Odcinek niezły. I tyle.
Plusy:
+ cycki Danuty
+ ponowne spotkanie Starków
+ Różowy List
+ Pyke
+ Winterfell
Minusy:
- Meereen
- historia WW (został fanatykiem, bo kac?) Serio, ku*wa?!
Plus/minus:
* KP
Oceniam na 7,5/10
A co wy sądzicie?
Czego wy przezywacie- Wiadomo, ze ja znajda, wiadomo, ze Ramsay musial kogos zadzgac, Wiadomo, ze Cersei chce zemsty... wszystko jest logiczne... SZkoda tylko, ze spalila tych koniobijcow na koncu... mogli ja poujezdzac troche jak Khal Drogo.. no ale to nie ten rodzaj filmu ;-)
Bądź łaskaw nie komentować moich wypowiedzi, skoro nie ogarniasz. Daruj sobie, nie męcz się i nie wysilaj na takie kretyńskie komentarze.
niestety, ja od początku sezonu mam trochę wrażenia jakby twórcy serialu sobie zrobili 2 lata przerwy, wydali taki sezon z odcinkami praktycznie niewiele wnoszącymi, sprawdza się tylko to co większość przypuszczała, zapewne skończy się tak, że twórcy czekają na wydanie książki,
a co do serialu to zapewne w 6 sezonie:
- w królewskiej przystani nie wybiją tej sekty
- arya będzie sobie dalej tam kijem machała
- bran będzie śnił i mówił nam co się wydarzyło
- deynerys, tyrion i inni z meeren znowu przegadają kolejne odcinki
- na murze jon będzie długo rozpaczał, a sezon skończy się na spotkaniu się obu armii
Zapowiadany najlepszy sezon, będzie pewnie najnudniejszym, no ale nadzieja umiera ostatnia
No tak tak Jon będzie dużo rozpaczał jednak na trailerze sezonu było widać że bitwa Bolton vs Jon sie odbędzie. A reszta to KP i reszta to raczej dokładnie tak będzie pfff
Łaskawy to jest chlor- pan swiatla, a ja bede komentowal co chce. Ogarniac to mozesz dziecko ksiazki do gimbazjum a teraz milcz balonie bo szpilka pogonie...
Liczyłem ze chociaż Ekipa z Muru będzie trzymać poziom ale już nawet tam nuda i Davos z alzheimerem a Mel ze schizofrenia i jej wymyślonym AA.Liczę że Tormund chociaż pocieszy Brennie.
Brienne pojedzie do Riverrun zabić Blackfisha, potem szybko teleportnie się do Winterfell i zabije Ramsaya i jego 20 dobrych ludzi a na koniec poślubi Tormunda i razem adoptują Wun Wuna.
Uważam, że odcinek trzyma poziom i oceniam 5/5 ( jak wszystkie poprzednie). 6x04 dostarcza kolejnych informacji w sposób nieusypiający. I nie zgadzam się z tymi wszystkimi komentarzami, które opisują sytuację w negatywny sposób.
Tym razem tempo wzrosło- Sansa nie kulała się na MUR 6 odcinków, Dany nie potrzebowała smoków, by zwęglić Dothraków- sądziłam, że z pomocą przybędzie jej Drogon i ją wyręczy- ale pancia poradziła sobie sama. Przewidziałam natomiast, że Dothrakowie jej się pokłonią.
Sytuacja na Murze dużo wyjaśnia- Jon tylko zapytał ( nie poprosił) przywódcę dzikich- ile ma ludzi- ten mu od razu odpowiedział- to znaczy, że mu pomogą.
Zdecydowanie czekam na śmierć Littlefingera i tego gównia*za.
Scena z Wróblem.. no cóż.. w średniowieczu pokutowanie, karanie się- zwane dalej ascetyzmem, było na porządku dziennym. Dobrze, że nie ma scen jak to Wróblem bije się pasem czy jakimiś łańcuchami..
Scena z Boltonem- przewinęłąm- on mnie obrzydza bardziej niż blond wypłosz Joffrey.
