PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78078
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Twórczość własna

ocenił(a) serial na 10

Witajcie!
Z racji nie dziłającego tematu pt. Zakończenie5 wrzucę tutaj moją twórczość własną. Zachęcam do zcytania moich wypocin i szczerych komentarzy.
A, że ja lubię romantyczność i rodzinność moje opowiadania będą właśnie w tym stylu.
Życzę miłego czytania

Nionia

Rewelacyjne :) zarówno to opko jak i poprzednie a także każde inne(wszystkie śledzę z zapartym tchem..)...Serdecznie pozdrawiam i życzę weny na następne Twoje opowieści

ocenił(a) serial na 10
zmijex

Ekstra onepart. Czekam na dalsza twoja twórczośćŁ=

_nn_

to zakaczenie hmmm... takie no nie wiem... poprostu rewelacyjne !!! ja chce wiecej takich ; podobnych onepartow ;) zycze przyplywu weny tworczej xD pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 10
izalys

KIEDY BOOTH POZNAŁ BRENNAN

Rok 1998

Młoda, dwudziestokilkuletnia kobieta zmierzała prosto do biura dyrektora Goodmana. Została zaproszona na rozmowę w sprawie jej podania o przyznanie stypendium naukowego. Nie za wiele się spodziewała, to któreś z kolei podanie. Ale kto zechce 23 – letnią absolwentkę. Co prawda miała już dwa doktoraty. Ale w tym świadku to się nie liczyło. Może to po części jej wina. Nie umiała przybrać pokornej postawy. Była świadoma swojej inteligencji. Wiedziała, że to nie przysporzy jej przyjaciół ale nie miała najmniejszego zamiaru się przed kimś korzyć. Zapukała pewnie do drzwi, usłyszała „proszę” i weszła z wysoko podniesioną głową.
- Dzień dobry dr Temprence Brennan – przedstawiła się podając rękę postawnemu, czarnoskóremu mężczyźnie.
- Witam dr Goodman – odwzajemnił jej uścisk. Zlustrował ją wzrokiem. I nie pod względem urody, której jej nie brakowało, ale imponowała mu pewnością siebie. Jak na swoje 23 lata osiągnęła już wiele. Dwa doktoraty, no, no – proszę usiąść – usiadła naprzeciw niego i już słyszała w głowie jego słowa „Jest mi bardzo przykro ale jest pani za młoda i za ładna na to stanowisko” - proszę mi o sobie opowiedzieć
- Mam 23 lata. Ukończyłam uniwersytet... - zaczęła
- To mogę wyczytać w pani CV. Chcę wiedzieć coś czego nie mogę tam przeczytać – powiedział
- Nie sądzę, żeby Pana to interesowało. Nie mam nic więcej do dania. W pracy powinny się liczyć tylko moje kwalifikację a nie moja przeszłość – powiedziała wstając
- Dr Brennan proszę usiąść – ma charakterek, myślał – nie obchodzi mnie pani przeszłość. Chcę wiedzieć co panią interesuje itd. - usiadła
- Przepraszam za wybuch ale nie cierpię pytań o moją przeszłość. Bo według większości to, że byłam dzieckiem na wychowanie dyskryminuje mnie
- A co to ma do pani kwalifikacji
- W zasadzie to chyba nic. No dobrze, więc nie mam praktycznie żadnych zainteresowań poza tym z czym chcę pracować. No i amatorsko piszę książki. Ostatnio wysłałam rękopis do wydawcy ale nie odpowiedział
- Rozumiem. Proszę mi powiedzieć dlaczego antropologia?
- Bo lubię pracę z kośćmi
- Przyjmuję do wiadomości. Więc dam pani szansę. Proszę ją wykorzystać bo drugiej ode mnie pani nie dostanie dr Brennan – powiedział. W tym momencie na jej twarzy po raz pierwszy pojawił się nieśmiały uśmiech.
- Dziękuję – odpowiedziała – nie pożałuje Pan, że mnie zatrudnił – i z powrotem przybrała w pełni profesjonalny wyraz twarzy.
- W takim razie zapraszam w poniedziałek o 9 pozna pani resztę zespołu – wstał dając znak, że rozmowa zakończona
- Do widzenia – odpowiedziała i wyszła. Popatrzył za wychodzącą, nową panią antropolog. Będzie dobra w tym fachu, będzie najlepsza – pomyślał – przyjdzie na nią czas

Przedwczoraj wrócił ze swojej jednostki wojskowej. Poprawka byłej jednostki, już tam nie służę. Skończyłem z tym. Teraz czas naprawić to co robiłem przez te wszystkie lata. Poszedł na rozmowę wstępną do Quantico. Koledzy mu opowiadali, że wielu, zwłaszcza ci którzy byli najlepsi, zgłaszali się do FBI i zostawali przyjęci. Wszedł do pokoju w którym odbywała się rekrutacja.
- Dzień dobry – powiedział wchodząc – Seeley Booth – przedstawił się podając rękę.
- Dzień dobry – odwzajemnił uścisk starszy pan, chyba ktoś ważny – proszę usiąść. Mamy mało czasu więc przejdę od razu do rzeczy
- Słucham – powiedział niezrażony
- Dlaczego FBI?
- Bo chcę – odpowiedział po prostu
- Chcieć nie zawsze znaczy móc
- Ale nie zaszkodzi spróbować
- Tak. Nie zaszkodzi. No dobrze dlaczego w takim razie pan chce
- Byłem snajperem. Nie jestem do końca z tego dumny
- Nie był pan dumny ze służby dla kraju?
- Służyć krajowi to zaszczyt. Wykonywałem swoje zadania z całkowitym oddaniem. Ale nie chcę więcej zabijać. Chcę teraz przynajmniej tylu ludzi aresztować ilu zabiłem
- Chce Pan? Jeszcze pan nie jest agentem a już pan mówi, że chce
- Tak chce. Wierzę, że moje doświadczenie i umiejętności będą moim atutem jako agenta
- Jest pan pewny siebie
- Tak jest sir
- Jest pan ciekawą postacią sierżancie Booth
- W stanie spoczynku.
- Tak. Więc powiem to tak. Proszę przyjść na szkolenie w poniedziałek zobaczymy czy pan się nadaje
- Dziękuję – wstał uścisnął wyciągnięta dłoń, pożegnał się i wyszedł.
W poniedziałek pojawił się w ośrodku szkoleniowym, zdeterminowany żeby zostać agentem specjalny i to najlepszym...

Mam nadzieję, że się spodoba

izalys

zapowiada się ciekawie:) czekam na rozwój akcji:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Fajnie przedstawiłaś początek Seleya i Temp:) Czekam na kolejne zdarzenia:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Część 2

Lata 1998 – 2005

Instytut Jeffersionian
Młoda, ambitna i bardzo trudna we współpracy, dr antropologii sądowej Temprence Brennan szybko wdrażała się w swoje obowiązki. W pracy nie miała zwyczaju nawiązywać przyjaźni. Nie lubiła spoufalania. Mimo swojego trudnego charakteru zyskała sympatię współpracowników. Z początku pracował z nią tylko etnolog Jack Hodgins specjalista od robaków, owadów, szlamu i brudu. Na podstawie jednego robaczka czy pyłu potrafił określić czas zgonu i w przybliżeniu a nawet czasami dokładnie miejsce śmierci. Dr Brennan swoja sumiennością i praktycznie nieomylnością zyskała sympatię a wręcz autorytet. W 2001 roku do tej dwójki dołączyła, na prośbę dr Brennan, rysowniczka – artystka Angela Montenegro. Młoda, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna wniosła bardzo wiele do tej dwójki. Jednak przede wszystkim chyba do życia etnologa. Angela za wszelką cenę chciała „uczłowieczyć”, jak zwykła mówić, Brennan. Szło to dość opornie, żeby nie powiedzieć, że wcale nie szło. Dr Brennan w oczach dr Goodmana zyskiwała z każdym dniem. 2003 zaufał jej zupełnie powierzając pod opiekę doktoranta. Kandydatów zgłosiło się mnóstwo. Po opublikowaniu pierwszej książki „Hodowla kości”, która przyniosła, oprócz dość dużych pieniędzy, wielką sławę. Każdy chciał zostać doktorantem sławnej pani antropolog. Wielu się zgłosiło na rozmowy. Większość z nich bardzo irytowała dr Brennan, jedni zbyt gadatliwi inni zachowywali się jakby wszystko już wiedzieli a doktorat to tylko formalność. Brennan przeżyła koszmarny tydzień słuchając tych „kandydatów”. Koszmar! W zasadzie spodobał się jej tylko jeden kandydat. Co prawda był trochę nieśmiały ale miał w sobie to coś.
"Drogi Panie Addy...
To przyjemność dla mnie zaoferować Ci stanowisko mojego stażysty w antropologi sądowej. Wybrałam Cię z setek kandydatów z powodu Twojej wiedzy, Twojego pragnienia do nauki i ponieważ myślę, że znajdziesz tu dom."
W taki sposób Zack Addy dołączył do zespołu. Teraz było ich czworo: dr Temprence Brennan, dr Jack Hodgins, Angela Montenegro i Zack Addy. Mieszanka wybuchowa ale zespół w pełni kompletny, osiągał sukcesy praktycznie od początku swojego istnienia. Przeważnie dostawali szczątki w stanie kompletnego rozkładu gdzie zwykła identyfikacja i badanie patologa nie pomagały.
Pewnego, pięknego i słonecznego dnia dr Brennan została wezwana do gabinetu swojego szefa dr Goodmana...

Główna siedziba FBI – Waszyngton
Pierwszy dzień pracy młodego agenta a w zasadzie stażysty rozpoczął się dość niefortunnie. Wszedł pełen zapału i wigoru do biura. Zapukał do drzwi swojego szefa dyrektora Cullena. Myślał, że od razu będzie robił to co chciał. I tu spotkała go przykra niespodzianka. Na dzień dobry w FBI został „przydzielony” do podawania kawy i przekładania sterty papierów. Zawód – tylko tyle mógł powiedzieć podsumowując pierwszy dzień swojej pracy w FBI. Chciał łapać przestępców a posadzili go do przekładania papierów i parzenia kawy. Po tygodniu miał tego serdecznie dość! Powoli, bardzo powoli trwało przekonywanie swoich przełożonych o wym, że może być pełnowartościowym i dobrym współpracownikiem. Nie chcieli albo bali się mu zaufać. Prawie trzy lata zajęło mu przekonanie ich o tym, że może coś wnieś do śledztw. W życiu prywatnym też przechodził ciężkie chwile. Romans w którym właśnie trwał przechodził kryzys. Rebecca zaczęła go unikać. A kiedy już udało mu się z nią „porozmawiać” okazało się, że mają „problem” bo ona chyba jest w ciąży. Wściekł się, przecież nie planował jeszcze ojcostwa. Zimnym głosem poinformował ją, że powinni się upewnić. Czekając na wynik domowego testu trochę się uspokoił. Przecież dziecko nie stworzyło się samo. On też tam był. Zanim na teście pojawiły się dwie kreski, oświadczył się jej. Odrzuciła go! Nie chciała jego litości. Przecież na samym początku znajomości ustalili zasady swojego związku w którym o ślubie nie było mowy. 8 miesięcy później na świat przyszedł Parker. Pozwoliła mu nawet nadać imię synkowi. To on stał się teraz centrum jego świata. Wszystko co robił, robił z myślą o nim. Chciał być lepszym ojcem niż jego własny. Właśnie jego ojciec... no cóż może to pozostawimy bez komentarza. Bo jak można komentować zachowanie kata i tyrana? W ogóle jego życie rodzinne ograniczało się do syna. Uwielbiał go zresztą ze wzajemnością. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok jego pozycja w FBI ulegała zmianie. Przeszedł wszystkie szczeble od stażysty przez młodszego agenta, agenta do agenta specjalnego. Właśnie w dniu którym otrzymał tytuł agenta specjalnego został wezwany przez swojego przełożonego na rozmowę...

ocenił(a) serial na 10
izalys

Pewnie teraz Brennam i Booth się poznają i zaczną razem pracować. Czekam na ciąg dalszy:)

_nn_

super!!! juz sie nie moge doczekac pierwszego dnia wspolpracy dr.Brennan z agenten Boothem xD z niecierpliwoscia czekam na cd ;)

mara625

i ja gdzie on jest???
bo ja czekam!!!

