PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78078
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Twórczość własna

ocenił(a) serial na 10

Witajcie!
Z racji nie dziłającego tematu pt. Zakończenie5 wrzucę tutaj moją twórczość własną. Zachęcam do zcytania moich wypocin i szczerych komentarzy.
A, że ja lubię romantyczność i rodzinność moje opowiadania będą właśnie w tym stylu.
Życzę miłego czytania

izalys

Booski początek...^^
Z niecierpliwością czekam na cdk... xD

Natusia94

poczatek przypomnial mi o tym odcinku... xD ;) xD super ciekawe co sie dalej wydarzy :) czekam na cd :)

mara625

No no no... Ciekawy początek:) Czekam na następne części!!!! I nie przestawaj pisać!!!

joy86

popieram:) czekam na cdk:) oby szybko sie pojawił:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

epilog: bardzo pozytywny, nowe opko również, ciekawie się zaczyna. czekam na ciąg dalszy! :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part II

Po drodze zatrzymali się na kolację w małym przydrożnym zajeździe. To był magiczny wieczór. Prawie się nie odzywali. Byli w pełni świadomi swojej bliskości i tego jak na siebie działali. W pewnym momencie Booth nie wytrzymał. Wstał, zostawił należność za kolację. Podał jej rękę. Zrozumiała. Zrozumiała co się dzisiaj stanie. I o dziwo nie mogła się tego doczekać. Wsiedli do jego samochodu. W środku atmosfera była jakby to delikatnie powiedzieć gorąca. Weszli pospiesznie do jego mieszkania. Za progiem wziął ją w ramiona i całował zachłannie
- Jeśli chcesz żebym przestał... - nic nie odpowiedziała tylko zamknęła mu usta pocałunkiem. Drogę do sypialni znaczyli częściami swojej garderoby ściąganej w pośpiechu z drugiej osoby. Jej bluzka – jego koszula. Jej biustonosz... w pośpiechu dotarli do łóżka. Ściągnął jej spodnie razem z bielizną. Nie mógł czekać dłużej nie potrafił. Ona nie pozostawała mu dłużna objęła jego tułów swoimi nogami domagając się spełnienia. Spełnił jej i swoje pragnienie. Kochali się szybko, zachłannie. Spełnienie przyszło chwilę później opadł na jej cudowne ciało. Wdychając cudowny zapach. Zmęczeni ale spełnieni zasnęli w swoich objęciach. Obudził go dźwięk telefonu nieprzytomny podniósł słuchawkę.
- Booth – słuchał chwilę – tak jest, dobrze będę za godzinę. Do widzenia – rozłączył się popatrzył na budzącą się kobietę. Miał jej tyle do powiedzenia. Nie wiedział od czego zacząć. Nie miał pojęcia co jest teraz w jej głowie. A najgorsze jest to, że musi ją teraz opuścić. Nie ma wyjścia dostał rozkaz i tyle.
- Coś się stało? – zapytał patrząc w jego oczy
- Muszę jechać. Dostałem rozkaz. Nie wiem gdzie jadę ani kiedy wrócę – zabolało ją. Zabolało. Znowu dopuściła kogoś do siebie a ten ktoś ją opuszcza widząc jej minę – Bones to rozkaz. Ja go nie mogę zignorować
- Wiem. Jedź – wiedziała, że nie ma prawa tak się zachowywać. On jest żołnierzem i agentem FBI. Mimo tego nie potrafiła ukryć rozgoryczenia. Wstała pozbierała części swojej garderoby i wyszła do łazienki
- Bones, Tempe nie odwracaj się ode mnie. To nie – wiedział, że nie czas na rozmowę nie na taki temat. Dostał rozkaz i musiał jechać cholera! - Bones ja muszę jechać – wyszła z łazienki. Trochę spokojniejsza
- Wiem Booth, że musisz. Tylko – nie wiedziała jak mu powiedzieć. A czy w ogóle jest o czym mówić. To był tylko seks nic więcej – jedź, odwiozę Cię jeśli chcesz
- Chcę – wiedział, że właśnie po raz kolejny zamknęła się. Wiedział, że powinni porozmawiać, że powinna poznać jego odczucia. Ale nie może jej powiedzieć, że ja kocha i zostawić z tym na nie wiadomo ile. Ubrał się i pojechali. Odwiozła go do jednostki. Tam już na niego czekali.
- Bones jak wrócę musimy porozmawiać – powiedział
- A jest o czym? To tylko... - nie dał jej skończyć
- … to nie był tylko seks i oboje dobrze o tym wiemy. Muszę lecieć ale jak wrócę to sobie porozmawiamy. Dobrze – nie odpowiadała – Bones dobrze? - pokiwała twierdząco głową. Pocałował ją jeszcze raz i zniknął za bramą.
Odchodził z ciężkim sercem. Nie wiedział gdzie go wysyłają ani na jak długo. Ona zdąży przez ten czas wszystko sobie „racjonalnie” poukładać i nie będzie chciała z nim na ten temat nawet rozmawiać. Cholera – zaklął w duchu
To był tylko seks nic więcej. Tylko seks. Nieziemski seks. Zaprowadził mnie tam gdzie jeszcze nigdy z nikim nie byłam – myślała. Nie wiedziała co ze sobą zrobić miała wolne do nowego roku. Zadzwoniła na lotnisko zarezerwowała bilet i pojechała do niego po torbę. Odstawiła samochód do garażu. Zamówiła taksówkę, zamknęła drzwi zapasowym kluczem który od niego dawno temu dostała. I pojechała na lotnisko. Stamtąd do miejsca gdzie powinna być od wczoraj, do Peru.
Jej pobyt w Peru przedłużył się prawie do końca stycznia. I tak nie miała co robić w Waszyngtonie. Była w stałym kontakcie z Angelą. Dopóki nie było Bootha mogła zostać w Peru. Jej przyjaciółka nie miała pojęcia, że ona do Peru pojechała dwa dni później ani co przez te dwa dni robiła. Tak było najlepiej. Teraz kiedy emocje opadły. Wiedziała, że muszą porozmawiać tyle, że ona chciała puścić wszystko w niepamięć. To była chwila i tyle. Nie chciała nic zmieniać. Było dobrze przed tamtą nocą i chciała żeby tak zostało. Booth pewnie też będzie chciał tego samego.
Nie wiedział kiedy będzie mógł wrócić. Nie mógł zadzwonić ani napisać, nic. Nie mogli się kontaktować. To była ściśle tajna misja. A jego aż skręcało żeby rzucić to wszystko i wrócić. Musi pomyśleć o rezygnacji z „uśpionego agenta”. Wiedział, że im dłużej go nie ma tym trudniej będzie ją przekonać do zmiany charakteru ich związku.
Dr Brennan wróciła do instytutu na początku lutego.
- Hej Słodziutka – powitała ją Angela
- Cześć Ang co tam słychać w instytucie?
- Nic ciekawego odkąd nie ma Ciebie ani Bootha. Nie mamy spraw kryminalnych, nadrobiliśmy trochę identyfikacji tego co już mamy. A Ty wiesz co się z nim dzieje?
- Nic nie wiem Ang poza tym, że wyjechał na tajną misję.
- Czyli tyle co my. Myślałam, że tobie chociaż powie
- Ang, ściśle tajne to ściśle tajne
- Ale jesteście przyjaciółmi
- Ang nie zaczynaj. Wiesz, że on nie złamie zasad nawet dla mnie
- Tak. I wiesz co cenię w nim to
- Powiem Ci, że ja też – uśmiechnęła się do przyjaciółki – Cam u siebie?
- Nie ma jej dzisiaj. Wzięła wolne
- Ok to ja się rozpakuję i zabieram się do pracy – weszła do swojego biura tu czuła się jak u siebie w domu. Zresztą tutaj czasami spędza więcej czasu niż w domu.
Był piękny aczkolwiek mroźny marcowy poranek. Mimo połowy miesiąca mróz nadal trzymał a na ulicach leżał jeszcze śnieg. Miała wrażenie, że od jakiegoś czasu coś jej umyka. Po powrocie rzuciła się w wir pracy. Teraz właśnie też zmierzała w jej kierunku. Szła wolno. Miała jeszcze dużo czasu. Coś jest nie tak, tylko nie wiedziała co.
Mijały kolejne tygodnie. W końcu zrobiło się trochę cieplej. Mogła zrzucić te ciężkie ciuchy i wbić się w ulubione jeansy i żakiet. I tu pojawił się problem najpierw nie mogła zapiąć spodni potem żakiet też był jakiś ciasnawy. Co jest do cholery! - myślała. Od kilku lat nie zmieniała się jej waga. I doznała olśnienia! O mój Boże!...

Mam nadzieję, że choć trochę się podoba

izalys

piekniunio:)czemu wyjechał??? mam nadzieję, że Cam nie ma nic z tym wspólnego????
ps pięknie ciążą:) uwielbiam o tym opka:) z niecierpliwością czekam na cdk:) sweet:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

ciąża! omg! mam nadzieje ze booth wroci i bedzie ok! święta nice! ja chce wiecej! czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Ines Cam nie ma nic z tym wspólnego rozkaz to rozkaz. W daleszj części wyjaśnię więcej

