PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78159
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Niby wszystko jest jasne...
Motto tego tematu: GIRLS JUST WANNA HAVE FUN.
Tutaj znajdziesz opowiadanka, etiudy, szkice, eseje i scenariusze zainspirowane Bones. Dołącz do Nas – czytaj, pisz i komentuj.

ocenił(a) serial na 10
_LG_

Hej:) Obiecałam, że czynniej zaangażuję się w rozwuj "Z5", więc wklejam coś od siebie xD Historię tą piszę na moim blogu:) Mam nadzieję, że się spodoba i rzecz jasna liczę na szczere opinie:)

~**1**~

Młoda kobieta pochyliła się nad stołem, bacznie przyglądając się kościom i referując na głos to, co spostrzegła do dyktafonu. Pogrążyła się w pracy, do tego stopnia, że nie zauważyła upływającego czasu. Dobiegała północ, a ona nadal była w Instytucie. Zgłębiała sprawę Jade Thorn, zaginionej, której zwłoki „podrzucił” jej dzisiaj Booth. Sprawa była dość skomplikowana, więc postanowiła poświecić jej trochę więcej czasu. Odeszła na chwilę od stołu by wziąć łyk mocnej, czarnej kawy. Wróciła do pracy, gdy nagle przerwał jej znajomy głos: „ Bones, czy ty w ogóle nie sypiasz!”. Oczywiście Booth był nadawcą tych słów. Temperance drgnęła niespokojnie i nie pozostała dłużna Seeley'owi.
-A ty co, tu robisz? Myślałam, że nie znosisz tego miejsca...
-Yyyy...no wiesz Bones, byłem w okolicy i akurat miałem chińszczyznę, więc pomyślałem, że na pewno siedzisz w pracy. A gdzie reszta Zezulców?? ~ zapytał speszony przenikliwym wzrokiem pani doktor.
-Śpią zapewne. Zostałam żeby zgłębić tę sprawę, którą dzisiaj dostaliśmy...~odpowiedziała, biorąc do ust trochę makaronu z sosem pomidorowym, bazylią i kiełkami.
-Gdybym wiedział, że nie będziesz przez nią wysypiała się, jak normalny człowiek, to bym jej nie wziął ~ oznajmił z troską, chociaż próbował to ukryć. Martwił się o Brennan, traktował ją, jak...kumpla?

Kobieta speszyła się, Booth widząc to postanowił nie drążyć tematu i wziął się do jedzenia, Temperance poszła w jego ślady. Czas upłynął im nie wiadomo kiedy. Wybiła 3.00 w nocy i Brennan zauważyła, ze Booth przysypia. Lekko go szturchnęła, ale on nie zareagował.

-No dalej Nocny Marku, wstawaj, bo zasypiasz na siedząco !~ oznajmiła z ironią i pomogła Seeley'owi wstać.
-No to ja już pójdę Bones i Tobie radze to samo. Jedź do domu i się wyśpij. Jak chcesz to Cię odprowadzę.
-Nie, dzięki Booth,ale ja jeszcze zostanę. Miłych snów. ~ dodała i uśmiechnęła się do partnera.
-Jak chcesz, tylko nie przesadź z kawą. Dobranoc Bones. ~ dodał i wyszedł.

Kobieta wróciła do pracy, uśmiechając się sama do siebie. Nie wiadomo dlaczego, ale Booth zawsze wzbudzał w niej pozytywne emocje, nawet pomimo tego, że się często kłócą. Wizyta Seeley'a zabrała jej trochę czasu, więc ponownie wzięła się do pracy i to jeszcze intensywniejszej niż przedtem.

~~RANO~~

Angela z troską spojrzała w kierunku przyjaciółki. Brennan spała smacznie na kanapie w jej biurze. Na około kobiety był stos dziwnych papierzysk, na podłodze stał dzbanek z czarną, jak smoła kawą i dwa pudełka po chińszczyźnie. Podeszła do śpiącej Temperance, usiadła koło niej i delikatnie odgarnęła włosy z twarzy pani doktor.

-Wstawaj Skarbie, znowu zostałaś na noc w pracy. Jak nie zaczniesz o siebie dbać i wysypiać się porządnie to się źle skończy. ~ oznajmiła z troską Angie i ponownie lekko ją szturchnęła. Kobieta obudziła się i lekko zdezorientowanym wzrokiem błądziła po pokoju. Jednak widok przyjaciółki od razu rozpromienił jej twarz.

-Cześć Angela! Która godzina?
-Jest 7.30 Skarbie, a teraz powiedz mi ile spałaś?
-Jakąś godzinkę, musiałam skończyć raporty, odkryłam też sporo nowych informacji istotnych dla śledztwa w związku ze sprawą Jade Thorn.
-Tempe, nie powinnaś tak przemęczać Twojego organizmu. Chodź idziemy na porządne śniadanie, bo z tego co widzę zaczęłaś się żywić chińszczyzną, popijając to hektolitrami czarnej kawy. Jak tak dalej pójdzie to wylądujesz w szpitalu z przemęczenia.
-Z antropologicznego punktu widzenia praca jest...
-Nie interesuje mnie teraz antropologia, a moja przyjaciółka. Z mojego punktu widzenia zbyt dużo czasu spędzasz w pracy i mimo, że teraz sądzisz, że nic Ci nie jest, to się może szybko zmienić! ~ przerwała jej ostro i mimo wyraźnych protestów Bones wyciągnęła ją z gabinetu.

~~***~~

Knajpka „Eko-life” znajdowała się na Awenue Street naprzeciwko Golden Palace – Muzeum Sztuk Pięknych, gdzie Angela była wykładowcą. Właściciel kojarzył już Angie i od razu przyniósł dwa koktajle owocowe i sałatki. Brennan zjadła i wypiła wszystko dla świętego spokoju. Angela opowiadała jej o budynku z naprzeciwka. Z zainteresowaniem jej słuchała, lubiła rozmowy z przyjaciółką, mimo, że nie okazywała tego zbyt wylewnie, była przecież typem osoby, która nie mówi otwarcie o swoich emocjach. Po posiłku wsiadły do auta Brennan i pojechały do jej domu. Kobieta wykąpała się i przebrała. Ruszyły więc do Instytutu, gdzie już czekał na nie ziewający Booth.

**()**

-Cześć Angela, cześć Boooness! ~ oznajmił Booth,który nie mógł powstrzymać ziewania. Dziewczyny przywitały się, Angela wyczuła, że zmęczenie Booth'a ma coś wspólnego z Brennan. Teraz skojarzyła ilość pudełek po chińszczyźnie i uśmiechnęła się pod nosem. Odeszła zostawiając Tempe z Seeley'em.
-Jednak wróciłaś do domu na noc... ~ oznajmił Booth widząc na ciele kobiety inne ubranie.
-Nie, nocowałam tutaj, rano Angela wyciągnęła mnie na „porządne śniadanie” i zdążyłam pojechać do domu, by się odświeżyć. Teraz wybacz idę sobie zrobić kawę, bo zaraz zasnę, a tylko nie mów nic Angeli. Obiecałam jej, że ograniczę ilość kofeiny.
-I dotrzymasz słowa, taki tryb życia Cię wykończy. Chodź zabiorę Cię na koktajl owocowy. ~ dodał z uśmiechem.
-Niech zgadnę do knajpki „Eko-life” ? ~ zapytała, na co on kiwnął potwierdzająco głową.
-Wiesz co lepiej wróćmy do pracy... ~ dodała i ruszyła ku platformie i Zack'owi, który z zainteresowaniem przyglądał się szczątkom.
-Ach, te Zezulce...~ szepnął ironicznie Booth i ruszył za panią antropolog.

