PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78081
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Twórczość własna

ocenił(a) serial na 10

Witajcie!
Z racji nie dziłającego tematu pt. Zakończenie5 wrzucę tutaj moją twórczość własną. Zachęcam do zcytania moich wypocin i szczerych komentarzy.
A, że ja lubię romantyczność i rodzinność moje opowiadania będą właśnie w tym stylu.
Życzę miłego czytania

ocenił(a) serial na 10
BoneS_91

Smutne te opowiadanie. Mam nadzieję, że Temp wróci.
Czekam na kolejne części:)

izalys

Piękne, ale smutne :(
Ja też mam nadzieję, że skończy się happy endem :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

bardzo smutna czesc. jak wyzej jest napisane ja tez mam nadzieje ze jednak bedzie happy end mimo ze wyszly z mody. czekam na cdk

Nionia

Izalys swietna czesc:) smutna, ale mnie sie podoba:) juz chyba mam dosyc happy endow, nie zle sie wyrazilam, rzucania ich w ramiona, bo to takie odlegle od reala, czekam na kolejne czesci i Happy end, wiem, ze kiedys nastapi:)choc nie za szybko, oki??? pozdrawiam:)

Inesita84

Lubie szczęśliwe zakończenia, ale ile można? Ciesze się, że tu brak wybuchów miłości :) Czekam na, jak to ujęła Ines, nie dość szybki Happy End

zweifn

Jakie to smutne:( ale tak w życiu bywa... Byłoby to niepodobne do Tempi gdyby została i tak po prostu rzuciła się w ramiona Booth'a... Czekam na następne części!!! Tylko proszę niech nie robią oboje jakichś głupstw...

joy86

alez ta czesc byla wzruszajaca... :( brak mi slow... och Booth jest zalamany.. mam nadzieje ze sobue nic nie zrobi... z niecierpliwoscia czekam na cd

mara625

Smutne ale jak zawsze na poziomie...teraz czekam na jakiś happy end;)

ocenił(a) serial na 10
izalys


Część 25

Z pomocą przyjaciół zabrał syna do Waszyngtonu i tam go pochował. Nie miał czasu na rozpacz. Miał jeszcze jednego syna też chorego. Musiał się nim zająć. Tylko kiedy zostawał sam… zrzucał maskę twardego faceta i płakał jak dziecko. Nie mógł sobie darować tego co się stało. Winił siebie za to. Zresztą tylko siebie mógł winić. Przecież…
W dzień pogrzebu wrócił do Chicago. Do Parkera.
- Cześć smyku – przywitał się całując go w czółko
- Cześć tato – jego syn miał takie smutne oczy. Powiedzenie mu, że więcej nie zobaczy brata nie było łatwym zadaniem. Zdążył się przyzwyczaić do tej myśli. Jego marzenia były związane z młodszym bratem i nagle odeszły – już pochowałeś Davidka?
- Tak. Pochowałem i wróciłem do Ciebie
- Tato a czy ja będę miał jeszcze rodzeństwo?
- Nie wiem – nie miał sumienia odbierać dziecku złudzeń. Rebecca nie chciała mieć więcej dzieci. On chciał ale jedyna kobieta z którą chciałby mieć dziecko odeszła na zawsze… - może kiedyś
- Powiesz Bones, że ja bym chciał i że, ty też
- Bones wyjechała
- Dlaczego?
- Musiała wracać do pracy
- A odwiedzi mnie jeszcze?
- Raczej nie
- Gniewa się na mnie?
- Nie ona po prostu bardzo cierpi z powodu Davida i musiała wyjechać do pracy.
- Ty też cierpisz prawda?
- Tak, prawda a czy na ciebie nie pora już do spania?
- Chyba tak jestem zmęczony – ułożył się wygodniej i zaczął powoli zasypiać…

Parker z każdym dniem czuł się coraz lepiej. Terapia pomagała. Była skuteczna. Zapłacili za nią wysoką cenę ale warto było. Bren nie dawała znaku życia. Zresztą nie ma się jej co dziwić. O ile kiedykolwiek będzie chciała się ze mną spotkać uznam to za cud – myślał.
Po dwóch miesiącach intensywnego leczenia Park mógł wrócić do domu. Czuł się na tyle dobrze, że mógł już powoli wracać do codziennych zajęć. O szkole nie było na razie mowy ale był już na tyle silny, że mógł wychodzić na zewnątrz. Oczywiście przy zachowaniu standardowej ostrożności. Czas mijał bardzo szybko.
Booth wrócił już do pracy w FBI ale zrezygnował w pracy w terenie. Nie chciał jeździć w teren sam. A tylko jedna osoba mogła być jego partnerem. Spotkał się też z Camille

- Jak dobrze, że przyszedłeś kochany – powiedziała – już teraz będzie wszystko w porządku. Powiedz im żeby mnie wypuścili. Przecież ja nic nie zrobiłam . wrócimy do domy i spełnimy nasze marzenia - patrzył na nią jak na osobę niespełna rozumu. Czy ona oszalała?
- Nie ma mowy. Przyszedłem ci spojrzeć w twarz i powiedzieć jaką krzywdę mi wyrządziłaś
- Ja tylko chroniłam Cię przed tą wredną suką.
- Nie nazywaj tak Bones – próbował utrzymać nerwy na wodzy – do pięt jej nie dorastasz. Zabiłaś moje dziecko
- Jakie dziecko?
- Moje. Mojego małego Davidka – powiedział – zabiłaś go. Sprawiłaś, że odrzuciłem jedyną kobietę jaką kocham. Nigdy Ci tego nie wybaczę – wstał i odszedł
- Seeley! – wołała za nim – kochany! – nawet się nie obejrzał.
Miesiąc później odbył się proces. Na Sali sądowej zasiedli wraz z Nim przyjaciele. Chcieli go wspierać. Nikt nie zauważył też kobiety w czerni siedzącej w ostatnim rzędzie. Chciała usłyszeć, ze ona zostanie skazana za zabicie ich miłości. Za to co zrobiła. Usłyszała. Bo ona została skazana na 12 lat pozbawienia wolności. Tyle, że to już teraz nic nie zmieni. Nic… wyszła przed zakończeniem. Nie chciała żeby ją ktokolwiek widział. Tak było najlepiej…