ocenił(a) serial na 10
izalys


Część 3

Rok 2005
Instytut Jeffersonian
Zapukała do drzwi swojego szefa, usłyszała stłumione przez drzwi „proszę” i weszła.
- O dr Brennan proszę usiąść – wskazał jej krzesło. Usiadła
- Czy coś się stało? - zapytała
- Nie wiem czy się stało. Dostaliśmy propozycję z tych nie do odrzucenia.
- My? Jaką?
- Federalne Biuro śledcze zwróciło się do nas z propozycją współpracy
- Przecież współpracujemy z nimi kiedy nie dają sobie rady
- Tak od czasu do czasu. Teraz proponują nam stałą współpracę.
- Tzn, że będziemy...
- Tak będziemy pomagać w śledztwach
- Nie podoba mi się to. Będą się szarogęsić po instytucie i wydawać rozkazy
- To ma byś partnerska współpraca
- W ich mniemaniu partnerstwo polega na dostarczeniu gotowych odpowiedzi
- Obiecali nam przysłać jednego agenta który będzie z nami współpracował.
- Już widzę ale chyba nie mam wyjścia
- Nie, nie ma pani. Jeżeli nie przystaniemy na współpracę możemy w przyszłym roku dostać mniejsze dotację rządowe. Wszędzie obcinają a jak będziemy współpracować z FBI będziemy mieć asa w rękawie
- A po co nam karty? - dr Goodman wzniósł tylko oczy do nieba i pokiwał nieznacznie głową
- Tzn, że będziemy mogli negocjować
- Nie mam wyjścia tak? - Goodman pokiwał twierdząco głową – w takim razie czekam na tego agenta – powiedziała wychodząc
W jej gabinecie czekała reszta ekipy. Wiedzieli, że została wezwana w ważnej sprawie. Weszła do gabinetu
- I jak? - zapytali
- Mamy współpracować z FBI
- Przecież współpracujemy
- Teraz będzie to stała współpraca z jednym agentem
- Agent FBI? - zapytała Angela – gorąco
- Angela ten człowiek będzie się tu szarogęsił będzie wydawał rozkazy oczekiwał gotowego rozwiązania a jak je dostanie i tak wszystkie zasługi przypisze sobie – była nieźle wkurzona
- Nie będzie tak źle. Może będzie z niego niezłe ciacho – rozmarzyła się artystka
- Angela – przerwała jej Brennan
- No wiesz, agenci FBI to przeważnie mięśniaki z przystojną twarzą i cudownymi oczami
- Angela! - teraz zaprotestowała reszta
- W każdym bądź razie mamy być dla niego mili i pomocni – powiedziała zrezygnowana – inaczej dostaniemy mniej rządowych pieniędzy
- Więc teraz rząd chce położyć łapy na instytucie? Widziałem – powiedział Hodgins
- Jack! Nie ważne mamy być po prostu - szukała odpowiedniego słowa – pomocni
Choć sama zastanawiała się jak zniesie obecność obcego w swoim laboratorium. Nie cierpiała jak ktoś patrzył jej przez ramię. I nawet cudowne oczy agenta, o ile takie ma, tego nie zmienią.

Siedziba FBI
Drzwi do gabinetu dyrektora Cullena były otwarte stanął w drzwiach i czekał na dalsze zaproszenie.
- Proszę wejść agencie Booth – powiedział, Booth wszedł – i zamknąć za sobą drzwi – Booth wszedł, zamknął drzwi i stanął naprzeciw szefa ten wskazał mu krzesło sugerując żeby usiadł – Od dzisiaj jest pan agentem specjalnym
- Tak jest sir – odpowiedział nie miał pojęcia w jakim kierunku zmierza ta rozmowa ale był dumny ze swojego osiągnięcia. 7 długich lat zajęło mu dojście do miejsca w którym jest teraz. Jako agent specjalny otrzymał też własne biuro. Małe bo małe ale własne z zamykanymi drzwiami, biurkiem, krzesłem komputerem i stosem akt. Nie ważne jakie ale było jego własne. Tak w dzisiejszym dniu mógł poczuć się dumny. I tak właśnie się czuł.
- Więc jako pana szef mam obowiązek przydzielić pana do działu którym będzie się pan zajmował
- Tak
- Więc od poniedziałku rozpoczynamy współpracę z Instytutem Jeffersona. Do tej pory od czasu do czasu identyfikowali dla nas ofiary. Teraz będzie to stała współpraca a pan będzie naszym łącznikiem.
- Ja – o nie pomyślał – ale ja nie mam doświadczenia z naukowcami
- Podobno szybko się pan uczy. To już postanowione. Zgłosi się pan do nich w poniedziałek. Proszę się skontaktować z dr Temprence Brennan
- Kto to?
- Dr antropologii sądowej. Jej szef zapewniał, że jest najlepsza. Poza tym jest pisarką – wyciągnął książkę i podał ją agentowi – może pan przeczyta zanim się z nią spotka – zabrał książkę i opuścił gabinet szefa.
No pięknie. Miały być zabójstwa, narkotyki spiski a wylądowałem w spółce z zezulcami. O Boże. Ciekawe co to za babsztyl. Pewnie pani pod 50 lekko, no bo dwa doktoraty to musi to trochę trwać, „puszysta” w grubych jak spodki od butelek okularach – wzdrygnął się – świetnie. To ma być ta oszałamiająca kariera? Z babą która pewnie wszystkie rozumy postradała. Czym ja sobie na to zasłużyłem?

izalys

"Pewnie pani pod 50 lekko, no bo dwa doktoraty to musi to trochę trwać, „puszysta” w grubych jak spodki od butelek okularach – wzdrygnął się – świetnie." Z opisem trafilaś w 10:p
czekam na cdk:)

Inesita84

nie no poprostu super opis pani antropolog xD ;) rewelacja... :) a to sie agencik zdziwi xD czekam na cd :P

ocenił(a) serial na 10
izalys


Część 4

W poniedziałkowy ranek, dr Temprence Brennan pracowała nad identyfikacją ofiar I wojny światowej, jednej z wielu jakie są w instytucie do identyfikacji. Kiedy usłyszała otwierające się drzwi do jej laboratorium. Nie miała zwyczaju odwracać się i sprawdzać. Skoro ochrona tego kogoś wpuściła to pewnie ktoś znajomy. Na członków jej ekipy było zbyt wcześniej. Dalej pracowała ignorując zupełnie przybysza. No może nie zupełnie tylko do momentu w którym nieznajomy zaczął wchodzić na platformę. A ta wydała przeraźliwy dźwięk. Co za palant nie przeciągnął karty przez czytnik – myślała. Odwróciła głowę i zobaczyła obcego mężczyznę trzymającego się za uszy.
- Tak się dzieje jak ktoś nieupoważniony próbuje wejść do laboratorium – przekrzyczała piszczące urządzenie i przeciągnęła kartę przez czytnik – kim pan jest i co pan tu robi zapytała przyglądając się obcemu. Zlustrowała go z góry na dół. Niezły – pomyślała – czarny garnitur średniej klasy, wypastowane buty, biała koszula czerwony krawat, poprawka wściekle czerwony krawat, przystojna twarz. Ostre, typowe męskie rysy. Mocno zarysowana szczęka. Usta hmm może ciut za długie. Nos kiedyś chyba złamany. Oczy, oczy koloru gorzkiej czekolady, duże takie jakie lubiła. Krótko przystrzyżone, zaczesane na bok włosy i ciut za dużo żelu. Całość niczego sobie – powiedziała
- I jak wypadłem – zapytał w pewnym momencie. Zauważył, że mu się przygląda był świadom tego jak działa na kobiety, nie żeby był próżny ale wiedział, że ma w sobie coś co kobietom się podoba. I tej ślicznej buzi też. Co ona tu robi w takim miejscu? Pewnie jakaś studentka. Na oko 23 – 24 lata. Zgrabna figura, ładna buzia i te oczy. Duże szaro – zielone tylko dlaczego takie puste i zimne? Oj jakby jeszcze ściągnęła ten uniform mógłby zobaczyć jej świetną figurę, jej biodra i bardzo kształtne piersi takie jakie lubił nie za duże i nie za małe w sam raz w jego męską dłoń. Ej stary jeszcze jej nie znasz a takie wizje masz w głowie nie dobrze z Tobą. Przecież masz Tessę. Masz zasadę jedna i nie zdradzasz jej – mówił w duchu do siebie – ale popatrzeć zawsze można.
- A ja jak wypadłam – powiedziała niczym nie skrępowana. Zauważyła jak ją lustruje i gdzie zatrzymał się jego wzrok. Popatrzyła na niego wiedziała, że jest piękna kobietą ale nie cierpiała facetów którzy widzieli w niej tylko ładną buzie i ciało które można wykorzystać. Ale tu stało się coś czego się chyba nie spodziewała. Ten facet, kiedy zauważyła jak jej się przygląda, on się zaczerwienił. O mały włos nie wybuchła śmiechem. Facet, na oko trzydziestokilkuletni, czerwiący się to niesamowity widok.
- Z antropologicznego punktu widzenia pociąg fizyczny to nic złego więc nie wiem dlaczego pana to peszy – powiedziała niczym nie zrażona. Jeszcze bardziej, o ile to możliwe, się zaczerwienił – więc jak? - ej chłopie – myślał sobie – przecież nie pozwolisz żeby jakaś uczennica cię zbeształa
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie – odgryzł się.
- No dobrze może mi pan powie kim pan jest i co pan tu robi?
- Nazywam się Seeley Booth jestem agentem specjalnym – powiedział z dumą
- I co w związku z tym – powiedziała znowu go wyprzedza o krok. Cholera co to za kobieta musi być zawsze na górze?. A więc to jest ten agent z którym mamy współpracować. Jakby to powiedziała Angela niezłe ciacho. Ale jego maniery pozostawiają wiele do życzenia. Nadęty dupek, który ma jeszcze bardziej rozdęte ego. Oceniła go po postawie jaką przyjął względem niej.
- Szukam niejakiej dr Temprence Brennan antropologa sądowego – powiedział – możesz mnie do niej zaprowadzić albo powiedzieć jej, że już jestem? - powiedział niczego nieświadomy – jaka ona jest? Bardzo stara? Czytałem jej książkę co za czubek pisze o kościach. Będę ją nazywał Bones tylko jej nie mów ok? - no to się doigrał – a ty tutaj na praktykach? - wściekła ściągnęła rękawiczki, rzuciła do kosza na odpadki i zeszła z platformy kierując się prosto do swojego biura. Furia aż kipiała z niej. Co za nadęty dupek już ja mu pokażę! Weszła do swojego biura szedł za nią przekonany, że właśnie do niej go kieruje. Wszedł do biura gdzie na drzwiach pisało „Dr antropologii sądowej Temprence Brennan”. Sięgnęła na półkę wzięła książkę do ręki i podała mu
- Chyba pan jednak kiepsko czytał książkę. A bynajmniej nie doszedł do końca. Choć ja zaczynam od przeczytania streszczenia na tylnej okładce. Widzę, że jednak w FBI tego nie nauczyli. Podała mu książkę. Wziął ją do ręki na tylnej okładce było zdjęcie autorki. Kiedy je zobaczył zrobiło mu się na przemian zimno i gorąco. Czerwieniał i bladł na przemian. Ale gafa! Dałem plamę jak to teraz odkręcić – dr Goodman mówił, że przyślą jakiegoś dobrego agenta do współpracy z nami. A przysłali imbecyla. Świetnie. A i niech pan nie myśli, że będziemy odwalać za pana robotę.
- Dr Brennan – zaczął – pani po prostu nie wygląda na kobietę która ma dwa doktoraty
- Bo co? Bo mam ładną buzię i figurę. A według pana standardów taka osoba powinna mieć ptasi móżdżek? Może pan ma takie – szukała odpowiedniego słowa – przyjaciółki. Ale zapewniam pana, że to ja we własnej osobie. A teraz pan wybaczy, mam prac ę do wykonania w przeciwieństwie do pana za mnie nikt tego nie zrobi – i wyszła.
Świetnie pomyślał. To będzie cudowna współpraca. Muszę jakoś ją udobruchać bo szef mi głowę urwie i wtedy będzie to koniec mojej kariery. Poszedł za nią.
- Bones nie obrażaj się, przecież każdy może się pomyli, zaczekaj, gdzie idziesz?
- Nie nazywaj mnie Bones – zatrzymała się i wysyczała ze złością do niego – idę do dr Goodman powiedzieć, że nasza współpraca jest niemożliwa! - i ruszyła przed siebie. Popatrzył na nią. Nie może do tego dopuścić!
- Zaczekaj, proszę! - wołał biegnąc za nią

izalys

super sie zaczelo... hmmm.., ciekawe ;) czy ja :udobrucha xD i jeszcze to "Bones nie obrażaj się (...) - Nie nazywaj mnie Bones"!! :) czekam na kolejna czesc ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Izalys super nowe opko. czekam na cdk i pikantne szczegoly ich wspołpracy.