**()**

Dzień dłużył się mu niemiłosiernie, to dziś przyjeżdżał do niego Parker. Zaplanował iście idealny wieczór ojca z synem. Kupił popcorn i inne słodycze, wypożyczył jedną z superprodukcji Disney'a. Zadbał też o bilety na mecz Nicks'ów, Parker, tak, jak i on uwielbiał baseball. Miał nadzieję, że nic mu nie wyskoczy, cały czas powtarzał dzisiaj „Żadnych zwłok, mam wieczór z synem”. Nic w tym dziwnego, matka chłopca związała się z innym mężczyzną, miała sporo pracy, a mało czasu. Jednak wiedziała, jak dla Seeley'a i małego spotkania te są ważne. Miała dziś przywieść chłopca do Booth'a na weekend. Sama planowała wyjazd do Londynu, w interesach, więc umówiła się z nim, że syn nocuje u niego, a wieczorem w niedzielę przyjedzie po Parker'a. Booth miał świetny humor i nawet nie przejął się natłokiem zajęć i całodniowym pobycie w Instytucie Jeffersona. Nikt i nic nie było dziś w stanie popsuć mu nastroju.

**Tymczasem**

Brennan po raz kolejny przyglądała się swoim notatkom. Czegoś jej tu brakowało. Wszystkie obserwacje jej, załogi i Booth'a nie tworzyły spójnej i logicznej całości. Wyczuwała w sobie jakiś dyskomfort, lecz nie potrafiła zdefiniować jaki. Może to wina czasu, jaki poświęciła na sen, a może perspektywa spotkania z człowiekiem, do którego żywiła wielką urazę? Tydzień temu dostała list od Russ'a, w którym ten oznajmił jej, że mają kilka spraw do omówienia, więc przyjedzie do niej. Nikomu o tym nie powiedziała, nawet Angeli i Booth'owi. Wiedziała, co by jej powiedzieli. Nawet zgadzała się z nimi, poniekąd Russ po raz kolejny ją oszukał. Jednak jest jej bratem, tym, którego tak kochała i kocha, mimo, że zostawił ją na pastwę losu. Mieli się spotkać o 20.00 w jej mieszkaniu. Dobiegała 16.00, kobieta nerwowo spojrzała na zegarek, poczęła dudnić palcami w blat stołu, nerwowo przegryzając dolną wargę. Nie umknęło to Hodgins'owi, który od jakichś 5 minut bacznie się jej przyglądał...

suerte_2

Bardzo fajne opowiadanko :)) Czekam na cd :))

mala270

Bardzooooo się cieszę że się podoba , dzięki że to czytacie, a oto następna częśc



III.

Dzień 3

Instytut

Booth i Brennan w wyśmienitych humorach jechali do instytutu, po drodze wypili kawę i rozmawiali o sprawach zawodowych. Dzisiejszy dzień mieli spędzić osobno; Booth miał mnóstwo zaległych raportów ,a Brennan chciała zakończyć badania nad mumią . Gdy wchodzili do instytutu mieli już zaplanowany cały dzień jednak to co tam zastali wprawiło ich w wielkie osłupienie……….
Partnerzy stali w progu patrząc z osłupieniem na bałagan jaki panował w instytucie wszystko było poprzewracane i różowe ,nawet pracownicy byli pokryci różową mazią , Angela i Cam wściekle krzyczały na stojących potulnie Zacka i Hoginsa
- W i te wasze wybuchowe zabawki – krzyczała różowa Cam – zniszczyliście naszą miesięczną prace, macie to wszystko sprzątnąć i odtworzyć bo was ugotuje w tym różowym szlamie.
- Doktor Sorian z naukowego punktu widzenia to był bezpieczny eksperyment – zaczął Zack , ale zamilkł szturchnięty przez Hoginsa
- Ale kto mógł wiedzieć ze ta kadź wybuchnie – zapytał z lękiem Hogins .
-Skarbie – szepnął przerażony - pomóż.
- Nic z tego – odparła równie zła Angela – Przez wasze zabawy muszę odtworzyć miesięczny zapis danych.
- Jak mi się nie uda śpisz na kanapie – dodała .
Brennan szybko wbiegła do laboratorium z przerażoną miną szukając swoich badań, a Booth nie mogąc się powstrzymać wybuchnął głośnym śmiechem.
- Cześć wszystkim – powiedział krztusząc się ze śmiechu – chłopaki to wasz najlepszy numer, tak dużo różu jeszcze nie widziałam.
- Booth milcz – krzyknęła zła Brennan - próbując sprawdzić czy wszystkie badania są w porządku ,gdy je znalazła odetchnęła – Jak to wszystko się stało – zapytała patrząc na Cam i Angelę.
- To sprawka tych dwóch – odparła ze złym błyskiem w oku Cam – pracowałyśmy nad odtworzeniem czaszki naszej mumii gdy doszło do wybuchu.
- Nasi wynalazcy chcieli zbadać wytrzymałość lateksu na ciepło i spowodowali wybuch z dużym rozrzutem – dodała Angela z rezygnacją patrząc na nową sukienkę.
- Nieźle - powiedział Booth formując z mazi kulkę i rzucając w Brennan
- Hej co robisz ! – krzyknęła patrząc osłupiała jak różowa maź przylepia się do jej bluzki – Oszalałeś !
- Rozluźnij się Temp – powiedział podchodząc do niej – tu i tak wszystko jest różowe musisz pasować do otoczenia .
- Tak – odpowiedziała rozsmarowując mu róż na marynarce – teraz i ty tu pasujesz – dodała parskając śmiechem na widok jego miny.
- Hej ja tu nie pracuję – krzyknął unikając następnego trafienia – w FBI mnie nie wpuszczą .
- To musisz dziś pracować u nas – odkrzyknęła Brennan umykając do gabinetu.
Booth poszedł za nią ostatnie co usłyszeli Inni to – Bones ja muszę napisać raporty ,jak nie zdążę nici z naszego…….
Mimo gniewu ogólnego bałaganu Angela i Cam ze zdziwieniem zauważyły rozluźnienie partnerów, ich znaczące uśmiechy oraz fakt że Booth powiedział do Brennan po imieniu.
– Coś się Święci – szepnęła Cam .
-Tak, przez to wszystko nie jestem na bieżąco – odparła Angela- muszę pogadać z Brenn.
- Dobra – odparła Cam –opowiesz mi później . A co do was panowie – zwróciła się do przerażonych Zacka i Hoginsa – czeka was kilka nocy w instytucie .
A na razie trzeba wezwać ekipę sprzątająca i pozbyć się tego różu- dodała ……


Booth dotarł w końcu do siedziby FBI i wziął się za raporty , z jego twarzy nie schodził uśmiech na wspomnienie laboratorium,- niezły ubaw -pomyślał - szkoda że mnie tam nie ma ale cóż muszę to skończyć.