Part III

I doznała olśnienia! O mój Boże!... Zadzwoniła do Szefowej
- Cześć Cam potrzebuję dzień wolnego – powiedziała
- Coś się stało – zapytała
- Mam parę spraw do załatwienia dość pilnych
- Ok nie ma problemu. Przecież masz dużo nadgodzin możesz z nich korzystać
- Dzięki. Będę jutro cześć – pożegnała się z nią. Potem umówiła się na wizytę u swojego ginekologa. Dwie godziny później weszła do gabinetu.
- Dzień dobry dr Brennan dawno pani u nas nie była
- Nie miałam potrzeby
- To co panią do mnie sprowadza?
- Wydaje mi się, że jestem w ciąży
- Wydaje się? - powiedziała zdziwiona – kiedy miała pani ostatnią miesiączkę
- Chyba w grudniu
- Dr Brennan w grudniu? Mamy kwiecień
- Wiem ale byłam miesiąc w Peru potem rzuciłam się w wir pracy musiałam trochę nadrobić. I nawet tego nie zauważyłam. Dopiero dzisiaj jak nie mogłam się zapiąć w spodniach olśniło mnie.
- No cóż. W takim razie zaraz to sprawdzimy. Proszę się położyć i odsunąć brzuch. Zrobimy USG. Najszybciej będziemy wiedzieć – chwilę później na ekranie pojawił się obraz. Mała skulona, podobna do ziarna fasoli istotka. Widziała jak bije jej serduszko – miała pani rację. Oceniam na ok 16 tydzień
- Do zapłodnienia doszło 24 grudnia
- Dość dokładnie pani wie – lekarka uśmiechnęła się
- Tak to było moje jedyne zbliżenie od ponad roku później też nikogo nie było.
- Chce pani znać płeć dziecka?
- W sumie to tak
- Więc to będzie dziewczynka. Jest zdrowa, serduszko bije miarowo i silnie. Wszystko jest w porządku. Chce pani wydruk
- Tak poproszę – powiedziała, była w szoku. Nie przypuszczała, że ta jedna noc wpłynie na jej całe życie. Pożegnała się z lekarzem i umówiła na następną wizytę za miesiąc.
Szła ulicami miasta i zastanawiała się co teraz? Co ma zrobić? A co na to Booth? Nigdy nie pytała czy chciałby mieć jeszcze dzieci. Ale się wpakowała. Jedno co ją dziwiło to fakt, że wcale się nie boi. Wiem to dziwne. W końcu będę miała osobą do kochania i która będzie mnie kochać bezwarunkowo. Ale Booth, jak on na to zareaguje. Ma prawo wiedzieć. Tylko gdzie on jest? Wróciła do domu w dość kiepskim nastroju.
Mijały kolejne tygodnie. Już nie długo nie będzie w stanie ukrywać ciąży. Maleńka daje się nieźle we znaki. Męczy się coraz szybciej nie ma się co dziwić to już prawie 5 miesiąc. A jego nadal nie ma.
Weszła do FBI. Od czasu wyjazdu Bootha nie przychodziła tu prawie wcale. Poprosiła o rozmowę z dyrektorem. Może on coś wie?
- Dzień dobry dr Brennan
- Dzień dobry. Przepraszam, że bez zapowiedzi
- Nie szkodzi. Proszę powiedzieć w czym mogę pomóc.
- W zasadzie mam pytanie o Bootha. Czy pan coś wie na ten temat, kiedy wróci albo czy można się z nim jakoś skontaktować
- Niestety nic nie wiem. Dostałem tylko pismo, że go zabierają bez żadnych szczegółów
- Tak myślałam ale...
- Czy to coś pilnego? Mogę popytać
- Nie wiem czy pilne czy nie. Jestem w ciąży z Boothem
- No to jest to pewnego rodzaju problem
- Tak chciałam mu powiedzieć zanim wszyscy się połapią. Zaraz już nie będę tego w stanie ukryć
- Rozumiem. Zadzwonię i zapytam czy można w jakiś sposób się z nim skontaktować.
- Dziękuję
- Nie ma za co i gratuluję. Nie przypuszczałem, że kiedyś zdecydujecie się na związek.
- Nie będzie związku. Nawet nie wiem czy on mnie jeszcze pamięta czy chce dziecka czy nie
- To dziecko...
- Tak to przypadek. Tyle, że ja ją kocham i choćby on nie chciał to dam sobie radę sama
- Nie chciał? Chyba pani żartuje! Nie znam do końca charakteru waszego związku ale jedno co mogę pani powiedzieć to, że on panią kocha
- Ja nie wiem co to miłość. Dziękuję jakby pan się czegoś dowiedział
- Zadzwonię.
- Mogę prosić o dyskrecję? Nikt jeszcze nie wie
- Dobrze. Zachowam to dla siebie – wyszła z jego gabinetu. Zmieniła się – myślał – kocha dziecko i nie ma wątpliwości, że Bootha też.
Wykonał parę telefonów. Niestety niczego się nie dowiedział.

Siedziała w parku na ławce przyglądając się bawiącym dzieciom.
- Dr Brennan co pani tu robi? - podeszła do niej Rebecca
- Witaj. Odpoczywam usiądziesz? - wskazała miejsce obok siebie – a Ty na spacerze z Parkerem?
- Tak, jest na karuzeli. Miałaś jakieś wieści od Bootha?
- Nie, niestety nie. Nikt nic nie wie.
- Nie wiem jak planować wakacje dla Parkera. Czy zdąży wrócić. Teraz jest czas zapisywać go na kolonie czy obozy
- Zawsze spędza z Boothem jego urlop
- Tak a ja nie mam pojęcia co zrobić. Wiem, że i Booth i Parker zawsze czekają na wakacje
- Dokładnie
- Nie wiem co zrobić. Ja też chciałam zaplanować sobie urlop.
- Słuchaj to zaplanuj sobie. Jak trzeba będzie to może zostać ze mną. Ja nie wybieram się nigdzie. A urlop i tak mi się należy. Poza tym we wakacje chyba nie będę pracować.
- On wie? - Bren popatrzyła na nią zdziwiona – o ciąży
- A ty skąd wiesz?
- Też byłam kiedyś w ciąży.
- Nie wie. To dopiero połowa 5 miesiąca jeszcze nie bardzo widać
- Gratuluję
- Dzięki. Więc jak coś to możesz spokojnie go ze mną zostawić oczywiście jeżeli będziesz chciała
- Pomyślę o tym. Wiesz mój mały cię bardzo lubi.
- Wiesz ja go też
- Dam Ci znać jakby co
- Ok będę czekać. W ogóle jakbyś potrzebowała kiedykolwiek pomocy to daj znać.
- Dzięki ale Ty też przecież pracujesz
- Ale ja mam nie normowany czas pracy. Więc jakby coś to dzwoń – dała jej wizytówkę.
- Pewnie. Słuchaj mam do ciebie pytanie
- Tak?
- Nie masz przypadkiem dostępu do konta Bootha?
- Oj nie. A coś Ci potrzeba? Powiedz ja mogę dać a potem policzę się z Boothem
- Nie, nie kłopocz się
- Rebecca przecież wiesz, że mnie na to stać. Powiedz nie będzie to problem
- Wiesz bo alimenty wpływają normalnie. Bo zrobił zlecenie z konta. Ale zawsze na wiosnę zabierał go na wiosenne zakupy dodatkowo...
- Nie mam co prawda żadnych pieniędzy przy sobie ale za rogiem jest bankomat
- Ja nie dawno zmieniłam pracę. Moją poprzednią firmę zlikwidowali.
- Ja to rozumiem. Słuchaj a może w takim razie jak chcesz to ja zabiorę go na zakupy w sobotę a potem policzę się z Boothem?
- A co na to Booth? Nie chcę żeby myślał
- Już ja się postaram żeby nie myślał – uśmiechnęły się do siebie
- Dzięki. Tylko proszę policz się z Boothem
- On by mi nie pozwolił. Dla niego to ważne
- Tak znam go od tej strony zawsze honorowy
- Nawet za kawę nie pozwala mi zapłacić
- Cały Seeley
- To co kiedy mam go zabrać? A może chcesz sobie zrobić wolny weekend? Chętnie go ugoszczę nie miałaś od zeszłego roku
- Chętnie skorzystam z propozycji. Planowaliśmy z Matem, moim chłopakiem, jakiś wypad mieliśmy nawet zatrudnić kogoś dla Parkera
- No to nie musicie. Zabiorę go w piątek po szkole. Możesz go odebrać w niedziele. Obiecuje, że będzie w jednym kawałku – ustaliły wszystkie szczegóły i rozeszły się każda w swoim kierunku.

Miłego czytania

ocenił(a) serial na 10
izalys

A propo wiecie coś o napisach do odc 5?:)

izalys

to dobrze, bo jak zobaczyłam jej imię to sie przestraszyłam:(
świetna cześć:) tak to jest pani Brennan, jak myśli się tylko o pracy heh:p 4 miechy nie wiedziała, że jest w ciąży, cała Bones:)
o i spędzi czas z Parkerem, och kocham tego malca:)sweet:)
czekam na kolejną:)
ps napisy pewnie pojawia się około 16:)

izalys

Świetna część ;)
Czekam na( mam nadzieję) szybki cd... xD

Natusia94

jak milo xD Bones w ciazy xD ciekawe kiedy Booth wroci... ale sie ucieszy ;) zniecierpliwoscia czekam na cedeka ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part IV

- Słodziutka co robisz w sobotę? - zapytała Angela po powrocie Bren z parku
- Mam zajęty cały weekend – odpowiedziała
- Kochana nie samą pracą żyje człowiek
- Wiem i dlatego nie będę pracować, będę miło spędzać czas
- O czyżby jakiś nowy facet na horyzoncie? - Bren parsknęła śmiechem Angela nigdy się nie zmieni
- Ange kiedy ty odpuścisz?
- Jak w końcu zrozumiesz, że najlepszego faceta masz pod nosem
- Angela....
- Dobra, dobra wiem, że go nie ma teraz. To z kim się umówiłaś?
- Zajmuje się Parkerem przez weekend
- Co??? - była w szoku
- Spotkałam dzisiaj Rebeccę – opowiedziała jej rozmowę z matką Parkera - … no i tak zabieram go jutro ze szkoły.
- Powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś. Chcesz to wybiorę się z wami
- Przecież macie już plany ja jakoś dam sobie radę
- Tylko nie szalej z kasą bo Booth Cię potem no wiesz
- Wiem, wiem
- Wiem, że Ty wiesz ale i tak wydasz kupę kasy
- Zobaczymy
- A co z niedzielą? Może wieczorem jakieś winko i babski wieczór
- Angela nie wiem o której go Rebecca zabierze i podejrzewam, że będę nieźle zmęczona
- No cały weekend z maluchem. Może w końcu przekonasz się do dzieci.
- Angela Parker już nie jest maluchem. Ma prawie 7 lat.
- To życzę Ci miłego weekendu ale w następny się nie wywiniesz – powiedziała. Wiedziała, że Angela nie popuści. Zresztą Emily już coraz bardziej widać i z coraz większa trudnością przychodzi jej ukrywanie tego przed światem.
Następnego dnia popołudniu odebrała Parkera ze szkoły i pojechali do parku.
- No to co mamy dzisiaj w planach? - zapytał mały
- Nie wiem może Ty mi powiesz? Co robicie zazwyczaj z tatą?
- Na kolacje zamawiamy pizzę popijamy colą i oglądamy mecz
- No to jedziemy do mnie. Zamówimy pizze po drodze kupimy colę i oglądniemy mecz
Kładąc Parkera spać stwierdziła, że to było dobre popołudnie. Była zmęczona. Przez ciążę szybciej się męczyła a Park był bardzo żywym dzieckiem. Położyła dłoń na delikatnie zaokrąglonym brzuchu.
- Emily – powiedziała cichutko – Twój brat ma niespożytą energię – głaskała delikatnie córeczkę.
Kolejny dzień rozpoczął się wspólnym śniadaniem.
- Parker wiesz, że czekają nas dzisiaj zakupy?
- Mama mi mówiła. Bones a gdzie pójdziemy?
- Nie wiem. A gdzie chodzisz z tatą na zakupy?
- Do galerii. Tam jest dużo sklepów i chodzimy aż wszystkiego nie kupimy. Potem jemy obiad i znowu chodzimy po sklepach a wieczorem oglądamy kreskówki
- No to jedziemy do galerii – zakupy z 7 latkiem to nie taka prosta sprawa. Podobało mu się dosłownie wszystko. Booth mnie zabije – myślała. Zjedli obiad w McDonaldzie. Do domu wrócili obładowani ale zadowoleni z zakupów. Zasiedli przed telewizorem (notabene kupiła go dzień wcześniej specjalnie na wizytę Parkera) i oglądali ulubione kreskówki małego. Zmęczony wrażeniami całego dnia szybko zasnął wzięła go na ręce i zaniosła do łóżka. Emily trochę zaprotestowała przytłoczona ciężarem brata. Wzięła odprężająca kąpiel i szybko zasnęła.
Niedzielne przedpołudnie upłynęło im na spacerze po parku. Obiad zjedli w Royal Diner. Potem wrócili do niej, do mieszkania. Małego interesowały zwierzęta. Wyciągnęła album ze zdjęciami różnych zwierząt. Opowiadała mu o nich co wiedziała. Mały chłonął wiedzę bardzo szybko. Punktualnie o 18 przyjechała Rebecca ze swoim chłopakiem po Parkera.
- Cześć wejdźcie – weszli do środka – jak wam minął weekend?
- Był bardzo interesujący. Dzięki Tobie. A wam jak?
- Dobrze się bawiliśmy. To bardzo kochane dziecko i bardzo grzeczne
- Cieszę się, że dobrze się bawiliście – do pokoju wbiegł Parker
- Cześć mamo, cześć Mat – przywitał się z nimi. Brennan podała dość dużych rozmiarów torbę Matowi
- Brennan Booth Cię …
- Ja się z nim dogadam nie bój się – pożegnała się z nimi i siadła na kanapie. Była wykończona. Ile dziecko ma energii. Oj będę się musiała wiele nauczyć. Siedziała z szklanką soku na kanapie bezmyślnie wpatrując się w telewizor. Zadzwonił telefon, podniosła słuchawkę. Usłyszała w niej głos którego dawno już nie słyszała...

