (i to dość konsekwentnie- pali Siedmiu), to pozwala na rodzaj śmierci, który mu Melisandre proponuje.
Mam nadzieję jednak, że porzuci on i kapłankę i jej boga. Póki ona czyta mu w ogniach i widzi przyszłość jest to wątpliwe. Po prostu mu się tak opłaca.

raschel97

"Dla Stannisa rządzenie jest obowiązkiem. (...) Stannis w przeciwieństwie do nich przeżył i prowadzi działania wojenne. Toczy wojnę, wygra albo zginie, do tej pory nie może być mowy o zaprzestaniu tego. (...) Wiem śmierć straszna, ale póki co magia Melisandre mu pomaga. Prawdopodobnie ściąłby tych ludzi, a że "poświęcił się" nowej religii (i to dość konsekwentnie- pali Siedmiu), to pozwala na rodzaj śmierci, który mu Melisandre proponuje. (...) Po prostu mu się tak opłaca. "
W rzeczy samej. Tym bardziej nie rozumiem nagłego braku zrozumienia dla swego króla i larum po ostatnim odcinku.

fune

Bo palenie dzieci na stosach jest kwestią bardzo kontrowersyjną. Są granicę, których przestrzegać po prostu nie wypada. To niesmaczne i tyle. Tego się nie pochwala. Tak samo jak zarzuca się Tywinowi to że dzieci Elii zostały brutalnie zamordowane. Z tą różnicą, że tutaj to było konieczne działanie, w końcu to byli dziedzice.
A Shireen. Mała, niepozorna, poświęcono jej dużo czasu antenowego, by pokazać, jaki z niej aniołek. Do tego jest jego jedyną dziedziczką. Nawet jeżeli poświęcił ją dla wyższych celów (bo mam nadzieję, że nie chodziło mu jedynie o poprawę pogody) nadal nie będzie mi się to podobało. I większości ludzi. Dzieciobójstwo jest po prostu rzeczą nie do zaakceptowania. Tym bardziej, wyrażenie zgody na śmierć własnego dziecka.
Może naprawdę przyniesie to efekty (przecież w czasach antycznych też się bogom składało ofiary często z własnych dzieci), ale czy warto poświęcić aż tak wiele?
Poza tym większość osób po prostu za Melisandre nie przepada i neguje każdą jej decyzję, powołując się na fanatyzm, jej chorobę psychiczną itp. Ale faktem jest, że kapłanka mu pomaga. Widzi przyszłość w ogniach i w ogóle. Warto jest mieć kogoś takiego przy sobie.

raschel97

Tywin wcale nie musiał zabijać dzieci Elii. Mógł je wziąć na wychowanie/jako zakładników tak jak zrobił Ned z Theonem.

DawidSt

A potem by dorosły i byłyby zagrożeniem dla dzieci Cersei, które słyną z nieudolnych rządów. Pewnego dnia ktoś by je wykradł i wróciliby po kilku latach z potężną armią. Niektóre rody nadal były wierne Targaryenom.

raschel97

Wtedy Tywin nie mógł wiedzieć, że Cersei i jej dzieci będą tacy nieudolni. Robert skutecznie zgasił Martellów, którzy sami sobie nie są tacy mocni. Tyrellów wystarczyło ugłaskać i nie byłoby komu wstawiać się za dziećmi Elli :)

DawidSt

Fakt, aczkolwiek Robert miał takiego świra na punkcie Targaryenów w ogóle, a Rhaegara w szczególe, że Tywinowi mogło się (słusznie zresztą) wydawać, że przypodoba się w ten sposób Baratheonowi. No i na tym etapie walki, wcale nie było wiadome, że Cersei będzie panią Baratheon. Pomysł ten wypłynął ze strony Jona Arryna.

DawidSt

Po pierwsze, Robert sam by ich zabił, wdzięczny był, że nie musiał sobie brudzić rąk osobiście, pod drugie, gdyby było kogo wsadzić na tron to nie byłoby kilkunastu lat pokoju ani rządow dzieci Cersei.

DawidSt

Oczywiście, że musiał. Jeżeli chciał zapewnić królestwu pokój to musiał. Z całym szacunkiem dla Greyjoyów, których bardzo poważam, ale nie możesz porównywać Theona z Targaryenami.

fune

Wiadomo, że Targaryenowie to inna półka niż Żelaźni Ludzie, ale być może wystarczyłoby zrobienie zakładników z dzieci Elii i Rhaegara.

W sam sens zabójstwa dziedziców księcia nie wątpię, rozumiem dlaczego Tywin to zrobił. Tylko dlaczego tak bestialsko? Na oczach matki? Nie wiele różni się to od bestialstwa serialowego Stannisa tylko ten popełnił mord level wyżej po spalił własną córkę.