Wieczorem wchodząc do instytutu nie wiedział czego ma się spodziewać ,to co ujrzał znów obudziło w nim salwy śmiechu . Pomieszczenia były już spżątniete tylko w centralnej części na wielkiej foli siedzieli jego przyjaciele umazani na rózowo i poszukujący brakujących materiałów.
- Część – krzyknął – widzę ze różowe szaleństwo trwa.
- Hej – odparli, a Brennan dodała – nie gadaj tylko nam pomóż , w tym czymś jest mój laptop z nie zapisanymi fragmentami książki
- Co ?! A jak to się stało – zapytał, posłusznie ubierając kombinezon i dołączając do różowej bandy.
- To moja wina – powiedział zgnębiony Zack – Doktor Brennan położyła komputer na blacie a my chcieliśmy wypróbować nowy model pochłaniacza na tej mazi…
- I wciągnęło wszystko nie tylko szlam – dodał Hogins – Wiemy chociaż że musimy zmniejszyć moc i przestawić go na niemetale i części biologiczne
- Nie chłopak i – Parsknął Booth siadając ze śmiechu w szlamie – wy przebijecie wszystko .
- Mam znalazłam – wykrzyknęła Angela –przy okazji mam też okulary Cam .
- Ok. to koniec na dziś – stwierdziła zrezygnowana Cam – Laptopa oddamy Bilowi odzyska dane, a resztę sprawdzimy jutro.
- Racja ,muszę pozbyć się tego różu – poparła ją Angela.
- A my – zapytał z nadzieją Hogins
- Do domu, ale jutro macie to wszystko sprzątnąć – odparła Cam – tylko ręcznie , mamy dość waszych eksperymentów!



Booth i Brennan szli zmęczeni do samochodu
- Na dziś mam dość – powiedziała zrezygnowana Brennan – mażę tylko o kąpieli
- Rozumiem cię – odpowiedział Booth – Choć odwiozę cię do domu, kolację przełożymy na jutro.
- Ale ja jestem głodna, tylko nie chce mi się nigdzie iść – odpowiedziała.
Booth uśmiechnął się- To jedziemy dziś do mnie, zamówimy tajskie i opowiesz mi o książce – zaproponował
- Nic z tego – zaprotestowała - Tajskie może być, ale książkę przeczytasz jak skończę.
- Hej przegrałaś , masz robić co każę – zaoponował .
- Zakład też ma swoje granice , musisz poczekać – odparła ,nie poddając się
– A teraz zawieź mnie do domu wezmę prysznic, przebiorę się i możemy jechać.



W mieszkaniu Bootha

Brennan złożyła zamówienie a Booth poszedł pod prysznic, nagle zaczęła dzwonić jego komórka na wyświetlaczu pokazało się imię : Parker
- Booth, Parker dzwoni –zapukała w drzwi łazienki – Booth słyszałeś?
- Tak, odbierz, już wychodzę – usłyszała
- Słucham – odebrała telefon.
- Booth Parker chciał ci powiedzieć …. Przepraszam chyba pomyliłam numer- usłyszała w słuchawce zdziwiony głos Rebeki.
- Czesać mówi doktor Brennan nie pomyliłaś numeru Booth już odbiera jest w łazience –odpowiedziała podając telefon partnerowi.
- Cześć Rebeka , tak , daj Parkera - przysłuchiwała się rozmowie obserwując Bootha; na widok jego mokrego ,pięknie wyrzeźbionego ciała poczuła gorączkę .
- Hej synku –Booth uśmiechnął się z czułością do słuchawki - tak ,cieszę się, tak jest ,zapytam to do jutra, dobranoc – zakończył rozmowę patrząc na Brennan z taką samą czułością w oczach.
- Rebeka jedzie jutro do rodziców Sama swojego chłopaka na przyjęcie rocznicowe i przywiezie Parkera na noc – wyjaśnił .
- Cieszę się , będziesz miał okazję pobyć trochę z synem – odparła.
- Temp? Parker pytał czy może jutro cię odwiedzić – zapytał - podobno wiesz coś na temat Dinozaurów w nowym muzeum
Brennan uśmiechnęła się – Tak , rozmawialiśmy o tym
- Pytał czy tam z nim pójdziesz ma 3vbilety na jutro na 18? – dodał, ciesząc się w duchu z akceptacji i zaufania jakim jego syn obdarzał Temp.
- Nie chciała bym przeszkadzać – odparła
- Daj spruj , to jego pomysł- powiedział
- W takim razie z chęcią – powiedziała z uśmiechem , przyglądając się z podziwem ciału partnera.
Rozmowę przerwał dzwonek
- to pewnie dostawca – powiedziała – odbiorę jedzenie a ty się ubierz – dodała kierując się do drzwi .

CDN…..

Wena mi właśnie uciekła liczę na jej szybki powrót

ocenił(a) serial na 10
azim254

ja również liczę na jej szybki powrót. genilanie!

zeet

IV.

Dzień 4


Instytut


Brennan kończyła właśnie sprawdzanie raportu o stanie mumii, złożyła podpis i miała właśnie wracać do domu by przygotować się do wyjścia z Boothem i jego synem gdy usłyszała otwieranie drzwi i radosne:
- Bones - ,mały chłopiec podbiegł i rzucił się w jej ramiona, Brennan odruchowo objęła chłopca i przytuliła .
- Cześć Parker – powiedziała uśmiechając się – co tu robisz?- spojrzała na drzwi w których ukazała się Rebeka .
- Dzień dobry doktor Brennan – powiedziała Rebeka – mam nadzieję że nie przeszkadzamy.
- Witaj , zapraszam – odpowiedziała zdziwiona Brennan – Czy coś się stało?- zapytała.
- Nie , ale mam prośbę – powiedziała z nadzieją w oczach Rebeka
– Booth ma jakieś zebranie organizacyjne w FBI a ja musze już jechać i nie mam z kim zostawić Parkera …
- A ja pomyślałem że mogę zostać z tobą to opowiesz mi o dinozaurach – wszedł jej w słowa Parker – Mogę? – zapytał z nadzieją w oczach spoglądając na Brennan.
Brennan uśmiechnęła się do chłopca i Rebeki
– Jasne, właśnie miałam wychodzić – powiedziała – I tak mamy iść do muzeum , zmienimy tylko plan i to my pojedziemy po twojego tatę a nie on po mnie.
Rebeka odetchnęła z ulgą, bardzo jej zależało na tym by zrobić dobre wrażenie na przyjęciu i nie chciała się spóźnić, spojrzała z wdzięcznością na Brennan
- Naprawdę mogę go zostawić – jeszcze raz zapytała
- Oczywiście – odpowiedziała Brennan – pojedziemy do mnie i opowiem ci co wiem na temat dinozaurów a potem zabierzemy tatę – zwróciła się do Parkera
- Hura – krzyknął podskakując – Mówiłem ci mamo ze Bones się zgodzi – zwrócił się do Rebeki - możesz iść na to przyjęcie i się nie martwić .
- Jasne Rebeko – dodała Brennan – poradzimy sobie.
- Dziękuje ,nie wiesz ile to dla mnie znaczy – odpowiedziała Rebeka ,zwracając się pierwszy raz do Brennan na ty
Brennan zauważywszy to uśmiechnęła się – Mam na imię Temprens ale wszyscy mówią Brennan mam nadzieję ze i ty będziesz tak mówić – powiedziała.
- Nie ,wszyscy ,zauważył rezolutnie Parker – Ja i tata mówimy Bones.
- Parker , tak nie wolno – speszyła się Rebeka
Brennan znów się uśmiechnęła – Rebeko, nie przejmuj się sama mu pozwoliłam tak mówić , a teraz idź na przyjęcie i się nie martw , poradzimy sobie .
- Jeszcze raz dziękuję – odpowiedziała rebeka , tylko zadzwoń najpierw do Bootha żeby wiedział że jesteście razem.
- Parker choć i mnie pocałuj i bądź grzeczny ok.- zwruciła się do syna
- Dobrze mamusiu ,miłej zabawy – ucałował Rebekę a potem popędził do gabloty w której znajdowały się repliki kości .
Rebeka jeszcze raz spojrzała na syna i powiedziała do brenan – mam nadzieję że nie sprawi ci kłopotów wrazie czego dzwoń Cześć
-Miłej zabawy – odpowiedziała Brennan wychodzącej Rebece i podeszła do Parkera
- Hej co tak oglądasz - zapytała
- Zastanawiam się czy z tych kości da się zrobić dinozaura – odpowiedział
- Oczywiście ale będzie mały – odpowiedziała – W żeczywistosci dorosły dinozaur był wielkości naszego instytutu
Parker spojrzał na nia zafascynowany – Naprawdę , a będą takie w muzeum – zapytał
- Oczywiście , choć pojedziemy do mnie , mam album , to ci pokaże -odpowiedziała Brennan zbierając swoje rzeczy – a potem zadzwonimy do taty.
- Super – Parker jeszcze raz spojrzał na kości i wyszedł z Brennan z gabinetu.


