Odcinek niezły. I tyle.
Plusy:
+ cycki Danuty
+ ponowne spotkanie Starków
+ Różowy List
+ Pyke
+ Winterfell
Minusy:
- Meereen
- historia WW (został fanatykiem, bo kac?) Serio, ku*wa?!
Plus/minus:
* KP
Oceniam na 7,5/10
A co wy sądzicie?
To dosyć cierpiętnicze, osiągnąć coś w życiu, zostać Lordem Dowódcą i za swojej cierpiętniczej kadencji przeżyć upadek Muru lub cokolwiek ci Inni z nim zrobią ;D
No przecież lepiej wstawić filler Tyriona chcącego grać z Robakiem i Miśką. Albo żarty o siusiakach. Lepiej wstawić też 6 scen, jak Tommen jest owijany w okół palca przez każdego, chociaż najpierw tupie nogą.
W przyszłym odcinku Sansa prawdopodobnie wybywa z Czarnego Zamku, więc wspólnej kolacji i picia piwa między przyrodnim rodzeństwem byłoby na tyle.
Tak tylko swoją drogą - to, że u nas 6 lat mija od początku serialu, to nie znaczy, że jest też tak w świecie Gry o Tron. Co powoduje pewne głupotki jak np. młodzi, którzy rosną w trybie ekspresowym(Rickon, Bran, Robyn itd)
Ja zaczęłam zakładać, że jednak tyle minęło albo chociaż podobna ilość czasu. Bo inaczej nagłe podrastanie bohaterów naprawdę nie ma sensu ;)
Ten dialog :) mało z krzesła nie spadłem.
A na poważnie, widać po świetle że trochę czasu mineło od początku rozmowy, luźna atmosfera rozwiewa wątpliwośći, sensowny zabieg.
Siemanko, widzimy się ponownie!
1. Wydaje mi się, że ich wspominki odbyły się już po ogólnym ogarnięciu co działo się u kogo? Przynajmniej takie miałam wrażenie. O Melce Ci już wczesniej powiedziałam moje zdanie się nie zmieniło i raczej nie zamierza :p Ej, może pod wpływem Tormuda Brienne trochę zluzuje majty? Bo albo jej się wbijają albo serio ma jakiś problemik ze sobą XD
2. LF był jedną z najprzebieglejszych postaci w Westeros, ale coś mu zaczyna nie wychodzić. Po najniższej linii oporu, byle by było!
3. Mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony dobrze, że Tyrion ma jakieś rozwiązanie i przynajmniej sie STARA. Ale z drugiej Missandei rzeczywiście ma rację, z tym że dla niewolnika 7 lat to jest sporo a Panowie w końcu i tak mogę serdecznie wystawić dupsko i hulaj duszo. Ale w końcu w jakiś sposób mnie zaciekawili, na pewno lepszy wątek niż w poprzednim odcinku :)
4. KOCHAM TEN MOMENT, SERIO XD Jorah taki kozak, na Arenie 4 naraz posieka a tu go jeden zaskoczył i panie, co tu robić :')
5. Nie mam komentarza, zgadzam się.
6. Mi się okropnie nie podobał ten wątek. Chociaż Yara świetnie pokazała charakter Żelaznego Człowieka aż mi się śmiac chciało jak nawet ZASUGEROWAŁA, że Theon może brac udział w wiecu.
7. Najmilszy człowiek w Westeros znowu w akcji, to chyba wszystko sumuje XD
8. No ej, a ja shipuje Brienne i Tormuda :c Chyba jednak jestem stereotypową babą i potrzebuje od czasu do czasu jakiegoś porządnego wątku miłosnego, a to by było tak kochane i jednocześnie idiotyczne, że az mi się podoba XD
List pełen uprzejmości, wszystko na miejscu, daje okejke!
9. Ja po prostu patrzyłam z zażenowaniem. Scena mogła być epicka, ale po co :') Gdzie jest Drogon ja się pytam? I supi, że cała świątynia się zajarała jak ognisko :') A jak Danka wyszła przed świątynie i stała na tle tego ognia - który nawiasem mówiąc był bardzo realistyczny ŻART, z cycem na wierzchu ale nienagannymi włoskami to zapłakałam wewnętrznie.
