Pierwszy i drugi sezon były dla mnie rewelacyjne. Moja radość sięgnęła zenitu jak żona Crane'a zginęła. Ta postać osobiście mnie irytowała okrutnie i od samego początku miała wrażenie, że ich zdradzi.
Sezon poświęcony perypetiom z Pandorą był dla mnie już trochę taki na siłę, a sezon 4 to już wgl. Oglądałam go tylko dlatego, że chciałam poznać dalsze losy Crane'a i Mills poznać nowe historie potworów i zobaczyć jak się to wszystko zakończy. Uzasadnienie świadków było... może i trochę sensu miało ale i tak było dla mnie jak na siłę pociągnięte. Jedyne co mnie w 4 sezonie cieszyło to pojawienie się znowu Jeźdźca bez Głowy.
Ogólnie, znowu!, chylę czoła przy tłumaczeniu tytułów... Mogli zostawić oryginalny, albo dać 'Senna Dolina' a nie 'Jeździec bez głowy'. Bo to sugeruje, że będziemy mieli cały czas akcję z Jeźdźcem. Ale ja się nie znam.
Szkoda, że twórcy nie wykorzystali w odpowiedni sposób żony Crane'a, jego syna i Jeźdźca - to by było o wiele ciekawsze i interesujące posunięcie.