Angela zauważyła jak Cam wpuszcza do instytutu Rebekę i Parkera oraz samotne wyjście Rebeki i postanowiła dowiedzieć się od Brennan o co chodzi, ruszyła w stronę jej gabinetu gdy zauważyła ją z Parkerem na korytarzu; zawzięcie dyskutowali , a chłopiec z ufnością trzymał ją za rękę.
- Część – powiedziała stając przed nimi .
- Cześć – odpowiedział Parker – Bones opowiada mi o dinozaurach i zabierze mnie z tatą do muzeum – pochwalił się.
- Naprawdę – zapytała Angela spoglądając znacząco na Brennan.
- Parker , przyniesiesz mi tą czarną teczkę z tego dużego stołu i już wychodzimy – zwróciła się do chłopca Brennan .
- Jasne – wykrzyknął i pobiegł po materiały.
- Hej słonko co jest ?– zapytała Angela
- A co ma być , idziemy do muzeum – odparła Brennan
Angela zmarszczyła brwi – To czemu Parker jest z tobą – zapytała – Gdzie twój rycerz ?
- Masz na myśli Bootha – zapytała Brennan
- Ma zebranie a Rebeka poszła na przyjęcie do rodziców swojego chłopaka i poprosiła żebym zaopiekowała się Parkerem, przepraszam ale się śpieszymy– dodała ,chcąc zakończyć rozmowę.
- Dobra , na razie dam ci spokój ,ale to jeszcze nie koniec , masz mi wszystko powiedzieć – powiedziała do oddalającej się przyjaciółki i Parkera.
- I jak dowiedziałaś się czegoś – zapytała Cam podchodząc do Angeli
- Nasze papużki bawią się w rodziców , a Rebeka zostawiła Parkera pod opieką Brennan – odpowiedziała
- No , No czyli zaakceptowała Brennan – stwierdziła Cam – bo Parker ją uwielbia.
- Na to wygląda- odparła Angela – jutro dowiem się więcej – dodała z przekonaniem.



Booth szybko wyszedł z zebrania i włączył komórkę ; Rebeka się wścieknie, miałem już dawno odebrać Parkera – pomyślał i zaczął odsłuchiwać pocztę
- Cześć Booth – usłyszał głos Brennan – Parker jest u mnie, Rebeka się spieszyła na przyjęcie więc zostawiła go u mnie jak wyjdziesz z zebrania zadzwoń to do ciebie przyjedziemy. Pa
Słysząc to Booth uśmiechnął się; Brennan opiekuje się Parkerem – pomyślał – Ciekawe jak jej idzie , musze to zobaczyć . Wsiadł do auta i ruszył w kierunku mieszkania Brennan…….



CDN…..


azim254

Hej z racji tego ze mam troche więcej czasu to nastepna czesc
"zakład "CDN
V.

Mieszkanie Brennan


Brennan siedział z Parkerem przy stole i rysowali dinozaury ;dziwiła się jak zajmujące może być przebywanie z dzieckiem ,szczególnie tak inteligentnym jak Parker.
Spojrzała na zegarek dochodziła 17 ,czas zadzwonić do Booth – pomyślała – pewnie już wyszedł z zebrania
- Hej Parker kończymy – powiedziała do chłopca – zadzwonimy do taty i jedziemy do muzeum
- Bones – powiedział malec- a może zrobimy tacie niespodziankę i pojedziemy po niego nic mu nie mówiąc . Ciekawe co powie? – zastanawia się Parker.
- Wiesz co ,możemy tak zrobić -odparła – to co zbieramy się?
- Tak ,a mogę zabrać nasze rysunki – zapytał – pokazał bym tacie ?
- Oczywiście.


Booth podjechał pod mieszkanie Brennan miał właśnie wysiadać z Suva gdy zobaczył swoją partnerkę i syna wychodzących z budynku ; Brennan trzymała Parkera z rękę i coś mu tłumaczyła a chłopiec ze zrozumieniem i ufnością kiwał głowa .Widząc ten obrazek Booth uśmiechnął się , wysiadł z auta i zawołał :
- Hej gdzie jedziecie ?
- Tata – wykrzyknął Parker – podbiegł do niego i objął – Mieliśmy do ciebie jechać z niespodzianką , bo mama zostawiła mnie z Bones i rysowaliśmy dinozaury i wiem który był największy – paplał malec – Bones mi powiedziała .
- Część uśmiechnął się do partnerki- widzę że podbiłaś serce następnego Bootha – dodał
- Hej – odpowiedziała - widzę że odsłuchałeś pocztę . Jak tam zebranie?
Booth spoważniał – opowiem ci później ,ale jest ok.
Słysząc to Brennan pomyślała on zakończonym właśnie śledztwie - Dobrze.
- To co synku jedziemy do muzeum? – zwrócił się do Parkera
- Tak – wykrzyknął uradowany malec i biegiem wsiadł do auta
- Bones usiądziesz ze mną z tyłu? – zapytał wychylając się z fotela.
- Oczywiście – odparła posyłając mu uśmiech.



W muzeum Parker biegał zafascynowany od gabloty do gabloty zadając pytania Brennan, która podążała z równą fascynacją za nim.
- A jak ten się nazywał?
- A ile ważył ?
- A ten jadł mięso ?
- A tamten umiał latać ?
- Ten jest podobny do mojego rysunku.
Booth obserwował z uśmiechem jak Brennan próbuje odpowiedzieć na wszystkie pytania podążając za Parkerem.
- Synku ,nie tak szybko – zawołał za nimi – możemy przyjść tu jeszcze raz
- Hura – wykrzyknął malec- Ale przyjdziesz z nami – zapytał Brennan chwytając ją za rękę i prowadząc do następnej gabloty.
- Jeżeli mnie zaprosicie – odpowiedziała nie mogąc się oprzeć urokowi małego Bootha.
- Tato – zwrócił się do Bootha – prawda że zaprosimy Bones, proszę .
- Oczywiście – odpowiedział Booth - A co byście powiedzieli na kolację, resztę zobaczycie następnym razem – dodał.
- Dobrze - zgodził się Parker ,
- Booth spojrzał na Brennan – A ty , zgadzasz się ?
- Oczywiście – uśmiechnęła się do partnera .