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Świetne opko.Ciekawe czy Boothowi uda się udobruchać bones. Czekam na ciąg dalszy:)

_nn_

mam nadzieje, że jak wrócę cdk będzie??
sweet, czekam na cdk:)
pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
izalys


Część 5

Szła szybko do gabinetu szefa. Ta współpraca jest niemożliwa! Jak można wytrzymać z takim dupkiem dłużej niż 10 minut. Ba! 10 minut? Nie! 10 sekund!
Szedł za nią próbując ją zatrzymać.
- Zaczekaj, proszę! No nie bądź taka – próbował. Przystanęła nagle
- Nie bądź jak?! - kipiała złością. Jak on śmiał ją oceniać!
- Tak obrażalska
- Ja jestem obrażalska? - ruszyła dalej. To nie będzie łatwe – myślał – ona jakaś dziwna jest. Tylko Booth nie mów jej tego.
Weszła z impetem do biura szefa
- Dr Goodman – zaczęła. Jaj szef siedział za biurkiem tyle, że nie sam. W pomieszczeniu był jeszcze jeden mężczyzna. Tego się nie spodziewała ale była zbyt wzburzona żeby przestać – nie będę pracować z tym neandertalczykiem. To dupek pozbawiony dobrych manier! - jej szef był w szoku.
- Dr Brennan, proszę się uspokoić i powiedzieć co się stało
- Co się stało? Mieli przysłać podobno najlepszego agenta. A przysłali jakiegoś gogusia który potrafi tylko kpić i wyśmiewać się z innych
- Dr Brennan – odezwał się drugi mężczyzna – agent Booth jest dobry w tym co robi – w tym momencie wszedł wspomniany agent
- Tak rzeczywiście jest dobry w wyśmiewaniu. Potrafi coś jeszcze poza tym?
- Dr Brennan przedstawiam pani dyrektora Cullena on jest szefem FBI
- Gratuluje podwładnych – powiedziała ze złością – jak wszyscy u was są tacy a on jest najlepszy to wcale mnie nie dziwi, że potrzebujecie naszej pomocy. Ale ode mnie jej nie uzyskacie – wyszła mijając zdębiałego Bootha w drzwiach
- Booth – zwrócił się do niego Cullen – to jest dr Goodman dyrektor instytutu. I do cholery czym zdążyłeś panią doktor tak zdenerwować?
- Dzień dobry – podał rękę Goodmanowi – po prostu jej nie poznałem i wziąłem ją za studentkę
- Przecież dałem Ci jej książkę
- Tak przeczytałem nawet ale na zdjęcie na okładce nie zwróciłem uwagi – przyznał
- Szczerze wątpię w to, że to ją tak rozzłościło. Owszem zna swoją wartość ale nie obraża się o to, że ktoś jej nie rozpoznał. Musi być coś jeszcze
- Nie wiem co by to miało być – odparł mało niewinnie agent.
- Nie ważne co zrobiłeś Booth – powiedział Cullen – masz ją przeprosić. Znaleźli w lesie, pod stertą liści szczątki. To wasza sprawa – podał mu teczkę – nie obchodzi mnie jak to zrobisz
- Tak jest sir – powiedział i wyszedł. Cholera przez nią stracę szansę nie dopuszczę do tego. Skierował się w drogę powrotną do jej laboratorium
- Dr Brennan – powiedział wchodząc do jej biura. Siedziała za biurkiem – mamy sprawę – nie odwróciła się do niego. Ale zauważył, że to ją zaciekawiło bo przestała pisać po klawiaturze – szczątki pod sterta liści w lesie – zachęcał dalej odwróciła się do niego z zaciętą miną i wówczas on posłał jej jeden ze swoich sławetnych uśmiechów, który u kobiet powodował przyspieszone bicie serca. Ale na nią najwidoczniej nie działa – pomyślał – nawet nie drgnęła. Oj gdyby on wiedział jaką siłą woli powstrzymała się, żeby się nie uśmiechnąć. Działał też na nią ale togo nie chciała dać znać po sobie.
- I co w związku z tym? - zapytała z kamienną twarzą
- Jedziemy na miejsce zbrodni? - zapytał szczerząc zęby w uśmiechu.
- Przecież jest pan najlepszy po co ja panu – a już myślał, że coś osiągnął. To będzie koszmar
- Bo jestem
- I do tego skromny – wtrąciła się złośliwie. Zniósł to z godnością pamiętając słowa szefa
- Ale kości to nie moja działka
- O to coś nowego. Jak pańskie ego agencie specjalny zniosło takie upokorzenie?
- Niech mnie pani posłucha. Czy to się pani podoba czy nie ja tu jestem i mamy razem pracować. Im szybciej to załatwimy tym szybciej będziemy mieć siebie z głowy – wytrzymał jej wzrok – to jak jedziemy?
W tym momencie do jej gabinetu weszła Angela
- Hej słodziutka – zaczęła ale przerwała widząc Bootha – o widzę, że masz gościa. Cześć jestem Angela – podała mu rękę
- Agent specjalny Seeley Booth
- FBI. Hmmm
- Angela porozmawiamy potem. Właśnie jedziemy na miejsce zbrodni – powiedziała zabierając torbę - powiedz Hodginsowi, że przywiozę mu próbki. Jest już Zack?
- Tak
- Powiedz mu żeby się zbierał jedzie z nami. Czekamy... gdzie zaparkowałeś?
- Hej nie było mowy o innych w terenie
- On jest moim doktorantem i jest tu od tego żeby się uczyć. Więc albo go zabieramy albo ja też nie jadę – powiedziała hardo
- Ok – powiedział zrezygnowany – zaczekamy na niego pod główny wejściem

izalys

robi sie coraz ciekawiej:) ale iskrzy:)
czekam na cdk:)

izalys

Już nie mogę się doczekać cdk... xD
Część jak zwykle świetna... :)

Natusia94

hmmm... ale ostro !!! xD czekam na cd ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Ciekawe jak potoczą się losy Brennam i Bootha. Czekam na nexta:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

Część 6

Dojechali na miejsce w ekspresowym tempie i całkowitym milczeniu. Na miejscu pod stertą liści, które w międzyczasie zdążyli rozgarnąć ludzie z FBI były szczątki w stanie całkowitego rozkładu, zostały praktycznie same kości. Patrzyła na to ze wściekłością w oczach. Booth zastanawiał się co się jej stało. Przecież nic nie powiedział
- Czy w FBI pracują same imbecyle?! - była wściekła do granic możliwości wykrzyczała to im dość głośno. Cała ekipa FBI obróciła się w jej stronę – każdy początkujący technik wie, że nie niszczy się dowodów! - powiedziała wściekła
- Bones nie denerwuj się tak – powiedział używając głośno jej przezwiska
- Nie mów do mnie Bones. Jak mam się nie denerwować? Zniszczyli próbki
- Przecież nic nie zrobili
- Jak to nie? Odgarnęli liście! Liście w których mogły być ważne informacje! Gdzie mam ich teraz szukać?
- Spokojnie – próbował załagodzić sytuacje. W duchu przyznał jej racje. Ale głośno tego nigdy nie zrobi. Nie da jej tej satysfakcji – na pewno pobrali odpowiednie próbki. Prawda? - zapytał swoich kolegów. Popatrzyli na niego jak na faceta z innej planety.
- Nikt nam tego nie powiedział – tym razem to on prawie wyszedł z siebie. Co to za ekipa? Sami nowicjusze? Z kim przyszło mi pracować?
Bones z Zackiem zabrała się za zbieranie próbek z tego co nie zdążyli zniszczyć ludzie FBI. Potem przystąpiła do oględzin
- Co tam mamy – zapytał widząc jak się jej przygląda. Pilnował się żeby nie mówić do niej Bones
- Z kształtu miednicy wynika, że to kobieta. Afroamerykanka, młoda brak zębów mądrości sugeruje osobę między 15 a 18 rokiem życia. Ok 155 cm wzrostu. Nie dawno miała złamaną nogę – wskazała na kość piszczelową – jakieś 3 miesiące przed śmiercią. Zginęła najprawdopodobniej 3 tygodnie temu. Hodgins będzie mógł ustalić dokładniejszą datę po zbadaniu robaków
- Robaków? - zapytał zdziwiony. To jakieś dziwolongi
- Tak. Dobra możecie to zabrać wszystko do instytutu – powiedziała – resztę ustalę na miejscu
- Ok słyszeliście co pani doktor powiedziała – zwrócił się do techników FBI
- A i agencie Booth powinien pan ich wysłać na podstawowe szkolenie. Bo to co tu zrobili to nawet moi studenci wiedzą, że tak się nie robi.
Przyjął to z pokorą, wiedział, że mówi prawdę. Niestety... ale tego głośno nie powie woli nic nie powiedzieć.
Pojechali do instytutu. Zack od razu zabrał się za oczyszczanie kości, zaniosła Jackowi próbki do zbadania.
- Nie musisz tu siedzieć – powiedziała do agenta – dam ci znać co ustalimy
- Ok – powiedział zostawiając jej swoją wizytówkę.
Po oczyszczeniu kości Angela wzięła czaszkę do odtworzenia twarzy. Wieczorem mieli gotową twarz. Ustaliła też narzędzie zbrodni – zwykły tasak strażacki. Niestety z kości nie można odczytać motywu. Angela ustaliła też kim jest ta nastolatka. Wykręciła nr
- Booth – odezwał się głos po drugiej stronie
- Brennan z tej strony. Mamy informację dla pana
- Ok a nie mogą zaczekać do jutra. Jest 20:30
- Kolejny agent od siedmiu boleści – powiedziała rozłączając się.
Wzięła się za identyfikację szczątek z I wojny światowej. Pracowała do późna. Nikogo już nie było w instytucie kiedy skończyła, popatrzyła na zegarek 2:15. nie ma sensu iść do domu. Położyła się na kanapie w swoim gabinecie. Rano Angela zastała ją śpiącą.
- O nie znowu tu spałaś?
- Angela jak skończyłam nie było sensu już iść do domu.
- Dzisiaj idziesz punktualnie o 18 do domu.
Punktualnie o 10 przyszedł sam agent specjalny Seeley Booth
- No to co mamy Bones?
- Ile razy mam ci powtórzyć, żebyś mnie tak nie nazywał. Dla ciebie dr Brennan
- No to co mamy – powiedział zrezygnowany. A już myślał, że ją trochę zmiękczył
- Amita Jonson 16 lat. Zginęła 22 dni temu. Śmierć spowodowało mocne uderzenie w plecy toporkiem strażackim. Zginęła w miejscu gdzie ją znaleźliśmy.
- Łał to było dobre. Ale czy pewne? Te 22 dni? Można tak dokładnie?
- Jak panu nie pasuje to proszę samemu zrobić analizę. Tu są nasze ustalenia. Proszę z tym zrobić co pan uważa za stosowne – dała mu teczkę z wynikami analiz. Zabrał i wyszedł.
Trzy dni później w telewizji usłyszała o szybkim rozwiązaniu sprawy przez FBI. Rodzina szczególnie dziękowała agentowi Booth za szybkie ustalenia co się stało z ich córką. A w Brennan aż się gotowało.
- On ustalił! On i jego beznadziejni technicy – irytowała się
- Sweety i tak tego nie zmienisz nie denerwuj się – powiedziała Angela
- Zack, jeżeli ten osobnik znowu się tu pojawi to go do mnie nie wpuszczaj i nie dawaj mu mojego nr telefonu. Nigdy więcej rozumiesz?
- Tak dr Brennan – powiedział zdziwiony
Dwa dni później Brennan pojechał identyfikować ofiary ludobójstwa do Gwatemali. Spędziła tam 6 długich tygodni. Wróciła w pewne słoneczne popołudnie. Z lotniska miała ja odebrać Angela. Jak zawsze się spóźnia – myślała – cała Angela. O jest i co ona robi?
- Powiedz, że "przeprosisz" mnie pierwszą.
- Słodziutka! No tak, jestem! Witaj w domu. Oh! Jesteś wyczerpana? Czy Gwatemala była straszna? Czy oni są strasznie opóźnieni? I jeszcze jedno, nigdy nie zostałam przeceniona przy błyskaniu moimi cyckami dla "Informacji".
- Pokazuj je z jakiś zabawnych powodów? Byłam dosłownie po szyje w masowym grobie. Nic romantycznego.
- Wiesz, wkładanie głowy do dołu z trupami nie pomoże w przerwie na świntuszenie.
- Angela, to co Pete i ja zrobiliśmy nie nazywało się świntuszenie.
- Więc nie postąpiłaś dobrze.
- Proszę pana, dlaczego nas pan śledzi? - odwróciła się gwałtownie do mężczyzny który jakiś czas podążał za nimi, kiedy nie odpowiedział przeszła do ataku.
- Atak! Ochrona! Halo! Kto zarządza tym lotniskiem? Skop mu dupę.
- Cofnij się natychmiast – zawołał ochroniarz
- On mnie zaatakował – broniła się
- Jestem z Ochrony Kraju! - odpowiedział mężczyzna
- Oh... małe nieporozumienie. Możecie odłożyć broń.
- Co, to ona teraz tu rządzi? Nie, Powiem Ci kiedy odłożycie broń. Podaj mi torbę.
- To tylko o to chodziło? - powiedziała podając mu torbę - Jestem Dr. Temperance Brennan. Spędziłem dwa miesiące w Gwatemali, identyfikując ofiary ludobójstwa, łącznie z nim – wskazała na czaszkę która była w torbie - Większość ludzi w takiej sytuacji, to co robią to wykorzystywanie.
- Gwatemala? Ludobójstwo? Jak bardzo się po tym boisz?
- Wiesz, kto tego nie wykorzystuje?
- Socjopaci – odpowiedziała będąca w pokoju funkcjonariuszka
- Nie jestem socjopatką. Jestem antropologiem z Instytutu Jeffersona. Który pracuje dla FBI.
- Byłbym w stanie uwierzyć, jeśli miałabyś przepustkę pozwalającą na dostęp do kawiarni. Nielegalnie przewozi pani ludzkie szczątki. I zaatakowała pani ochroniarza.
- Przepraszam, jeśli ośmieszyłam pana przed przyjaciółmi, ale następnym razem, powinien pan pokazać legitymacje przed zaatakowaniem mnie.
- Co pan tu robi? - zapytała stojącego w drzwiach agenta Bootha
- FBI Agent Specjalny Seeley Booth, Główny Wydział Badania Zbrodni, Waszyngton. Bones, identyfikuje ciała dla nas.
- Nie nazywaj mnie Bones. I robię więcej poza identyfikacją. Również pisze książki – pokazał mu książkę jej autorstwa
- Dobrze. Jest cała dla pana.
- Wspaniale. Zabieraj swoją czaszkę, i zwiewamy.
- O co chodzi? "Jest cała dla pana"? - Dlaczego mnie nie zatrzymacie?
- Czy to ma jakieś znaczenie? Jesteś wolna. Po prostu zabierz swoją torbę...
- Wystawiłeś mnie.
- Otrzymałeś prośbę "zatrzymać na przesłuchanie"|od FBI, czyż nie? - zwróciła się do mężczyzny
- Uwielbiam tą książkę.
- No dalej. To wszystko, co potrafisz zrobić?
- Co? Zaangażować Ochronę żeby mnie zatrzymałabyś mógł odegrać fałszywy ratunek
- W końcu odebrałem Cię z lotniska? Nie gadaj, to znaczy, sprawdziłem odpowiednie kanały, twój asystent, robił problemy.
- Taa, jasne, po ostatniej sprawie, powiedziałam Zack'owi, aby nigdy, przenigdy Cię nie wpuszczał. On jest dobrym asystentem. Możesz mnie wypuścić gdzieś tutaj.
- Dobra, słuchaj, dziś rano na Państwowym Cmentarzu Arlington|znaleźliśmy rozkładającego się trupa.
- Państwowy Cmentarz Arlington|jest pełny rozkładających się trupów. To cmentarz.
- Taa, ale ten jest twoim typem trupa
- Nie było go w urnie.
- Jeśli przejedziesz jeszcze jedną ulice krzyknę przez okno "porwanie".
- Próbuje naprawić mosty.
- Zjedź na bok. Idę do domu – wysiadła z samochodu i skierowała się w stronę swojego domu
- Wspaniale. Moglibyśmy... Moglibyśmy po prostu pominąć tę część?
- Myślę, że jesteś bardzo łaskawy.
- Ja? Łaskawy? Nie jestem jednym z takich, którzy muszą wspominać co pięć minut, że mają doktorat.
- A ja nie jestem ta, która ma doktorat.
- Taa, a ja jestem z tych, którzy mają odznakę i pistolet. Nie jesteś jedynym biegłym antropologiem w mieście.
- Owszem, jestem. Najbliższy jest w Montrealu. Mówi pan po francusku?
- A co Ci to zabierze, huh?
- Pełny udział w sprawie.
- Dobrze.
- Nie tylko praca w laboratorium, wszystko.
- Dobra chcesz żebym splunął na rękę? Jesteśmy Scully i Mulder.
- Nie wiem, co to oznacza. To gałąź oliwna. Po prostu wracaj do samochodu.
I tak zaczęła się współpraca dwóch całkiem odmiennych osobowości. Jakie były ich dalsze losy wszyscy wiemy...