Mimo upływu czasu Booth nie wrócił do pracy w terenie. Do tamtego czasu minęły już niemal dwa lata. Jego szef uważał, że się marnuje. Był jego najlepszym agentem. A teraz przekłada papiery na biurku. Nie chciał naciskać. Nikt nie wiedział jak mu pomóc. Z pozoru był spokojny, opanowany, wyprany z emocji. Mało kto wiedział jak bardzo cierpi. Mało kto…

To już dwa lata. Przez ten czas robiła różne rzeczy. Jechała tam gdzie była akurat potrzebna. Tylko praca dawała jej jako takie ukojenie. Tylko ona trzymała ją na powierzchni… wiele myślał nad tym wszystkim. Dlaczego los zdecydował tak a nie inaczej. Wybaczyła Boothowi już dawno temu. Nadal kochała tego człowieka. Upływający czas tego nie zmienił w żaden sposób. Zadzwoniła do instytutu z zapytaniem o etat. Nie była do końca pewna czy jest gotowa wrócić. Ale chyba nigdy nie będzie…

Jack miał dość biura. Denerwowały go krawaty. Ale co innego miał robić. Nie lubił bezczynności. Pewnego dnia dostał list o następującej treści.

„Instytut Jeffersona wznawia działanie oddziału medycyny sądowej. Nowy szef kompletuje zespół w którym widziałby również pana jako członka swojego zespołu. Serdecznie zapraszam na wstępne spotkanie 12 września (poniedziałek) o godzinie 13:00.”
List o takiej treści dostali również Angela i Wendall.

- Ang co o tym myślisz? – zapytał żonę
- Nie wiem. Ale chętnie bym się dowiedziała co ten ktoś chce ode mnie
- Szczerze powiem, nie wyobrażam sobie powrotu do instytutu bez Brennan ale z drugiej strony…
- Masz już dość biurka. Rozumiem. Ja też tęsknię za tamtymi czasami
- To co idziemy?
- Może warto zobaczyć, pogadać może ten ktoś będzie w porządku?
- Chyba masz rację. Ang zastanawiałaś się kiedyś co się stało z Brennan?
- Nie ma dnia żebym się nie zastanawiała. Nie odezwała się do nas ani raz. Nie wyobrażam sobie jakie to było dla niej bolesne
- Stracić dziecko…
- Tak stracić dziecko…

Przepraszam za tak długi postuja ale cierpię na brak czasu. Powoli zmierzam do końca. Mam nadzieję, że ta część będzie się wam podobać.
Pozdrawiam i życze miłego czytania

ocenił(a) serial na 10
izalys

smutne...ale i tak mi sie podoba. ciesze sie ze pojawila sie kolejna czesc mimo ze długo czekalam nie zawiodlam sie. mam nadzieje ze kolejna czesc tez bedzie długa a nawet dłuzsza i pojawi sie moze jeszcze dzis lub jutro?

Nionia

Już nie mogę się doczekać spotkania po tak długim czasie... Super jak zawsze!!! I czekam na ciąg dalszy... Może uda Ci się coś jeszcze szybko napisać...:)

ocenił(a) serial na 10
joy86

Cieszę się napisałaś nową część.
Jestem ciekawa kolejnej:)

_nn_

och ale to smutne-prawie plakalam ale silna jestem...xD mam nadzieje ze bedziesz miala wiecej tego czasu i jak najszybciej napiszesz kolejna czesc :D czekam na cd :)

mara625

No nie! Ja zdążyłam wrócić, z gór, gdzie byłam trzy dni, a tu tylko jeden part?! Co to ma być?! Zapomniałaś o nas?! Czekam na następny post! TYLKO SZYBKO!!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ja mam dow as standardową prośbę:) Jakby ktoś znalazł napisy do odcinka 2 sezon 5 ładnie proszę o linka:)
z góry dzięuję

ocenił(a) serial na 10
izalys

http://www.sendspace.com/file/00m299 05x02, enjoy!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Trochę krótko ale mam nadzieję, że się spodoba. Może mi się uda jeszcze coś naskrobać

Część 26

W niedzielny wieczór wylądował samolot z którego wysiadła ona. Dr Temprence Brennan. Wracała do miasta z którym wiązało się wiele wspomnień.
Tutaj trafiła zaraz po studiach na stypendium.
Tutaj rozwiązała pierwszą sprawę dla FBI
Tutaj spotkała Jego – agenta specjalnego Seeleya Bootha
Tutaj wszystko się zaczęło i kilka lat później skończyło
Tutaj była... tutaj była szczęśliwa, płakała, uczyła się „życia”
Tutaj jest moje miejsce – myślała wysiadając z samolotu.

