Czy tylko ja mam wrażenie, że skopali/pokpili ten wątek w piątym sezonie?
W ogóle jest to jakaś wielka abstrakcja dedeków. Wojna się rozpoczęła a nawet przez chwilę nie było mowy o lordach z Północy, wojna to prywatna potyczka Stannisa z Boltonem. Fakt, że Stannis zabrał ze sobą Mel, żonę, córkę czy Davosa można przemilczeć, ale palenie dziedziczki do kolejny idiotyzm. Jakieś partyzantki Ramsey'a, Sansa w Winterfell i wiele innych. Nie mówiąc o tym, że wlecze się to jak flaki z olejem.
Pewnie w 10 odcinku ograniczą się do bitwy, w której Stannis dostanie po łbie albo w ferworze walki zabije go Brienne. Odbębnią bitwę o Winterfell i uznają, że wątek jest zakończony...
Szkoda bo kibicuje książkowemu Stannisowi. Serialowemu też kibicowałem, ale po tym co serwują nam scenarzyści przymykam na to wszystko oko.
Tylko to wyglądało na takiej zasadzie: "Porwała mi syna, więc wyrżnę kilku ludzi z jej ojczyzny". Wolałbym, żeby Tywin porwał taką Aryę niż zabijał zwykłych ludzi w konflikcie, który był dopiero w początkowej fazie, jeszcze można było to odkręcić nawet przez radykalne środki Tywina, tylko inne.
Jeśli Tywin koniecznie chciał wysyłać Górę to mógł go wysłać na Cat i ludzi, którzy porwali jego syna.
Tywin nie powinien tak reagować. Była to słaba odpowiedź, na słabą zagrywkę Catelyn. Wg mnie były inne rozwiązania.
Ned jako Królewski Namiestnik miał obowiązek skazania bandziora, który grasuje w królestwie i nie ważne czy o tym wiedział, czy sam go wysłał i z jakiego powodu on plądruje. Tak samo jako KN powinien doprowadzić do porządku swoją żonę, ale tamta sprawa wydawała się trudniejsza+Cat namieszała Starkowi w głowie. Zresztą potyczki Starków i Lannisterów były raczej ich wewnętrzną grą a z problemem Góry przyszli do Neda zwykli ludzie, którzy domagali się sprawiedliwości. Jakby to wyglądało gdyby Ned odmówił przed całą salą tronową? Podejrzewam, że wielu zwykłych ludzi mogło nie kojarzyć Góry z porwaniem Tyriona.
To Ned tak to przedstawił. Tylko jeszcze pominał własną w tym rolę
Poza tym to tak nie działa, ty mi porwałeś syna, ja ci porwę córkę.
Jak miał wysłać ludzi na Cat? Gdzie?
Wysłał ludzi na odpowiedzialnych za jego porwanie.
Nie było innego rozwiązania. Przecież chciał pokojowego rozwiazania. Ned odrzucił.
Ale to nie był żaden bandzior. To byłą wojna rozpoczęta przez Neda, kiedy odrzucił porozumienie Tywina.
W ogole nie powinno dojść do tej całej sytuacji, bo Ned powinien w pierwszej kolejności wypełnić rozkaz króla. I dać zadośćuczynienie tym wszystkim z Dorzecza, co to ponieśli konsekwencje niefrasobliwości jego żony. Dla mnie tamto posiedzenie było szczytem cynizmu i hipokryzji.
Po prostu jestem zdania, że nawet jeśli Ned czy Cat zaczęli te wojnę to Tywin wymierzył swą "sprawiedliwość" nie w tych co trzeba, nie bez powodu wieśniacy przyszli się żalić, że ich wioski są palone. Wojna nie była jeszcze na etapie, bitew żeby cierpieli na tym zwykli ludzie. To była prywatna potyczka Starków i Lannisterów i tak jak Cat nie powinna narażać zwykłych ludzi, tak jak Ned nie powinien wykorzystywać swojej władzy i ludzi króla tak Tywin nie powinien posuwać się do takiego ruchu, nawet jeśli wcześniej wysunął propozycję pokoju. W ogóle uważam za zachowanie jednej i drugiej strony za słabe. Od Cat począwszy, po Cersei i Jaimie'a a kończąc na Nedzie i Tywinie. Jedni i drudzy byli siebie warci, jedni i drudzy dzięki małej pomocy Baelisha doprowadzili do takiej a nie innej sytuacji w Westeros ;)
Jasne, moje zdanie jest powyżej, Ty masz takie i na tym zakończę ten offtop, bo bliżej i tak się nie spotkamy :)
Prostaczkowie to tylko obrabiają ziemię wysoko urodzonych , Tywin paląc i ich zasoby uderza bezpośrednio w nich ( niszczy infrastrukturę , rabuje dobra , a nawet zabija prostaczków bo to też zasób ludzki ).