Scena z Tyrionem była słaba- naprawdę. Ale miała za zadanie pokazać, że pod nieobecność Dany nie grają w kulki, a starają się coś robić- w tym przypadku 'dobić targu/ wych*jać wrogów), Tyrion potrafi- ale gdy Dany dostanie się z Dothrakami na swoje miejsce- to nie będzie miała już tylko 8 tys nieskalanych.. ale jej grupa się powiększy i będzie mogła rozdzielić swoich ludzi między podbite miasta. Coś mi sie wydaje, że ona zrobi napad na Żelazny Bank XD kupi łodzie i sru przez morze ^^
Co do Sansy- w końcu! Musiała tyle przeżyć, by zrozumieć? By zmądrzeć? Ale lepiej późni niż później- postać taod początku nie wzbudzała mojego zainteresowania, wręcz przeciwnie- wielokrotnie miałam ochotę jej przyłóżyć, bo matka chyba tego nie robiła. Tym razem jest inaczej. W końcu pokazała małego wilkora w sobie- Jej matka Kate to była prawdziwa wilczyca, Sansa w końcu potrafi podjąć jakąs decyzję. Ona popędzi Jona do boju.
Maester Lannisterów- no cóz... on jest obleśny i drażni mnie jak nikt inny.
Marge i Loras - o ile Loras pękł to Marge widać, że jest chytra i nie zamierza się poddać- tyle pozytywów z tej sceny. Dziwi mnie, że od pobytu w tych lochach nie bolą ich nery :D
Odcinek niby nie zawierał zwrotów akcji to dostarczył niewątpliwie wspaniałych emocji, napędził akcję na kolejny odcinek i czekajmy na dalsze propozycje;) teraz już będzie dużo się działo, bo historia do opowiedzenia jest przednia.
Niezadowolonym polecam wrzucić na luz, wrócić się do 1 odcinka 1 sezonu i od nowa prześledzić całą historię - jeśli brakuje scen seksu i cycków to w poprzednich odcinkach to znajdziecie. Teraz takich scen będzie mało, bo to nie soft porno tylko historia rodów i walk między królestwami o Żelazny Tron, a co niektórzy zapomnieli na czym ten serial się opiera.
"Zdecydowanie czekam na śmierć Littlefingera i tego gównia*za."
A co oni ci przeszkadzają, zwłaszcza słowiczek? Baelish pomoże bękartowi więc jego fani powinni go teraz polubić.
"Musiała tyle przeżyć, by zrozumieć? By zmądrzeć?"
Niby w czym to zmądrzenie się objawia? Że chce wojny z Boltonem? Przecież nawet Cersei chce zniszczyć swoich wrogów, a mądrą nazwać jej nie można. Jak ktoś tutaj był mądry to Jon, który jest zmęczony wojnami i zdecydował się tylko dlatego, że Rickon jest w niebezpieczeństwie, a Bolton jest agresorem więc chcąc nie chcąc muszą się bronić. Sansa wcale mądrością się nie popisała mówiąc, że pójdzie na wojnę, z Jonem czy bez. Jeszcze żądając pomocy dzikich, jakby miała coś do powiedzenia.
Słabo oglądałeś/aś poprzednie odcinki. Sansa była głupią i naiwną dziewczyną. Przypomnij sobie jej zachowanie w stosunku do Joffreya, rozmowa z matką, błagania Neda, by ją zabrał do KL. Poźniej pokazała zupełny brak charakteru. Była taką ptaszyną jak nazywał ją ogar.
Co mam do Littlefingera? Przypomnij sobie małą radę w KL. Sam powiedział, że spróbuje ohajtać się z Sansa i przejąć Północ. Ale nie wyszło. Przejął Dolinę, a potem nie było już po jego myśli, bo Sansa przymusem musiała ochajtać się z Boltonem.
Co mam do Lorda gó*niarza? To po prostu dzieciak za późno odstawiony od cycka. Odcinek 6x04 pokazał, że ten dzieciaczek nic nie wie. On pomoże Sansie, bo to jego kuzynka- Littlefinger zdobył jego sympatię i uznanie i dzieciaczek będzie go słuchał. Littlefinger nie zaproponował wsparcia dla Sansy tylko dlatego, że chciał, by ''dzieciaczek wpadł na pomysł'- w ten sposób się steruje niewiedzącymi i manipuluje, a Petyr jest w tym genialny.
Poza tym Petyr to zdrajca. Jest mniej bezwzględny niż Cersei, ale z pewnością bardziej przebiegły. Tacy zginął i to się potwierdza o d pierwszego sezonu. Aczkolwiek ci umierają później niż niewinni.