Przepraszam, że tak Ci się dowalam do wątku, ale jestem tak załamana, że az mi się nie chce dodawać swojego komentarza. Po prostu nie :)
Pewnie liczą włosy jako część ciała xD scena z ogniem była świetna, ale faktycznie razi w oczy sposób w jaki wszystko zajęło się ogniem- niby drewno ( była tam słoma, bo nie zauważyłam?) - słoma szybko się zajarzy, ale to poleciało raz dwa. Tacy Dothrakowie nawet przy zamkniętych drzwiach powinni wydostać się przez drewniane (?) ściany, albo ściany z jakiś nie wiem.. nie wyglądała ta chatka na jakoś specjalnie solidną konstrukcję, a tamci to kawał chłopów, może węgle były czymś polane? naftą, olejem, czymś co wspomaga spalanie ( jak się w piecu nie chce mi rozpalić to polewał naftą xd) - w każdym razie scena efektywna, ale kiczowata. No, ale dobrze, że to nie Drogon zjarał - on pewnie popaliłby wszystko, a Dance zależało na armii.
No jak zobaczyłam, jak się wszystko jara zaczęłam się zastanawiać - czym oni to polali? O ile to, że Danka przetrwała mi nie wadzi, bo wiadomo, jest ognioodporna (tak jak jej włosy), to mogli pokazać, że wcześniej sypnęła jakimś proszkiem czy czymkolwiek, co sprawiło, że ogień tak się zajął. Trochę naciągane, ale niech im będzie, pewnie chcieli pokazać, że Danka nawet bez smoków jest coool.
no coś było, bo jeszcze raz zobaczyłam tą scenę to zdawało się, że jakaś oliwa 'prysnęła' - no ale to dalej nie tłumaczy tego, że wszystko stanęło w płomieniach ;d chyba, że faktycznie tak mogłoby się stać- wszystko z drewna, jakiś suchych traw, suche powietrze, 0 wilgoci - co można wywnioskować- więc faktycznie tak mogłoby się to wszystko zapalić
Wydaje się, że to Jorah i Daario pomaziali wnętrza łatwopalną substancją, Danka mówiła, że mają coś dla niej zrobić jak się spotkali.
I w kilka godzin znaleźli duże ilości tejże substancji, ukradli ją nie wzbudzając niczyich podejrzeń, niepostrzeżenie się wkradli do budynku w samym środku Vaes Dothrak i pomaziali ściany tak, że żaden z kilkunastu khalów nic nie zauważył... Jarek i Darek to tacy świetni dywersanci, że mogliby nawet wstąpić do elitarnego oddziału 20 dobrych ludzi :P
Innym wytłumaczeniem jest to, że wywrócenie jednego lichtarza (na początku wywraca się tylko jeden, Danka stoi i się uśmiecha, dopiero potem, jak już jest spory ogień przewraca kolejne), jest w stanie w mgnieniu oka podpalić sporą powierzchnię, wpędzić w panikę przywódców klanów, którzy doszli do swojej pozycji NIE wpadając w panikę i NIE biegając jak klerycy po burdelu na widok niebezpieczeństwa.
Nie mam jak tego teraz sprawdzić, ale czy te baby nie mówiły Dance, że zebranie khalów będzie na drugi dzień, a że jest noc, czyli minęły co najmniej 24h - czas był, a Daario i Jorah raczej są z tych, co załatwiają sprawy po nocach i mają w tym wprawę :D W dostępie do tego budynku mogła też pomóc ta młoda khalessi, w końcu chyba po coś tam jest :)
Musisz pamiętać mój drogi, że to jest to nowe GoT z zaskakującymi przeskokami czasowymi i zaskakującymi materializacjami bohaterów . Czas jest nieokreślony i względny.
Staram się to jakoś racjonalizować, być może za bardzo się wysilam ;)
Elo ;)
"1. Wydaje mi się, że ich wspominki odbyły się już po ogólnym ogarnięciu co działo się u kogo?"
To na pewno, tylko brakuje mi trochę dialogu z tego ogólnego ogarnięcia do u kogo, jakiś emocji. A tak od razu przeskok do wspominania kuchni w Winterfell i Stannisowych planów - hola hop, marsz w zimie na Winterfell.
2. Po najniższej linii oporu i mu się jak widać udało xD No moze kosztownie, bo kupił ptaszka ze sklepu zoologicznego dla dziecka. Tragedia.