PS.
Co z napisami???

ocenił(a) serial na 10
izalys

http://www.sendspace.com/file/r8xe7m, napisy.
a opowiadanie robi się coraz ciekawsze ;D

zeet

wracam sobie po baseniku, a tu taka niespodzianka:)
Emily??? sweet:) Parker to ma niespożyta energie:) racja:)
czekam na cdk:)

Inesita84

oj... ale Parker musial wymeczyc Bones xD ciekawe kogo glos uslyszala w sluchawce...?? <Bootha xD> az nie moge sie doczekac nastepnej czesci ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Emily...ładnie. Parker to kochane dziecko! mam nadzieje ze to booth dzwoni do bones, czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Cieszy mnie to, że zaczęłaś kolejne opowiadanie.
Ekstra opowiadanie. Fajnie, że Brenn miło spędziła czas z Parkerem.
Podejrzewam, że telefon jest od Bootha. Czekam na kolejne części:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part V

Usłyszała w niej głos którego dawno już nie słyszała. Nie mówił po angielsku
- Witaj piękna dr Brennan
- Witaj, jak zawsze szarmancki Ali
- Mam dla Ciebie ciekawe znalezisko. Moi ludzie ostatnio odkryli kolejny masowy grób pozostawiony po przedniej władzy. Myślę, że jest tu sporo amerykanów
- Ali Ty wiesz jak mnie zainteresować.
- Wiem, wiem.
- Musisz wystosować jak zawsze odpowiednie pismo do mojego instytutu
- Już jest w drodze do was chciałem osobiście przekazać zaproszenie
- Dzięki za troskę. Jednak może być tym razem problem. Nie wiem czy będę mogła przyjechać
- Dr Brennan wielce mnie zasmucasz
- Ali wiesz, że zawsze z chęcią przyjmuję zaproszenie. Mój stan mi na to nie pozwala
- Chora jesteś?
- Nie, nie chora. W ciąży
- O to wiele zmienia. Gratuluję.
- Dziękuję. I jak widzisz nawet jak przyjadę to odpada praca w pewnych warunkach.
- Postaw je a zrobię wszystko żebyś je otrzymała
- Tak wiem. Praca kilka godzin dziennie i i tylko wieczorami jak chłodniej. I tym razem nie zadowolę się namiotem
- W takim razie może w końcu przyjmiesz naszą gościnę. Będę zachwycony i moje żony również. Wiesz, że Cię uwielbiają
- Powiedz im, że to odwzajemnione. Już nie mogę się doczekać ich kuchni. Powiedz też, że przywiozę im parę sukienek
- Obawiam się, że wolałyby jakieś spodnie
- Ok. będą spodnie.
- W takim razie jesteśmy umówieni. Kiedy możemy się spodziewać Twojej osoby?
- Zależy jak szybko mnie puszczą z pracy ale myślę, że może pod koniec tygodnia.
- Niech Allah nad Tobą czuwa
- Dziękuję
Zastanawiała się czy to dobry pomysł żeby tam jechać. Wie, że w domu żołnierza będzie bezpieczna. Booth jakby był to by się nigdy nie zgodził. Muszę zadzwonić jeszcze w jedno miejsce. Zobaczymy na co tym razem przyda się moja podróż. Wykręciła numer do agenta Willsona i umówiła się z nim na spotkanie w następnym dniu.
Z rana zadzwoniła do Cam, że będzie później i pojechała do głównej siedziby CIA.
- Witam dr Brennan
- Dzień dobry macie coś dla mnie
- Mamy. Tylko mamy małe problemy proszę niech pani wejdzie – weszli do jego gabinetu – szczerze powiedziawszy ciesze się z tego zaproszenia. W zeszłym tygodniu dostaliśmy informację o uwięzieniu naszych agentów w Afganistanie. Zostali przewiezieni do Iraku są więzieni przez tamtą grupę terrorystyczną. To lista tych agentów. Możliwe, że jest ich tam więcej. Sporo ich w ostatnim czasie zaginęło. Mamy tam jakieś przecieki. Nie możemy posłać nikogo ze stałych agentów. Już trzy grupy zniknęły bez śladu.
- Nie dobrze. Wiecie, że ja nie mogę się angażować w nic inaczej...
- Tak, pojechałbyś jako koordynator. Nie mamy też pojęcia jak ich znaleźć bez tych kontaktów. I kogo posłać żeby ich nie złapano. Nie poślę żółtodzioba
- Rozumiem – wzięła listę do ręki i zamarła na trzeciej pozycji było nazwisko dobrze jej znane Seeley Booth – Booth jest waszym agentem?
- Odkąd odszedł z wojska. Normalnie jest agentem FBI... o Boże on jest twoim partnerem w pracy
- Tak.
- I nie wiedzieliście o sobie, że jesteście agentami CIA?
- Nie on jest bardzo lojalny
- Pani też. Tylko nie wiemy kogo posłać z Tobą
- Znam jedną osobę która się do tego nadaje.
- Jakiś agent?
- Nie, przestępca. Mój ojciec
- Max Keenan?
- Tak. Ma kontakty na całym świecie. Aniołkiem to on nie jest
- Podpisze klauzurę?
- Tak zrobi to dla mnie. Tylko musicie go wyciągnąć z więzienia.
- Załatwione – zadzwonił w parę miejsc i po 2 godzinach Max Kennan siedział już z nimi
- Córeczko co się dzieje. Powiedzieli, że jak chce być wolny muszę podpisać zobowiązanie do milczenia. Co jest grane?
- Oni mają Seeleya – powiedziała, wiedziała, że jej ojciec zrozumie. Tydzień temu powiedziała mu o ciąży. Starszy pan nie zastanawiał się ani chwilę.
- To co mam zrobić? - zapytał.
Powiedzieli mu to co sami ustalili.
- Dr. Brennan pojedzie już jutro. Ok czwartku powinna być już w Iraku. Na miejscu jak zawsze zrobi małe rozpoznanie. Pan pojedzie dopiero w niedziele. Żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Oficjalnie pojedzie pan jako szef firmy budowlanej chcącej pomóc w odbudowie jednej ze szkół. Reszta zależy od pana i dr Brennan
- Mogę zebrać własnych ludzi?
- Na to liczymy. U nas mają wtyczkę i już trzy grupy zniknęły bez śladu.
- Rozumiem. Zorganizuję ludzi.
- Ile pan potrzebuje pieniędzy? - ustalili pozostałe szczegóły. Było już po 14 kiedy Brennan z ojcem opuszczała CIA
- Córeczko czy to nie za bardzo ryzykowne?
- Nie tato. Mam tam przyjaciół. Nie pierwszy raz tam jadę. Zatrzymam się u znajomego żołnierza. Jest wysoko postawionym oficerem. Ma 4 żony i 6 dzieciaków. To moi przyjaciele. Nic mi nie grozi
- Wiem ale Booth jak się dowie
- Wiem ale robię to dla niego i dla Emily
- I dla siebie?
- Tak i dla siebie.
- Dobrze uwolnimy jego i tych których znajdziemy. Już ja się o to postaram
- Dzięki tato. Aha i ja nie wrócę z wami. Muszę dla pozorów zostać jeszcze jakiś czas. Inaczej byłabym spalona
- Od kiedy jesteś agentką?
- Od mojej pierwszej wyprawy do Iraku. Będzie już jakieś 10 lat
- Jak mało o tobie wiem
- Tato tego nikt nie wie.
- Nawet Booth?
- Tak. I jak na ironie on też jest agentem...


PS.
Pisałam, że zobaczymy nową twarz Bones i Bootha:)

izalys

no to spadłam z krzesła!!!
pisz szybko cedeka!!!
omg ale pomysł:)

Inesita84

Booth i bones agentami...nie no ale numer xD ciekawy pomysl xD czekam na cd!!!

ocenił(a) serial na 10
izalys

no to zaskoczylas mnie na maxa! B&B agentami? no, no, no! mam nadzieje ze wszystko bedzie ok z B&B. czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Pełne zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że Temp jest agentką CIA. Ciekawe czy znajdą Bootha i pozostałych agentów. Czekam na ciąg dalszy.

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part VI

Weszła do gabinetu swojej szefowej
- Cześć Cam. Dostałaś fax?
- Tak i jak zawsze pewnie nie mogę odmówić
- Niestety. Nie mam ochoty tam jechać. Ale nie mogę nie jechać.
- Dr Brennan nie chcę się wtrącać ale nie za dobrze pani wygląda
- Cam powiem Ci ale proszę zachowaj to dla siebie
- Ok
- Jak do tej pory wiedzą tylko dwie osoby
- Ok o co chodzi?
- Cam ja jestem w ciąży – jej szefowa zbaraniała – i zanim zadasz kolejne pytanie. To Booth jest ojcem
- Ale Bootha nie ma od...
- Wiem to prawie piąty miesiąc
- O Boże – tylko tyle była w stanie powiedzieć
- On nie wie. To stało się dzień przed jego wyjazdem
- Brennan nie powinnaś jechać
- Muszę, nie mam wyjścia. Wiesz, że jak nie pojadę więcej nas nie zaproszą. Nie mówiąc o względach politycznych
- Jak Cię puszczę to Booth mi nie daruje.
- Muszę Cam. Nie mam wyjścia. Będę bezpieczna. Oni wiedzą, poza tym zamieszkam u Aliego
- Nie przekonuje mnie to
- Słuchaj z Twoją zgoda czy bez niej i tak pojadę.
- Wiem jesteś uparta. Booth mnie zabije – dodała podpisując papiery – jak się o tym dowie
- Ja mu nie powiem
- Ok kiedy jedziesz?
- Jutro. Szybko wrócę, wykręcę się ciążą. Zobaczysz najwyżej 4 tygodnie
- A jak on w międzyczasie wróci?
- Nie mów mu o dziecku.
- Zabije mnie za to
- Zawsze możesz powiedzieć, że nie wiedziałaś o Emily
- Emily piękne imię
- Wiem w końcu to nasza dziewczynka – powiedziała wychodząc.
Na drug dzień była już w drodze. W czwartek rano wylądowała na lotnisku w Bagdadzie. Czekał na nią samochód. Trafiła prosto do domu przyjaciół
- Brennan – na powitanie pani antropolog wyszły 4 kobiety – witaj w naszych skromnych progach. Jesteśmy radzi, że tym razem zdecydowałaś się przyjąć naszą gościnę.
- Dziękuję wam za zaproszenie – powiedziała wręczając pakunek – Ali powiedział, że tym razem wolicie spodnie więc je przywiozłam
- Och nie trzeba był się kłopotać – odpowiedziała jedna z nich
- To nie kłopot tylko przyjemność
- Ali powiedział, że przyjedzie po ciebie dopiero ok 18
- Dziękuję – zaprowadziły ją do pokoju który miał być jej lokum. Zostawiły ją aby odpoczęła. Z lubością położyła się na łóżku. Emily się buntowała. Popołudniu przyjechał Ali tak jak obiecał. Zawiózł ja na miejsce masowego grobu. Miała faktycznie dużo pracy. Zabrała się za nią z ochotą. Pracowała ok 4 godzin. Wróciła do domu przyjaciela.
- Masz jakieś plany na jutro?
- Może dziewczyny zaprowadzą mnie na targ? Ostatnio jak stąd wróciłam moja przyjaciółka była zachwycona waszymi tkaninami. Miałyśmy wiele pięknych strojów – powiedziała zgodnie z prawdą. Na targu miała też spotkać się z informatorem. Nie była pewna czy nadal tam jest skoro złapano wielu agentów. Ale swoją drogą ona miała własnych informatorów. Nie znanych CIA – oczywiście o ile nie mają innych pilnych zajęć
- Jak tylko zechcą mogą iść – kobiety bardzo lubiły dr Brennan cieszyły się z jej wizyty
- Jeżeli Temprence pozwoli uszyjemy jej kilka naszych sukien
- Czemu nie. Przyda mi się coś luźniejszego. Moją małą już niedługo będzie widać. I będzie jej za ciasno w spodniach
- Więc postanowione jutro idziecie na zakupy – powiedział Ali
Na drugi dzień chodziły między sprzedającymi. Kupiła wiele materiałów. Nawiązała też odpowiednie kontakty. Popołudniu Ali zawiózł ją do miejsca jej pracy. Kolejne dni były podobne do jej pierwszego. Do południa chodziła z kobietami po mieście albo bawiła się z dziećmi. Popołudniu jechała na miejsc swojej pracy. Przesłała potrzebne dane Maxowi. Wiedziała gdzie są więzieni. Teraz reszta zależała od jej ojca. Był już na miejscu. Nie mogła się z nim spotkać. Zbyt duże ryzyko. Mimo swobody jaką się cieszyła wiedziała, że jest śledzona. Była zbyt dobrze wyszkolona żeby nie zauważyć.
Przebywała już od prawie 2 tygodni w Iraku. Nie wiedziała czy Max ich odnalazł. Nic nie wiedziała. A najgorsze, że nie dowie się dopóki stąd nie wyjedzie...