Za wojnę jest odpowiedzialnych wiele osób a nie tylko Ned. Littlefinger, Cersei i Jamie, Catelyn, Joffrey i Tywin.
Za wojnę odpowiedzialny jest Ned. Sam wział na siebie tę odpowiedzialność, przekazujac Tywinowi, tak to ja, to wszystko stało się za moją wiedzą i inicjatywą, jako lord Stark, głowa mego rodu, przejmuje wszelką odpowiedzialność.
Fune i znowu przeinaczasz fakty .
To Jaime zaatakował Starka w KP , zabił jego ludzi Namiestnika Północy okaleczył po czym uciekł do tatusia .
Wystarczyło żeby Tywin zgłosił się z tą sprawą do Roberta ten nakazał by uwolnienie Tyriona ( zresztą tak zrobił ale mleko było już rozlane ) i było by po sprawie .
Wracając do Elli i jej dzieci to Tywin mógł zachować chociaż matkę jako zakładniczkę :)
Nie wiem czy akurat wtedy wyrabiał swoją opinię skoro od najmniejszego był uznawany za potwora. Okaleczył brata, zresztą Ogar podejrzewał go o zabójstwo ich rodziców. W argument, że Tywin nie miał wokół kogoś innego nie chce mi się wierzyć :)
To była sprawa miedzy braćmi. Fakt jest taki, że Tywin nie wydałby świadomie takiego rozkazu, jak to potem wyglądało. Poza tym oczywiste jest, że dał z tym ciała, że bardziej nie dopilnował, nie wypierał się tego ani nie był z tego dumny, wręcz przeciwnie.
Wiesz nie ma to znaczenia, że później żałował. Stannis też będzie żałował spalenia córki, prawdopodobnie :D. Obaj są badassami i obydwu lubię xD
Nie bardzo. Stannis kazał/zgodził się spalić córkę i był przy tym, słuchał, patrzył.
Tywin, jakby był przy tej całej sytuacji, nie pozwoliłby.
Haha, generalnie smieszna jesteś. A co Tywin zrobił gdy Tyrion został oskarżony o zamordowanie Joffreya? Przecież Tywin zdawał sobie sprawę, że Tyrion jest niewinny a mimo to skazał go na śmierć.
Tyrion sam się skazał na śmierć. Najpierw swoim postępowaniem stał się idealnym kozłem ofiarnym dla Petyra i Olenny, a potem domagał sie próby walki. Ojciec chciał go wysłać na Mur, mimo że wszystko wskazywało na to, że jest winny. I niby skąd Tywin miałby zdawać sobie sprawę, że ten nie zamordował jego wnuka? Sam nie raz był świadkiem nienawisci Tyriona do bratanka jak i gróźb pod jego adresem. Co zrobił? To co każdy namiestnik miał obowiązek. Proces. Jeżeli myślisz, że można sprawę zamordowania króla zamieść pod dywan to sam jesteś śmieszny.
Dziwne jest że nie wydał rozkazu żeby pozostawić przy życiu Ellie.
Jej śmierć była bezsensowna .
Gdyby Ned żył na pewno nie dopuściłby do wypuszczenie Theona. Robba zgubiło kolesiostwo z Greyjoyem, za bardzo mu ufał przez to, że się z nim wychowywał i się przyjaźnili.
Z ocalałymi Targaryenami mogłoby być tak samo. Poza tym, prawdopodobnie nie wybaczyliby oni zabicia większości ich rodziny i odebrania tronu. Zabicie ich było mało eleganckie, ale konieczne. Chociaż Tywin mógł posłać kogoś innego niż Góra oraz nakazać szybkie i "czyste" załatwienie sprawy.