Wróciła do swojego domu. Nie sprzedała mieszkania. Wiedziała, że kiedyś na coś jeszcze się przyda. Wymagało „lekkiego” sprzątania. Za które wzięła się z radością. Miała w końcu czym zająć umysł i ręce. Bała się jutrzejszego spotkania. Z Bootham... z Angelą... z Jackeim... z Wendallem... kiedyś nazywała ich przyjaciółmi. I ma cichą nadzieję, że nadal będzie miała do tego prawo. Położyła się spać dobrze po północy. Mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Ciekawe jak bardzo się zmienili? Obudziła się bardzo wcześniej. Wzięła prysznic wypiła kawę i wyszła. Najpierw pojechała do FBI musiała się spotkać z dyrektorem i zapytać o odnowienie współpracy. Weszła do biura była 7:30 o ile dobrze pamiętała Booth przychodzi dopiero na 8 więc jest szansa, że zdąży jeszcze porozmawiać z jego szefem a potem z nim.
- Dzień dobry – weszła do sekretariatu – czy mogę się zobaczyć z dyrektorem Cullenem? - zapytała
- Już sprawdzę. A z kim mam przyjemność? - zapytała. Brenn odpowiedziała jej. Po chwili wyszła i zaprosiła ją gestem do gabinetu.
- Dzień dobry dr Brennan. Powiem, że nie spodziewałem się Pani tutaj. Proszę usiąść.
- Dzień dobry. Wróciłam wczoraj do miasta. Od dzisiaj w zasadzie zaczynam pracę w instytucie. Będę szefem nowej ekipy medycyny sądowej. I w związku z tym moja wizyta.
- Wróciła pani na stałe?
- Tak, chyba tak.
- No ja mam nadzieję. Bo drugiego wyjazdu pani Booth nie przeżyje.
- Tak źle?
- Nie jest dobrze. Wrócił do służby ale w teren już nie jeździ. Nie chce bez pani
- Nie wiedziałam...
- Dr Brennan ja nie wiem do końca co między wami zaszło. Ale wiem, że on, choć nie da po sobie tego poznać ani nigdy się nie skarżył, nie pogodził się i bardzo cierpi...
- Ja...
- Niech pani nic nie mówi. To wy powinniście sobie wszystko wyjaśnić ja nie będę się wtrącał. To co zaczynamy na nowo współpracę? - zmienił temat
- Właśnie w tej sprawie przyszłam. Chciałam zapytać czy jest szansa na współpracę
- Z największą przyjemnością. Już dzwonię żeby przygotowali odpowiednie dokumenty – rozmawiał chwilę – może pani iść do sekretariatu na 5 piętrze. Ja w tym czasie poinformuję Bootha, że wraca w teren bez gadania – uśmiechnął się
- Mam prośbę. Czy mógłby pan...
- Nie ma sprawy. Najlepsze zostawię dla pani – wiedziała, że dotrzyma słowa. Poszła podpisać odpowiednie dokumenty a on wezwał Bootha do siebie – siadaj Booth – powiedział kiedy wszedł do niego
- Dzień dobry coś się stało?
- Stało. Wracasz do służby w terenie – chciał zaprotestować – nie ma dyskusji. To rozkaz. Do tej pory nie nalegałem ale sytuacja się zmieniła. Potem przyjdzie do ciebie twój nowy partner
- Szefie ale...
- Booth minęły 2 lata. Czas wrócić. Jesteś najlepszy i nic tego nie zmieni.
- Mogę się jakoś na to przygotować?
- Twój nowy partner ci pomoże – powiedział kończąc rozmowę. Booth chciał jeszcze coś dodać ale wiedział, że to nic nie da. Wyszedł zastanawiając się jak wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Nie chce partnera. Jest jedno wyjście – myślał – ale w takim razie co ja będę robił? No cóż może choć go poznam. Wrócił do siebie.

Załatwienie formalności trwało trochę dłużej. Było już po 9 jak zmierzała korytarzem do gabinetu Bootha. Miał zasłonięte żaluzje i zamknięte drzwi. Wzięła głęboki wdech i zapukała. Usłyszała ciche „proszę” i weszła...

POzdrawiam i życzę miłego czytania

izalys

lubie takie momenty:) oczywiscie sie podobalo:) czekam na cedeka, ciekawe, co powie, jak ja zobaczy?? pozdrawiam:)

Inesita84

Ja na jego miejscu oblała bym się kawą ( gdybym ją piła) Czekam na cd, szybki mam nadzieję (bo jak nie to cię będę męczyć jak Ines) :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

niech chociaz porozmawiaja. chce zobaczyc mine booth'a jak ja zobaczy. oby wszystko bylo jak dawniej. czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 9
Nionia

Nie wiem, co mam napisać, wyczerpały mi się już pomysły, jak jeszcze mogę pochwalić Twoje opowiadanie xD

Mortima

Przerwać w takim momencie to jest...!!! Czekam na jakąś fajną sytuacje... Może Booth spadnie z krzesła albo coś w tym stylu...:)

ocenił(a) serial na 10
joy86

Ciekawe jak zareaguje Booth na widok Temp.
Czekam na kolejną część:)

_nn_

...weszla i ... Ty tez wiesz zawsze kiedy skaczyc xD bardzo ciekawa jestem jak Booth zareaguje gdy ujrzy Bones... juz nie moge sie doczekac... wrzucaj jak najszybciej kolejna czesc ;) naprawde super opowiadanie ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Trochę moich wypocni:)