Max zebrał swoich najbardziej zaufanych ludzi. Córka dostarczyła mu miejsce przetrzymywania agentów. Opracowali plan. Mieli nadzieję, że dobry. Ale czego się nie robi dla córki i wnuka pomyślał wysiadając z samochodu przed szkołą który miał „wyremontować” ze swoją ekipą. Według informacji od córki właśnie w piwnicach tego domu są przetrzymywani więźniowie...

Seeley po raz setny zastanawiał się co jeszcze może zrobić. Od chwili kiedy tu ich przewieziono próbował coś wymyślić. Ale miał bardzo ograniczone możliwości. Nie mógł nic zrobić. Poza tym nie byli tu sami. Było ich aż 22 paru z nich było na granicy śmierci. Był bezradny a on nie cierpiał czuć się bezradnym. Przy zdrowych zmysłach trzymała go tylko Ona. Temprence czy Cię jeszcze zobaczę – myślał. Każdego dnia zabierali któregoś z nich na przesłuchanie. On już był parę razy. Miał parę śladów po tych spotkaniach. Ale był twardy... zawsze taki był. Usłyszał ciche kroki na schodach pewnie znowu zabiorą kogoś. Widział po twarzach swoich współtowarzyszy, że nie którzy byli blisko złamania. Otworzyły się drzwi. A osoba którą w nich zobaczył...

ocenił(a) serial na 10
izalys

Miło mnie zaskoczyłaś, że wstawiłaś jeszcze jedno opowiadanie.
Ciekawe kogo zobaczył Boooth.
Czekam na kolejne części:))))

_nn_

nie zaraz zejdę na zawał, kto sie pojawił???
ps i kto kończy teraz tak niespodziewanie??
czekam na cdk, szybkiego:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

tym kims pewnie jest max. mam nadzieje ze wszystko bedzie ok z B&B i Emily. czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part VII

A osoba którą w nich zobaczył była ostatnią jaką się spodziewał tutaj spotkać.
- Max do jasnej cholery co Ty tutaj robisz? - powiedział zdziwiony
- Mnie też miło Cię widzieć – powiedział – zbierajcie się znikamy stąd – widząc, że Booth chce coś powiedzieć uprzedził go – potem pogadamy. Tu macie broń. Chyba wszystkich załatwiliśmy ale jakby się ktoś pojawił – i rozdał broń którą zabrali dla więzionych – ilu was jest?
- 22 byli tu już jak nas przywieźli. Niektórzy nie są w stanie sami chodzić.
- No to pomóżcie im. I znikamy – sprawnie zapakowali się na ciężarówkę. Pojechali na małe opuszczone lotnisko gdzie czekał na nich transportowiec – wsiadajcie do samolotu. Ja muszę tam wrócić inaczej będę spalony. Polecicie do Włoch stamtąd zabiorą was nasi. Trzymajcie się.
- Max ale jak?
- Wrócę za góra 2 – 3 dni po was. I wówczas wszystko wyjaśnię. Choć pewnie Twoi szefowie zrobią to wcześniej. Znikajcie już – sam wsiadł do samochodu i pojechał do tej szkoły.
Zaalarmował wojsko o tym co zastała jego ekipa na miejscu. Zrobiło się zamieszanie. Kazali mu odjechać ale nie wyjeżdżać z kraju. Trochę się obawiał ale też nie mógł wyjechać. Zamartwiał się też o córkę. Jest w Iraku od 2 tygodni. Dzień później przyszli po niego żołnierze. Został zabrany na przesłuchanie.
- Panie władzo nic nie wiem. Wygrałem ten przetarg. Pojechałem w umówionym czasie na miejsce żeby zacząć robotę i zastałem masę trupów. Wezwałem was i to koniec historii
- Tak wiemy, że jest pan budowlańcem. Wiemy, że mówi pan prawdę
- Ja też to wiem – powiedział
- Chodzi o to, że nie chcemy rozpowszechniać tego co pan tam zobaczył.
- Rozumiem. A co z moją pracą? - wiedział, że musi być twardym nie dać się zaskoczyć
- W zamian za milczenie proponuję panu wyższy kontrakt. I załatwię też inne
- Co znaczy wyższy?
- Powiedzmy o 100% - powiedział podsuwając mu zmodyfikowany kontrakt jednocześnie stary trzymając w ręce gotowy do potargania. Max czytał uważnie – jak się panu podoba panie McGregor
- Ciekawa propozycja. A co z innymi kontraktami?
- Będzie pan stawał do przetargu. Oczywiście te mniejsze bo do tych większych niestety muszę uwzględniać też innych. Opinia międzynarodowa nie byłaby zadowolona.
- Rozumiem. Ja też nie chcę kłopotów. Powiedzmy, że nie chcę rozgłosu
- Amerykanie zazwyczaj nie są tacy skromni
- Powiedzmy, że nie ma kryształowo czystej przeszłości. Nie chcę wzbudzać niepotrzebnego zainteresowania. Są ludzie którym zależy na uciszeniu mnie – jeżeli mi się uda myślał będę robić za agenta w co ja się pakuję.
- Rozumiem. Max Keenan
- Widzę, że znacie moją przeszłość.
- Jak pan widzi znamy się na swojej robocie – dobrze, że ustalili wcześniej, że w akta wpiszą jego ucieczkę z więzienia. Oni naprawdę mają gdzieś wtykę.
- Więc jak będzie?
- Ok. dla pozoru od czasu do czasu będę musiał jeździć do swojego kraju. Tam też mam interesy a jak nie wrócę może być różnie
- Rozumiem. Powiedzmy, że już teraz może pan wracać. Pod pretekstem opóźnienia prac. I wrócić tu powiedzmy za 3 tygodnie jak sprawa przycichnie – Max złożył podpis na dokumentach
- W takim razie do zobaczenie – pożegnał się i wyszedł. Wrócił do hotelu, spakował się i pojechał na lotnisko.

Samolot z uwolnionymi agentami wylądował na wojskowym lotnisku. Jakimś cudem wszyscy przeżyli. Po badaniach spotkali się na odprawie z szefem CIA
- Skąd Max Keenan wziął się w Iraku i jakim cudem nas odnalazł? - zapytał Booth
- Zaczyna pan z grubej rury.
- Znam Maxa. Wiem, że nie jest agentem. A niedawno był jeszcze w więzieniu
- Tak była ale miał ludzi którzy mogli mu pomóc i możliwości żeby was uwolnić. To był priorytet. Jesteście najlepsi. Straciliśmy zbyt wielu agentów by ryzykować utraty kolejnych
- Czy Bones za tym stoi? - zapytał reszta patrzyła na niego zdziwiona
- Tak dr Brennan wszystko na miejscu zorganizowała
- Jak mogliście pozwolić jej na to? - nie mógł uwierzyć, że wciągnęli w ta brudną robotę jego Bones
- Agencie Booth. Dr Brennan jest naszym agentem technicznym od 10 lat – większego szoku chyba nie mógł doznać
- Co???!!!
- Jej wyjazdy w różne miejsca na wykopaliska. Nawet pan nie zdaje sobie sprawy ile informacji przywozi. Jest najlepsza – nie mógł wyjść z szoku. Tak nie wiele o niej wiedział. Tyle, że ona też nie wiedziała kim on był naprawdę – też się zdziwiła jak zobaczyła pana nazwisko. Zaproszenie na wykopaliska spadło nam z nieba.
- Tzn że Bones była w Iraku? - jeżeli tak to dlaczego jej tu jeszcze nie ma zastanawiał się i zaczynał się o nią bać
- Jest tam, nie mogła wyjechać od razu żeby się nie zdemaskować powinna wrócić za tydzień lub dwa
- Czy jest bezpieczna?
- Tak. Proszę się nie bać. Wszystko będzie dobrze. Nikt nie jest bardziej ostrożny niż ona
Zakończyli odprawę. Nie wiedział co o tym myśleć. Zgłupiał. Ale z drugiej strony mają jeszcze więcej ze sobą wspólnego. Booth wrócił do swojego mieszkania. Dostał dwa dni wolnego. Chciał się zobaczyć z synem, przejść się do instytutu. Tak miał wiele załatwień. Zadzwonił do Rebecci i zapytał czy pozwoli mu spotkać się z synem jutro. Nie miała nic przeciwko. Obiecał, że odbierze go po szkole i odwiezie na drugi dzień do szkoły. Podjechał pod szkołę. Parker wyszedł ze szkoły jak zobaczył tatę rzucił się prosto w jego otwarte ramiona
- Tato! Nareszcie – powiedział szczęśliwy
- Jak Ty urosłeś!
- Jestem większy o dwa centymetry – odpowiedział z dumą. Zabrał syna do parku.
- A jak w szkole?
- Dobrze. W sobotę idę na urodziny do Megi
- Megi? A któż to taki
- Koleżanka – powiedział czerwieniąc się po same uszy – jest ładna i fajna – mój mały zaczyna się interesować dziewczynami. No pięknie. W sumie to ma już 7 lat.
- Podoba ci się? – pokiwał twierdząco głową – a tak przy okazji. Idziemy na zakupy?
- Ale ja już byłem na zakupach z Bones. Powiedziała, że się z Tobą policzy – no tak nie było mnie prawie 5 miesięcy. Rebecca pewnie nie miała pieniędzy wspominała coś o zmianie pracy. Dobrze, że jest Bones... Tylko gdzie ona teraz jest?

ocenił(a) serial na 9
izalys

Nie wiem, co mam napisać xD Naprawdę zaskakujesz mnie z każdym opowiadaniem coraz bardziej - a to zupełnie wbiło mnie w fotel. To chyba będzie moje nowe ulubione Twoje opowiadanie ^^
Gratuluję wyobraźni i wykonania!!!