ocenił(a) serial na 10
izalys

w czasie weekendu obejrzalam odcinek pilotowy i mi sie milo zrobilo czytajac twoje opko znowu mi sie buzia smieje. czekam na cdk

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Ale super opisał ich początek współpracy. Czekam na cedeka:)

_nn_

super przedstawienie "ich" wspolpracy... oj nie bylo zbyt milo xD :) czekam na cd!!! ;)

ocenił(a) serial na 10
izalys

DYLEMAT

1.

Wszedł do jej biura z impetem. Chodził tam i z powrotem czekając na partnerkę. Chyba pierwszy raz w życiu był tu wcześniej niż ona. Nie mógł już wysiedzieć w domu. Nie spał całą noc po wczorajszej wizycie Rebecci – byłej partnerki agenta, matki jego syna. Nie wiedział co ma robić, jak się zachować. Był rozdarty między miłością i dobrem syna a… właśnie a czym? No bo co to jest co jest między nimi? Jak to nazwać na pewno wielką przyjaźnią. Ale czy tylko przyjaźnią? Jakie to jest trudne… dlaczego musze podejmować takie decyzje? – myślał w tym momencie do biura weszła Bones – jego partnerka, przyjaciółka, kobieta z którą mógłby spędzić resztę życia. Tylko czy mu wolno?
- Booth co Ty tutaj robisz o 7 rano? – zapytała zdziwiona
- Nie mogłem spać – odpowiedział zgodnie z prawdą
- Ty? Nie mogłeś spać – powiedziała z niedowierzaniem coś się musiało stać – Booth co się dzieje?
- Nic a co ma się dziać?
- Booth znamy się nie od dzisiaj powiesz mi dlaczego o godzinie 7 ty już nie śpisz, ba siedzisz już u mnie w biurze. I nie mów, że dopiero przyszedłeś
- A skąd możesz wiedzieć kiedy przyszedłem
- Zdążyłeś już wypić co najmniej jeden kubek kawy
- No tak przed Tobą nic się nie ukryje
- Tak jak i przed Tobą. Więc co się stało od wczorajszego wieczoru? Przy kolacji zachowywałeś się normalnie – westchnął ciężko i usiadł na kanapie
- Rebecca mnie odwiedziła wczoraj jak wróciłem do domu
- Coś się stało Parkerowi? – zapytała wystraszona, bardzo lubiła tego malucha
- Nie, nie. Nic mu nie jest. Chciała ze mną porozmawiać – nie wiedział jak to powiedzieć. Nadal nie może myśleć o tym spokojnie
- Booth? – ponaglała go. Ona do najcierpliwszych też nie należała
- Rozmawialiśmy. A właściwie ona mówiła a ja słuchałem. Przyszła do mnie z propozycją która pewnie jeszcze jakiś rok może dwa lata temu by mnie uszczęśliwiła. A teraz już nie jestem tego taki pewien
- Tzn. Booth czy z ciebie trzeba wszystko wyciągać?
- Zaproponowała mi żebyśmy jeszcze raz spróbowali być razem dla dobra Parkera.
- Jak to zaproponowała?
- Chce żebyśmy zamieszkali razem. Jak prawdziwa rodzina. Żebyśmy stworzyli pełny dom dla naszego syna. Powiedziała nawet, że jest gotowa za mnie wyjść – patrzyła na niego zszokowana.
- A Ty co na to?
- Nie wiem Bones. Nie wiem co mam robić. Jeszcze jakieś dwa lata temu nawet bym się nie wahał. A teraz? Nie mam pojęcia co z tym zrobić
- Wiesz ja nie jestem dobra w tych sprawach. Może pogadaj z Angelą
- Nie pójdę z tym do Angeli.
- Ok. nie złość się na mnie
- Nie złoszczę tylko nie wiem co mam robić. Nie wiem czy jestem się w stanie
- Przecież dla syna zrobisz wszystko – powiedziała cicho. Wiedziała, że w głębi serca podjął już decyzję. I nic tego nie zmieni. Właśnie traciła najbliższą jej osobę. Osobą na której jej zależało coraz bardziej. Bardziej niż jest się w stanie do tego przyznać – czy Parker już wie?
- Tak to on podobno ją o to poprosił. Bo chce mieć oboje rodziców w domu tak jak większość dzieci – był w totalnej rozterce. Wiedział, że to co jest między nim a Bones ma szanse przerodzić się w coś więcej. Widział to teraz w jej oczach. Bardzo chciała to ukryć ale jej nie wychodziło – nie wiem co robić
- Ja wiem, że w głębi serca podjąłeś już decyzję. Prawda? – pokiwał twierdząco głową – Twój syn zawsze był jest i będzie dla ciebie najważniejszy. Powinieneś się zgodzić – powiedziała to. Ale tylko ona wiedziała ile kosztuje ją to wyznanie.
- Wiem Bones. I masz rację ja już chyba podjąłem decyzję. Porozmawiam wieczorem z Rebeccą
- OK. to ja wracam do kości. Mam do identyfikacji żołnierzy z I wojny światowej. Chyba, że mamy jakąś sprawę
- Nie, nie mamy. Ja też muszę wypełnić parę papierków. Oddać zaległe raporty. To co lunch o 12?
- Booth mówiłam CI, że idę dzisiaj w porze lunchu z Ang na zakupy
- A tak zapomniałem. To zdzwonimy się jakoś potem ok.?
- Ok. – pożegnał się i wyszedł a ona została. Nie wytrzymała pozwoliła płynąć łzom. Pozostanie jej przyjacielem ale już nic nie będzie takie jak kiedyś, nigdy. Teraz będzie miał do kogo wracać. Będzie miał z kim spędzać wieczory i weekendy. A mnie pozostanie tylko praca z nim. Tylko czy ja będę potrafiła z nim pracować? Pierwszy raz w swoim życiu doświadczyła tego niemiłego uczucia zazdrości. Tak wyznaczyli tą linię ale… ale tak naprawdę ona nigdy nie istniała. A teraz będzie istniała i będzie o wiele grubsza.
Do jej gabinetu weszła Cam szefowa
- Dr Brennan coś się stało? – popatrzyła na swoją podwładną
- Nie tylko wzięło mnie na wspominanie dawnych czasów. Z czym do mnie przychodzisz
- Dostałam to przed chwilą – pokazała jej fax z zaproszeniem do identyfikacji nowo odkrytych grobowców w Egipcie – i jak?
- Chętnie pojadę. Kiedy mogłabym jechać
- Wiedziałam, że się zgodzisz zarezerwowałam ci bilet na dzisiejszy wieczór – powiedziała podając jej nr lotu i rezerwacji
- Ok. to ja pojadę się spakować
- Jasne, możesz już iść – i Cam wyszła. Brennan poszła do Angeli
- Hej Ang. Chyba nici z naszych zakupów dzisiaj. Jadę do Egiptu na wykopaliska
- Tak z dnia na dzień?
- Tak Cam już zarezerwowała mi lot.
- Odwieść Cię na lotnisko? Może wcześniej jakaś babska kolacja?
- Czemu nie – umówiły się na 18 odlatywała o 22. I wyszła z instytutu. Angela patrzyła w ślad za nią. I coś jej się nie podobało. Miała nadzieję, że wieczorem to do niej wyciągnie.

izalys

ciekawy pomysl z tym "dylematem"...xD biedna Bones...
czekam na dalszy rozwoj wydarzen... :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

mam nadziję, że booth jednak wybierze właściwą kobietę i nie pozwoli jej odejść. czekam na cdka!

ocenił(a) serial na 10
izalys

juz wczesniej przeczytalam twoje opko na innej stronie teraz komentuje tu. brak mi słow moge napisac tylko super! czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
Nionia

Ciekawie to wymyśliłaś. Ciekawe co zrobi Booth, jest on rozdarty pomiędzy miłością do Parkera a uczuciem do bones. Czekam na kolejne części:)

_nn_

Jak zwykle ciekawie się zapowiada ...szybciutko dawaj cd:).

ocenił(a) serial na 10
izalys


2.

