Temat tego forum jest bliżej nieokreślony. Będziemy tutaj rozmawiać o wszystkim, co ma jakiś związek z Hannibalem. I nie mówię tu tylko o serialu; nikomu nie bronię odnosić się do książek czy filmów. Być może postaramy się podzielić swoimi spostrzeżeniami w poszczególnych kwestiach. Będziemy wysnuwać własne teorie, rozkładać na czynniki pierwsze interesujące momenty z serialu, rozkminiać symbolikę, gawędzić o relacji Hannibal/Will...
Możecie tutaj poruszyć absolutnie każdy dowolnie przez Was wybrany temat.
Pomyślałam o stworzeniu tej dyskusji, ponieważ brakuje mi w innych forach wszechstronności. Zazwyczaj podejmuje się jeden temat, który zostaje mniej lub bardziej omówiony – tutaj będziemy omawiać każdy. Możecie pisać wszystko, co przyjdzie Wam na myśl.
Zapraszam do ożywionej dyskusji :)
Tak, też to dostrzegłam. A może jest na odwrót? Może niektórzy uważają siebie za tak wielkich znawców i inteligentów, że te film wydaje im się mało ambitny, za prosty, banalny?
Hm, czy ja wiem. Może być i tak. Jednak jeśli ktoś widział sporo filmów w swoim życiu to powinien docenić i te wysokich lotów ( nazwijmy to brzydko - takie które nie wszyscy zrozumieją) a także te proste ale trafiające w sedno( te zaś uważają za zbyt pospolite).
Duńczycy mają swój sposób na robienie filmów. To taki europejski sposób, powiedziałabym. Z nutką skandynawskiego chłodu i humoru. Dla mnie super.
Dlaczego Polacy potrafią robić tylko filmy wojenne i te, przepraszam, durne sprośne komedie? Oczywiście są wyjątki, ale większość... ech -,-
Wracając do "Jabłek Adama", to chyba wciągnę ten film na listę moich ulubionych. Już dawno żaden film mnie tak nie chwycił za gardło.
No Polacy potrafią robić tylko te wojenne albo o takim echu. Mam wrażenie że tych komedii to oni nawet nie produkują tylko: o ! mam głupi pomysł! Nagram to!... Cieżko to nazwać produkowaniem filmu.
Ja skandynawskie filmy nazywam często kinem absurdu - ale w tym pozytywnym znaczeniu. :) I często jak znajduje takie "dziwne" filmy to przypadają mi one do gustu. Ostatnio spodobała mi się pewna węgierska produkcja.
Otóż to. Te komedie są robione na ilość a nie na jakość, zupełnie jak chińskie badziewie zajmujące sklepowe półki. Co chwila wyskakują jakieś nowe tytuły, a ja załamuję ręce. Jak można?
Właściwie to masz słuszność, bo takie określenie do duńskiego kina jak najbardziej pasuje.
A co to za film? Ten węgierski?
Zamiast 20 byle jakich komedii można by zrobić ze 2 porządne ... i śmieszne.
To "Sens życia oraz/ i jego brak "
- Mi się bardzo podobał. Jest prosty w przekazie, choć wielu uważa, że nudny. Momentami jest zabawny.(jedna scena mnie rozwaliła). Fajnie zostały ukazane niektóre sytuacje np. dręcząca bohatera pewna myśl o jakiejś osobie. Jak dla mnie dobry, można się pozastanawiać nad niektórymi sprawami :) Polecam
Dokładnie. Ale powiedz to twórcom. I tak nie przyjmą do wiadomości. Forsa kusi, na to nie ma mocnych.
Słyszałam o tym filmie. Kiedyś coś mi się obiło o uszy. Być może w wolnej chwili się skuszę. Tyle mam do nadrobienia...
Robimy fajne filmy tylko trzeba trochę poszperać. Czasem odrobinę cofnąć się w czasie. Ja bardzo lubię nasze filmy z lat 50-60, byliśmy wtedy w ścisłej czołówce kinematografii. Podobnie w okresie międzywojennym, nasze kino było naprawdę mocne. Wielkie nazwiska, wielkie tytuły... :)
Ja to wiem, tylko minęło od tego okresu kupę czasu, więc może mogliby choć trochę się postarać we współczesnej kinematografii, aby spróbować dorównać poziomem.
Tak pierwszy brzegu Grzegorzek, naprawdę taki słaby? Ja tam lubię jego filmy.
Ej, a widziałyście może zwiastun do nowego odcinka. O dziwo wczoraj wieczorem dodali na Facebooku.
Co sądzicie?
I mnie się tak wydaję. Co prawda nie usłyszałam wszystkiego, co powiedzieli. Te akcenty, szeptanie - to trochę utrudnia zrozumienie słów.
Spodobały mi się słowa Bedelii: It's hard to predict when brittle materials might break.
Trochę to szeptanie utrudnia...
Bedelia to ostatnio taki mistrz puenty.
Ja za to wychwyciłam fragment jak bodaj Hanneczek mówi do Willa, że jagnię staję się lwem.