Mortima

nic dodać nic ująć:) sweet, to już o sobie wiedzą wszystko, no prawie:) czekam na reakcje Bootha o ciąży Bones, sweet,
ps zgadzam sie z poprzedniczka, wyobraźnia super i wykonanie też:)
ja nie bd wybierać opka, które fajne, które fajniejsze, bo wszystkie są super:)
czekam na cdk:)

Inesita84

Wow!!! Tym razem przeszłaś samą siebie!!! Super:) Ciekawe co wymyślisz następnym razem... Pisz szybko następną część tylko nie zabijaj małej bo będzie smutno:(

joy86

poprostu szok... jeszcze sie nie moge otrzasnac... xD jak dobrze ze uratowali Bootha i innych agentow... ciekawe co z Bones czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Genialnie. Ciekawe jak Booth zareaguje na wiadomość o ciąży bones. Czekam na ciąg dalszy:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part VIII

Bones coraz trudniej się pracowało. Ali widział to zmęczenie każdego dnia kiedy odwoził ją do jego domu.
- Dr Brennan myślę, że powinna pani wracać do kraju zanim dziecko się całkiem zbuntuje
- Ale tu jeszcze tyle pracy
- Mamy jeszcze kilku antropologów poprosimy ich o pomoc. Powinna pani wrócić. Źle pani wygląda
- Ali wiesz, że chcę...
- Tak wiem, że chciałabyś to zrobić sama ale czasami trzeba wybrać to co właściwsze – w zasadzie ta propozycja była wybawieniem. Naprawdę była zmęczona i ten klimat chyba nie podobał się Emily. Buntowała się coraz częściej.
- Ok zadzwonię na lotnisko zobaczę na kiedy uda mi się zarezerwować bilet.
- Pozwól, że ja się tym zajmę – dla wysoko postawionego żołnierza nie było problemu znaleźć miejsce w pierwszej klasie na wieczorny lot. Pożegnała się z przyjaciółmi, zabrała materiały które kupiła. I po paru godzinach była już w drodze powrotnej do domu. Dowie się w końcu co z Boothem i Maxem.
Samolot wylądował gładko na płycie lotniska. Ona miała już dosyć. Była wykończona. Emily się buntowała. Zapakowała się do taksówki i pojechała do swojego mieszkania. Zadzwoniła do CIA, że wróciła i przyjedzie dopiero na drugi dzień. Wzięła prysznic i położyła się do łóżka. Zasnęła bardzo szybko.
Max z lotniska pojechał prosto do CIA. Nie wiedział co dalej. Zdał relację ze swojej rozmowy z władzami. Nie wiedział co dalej. Zawsze znowu mógł zniknąć. Ale po tej udanej akcji został nowym agentem CIA.
Przespała cały dzień i całą noc. W końcu była wypoczęta. Z rana pojechała do siedziby CIA
- Witam dr Brennan
- Dzień dobry co z Seeleyem i z moim ojcem?
- Booth jest już od ponad tygodnia w kraju a Max od przedwczoraj. Wszystko w porządku. Udało się uwolnić 22 agentów świetna robota
- Dzięki Bogu – odetchnęła ulgą
- Pani już skończyła pracę?
- Nie ale nie mogłam dłużej zostać. Nie, nie jestem spalona. Jestem w ciąży nie mogłam dłużej ryzykować. Ali zapakował mnie w samolot
- Dlaczego pani nie powiedziała? - zezłościł się nie na żarty
- Bo byście mnie nie puścili. A ja musiałam ich uwolnić
- Ich czy jego?
- Jego i ich
- On jest ojcem?
- Tak
- W takim razie...
- Tak to 5 miesiąc. Nie wiedzieliśmy, że jesteśmy oboje agentami
- Wiem tylko to trochę skomplikuje. Możecie o tym rozmawiać macie nasze pozwolenie. On od razu połapał się kto za tym stoi
- To dobrze. On nie wie o dziecku. Zostało poczęte w noc w którą wyjechał
- No dobrze. Na razie i tak przez jakiś czas zero wyjazdów. Będziemy się martwic potem. W takim razie liczę na wiadomość czy to chłopczyk czy dziewczynka
- Emily
- Czyli dziewczynka – pożegnała się z nim. Była szczęśliwa, że jemu nic nie jest. Musi jechać do instytutu i potem zadzwoni do niego. Albo na odwrót. Wyjęła telefon i wykręciła numer
nie mógł usiedzieć a gabinecie. Zamartwiał się co z nią? Czy jest cała? Czy nic jej nie jest? Teraz wiedział co ona czuła kiedy nagle wyjeżdżał bez słowa wytłumaczenia. Jeżeli choć w połowie denerwowała się tak jak on to... w tym momencie zadzwonił telefon odebrał
- Booth
- Cześć Booth
- Bones – powiedział uradowany – wróciłaś
- Tak już jestem
- Boże, tak strasznie się o Ciebie bałem – powiedział zanim zdążył pomyśleć po drugiej stronie zapadła cisza
- Naprawdę?
- Wiesz dobrze, że tak. Dlaczego tak się narażałaś?
- Booth to nie rozmowa na telefon
- Tak masz rację. Gdzie po ciebie przyjechać?
- Jadę teraz do instytutu się odmeldować. Możemy się spotkać w Royal Diner o 13?
- Będę na pewno – rozłączyli się. Boże dzięki Ci – myślał – dzięki Ci. Jest cała i zdrowa nic jej się nie stało. Czeka nas trudna rozmowa. Musimy porozmawiać. Muszę ją przekonać o mojej miłości. Za bardzo ją kocham, za bardzo...
Jechała z lekką obawą. Jak spotka Angelę ta na pewno się domyśli, że jest w ciąży i nie wypuści dopóki jej wszystkiego nie powie. Weszła prosto do gabinetu szefowej
- Dr Brennan, wróciła pani?
- Tak wczoraj. Odespałam i jestem żeby się odmeldować
- Kiedy wracasz?
- Nie wiem muszę odpocząć.
- Gratuluję mądrej decyzji. Widziałaś już Bootha?
- Nie, umówiłam się z nim dzisiaj. Będzie problem z tygodniem wolnego?
- Nie ma problemu
- Dzięki. Idę umknąć przed Angelą.
- Ona nadal nie wie?
- Nie i jak się dowie to mi nie daruje.
- No z pewnością – zaśmiały się obie i Bones opuściła instytut. Chciała być wcześniej w Royal Diner. Usiadła przy stoliku zamówiła sałatkę a dla niego jego ulubiony zestaw bez szarlotki się oczywiście nie obeszło. Punktualnie o 13 podszedł do stolika. Pochylił się i pocałował, nie oponowała. Odrywając się od niej miał wielki uśmiech na twarzy. Nie odrzuciła mnie – myślał – to dobry znak
- Cześć Bones – powiedział miękko. Widział jej twarz znowu. I był strasznie szczęśliwym człowiekiem, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Boże jak ja się stęskniłam za tym zniewalającym uśmiechem – myślała
- Witaj Booth. Dobrze Cię znowu widzieć całego i zdrowego
- Bones nie rób więcej takich rzeczy bo ja dostałem prawie zawału. Jak tylko się dowiedziałem. Bones...
- Booth musiałam to zrobić. To była jedyna szansa dla was
- Wiem Bones i nie wiem jak Ci dziękować. Chłopaki chcą Cię koniecznie poznać.
- Daj spokój. A jak Ty się czujesz?
- Dobrze. Mam parę siniaków ale nic mi nie będzie. Bones nie chcę rozmawiać o siniakach...
- Booth – przerwała mu
- Nie przerywaj mi proszę. Przykro mi, że musiałem wyjechać. Chcę wrócić do tamtej rozmowy – znowu chciała coś powiedzieć, nie dał jej dojść do głosu – Bones to nie był tylko sex – uśmiechnęła się. Bała się, że właśnie to powie. Nic bardziej mylnego – i nie wmówisz mi, że to był tylko sex. Owszem był sex, nieziemski sex. Ale ten sex ja nazwę kochaniem się. Miłością, czymś dobrym. Czymś co nas połączyło – patrzyła na niego i miała łzy w oczach tak bardzo się bała, że powie zupełnie coś innego...

izalys

wow, pięknie, nie dam rady z siebie nic wydobyć:)))
czekam na cdk:)

Inesita84

dobrze ze jej w koncu powiedzial...musialas przerwac w takim momencie ??? xD po prostu super... juz jestem ciekawa jak Booth zareaguje na wiadomosc ze zostanie ojcej<po raz drugi xD> z niecierpliwoscia czekam na cd !! ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

ciesze się, że wreszcie się spotkali po takim czasie rozłąki. czekam na wiecej!