Brennan pakowała się. Nie wie ile tam będzie, oby jak najdłużej. Nie wiem czy będę w stanie patrzeć na to. Właśnie straciłam coś co miałam najcenniejszego przyjaciela, osobę na której mi zależało i nadal zależy dlatego... - w tym momencie jej rozważania przerwało pukanie do drzwi. Podeszła do drzwi, otworzyła i delikatnie mówiąc „lekko” się zdziwiła
- Rebecca, wejdź – uprzejmość wzięła górę nad niechęcią. Blondynka weszła do mieszkania – coś się stało? - zpaytała
- Ty mi powiedz
- Nie rozumiem...
- Wiesz, że rozmawiałam wczoraj z Boothem?
- To sprawa między mną a Boothem
- Wiem, że z Tobą rozmawiał – powiedziała ze złością w oczach – nie mieszaj się w nasze sprawy. To jest sprawa między mną a nim i naszym synem.
- Nie rozumiem co ja mam do tego
- Nie? Dalej udajesz niewiniątko?
- Naprawdę nie wiem o co ci chodzi
- Wiem, że chcesz go dla siebie. Wiem, że go kochasz od dawna. Ale wbij sobie do tej głowy, podobno jesteś geniuszem, że on jest mój i tylko mój! Nie zabierzesz mi go
- Nie zatrzymasz go siłą – odpowiedziała
- Ale mam coś czego ty nie masz. Mam z nim syna. A on dla Parkera zrobi wszystko zostawi nawet ciebie.
- Jak można w to mieszać niewinne dziecko?
- Na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone – powiedziała z bezczelnym uśmiechem – a mój kochany synek zrobi wszystko dla swojej mamusi.
- Mówią, że to ja jestem zła i nieczuła ale Ty…- - podeszła do niej bardzo blisko, zbyt blisko jak na gust Brennan. Siła woli powstrzymała się, żeby jej nie odepchnąć
- Posłuchaj mnie uważnie. On był, jest i będzie tylko mój! Nikt mi go nie odbierze
- Nie wiem dlaczego nie przyjęłaś jego oświadczyn jak zaszłaś z nim w ciążę
- Byłam głupia i naiwna. Zmądrzałam. Nigdzie nie znade lepszego faceta dla siebie. Ma klasę
- Owszem ale Ty jej nie masz ani trochę – to do reszty rozjuszyło blond piękność podniosła. Podniosła rękę chciała ją uderzyć ale to jej nie wyszło. Bones chwyciła jej rękę i wykręciła do tyłu
- Posłuchaj mnie uważnie – powiedziała – to jest mój dom. A w moim domu nikt nie będzie na mnie ręki podnosił – i puściła ją tak nagle aż ta upadła na podłogę – ani mnie obrażał – dodała patrząc na nią z pogardą – kobieta, która ucieka się do takich tanich sztuczek nie jest nic warta. Jest zwykłą zdzirą – gdzieś słyszała ten tekst na jednym z filmów na którym była z Boothem w końcu na coś to się przydało.
- Nie zostawię tego tak
- A co zrobisz?
- Pójdę na policje. Powiem, że mnie pobiłaś
- I myślisz, że ktoś CI uwierzy? – miała ochotę roześmiać się jej w twarz
- Booth
- Wątpię w to. Ale zawsze możesz spróbować.
- Uwierzy jak zobaczy to – specjalnie „nadziała” się na kant szafy i nabiła sobie guza. Bones zaczęła się śmiać.
- Jesteś po prostu naiwna – wzięła ją za rękę i wyprowadziła z mieszkania. Potem zamknęła za nią drzwi i się o nie oparła. Wyczerpała ją ta „rozmowa” czy powinnam coś z tym zrobić? Wiedziała jak się bronić. Niczego nieświadoma Rebecca zaatakowała ją pod samą kamerą. Tak miała zainstalowane kamery w przedpokoju i salonie. To dla bezpieczeństwa. Teraz mogą się przydać. Poszła do komputera zgrała nagranie na płytę. Chwilę później podjechała po nią Angela. Wyszła starannie zamykając drzwi.
- Hej słodziutka. Coś marnie mi wyglądasz
- Jestem wykończona. Mam dość dzisiejszego dnia
- Ok. przy kolacji mi opowiesz co Ty na to?
- Ok. muszę komuś powiedzieć bo to mnie wykończy
Pojechały na lotnisko. Tam Bones najpierw załatwiła formalności a potem usiadły w jednej z lotniskowych knajpek, zamówiły coś do jedzenia
- To powiesz mi co się stało?
- Booth wraca do Rebecci
- Co? Chyba żartujesz
- Nie. Poprosiła go wczoraj o jeszcze jedną szansę bo Parker tego chce. Chce mieć normalną rodzinę.
- I on się na to zgodził?
- Wiesz Ang, że on dla syna zrobi wszystko
- Tak wiem ale jest jakaś granica. Co Ty na to?
- A co ja mam do tego?
- Brennan nie udawaj bynajmniej przede mną, że Cię to nie obchodzi – Bones wiedziała, że Angela wszystkiego się domyśla. Ale co innego domysły a co innego powiedzenie tego głośno – wiem, że on nie jest ci obojętny
- To teraz nie ma znaczenia
- Nie ma znaczenia? Przecież ja widzę, że Ty też nie jesteś mu obojętna…
- On już podjął decyzję.
- Jaką?
- Wróci do niej
- Skąd wiesz powiedział ci?
- Nie musiał. No może nie wprost powiedział, że już ją podjął
- Powiedział, że do niej wraca
- Nie ale wniosek się nasuwa tylko jeden
- Myślę, że przesadzasz
- Zobaczysz. Nic ja muszę się zbierać zaraz będzie można wchodzić na lotnisko. Angela mam do ciebie prośbę. Weź tą płytę. I jakby szukała mnie policja to daj im ją. Ale tylko jak to będzie potrzebne. I nie pokazuje tego Boothowi
- Co na niej jest?
- Pewne zdarzenie. Proszę nie pokazuj Boothowi
- Bren – popatrzyła na przyjaciółkę – ok. nie pokażę a powiesz przynajmniej o kogo chodzi i dlaczego mam pokazać policji jakby Cię szukała
- To pewna historia o mnie i o jeszcze jednej osobie. Myślę, że ten ktoś będzie chciał mnie oczerniać a to jest dowód na moją niewinność
- Ok. w takim razie daj mi ją. Przechowam u siebie
- Dzięki Ang, jesteś najlepszą przyjaciółką
- Pożegnałaś się z Boothem?
- Nie, nie wie, że jadę zapomniałam po prostu zapomniałam.
- Zadzwoń choć do niego.
- Ok. zadzwonię – pożegnały się i Bren poszła w stronę wejścia na pokład samolotu. Angela postanowiła poważnie porozmawiać z agencikiem. Jak może być tak ślepy? Jak może być tak głupi żeby odrzucać swoje i jej szczęście? Pacan!
Bones już w samolocie wykręciła nr do Bootha. Nie odbierał pewnie jest zajęty kiedy zgłosiła się sekretarka nagrała swoją wiadomość
„Hej to ja Bones, myślałam, że uda mi się z Tobą skontaktować przed wyjazdem. Jadę do Egiptu na wykopaliska. Nie wiem ile mnie nie będzie. Powodzenia… i Booth… a zresztą…” – i się rozłączyła. Najchętniej skasowałaby tą wiadomość ale już za późno. Rozłożyła fotel z nadzieją, że uda się jej zasnąć i przespać cały lot.

Booth nadal nie wiedział co zrobić. Powiedział jej, że podjął już decyzję. Ale wcale tak nie było. Nie umiał jej podjąć. To co ostatnio między nimi zaczęło się rodzić. Było piękne… ale czy ma prawo pozbawiać syna możliwości wychowania w pełnej rodzinie? Cholera nie jestem gotowy na takie decyzje. Pojechał do Rebecci. Zapukał, otworzyła mu drzwi. Rękę miała na temblaku a na głowie wielkiego guza.
- Co się stało – zapytał wchodząc
- To nic takiego – odpowiedziała udając, że nie chce mu powiedzieć
- Przecież widzę, że coś ci się stało
- Była tu Twoja partnerka
- Bones? A co ona ma z tym wspólnego?
- To ona mi to zrobiła. Groziła, że jak cię nie zostawię to mnie załatwi – Booth zmarszczył czoło, nie uwierzył. Za dobrze zna swoją partnerkę. I na pewno by tutaj nie przyszła – nie wierzysz mi?
- Tak się składa, że nie wierzę.
- Ale jej tak? To ona mnie tak urządziła – krzyczała
- Uspokój się. I powiedz prawdę co się stało. Bo jestem pewien, że to nie ona
- Jeszcze raz ci powtarzam, że to jej sprawka
- A ja Ci nie wierzę. Powiedz co się naprawdę stało
- Jak chcesz to mi nie wierz. A ja byłam gotowa się poświęcić i z Tobą związać. Ale nie jesteś tego wart – była wściekła. Nigdy jej takiej nie widział – jeżeli tak chcesz to jej wierz. Ale zapomnij o Parkerze!

ocenił(a) serial na 10
izalys

a ja myslalam ze jakos to bedzie.rebecca hm? niezle ziolko. czekam na cedeka

ocenił(a) serial na 10
izalys


3.

- Jak to zapomnij o Parkerze?
- Tak to! Nie będziesz miał okazji się z nim widywać. Ja na to nie pozwolę,
- Mam do tego prawo
- Tak dwa razy w miesiącu, które już w tym wykorzystałeś! A teraz wynoś się do swojej kochanki – wykrzyczała mu w twarz otwierając drzwi. Nie miał wyjścia musiał wyjść. Co ją do cholery napadło? O co chodzi. Był pewien, że Bones jej togi nie zrobiła. Nie wiedział co o tym myśleć. Wyciągnął komórkę. Cholera rozładowana bateria! Wsiadł do samochodu i pojechał do niej do mieszkania. Pukał kilkakrotnie. A on a w tym czasie właśnie odlatywała do Egiptu. Zrezygnował. Pewnie się z kimś umówiła, bo ma wyłączoną komórkę. Nic pogada z nią rano. I wrócił do siebie. Włączył telefon i odsłuchał wiadomości. Dwie z pracy i jedną od niej. No nie wyjechała! Jeszcze mi tego trzeba! Czy ja mam w życiu takiego pecha? Zadzwonił do Cam pytając co to za historia z jej wyjazdem. Powiedziała mu o prośbie o jak najszybszy przyjazd Brennan. No tak przecież kochała wykopaliska. Nie mógł jej za to winić. Chciał jej powiedzieć jaką podjął decyzję. Wiedział wchodząc do mieszkania byłej partnerki, że nie może się z nią ponownie związać. Ich czas minął bezpowrotnie. I Parker musiał przyjąć to do wiadomości. Wiele by dla syna zrobił ale nie wytrzymali by długo razem. Potem byłoby tylko gorzej. Poszedł spać z myślą, że jutro do niej zadzwoni i powie co postanowił.
Rebecca z chęci zemsty poszła na policję. Nie przypuszczała, że Brennan ma nagranie. Zabrała Parkera ze sobą i kazała mu powiedzieć, że to Brennan ją tak urządziła i, że on to widział. Mały niczego nieświadomy potwierdził słowa matki. To w końcu jego kochana mamusia. Policjant wziął obdukcję, którą zrobiła dzień wcześniej w szpitalu, dołączył do oskarżenia i obiecał zająć się sprawą. Zadowolona z siebie wyszła z komisariatu. Niech ta wariatka teraz się tłumaczy.
Booth niczego nie świadomy odwiedził rano instytut wszedł do Angeli
- Cześć
- O cześć – powiedziała z sarkazmem
- Co się stało?
- Jeszcze się pyta co się stało?
- Angela jaśniej nie nadążam za Tobą
- Może zapytam jak tam rodzinne życie? Zadowolony?
- Rozmawiałaś z Bones?
- Tak powiedziała mi co postanowiłeś
- Przecież jej nie powiedziałem
- Ale dałeś do zrozumienia
- Angela wiesz, że nie zrobiłbym nic co mogłoby ją skrzywdzić – artystka popatrzyła na niego ze zdziwieniem
- Więc… - uśmiechnął się tylko a ona aż zapiszczała z radości – mam nadzieję, że w końcu do Was dotrą pewne sprawy
- Do mnie już dawno dotarły ale Bones… z nią będzie gorzej
- Booth głowa do góry już TY znajdziesz sposób żeby ją przekonać – roześmiali się oboje
- Nie wiesz kiedy wraca?
- Nie mówiła, że przyjedzie jak skończy. Jak znam życie i ją to będzie tam siedzieć do oporu
- Pewnie masz rację.
- A może zrób sobie małe wakacje?
- Ang nie stać mnie na wyjazd do Egiptu
- Przepraszam nie pomyślałam
- Nie szkodzi. Muszę na nią zaczekać. Dzięki Angela – i wyszedł.
Do biura dr Sorayan zapukało 2 funkcjonariuszy policji.
- Proszę – powiedziała, kiedy zobaczyła umundurowanych funkcjonariuszy zdziwiła się niezmierni – o co chodzi?
- Szukamy dr Temprence Brennan
- Jest na wykopaliskach w Egipcie
- Kiedy wyjechała?
- Wczoraj wieczorem
- Wygodne, proszę ją ściągnąć do kraju
- O co chodzi?
- Została oskarżona o napaść
- Brennan chyba pan żartuje
- A to, że uciekła tylko potwierdza jej winę – Cam podała im fax z wczorajszego ranka. Policjant pokiwał głową – czyli pojechała na zaproszenie. Nie dziwne, że wyjechała tak szybko?
- Nie, skądże. Sama zarezerwowałam jej bilet. Współpracujemy z nimi od wielu lat
- No cóż mimo wszystko to dziwne
- A kiedy doszło do zdarzenia?
- Osoba zeznała, że wczoraj ok 19:30
- No to z pewnością nie. Z tego co wiem jadła kolację z Angelą Montenegro. Były umówione na 18 a o 20:30 odlatywał jej samolot. Kolacje jadły na lotnisku w restauracji
- W jakiej?
- Proszę zaczekać zawołam Angelę. Takich szczegółów nie znam – wykręciła nr do jej gabinetu. Artystka przyszła chwilę później
- O co chodzi?
- Panowie z policji. Mają donos na Brennan o pobicie
- Co?
- Do zdarzenia doszło wczoraj ok 19:30
- Na pewno nie, jadłyśmy kolację o 18 a o 19:30 Bren wchodziła już na pokład samolotu. Łatwo to sprawdzić. Restauracja Cassino. Bren płaciła kartą za naszą kolację. Poza tym mam coś dla was. Mówiła żeby dać policji jak jej będzie szukać – przyniosła płytę
- Co na niej jest?
- Nie wiem nie sprawdzałam. Dała mi tylko na przechowanie.
- Dziękuję na razie to wszystko. Jak będziemy czegoś potrzebować to zadzwonimy
- Dobrze ona nic nie zrobiła – policjanci wyszli
- Co się stało? - zapytała Angelę Cam
- Nie mam pojęcie. Ale to coś o czym nie chciała wczoraj rozmawiać
- Kto wpadł na to żeby ją oskarżyć?
- Ja chyba wiem
- Tak? Kto?
- Nie powinnam mówić bo mi Bren głowę urwie. Ale powiem Ci, że będzie się działo
- Tak źle?
- Jest jeszcze gorzej.
- Muszę powiedzieć Boothowi – wykręciła do niego numer do agenta. Po chwili rozmowy zdziwiona rozłączyła się – Angela co się tu dzieje. Powiedział, że wie o co chodzi. Co do cholery jest grane?

izalys

ale wredna ta Rebeca...
dobrze ze Brennan miala kamerke w domu... xD
czekam na cd!! :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Dobrze, że Brennam ma nagranie z kamery w domu. Ciekawe co teraz zrobi Rebeca. Czekam na cd.

ocenił(a) serial na 10
izalys

ja chyba wiem co bedzie dalej czekam na cdk!

ocenił(a) serial na 10
izalys


4.