O tak, ostatnio szaleje z tymi swoimi tekstami. :P
Też coś usłyszałam. Niech to będzie prawda, proszę. Chcę zobaczyć złą stronę Willa, wprost nie mogę się tego doczekać. W poprzednim sezonie te wszystkie sceny z Hannibalem, atak na Freddie Lounds, chęć zabicia pracownika społecznego w odcinku z koniami (tak nazywam tamten epizod), te sceny, gdy Will zachowywał się jak morderca nieziemsko mi się podobały. Wzrok Grahama w tamtym czasie był taki... dziki?
A widziałaś w tym zwiastunie tę migawkę, kiedy Will wyglądał, jakby walczył sam ze sobą? Zatykał sobie uszy czy coś takiego. Wyglądał, jakby coś okropnego się z nim działo, jakby coś rozrywało go od środka, jakiś wewnętrzny głos...
Demony, demony się budzą.
Dziki to dobre słowo. Był taki nieskrępowany, wolny w tej złej naturze.
Hannibal dopina swego. A Willem chyba najbardziej targa to, że Hannibal miał rację że to(mrok) w nim obudzi.
Co się nie okaże, że to Will rozniesie wszystko pod koniec tego sezonu :p
A potem już tylko tańce na plaży...
Okey, mój telefon wariuje, ucina komentarze. To go przerasta. Ale do rzeczy. Nieskrępowany - tego słowa nie mogłam znaleźć. Dokładnie, wydawał się być właśnie taki, jakby nic go nie ograniczało. On po prostu żył, wykorzystywał każdą chwilę do maksimum, czerpał siłę z bycia obok Hannibala. To było piękne. Ach, te dzikie pląsy... Jak nic będą chodzić za rączkę ubrani w hawajskie koszule, będą popijać kolorowe, bajecznie wyglądające drinki... Uruchomiła się moja okropna wyobraźnia.
Nawet telefon ma dosyć tych emocji :p
Hawajskie koszule... w przypadku Hanneczka to musi być bardzo gustowna hawajska koszula, no, może z jakimś nakryciem głowy - bo marynareczki nie bardzo w taki upał. Aż strach pomyśleć co będą mieli na myśli jak któryś z nich rzuci hasło - to co, idziemy na miasto się zabawić ?
Willowi też nie pozwoliłby chodzić w byle czym. To byłby takie cienkie koszule, lniane na przykład, które powiewałyby na wietrze. Spodnie zawinięte, mokre od dołu, bo chodzili po wodzie. I pies biegający po plaży. Piękne życie, czego chcieć więcej? O mój Boże, w ich przypadku to by oznaczało.... Naprawdę świetną zabawę ^^
Jaka perspektywa... dorzucić do tego jeszcze nagrywanie filmu dla Jacka i jest idealnie.
Dla nich zabawa, tylko co to dla innych mieszkańców by było :p
To już mniej istotne, choć mieszkańcy faktycznie mogliby być niezadowoleni. Ważne, że nasi panowie dobrze by się bawili. Po przeskoczeniu tylu życiowych kłód coś im się od życia należy. *.*
Po obejrzeniu takiego filmiku Jack mógłby zejść na zawał.
Poszedlby na emeryturę xd Tak, niech w końcu zasmakuja szczęścia obaj - w tym samym czasie. Zeby to już nie była gra z sumą zerową.
Dokładnie. Może w końcu znajdą sposób? Może w końcu im się uda? Wiele się zmieniło od czasu ich rozmowy sprzed trzech lat. Wtedy Will nie był gotowy.
Don't you crave change, Will?
Mogą razem pragnąć zmiany Willa, nawet w Buenos Aires ;p jeszcze tylko tydzień i zobaczymy czy cos z naszych przewidywań się spełni.
Gdyby nasze spekulacje okazały się trafne, gdyby nasz scenariusz spełnił się choć w minimalnym stopniu, to ja już byłabym ucieszona.
http://www.spoilersguide.com/hannibal/season-3-episode-12-the-number-of-the-beas t-is-666-promo/ tutaj masz jedno, ale to nie jest to promo, o którym pisałam wcześniej. To jest kanadyjskie. Wklejam,żebyście obejrzały. To, o które pytałam was wcześniej jest na oficjalnej stronie serialu na Fb
Osz kurde czy to był Chilton ten kretyn taki zakneblowany? Ale jak? Dlaczego? Nie? Ja go lubię!
Jestem pewna na dziewięćdziesiąt procent, że to był Chilton. Któż by inny? Ciekawe, kto go tak załatwił. Są dwie opcje: Red Dragon albo Will. Ta pierwsza wydaje się być bardziej prawdopodobna, ponieważ (SPOILER) scena porwania pojawiła się w książce. Jest jednak jedna różnica. Smok porwał wtedy Freddie Lounds, ale przebieg akcji był podobny, więc...
Obmyśliłam sobie kolejny zbyt piękny scenariusz. Zbyt piękny, by mógł się spełnić.