Część 27

Usłyszała ciche „proszę” i weszła. Siedział tyłem do wejścia. W ręku trzymał zdjęcie. Podeszła bliżej to było zdjęcie „zbiorowe”. Była ona, Parker i David. To będzie trudniejsze niż myślałam – w głowie zaświtała jej taka myśl
- Przepraszam zawiesiłem się – odpowiedział odwracając się do niej. I właśnie w tym momencie zauważył kogo ma przed sobą. Wpatrywał się w nią i zastanawiał czy aby nie ma omamów. Tak często przywoływał jej obraz w swojej pamięci, że zastanawiał się czy przypadkiem ona nie płata mu figla.
- Booth człowiek nie może się „zawiesić” nie widzę żeby był tu jakiś hak – powiedziała w swoim stylu. To na pewno ona. Nikt nie bierze dosłownie codziennych przenośni tylko ona. Uśmiechnął się na jej odpowiedź a ona kontynuowała – z antropologicznego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak... - teraz był już pewien uśmiechnął się szeroko to ona
- Bones wiem. Znam Twój antropologiczny punkt widzenia. Ale tak się tylko mówi – wiedziała o tym doskonale ale nie mogła oprzeć się pokusie powiedzenia tego swojego słynnego „antropologicznego punktu widzenia”.
Oboje stali nie wiedząc co powiedzieć. Dwa lata. Dwa długie lata i nic między nimi się nie zmieniło. Nic... czuli to oboje.
- Więc – nie wiedział jak zacząć ale tez wiedział, że musi przerwać tą ciszę – jadłaś już śniadanie – zapytał. Ale się wygłupiłem – myślał – nie widzieliśmy się tyle a ja pytam o śniadanie. Pokiwała przecząco głową – to co Royal Diner?
- Tak. Tam mają najlepsze sałatki – odpowiedziała uśmiechając się. W drzwiach minęli asystenta Bootha który niósł mu kolejne akta do uzupełnienia.
- Charli wychodzę i nie wiem kiedy wrócę – powiedział
Wsiedli do samochodu agenta. Włączył kierunkowskaz i skierował samochód w kierunku ich ulubionej knajpki. Nie przestawała się uśmiechać
- Co się stało? - zapytał
- Nic. Dobrze jest wrócić i wiedzieć, że pewne sprawy się nie zmieniły – odpowiedziała – Tzn?
- Ty nadal od rana myślisz o jedzeniu – teraz uśmiechali się oboje
- Cieszę się, że wróciłaś – powiedział cicho
- Ja też... - odpowiedziała równie cicho
- Na stałe – bał się zadać to pytanie ale nie mógł się powstrzymać
- Tak – odpowiedziała krótko. Nadal nie była do końca przekonana o słuszności tej decyzji ale dłużej nie mogła żyć w takiej próżni.
- Czekaj – jego mózg pracował na wysokich obrotach – nowy szef medycyny sądowej instytutu?
- Wiedziałam, że się domyślisz. Tak... - dojechali na miejsce. Usiedli przy swoim stoliku. Zamówili to co zawsze. Jedli w milczeniu.
- Booth – zaczęła – czy Ty wrócisz w teren? Ze mną? - uśmiech jakim ją teraz obdarzył powiedział jej wszystko.
- Z największą przyjemnością. Byłaś rano u Cullena?
- Tak. Podpisałam nową umowę o współpracy.
- Czy reszta już wie?
- Nie. Dzisiaj się z nimi spotkam o 13
- Mówił Wendall, że dostali zaproszenie. Wybierają się. Z tego co wiem chcieli postawić warunek, że nowy szef ma ściągnąć ciebie
- Lubię ich. Kiedyś nazywałam ich przyjaciółmi. Nie wiem czy mam nadal do tego prawo
- Chyba żartujesz. Pewnie, że tak! Będą zachwyceni
- Wyjechałam, zostawiłam ich na całe dwa lata. Wcale bym się nie zdziwiła jak nie chcieliby ze mną rozmawiać.
- Bones oni rozumieją. I nie mają do ciebie żalu. Raczej do mnie
- Do ciebie? Przecież to ja wyjechałam
- Ale z mojej winy.
- Booth... przecież mówiłam Ci jeszcze wtedy, że nie mam do ciebie żalu. I nadal to podtrzymuję. Po prostu nie było to nam pisane... - jego oczy wyrażały smutek – mimo tego nadal boli... - powiedziała – czy kiedyś przestanie?
- Bones strata dziecka będzie boleć zawsze tyle, że może trochę mniej. I najlepsze co można zrobić to nauczyć się z tym żyć – myślała nad jego słowami..
- Zabierzesz mnie do niego – zapytała niespodziewanie
- Kiedy tylko będziesz chciała.
- Może po rozmowie zresztą. Już prawie 12 muszę dostać się do instytutu. Podrzucisz mnie?
- Jasne – podnieśli się – Bones – zaczął nie wiedział jak jej powiedzieć, że powinni porozmawiać bał się tego co powie
- Wiem Booth. Może wieczorem? - powiedziała. Zaskoczyła go tym zupełnie. Nic się nie zmieniło. Nadal potrafią zrozumieć się bez słów.
- To będzie dobra pora – przez korki do instytutu dotarli parę minut po 13.
- Wejdziesz ze mną?
- Jasne – poszli razem. Stanęli przed miejscem spotkania zresztą ekipy. Wzięła głęboki wdech i...
- Witajcie

Jack, Wendall i Angela na miejscu byli tuż przed 13. Stali koło platformy i rozmawiali
- Ciekawe jaki jest ten szef – powiedziała Angela
- Albo szefowa – poprawił Jack – mimo wszystko bez niej instytut to nie będzie to samo
- Myślicie nad powrotem? - zapytał Wen
- Zależy jaki ten nowy będzie a ty?
- W ogóle dziwie się, że dostałem zaproszenie. Przecież nie mam doktoratu jeszcze.
- Ale jesteś najlepszy. Pewnie chce ściągnąć starą ekipę. Bądź co bądź odnosiliśmy pewne sukcesy
- No bo my jesteśmy najlepsi. Spóźnia się – powiedział Jack patrząc na zegarek. Nie zauważyli nawet kiedy weszła Bren z Boothem.
- Witajcie...

Jak zawsze czeka na wasze opinie

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ekstra część:)
Fajnie, że Seley i Temp pomimo upływu czasu i dobrze się rozumieją.
Myślę, że w instytucie ucieszą się z powrotu Temp.
Czekam na dalszy ciąg:)

_nn_

Spodziewałam się trochę więcej uczuć i emocji w czasie tego spotkania... Wcześniej tak bardzo wszystko przeżywali, a teraz zachowują się raczej jak para dobrych znajomych a nie ludzie, którzy mieli ze sobą tyle wspólnego... Ale i tak jak zawsze jestem pod wrażeniem:) i czekam na następną część:) oby jak najszybciej.

joy86

szczerze tez mi brakowalo tych uczuc i emocji:( ale rozumiem:)
Wiem, ze kiedys je opiszesz:) i bedzie to w pieknym stylu:)
nie zmienia faktu, ze mi sie podoba:) czekam na reakcje wspolpracownikow:)
wiem, ze beda sie cieszyc, prawda???

Inesita84

jak super ze w koncu porozmawiaja... (z antropologicznego punktu widzenia.. - cala Bones xD:) jak zawsze super czesc :) ciekawie jak zareaguja na widok Tempe... z niecierpliwocia czekam na kolejna... xD

ocenił(a) serial na 10
izalys

mam nadzieje ze wszystko powroci do normy. miedzy b&b tez! czeka na cdk!