Konieczności zabicia Targaryenów nie neguję, krytykuje tylko okoliczności ;) Poza tym tak jak pisałem wcześniej Tywin mógł oszczędzić Elię.
Myślę, że dla matki lepsza jest śmierć niż bycie świadkiem zabójstwa jej dzieci. Po czymś takim większość osób by się nie podniosła.
No to nawet jeśli matka miałaby zginął to nie powinna być świadkiem śmierci dzieci. W takim wypadku rozkaz Tywina powinien być jasny, zabić dzieci, ale nie na oczach Elii.
A same utrzymywanie przy życiu Elii mogłoby mieć dla Tywina jakieś korzyści polityczne.
Tylko dlaczego miał oszczędzać Ellię? Tywin nie rozkazał jej mordować, ale przy obalaniu króla zwykle zabija się całą rodzinę królewską. To raczej Aerys i Rhaegar powinni zadbać o jej bezpieczeństwo, nie wrogowie :P
"To raczej Aerys i Rhaegar powinni zadbać o jej bezpieczeństwo, nie wrogowie"
Dodam, że wtedy Rhaegar wysłał swoich najlepszych gwardzistów do zupełnie innej kobiety, Ellii i dziedziców tronu nikt nie chronił, mało tego, Aerys zabronił im uciekać ze stolicy.
Cały czas byłaby niezłą kartą w przypadku ewentualnego trzymaniu za twarz Martellów :)
Tywin nie myślał o tym, żeby zabić Eliię. Choc dla samej Elii (jak zauważył NikKlik) lepiej, że zginęła.
Uśmiałam się śmiechem rozpaczy :( A ode mnie w naszym ojczystym języku, tak na poczekaniu:
Aby wygrać własne boje, spal na stosie córki swoje, . Zadowolisz swą wybrankę, podłą czerwoną kapłankę. A jeśli to nie pomoże? Cóż, może nowy stos ułożę.
Spodobało mi się to :D
A gdy Jon się o tym dowie, raczej Stasiowi nie pomoże. Bo Jon to jest człek honoru, nie chce być częścią tego sporu. Nie pogodzi się ze śmiercią księżniczki i nie wspomoże ich bitnymi Dzikimi . Staś przegra bitwę o Winterfell, i to będzie smutny end. Możliwe, że w boju Brienne go zabije, za Renly'ego mu mieczem głowę rozbije. Albo może Ramsay oberwie go ze skóry? Bardzo dobrze! Niech nakarmi nim szczury!
XD
Pali się Shireen na stosie, Ser Davos wyrzeźbi łososie. Melisę dorzuci do ognia, ta Jonowi już się nie odda. Gdzieś tam w dali Dany sobie leci, nie będzie miała z Hizdahro dzieci. Oh, Joraha Dejneris dotknęła ręką, teraz nie tylko łapę ma kamienną :(
Gdy w twych gaciach panuje pustka, nawet karzeł ci dziewczynę wymuska. Biedna Szary Robaku, Cwany Karzeł ma w mulatkach smaku. Swym scyzorykiem je obroni, gdyś ty jest pozbawiony nawet tak małej broni :(
Jon tak piękny jak Pol Niuman, roztapia lody w Allistera udach. Ten otworzyłby przed nim swoje bramy, nie bacząc, że Snow ubrany w łachmany. Gdyż nie tylko Wun Wun jest jedynym olbrzymem, jaki na murze się schronił przed groza i dymem. Drugi w spodniach Allistera się mieści i chętnie zmęczonych braci popieści.
Morał tej historii taki: nie pal swych dzieci, bo ludzie w necie dostaną sraki.
Polecam się na przyszłość.
A to Ci jest prawda, za każdym razem w tym sezonie przesuwana jest granica i krzyk coraz głośniejszy.
Chyba o to chodzi twórcom;)
XD
Może i tak, ( osobiście mam taką nadzieję )ale ku mojej rozpaczy i tak pewnie zginie.
Oby później niż prędzej.
Nie zginie, nikt nie zginie, bo wszystkich ożywią Inni jak już rozpieprzą tę całą Wetserowską watachę. UnPetyr plus UnSansa i ich słodkie UnBejbiki, to będzie to.
Dobrze to przewidzieli ;) https://scontent.cdninstagram.com/hphotos-xaf1/t51.2885-15/s320x320/e15/11376343 _781150908665353_158139686_n.jpg