DawidSt

Nie wystarczyłoby. Tak jak zresztą w tej powiastce, to co uraczyła nas Shireen. Dopóki jest dwóch pretendentów do władzy, zawsze jest wojna.
Dlaczego bestialsko? Bo zadanie wykonywał Góra i Amory Lorch, który zadźgał Rhaenys, czego Tywin nie mógł zrozumieć i nad czym ubolewał. I zgadzam sie z nim, niestety z punktu widzenia rebeliantów dzieci musiały zginąć, ale nie w taki sposób.

fune

Jeśli chodzi o Górę Tywin mógł spodziewać się wszystkiego kiedy kazał mu wykonać rozkaz. Przecież nie bez powodu Clagane nosił ksywę "Wściekły Pies Tywina". Zresztą to nie był jedyny raz kiedy Góra szalał wypuszczony ze smyczy przez Tywina. Kiedy Cat odbiło i porwała Tyriona Tywin wysłał Górę żeby plądrował i zabijał na Dorzeczu, za co Ned chciał skazać Clagane'a. Zresztą wg mnie w tym przypadku słusznie bo co wspólnego mają zwykli ludzie z Dorzecza z prywatnymi potyczkami Lannisterów i Starków. Także Góra był takim człowiek od czarnej roboty, każdy znał jego reputację także nie chce mi się wierzyć, że Tywin nie spodziewał się tego, że Mountain zrobi krzywdę Elii i jej dzieciom.

DawidSt

Krzywdę w sensie, że zrobi coś więcej niż szybkie i bezbolesne pozbawienie ich życia.

DawidSt

Dopiero sobie wyrabiał swą opinię. Poza tym wtedy trwała wojna. zamieszanie i tak dalej, może akurat Góra był pod ręką. Poza tym równie wsławił się i Amory. Zresztą nie będę bronic, bo i sam Tywin się nie bronił, oczywiste jest, że odpowiedzialność spada na niego. Ale znając Tywina pewne jest, że nie chciał, żeby dzieci spotkał aż taki los, wystarczające było to, że muszą zginąć. I był w szoku, jak się dowiedział o Rhaenys.
Co mają wspólnego ludzie Dorzecza? A przypomnij mi gdzie i dzięki komu w ogóle porwano Tyriona? Na kogo powoływała się lady Catelyn wtedy? Jasne, że należało zaatakować w pierwszej kolejności Dorzecze i to Ned nie powinien wykorzystywać swego stanowiska i królewskich sił zbrojnych do prywatnych spraw, zwłaszcza, że sam król kazał mu ten konflikt zakończyć w przeciwny zupełnie sposób.

fune

Przecież napisałem wyraźnie, że przez "odpał" Cat Tyrion został porwany a konflikt został zaogniony. Tylko ciągle nie rozumiem co wspólnego mają z tym zwykli farmerzy czy kowale z Dorzecza? Tywin wysłał Górę do Dorzecza, w odwecie za porwanie Tyriona. To już lepiej było uwięzić np. Aryę w stolicy niż mordować niewinnych ludzi w sporze dwóch lordów nawet jeśli tylko Cat była temu wina i to ona zaczęła. Ned postąpił słusznie bo jako Królewski Namiestnik powinien skazać człowieka, który bezkarnie plądruje terytorium królestwa. Góra był wysłany "nieoficjalnie", Tywin na pewno nie przyznałby się do tego, że dał taki rozkaz więc Ned wydał wyrok na Górę jak na zwykłego bandytę, a to, że był wasalem Lannisterów nie ma tutaj znaczenia.

DawidSt

Skoro ktoś wypowiada Ci wojnę, to wiadomo, że najpierw cierpią prostaczkowie. Niech ten zaczynający ma to na uwadze. Tyriona porwano w Dorzeczu dzięki Dorzeczanom i tyle w temacie. Zresztą plądrowanie Gory nie było plądrowaniem dla samego plądrowania.
Ned nie miał prawa karać kogokolwiek za reakcję za to, że porwał syna jednego z najważniejszych lordów królestwa, ba, utrzymującego to królestwo. Ned miał obowiązek zwrócenia Tyriona i wtedy ludzie Góry magicznie by się wycofali, a nie że on jeszcze bardziej zaognił konflikt i to nawet nie własnymi ludźmi a Roberta. Tego Roberta co to mu rozkazał zakończyć to wszystko.
Ned doskonale wiedział, dlaczego Gora plądruje Dorzecze. Tylko nie mógł się przyznać, ze to przez niego.