A co jeśli to Will porwał Chiltona, żeby móc pomóc w uciecze Hannibalowi? Graham włamuje się do gabinetu, żądza kluczy albo kodu od celi, żeby otworzyć wejście. Alany w tym czasie nie ma w zakładzie. Kiedy Lecter zostaje uwolniony, uciekają z Willem, lecz napotykają na Bloomkę. Hannibal spełnia obietnicę.
Buenos Aires.
Ok, wiem, że to nie jest możliwe, ale takie piękne...
Tam był porwany pan Lounds a tutaj będzie pan Chilton. Może chodzi tylko o to żeby w obu przypadkach porwany był mężczyzna.
O tak. Piękny scenariusz. I obietnica spełniona i Buenos Aires. I jeszcze szczeniaczki. Tym razem Will może wynieść Hanneczka na rekach ( wiem,wiem - nie uniósłby ale pomarzyć można) ;p
Możliwe, że właśnie o to chodzi. O to, żeby porwaną osobą był mężczyzna. Wolę nie wspominać jak w książce skończył pan Lounds, no nie była to piękna śmierć. Jeśli można mówić o śmierci, że mogłaby być piękna oczywiście o.O
Jestem prawie na 100% pewna, że to jednak Smok porwał, ale iskierka nadziei wciąż się tli. Może jestem nienormalna, ale bardzo, bardzooo chciałabym zobaczyć Willa w akcji. Nie odstaje w swym szaleństwie od Hannibala, gdy robi złe rzeczy. Ten wzrok. Nie mogę zapomnieć tych oczu.
Ktoś zginie niestety. Szkoda by było Chiltona. On jest bardzo szczery chłopak. Wygląda jak dupek i jest dupkiem. Lubię go. Ale Alanę też lubię, szczególnie w tej nowej odsłonie. Jest piękna, pewna siebie i wygląda na spełnioną. Poza tym chciałabym zobaczyć ją w gronie rodzinnym...
Uwielbiam, gdy Will robi złe rzeczy.
Smok domaga się ofiar. Rodziny Willa nie udało się dopaść. Obstawiam, że to jednak Francis zabije, a po cichu liczę na inwencję Fullera.
Prawda? Sparafrazuję tytuł pewnego filmu i powiem, że "ze śmiercią mu do twarzy", zwłaszcza, gdy on ją zadaje. Jak wtedy z Randallem Tier'em (nie pamiętam jaka jest prawidłowa pisownia tego nazwiska).
Myślisz, że tak skończy Chilton? Szkoda by było tego idioty. Czyżby nie dali mu napisać kolejnej bzdurnej książki? No jak to tak?!
O Alanę zaczynam się poważnie martwić. Gdyby Hannibal miał nie spełnić danej jej obietnicy, to tyle razy by o tym nie wspominali. A wspominają co rusz.
Zapewne nie ma co się łudzić, że to będzie Will. Za mało prawdopodobne. Szkoda... :(
Jak ktoś jest tak słodki jak Will to musi, po prostu musi robić złe rzeczy. Wtedy jest jeszcze słodszy i bardziej przytulaśny. Tak... do nieskończoności.
Nie wiem co będzie, nie mam pojęcia. Prawdę mówiąc nie chcę aby ktokolwiek zginął. Wszystkich lubię. Chilton jest aroganckim bucem, ale już dostał za swoje i ciągle mu się obrywa. Liczę na to, że Fuller mnie zaskoczy.
Dokładnie. Will jest jak zatruty cukierek.
Ja sama nie wiem czy chcę, żeby ktoś zginął. Jeśli byłoby to korzystne dla fabuły, to mogę się na to zgodzić. Ale jeśli ta śmierć nie ma niczego ciekawego wnieść do historii, to może lepiej, żeby jej jednak nie było.
Chociaż jeśli mamy dostać granatem w łeb, to śmierć może to w pewnym stopniu zagwarantować. Boję się spojrzeć na ten odcinek.
O tak, boję się tego, co ma nastąpić. Tyle razy słyszałam, że podobno odcinki 7 i 12 mają być tymi najbrutalniejszymi z całego sezonu. Co oni tam upchnęli, to nawet boję się pomyśleć.
Nie widzialam tego zwiastuna, ale postaram się dziś obejrzeć e12. Boję się :D
Tutaj możesz obejrzeć jeden i drugi: http://www.spoilertv.com/2015/08/hannibal-episode-312-number-of-beast-is_18.html
CZY KIEDYKOLWIEK ZBIERACIE SZCZĘKĘ Z PODŁOGI W PIERWSZYCH 5 MINUTACH ODCINKA BC I DO
Nie wiem, raczej mi się nie zdarza. Oglądałaś "The number of beast is 666"? Zaczynam umierać...
I czy moja wiadomość tym razem doszła?
Cho.lera, nie doszła. Nie wiem, co się z tą pocztą dzieje, ale zaczyna mnie to wkurzać. ;d i jak tu kulturalnie pisać?