3. Moim zdaniem Tyrion miał zamiar załagodzić sytuację i udobruchać panów na jakiś czas, by odpuścili ze swoich wojennych zamiarów, by kiedyś im wbić potem ze smokami i spalić miasta? o.O Nie no, z tym może popłynąłem. Natomiast Tyrion raczej wie, że Panowie nie wywiążą się z umowy i niewolnictwo będzie trwać dożywotnio, a gdyby Panowie nie czuli się pod presją. Te 7 lat to tylko taka iluzja negocjacji.
A Miśka i Robcio wszystko biorą na poważnie. Tyrion raczej ma plan ;D
4. Na arenie też mu sUabo szło, tak wypadł z formy :/ Zestarzał się.
7. Uwielbiam ten moment, jak z zasztyletowania Oshy Ramcio od razu wrócił do obierania jabłka, jakby nic się nie stało ;d Widać, sabotaże i skrytobójcy to chleb powszedni ^^
8. Tormund lubił niedźwiedzie i innych fetyszowych partnerów. No to ktoś taki jak Brienne pasuje, ale ja nie mam ochoty patrzeć, jak czas antenowy traci się na kolejnym romansie a nie "Grze o Tron" ;p
9. Tak teraz myślę o tej scenie, to przypomniało mi to Morderczego Królika Monty Pythona, gdzie krolikiem była Danka a ci khalowie jak idioci dali sie zabij krolikowi xD Jak 10-15 chłopa, ktorzy mają pod pieczą khalasary dało się podpalić jakieś tępej idiotce, ktora przewala z nadętą miną koksowniki. Dedeki chyba przegrali zakład jakiś, bo sami nie mogli wierzyć w wiarygodność tej sceny. :o I jeszcze ludzie tę scenę kupują w 100%, nie wiem, dla mnie to najgorsza scena w historii serialu. Po seansie zaniosłem się śmiechem, potem złapałem się za głowę i tak mnie zamurowało na dobrych kilka chwil o.O
"Przepraszam, że tak Ci się dowalam do wątku, ale jestem tak załamana, że az mi się nie chce dodawać swojego komentarza. Po prostu nie :)"
Luuuuuuuzik ;D
Ty xd Brienne mu wpadła pewnie w oko xd jakby nie było - pasują do siebie - przynajmniej wzrostem i uprzejmością :D
Moim zdaniem właśnie marna wymówka Littlefingera sprawia, że jest taki zajebisty. Chodzi o to, że tak sobie już urobił małego lorda, że mógłby równie powiedzieć, że przez przypadek zostawił Sansę w Winterfell i trzeba ją odbić, a mały i tak by to kupił. Dodatkowo mały przywiązał się do Sansy, lubi ją i raczej będzie chciał odzyskać swoją "zabawkę". Jeśli chodzi o innych ludzi z Doliny, Lysa wychowywała swojego syna niemal jako Boga, że taki silny i wspaniały i wpoiła ten szacunek swoim ludziom. Nawet jeśli wiedzą, że mały to idiota, to przez szacunek dla Lysy i jej krwi mu się nie sprzeciwią. Wczesniej też nie zauważyłam, żeby oprócz niej i Robina ktoś miał coś do powiedzenia w Dolinie. Owszem są jacyś tam pewnie doradcy, ale jeśli Robin coś powie to nie będą mogli wprost się mu sprzeciwić. Jedyne co się zastanawiam, to co chce osiągnąć Petyr? Do czego dąży? Być namiestnikiem Westeros? Rozwalić wszystko od środka? Mimo, iż wiemy, że zaczął to wszystko, to cały czas nie wiemy czemu.
Co do lordów, sprzeciwią mu się, jeśli zacznie wymierzać jakąś wyimaginowaną sprawiedliwość i wymierzać karę na lordach którzy nic złego nie zrobili. Sprzeciwią się, gdyż będą podejrzewać, że Littlefinger, którego każdy uważa za cwaniaka, manipuluje małym Robinem jak chce, a tego nikt nie chce. Lysa owszem i wpajała szacunek, ale tak na prawdę każdy uważa Robina za maminsynka, no może co większy głąb tego nie widzi, ale w Dolinie pewnie są rozsądni lordowie.
Petyr dąży do władzy absolutnej, taka tam chora ambicja. Pragnie wspinać się po szczeblach drabiny kariery w tym chaosie, o którym mówił w odcinku 6 sezonu 3.