Po kolacji w czasie której Booth wysłuchał pełnej relacji syna o tym co robili z Brennan, i obejrzeniu wszystkich rysunków jakie wykonali Parker wyskoczył z propozycją :
- Bones będziesz dziś u nas spać ? Proszę – spojrzał na nią błagalnym spojrzeniem.
- Parker – wykrzyknął Booth, myśląc że jego syn ma szalone pomysły ale nieźle kombinuję ; znów miałby w swych ramionach Temp.
- No co, tato – zapytał malec – przecież Bones może spać ze mną – a po chwili zastanowienia dodał – nie lepiej z tobą, moje łóżko jest za małe.
- Parker – powiedziała równie zaszokowana Brennan – ja musze jutro iść do pracy , dziękuję za propozycję ale lepiej odwieście mnie do domu.
- Proszę – Parker spojrzał na nią błagalnie – obiecałaś opowiedzieć mi o Brontozaurach , a łóżko taty jest wygodne i można się do niego przytulić – dodał zachęcająco malec .
Brennan nie wiedząc co powiedzieć spojrzała bezradnie na Bootha , Ten uśmiechnął się i powiedział
- Przeciw takim ,argumentom nie mam szans.
- Bones śpisz dziś u mnie , pozwolę ci się nawet przytulić – dodał.
Brennan zrezygnowana pokręciła głowa
– Ok., poddaję się tylko musimy zabrać z mojego mieszkania torbę z rzeczami Parkera i coś dla mnie.
- Hura – wykrzyknął Parker , ostatnio było to jego ulubione słowo – zobaczysz będzie fajnie , zrobimy bitwę na poduszki i obejrzymy kreskówki i skończymy malować i opowiesz mi o ...
- Parker przestań – powiedział ze śmiechem Booth – bo Bones się jeszcze rozmyśli i do kogo będę się w nocy przytulać .
Parker spojrzał na nią z przestrachem w oczach – Zostaniesz z nami , prawda ?
Widząc jego przestraszoną minę , radość w głosie oraz podekscytowanie
Brennan uśmiechnęła się do chłopca i powiedziała :
– Zostanę tylko twój tata jak nie przestanie z nas żartować to będzie spał na podłodze albo w wannie – dodała.
– Tato , nie żartuj z Bones – pogroził mu Parker – bo będziesz spał na podłod.ze
– Przepraszam – odpowiedział potulnie ciągle uśmiechnięty Booth,
– Dzięki synku – pomyślał – ciekawe co się jeszcze wydarzy ...



Brennan siedziała na kanapie w mieszkaniu Bootha i razem z Parkerem oglądała kreskówki , malec dla wygody rozłożył się na jej kolanach i bawił kosmykiem włosów udzielając wyjaśnień dotyczących bajki
- a ten kot to ma super moce ?
- Ale koty nie mają mocy – odpowiedziała logicznie
- W kreskówkach wszyscy maja , i umieją latać , są silni – odpowiedział Parker a potem zaczął jej opisywać wszystkich bohaterów i ich zdolności
Booth stał w drzwiach kuchni i z radością obserwował Temp i swojego syna, cieszył się ze Parker tak łatwo zaakceptował Temp a i on szybko znalazła z nim wspólny język .
- Hej Parker chyba czas do łóżka , jutro idziesz do przedszkola – powiedział wchodząc do salonu.
- Dobrze tato – Bones opowiesz mi na dobranoc o brontozaurach – zapytał zwracając się do Brennan
- Jasne biegnij się przebrać a ja już idę – odpowiedziała
- Fajnie – dobranoc tato - cmoknął Bootha i popędził do pokoju.
- Widzę ze odpowiada ci towarzystwo Parkera – zauważył Booth siadając obok Brennan.
- Oczywiście, on jest wspaniały, mądry, ciekawy i taki inteligentny– odpowiedziała – nie wiedziałam że dzieci są takie .
- Są , ale mój syn jest najlepszy – powiedział obdarzając ja promiennym uśmiechem – czy jego tata dostanie za to causa – dodał.
Brennan pochyliła się cmoknęła go w czoło i szybko wstała
– Proszę tatusiu a teraz idę do mojego małego bohatera – powiedziała umykając ze śmiechem z pokoju na widok miny Bootha.
- Hej to wolisz mojego syna zamiast mnie !– wykrzykną ł- Ładnie , mam w domu małego Casanovę który odbiera mi dziewczyny!
- Nie dziw się on jest Najlepszy – odparła znikając w drzwiach sypialni Parkera.


- Dziękuję Bones – powiedział Parker po zakończonym opowiadaniu
- Wiesz cieszę się ze z nami zostałaś, lubię się z tobą bawić i słuchać jak mi opowiadasz te wszystkie ciekawe rzeczy , następnym razem jak będę u taty też gdzieś razem pójdziemy , dobrze – stwierdził
Oczywiście , dobranoc Park - chłopiec objął ja za szyję cmoknął w policzek i odpowiedział dobranoc ,ułożył się wygodnie i zamknął oczy . Brennan popatrzyła na niego z uśmiechem i wyszła z pokoju...
Parker otworzył oczy i popatrzył na drzwi ,lubił Bones i widział że tata też ją lubi, chciał żeby została dziewczyną taty, a nawet jego przyszywaną mamą wtedy spędzała by z nimi dużo czasu i zawsze opowiadała mu bajki na dobranoc.
- Tato tylko nie żartuj i bądź miły – pomyślał zasypiając – mam nadzieję ze nie będziesz spał na podłodze , sprawdzę rano.....
- Ach ci dorośli .....- zasnął z uśmiechem na ustach.