Booth o mało nie wyszedł z siebie po telefonie od Cam. Nie daruję jej tego. Jak mogła skrzywdzić Bones, moją kochaną Bones. Wyszedł z biura, wsiadł do samochodu i pojechał na komisariat. Miał nadzieję, że zdoła to odkręcić. Podjechał tam jakieś pół godziny później. Wszedł pewnym krokiem na komisariat. Zapytał kto prowadzi tą sprawę i poszedł prosto do jego biura. Zapukał i wszedł do środka.
- Dzień dobry agent specjalny Seeley Booth – przedstawił się – ja w sprawie swojej partnerki dr Temprence Brennan
- Witam, sierżant Clark. W czym mogę pomóc
- Ona nic nie zrobiła. Moja była partnerka chce się na niej zemścić
- Pani Rebecca to pana była?
- Tak, mam z nią syna. Ostatnio zaproponowała, żebyśmy spróbowali jeszcze raz a ja nie chciałem
- I pomyślała, że to jej wina?
- Tak
- A miała rację? - zapytał z uśmiechem
- I tak i nie – odpowiedział – mimo wszystko nie związałbym się z kimś kogo nie kocham.
- Rozumiem. Tyle, że w tym momencie to oskarżenie jest nieaktualne. Pana partnerka to bardzo zapobiegliwa osoba – obrócił monitor w jego stronę i puścił nagranie, był w szoku z powodu tego co zobaczył.
- Bones zainstalowała rok temu kamery, po tym jak się do niej włamano i nie złapali sprawców. Co prawda tylko w przedpokoju i salonie.
- Nawet bez tego nic by nie wskórała. W godzinie w której wskazała pani Rebecca dr Brennan jadła kolację na lotnisku
- Z Angelą
- Tak z panią Montenegro. Myślę, że powinien pan wiedzieć, że wmieszała w to syna
- Parkera?
- Tak, musiała go przekonać, żeby poświadczył to co ona mówi.
- Nie, no tym razem przesadziła.
- Czy pana partnerka będzie chciała ją oskarżyć?
- Nie wiem ale wątpię w to.
- A jak Pan sądzi czy my powinniśmy wnieść oskarżenie? - zapytał. W sumie to powinni ale ze względu na agenta mogliby odstąpić od tego
- To od was zależy. Ja nie mam w zwyczaju stosować „protekcji”
- W porządku. Zapytam szefa co z tym zrobić.
- Dziękuję. Pojadę oznajmić jej tą „radosną” nowinę – pożegnał się i wyszedł. Pojechał prosto do mieszkania Rebecci. Zapukał, otworzyła mu dość szybko
- Szybko wróciłeś. Chcesz prosić dla niej o łaskę? Zapomnij
- Wiesz co? Jesteś żałosna
- Nie ja tylko Ty. Skoro mnie nie wierzysz to może uwierzysz swojemu synowi.
- Nie wciągaj w swoje gierki mojego syna
- Jemu też nie wierzysz? - popatrzył na nią z pogardą co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło
- Wiesz chyba powinnaś wiedzieć, bo najwyraźniej nie zauważyłaś, Bones w mieszkaniu ma zainstalowane kamery. Zrobiła to po tym jak ktoś się do niej włamał rok temu – powiedział, widział jak zmienia się jej twarz. Z wściekłej pewności siebie do wściekłości graniczącej niemal z histerią. Dostałą ataku furii. Krzyczała i rzucała na podłogę wszystko co wpadło jej w ręce – nie masz się co złościć. Módl się żeby nie wnieśli oskarżenia.
- Nie! Nie mogą mi tego zrobić! Jestem matką syna agenta FBI! Nie mają do tego prawa
- Dlatego, że masz znajomości w FBI myślisz, że unikniesz kary?
- Ta flądra się zemści? Zrób coś, jestem matką Parkera on mnie potrzebuje!
- Nie potrzebuje matki która wciąga go w swoje matactwa! Myślałaś, że się o tym nie dowiem? Dzisiaj złożę wniosek o zmianę opiekuna prawnego
- Nie możesz mi tego zrobić!
- A Ty mogłaś? Mogłaś zrobić to wszystko? Jakoś cię to nie obchodziło! Zapomnij o Parkerze. Zabieram go dzisiaj do siebie!
- Zrobiłam to z miłości
- Z miłości? Chyba żartujesz. Nie bierz mnie na litość to już na mnie nie działa – wyszedł trzaskając drzwiami
- Booth! Nie możesz mi tego zrobić! - wołała do pustych drzwi
Pojechał prosto do instytutu wyjaśnić całą sytuację. Cam, Angela, Jack i Wendall siedzieli w biurze szefowej i debatowali nad tym co stało się dzisiejszego ranka.
- Cześć wszystkim – powiedział wchodząc
- No dobra a teraz mów co się naprawdę stało
- To długa historia. W skrócie … - opowiedział im co się działo w przeciągu ostatnich dwóch dni - … i to by było tyle.
- I wciągnęła w to wszystko Parkera?
- Tak. Ale więcej go nie dostanie. Zabieram go dzisiaj do siebie. Dzwoniłem do Caroline złoży w moim imieniu wniosek o przyznanie mi prawa. Obiecała, że załatwi to jeszcze dzisiaj. Ma podstawy bo zmusiła dziecko do kłamstwa.
- Co za matka? Nie mogę uwierzyć
- Ja też nie. Nie wiem co jej odbiło tak nagle. Przecież... nie ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet – w tym momencie zadzwonił telefon popatrzył na wyświetlacz i się uśmiechnął nic nie mówiąc wyszedł reszta się domyśliła bo któż by to mógł być skoro się tak uśmiechał? Tylko Bones
- Cześć Bones – powiedział
- Cześć. Dzwoniłeś a ja nie mogłam odebrać. Stałam w głębokim rowie a telefon dzwonił na górze
- Tak. A Ty dzwoniłaś wczoraj a mnie się rozładowała komórka. Mieliśmy problem się zgrać.
- Stało się coś?
- Nie a dlaczego pytasz? - próbował przybrać wesoły ton
- Booth nie udawaj znamy się nie od dziś.
- Wiem Bones. Ale uważam, że to nie jest rozmowa na telefon. Jak wrócisz to wszystko CI opowiem
- Booth wiesz, że ja długo nie wytrzymam
- No to wracaj – zaśmiał się pomarzyć zawsze można, że wróci dla mnie
- Oj Booth kiedy Ty spoważniejesz?
- Wiesz, że mój chłopięcy urok najbardziej działa na kobiety – żartowali w najlepsze, jakby nie dzielił ich ocean
- Taa chyba na głupiutkie nastolatki o blond włosach i ptasim móżdżku
- Bones Ty powiedziałaś coś zabawnego. Mam na ciebie zdecydowanie dobry wpływ – odpowiedział i westchnął głęboko – mam po prostu za sobą ciężki dzień
- Ok rozumiem. Więc weź relaksującą kąpiel, usiądź na kanapie przed telewizorem z butelką piwa w ręce i od razu humor ci się poprawi
- Ty wiesz co ja lubię.
- Pewnie, to samo co ja. No może poza telewizorem – zaśmiali się oboje. Rozmawiali jeszcze chwilę. Bała się zadać nurtujące ją pytanie. Może nie tyle pytanie co bała się odpowiedzi na nie. Chwilę później się pożegnali.
Popatrzył na zegarek czas jechać po Parkera. Musi nadwyrężyć swój budżet nie chce tam jechać po jego ciuchy a nie może chodzić też w jednym i tym samym. Dobrze, że jednak ma sporo rzeczy u niego i swój własny pokój.
Parker był niezmiernie zadowolony z tego, że to tata go odbiera. Musiał z nim porozmawiać. Może ma tylko 6 lat ale wiele już rozumie. I wydaje mu się, że to co mama kazała mu zrobić jest złe. Przecież Bones nigdy nie była i nich w domu...

ocenił(a) serial na 9
izalys

Mruuuuuuuuuuuuuuuuuuu... Nic tak nie poprawia humoru, jak kawałek dobrej prozy na śniadanie :D
Swego czasu też miałam pomysł na opowiadanie, w którym Rebecca chce, że by Booth do niej wrócił, ale Ty beż wątpienia zrobisz to lepiej :D Czekam na kolejną część!

Aha, początki B&B też były świetne!

Mortima

heh...:) swietnie dobrze tak Rebece ze Booth zabiera Parkera do siebie :) i zlozyl wniosek o odebranie praw rodzicielskich matce :)ciekawe kiedy Bones wroci ?? ;)
czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
izalys


5.

- Tato – odezwał się do Bootha – zrobiłem chyba wczoraj coś złego
- Chodzi Ci o mamę i Bones?
- Tak a skąd wiesz?
- Dowiedziałem się. Mam wie, że źle zrobiła. Dlatego jakiś czas będziesz ze mną mieszkał. Mama dojdzie do siebie i zobaczymy potem co dalej dobrze?
- Myślałem, że będziesz na mnie zły
- Nie jestem zły na ciebie tylko trochę na mamę, że Cię o to poprosiła
- Ja nie chciałem ale ona... - jak powiedzieć ojcu, że zmusiła go wizją pasa?
- Czy Cię uderzyła? - tego byłoby za wiele
- Nie – powiedział niepewnie – ale mogła to zrobić
- Parker – powiedział odwracając go do siebie twarzą – czy mama kiedykolwiek Cię biła? - nie wiedział co powiedzieć. Raz zbiła go tak mocno, że nie mógł potem usiąść od tamtej pory wolał nie ryzykować i jak coś chciała to, to robił. Mały pokiwał twierdząco głową
- Obiecuje, że już nigdy nie podniesie na Ciebie ręki – przytulił syna.
- Mogę zamieszkać u ciebie na zawsze?
- Może będzie dało się to załatwić – mały jeszcze mocniej się do niego przytulił.
Wieczorem, kiedy mały już spał usiadł na kanapie z piwem w ręce tak jak radziła mu Bones i nie mógł dojść do siebie. Na razie miał papier o tymczasowej opiece nad synem. Musi się postarać o całkowite przejęcie nad nim opieki. Nie ma wyjścia. Wziął telefon do ręki. Jedyna osoba z jaką chciał teraz porozmawiać była za oceanem. I do tego miała wyłączoną komórkę. Zrezygnował, umył się i poszedł spać.