Tu nie chodzi o lubienie/ nielubienie postaci.
Tu teraz chodzi o wykorzystanie ich zasobów do pomocy - a przyjaźń, honor ? Z pewnością nie ma tego Petyr. Jedynymi honorowymi, którzy pozostali to Danka, Jon, Brienn i .. dzicy XD o no i Lannisterowie, którzy honorowo i oddanie bronią własnej dziupli.
Uwielbiam to licytowanie się na honor postaci xD
Akurat scena, którą przytoczyłeś w niczym Dance nie ujmuje (może poza polityczną przemyślnością). Pozbyła się kompletnego sku*wysyna i jego towarzyszy, raczej chwalebny czyn. Już bardziej zrozumiałabym argument o egzekucji tego chłopaka, który złamał jej rozkaz.
Raczej ty słabo oglądasz teraz. Sansa za bardzo nie zmądrzała od 1 sezonu. Nadal jest głupią dziewczynką.
"Sansa przymusem musiała ochajtać się z Boltonem."
Jakim przymusem? To był plan Baelisha, równie dobrze mógł ją trzymać w tajemnicy w Orlim gnieździe jak w książce, wydać za słowiczka, a nawet sam ją poślubić. Wybrał Boltonów i tylko twórcy serialu wiedzą dlaczego. Nie był to jednak żaden przymus, nikt tu nic nie musiał, Baelish dał Sansie wybór.
To pokazuje co wiesz.
"Poza tym Petyr to zdrajca."
Bo zdradził swojego króla Joffreya? Chyba nie masz na myśli Starków, on nigdy nie składał im żadnych przysiąg.
Sansa też nie ma honoru, no i co z tego? A Daenerys od kiedy jest honorowa? Przecież ona wrogów niszczy zazwyczaj podstępem, Nieskalanych też zdobyła w niehonorowy sposób. Dzicy, lol.
Myślę, że tak abstrakcyjne pojęcie, jak "honor" najlepiej rozumieć, jako "niekrzywdzenie ludzi, którzy niczym nie zawinili, niebycie okrutnym, umiejętność poświęcenia, obrona słabych i eliminacja ludzkich potworów". Czynienie tego, co jest moralnie słuszne, a nie zwalanie wszystkiego na kodeksy, rozkazy, zwyczaje. W tym sensie - tak, Danka, Jon, Brienne i Dzicy są honorowi. Bo jeśli przyjmować oficjalną definicję honoru obowiązującą w GoT, to wychodzi na to, że najbardziej honorowy jest sir Meryn Trant ;)
Danka chciała sprowadzić do Westeros największą plagę Essos i pewnie się jej to uda, spaliła żywcem wiedźmę (chociaż to ona była ofiarą) i niewinnych szlachciców z Meeren, nie kiwnęła palcem gdy zabito jej brata, Brienne prawie zabiła Ogara i zabiła Stannisa, a Dzicy przez tysiąclecia mordowali niewinnych wieśniaków z Daru i siebie nawzajem.Zaś Jon pokazał że nie różni się niczym od Tyrellów, Lannisterów czy swojego brata (niech giną inni,tylko nie my).
Największą plagę Essos? Co dokładnie masz na myśli? Wiedźma zabiła jej męża i dziecko - więc jestem w stanie Dankę zrozumieć. Wiedźma była ofiarą Dothraków, a Dany zrobiła, co mogła, żeby ją ocalić, nie przypisuję jej winy za zbrodnie barbarzyńców, do których ja sprzedano. W tym wypadku i Danka i wiedźma są postaciami tragicznymi.
Szlachcice z Meereen serio byli niewinni? ;)
Brienne uważała, że Ogar zagrażał Aryi, działała w dobrej wierze. Zresztą to był uczciwy pojedynek, więc o czym tu mowa? Stannis zabił Renly'ego, któremu Brienne była zaprzysiężona i w którym była zakochana. Chyba, że masz na myśli zabicie rannego, ale jakby nawet Brienne zaciągnęła Stannisa do Czarnego Zamku, wyleczyła i dopiero zabiła, wyszłoby z grubsza na to samo.
Mówię o zasadach panujących wśród Dzikich nie o ich relacjach z "sąsiadami", którzy wybudowali Mur, żeby od nich odgrodzić co lepsze ziemie. U Dzikich każdy był równy, każdy odpowiadał za siebie i w tym była uczciwość. Urzekło to Mance'a, na swój sposób urzekło i Jona. Co do tego ostatniego, to nie rozumiem zarzutu.