ocenił(a) serial na 10
izalys

Part IX

- Nie przerywaj mi proszę. Przykro mi, że musiałem wyjechać. Chcę wrócić do tamtej rozmowy – znowu chciała coś powiedzieć, nie dał jej dojść do głosu – Bones to nie był tylko sex – uśmiechnęła się. Bała się, że właśnie to powie. Nic bardziej mylnego – i nie wmówisz mi, że to był tylko sex. Owszem był sex, nieziemski sex. Ale ten sex ja nazwę kochaniem się. Miłością, czymś dobrym. Czymś co nas połączyło – patrzyła na niego i miała łzy w oczach tak bardzo się bała, że powie zupełnie coś innego. Ale jej scenariusz się nie spełnił. Pojedyncza łza potoczyła się po jej policzku – Bones nie odmawiaj nam prawa do szczęścia. Pokaże Ci jak piękna może być miłość. Nie obiecam, że będzie idealnie. Ale wiedz, że nic nie zmieni tego, że Cię kocham – chwyciła jego rękę i mocno trzymała. Ze wzruszenia nie mogła wymówić słowa – przepraszam, że od tego zacząłem ale nie mogę pozwolić Ci na powiedzenie, ze to co się stało było tylko...
- Nie, nie było tylko seksem – powiedziała wprawiając go tym w osłupienie – może zjedzmy coś i chodźmy potem stąd – patrzył na nią takim wzrokiem o jakim marzy każda kobieta. Zjedli w milczeniu lunch. Była silniejsza. Wiedziała, że to co on czuje jest prawdziwe. Jedyne czego się bała to jego reakcji na dziecko. Pojechali w swoje ulubione miejsce. Booth przyglądał się jej ukradkiem kiedy szli. Zmieniła się. 5 miesięcy to długi czas.
- Booth. Dla mnie tamta noc... na początku mówiłam, że to tylko sex. Nieziemski sex. Ale mówiłam tak tylko dlatego, że to ja chciałam decydować o charakterze ewentualnego związku. Wiem, że kiedyś obiecywałeś, że mnie nie zostawisz. Ale wówczas nie do końca rozumiałam o co w tym chodzi – pozwalał jej mówić. Jej słowa zalewały serce dawały pełnie szczęścia nie chciał przerywać – wmawiałam sobie, że tak będzie lepiej. To kłamstwo. Owszem nasza przyjaźń ta sprzed tamtej nocy była piękna, wspaniała. Bałam się zmiany. Że to coś co było dla mnie najcenniejsze się skończy. Ale nie skończyło się Booth... szybko doszłam do wniosku, że to co mamy to największy skarb jaki można posiadać. Jeszcze w Peru wiedziałam, że jeżeli będziesz chciał to... - wzięła głęboki oddech
- Chcę Temprence. Chcę zasypiać u Twego boku. Chcę się rano przy Tobie budzić każdego dnia. Chcę Ci pokazać jak piękna i cudowna jest miłość. Chcę Ciebie całej, taką jaką jesteś – przystanęli nieśmiało wyciągnął ramiona. Wtuliła się w niego całą sobą. Płakali oboje. Płakali ze szczęścia, ze spełnienia, z nieba w jakim się znaleźli. W tym momencie uniesienia dała o sobie znać jeszcze jedna istotka. Emily chyba wyczuła kochające ramiona ojca i postanowiła się przywitać. Booth zamarł. Miał wrażenie, że coś go kopnęło. Patrzył w piękne oczy ukochanej. Wzięła jego rękę i położyła na swoim skrzętnie ukrywanym przed światem brzuchem.
- Przywitaj się ze swoją córeczką – patrzył na nią i nie wiedział czy śni na jawie bo właśnie znalazł się w niebie – Emily to Twój tatuś. Mówiłam Ci, że wróci. On zawsze dotrzymuje słowa – patrzyła na jego twarz. Widziała w niej zachwyt. Ojcowską dumę i wielką, wielką radość. Kiedy pierwszy szok minął. Pochylił się nad jej brzuchem, ucałował z niemal nabożnością wypukłość jej brzucha
- Cześć skarbie już jestem i nigdy więcej was nie zostawię – mocno je do siebie przytulił. Na swojej szyi czuła jego łzy spływające z oczu. Płakał ze szczęścia jak dziecko... Oboje płakali. Szli dalej, obejmował ją swoim ramieniem – tak długo mnie nie było. Tyle straciłem. Bones ja nie wiem...
- Booth wiem, że musiałeś, że jestem w ciąży połapałam się dopiero na początku kwietnia. Po Twoim wyjeździe pojechałam do Peru. Zostałam do końca stycznia. Wróciłam do D.C. i rzuciłam się w wir pracy. Nie miałam żadnych mdłości ani nic w tym stylu. Dopiero jak nie mogłam się zmieścić w swoje jeansy połapałam się.
- Tyle straciłem. Masz może zdjęcie Emily – zapytał – a swoją drogą Emily to piękne imię
- Wiem, Parker miał być Emily prawda?
- Skąd wiesz?
- Sam mi powiedział – podała mu zdjęcie – za tydzień mam mieć kolejne kontrolne USG. pójdziesz ze mną?
- Oczywiście. A pro po Parkera musimy się policzyć jeszcze
- Tak wiem. Pewnie nie dasz mi zrobić dla niego prezentu. Rebecca bała się, że będziesz zły. Przekonałam ją
- Nie byłem zły. Wiem, że jest jej ciężko bo zmieniła pracę. Nie mam do niej pretensji. Przed wyjazdem z własnej woli podniosłem jej alimenty.
- Fajnie. Potem dam Ci rachunek. Booth poza Cam i moim ojcem nikt nie wie o Emily
- Nawet Angela? - pokręciła głową – jak udało Ci się to przed nią ukryć?
- W zasadzie teraz dopiero widać. Wcześniej nie było znać. Nawet Cam się nie połapała. Powiedziałam jej przed wyjazdem
- Bones ale ten wyjazd...
- Zrobiłam to dla ciebie, dla Emily i dla siebie. Booth nie przeżyłabym jakby coś Ci się stało. Nie zniosłabym straty kolejnej osoby którą kocham skoro mogłam coś zrobić. W zasadzie nic nie zrobiłam ojciec wszystko załatwił. Ja tylko dowiedziałam się gdzie jesteś. A swoją droga agencie CIA nieźle się kamuflowałeś
- A Ty nie? Byłem w szoku – doszli do samochodu. Pojechali do jej domu, weszli na górę
- To kiedy się wprowadzisz? - zapytała
- Dzisiaj? - powiedział.
- Pewnie – nie mógł się nacieszyć dwoma najważniejszymi kobietami w swoim życiu. Trzymał je cały czas w swoich ramionach.
- Pojedziesz ze mną po parę rzeczy? - zapytał
- Mogę nie jechać?
- Coś się stało? Źle się czujesz? - od razu
- Nie, po prostu jestem zmęczona. Bardzo szybko się męczę to podobno w ciąży normalna sprawa
- Na pewno? Nie przeżyłbym jakby coś Ci się stało – powiedział patrząc z troską na nią
- Booth nic mi nie jest i nie będzie. Umiem o siebie zadbać i o Emily też
- Wiem. Ale nie zmienia to faktu, że i tak będę się o Ciebie martwił
- Oj w co ja się wpakowałam – powiedziała z udawanym oburzeniem. W głębi serca cieszyła ją ta troska jaką jej okazuje
- Kiedy chcesz powiedzieć Angeli i reszcie?
- Mam wolny tydzień. Ale masz rację powinna się dowiedzieć bo i tak mnie zlinczuje
- Oj zdecydowanie tak. Podjedziemy tam jutro co Ty na to
- Może być przygotuję się psychicznie na to – powiedziała i w tym momencie zadzwonił jej telefon. Odebrała
- Brennan – powiedziała odbierając połączenie
- Hej słodziutka. Jak tak można. Być w instytucie i ze mną się nie spotkać
- Cześć Angela. Spokojnie. Przepraszam ale spieszyłam się na spotkanie. Rozmowa z Cam zajęła mi więcej czasu niż myślałam
- No dobra dobra kim był ten przystojniak do którego tak się spieszyłaś?
- Umówiłam się z Boothem...
- Yes – przerwała jej okrzykiem
- … na lunch – dokończyła i w wyobraźni widziała zawiedzioną minę Angeli.
- Brennan kiedy Ty zmądrzejesz? Ja nie mam do Ciebie siły
- Angela obiecuję Ci, że jutro pogadamy. Mam wolne do końca tygodnia. Spotkamy się jutro?
- Ja chcę dzisiaj babski wieczór – powiedziała stanowczo
- Ok ale Ty przyjedź do mnie. Nie mam siły dzisiaj wychodzić
- No to jesteśmy umówione
- Jesteśmy do zobaczenia – powiedziała rozłączając się – Angela tu dzisiaj przyjdzie.
- Chcesz żebym się zmył na ten czas?
- Nie, zostań. Napisze jej sms żeby zabrała Hodginsa
- Cieszę się. To ja teraz pojadę po parę ciuchów. Dasz sobie radę sama?
- Booth ostrzegam! - powiedziała oburzona
- Ok to ja znikam – wyszedł z jej mieszkania pojechał do siebie. Zapakował najpotrzebniejsze rzeczy, kosmetyki kilka zdjęć, jedyną roślinkę jaką posiadał, zamknął drzwi za sobą niczego nie żałując. Ma teraz wszystko o czym marzy każdy facet...

izalys

i co ja ma powiedzieć?? łezka w oku się kręci, jak czytam takie opowiadania:) sweet:* czekam na kolejne części:)
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

sweet! super milutko! czekam na reakcje Ange i cedeka!

Nionia

az sie lezka w oku zakrecila... cudownie ;) cieekawe co powie Angela na to ze Bones jest w ciazy i co jej zrobi ze jej nie powiedziala xD czekam na cd ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

To już ostatnia część :)


Part X – EPILOG

Wysłała sms Angeli. Po zastanowieniu wysłała jeszcze do Zacka i Cam. Powie wszystkim za jednym zamachem. Poza tym nigdy ich nie zapraszała do siebie. Może czas to zmienić. Ale teraz nie do siebie a do nas. Booth... oj to jest kochany samiec alfa – uśmiechnęła się do siebie.

Angela siedziała w swoim biurze kiedy dostała sms „Hej zabierz ze sobą Jacka, będzie też Booth, Zack, Cam i Sweets”. Ciekawa jestem co ona kombinuje – myślała – pewnie znowu chce się wykręcić. O nie kochana nie tym razem. Jak nie dzisiaj to jutro Cię dorwę i łatwo ze mną nie będziesz miała. Weszła na platformę.
- Hej dostaliście sms od Brennan – zapytała
- Tak i się wybieramy – odpowiedzieli zgodnie z prawdą – jesteśmy ciekawi co się stało, że zaprosiła nas wszystkich
- Mnie też to zastanawia – powiedział Sweets wchodząc na platformę – nigdy nie dostałem prywatnej wiadomości od dr Brennan ba w ogóle nigdy do mnie sms nie wysłała.
Cam podejrzewała co chce powiedzieć wszystkim. Ale musi udawać bo dostanie jej się, że nic nikomu nie powiedziała.
- Koniec, końców idziemy dzisiaj do dr Brennan – powiedział Jack i zaraz dodał – czy ona umie gotować?
- Booth wychwala jej kuchnie pod niebiosa. A w zasadzie jedno danie
- Taa słynny makaron z serem – dodała Angela – w każdym bądź razie dzisiaj będzie imprezka – zaśmiali się wszyscy.