Brennan weszła do salonu i zauważyła że Booth sprzątnął już ich rysunki, wziął prysznic, a teraz siedział na kanapie z zamkniętymi oczami .
- Booth – zapytała –spisz?
Otworzył oczy i się uśmiechnął – Nie , myślałem jak dobrze jest spędzić w domu wieczór z synem i piękna kobietą – odpowiedział robiąc jej miejsce na kanapie i obejmując ramieniem – mógłbym się przyzwyczaić .
- Oh ! – nie wiedziała co odpowiedzieć więc tylko przytuliła się do partnera i , po chwili uniosła głowę i zapytała - O czym chciałeś mi powiedzieć w związku z zebraniem w FBI ?
Booth spoważniał i zaczął opowiadać
– Nasza ostatnia sprawa jest bardziej pogmatwana niż sadziliśmy , dziś rozmawiałem z prokuratorem Samuel Hartman ma na kącie więcej zbrodni niż myśleliśmy, dzięki analizie która przeprowadziliście w instytucie powiązano go jeszcze z 7 zamordowanymi kobietami.
– Co! – zapytała- przeciecz nie było więcej ofiar o podobnym charakterze w ostatnim czasie .
– Zgadza się ale prokurator powiązał go z niewyjaśnionymi zbrodniami z ostatnich 7 lat nad którymi pracował, Ten facet to szaleniec - odpowiedział i dodał - działał od dawna w 4 innych stanach , osaczał swoje ofiary , zdobywał ich zaufanie a gdy były mu posłuszne mordował , ale to już koniec dzięki waszym badaniom i zeznaniom świadków spędzi resztę życia za kratkami.
– Cieszę się że to już koniec – powiedziała Brennan , na wspomnienie Hartmana dostawała dreszczy – nikomu więcej nie stanie się krzywda.
– Ja też się cieszę , tylko szkoda że tak późno go złapaliśmy – odpowiedział – zginęło tyle kobiet.
Brennan przytuliła się do partnera – To nie twoja wina ,najważniejsze że nikogo już nie skrzywdzi.- siedzieli w milczeniu, każde pochłonięte własnymi myślami o przeprowadzonej sprawie .
- Hej – powiedział po chwili Booth – myślę ze czas iści spać, idź do łazienki a ja pościelę łóżko .
Brennan wzięła prysznic i poszła do sypialni na łóżku leżał śpiący Booth, uśmiechnęła się na ten widok przykryła go i położyła się obok , po chwili poczuła jak obejmuje ja w pasie i całuje w kark
- Ale jesteś zimna – szepnął mocniej przytulając Brennan – miałem cię przytulić i być miły według rozkazu Parkera – dodał delikatnie całując jej obojczyk.
Brennan zaśmiała się – to bądź miły bo będziesz spał na podłodze – powiedziała przekręcając się w jego stronę
- Ale ja jestem miły – szepnął całując ja w usta – tylko jakoś nie mogę nacieszyć się wygranym zakładem – dodał obsypując pocałunkami jej dekolt – pocieszam się ze choć ten striptiz będzie według moich marzeń.
- Co!- szepnęła nie chcąc obudzić Parkera, a i jego pocałunki działały na nią rozpraszająco – to ty masz jakieś życzenia co do soboty?
- Oczywiście – uśmiechnął się – dam ci instrukcje – dodał całując jej usta i ucinając dalszą dyskusję.
Brennan oddała pocałunek, zaczęła delikatnie badać jego ciało, wspaniałe mięśnie i jego reakcję na jej dotyk, Booth również poznawał ciało Temp, Gładził aksamitną skórę, badał reakcję na pocaunki i dotyk , w pewnym momencie Brennan wciągnęła gwałtownie powietrze i wyszeptała
– Lepiej zakończmy w tym momencie bo obudzimy Parkera –i dodała z uśmieszkiem – a nie chcesz chyba spać na podłodze .
Booth westchnął, odwrócił Brennan plecami do siebie i objął
– To będzie ciężka noc
- To może idź spać do wanny – zażartowała ,choć miła podobne odczucia , leżeli w milczeniu rozmyślając w końcu Booth zapytał:
- Temp czy ty .......– zaczął i przerwał nie wiedząc jak ma zapytać
- Ci – powiedziała domyślając się po raz pierwszy co chce powiedzieć
- Tak traktuje to poważnie i nie wiem co dalej będzie - wyszeptała .
- Ja też jestem poważny – odpowiedział z ulgą – zależy mi na tobie, zawsze tak było a teraz chciałbym czegoś więcej ...
- Rozumiem – westchnęła i pomyślała że czas najwyższy pogadać z Angelą , nie powie o kogo chodzi ale może uda jej się zrozumieć własne uczucia , nie wierzyła w miłość ; wszyscy których kochała odeszli , ale Booth on był zawsze przy niej, nie chciała go stracić z powodu romansu ale to co przy nim czuła......
- Seeley zostawmy to na razie ,zobaczymy jak się wszystko potoczy
Booth zmarszczył brwi wiedział że Brennan go kocha ale boi się tego uczucia ,nie zamierzał pozwolić jej uciec i zmarnować szansy na wspólne szczęście
- Temp obiecaj mi tylko jedno – poprosił – bądź szczera nie uciekaj przede mną , niezależnie od wszystkiego zawsze będę przy tobie...........


CDN

hej narazie urwał mi się pomysł co mam zrobić z ksieńciem w opowiadaniu Przysięga Czekam na pomysły
Ukatrupić
ożenic z Brennan
zabić Bootha
Zabić Brennan
Amoże wszyscy żyli długo i szczęsliwie Nawe książe z moimi kropkami.....



ocenił(a) serial na 10
azim254

azim wow! czekam na cedeka! mam nadzieje ze pojawi sie szybko!

ocenił(a) serial na 10
azim254

azim254 -fantastyczne ,a w szczegulności V część. Kocham Parkera
mala270 -ostatnia część mnie rozbawiła ,a tak koncówka z Angelą rewelka. Wklejaj szybko ciąg dalszy plisss
suerte_2 -już czytałam twoje dzieło i jeszcze raz powiem GENIALNE!!


Doszli do miejsca ,w którym Booth i Brennan znaleźli ciało i narkotyki ,ale teraz to miejsce wyglądało całkiem inaczej. Było oświetlone i wszędzie roiło się od techników ,zezulców i FBI.
Wszyscy ostrożnie kopali i oczyszczali znaleziska. Na razie wszyscy kopali po prawej stronie korytarza ,powoli pierwsza warstwa ziemi znikała.
-Niech wszyscy przerwom!! –wykrzyczała pani Antropolog.
Cała ekipa ją posłuchała i teraz stała ,a ich oczy patrzyły na Brennan
-Niech wszyscy wyjdą ,resztę kopania dokończą ludzie z Jeffersona –oznajmiła kobieta
Ludzie z biura po prostu wyszli ,a Jack ,Zach ,Brennan i Booth pozostali w kopalni.
-Ja i Zach będziemy kopać po prawo ,a Booth i Hodgins po lewo ,tylko ostrożnie nie można nic uszkodzić.
-Jasne –odpowiedział Jack
Cała czwórka zawzięcie kopała ,gdy ktoś cokolwiek znalazł najpierw robił zdjęcie ,a potem segregował do odpowiedniego typu. Na razie były tylko dwa pojemniki ,a raczej ogromne pudła. Jedne z napisem ,,Kości’’ ,a drugie ,,Narkotyki’’. Ciała znajdowano kompletne dlatego dr. Brennan wkładała każde ciało do osobnego worka ,a potem dopiero do pudła ,za to narkotyki były takie same ,więc Booth i Hodgins tylko robili zdjęcia i wrzucali do pojemnika.
Na dworze robiło się już ciemno ,a w kopalni było coraz zimniej
-Bones chcesz moją marynarkę ,widzę ,że drżysz
-Nie Booth zaraz kończymy ,ale dzięki
-Booth ja z chęcią ją przyjmę –odezwał się Jack ,któremu naprawdę musiało być zimno ponieważ był w krótkim rękawku
-Przykro mi ,ale musisz cierpieć –
Wykopali jeszcze 2 ciała i parę worków kokainy
-Na dziś starczy chyba już nic tu nie ma ,dokończymy jutro –oznajmiła Brennan
Wszyscy zaczęli się zbierać. Zach i Hodgins zbierali sprzęt ,który przywieźli z Jeffersona ,a Booth dzwonił do FBI ,aby zawieźli pudła z kopalni do Instytutu.
Gdy już wszystko było gotowe udali się do aut ,było około 22. Seely pojechał z Bones ,a Hodgins z Zachem