Plagą są Dothrakowie. Chciała ich sprowadzić do Westeros jeszcze kiedy rządził nimi konserwatywny Drogo. Mądrych Panów zabiła bez sądu i zbierania informacji, więc mogli być niewinni. Brienne chciała zabrać Aryę bez jej zgody, poza tym nie umiała nawet uzasadnić dlaczego.Wywołanie pojedynku ot tak jest chyba trochę niemoralne? Renly był zabity na wojnie,a on sam nie wydął żadnego wyroku, więc nie miała podstaw prawnych do jego zabicia.Zabiła go dla swojej satysfakcji, maiła nawet gdzieś to że kilka metrów dalej Boltonowie mordują byłych poddanych Renlego. Co do Jona, to chodzi mi o jego stosunek do Boltonów. Gdy wyruszał na nich Stannis byli znośni,po usłyszeniu o Rickonie jest gotowy pójść na samobójczy atak i ogołocić Mur z obrony.
Fakt, Dothrakowie są plagą, ale podboju nie da się dokonać bez armii. Nie wiem co Danka ma zamiar zrobić z Władcami Koni po ew. zdobyciu Westeros, przecież nie zmieni wielusetletnich nawyków w 5 minut.
Mądrzy Panowe i niewinność? Banda sadystów i właścicieli niewolników i niewinność?
Brienne miała problemy z artykulacją, to zresztą jeden z minusów tej postaci. Ale działała w dobrej wierze i pojedynek był uczciwy. To czy cały ten wątek ma sens, to inna sprawa, mnie się nie podoba to spotkanie, nic z tego nie wynikło. Renly został zabity skrytobójczo, a nie w bitwie. Zabiła dla osobistej zemsty i dla wymierzenia sprawiedliwości i ja ją rozumiem.
Jon nie mógł ruszyć ze Stannisem przeciwko Boltonom, bo był wtedy zaprzysiężonym bratem Straży i Lordem Dowódcą. Straż nie mieszała się w konflikty królów i lordów, miała inne obowiązki. Ponadto, Jon nic nie wiedział o tym, że Sansa jest w Winterfell, więc gdyby poszedł ze Stannisem - to tylko dla spełnienia jakiejś dawnej mżonki o lordowaniu. Teraz Jona nie obowiązują śluby - w dodatku na szali leży życie rodzeństwa, a tym samym jego, Braci i Dzikich.
To miałam na myśli, ale nie potrafiłam w tamtej chwili w taki sposób tego pisać. Pod którymś odcinkiem napisałam komentarz, że w GoT nie istnieje coś takiego jak Bóg, Honor i Ojczyzna. Każdy ma jakiś swój kodeks, który zmienia się wraz z zasiadającym na tronie królem XD ( Ogar świetnie to podsumował w odcinku, w którym był z Aryją w jakiejś karczmie, w której doszło do rzezi- albo w tym samym, albo w odcinku poprzedzającym ślub Joffreya z Marge). Można by twierdzić, że najbardziej honorowa i lojalna jest Północ ( wobec króla), ale jak w wizji Brana widzieliśmy- młody Ned też miał problem z honorowością.
Także uznajmy HONOR jako to co napisałaś.
Niby gdzie młody Ned wykazał się dyshonorem? Walczyli jeden na jednego, a to że kumpel mu pomógł to nie jego wina :P
Dokładnie. Poza tym w książce Ned wyraźnie mówi że zginałby wtedy gdyby nie Reed. Nie było nic o tym że osobiśće pokonał Arthura Dayne'a. Niektórym chyba chodzi o to co powiedział Bran podczas wizji - że słyszał tę historię wiele razy i wie że ojciec POKONAŁ Dayne'a. Jest to po prostu dialog, radosna twórczość twórców serialu żeby dopełnić scenę, no bo jak inaczej to określić. Wystarczyło zamienić kilka słów na te zgodne z książką i nie byłoby 'problemu'. Nie wiem dlaczego niektórzy czepiają się o to Eddarda Starka.