Nionia

mam nadzieje, ze sie nie obrazilas za to, co napisalam??? czekam na cdk:) moze sie jeszcze dzis doczekam???? <prosi>
bo jakos forum zamiera i nie ma, co czytac, buuu:(
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Nie obraziłam się :)
Ale szczerze powiem, że jakoś emocje na "dzien dobry" po 2 latach. Wydaje mi się, że raczej ukryte:) A masz racje forum zamiera;/
Dobrze, że choć Ty jeszcze piszesz regularnie:)

izalys

racja z tym wybucem radosci, nie byloby to realne:)
prosze Cie, to, co ja pisze to jakies wypociny, lub gorzej:(
Rozmawialam dzis z zakrencona:) ma juz pomysla na opko i niedlugo bedzie miec kompa, wiec bedzie pisac, a my, co czytac:)
czekam na dalsze czesci opowiadanka:)
Tylko nie pisz, ze wypociny, bo w to nikt nie uwierzy:)
Wszystkie sa super:))))))))))
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Powoli dobiega końca moja opowieść. Jeszcze nie wiem jak ją zakończę ale na tą chwilę oddaję wam kolejną część


Część 28

- Witajcie – powiedziała a Oni zamarli zastanawiali się czy im się wydaje czy to naprawdę Ona – przepraszam za spóźnienie ale korki o tej porze są straszne – obrócili się słysząc jej tłumaczenie. Stała przed nimi cała i zdrowa. Obok niej nie kto inny jak Booth. Pierwsza z szoku otrząsnęła się Angela. Rzuciła się jej na szyję
- Słodziutka – więcej nie była w stanie wypowiedzieć ze wzruszenia. Nie chciała jej puścić
- Ange bo mnie udusisz. Ja też się cieszę, że was widzę – jak w końcu zdecydowała się ją puścić dopadł ją Jack
- Witaj z powrotem
- Dziękuję – ostatni był Wendall
- Może w końcu skończę mój doktorat – powiedział. Potem stali chwilę patrząc na siebie. Bren łza zakręciła się w oku. Szybko zamrugała żeby to ukryć ale i tak nie umknęło to uwadze co poniektórym
- Ciebie też ściągnęli do nowego zespołu? - zapytała Angela. Brennan uśmiechnęła się. Była ciekawa jak oni zareagują na to wszystko
- Agnela ale Ty jesteś niedomyślna – powiedział Jack. Popatrzyła na niego zdziwiona – masz przed sobą nowego szefa – Angela obróciła się w stronę Bren z pytaniem w oczach – prawda dr Brennan? – zakończył swoją wypowiedź
- Tak jeżeli tylko będziecie chcieli – dopiero teraz rozległ się pisk Angeli i okrzyki radości reszty. Siedzieli w jej gabinecie popijali kawę i omawiali co będą robić. Ustalili sprawy zawodowe. Wendall miał wrócić do pisania doktoratu, Ange do swojej pracowni a Jack do robaczków. Wszystko po staremu.
- A Ty co będziesz robić? - zapytali
- To co 2 lata temu. Będę jeździć w teren – reszta popatrzyła na Bootha który do tej pory siedział po cichu. Wodził tylko wzrokiem za Bones. Nie mógł się nacieszyć jej widokiem.
- Tak ze mną – odpowiedział i kolejny wybuch radości.
- To kiedy moglibyście zacząć? - zapytała
- Myślę, że do końca tygodnia uporamy się ze wszystkim i od poniedziałku moglibyśmy wrócić do tego co kochamy – powiedział Jack
- No to super. Ja przez ten czas pozałatwiam wszystkie sprawy.
- Może wyskoczymy na jakiś lunch albo na kolację? - zaproponowała Angela
- Ang... nie dzisiaj. Dzisiaj mam już dzień zaplanowany. Ale jutro czemu nie – odpowiedziała
- No to w takim razie jutro. Może być u nas?
- Pewnie
- Booth przyjdziesz? - zapytał Jack
- Jak zaprosicie to pewnie – powiedział z uśmiechem
- No to czuj się zaproszony. Musimy się niestety zbierać. Praca czeka – powiedział Jack.
- Dzięki, że przyszliście. I do zobaczenia jutro – pożegnali się i poszli został tylko Booth
- Nadal chcesz tam jechać – zapytał. Znał jej podejście do cmentarzy
- Tak. Chcę – powiedziała ze smutkiem w oczach. Nie mógł patrzeć na ten smutek. Chciał ją przytulić. Ale bał się. Bała się, że go odrzuci co wcale by go nie zdziwiło
- Więc jedźmy – jechali w ciszy. Ona zastanawiała się czy da radę. Czy jest w stanie stanąć przy grobie swojego syna? A On zastanawiał się jak się zachować. Wysiedli i stanęli koło samochodu. Nieśmiało wyciągnął rękę chwyciła ją. I razem poszli odwiedzić swojego syna.
Niby zwykła płyta ale... ale tu leżał jej syn. David Booth
- Przepraszam, że Cię wtedy zostawiłam samego z tym wszystkim – odezwała się po dłuższej chwili.
- Nie masz za co. To ja powinienem przepraszać za całe zło które wam wyrządziłem.
- Nie wiń siebie za jego śmierć – powiedziała. Dziwne ale po takim czasie nadal potrafię wyprzedzić jego myśli – to po prostu nie było mi pisane. Może to wina za to, że zawsze powtarzałam, że dzieci to zbędny balast
- Nie prawda – powiedział – tak czasami po prostu bywa. Będziesz miała jeszcze dziecko zobaczysz
- Tak. Może masz rację... A co do dzieci to wątpię. To po prostu nie jest mi pisane – czuła, że głos się jej łamie. On też to wyczuł. Podszedł bliżej nieśmiało objął ją ramionami. A ona z całej siły przytuliła się do niego. Głowę ułożyła w zagłębieniu jego szyi. I płakała. W końcu płakała... płacz przynosił jej ukojenie. Oczyszczenie...
Trzymał ją w ramionach i w tym momencie był najszczęśliwszym człowiekiem. Wróciła... jest tutaj i to u niego szuka pocieszenie. Tylko o tym jest w stanie myśleć. Po jakimś czasie uspokoiła się na tyle, że mogli powrócić do miasta.
- Kolacja? - zapytał pokiwała twierdząco głową – Royal Diner? U Ciebie? U mnie?
- Jeżeli mogę wybierać to u Ciebie
- Ok to jedziemy do mnie. Mam nowe mieszkanie. Tamto sprzedała... - w tym momencie ugryzł się w język.
- Sorayan. Byłam na procesie a raczej na końcówce. Na samym wydaniu wyroku. Chciałam się upewnić, że...
- Odpowie za wszystko
- Tak, że zostanie ukarana tak jak na to zasługuje – dojechali do jego mieszkania. Zamówili tajskie usiedli na kanapie – ładnie tu
- Inaczej – powiedział nalewając wina do kieliszków.
- Powiedz, bo do tej pory nie zapytałam, jak Parker? Zdrowy?
- Tak terapia się powiodła. Odpukać ale od tamtej pory prawie wcale nie choruje. Ucieszy się jak się dowie, że wróciłaś. Pyta o ciebie regularnie
- Naprawdę? Kochany jest. Cieszę się, że nic mu nie jest. A ty? Jak się czujesz?
- Fizycznie? Bardzo dobrze...
po skończonej kolacji zasiedli z kieliszkiem wina w ręce.
- Booth chciałam Cię przeprosić za swoje zachowanie
- Bones Ty nie masz za co przepraszać. To ja...
- Nie Booth wiem, że byłam nieznośna. Dałam Ci się we znaki. Nie pozwalałam zbliżyć do Davidka
- Nie mam do ciebie żalu. Raczej do siebie za głupotę.
Siedzieli w ciszy zegar wybijał północ. Ale nikt z nich nie miał ochoty na ruszenie się ze swojego miejsca.
- Booth. Czy myślisz, że nadal możemy być nadal przyjaciółmi?
- Przyjaciółmi? Tak. Pod tym względem się nie zmieniło. Bones wiem, że to nie miejsce i czas...
- Booth... nie jestem na to gotowa jeszcze. Może kiedyś...na razie możemy być tylko przyjaciółmi... - przysunęła się do niego a on objął ją swoimi silnymi ramionami. Zasnęli na kanapie wtuleni w siebie...