W AUCIE BOOTHA

-Bones tych ciał jest naprawdę dużo masz je zamiar wszystkie zidentyfikować
-Tak Booth to moja praca
-Rozumiem ,ale teraz chyba masz zamiar jechać do domu?
-Nie zawieś mnie do Instytutu
-Co? Jest już późno ,a ty jesteś zmęczona ,nawet nie zaprzeczaj ciągle ziewasz
-No dobrze ,może jestem zmęczona ,ale muszę zostać w Instytucie
-Nie mam mowy
-Booth przestań
-Pójdźmy na kompromis ,zostaniesz do pierwszej
-Do trzeciej
-Do drugiej
-Ok. do drugiej i ani minuty dłużej
-Może być

INSTYTUT

Szczątki i kokaina byłą już na miejscu ,Zach i Hodgins też. Młody Antropolog rozłożył już pierwsze szczątki na stole od autopsji ,a dr. Hodgins badał narkotyki i ziemię.
-Dzięki Booth za podwiezienie ,możesz jechać do domu
-Nie ma za co ,a do domu nie mam zamiaru jechać
-Dlaczego?
-Myślisz ,że cię nie znam ,na pewno została byś dłużej
-Nieprawda
-właśnie ,że prawda dlatego cię przypilnuję ,a potem odwiozę do domu. Pamiętaj o drugiej kończysz.
-Jak chcesz
Temperance nie podobało się to ,ponieważ miała zamiar zostać ,a teraz na pewno będzie musiała wyjść o umówionej porze. Razem z Seelym weszli na platformę. Brennan podeszła do Zacha i pomagała mu określić wiek oraz płeć ofiary ,za to Seely usiadł na krześle i obserwował ,a to Bones ,a to dwójkę naukowców ,a potem tylko na wnętrza Jeffersona ,które były ciche i puste ,bo kto by o jedenastej w nocy pracował ,no może tylko jego partnerka i dwójka jej i jego zresztą też przyjaciół.
Agentowi w końcu się przysnęło i teraz leżał z głową na blacie.
-A ten czemu nie idzie do domu? –zapytał się Hodgins
-Uparł się ,że poczeka na mnie ,abym nie siedziała tu dłużej niż do drugiej
-Miłe z jego strony
-Dlaczego? –zdziwiona Brennan nie wiedziała ,dlaczego ten czyn był miły
-Ponieważ dba o ciebie
-Potrafię sama o to zadbać
Hodgins chciał powiedzieć ,że wcale o siebie nie dba ,ale się powstrzymał.
Praca szła im nawet szybko. Brennan z Zachem określili wiek i płeć już 10 ofiar i włożyli je do przezroczystych pudełek ,a Hodgins naklejał nalepki z datą dzisiejszego dnia ,wiekiem i płciom.
Zostało im już nie wiele ,ale Temperance zauważyła ,że Hodgins i Zach są już naprawdę zmęczeni ,a w dodatku wybiła druga w nocy.
-Booth wstawaj ,słyszysz jedziemy do domu
-Co? –odpowiedział jej zaspany Seely
-Jest druga ,miałeś mnie zawieźć do domu
-A tak już wstaje ,czemu nie obudziłaś mnie wcześniej?
-I tak nie miałeś co do roboty ,a po za tym wyglądałeś na strasznie wyczerpanego
-A gdzie Zach i Hodgins ?
-Pojechali do domu.
-To chodź Bones my też się zbieramy.

Podróż autem była bardzo cicha ,nikt się nie odzywał ,ale nie dlatego ,ze się pokłócili ,jak to zwykle bywało ,ale dla tego ,że byli zmęczeni. Booth wyglądał tak jak by zaraz miał zamiar usnąć na kierownicy ,dlatego Brennan czujnie go obserwowała. Na szczęście dojechali do domu pani antropolog bez szwanku.
-To na razie Bones ,widzimy się jutro
-Przykro mi ,ale nie puszczę cię do domu
-Dziwnie to zabrzmiało ,o co ci chodzi?
-Booth zaraz zaśniesz przy tej kierownicy spowodujesz wypadek ,nie pozwolę ci jechać
-Bones proszę
-Ja też cię prosiłam ,a ty się uparłeś ,aby poczekać na mnie ,więc właź na górę
-Ok ,już idę.

Weszli do ciemnego i cichego mieszkania. Temperance oświeciła światło i weszła do kuchni ,Seely podążył jej śladem.
-Widzę ,że jesteś zmęczony więc idź pierwszy wziąć prysznic –oznajmiła Brennan
-Jasneee –Seely odpowiedział ziewając i poszedł do łazienki swojej partnerki
Ona w tym czasie pościeliła Boothowi łóżko w sypialni i usiadła w kuchni popijając sok. Po krótkim czasie Seely wyszedł z łazienki w samych bokserkach ,a Temperance zatkało. Przez chwilę patrzała na umięśnione ciało partnera ,ale już po chwili się opanowała.
-Idź do sypialni i się połóż
Booth zwykle by protestował ,że to Ona ma spać w sypialni ,a on na kanapie ,ale teraz już prawie nie kontaktował ,tylko przysypiał.
Kobieta ruszyła w stronę łazienki ,zamknęła za sobą drzwi i weszła pod prysznic. Masowała głowę i włosy szamponem o zapachu truskawek ,całe pomieszczenie wypełniło się tym aromatem ,a ona zaczęła spłukiwać szampon i rozmyślała o całej współpracy z Seelym. W końcu wyszła. Postanowiła jeszcze się napić wody ,a potem już zasnęła w ciemnym salonie na kanapie.

Rano pierwszy obudził się Booth. Gdy otworzył oczy zobaczył biały sufit sypialni jego partnerki.
-No pięknie ja śpię w sypialni ,a Ona pewnie na kanapie –pomyślał Seely ,ale już po chwili poczuł coś cięższego na swoim ramieniu. Potrząsł głowę ,aby całkowicie się obudzić i przekręcił ją w prawo. Jego oczom ukazała się Temperance ,która smacznie spała przytulona do niego. Booth uśmiechnął się do siebie i objął swoją partnerkę w tali. Takie pobudki w objęciach Brennan na pewno by mu pasowały. Booth poleżał jeszcze trochę i postanowił podjąć próbę obudzenia Temperance.
-Temperance –Booth mówił cicho i próbował ją obudzić ,a przy tym głaskał ja po głowie.
Jego próby okazały się nie skuteczne ,kobieta dalej spała
-Temperance –zawołał głośniej ,ale tym razem pogładził ja po policzku.
Pani antropolog powoli zaczęła otwierać oczy. Pierwsze co poczuła to dłoń jej partnera ,która gładziła jej policzek. Otworzyła oczy i zobaczyła jego uśmiech i brązowe oczy ,w których zawsze tonęła. Booth zauważył ,że Bones już nie śpi i dziwnie patrzy na jego dłoń ,od razu się speszył i zabrał ją z twarzy antropolog.
Bones powoli odzyskiwała cała świadomość i uświadomiła sobie ,że jest w swojej sypialni wtulona w Bootha.
-Booth ja przepraszam ,ja spała w salonie ,ja Niewinem czemu obudziłam się tutaj
Temperance zaczęła się tłumaczyć ,odskoczyła od Bootha i teraz już go nie tuliła
-Spokojnie Bones nic się nie stało ,po za tym mnie wcale nie było źle ,wiesz jeżeli ci to nie przeszkadza ja codziennie mogę spać u ciebie i budzić się u twojego boku. Seely zauważył zmieszana twarz partnerki
-Jeżeli Cię to zdziwiło ,to to był żart ,no to co wstajemy bo się spóźnimy do pracy


ocenił(a) serial na 10
azim254

Genialnie:) Czekam niecierpliwie na cedeka xD

ocenił(a) serial na 10
suerte_2

Karola bardzo czesto wchodze na twojego bloga i musze powiedziec ze jest to jeden z lepszych blogow ktore odwiedzam. Nie wiem czy mnie kojarzysz ale to ja histerycznie prosilam abys nie usuwała bloga! Aha i oczywiscie czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 10
azim254