W serialu co prawda tego nie ma, ale w książce pamiętam, że był fragment o tym jak Petyr zjednuje sobie lordów, którzy początkowo go nie lubili i nie ufali. Jeśli jednak chodzi o serial, to wydaje mi się, że działania Petyra opierają się na obustronnych korzyściach jak to miało miejsce w KL. Władcy wiedzą, że mogą powierzyć mu wiele zadań i czerpią korzyści z jego działań, a on w międzyczasie realizuje swoje plany. Tak samo tutaj, Dolina nie opowiedziała się po żadnej ze stron i wielu ludziom na pewno się to nie podobało, Petyr ma "wymówkę" by w końcu przyłączyć się do walki, a popiera to jeszcze Robin.
Aż mi się odrobinę cieplej zrobiło na sercu po spotkaniu Sansy i Jona... to była najbardziej napawająca nadzieją i ciepła scena od... no nie pamiętam odkąd. Bardzo się bałam, że się miną. To było takie sympatyczne - wspominki o Winterfell, przeprosiny Sansy, uśmiechający się Jon... Po raz pierwszy zaczynam lubić Sansę, można rzec - wreszcie wyhodowała sobie jaja ;) Co do Jona, potwierdzają się moje przypuszczenia - jest zmęczony ciągłym użeraniem się z życiem, ale znów pójdzie walczyć, bo jest Jonem i nie umie inaczej. Przepowiednia Thorne'a zaczyna się spełniać.
Omg, jak to się stało, że Daavos dopiero teraz zaczął ogarniać, co się stało ze Stannisem i jego armią? Ja wiem, że w międzyczasie były zabójstwa i wskrzeszania, ale kaman xD Zupełnie jakby wszyscy zapomnieli o królu Stasiu, z Melissandre na czele, która jednak do reszty, całym sercem przerzuciła się na czczenie Jona...
Nagły przeskok do Eyrie. Trochę trudno uwierzyć, że tylko jeden lord ogarnął knowania Petyra... Widać lordowie Doliny nie grzeszą inteligencją xD Choć trzeba przyznać, że Littlefinger mistrzowsko owinął sobie wyrośniętego Słowiczka dookoła palca.
Plusy dla Margaery za zachowywanie hartu ducha i zdrowego rozsądku. Tommen przypomina psa kręcącego się za własnym ogonem. Plusy dla Olenny - po raz kolejny potwierdziła, że jest twardą, rozsądną babką, która wie, kiedy pokazać przeciwnikowi "fak you", a kiedy z nim współpracować. Bardzo jestem ciekawa rozwoju wypadków po wkroczeniu armii Tyrellów, ale coś mi się wydaje, że nie potoczy się to tak kolorowo, jak Mała Rada sobie uradziła.
Real Tyrion is back! Podobały mi się polityczne zagrywki Krasnala, wreszcie jakieś echo z czasów namiestnikowania. Znowu wyszło na to, że niestety, Dany i jej wyzwoleńcy są politycznymi imbecylami. Z drugiej strony, Tyrion zna się na ludziach, ale raczej tych z Westeros - całkiem możliwe, że Szary Robak ma rację i Krasnal nie do końca rozumie naturę Panów.
Nigdy nie sądziłam, że Dany, którą tak lubiłam w książce będzie mnie tak irytować w serialu. Mam serdecznie dość jej min, póz i przemów i niekontrolowanego wycieku awesomeness.
Minus za zabicie Oshy. Ewidentnie chcieli się pozbyć bohaterki i zabili ją metodą "na Ramsaya" ;>
Z "Pudelek Westeros": Tormund jest zakochany! Zdradza Jona?!
Uśmiercenie Oshy było już całkiem naciągane. Ona nie była głupia więc czego sie spodziewała że zadzga lorda i gdy jacyś strażnicy poczują sie troche poirytowani tym fakten to im sie wypnie ? WTF
No tak, z tej perspektywy to jeszcze słabszy pomysł. Chyba, że Osha miała być jednak częścią super chytrego planu Umberów mającego na celu odbicie Winterfell. W który to plan coraz bardziej przestaję wierzyć ;)
Brienne wpadła w oko Tormundowi xD fajnie to dość pokazali ( takie miarkowane spojrzenie: Talerz- Brienne- talerz- Brienne xd) - wzrostem pasują xd uprzejmością też ;D
Nie to, żebym chciała jakiejś love story między nimi, ale co złego w tej odrobinie humoru. Wszak to było urocze - sexi Tormund i podryw na drapieżne zajadanie połcia mięsa xD Nie wiem, czemu niektórzy się czepiają, serio, GoT za wszelką cenę musi być pasmem rozpaczy, mordu i intryg? ;)
ja też uważam, że taki wątek byłby z 1 strony jako love story, a z drugiej całkiem zabawny biorąc pod uwagę charyzmę i całokształt postaci Brienn i Tormunda xP chłop jak dąb pasuje do baby jak .. dąb XD
Zgadzam się, Osha była nie w ciemię bita, jakiś marny scenarzysta to musiał wymyślić :(
"historia WW (został fanatykiem, bo kac?) Serio, ku*wa?!"