Życzę miłego czytania

izalys

podoba sie:) i ciesze sie, ze ukazala sie kolejna:) choc ja po cichu czekam na nastepna:)))

izalys

opowiadanie świetne zresztą jak zawsze z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

ocenił(a) serial na 10
izalys

ryczy! ryczy! i nie wiem co jeszcze! sweet i wogole az milo sie zrobilo. czekam na cdk!

Nionia

Wow! Szaleje! Nareszcie się doczekałam i to czego ^^ Warto było troszkę złości. Mam nadzieje, że mi wybaczysz :) Czekam na cd

PS Podręcz ich tam trochę

Nionia

czemu tylko przyjaciolmi???!!! no dobra ty tu rzadzisz... xD bardzo mi sie podoba... i ciekawe co dalej sie wydarzy pomiedzy B&B... :0 juz sie nie moge doczekac cd ;)

ocenił(a) serial na 9
mara625

Mam nadzieję, że do zakończenia zostało jeszcze kilka części... Przynajmniej kilka...
Podobała mi się ta część, zwłaszcza wizyta na cmentarzu - smutne, ale ślicznie opisane.

ocenił(a) serial na 10
Mortima

Śliczne opowiadanie.
Ciekawe co będzie się dalej działo.

ocenił(a) serial na 10
izalys


Część 29

Booth obudził się nad ranem i ujrzał śpiącą, wtuloną w niego Bones. Jest taka śliczna nawet jak śpi – myślał – ona chce ode mnie tylko przyjaźni. Tylko czy ja będę w stanie być tylko jej przyjacielem? Nie wiem czy to mi wystarcza. Kiedyś może tak ale teraz? Tak się cieszę, że wróciła. Będę miał szansę udowodnić jak bardzo ją kocham i jak mi na niej zależy. Na niej a nie na dziecku. Nie powiedziała tego głośno ale właśnie dlatego miała najwięcej wątpliwości co do moich intencji dwa lata temu.
Popatrzył jeszcze raz na śpiącą Bones i najdelikatniej jak mógł zaniósł ją do swojego łóżka. Przykrył kołdrą a sam poszedł spać na kanapę. Wolałby zostać z nią ale na to jest jeszcze zdecydowanie za wczas. Ułożył się na tym niewygodnym meblu i szybko zasnął.
Podniosła powieki i rozejrzała się po pomieszczeniu. Zdecydowanie nie była u siebie. Przypomniała sobie szybko gdzie jest. Była u Bootha. Rozmawiali a potem chyba posnęli bo więcej nic nie pamięta. Przyniósł mnie do swojej sypialni a w takim razie gdzie on jest – zastanawiała się – pewnie śpi na kanapie. I znowu będzie narzekał na plecy. Popatrzyła na zegarek dochodziła 6 wstała powoli i poszła do łazienki. Obmyła twarz weszła po cichu do kuchni nastawiła wodę na kawę. I zajrzała do lodówki. Oprócz ulubionego piwa był tam kawałek szynki, żółty ser i kilka jajek. No cóż kawalerskie życie. Musiała jednak przyznać, że ona nie miała wiele więcej. Wyciągnęła jajka i patelnie zrobiła jajecznicę. Zaparzyła kawę. I poszła go obudzić. Co nie było łatwym zadaniem.
Ktoś szturchał go za ramię nie miał ochoty się budzić z tego snu. Śniła mu się ona jak zawsze zresztą. Piękna, uśmiechnięta pełna radości. Radości którą on kiedyś zniszczył. Czy zdoła to naprawić? Nie chciał wstawać ale jego kręgosłup domagał się zmiany pozycji. Podniósł się z lekkim wysiłkiem
- Booth jesteś niepoprawny. Masz kłopoty z kręgosłupem a śpisz na kanapie. Trzeba było mnie na niej zostawić – mówiła do niego. Nie do końca rozumiał co do niego mówi. Poprawka jeszcze się nie do końca obudził – wstawaj śniadanie zaraz bezie gotowe.
- Bones – zaczął ale wiedział, że dyskusja z nim nie ma najmniejszego sensu – zrobiłaś śniadanie?
- Tak i zaparzyłam kawę. Mam nadzieje, że się nie pogniewasz, że grzebię w twojej lodówce.
- Nie, no co ty – powiedział siadając. Śniadanie jedli w przyjemnej ciszy. Wczorajsza rozmowa była im bardzo potrzebna. „Oczyściła” atmosferę między nimi – więc jakie masz na dzisiaj plany?
- Przede wszystkim muszę się przebrać. Potem pojadę do instytutu. Ulokuję się w gabinecie. Potem lunch z Angelą a wieczorem kolacją.
- Pracowity dzień jednym słowem?
- Tak, a Ty jakie masz plany?
- Pojadę do biura. Pokręcę się po nim i może przyjadę Ci pomóc w lokowaniu się w biurze – uśmiechnął się do niej
- Chcesz pomóc nosić pudła?
- Jak zawsze – dodał z uśmiechem – to o której po ciebie przyjechać?
- O 9 będzie w sam raz – odpowiedziała z uśmiechem.
Wróciła taksówką do domu. Punktualnie o 9 ktoś zapukał do jej drzwi