Obudził go dzwonek do drzwi. Zastanawiał się czy to był sen czy faktycznie ktoś dzwoni. Popatrzył na zegarek dopiero 5. pewnie mi się śniło. Przewrócił się na drugi bok i szybko zasnął. Parker też się obudził na dźwięk dzwonka do drzwi. Tata nie wstawał, więc on poszedł zobaczyć kto to. Zajrzał przez judasza i się uśmiechnął. Odsunął krzesło które sobie podstawił i otworzył drzwi
- Cześć Bones – i rzucił się jej w ramiona. Była w lekkim szoku. Nie pomyślała, że oni mogli się już do niego wprowadzić. Ale nie mogła się wycofać ze względu na małego
- Cześć Parker. A ty już nie śpisz? Obudziłam Cię?
- No. Ale to nic. Już mi się nie chce spać – pociągnął ją do kuchni – wiesz, że ja tu na razie mieszkam? Chcesz kawę – zapytał mały gospodarz uśmiechnęła się do niego radośnie.
- A umiesz zrobić?
- Nie ale Ty umiesz. A zrobisz mi czekoladę? - rozebrała płaszcz i wzięła się za przygotowanie sobie kawy a jemu czekolady
- A więc przeprowadziliście się tutaj z mamą?
- Nie, tylko ja. Tata zabrał mnie wczoraj ze szkoły i powiedział, że na razie z nim zostanę dopóki mama nie dojdzie do siebie
- Coś jej się stało?
- Nie wiem. Zapytaj taty dobrze? - miała wątpliwości czy powinna wracać ale teraz się ich pozbyła. On jej potrzebował. Tylko to się liczyło.
- Ok zapytam. Ale z taty to niezły śpioch
- Bones a nie będziesz się na mnie gniewać jak Ci coś powiem?
- Nie a dlaczego?
- Bo mama mnie zaprowadziła na policję i kazała powiedzieć, że ty byłaś u nas i, że ją pobiłaś. a to przecież nieprawda – biedne dziecko co to za baba.
- Nie gniewam się czasami robimy coś dla kogoś bliskiego bo tak musi być. A czasami bo ktoś lub coś nas do tego zmusza rozumiesz? To Twoja mama poprosiła Cię żebyś coś dla niej zrobił i mogłeś. A ja nie gniewam się o to
- Na pewno?
- Tak
- Oglądniesz ze mną kreskówki?
- A o 5:30 już nadają?
- Nie ale mam płyty a tata dvd
- No to chodźmy – usiedli wygodnie na sofie mały ufnie położył głowę na jej kolanach. Wzięła koc i go przykryła. Siebie też bo było jej ciut zimno.
- Zrobiłem to bo mama chciała mnie zbić. A ja nie chciałem żeby bolało tak jak kiedyś – powiedział po chwili zamarła. Nie wiedziała co w takiej sytuacji ma zrobić. Nie znała się na dzieciach. Zrobiła to co podpowiadało jej serce. Posadziła sobie na kolanach i najdelikatniej jak umiała zapytała
- Robiła to wcześniej? - mały wstydził się powiedzieć – mnie możesz powiedzieć. Umiem dochować tajemnicy
- Tak, czasem mnie uderzyła. Ale ostatnio jak chciała żebym powiedział tacie, że chcę żeby z nami mieszkał bo za nim tęsknię. A ja powiedziałem, że nie. Bo to nie tak że ja nie tęsknię. Tylko kiedyś odbyliśmy z tatą męską rozmowę. I powiedział, że nie może z nami mieszkać na stałe. I żebym go nie prosił bo to jedyna rzecz której dla mnie nie zrobi – łezka poleciała po słodkiej twarzyczce – to wtedy tak mnie zbiła, że nie mogłem siedzieć. Jeszcze mam siniaka na plecach.
- Mówiłeś o tym tacie?
- Nie, nie chcę żeby się na mnie gniewał i był zły
- Tata nigdy nie będzie się na ciebie gniewał ani złościł. On cię kocha. Powinieneś mu powiedzieć – nic nie odpowiedział, tylko mocniej się do niej przytulił. Nie znała się na dzieciach. Ale jak na 6 letniego chłopca przeszedł zbyt wiele.
- Bones a nie powiesz tacie?
- Nie, ale uważam, że ty musisz powiedzieć.
- Boję się.
- Nie bój się tata cię ochroni i ja też. Zawsze możesz do mnie przyjść – jednak 5 to za wczas dla tego malca oczy zaczęły mu się ponownie zamykać – chcesz się położyć?
- A mogę tutaj u ciebie na kolanach?
- Jasne – usiadła trochę wygodniej i sama przymknęła oczy.
Obudził się było 15 po 6, zastawił zegarek który zaraz pewnie by zadzwonił. Wstał żeby przyszykować śniadanie. Cieszył się, że syn będzie z nim mieszkał. Wszedł do kuchni, zobaczył dwa kubki. Przecież wczoraj umyłem. Obrócił się w stronę salonu i o mały włos a przewróciłby się z wrażenia. Wszystkiego mógłby się się spodziewać ale ten widok rozłożył go na łopatki. Na kanapie spali w najlepsze Bones a u niej na kolanach Parker. Podszedł po cichutku do nich. Jednak dzwonek naprawdę dzwonił. To nie był sen. pocałował ją delikatnie w czubek głowy. Mając nadzieję, że się nie obudzi bo inaczej dostanie po głowie. Przyjechała i tylko o tym mógł teraz myśleć. Otworzyła oczy czując delikatne muśnięcie. Uśmiechnęła się na widok Bootha pochylającego się nad nimi.
- Hej – powiedziała cicho żeby nie obudzić Parkera – śpioch – uśmiechnęła się
- Myślałem, że to mi się śni.
- Pewnie stałabym pod drzwiami do teraz jakby Park mnie nie wpuścił.
- Cieszę się, że jesteś. Zrobię śniadanie – powiedział i wyszedł. Jeszcze chwilę by tam postał a mogłoby się to dla nich źle skończyć. Nie mógł dojść do siebie z wrażenia. Na pewno nie skończyła jeszcze pracy na wykopaliskach. Zazwyczaj była tam jakieś 5 – 6 tygodni. Więc wniosek nasuwał się sam. Przyjechała bo jej potrzebował. Czy więc zależy jej tak na mnie jak mi na niej? Muszę poznać odpowiedź na to pytanie

izalys

jak sie robi slodkawo... :) super czesc...
ciekawa jestem czy pozna odpowiedz na to pytanie...:) ;)
czekam na cd!! :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Bardzo fajnie, że Temp wróciła.
Mam nadzieję, że Parker powie ojcu o tym co zrobiła mu matka i poniesie ona zasłużoną karę.
Czekam na ciąg dalszy:)

ocenił(a) serial na 10
izalys

6.

Mały poruszył się i otworzył oczy. Uśmiechnął się swoim uśmiechem, identycznym jak ojca.
- Zasnąłem
- Zauważyłam. Tata robi śniadanie. Pójdziesz się ubrać?
- Pewnie – mały zeskoczył z jej kolan i podbiegł do taty – cześć tato. Ale Ty jesteś śpioch. Wpuściłam Bones, wypiłem kakao obejrzeliśmy bajkę i chyba zasnąłem. Idę do łazienki
- Idź idź. Tylko wracaj szybko bo śniadanie gotowe. Bones siadaj przy stole
- Już idę – podszedł do niej i pomógł jej wstać. Przytulił ją do siebie
- Dziękuję – powiedział odsuwając się niechętnie od niej
- Ty zrobiłbyś dla mnie to samo. Od tego są najbliżsi przyjaciele – uśmiechnął się do niej
- Wezmę dzisiaj sobie dzień wolnego i porozmawiamy ok?
- Jeżeli tylko tego chcesz
- Chcę i potrzebuję – wszedł Parker – no siadajcie.
- Bones a odwieziesz mnie dzisiaj do szkoły? - zapytał
- Ja?
- No, proszę – patrzył na nią błagalnym spojrzeniem, skierowała swoje spojrzenie na partnera
- Dam ci samochód – powiedział niespodziewanie. Wiedział, że jego syn chciał się pochwalić, że ją zna. Już kiedyś pytał czy mogłaby po niego przyjechać – za w międzyczasie posprzątam i załatwię sobie urlop
- Ok to Cię odwiozę – mały wydał okrzyk radości i poszedł po plecak
- Jedziemy – wyszedł gotowy. Bones zabrała od partnera kluczyki, wzięła małego za rękę i wyszli – Bones a pójdziesz ze mną do pani?
- A coś się stało?
- No bo jak kiedyś pytali na lekcji czy spotkaliśmy kogoś znanego. Powiedziałem, że znam Ciebie i chyba mi nie uwierzyła
- W takim razie będzie musiała – podjechali pod szkołę. Weszła z nim do budynku tam czekała na nich pani – dzień dobry. Dzisiaj ja przywiozłam Parkera do szkoły. Jego tata zabierze go z powrotem – powiedziała do zdziwionej nauczycielki
- Dzień dobry, bardzo mi miło panią poznać. Parker dołącz do klasy – pożegnał się soczystym całusem z Bones i pobiegł do kolegów – Parker mówił kiedyś, że panią zna. Kiedy zapytałam jego matkę powiedziała, że to dziecięce fantazje.
- Ale ja znam go i bardzo go lubię. Pracuję z jego ojcem w FBI
- Pan Booth jest agentem? Jego matka twierdziła, że jest bezrobotnym
- Zapewniam panią, że nie jest bezrobotny. Wręcz przepracowany. Jest agentem FBI a ja pracuję w instytucie Jeffersona jako antropolog. Z tego co wiem na razie będzie mieszkał z ojcem. Nie wiem co z Rebeccą. Pewnie Booth pani powie.
- Muszę iść na lekcje. Było miło panią poznać – podała jej rękę. Bones pożegnała się z nią i wróciła do mieszkania agenta.
- Jestem – zawołała wchodząc. Booth rozmawiał przez telefon. Usiadła na kanapie i czekała na koniec rozmowy. Skończył i usiadł obok niej
- Rozmawiałem z Caroline. Oskarżyli Rebeccę.
- O co?
- Po Twoim wyjeździe oskarżyła Cię o pobicie
- Tak myślałam groziła mi tym. Dlatego zostawiłam nagranie Angeli
- Nie wierzyłem jej. Nawet myślałem, że ktoś ją pobił i, że chce po prostu zwalić winę na ciebie. Ale żeby samej się uszkodzić? Nie wiem jak to się stało z nią
- Ona potrzebuje pomocy, Booth.
- Otrzyma ją w więzieniu. Grozi jej co prawda niewielka odsiadka ale powinna ponieść karę.
- Ona jest jego matką mimo wszystko
- Ale tak się nie zachowuje. Zmusiła go żeby powiedział, że ty ją pobiłaś
- Wiem, powiedział mi.
- Powiedział Ci? Ja musiałem siłą wyciągać jakiego sposobu użyła
- Czasami jest lepiej z kimś obcym porozmawiać – powiedziała chwytając go za rękę – nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Co ja jej zrobiłam?
- Myśli, że to ze względu na Ciebie nie chciałem z nimi zamieszkać
- To śmieszne – powiedziała zmieszana
- Nie do końca... - powiedział nieśmiało, popatrzył w jej oczy. Piękne, duże oczy. Tak bardzo je kochał. A one patrzyły na niego ze zdziwieniem – Bones to co jest między nami, to co się zaczęło... to też miało na to wpływ. Jeszcze rok może dwa lata temu nie miałbym żadnych wątpliwości co do zamieszkania z nimi. Teraz nie byłbym w stanie tego zrobić – uścisnął jej dłoń mocniej. Patrzyła zafascynowana na niego i tylko uśmiechała się szeroko – jesteś dla mnie ważna, najważniejsza. Wiem, że dla ciebie miłość to związki chemiczne
- Już nie – wtrąciła popatrzył na nią ze zdziwieniem – kiedy myślałam, że cię straciłam... że już nie będziemy razem... - powiedziała to i popatrzyła na niego z przestrachem. Przecież oficjalnie nigdy razem nie byli
- Jesteśmy razem i mam nadzieję, że już na zawsze tak zostanie – nieśmiało przybliżył swoją twarz do jej – kocham cię – powiedział niemal szeptem i sięgnął zachłannie jej ust. Całowali się zapamiętale by po chwili być już w drodze do sypialni. Rozebrał ją i niemal z nabożnością przyglądał się jej ciału – jesteś piękna, taka doskonała – poznawał jej ciało najpierw rękami potem ustami znacząc ślad na jej ciele. Nie chciała być gorsza od niego. Dotknęła językiem bardzo czułego punktu tuż za uchem, ze świstem wciągnął powietrze. Wziął ja na ręce i położył na swoim łóżku.
Obudzili się koło południa. Szczęśliwi, zaspokojeni z wielkimi uśmiechami na twarzy. Musiał zadać jej jeszcze jedno pytanie
- Dlaczego wróciłaś wcześniej?
- Bo ktoś tu mnie bardzo potrzebował. Ktoś kto jest dla mnie najważniejszy – nie wiedział jak na jej słowa odpowiedzieć. Kciukiem starła łzę spływającą po jego policzku – kocham cię – powiedziała wprost a on nie posiadał się ze szczęścia.
- A ja ciebie. Bones wiesz, że ja nie chcę ukrywać naszego związku
- Ja też nie. Ale nie chcę z nikim innym pracować. Nie wiem jak to załatwimy
- Może się jakoś uda. Pogadamy z szefem. Wziąłem dwa dni wolnego. Musimy dzisiaj jechać na zakupy z Parkerem. Nie zabrałem nic dla niego z tamtego mieszkania. Nie chciał nawet o tym słyszeć
- Nie dziwi mnie to przeszedł piekło z własną matką – zasłoniła ręka usta miała nic nie mówić
- Bones a Ty skąd wiesz?
- Rozmawiałam rano z Parkerem. Prosił żebym ci nic nie mówiła. A ja się wygadałam
- Co on powiedział? Biła go? Ale to mi powiedział
- Porozmawiaj z nim. Nie mogę zawieść jego zaufania.
- Boże, gdzie ja miałem oczy? - wyrzucał sobie
- Jesteś świetnym ojcem. Ale nie możesz zauważać wszystkiego skoro nie mogłeś z nim być 24 godziny na dobę – miała trochę racji ale nie do końca go to przekonało. Zbliżała się godzina w której musieli jechać po malca.
- Jak ja nie cierpię zakupów! - powiedział wjeżdżając na parking przed galerią handlową.
- To idź do kina a my pójdziemy prawda Parker?
- Jasne
- Dam jakoś radę – w myślach liczył ile bezie musiał wydać. Bał się żeby mu nie zabrakło. Zauważyła jego rozterkę. Wzięła go pod rękę. I powiedziała po cichu
- Ja zapłacę – popatrzył na nią ze zdziwieniem jak ona mnie dobrze zna
- Nie Bones nie możesz
- Spokojnie. Potraktuj to jako pożyczkę. Wiesz, że stać mnie na nią. Oddasz kiedy będziesz mógł. Obiecuję dać ci wszystkie rachunki – wiedział, że nie robi tego z litości. Mimo tego źle się czuł.
- To słuchajcie ja pojadę na chwilę do instytutu skoro sami dacie sobie radę i potem po was przyjadę ok? - cieszyła się, że się zgodził
- Pewnie tato. Idziemy Bones? - pocałowała agenta prosto w usta, wzięła chłopca za rękę
- Tak idziemy – i zniknęli w galeriii

ocenił(a) serial na 10
izalys

Cieszy mnie, że Temp przyznał się, że kocha Bootha. Czekam na następną część:)

ocenił(a) serial na 10
izalys


7.