To jest bardzo pouczająca historia. Następnym razem, gdy będę miał zamiar dużo wypić, to pomyślę nad tym dwa razy. Nie chciałbym się obudzić jako szalony fanatyk...
WW może także od teraz służyć jako dowód na to, że alkohol jednak niszczy szare komórki. Chociaż nie można wykluczyć, że dodano mu do wina jakiś ultra mocny narkotyk, który po kilkudziesięciu latach wciąż działa ;)
Albo się obudził, a na tyłku miał napisane "Jon tu był". To by wyjaśniało jego uprzedzenia do gejów.
Ogólnie serial zdołał zrobić coś, czego nigdy nie zrobi Martin-obrzydzają mi moje ulubione postacie. Davos to jest jakiś dramat w tym sezonie.
Sądzę, że w tym sezonie skończyły się im pomysły i wszystko przypomina typowy amerykański sitcom. Taki wiecie, gdzie 'śmiechy' mówią kiedy powinniśmy się śmiać- czyli generalnie serial jest beznadziejnie nudny, ale heheszki (opary dawnej świetności GoT) próbują nam wmówić coś innego. Zaczęłam oglądać Tudorów z nudów i po raz kolejny znalazłam fajniejszy serial od GoT (Rzym, Wikingowie, Tudorowie). Nie przeszkadza mi, że w Grze latają smoki, tylko to, że wątki zaczęły robić się tak bezsensowne i odrealnione od rzeczywistości JAKIEJKOLWIEK, że nie chce mi się tego już oglądać... I ta Deneris na koniec... 10 chłopa w sali, ta rzuca dwoma koszami z węglem i nagle 10 chłopa (10CHŁOPA!) zaczyna w panice uciekać. Żodyn jej nie chycił za ten blond łeb. ŻODYN.
Całej reszty odcinka nie pamiętam. Wszystko było jednakowo miałkie.
A ten smok od Danki to już w ogóle dobry jest. Pier*oli ją i gdzieś poleciał haha. WTF.
Takie to wszystko nadęte, a pod spodem nic.
smok poleciał poszukać sobie jakiejś fajnej smoczycy. Założą smoczą rodzinę i będzie fajnie.
Tak swoją drogą jak już ta Danuta wyszła, to inni nie powinni jej zaciukać? Przecież na swoim "procesie" zabiła wszystkich "sędziów i prawników". No dobra jest odporna na ogień. Ale czy to usprawiedliwia ją w oczach tych dothraków ze wszystkiego?
''Zabicie jednego człowieka czyni cię mordercą. Zabicie milionów – królem. Zabicie wszystkich - Bogiem.''
Frank E. Peretti
Zabicie dziesięciu Dothraków czyni cię Danką z kolejnym przydomkiem.
Deal with it.
:D
Ważne, że usprawiedliwia ją w oczach dedeków :) Nie staraj się doszukiwać tu logiki, bo już dawno wyparowała z tego serialu ;)
Zaciukałbyś kogoś kto wychodzi z płomieni nietknięty ? Dla tamtych ludzi, zabobonnych takie coś oznacza- jesteś bogiem .. ;p gdybym sama teraz coś takiego zobaczyła nie byłabym chojrakiem- nikt by nie był, a kolana same by się ugięły pod wpływem przerażenia.
Dothrakowie skłonili się ze strachu przed tym co zobaczyli, ze zdumienia, że ich przywódca i potencjalnie jego następcy zwęglili się jak mięso koni, a drobna kobietka o jasnych włosach, którą uważali za coś co przykleja się do buta, wychodzi z morderczą minął, pokazując im co ich czeka jeśli się do niej nie przyłączą. Tak już raz się stało - gdy prawie wszyscy Dothrakowie ją opuścili, została garstka, wyszła z płomieni z wyklutymi smokami z jaj. Taka siła perswazji - za bardzo się nie namęczyła- ciekawe kto jej odda swoje ubranie ;P
Może oddać jej ten jej kochanek. Chętnie popatrzę... :D Mam nadzieję, że scena przeciągnie się na 1/3 odcinka i będzie w slow-motion.