Jak zawsze życzę miłego czytania:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

szybciutko cedeczek! dobrze ze juz sie robi milo miedzy nimi. pisz cdk!

Nionia

jak dobrze ze zaczelo sie lepiej ukladac miedzy Boothem a Bones :) z niecierpliwocia czekam na cD ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Tym razem trochę dłuższe. Może jeszcze dzisiaj uda mi się zakończyć. Niestety nie mam pomysłu na kolejne opowiadanie. Może ktoś zarzuci pomysłem?

Część 30

Punktualnie o 9 ktoś zapukał do jej drzwi. Była pewna kto to taki. Zawołała „Proszę” i kontynuowała poranną toaletę. Do środka wszedł nie kto inny jak sam agent specjalny Seeley Booth. Usiadł na kanapie i rozglądał się z zaciekawieniem. Praktycznie nic się nie zmieniło przez te dwa lata a nawet więcej. Bo przecież Bones opuściła Waszyngton niemal 3 lata wcześniej. Na komodzie stały zdjęcia. Podszedł i to co zobaczył zadziwiło go. Obok tak dobrze mu znanych zdjęć. Stało również zdjęcie Davidka. Tego się nie spodziewał. Było identyczne jak jego. Tak bardzo go kochaliśmy – pomyślał. W międzyczasie Bren wyszła z łazienki i stanęła w drzwiach. Widziała jakie zdjęcie Booth trzyma w ręku. Widziała jego smutek i ból. Przecież to było też jego dziecko. Wyczuł jej obecność i odwrócił się.
- Gotowa na podbój instytutu? – zapytał
- Tak. Ale musimy zabrać jeszcze te pudła – wskazała ręką na stertę kartonów w rogu – to wszystko zabrałam ze sobą jak odchodziłam ostatnim razem.
- No to bierzemy – podniósł parę pudeł
- Booth nie tak dużo będą cię znowu bolały plecy
- Nic mi nie będzie. A choćby nawet to znam kogoś kto to naprawi – i posłał jej swój najbardziej rozbrajający uśmiech.
- Jesteś niepoprawny wiesz?
- Oj nie czepiaj się. Tylko zabieraj się za noszenie – powiedział wychodząc
Znieśli wszystkie pudła do samochodu i ruszyli prosto do instytutu. Co o tej porze nie było rzeczą łatwą.
- Umówiłaś się z Angelą na lunch?
- Tak. I to będzie babski lunch – uśmiechnął się na te słowa – z czego się śmiejesz?
- Wiesz co minęło tyle czasu a my nadal rozumiemy się bez słów
- Tak. Dziwne prawda?
- Nie moim zdaniem cale nie – odpowiedział jej – przyjacielem, takim prawdziwym przyjacielem jest się na całe życie a nie na chwilę. Tą chwilę którą spędza się razem.
- Nigdy nie miałam takiego przyjaciela – powiedziała cicho zdając sobie sprawę jak wiele w życiu straciła
- Ale teraz masz. Wiesz Bones...
- Wiem Booth ale...
- Jest jeszcze za wcześniej. Prawda?
- Tak. I nie wiem czy będzie kiedykolwiek w sam raz – wiedziała, że go zaboli. Ale nie mogła składać obietnicy a potem nie dotrzymać. Po jego twarzy przeszedł cień rozczarowania.
- Przyjdzie taki czas Bones. Ja nie odpuszczę – powiedział – a na razie jesteśmy nadal przyjaciółmi tak?
- Tak – powiedziała pewnie, uśmiechnął się bo ani na chwilę się nie zawahała to znaczyło, że nadal jej na nim zależy. Musi tytko uzbroić się w cierpliwość – byłeś w FBI?
- Tak. Cullen zdziwił się jak mnie zobaczył.
- Dlaczego?
- Bo myślał, że tak jak dawniej w biurze będę tylko gościem
- Co? Jakim gościem? – ona mnie rozbraja po takim czasie... pokręcił z politowaniem głową.
- Tak się mówi jak ktoś w miejscu pracy rzadko bywa. Jak pracowaliśmy razem dyrektor zastanawiał się czy mojego biurka nie przenieść do instytutu. Bo tam byłem częściej niż w FBI
- Aha. a nie będzie miał pretensji, że nie ma cię dzisiaj w biurze?
- Nie, na pewno nie. Poza tym strasznie się cieszy, że znowu będziemy razem pracować.
- Tak mówił mi o tym jak byłam u niego – dojechali na miejsce. Prawie całe przedpołudnie zajęło im wykładanie rzeczy Bones z pudeł. Gdy wszystko było na swoim miejscu było już po 12.
- Booth zawieziesz mnie do Royal Diner?
- Pewnie.
- Tylko....
- Tak pamiętam to babski Lunch. Słuchaj a może potem pojechałabyś ze mną po Parkera do szkoły?
- Nie wiem czy to dobry pomysł...wyjechałam tak nagle
- Na pewno dobry. Nie daj się prosić, zrobimy mu niespodziankę.
- Ok. w porządku – wysadził ją pod knajpą. Weszła do środka. Angela już siedziała przy stoliku
- Cześć słodziutka – przywitała się z nią jak należy – Booth nie protestował?
- A czemu miałby protestować?