Bones zadzwoniła do Bootha żeby po drodze kupił makaron, ser, boczek i pory w większych ilościach bo będą mieli więcej gości. Wrócił do domu obładowany torbami z rzeczami i zakupami. Zanim wrócił zrobiła mu miejsce w szafie, komodzie i na półce w łazience.
- Jestem – powiedział wchodząc do mieszkania postawił torby i poszedł się należycie przywitać. Podał jej torbę z zakupami.
- Zrobiłam Ci miejsce w szafie i w komodzie. Aha i w łazience – powiedziała
- Zaraz się rozpakuję. Nie brałem wszystkiego. Jak będę potrzebował to podjadę. Na razie to co najpotrzebniejsze – poszedł się rozpakować. Siedziała na kanapie w salonie z nogami do góry. Była potwornie zmęczona. Jeszcze czuje skutki zmiany strefy czasowej. Wszedł do salonu przebrany w jeansy i podkoszulek
- Gotowe – usiadł obok niej – zmęczona?
- Trochę. Odpocznę i biorę się za kolację
- Może zamówimy coś na wynos. Nie pogniewają się
- Booth nie tak się przyjmuje gości – powiedziała kładąc głowę na jego kolanach. Po takim okresie rozłąki łaknęła jego towarzystwa. Jego silnych ramion. Głaskał ją pogłowie aż nie zasnęła. Delikatnie zaniósł ją do sypialni. A sam zabrał się za przygotowanie dania. To nie może być takie trudne – myślał. Starł ser, pokroił i podsmażył boczek. Posiekał pory. Może z doprawianie niech ona się zabierze ale tylko tyle jej zostanie – pomyślał – nie będzie musiała długo stać. Po 17 poszedł ją obudzić.
- Hej czas wstawać – powiedział całując ją delikatnie
- Yhy już wstaję – odpowiedziała zasypiając ponownie
- Bones już po 17 – to podziałało zerwała się z łóżka – spokojnie. Już wszystko przygotowałem musisz tylko doprawić i wstawić do piekarnika.
- Naprawdę? - powiedziała z niedowierzaniem
- Tak – poszła za nim do kuchni. Faktycznie wystarczyło to tylko ułożyć w odpowiednim naczyniu doprawić i wstawić do piekarnika.
- Gotowe. Teraz czas się chyba przebrać.
- Angela pisała sms w co mają się ubrać. Odpisałem za Ciebie, że luźnie. Nie chciałem cię budzić.
- Dzięki to ja idę pod prysznic
- Może umyć Ci plecy? - zapytał z tym swoją alfa – samczą pewnością siebie
- Booth jesteś niepoprawny – powiedziała – idę
- To mogę? - nie dawał za wygraną
- Booth mamy całe życie przed sobą – podeszła do niego przyłożyła swoją dłoń do jego policzka – jak wejdziemy tam oboje to nie zdążymy przed 18 – dodała z uśmiechem
- Pewnie masz rację – pocałował ją delikatnie. Odpowiedziała na ta pieszczotę. Chwilę później oderwali się od siebie ciężko oddychając – idź bo zaraz Cię nie puszczę
- Więc idę – weszła do łazienki a on został sam z niezaspokojonym pragnieniem
Booth został w salonie i nakrywał do stołu. Kiedy Bones wyszła wszystko było już gotowe na przyjęcie gości.
- Kochany jesteś, wiesz
- Wiem. Jak się czujesz? - zapytał
- Lepiej chociaż ostatnio non stop bym spała. Lekarka mówiła, że to normalne – dodała szybko widząc jego zmartwiony wzrok – szybciej się męczę bo przybyło mi trochę ciała.
- Wyglądasz cudownie i kwitnąco. A moja córeczka – położył dłoń na jej brzuchu – pewnie po tobie będzie tak samo piękna i inteligentna
- Booth wiesz, że tego nie można zobaczyć na USG – powiedziała
- Bones ale ja to wiem
- Widziałam zdjęcia na komodzie. Twoje i Parkera i Emily
- Twoje już tam jest. W ten sposób mam przy sobie wszystkich których najbardziej kocham – powiedział. Punktualnie o 18 zadzwonił dzwonek do drzwi – przyszli goście – poszła otworzyć drzwi. Do pomieszczenia weszła cała gromadka osób
- No tak mogliśmy na Ciebie czekać pod klatką – powiedziała Cam do Seeleya
- No jestem już jakiś czas, pomagałem nakryć do stołu – powiedział
- Zważając na szczególny, emocjonalny związek agenta Bootha i dr Brennan pewnie nie mogli już bez siebie wytrzymać więc jak tylko dr Brennan przyjechała...
- Sweets – przerwał mu Seeley – nie jesteśmy na terapii u ciebie daj już spokój
- Agencie Booth ale o jest tylko moja subiektywna opinia o waszym emocjonalnym związku – dokończył niczym nie zrażony psycholog
- Słodki litości! - powiedział – wchodźcie dalej, rozgośćcie się
- A co Ty taki gospodarz domu – zapytał Zack
- Bo ma do tego prawo – powiedziała Bones wchodząc do salonu – cześć – przywitała się z przyjaciółmi – no nie stójcie tak – powiedziała zszokowanym zezulcom. Szli jak w transie za nimi do salonu. Zasiedli do kolacji. Kiedy pierwszy szok minął. Pomyśleli, że po prostu ma do tego prawo jako najlepszy przyjaciel
- Bren jak było w Iraku? - zapytała Angela
- Gorąco. Przywiozłam trochę materiałów dla nas.
- A to co masz na sobie? - zapytała Cam – stamtąd?
- Tak żony Aliego mi uszyły podoba się? - zapytała okręcając się w nowej kolorowej tunice
- Ładne – powiedział Jack – Ange musisz sobie takie sprawić.
- Oj poszyjemy sobie dziewczyny – powiedziała do Cam i Bren
- Bones – zawołał Booth z kuchni – chodź tutaj
- A od kiedy Booth gotuje? - zapytała Cam
- Wysilił się i pomógł mi dzisiaj a w zasadzie zrobił wszystko poza doprawianiem - odpowiedziała wychodząc do kuchni.
- Wiecie co ja chyba wiem co ona chce nam dzisiaj powiedzieć – powiedział Jack
- Myślicie to co ja? - powiedziała Angela
- Że są razem? - powiedziała Cam
- Dokładnie. Tyle czasu na to czekaliśmy, że jak to prawdopodobnie się stało jest to po prostu kosmiczne – powiedziała zszokowana. W tym momencie weszli z głównym daniem wieczoru. Zasiedli do kolacji, upływała w wesołym nastroju. Żartowali, śmiali się jak za starych dobrych czasów. Kiedy opróżnili już jedną butelkę wina Booth przyniósł kolejną butelkę.
- Booth – zwróciła się do niego Bones – w sypialni, w komodzie jest butelka irackiego, dobrego wina. Co prawda przemyconego ale podarowanego ze szczerego serca przyniesiesz
- Jasne – powiedział udając się we wskazanym kierunku
- Bren – odezwała się ostrożnie Angela – czy to nie Ty mówiłaś, że sypialnia to Twoja świętość do której nikogo nie wpuszczasz – powiedziała. Bren zastanawiała się jak im powiedzieć. I jak zareagują
- I nadal jest
- No ale... - zastanawiał się głośno Zack
- Widocznie związek agenta Bootha i dr Brennan mimo rozłąki nadal jest silny – zaczął swój wywód Sweets
- Słodki kiedy Ty w końcu odpuścisz? - powiedział wchodząc z winem
- Kiedy w końcu przyznacie, że łączy was emocjonalna więź – odpalił doprowadzony do ostateczności psycholog
- Więc wracając do Twojego pytania o sypialnie. Nadal uważam sypialnie za świętość. Tyle, że to jest też teraz sypialnia Bootha – po tym wyznaniu zapadła cisza nawet Sweets domagający się przyznania do emocjonalnego związku przeżył szok. Takiego wyznania się nie spodziewał. Nikt się nie spodziewał. Booth patrzył na Bones wzrokiem który wszystko mówił.
- O matko – powiedziała Angela odzyskawszy mowę – muszę się napić. No to nas zaskoczyliście.
- To dlatego ta kolacja? - zapytał Jack
- No między innymi – powiedział Booth, biorąc za rękę Bones. Wstał i rozlał wino do kieliszków, dyskretnie mijając kieliszek Brennan. Pierwszy zauważył do Zack
- O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże – mówił jakby mu się zacięła płyta
- Zack co ci się stało – próbował dowiedzieć się Hodgins
- No bo mamy wam jeszcze coś do powiedzenia – powiedziała Bones – wiem, że będzie to dla was jeszcze większym zaskoczeniem. Możecie mieć do mnie o to żal. Wierzcie mi chciałam wam powiedzieć wcześniej ale chciałam najpierw żeby dowiedział się Seeley
- Ale o czym? - domagała się wyjaśnień Angela
Booth położył rękę na jej brzuchu, masując delikatnie i powiedział.
- Za parę miesięcy zostaniemy rodzicami - Bones położyła swoją dłoń na jego, uśmiechając się promienie. To było już naprawdę za wiele nawet jak dla nich. Pierwsza z szoku otrząsnęła się Angela zrywając się i ściskając dwójkę przyjaciół. Do niej dołączyła reszta.
- Słodziutka ale żeby ani słowem nie wspomnieć. Który to w takim razie miesiąc
- Koniec piątego – powiedział Booth przyciskając do siebie Bones – Emily jest bardzo ruchliwym dzieckiem – powiedział trzymając dłonie na brzuchu Temp
- Przegięłaś kochana. Myślisz, że ci popuszczę, w ogóle jak udało ci się ukryć odmienny stan?
- Po prostu nie było widać. Emily rosła powoli – radości nie było końca. Przyjaciele poszli dobrze po północy.
- A Ty nie musisz jutro wcześniej wstać do pracy?
- Nie wziąłem sobie wolne. Nie mogę pracować kiedy Ty masz wolne – powiedział całując ją w szyję i ściągając jej tunikę. Ona nie pozostała mu dłużna. Kochali się powoli niemal z namaszczeniem. Zupełnie inaczej niż w noc w którą została poczęta Emily. Zasnęli szczęśliwi i zaspokojeni.
Popołudniu Booth przywiózł Parkera, mieli mu powiedzieć o rodzeństwie.
- Bones, Bones cześć – wbiegł do mieszkania prosto na kanapę na której siedziała Temp
- Parker uważaj – powiedział Booth widząc jak mały rzuca się na Bren. Bał się żeby nie zrobił krzywdy Emily
- Daj spokój nic nam nie będzie – powiedziała Bones
- Tata powiedział, że macie dla mnie niespodziankę
- No nie wiem czy to niespodzianka ale co byś powiedział na to jakbyśmy ci powiedzieli, że będziesz miał młodsze rodzeństwo – powiedziała Temp. Mały patrzył na nich z zachwytem w oczach
- Naprawdę będę miał rodzeństwo?
- Tak małą siostrzyczkę – powiedział Booth
- Ale odlot! - Parker wyraził zachwyt na swój dziecinny sposób

W określonym czasie na świat przyszła Emily. Dziewczynka ważyła 3900 gram i miała 54 cm długości. Według dumnego ojca będzie tak piękna jak mama. A jej mamusia po cichu marzy, że choć uśmiech odziedziczy po tatusiu. Tak, mając takich rodziców to dzieciątko będzie wyjątkowo urodziwe i mądre...

izalys

zakończenie w pięknym stylu:)
czekam na kolejne opka:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Sweet i wogole ach, jak milo! mam nadzieje ze juz nie dlugo przeczytamy nowe opko.

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Przepiękne opowiadania. W końcu zezulce dowiedzieli się o ciąży bones. Cieszy mnie te cudowne zakończenie.
Mam nadzieję, że wkrótce napiszesz coś nowego.
Pozdrawiam:)

_nn_

piekne zakaczenie ;) jak zawsze super!!! mam nadzieje ze nie bedziesz nam kazala dlugo czekac na nastepne opowiadanie xD ;)
pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

No to taki mały Onepart ode mnie. Nigdy nie pisałam jedno odcinkowców. Mam nadzieje, że przypadnie do gustu

C.D. odcinka 8 serii 4 z perspektywy różnych postaci

- Mój tato pił – powiedział zajadając przyniesione przez Bones ciasto. Nie wiedziała co na takie wyznanie odpowiedzieć. Zastosowała się do rady swojej przyjaciółki Angeli. Często jej powtarzała „Czasami nie trzeba nic mówić. Wystarczy tylko być”. Chyba przyszedł ten czas kiedy „wystarczy tylko być” – pomyślała Bones. Zjedli kawałek cista, który przyniosła. Nadal siedzieli na przystanku.
- Nie mam ochoty tam wracać – powiedział Booth.
- Więc możemy nie wracać – odpowiedziała – idziemy na spacer?
- Tak, chodźmy – wstał i pociągnął ją za sobą
- A co z naszymi rzeczami?
- No tak zapomniałem. Masz w szatni czy przy stoliku?
- W szatni
- Ja też – poszedł do środka odstawił talerzyk i widelczyki. Zabrał z szatni rzeczy swoje i partnerki i po cichu w „angielskim” stylu opuścili lokal nikogo nie informując

- A gdzie Booth i Bren – zapytała jakiś czas później Angela
- Booth wychodził z bratem na zewnątrz – powiedział Sweets – chyba mieli sobie coś do wyjaśnienia
- Tyle, że Jared siedzi przy barze – powiedział Hodgins
- No to pewnie on nie wrócił a Brennan dołączyła do niego. Idę zobaczyć – powiedziała Cam. Wyszła na zewnątrz, nikogo tam nie było. Podeszła do szatni pytając o przyjaciół
- Opuścili restaurację jakieś 15 minut temu – odpowiedział uprzejmie.

No tak wyszli nie zawiadamiając nikogo – myślała z zazdrością – to co ich łączy jest bardzo silne. Nawet jeśli boją się przekroczyć linię którą sobie wyznaczyli. Nadal ich więź jest niewiarygodnie silna. Nikt nie miał szans wkroczyć między nich. Nie udało się to mi ani Jaredowi – ciągnęła swoją myśl – zazdroszczę im. Tak Booth jest mi bliski ale to nie o niego jestem zazdrosna. Nie dosłownie o niego. Nigdy nie pokocham go na to jak zasługuje a on mnie tylko lubi. Ta przyjaźń która ich łączy. Ona jest powodem mojej zazdrości do dziś brzmią mi w uszach jego słowa a zarazem ostrzeżenie „Jestem z Bones Cam, zawsze nie wątp w to” nie ma takiej siły która by ich mogła rozdzielić. I ona prawie się dzisiaj przyznała do swojego uczucia. Choć mówiła tym swoim antropologicznym językiem. Sens słów pozostał taki sam...