Przez trzy pierwsze odcinki wątek Jona przebiegał zgodnie z moimi przewidywaniami. Jednak w tym nastąpił mały zwrot. Oczywiście nadal wiadomo, że Jon weźmie udział w bitwie o Północ, a to jest najważniejsze. Jednak gdy przed rozpoczęciem sezonu zobaczyłem wyciek z planu - zdjęcie Jona w zbroi Starków to sądziłem, że on ją założył bo dowiedział się, że jest Starkiem - synem Lyanny, co w konsekwencji doprowadzi do tego, że zostanie Lordem Winterfell, może nawet Królem Północy. A tu bach, Jon paraduje sobie na Murze w zbroi Starków, nadal jako Snow. Czyli to kompletnie nic nie znaczyło. W dodatku jego rozmowa z Sansą, w której wyjaśnił jakie ma podejście do wojny z Boltonami też w pewnym stopniu zmieniło moje postrzeganie jego osoby. Do tej pory sądziłem, że jego przeznaczeniem będzie władanie Północą, wszystko do tego prowadziło (teoria R+L=J itp.). Natomiast w tym odcinku udowodnił, że to nie jego bajka, że najchętniej osiadłby w Winterfell i żył sobie spokojnie. Jeśli Jon nadal będzie miał takie podejście do sprawy, to pewnie po skończonej bitwie przekaże władanie nad Północą Sansie, a sam uda się na spoczynek (nie chodzi mi o wieczny spoczynek :D). Jednak z drugiej strony mamy jeszcze Brana i jego wizję w Wieży Radości. Jeśli ta cała teoria R+L=J się sprawdzi i Jon się o tym dowie to jego los na pewno się zmieni. Pytanie tylko w jakim stopniu i kim się wówczas stanie. Uważam, że Jon na pewno doprowadzi swoją armię do zwycięstwa nad Boltonami i odbije Północ, jednak kompletnie nie mam pojęcia co dalej z nim będzie, bo coraz bardziej wątpię w to, że zawładnie Północą.
Królewska Przystań, Meeren - kompletna nuda, nie ma sensu komentować.
Pyke: Zastanawiałem się czy Theon zajmie miejsca Victariona na Królewskim Wiecu, ale po tej scenie jestem pewny, że nie. Ciekawe kim się stanie, namiestnikiem Yary? :D
Ale wiadomo jak skończył się wiec, to znaczy ci, którzy czytali książkę wiedzą. :)
Winterfell: Osha. Do cholery, czy w każdym odcinku musi ginąć jakaś postać? Dotychczas mi to nie przeszkadzało, gdy był umiar. Ale teraz twórcy z tym przesadzają. W każdym odcinku ktoś komuś wbija sztylet lub miecz, leje się krew, przebite lub rozcięte gardła. To mnie już napawa obrzydzeniem. Jak będę chciał oglądać coś takiego to pójdę do rzeźni.
Vaes Dothrak: Daenerys zdobywa 100-tysięczną armię Dothraków. HURA! Lecimy na zachód! Podbijamy Westeros! A tu zonk, nie ma statków, port spalony. I co teraz? Daenerys dalej będzie gnić w tym Meeren? To już jest nudne.
Zdziwiło mnie, że aktorka pokazała cycki. Wszak zarzekała się, że już tego nie zrobi, że nie lubi takich scen. Myślałem, że dym zasłoni intymne części ciała, lub kamera nie zejdzie tak nisko. Z resztą... jakie to ma znaczenie?
Odcinek był dobry. Nie rozumiem narzekań niektórych użytkowników. Spodziewaliście się akcji w każdym odcinku? Tutaj mamy powoli budowane napięcie, którego kulminacja nastąpi w 9 odcinku. I to jest świetne.
Przepraszam, ja mam takie pytanie. Jeżeli dobrze oglądałem 3 odcinek to na samym końcu Jon Snow przekazał jednemu ze swoich ziomków co tam miał a sam zdecydowanym krokiem upuścił Czarny zamek wychodząc główną bramą. Teraz na początku odcinka 4 okazuje się, że dopiero raczy się pakować. Czyli co? Wtedy poszedł na siku? Na spacer? Czy może D&D nakręcili tamto ujęcie a potem klepnęli się otwartą dłonią w czoło z tekstem: "O nie! Kur...a, przecież Jon ma się jeszcze spotkać z Sansą! No ja pierd...ę". Czy coś w tym stylu.