- Widziałam jak cię odwiózł
- Tak rano przyjechał po mnie bo nie mam samochodu. Muszę sobie jakiś sprawić.
- Po co Ci jak masz prywatnego taksówkarza – zaśmiały się obie – zamówiłam dla nas jedzonko. Dla ciebie to co zawsze
- Dzięki. Opowiadaj co tam słychać?
- U nas po staremu. Nic się nie zmieniło. No może jedno. Za 7 miesięcy zostaniesz ciocią – powiedziała to najdelikatniej jak mogła. Bała się reakcji przyjaciółki, bądź co bądź ona straciła dziecko.
- Gratuluję wam serdecznie – uśmiechnęła się. Naprawdę cieszyła się ze szczęścia Angeli – cieszę się. Chłopczyk czy dziewczynka? – mimo wszystko w jej głosie można było dostrzec nutkę żalu
- Nie wiem jeszcze. Nie byliśmy na USG. Mamy dopiero w przyszłym tygodniu.
- A jak się czujesz? Jack pewnie szaleje
- Dobrze. Nie mam porannych mdłości. A Jack wariuje. Już nic mi nie pozwala robić. Bo się przypadkiem zmęczę. Jest nadopiekuńczy
- Nie nadopiekuńczy tylko kocha cię i się troszczy. To nic złego
- No w sumie nie. Ale mnie to doprowadza do szału – śmiały się obie – a Ty co robiłaś przez ten czas? Byliśmy przerażeni jak wyjechałaś. Nie byłaś całkiem zdrowa. Lekarz o mały włos a by zawału nie dostał.
- To nie było łatwe, Ang. Wyjechałam bo tak musiałam. Nie potrafiłabym zostać wówczas z wami. Nie mogłabym... nie zniosłabym waszych spojrzeń pełnych współczucia. Widziałam rozpacz Seela i to mnie dobijało... uciekłam. Uciekłam w świat jaki wydawał mi się najbezpieczniejszy. Pracowałam bez wytchnienia. Bo tylko praca pozwalała na chwilę zapomnieć o tym co się stało. Tylko ona...
- Bren nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak się czułaś wówczas, nie będę Ci mówić żadnych frazesów. Tylko bardzo się martwiliśmy. Booth omal nie oszalał. Na powierzchni trzymał go tylko Parker. Na szczęście on wyzdrowiał.
- Nie chciałam wam przysporzyć bólu. Dla mnie to było trudne... bardzo trudne. Wiesz Ang ja go bardzo kochałam
- Wiem słodziutka
- Nigdy więcej nie pozwolę sobie na taką sytuacje. Nigdy nie pokocham kogoś tak bardzo. Bo teraz już wiem jak smakuje ból jeżeli ta druga ukochana osoba odchodzi na zawsze
- Bren daj sobie i jemu czas a wszystko się ułoży...
- To samo mówił Booth
- Bo to bardzo mądry człowiek słuchaj go. Rozmawialiście?
- Tak, wczoraj. Byłam też na cmentarzu. A wieczorem długo rozmawialiśmy. Powiedziałam mu...
- Bren nie odbieraj mu złudzeń on tak wiele przeszedł
- Ale po co go oszukiwać? Jaki to ma sens? – siedziały chwilę w ciszy
- Co on na to?
- Że nie podda się bez walki – Ang roześmiała się
- Cały Booth. Ale to dobrze. Bo ja jestem przekonana, że wygra.
- Ange kiedy ty się wyleczysz z romantyzmu?
- Nigdy – nawet nie zauważyły jak szybko minął im czas. O 14:30 podjechał Booth – o widzę, że taksówkarz już jest – powiedziała
- Ang nie zaczynaj. Jedziemy po Parka do szkoły
- Ok., ok. to co widzimy się dzisiaj u nas wieczorem?
- Jasne – zostawiła należność za lunch i ruszyła w stronę wyjścia. Angela odprowadzała ją wzrokiem. Cieszyła się z powrotu przyjaciółki. Tylko, że jej oczy nie były już tak wesołe jak kiedyś. Teraz na jej twarzy odbijało się zmęczenie i ból ostatnich lat...

Jak zawsze czekam na opinie i życzę miłoego czytania

izalys

obie czesci swietne:) na mnie nie licz niestety, bo sama nie ma pomyslow, opko napislam rano, i tyle, wiecej nie wymysle:( tymbardziej, ze nie moge znalesc na necie 3 odc 5 serii, buu, kto wie czemu?? a bardzo chcialam sobie obejrzec:)
wierze, ze bedziesz miala jakis pomysl:)

Inesita84

wez kilka miesiecy pozniej...

ona zrozumie, ze go kocha i nie ma zadnych przeszkod, by byli razem, ze zycie w samotnosci nie ma najmniejszego sensu itp itd:)
aaaaaa i niech znowu zajdzie w ciaze, to bedzie najlepsze end moim zdaniem:)
pozdrawiam:)
i czekam na cedeka:)

izalys

Prawdopodobnie nie było emisji serialu na Global TV dlatego nie ma linków
Opowiadanie super jak zawsze czekam na ciąg dalszy

BoneS_91

tak tez pomyslalam, trudno poczekam do jutra:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ja niestety też nie znalazłam linków na żadnym ze znanych mi forum:(
trzeba niestety poczekać.
Tak jak na moją wenę co do następnego opowiadania:)