"najbardziej honorowy jest sir Meryn Trant"
Może nie najbardziej, ale jako gwardzista postępował honorowo, podobnie jak ser Barristan. Nie można honoru oceniać według naszych standardów moralnych. Honorowo jest dotrzymywać słowa, warunków umowy, bronić króla jeżeli mu się złożyło przysięgę, nawet jeśli to Aerys. To są konkretne zasady, których każdy kto chce być uważany za honorowego w Westeros przestrzega.
Idąc tym tokiem jeżeli Daenerys ma honor (chociaż złamała warunki umowy, używa smoków do pokonania przeciwników, często morduje niewinnych, bo widzi świat w czarno-białych barwach) to Freyowie też go mają, bo postąpili podobnie jak Dany.
Ani Meryn ani Barristan nie są w porządku - obaj bronili wynaturzeńców, którym powinni wpakować miecz, tak jak to uczynił Jaime. Nie rozumiem, dlaczego mam nie oceniać według naszych standardów moralnych - to według czyich? Całkiem mi się podobają nasze standardy moralne, najbardziej humanistyczne w całych dziejach ludzkości. A GoT to jednak nie jest dokument o średniowieczu, tylko napisana współcześnie powieść fantasy.
Dany używa podstępu i przemocy, żeby coś na świecie naprawić (z jakim skutkiem, to inna sprawa). Freyowie wyprawili Gody dla własnej dumy i żądzy władzy. Zabili ludzi którzy owszem, nie najlepiej postąpili, ale nie zrobili im realnej krzywdy.
"dlaczego mam nie oceniać według naszych standardów moralnych"
Bo oceniasz postacie, które postępują według westerowskiego kodeksu bycia honorowym :P Chodzi mi o to, że jak ktoś w Westeros chce być człowiekiem honoru to trzyma się tych zasad, które tam są uważane za honorowe. Ja też popieram Jaimego, a ser Dziadka jak doradzał Bolton powinni skrócić o głowę za niedołączenie do buntowników. Ale sam Barristan jest uważany za jednego z najbardziej honorowych ludzi w Westeros, bo bronił króla aż do jego śmierci, zginąłby za niego, wykonywał jego rozkazy nie oceniając go.
"Dany używa podstępu i przemocy, żeby coś na świecie naprawić"
W tamtej scenie przede wszystkim potrzebowała armii, za którą nie była w stanie zapłacić. W książce, gdzie znamy jej myśli było to lepiej przedstawione, ona nie chciała jechać do Astaporu, gdyby miała jakąś lepszą opcję, nie chciała też, żeby tacy żołnierze z wypranymi mózgami dla niej walczyli, bo jakby nie patrzeć korzysta ona z tego co wytresowali panowie, nawet jeśli w teorii mają zwróconą wolność.
Freyowie zostali zdradzeni więc honorowo jest zapłacić zdrajcy tym samym. Freyowie dali Starkom słowo, że są bezpieczni pod ich dachem i je złamali, żeby pokazać Robbowi jak to jest, jak ktoś ci daje słowo i je łamie. Poza tym Freyowie w ten sposób pomścili braci, którzy wcześniej oddali życie za Robba. Honor to też dbanie o godność, dobre imię, a ród Freyów został przez Starków upokorzony na oczach całego Westeros.
Chyba sam sobie trochę zaprzeczasz. Piszesz, że nie należy oceniać z naszego punktu widzenia, a za chwilę twierdzisz, że zgadzasz się z Jaimem i opinią Boltona.
Nie rozumiem, jak w takim razie mam się odnosić do bohaterów sagi. Oceniając ich podług ichnich standardów powinnam kibicować szumowinom własnie pokroju Tranta czy Freyów. Oceniając podług naszych - wychodzi na to, że nie rozumiem bohaterów. Dla mnie sprawa jest jasna - większość postaci GoT popełnia błąd kierując się tzw. "honorem", który najczęściej jest wymówką dla podłości. Rozumiał to dobrze Jaime i Ogar. Nie wierzę w honor, nie wierzę w jasny podział czarne-białe, dobro-zło i nie mogę w takim razie zaakceptować wizji świata, którą kierują się bohaterowie.
Zemsta Freyów była cokolwiek niewspółmierna do tego, co zrobił Robb. Nie twierdzę, że Robb zrobił dobrze, ale cała krzywda która się stała Freyom, to tyle, że ich panna nie będzie żoną władcy bardzo dalekiej, zimnej i ponurej Północy. No straszne. Rzeczywiście usprawiedliwia wymordowanie tylu ludzi, w tym nienarodzonego dziecka.