Odcinek całkiem spoko, na zdecydowany plus finał z Danutą. Ogólnie świetna scena jej pobytu w świątyni pośród tego dzikich buraków. Jednak niech naprawdę kończą ten serial bo zaczyna coraz bardziej trącać telenowelą.
Ja też byłam pewna, że Jon tak jak stał, z buta ruszył na Południe :D I nawet się zdziwiłam, że tak bez płaszcza, żarcia, bagażu, czegokolwiek... A to widać było tylko wypełnienie rubryki "Epicka" Scena Odcinka - Jon is out, bitches. Trzeba dbać o wizerunek, jak już rzekłam - bycie zmartwychwstałym zobowiązuje :P
To nie była główna brama, ona nigdy nie stoi sobie ot tak otwarta, tylko otwierają ją gdy ktoś chce przejść. Jon pewnie poszedł do zamku.
Bo Jona władza i komenderowanie kompletnie nie kręci. W sumie to trudno powiedzieć, czego on by tak naprawdę chciał - chyba nie dostał czasu na odkrycie życiowego powołania albo jakiegoś hobby ;) Bo decyzja o wstąpieniu do Straży była podyktowana tyleż ideałami, co brakiem innych perspektyw. Kiedyś padło, że zawsze zazdrościł Robbowi, że ten zostanie panem Winterfell. Ale wszystko się totalnie pokręciło, Jon nie jest tym chłopakiem, który opuszczał Winterfell z głową pełną marzeń. Teraz to on by najbardziej chciał mieć spokój, ale to jest typ, który raczej nigdy go nie będzie miał, stale go będą ścigały jakieś demony. Władanie siedzibą Starków wiążę się z mnóstwem komplikacji, konfliktów, polityki i ogólnego użerania się, którego Jon tak bardzo nie chce. Ale jeśli chodzi o cechy charakteru, chyba by się do królowania nadawał, jest trochę takim Księciem z bajki ;) Choć w starciu z takimi szczwanymi lisami, jak Littlefinger będzie mu trudno. Za to Sansy to ja kompletnie nie widzę u władzy chyba, że jako marionetkę ;/ Ciekawe, jak zareaguje Petyr na wieść, że Jon rusza do walki o dziedzictwo. Bo tego chyba nie przewidział.
Dla mnie podróż Theona na Pyke jest jakaś taka bez sensu. Już raz go stamtąd wykopali, nikt go tam nie chce, na dobrą sprawę mało co go łączy z tymi ludźmi. Wyniku wiecu nie zmieni. Wolałabym, żeby zmazywał swoje grzechy walcząc u boku Jona na Północy.
"Bo Jona władza i komenderowanie kompletnie nie kręci"
Jak nie, jak tak. On chciał zostać Lordem Dowódcą Nocnej Straży. W 2 sezonie była scena jak wyszedł z Mormontem z domu Crastera, Lord Dowódca spytał go: "Chcesz kiedyś dowodzić?", a Jon skinął głową na znak, że chce.
Miałam na myśli, że Jona nie kręci władza dla władzy, nigdy nie było w nim poczucia "chcę rządzić, to będę rządził, choćby nie wiem co." A ze Strażą, wydawało mi się raczej, że to poczucie obowiązku, niż faktycznie chcenie, ale mogę się mylić :) W każdym razie teraz i tak wszystko się zmieniło, Jon na własnych żebrach poznał z czym się może łączyć rządzenie. Myślał, że jak obejmie dowództwo w Straży, to mówiąc górnolotnie "uczyni na świecie różnicę i zmieni system od środka". Może się nawet i zapalił do swojej nowej roli. A tu o ;)
Jona nie kręci taki model władzy, jaki jest licznie prezentowany w serialu. On został Lordem Komanderem dla INNYCH, nie dla siebie. Ot taki społecznik, co został radnym, żeby naprawić huśtawki na placu zabaw i posadzić bratki koło przystanku. Huśtawki zniszczyła dzisiejsza młodzież, do bratków zsikał się okoliczny element, plus doszło do zderzenia z "politykom" na małym szczeblu :D
A gdzie tam na poziomie ministerialnym!