Była to dla niego trudna sytuacja. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś za niego płaci. Więc wolał nie iść. Zdawał sobie sprawę jednak, że nie będzie go stać na wszystko. Tm bardziej, że lwią cześć jego dochodu pochłaniały alimenty. Sąd zarządził mniejsze ale on nie chciał żeby jego synowi czegoś brakowało, więc z własnej woli oddawał lwią część wypłaty sobie pozostawiając tyle żeby przeżyć. Teraz do wypłaty mu wystarczy ale jakby miał dzisiaj zapłacić za zakupy mogłoby być cieniutko. Bones jaka ona jest kochana... wiedziała co mnie gryzie. Wystarczyło jedno słowo z jej strony żeby przekonać się, że nie robi tego z litości. Ona po prostu taka jest. Ufam jej bezgranicznie wiem, że nie zrobi nic wbrew mnie i żeby pokazać swoja wyższość jeżeli chodzi o kasę. Jest cudowna i przyjechała tylko dlatego, że jej potrzebowałem nawet nic nie powiedziałem. Ciekawe czy w instytucie wiedzą – zastanawiał się w tym momencie dostał sms „W instytucie nie wiedzą, że wróciłam a bynajmniej nie ode mnie” - jak to możliwe, że nawet na odległość potrafi czytać w moich myślach. Kocham ją jak nikogo na świecie. A ona mnie, jestem szczęściarzem.
Podjechał pod instytut. Musiał im wytłumaczyć co się dzieje najlepiej bez wchodzenia w szczegóły. Poza tym będzie potrzebował ich pomocy w procesie o przyznanie mu stałej opieki nad synem. Lepiej ich uprzedzić. Takie sprawy załatwiane są szybko. Pewnie będą ich pytać. Wszedł na platformę gdzie byli cała ekipa oczywiście bez Bones ona była na zakupach z jego synem.
- Cześć
- Cześć – odpowiedzieli chórem – słyszeliśmy, że masz dzisiaj urlop
- Tak, musiałem pozałatwiać sprawy związane z opieką na Parkerem i w ogóle
- A jak on? Jak to wszystko znosi?
- Nad wyraz spokojnie. Cieszył się, że go wczoraj zabrałem
- A gdzie jest teraz? W szkole?
- Nie, jest pod dobrą opieką – uśmiechnął się
- Booth jakbyś coś potrzebował to daj znać
- OK. na razie sobie radzę. Ale mam do was prośbę. Mogą z opieki społecznej o mnie pytać wniosłem o całkowite przejęcie opieki nad synem. Pewnie będą mnie sprawdzać
- Nie ma sprawy wystawimy ci dobrą opinię.
- Dzięki
- I w ogóle jakbyś czegokolwiek potrzebował to daj znać. Postaramy się zastąpić Brennan – powiedziała Angela
- Choć to pewnie w pewnych kwestiach niemożliwe – powiedział Jack, Booth tylko głośno się zaśmiał. Jakby wiedzieli...
- Dzięki za wszystko. Muszę jechać do Parkera.
- Dzwoń – zawołała za nim Cam i wyszedł.
- Dzwonię do Brennan – powiedziała Angela – powinna wracać.
- Kochanie wiesz, że ona nawet dla niego nie zrezygnuje z wykopalisk
- Powinna w końcu on nie raz rzucał dla niej wszystko – odpowiedziała
- Dr Brennan nie jest taka – powiedziała Cam – mogłaby w końcu dostrzec to co wszyscy wiedzą.
- Już wie. Tyle, że myśli, że on wrócił do Rebecci
- Ooooo, to coś nowego – wykręciła nr do Brennan

Chodzili już prawie godzinę po galerii. Mieli już sporo rzeczy zostały tylko drobiazgi. Zakupy z tym malcem to tylko przyjemność. Wie czego chce i potrzebuje. I co najważniejsze nie wybrzydza za bardzo.
- Parker jak coś jeszcze potrzebujesz to powiedz
- Może jakieś cienkie koszulki pod sweterki? Jeszcze majtusie i skarpetki i podkoszulki
- A buty?
- No i buty. I strój na gimnastykę.
- No to idziemy dalej – zadzwonił jej telefon – Parker wybierz sobie to co się podoba i przymierz tylko się nie zgub bo tata urwie mi głowę – powiedziała odbierając telefon nieświadoma tego, że po drugiej stronie jej przyjaciółka prawie zemdlała z wrażenia – Halo
Angela czekała na połącznie, odebrała ale zanim odezwała się w słuchawce Ang usłyszła fragment rozmowy „Parker wybierz sobie to co się podoba i przymierz tylko się nie zgub bo tata urwie mi głowę”
- Halo – odezwała się tym razem do słuchawki. Angela aż usiadła z wrażenia tego się nie spodziewała, wszystko ale nie to – halo – Bren z drugiej strony ponaglała
- Cześć słodziutka
- Cześć Angela – odpowiedziała no to się będę tłumaczyć – coś się stało?
- Dzwonię żeby Ci powiedzieć, że masz natychmiast wracać – usłyszała śmiech po drugiej stronie – ale słyszę, że nie muszę
- Nie, nie musisz – potwierdziła
- W końcu dotarło?
- Angela kiedy ty w końcu odpuścisz?
- Chyba już odpuszczę. Bo jakbyś się nie wypierała to ja wiem, że go kochasz... - no tak teraz usłyszę tyradę
- Tak wiem. Kocham go – przerwała jej ale ta niezrażone tym, że ktoś jej przerwał kontynuowała
- … świadczy o tym fakt, że rzuciłaś wykopaliska żeby być … - dopiero w tym momencie dotarło do niej co powiedziała Brennan – o Matko! - wypiszczała do słuchawki
- Ang, pogodamy kiedy indziej muszę iść do Parkera, na razie – i się rozłączyła.
Reszta czekała na relację. Bo z miny i zachowania Angeli można było się wiele domyśleć ale czekali na potwierdzenie
- Ona wróciła do Waszyngtonu. Była z Parkerem chyba na zakupach bo kazała mu iść coś przymierzyć
- Wróciła? - zapytali unisono
- No tak
- I Booth nic nie powiedział? - powiedziała Cam – choć jego uśmiech był podejrzanie szeroki.
- W końcu – powiedział Jack
- To znaczy, że oni są razem? - zapytał dla pewności asystent Bones
- Najwidoczniej tak. Ale super! - zakończyła dyskusję Angela

Po kolejnej godzinie skończyli zakupy dla Parkera. Bones chciała sobie jeszcze zrobić przyjemność i coś kupić
- Parker pomożesz mi wybrać coś dla mnie?
- Jasne – dodał z entuzjazmem. Weszli do jej ulubionego butiku
- Powiedz która ci się podoba najbardziej – zaproponowała chciała żeby poczuł się ważny. W ogóle pozwoliła mu wybrać to co chciał. Świetnie się bawili.
- Ta – wskazał na sukienkę stojącą na wystawie. Była śliczna. W kolorze czekolady. Długa, u góry dopasowana od bioder w dół rozszerzana praktycznie do samych kostek, bez rękawów z łódkowym, górnym wykończeniem.
- Masz dobry gust – pochwaliła go a w zamian otrzymała szczery, pełen szczęścia uśmiech, odwróciła się do sprzedawczyni – czy ma pani tę sukienkę w rozmiarze 38?
- Tak, już podaję – Brennan zostawiła małego z zakupami na fotelu a sama weszła do przymierzalni, kiedy tam była zadzwonił jej telefon wychyliła się – Parker odbierzesz? - mały wyciągnął telefon
- Halo – powiedział do słuchawki

Booth podjechał pod galerię. Wykręcił jej nr odezwał się Parker
- Cześć synku, gdzie jesteście?
- W jakimś sklepie. Bones przymierza sukienkę a ja odebrałem telefon
- Ty już po zakupach?
- Tak. Kupiliśmy wszystko. A teraz Tempe kupuje sobie sukienkę. Sam ją wybrałem
- Poważnie? A powiesz mi gdzie ten sklep? – Park poprosił sprzedawczynię żeby mu powiedziała. I wyjaśnił ojcu gdzie są.
- Zaraz tam będę jakby skończyła zaczekajcie na mnie ok.?
- Pewnie
Chwilę później Bones wyszła z przymierzalni zadowolona. To było to czego szukała. Wprawdzie nie wiedziała na jaką okazją kupiła ją od tak sobie dla poprawienie, i tak już dobrego, humoru.
- Kto dzwonił?
- Tata mówił, żeby na niego zaczekać bo zaraz będzie – usiedli na ławeczce obok butiku i czekali na Bootha. Dołączył do nich chwilę później.
- A ja myślałem, że zdążę Cię zobaczyć w nowej sukience – powiedział całując jej roześmiane usta – zepsułaś mi frajdę – dodał z psotnym błyskiem w oku
- Będzie okazja żebyś ją kiedyś zobaczył
- Pewnie kiedyś tak. To co idziemy na kolację czy do domu? – zapytał. Mały zdecydowanie wykończony powiedział
- Do domu, zmęczyłem się i chce mi się spać – powiedział.
- Więc jedziemy – zabrali wszystkie pakunki, a było tego sporo, i ruszyli do samochodu. Nie wiedział czy Bones z nimi zostanie. Miał cichą nadzieję, że tak. Że w ogóle już zawsze będą razem skoro się kochają. Pojechali do niego a ona nie protestowała. Widocznie uznał, że z nim zostanę – myślała – i słusznie myślał – powiedziała do siebie uśmiechając się szeroko. Weszli na górę Parker nawet nie miał ochoty ani chyba siły na kolację. Szybko się umył i z miejsca zasnął. Bones przygotowała dla nich kolację a Booth w międzyczasie wypakował wszystkie zakupy. Poza jedną torbą którą strzegła Bones. Jedli kolację w przyjemnej ciszy
- Cieszę się – powiedział cicho Seeley
- Z czego?
- Że z nami zostaniesz. Chciałbym żeby to było już na zawsze – powiedział patrząc jej w oczy. Wiedziała czego chce. Jego marzenia były jej marzeniami.
- Ja też się cieszę. I też chcę żeby to było już na zawsze – odpowiedziała z powagą patrząc w jego cudowne oczy teraz podejrzanie szklane, dotknęła dłonią jego policzka a on automatycznie wtulił się w jej dłoń z błogim uśmiechem. Pod palcami poczuła spływającą łzę – kocham Cię – powiedziała po prostu
- A ja Ciebie – odpowiedział i sięgnął jej ust. Smakowały słodko, pachniały nią. Dawały obietnicę na piękne życie. Późnym wieczorem siedzieli w salonie z kieliszkiem wina w ręce
- Angela już wie, że wróciłam to pewnie reszta też. Zadzwoniła jak robiliśmy zakupy. Chciała mi powiedzieć, że mam wracać bo jestem CI potrzebna
- Nie musiała
- Tak nie musiała. Ja wiem już co w życiu jest najważniejsze. Ty, Ty i Parker
- Bones a jakbym Cię ładnie poprosił zgodziłabyś się za mnie wyjść? – zapytał nieśmiało
- Jakbyś ładnie poprosił mogłabym to ewentualnie rozważyć – droczyła się z nim. Dla niego fakt, że nie powiedziała nie był sygnałem. Uklęknął przed nią i z całą powagą i miłością jaką miał dla niej zapytał
- Czy zgodzisz się zostać moją żoną? Być ze mną na dobre i na złe, przez wszystkie dni naszego życia?
- Tak – odpowiedziała pewnie. Obietnicę przypieczętowując pocałunkiem

Miesiąc później Booth miał już pełną opiekę nad synem. Rebecca będzie mogła się z nim spotykać tylko w jego obecności.

Trzy miesiące później, w mały wiejskim kościółku dr Temprence Brennan oraz agent specjalny Seeley Booth ślubowali sobie wieczną miłość. Bones miała dla męża niespodziankę. Była w ciąży. Trzeci miesiąc. Tego się nie spodziewała.
- Booth mam dla Ciebie mały prezent – powiedziała kiedy tańczyli wtuleni w siebie
- Ja też mam coś dla Ciebie – myślał o tym pięknym wisiorku pasującym do jej zaręczynowego pierścionka. Wyciągnął z kieszeni pudełeczko. Otworzyła i aż zamarła z zachwytu
- Piękny – pozwoliła mu zawiesić na szyi ten wisiorek – mój prezent będzie z odroczonym terminem – powiedziała
- Bones bez terminologii kryminalnej – droczył się z nią
- Ale jego naprawdę otrzymasz za pół roku
- Nie wytrzymam tyle – jęknął jak zawsze niecierpliwy – nie można tego przyspieszyć
- Będziesz musiał tyle zaczekać. Tyle potrzebuje nasze dziecko żeby przyjść na świat zdrowe – powiedziała patrząc mu w oczy. Zatrzymał się i patrzył z niedowierzaniem. Kiedy otrzymał potwierdzenie w jej oczach, że to co słyszał jest prawdą. Chwycił ją do góry i okręcił z okrzykiem radości na ustach. Nikogo to nie dziwiło w końcu to ich ślub
- Będę ojcem – wykrzyczał na całe gardło
- Booth postaw mnie bo mi się w głowie zaraz zakręci – delikatnie postawił ją na ziemi i z największą czułością pocałował.

Pół roku później na świat przyszła mała dziewczynka. Ze ślicznymi oczętami swej matki. Imię dla siostry wybrał Parker – Eva.

KONIEC

ocenił(a) serial na 10
izalys

Cudowna część. Bardzo podoba mi się rozmowa Temp z Angelą. Najlepsze dla mnie są szczęśliwe zakończenia takie jak to.
Czekam na Twoje nowe opka:)
Pozdrawiam serdecznie:)

_nn_

Cudowne czesci... :) i jak zawsze Happy End ktore kocham...xD
Mam nadzieje ze nie bedziemy musieli dlugo czekac na nastepne opowiadanie... ;)
Zycze ogromnego przyplywu weny tworczej i pozdrwiam... :)