No nie zaprzeczam właśnie, chyba nie zrozumiałaś. Mówię, że oceniając które postacie są honorowe należy wymienić te, które postępują zgodnie z westerowskim kodeksem. Każdy sobie sam ocenia postacie, czy postępują właściwie. Ale patrząc na kodeks, Meryn i Barristan to jak najbardziej honorowe postacie, a Robb czy Daenerys honoru nie mają.
"Oceniając ich podług ichnich standardów powinnam kibicować szumowinom własnie pokroju Tranta czy Freyów."
Co do Tranta należy mu oddać, że był dobrym gwardzistą, postępował tak jak król mu każe, wykonywał swoje obowiązki, bronił króla. Mówię bardziej o książce, ale w serialu też, zanim dedeki nie wymyśliły, że będzie sadystą.
A co do Freyów bardziej się mylić nie możesz. Według westerowskich standardów Freyów należy potępić, bo użyli podstępu. Powinni pokonać Robba masakrując jego żołnierzy na polu walki, wtedy byłoby to zaakceptowane.
Ja mówię, że jeśli Dany uważać za honorową to Freyów też można.
Ja nie kibicuję takim szumowinom jak Starkowie, nawet jeżeli uważa się ich za najbardziej honorowy ród w Westeros. Dla mnie jedyna honorowa postać w GOT to Beric Dondarrion i nie potrzebuje on ględzić o honorze jak Starkowie, po prostu go ma. Żadne Starki, żadne Targi, a tym bardziej dzicy, którzy mordowali niewinnych ludzi w wiosce.
Bardzo uprościłaś. Jak inaczej mieli się zemścić? Nadarzyła się okazja na spłacenie Starkom długu to ją wykorzystali. Robb bezczelnie wrócił do nich z podkulonym ogonem, bo potrzebował więcej pionków po tym jak ściął Karstarka. Freyowie nie są idiotami, nie ufa się dwa razy komuś kto raz zdradził. Sojusz był już spalony i tylko naiwny Robb wierzył, że jakikolwiek Frey będzie za niego walczył.
"to tyle, że ich panna nie będzie żoną władcy"
Że nie będzie królową. Upraszczasz, Robb złamał warunki umowy po tym jak Freyowie dotrzymali swojego słowa. To zniewaga, poza tym wyobraź sobie jakby lord Stark w czasie rebelii zawarł umowę z Tullymi, dostał swoje, a potem po wojnie powiedział, sorry, Ned ma już żonę. To nie jest takie nic w świecie, gdzie małżeństwa to niesamowicie istotna kwestia i na nich opiera się sojusz.
Nie wiem jak możesz bronić Freyów. Przede wszystkim gdzie zostali zdradzeni bo jakoś nie przypominam sobie. Jeśli chodzi o książki to jestem w drugim tomie, ale chyba nie ma w tym wątku jakichś zmian względem serialu.
Owszem Robb Stark złożył obietnicę że się ożeni z jakąś Freyówną, nie zrobił tego (z miłości do innej, choć nie powinien był się z nią od razu żenić, mógł poczekać i spróbować to rozwiązać inaczej), ale to nie jest powód żeby kogoś mordować, w tym wielu niewinnych ludzi. Ale widzę że Ty chyba zrównujesz złamaną obietnicę małżeństwa z typową zdradą gdzie ktoś przechodzi do drugiego obozu z powodu jakichś korzyści. Gdzie w tym logika?
Tak jak stwierdził(a) TorZirael, zemsta Freyów była cokolwiek niewspółmierna do tego, co zrobił Robb.
Freyowie okazali się gnidami i mam nadzieję że w tym sezonie zapłacą za to co zrobili Starkom.
Zdradził ich nie dotrzymując warunków umowy. Może dla ciebie to nic, ale w tamtym świecie umowa małżeńska jest bardzo ważna i na niej opiera się sojusz. Freyowie ginęli na darmo, bo Robb nie dotrzymał słowa.