Jared siedział przy barze i z zazdrością patrzył na Brennan wychodzącą z knajpy z talerzykiem ciasta i dwoma widelcami idącą do jego brata.
Była piękną kobietą. Idealnie proporcjonalna, duże szaro – zielone oczy, miękkie, lekko falujące włosy. Do tego cholernie inteligentna. Pociąga mnie od pierwszego momentu. Wydawało mi się, że się jej spodobałem ta gadka o proporcjonalności mojej twarzy. Nie uwierzyłem bratu kiedy mówił, że ona tak po prostu się wyraża. W swojej naiwności myślałem, że ona do mnie uderza. Tak w naiwności. Nawet potem kiedy zgodziła się iść ze mną na to przyjęcie myślałem, że robi to z mojego powodu a ona była po prostu uprzejma. Nic innego. A pocałunek o kurcze nigdy nikt kogo pocałowałem nie pozostał obojętny tylko ona. Niby się uśmiechnęła ale… mój brat to cholerny farciarz. Wiele mu zawdzięczam. Naraził siebie, żeby mnie uratować a ja zamiast podziękować odpłaciłem mu się gadką, że nie potrzebuję jego pomocy. Naraził na szwank swoją reputację w oczach kobiety którą kocha a ja nawet nie wydukałem z siebie głupiego „dziękuję”. Są dla siebie stworzeni i jeżeli kiedyś będę im mógł pomóc na pewno to zrobię – pomyślał dopijając szkocką…

Jack słuchał przemówienia swojej szefowej (no nie do końca bo szefowała Cam ale on zawsze uważał dr Brennan za szefową) i zastanawiał się nad tym co każdy z tam obecnych.
Kiedy oni w końcu będą razem. Kiedy ona przyzna się do tego, że nie może bez niego żyć. I on – czy on jest ślepy? Czego się boisz agencie specjalny? Że Cię nie zechce, że odrzuci? Chyba zwariowałeś. Świata poza tobą nie widzi. Może czas żebyś to w końcu zauważył? Pobożne życzenia. Pamiętam jak dziś dzień twojego „pogrzebu” próbowaliśmy ją przekonać do pójścia na cmentarz. Nie chciała wymawiając się pracą i niewiarą w ten głupi obrzęd. Ja znam jednak prawdę. Nie chciała bo bała się, że nie wytrzyma i będzie płakać za Tobą. Na cmentarzu zamaskowała to złością. Prawie się jej udało. Prawie ale mnie nie oszuka w końcu to ja jestem specjalistą od spisków i knowań. Oj dr Brennan kogo Ty oszukujesz „jesteśmy tylko partnerami” powtarza jak refren. Nagrywam Twoje wystąpienie żebyś kiedy będziesz się znowu zapierać mógł Ci je puścić i udowodnić swoją rację…

Clark – młody błyskotliwy asystent dr Brennan siedział wśród przyjaciół. Zastanawiał się co w ogóle tutaj robi?
Czy ja powinienem tutaj być? Przecież znam ich zaledwie kilka tygodni. W instytucie jest raptem przy 3 śledztwie. Zostałem zaproszony przez jedną chwilę zastanawiałem się czy nie z czystej uprzejmości. Jednak szybko doszedłem do wniosku, ze oni nic nie robią z uprzejmości. Jakby nie chcieli to by nie zaprosili. Taka już ich natura. Rozumiał o czym mówi dr Brennan w końcu też był antropologiem. Mimo wszystko jest dla niego jedną wielką zagadką. W ogóle w tej paczce są jakieś dziwne związki. Których nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem. No bo jak można ignorować jawne sygnały wysyłane przez agenta i iść na przyjęcie z jego bratem? W ogóle ma jakiś osobliwy styl prawienia komplementów i mówienia o uczuciach. Doszedłem do tego słuchając jej przemówienie. A w ogóle to gdzie oni zniknęli? Czyżby w końcu zrozumieli istotę swojego związku? Wątpliwe…

12 latek w skórze 22 latka siedział i popijał swojego drinka. Poniekąd to on wymusił to przemówienie na dr Brennan. Słuchając jej jednak nie żałował.
Kurcze ale ona to ma gadane. Choć patrząc na Booth nie wiele z tego rozumiał albo rozumiał o wiele więcej niż chciał okazać. No bo przecież on tak naprawdę jest bardzo inteligentnym człowiekiem nie mam co do tego wątpliwości. Widział nie raz jak udawał, że czegoś nie rozumie i czekał na wyjaśnienie swojej partnerki. Wszystko po to żeby ona poczuła się wyjątkowa. Zadziwiające są też ich „partnerskie” relacje. No bo jak inaczej nazwać jak nie dziwnymi? No choćby ta sytuacja z jej dwoma facetami w jednym czasie. Wyśmiewał się z tego w bardzo subtelny sposób dając jej do zrozumienia, że nie jest tak jak powinno. Oczywiście miał rację. A żeby poprawić jej nastrój zaprasza ją na kolację. A mnie zupełnie ignoruje. O a to jak był proces jej ojca? No przecież on pomógł jej wyciągnąć go z więzienia. Mimo tego, że gorąco wierzy w sprawiedliwość. Czego on by dla niej nie zrobił? Nawet za cenę uważania go za ignoranta. Nie mówiąc o niej to dopiero skomplikowana osóbka. Opuszczona w dzieciństwie skupia się całkowicie na pracy nie ma pojęcia o popkulturze. Wszystko bierze dosłownie. Tak tylko ona to potrafi. Zastanawiam się jakim cudem ta dwójka nadal współpracuje i osiąga takie sukcesy? Znam tylko jedną odpowiedź na to pytanie za którą dostałbym po głowie od nich obu: Oni się po prostu kochają!

Największy uśmiech podczas je przemowy miała chyba Angela – jej przyjaciółka która od lat kibicuje tej dwójce
Boże jak ona ślicznie o Nim mówiła. W to co mówiła włożyła swoje całe serce. Jakkolwiek mówią o niej, że jest zimna, nieczuła ja wiem, że to nieprawda, że pod tą maską kryje się wrażliwe i kochające serce. Kochające Bootha. Od początku to wiedziałam. Widziałam jak na nią patrzy kiedy ona nie widzi i tak samo ona kiedy nie widzi on. Te spojrzenia, małe, pozornie nic nie znaczące gesty. Wszystko to składało się na ich uczucie. Może nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Bo jak inaczej można powiedzieć o tym co jest między nimi. Pamiętam jak dziś kiedy porwali Brennan o mało nie rozniósł instytutu. Mimo tego, że wówczas był z Cam. O mało nie oszalał. Pamiętam ten wzrok. Tak może cierpieć tylko ktoś, kto kocha. Ile bólu sprawiło mu aresztowanie jej ojca. A ona? Niejednokrotnie „naginała” swoje przekonania dla niego. Są dla siebie stworzeni i nic tego nie zmieni. Jak w końcu to do nich nie dotrze to ja się z nimi rozmówię. O wróciła Cam
- A nasze gołąbki?
- Odfrunęły – powiedziała Cam
- Wyszli? - zapytali zdziwieni
- Tak, szatniarz powiedział, że jakieś 15 minut temu.
- Nie ma jak zmyć się z własnego przyjęcia urodzinowego – powiedział Jack – wystawili nas
- Wygląda na to, że nie jesteśmy im potrzebni do szczęścia – powiedziała Cam
- A czy kiedykolwiek byliśmy – powiedziała Angela a reszta roześmiała się wesoło i wróciła do zabawy.

Spacerowali pustymi ulicami Waszyngtonu. Powoli zmierzali do jej mieszkania. Jako Gentlemen zawsze ją odprowadzał lub odwoził do domu. Niby zwykły spacer a jednak coś się zmieniło. Dla okazania mu wsparcia już na początku wsunęła swoją dłoń w jego silną męską dłoń. I tak zostało.
Zrobiłam to. Trzymam jego silną dłoń a on nie protestuje. Już wiem, już zrozumiałam kim on dla mnie jest. Może to dziwnie zabrzmi ale podziękowania należą się Jaredowi. Jego pocałunek mi to uświadomił. Nie mogę powiedzieć był przystojnym facetem. Miał wszystko co powinien mieć 100% mężczyzna. Kiedy mnie pocałował powinnam oddać mu ten pocałunek. A jednak nie smakował tak jak... właśnie jak tamten pocałunek po jemiołą. To była cała kaskada fajerwerków i motyli w brzuchu o których opowiadałam mi Angela. Myślałam, że to coś nowego co będę czuła za każdym razem kiedy ktoś mnie pocałuje. Teraz już wiem, ze to będzie się działo tylko wówczas kiedy będzie mnie całował mój partner, przyjaciel i kto wie kim jeszcze dla mnie będzie... - uśmiechnęła się sama do siebie. Zresztą im nie potrzebne były słowa żeby dobrze czuć się w swoim towarzystwie. Kobieta zerkała z ukosa na idącego obok niej mężczyznę. Wiele by dała żeby poznać jego myśli...

Gdyby wiedziała ile dla mnie znaczy jej dłoń w mojej. Gdyby wiedziała pewnie by uciekła gdzie pieprz rośnie. A tak przy okazji pewnie bym się w końcu dowiedział gdzie rośnie. Ona zawsze bierze wszytko dosłownie i pewnie powiedziałaby że to za daleko. Boję się odezwać żeby nie zepsuć tej magicznej chwili. Tak ona jest magiczna. Bo jak inaczej można to nazwać? Jak dobrze czuć ciepło jej dłoni, jest taka delikatna i krucha. Tak jak ona cała; delikatna i krucha. Tak bardzo ją kocham. Ale jak jej to powiedzieć? Jak wyrazić swoją miłość, żeby jej nie zrazić. To co dzisiaj powiedziała dało mi pewną odwagę. To i świadomość, że jak nic nie zrobi ktoś inny w końcu zdobędzie jej serce. O mały włos a zrobiłby to mój własny brat. Nie mogę do tego dopuścić

Przystanął a wraz z nim ona. Obrócił ją twarzą do siebie. Nie wiedział jak to powiedzieć
- Nie chcę Cię stracić Temprence – powiedział cicho
- Nie stracisz mnie, nigdy – odpowiedziała równie cicho
- Nie wiele brakowało a byłabyś teraz z moim bratem
- Nie byłabym
- Znam mojego brata, nie popuściłby tak łatwo
- Ale znasz mnie i wiesz, że mnie nikt do niczego nie zmusi
- Wiem
- Nie poszłabym z nim nigdzie Booth – powiedziała prawie szeptem tak, że ledwie ją słyszał – nie poszłabym z nim tak samo jak nigdzie nie mogłam popłynąć z Sullym, Booth
- Mów jeszcze chcę tego słuchać – powiedział przybliżając swoją twarz do jej
- Nie poszłabym z nim i nie popłynęłam z Sullym bo żaden z nich – nie wiedziała jak to powiedzieć zachęcił ją prawie dotykając jej usta swoimi – bo żaden z nich nie jest Tobą. Tylko z Tobą Booth mogę zrobić wszystko... - zamknął jej usta pocałunkiem. Słodkim, delikatnym, pełnym obietnic. Oddała mu się całkowicie i bez reszty. To było ich przeznaczenie...

izalys

czekam na kolejne:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

super. ja chce wiecej onepartow i nowego opka rowniez!