I zapowiadało się ciekawie, ale im dalej w las, tym bardziej przypominało to popłuczyny po francuskim, "Les Revenants" (Powracający). A finał meh... gościowi łażą po domu żona i jej klon,a on nic nie zauważa, mimo, że przez cały serial inni widzą swoje różne wersje, czy innych powracających i nie robi się z tego tabu. Chociaż przyznam, że scena z utopieniem dzieciaka mocna, rzadko widuje się tego typu posunięcia w filmach czy serialach. Plus za fajny, wulkaniczny klimat i zdjęcia. 5/10
W podobnych klimatach co "Fortitude", "Incydent w Kettering", "Przybysze" czyli trochę folkloru i trochę UFO.