"to nie jest powód żeby kogoś mordować, w tym wielu niewinnych ludzi"
Na wojnie giną głównie niewinni ludzie, przypomnij sobie scenę jak Talisa zarzuca Robbowi, że morduje niewinnych, w tym jakiegoś chłopaka, który nawet nie zna Joffreya (scena, gdzie obcinają chłopakowi nogę). Co to za argument, żołnierze zapłacili wysoką cenę za głupotę swojego króla. Szkoda ich, ale nie mniej było mi ich szkoda, jak szlechetny Robb wysłał 2000 swoich ludzi na rzeź, bo tak zakładał jego plan. Rozumiem jeszcze zabijanie przeciwników, ale wysyłanie do grobu własnych, NIEWINNYCH ludzi? Nawet Tywin tego nie robił.
Nie twierdzę że umowa małżeńska w tamtym świecie to nic, napisałem przecież że Robb nie powinien był żenić się tak nagle z Talisą, że mógł spróbować to inaczej rozwiązać. Nie zmienia to faktu że Freyowie postanowili uczynić Starkom wielką krzywdę za urażoną dumę. Co do ich ginięcia na darmo, to w serialu mieli dopiero dołączyć do Robba po odejściu Karstarków, o ile dobrze pamiętam, w książce być może dołączyli wcześniej. Zapominasz też że w zamian za ślub z Robbem zorganizowany został ślub z Edmurem Tullym, co dla Freyów było też korzystne. Ale ich zdrada była już wcześniej przyszykowana
Co do reszty to za bardzo chyba odchodzisz od tego co się stało u Freyów w stronę wojny, żołnierskich rozkazów i westerowskiego feudalizmu.
"w serialu mieli dopiero dołączyć do Robba po odejściu Karstarków" Po co przeinaczasz?
"Lord Walder has granted your crossing. His men are yours as well." - z odcinka, w którym ginie Ned.
"Nie zmienia to faktu że Freyowie postanowili uczynić Starkom wielką krzywdę za urażoną dumę."
Chyba niezbyt ogarniasz, po tym jak Robb ich zdradził zwrócili się do Korony, bo sojusz z Robbem był już spalony. Pokonali przeciwnika, który ich zdradził, na tym polegała zemsta, a ty mi piszesz, że zabili niewinnych ludzi, no tak to już jest na wojnie. A to że użyli podstępu to co, w końcu kibicujemy kobiecie, która swoich wrogów pali żywcem za pomocą smoka, tak zamierza podbić Westeros czy karłowi, który za pomocą dzikiego ognia pokonał armię. To wszystko są niehonorowe metody, ale cel uświęca środki. W tym przypadku zakończono bunt, który prawie zniszczył Dorzecze.
Zdrada była już wcześniej przygotowana, lol, a co myślałeś, że Walder będzie czekał aż Robb łaskawie przeprosi? Talisę poślubił w 2x10, do Freyów zwrócił się w 3x06 więc sporo czasu minęło. Robb nawet nie zamierzał przepraszać, udawał nagle skruszonego, bo potrzebował ludzi, nikt nie chce takiego sojusznika.
Co do Edmura Tullyego, to nie ma znaczenia, nie wybacza się królowi, który łamie słowo i upokarza twój ród. Sojusz był spalony, żaden Frey nigdy nie zginąłby za Robba po takiej zdradzie.
Niczego nie przeinaczam, napisałem ''o ile dobrze pamiętam''. Robb w serialu mówił o ZASTĄPIENIU ludzi Karstarków przez Freyów (co sugeruje że wcześniej ich nie miał) kiedy rozważał atak na Casterly Rock i o to mi chodziło.
Nie wiem dlaczego wypowiadasz się za wszystkich i piszesz w liczbie mnogiej ''kibicujemy'' Tyrionowi czy Daenerys. Ja na przykład nie jestem za Daenerys jako władczyni Westeros.
Dalsza dyskusja nie ma sensu skoro Ty nazywasz Starków szumowinami (w innej wypowiedzi) i pochwalasz zasadę cel uświęca środki, podając do tego raczej niewłaściwe przykłady z pola bitwy gdzie ludzie z obu stron walczą o przetrwanie wiedząc że mogą zginąć.
Bo logiczne, że Freyowie go opuścili po tym, jak ich zdradził.
Nie ma sensu, ale powód jest taki, że nie ogarniasz świata, w którym żyją bohaterowie.
Petyr przecież zdradził w serialu praktycznie każdego, tyle że żaden z bohaterów nie potrafi poskładać klocków. Catelyn i Neda (S01E04 "I promised Cat, that I'd help you"), nakłamał miłości swego życia nie tylko co do roli w schwytaniu Neda, ale też co do losu jej córek. Zdradził Lannisterów, zabijając króla, zabierając Sansę, knując z Boltonami. Oczywiście zdradził też Lysę. Od początku liczył na upadek Boltonów. Można też doliczyć Stannisa :) , bo przecież Petyr wiedział czyim dzieckiem jest Joffrey. Nie chodzi nawet o to, że powinien zginąć, bo jest zdrajcą, ale o to, że mając chociaż częściową wiedzę co do jego czynów nikt nie powinien mu zaufać, a mógłby dla bezpieczeństwa go zabić.
Dla przykładu Sansa ma szanse wiedzieć (od Brienne, jeśli Cat jej powiedziała) z jednej strony że to Petyr ustalał wymianę Jaimiego za obie córki Cat, a z drugiej z własnej wiedzy i od Brienne, że Lannisterowie nigdy nie mieli w swoich rękach Aryi. Na dobrą sprawę nie zdziwiłbym się też, gdyby taki dupek jak Janos Slynt zdradził się na Murze z tym jak wyglądała sprawa pojmania Neda. Do tego ciężko uwierzyć, że Petyr faktycznie nic nie wiedział o Ramsayu. Także to, że do Cersei nie dotarła żadna informacja o Sansie u boku Petyra, czy o jego wycieczce na Północ jest naciągane, ale powiedzmy, że to można tłumaczyć szpiegowskim kryzysem po ucieczce Varysa. IMHO za dużo Baelishowi w tym serialu bezkarnie wychodzi, wszyscy są ślepi, nikt nie łączy faktów, a on wspina się po drabinie chaosu ;)
Dziękuję za rozwinięcie ' Littlefinger to zdrajca' ;) - ja nie zrobiłam tego zręcznie, właściwie nie przytoczyłam tak potężnych argumentów jak Twoje.
Jedyne osoby, które zdradził to król Joffrey Baratheon i żona Lysa Arryn. Resztę okłamywał, grał jak pionkami, ale ich nie zdradził. Zwłaszcza Neda, bo dlaczego miałby iść ze Starkiem na dno? Ned też nie grał honorowo w tamtym momencie.
Oczywiście, że zdradził Neda. Obiecał mu przekupić złote płaszcze po śmierci Roberta, gdy miał przejąć władzę jako Protektor Królestwa. Skwituje to w ogóle cytatem: "Kiedy ludzie Neda kolejno ginęli, Littlefinger wyciągnął sztylet z pochwy Namiestnika i przyłożył mu klingę do gardła. Uśmiechnął się przepraszająco.
- ostrzegałem cię, żebyś mi nie ufał. " ;)
Ned sam przekupił Straż miejską, a później Cersei najwyraźniej przebiła jego ofertę.
Sam sobie poczytaj, bo widać braki, napisałeś "Obiecał mu PRZEKUPIĆ złote płaszcze po śmierci Roberta" - Baelish nie składał żadnej przysięgi tylko zrobili deal. Cersei przebiła ofertę. Ned wcale nie postąpił honorowo płacąc straży za lojalność (za pomocą Baelisha oczywiście) więc nie miał prawa oczekiwać, że ktoś postąpi honorowo wobec niego. Nie ma tutaj zdrady, tylko ktoś dał lepszą cenę. Inaczej zresztą zostałby ukarany przez Cersei za zdradę króla, niby czemu Baelish miał utonąć ze Starkiem.
Katana, to że napiszesz "głupoty" nie zmieni faktów, które każdy oprócz ciebie widzi. Nie udało ci się obronić Neda, przykro mi.
"Niezadowolonym polecam wrzucić na luz, wrócić się do 1 odcinka 1 sezonu i od nowa prześledzić całą historię - jeśli brakuje scen seksu i cycków to w poprzednich odcinkach to znajdziecie."
Kolejny debilny "argument" z cyklu "jak się nie podoba, to idź oglądaj... (tu wstawić do wyboru: "Niezniszczalnych", "American Pie", pornosy, co tam jeszcze)". Powiedz mi - skąd się biorą takie prymitywy?
"Teraz takich scen będzie mało, bo to nie soft porno tylko historia rodów i walk między królestwami o Żelazny Tron, a co niektórzy zapomnieli na czym ten serial się opiera."
Ten serial już dawno przestał być historią rodów i walk o tron. Teraz to jest serial o niczym, a grę o tron masz tylko w tytule.