Lubię twoje opowiadania. Proszę nie uśmiercaj ani Bootha ani Brennam. Na pewno wymyślisz ciekawy dalszy ciąg.

ocenił(a) serial na 10
suerte_2

Suerte podoba mi się to opowiadanie. Pisz szybko kolejną część:)

_nn_

Noo więcc... Zacznijmy od tegooo że wszyysttkiee opowiadania są świetne :))) I na wszystkie cedeki czekam :)) Karolciu - może jeszcze dzisiaj będzie kolejna część mojego opowiadanka, ale nie jestem pewna. Zobaczy sie ;p

ocenił(a) serial na 10
mala270

Mala pisz pisz! bd czekac!!! <za krótki> <za krótki>

Nionia

No to piszę... :)) Szczerze too jakoś nie mam ostatnio weny... Więc cedeki będą teraz rzadziej, ale mam nadzieję że nie będą gorsze od poprzednich ;p

A no i oczywiście dziękuje ślicznie za wszystkie komentarze :**




- Nie wydaję Ci się to dziwne?? - Powiedziała Temperance wsiadając do czarnego SUV-a.
- Mówisz o zachowaniu jego matki?? - Zapytał jej partner.
- Tak... Tyle osób już informowaliśmy o śmierci ich bliskich i nikt jeszcze nie wpadł w taką histerię...
- I nikt nas nie oskarżał, o to, że eksperymentujemy na zmarłych. - Dokończył za nią agent.
- Noo właśnie. Mam przeczucie, że ona jest w to zamieszana. Albo wie coś ważnego. - Zaczęła rozważania antropolożka.
- Takk. To teraz gdzie?? Do Instytutu??
- Noo tak. Jest dopiero.. - Spojrzała na wyświetlacz telefonu. - 12.15. Do 16 jeszcze dużo czasu.
- Od kiedy odliczasz godziny do końca pracy?? - Odparł zdziwiony.
- Od kiedy spędzam noce z Tobą. - Rzekła i posłała mu słodki uśmiech. Zaśmiał się czule.
- Zmieniłaś się Bones. I wciąż się zmieniasz...
- To chyba dobrze??
- Nawet bardzo. - Odrzekł i pocałował ją namiętnie. Zaraz potem włączył silnik i ruszyli przed siebie.

- Co robi nasza szanowna, niewyspana dr. Brennan?? - Zapytała pani Montenegro, z nutą zazdrości w głosie.
- Wypełnia akta. - Odparła antropolog, lekko uśmiechając się pod nosem.
- A dokładnie?? - Dążyła dalej plastyczka.
- Wpisuje przyczynę śmierci. A od kiedy to Cię interesuje?? - Rzekła, podnosząc głowę z nad sterty papierów. - Chciałaś pogadać??
- Może skoczyłybyśmy na drinka??
- Dziś?? Chyba nie dam rady... Albo wiesz co?? Z chęcią.
- To wpadnę po Ciebie o 20.30. Pasuje Ci??
- Taakk. Ale przecież Ty nie możesz pić??
- Ojj, następna. Mówisz jak Jack...
- I bardzo dobrze. - Podeszła do przyjaciółki i stanęła naprzeciw niej. - Nie miej nam tego za złe. Chcemy dla Ciebie, właściwie to dla Was, jak najlepiej.
- Wiem... Ale to już zaczyna być męczące. Jack ciągle przynosi mi owoce, jakieś witaminy i nawet kucharce powiedział żeby robiła zdrowsze potrawy.
Długo tak nie wytrzymam.
- Wiesz, na drinka raczej nie pójdziemy, ale wino wypić możemy.
- To u Ciebie się napijemy, nie?? - Powiedziała Angela, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Tak. To o której wpadniesz??
- No tak właśnie między 20.30 a 21.00. Kupić coś??
- Nie, nie trzeba. Od kiedy jestem z Boothem mam w domu wszystkiego na zapas.
- No widzisz... Ok, to do zobaczenia a teraz lece jeszcze na chwilę do siebie i idę do domu. A Ty?? Długo tu będziesz jeszcze??
- Niee, też zaraz wychodzę.
- To na razie.
- Na razie.
Angela wyszła, a Brennan zaczęła uprzątać papiery z biurka. Kiedy skończyła złapała za telefon i wybrała numer swojego partnera.
- Cześć Skarbie!! Coś się stało?? - Przemówił głos dobiegający z słuchawki. Temperance była zdziwiona drugim słowem jakie wypowiedział.
Nigdy wcześniej tak do niej nie mówił. Serce zabiło jej mocniej.
- Tak, cześć!! - Wydukała w końcu. - Nie, nic się nie stało. Chciałam tylko zapytać czy zawieziesz mnie do domu??
- Niestety nie. Muszę dziś zostać dłużej...
- Dobrze. Wrócę sama. To pa.
- Pa.
Bones wzięła swoje rzeczy i ruszyła ku wyjściu...

- Nie, Ang. To nie było tak. - Mówiła Brennan, która razem z przyjaciółką kończyła pić drugą butelkę wina.
- Ale co nie było tak?? O czym Ty w ogóle mówisz?? - Odparła, także niezbyt trzeźwa Angela.
- A wiesz, ze sama nie wiem... - Powiedziała i obie wybuchły głośnym śmiechem. W tym momencie, chyba po raz setny, telefon pani Montenegro
pod wpływem wibracji zaczął przesuwać się po blacie stołu. I po raz kolejny panie nie zwróciły na niego uwagi. Śmiały się dobre dziesięć minut, gdy usłyszały dobijanie się do drzwi.
- Ciiii... - Uciszyła artystkę naukowiec. - Chyba ktoś puka.Ścisz muzykę a ja zobaczę kto to.
Nim Bones dotarła do drzwi, pukaniu już towarzyszyło dzwonienie dzwonka. Temperance otworzyła drzwi i zobaczyła w nich dwóch mężczyzn.
Z początku na ich twarzach widniał wyraz ulgi zmieszany ze zdenerwowaniem, ale kiedy spostrzegli w jakim stanie są panie zaczęli się choro śmiać.
- Co Was tak śmieszy?? - Zapytała zdezorientowana antropolog, która ledwo trzymała się na nogach.
- To że... - Mówił przez śmiech agent, łapiąc ukochaną za ramiona. - My się o Was zamartwiamy, a Wy sobie w najlepsze wino pijecie.
W tej chwili podeszła do nich Angela. Narzeczony posłał jej znaczące spojrzenie.
- To my już chyba pójdziemy... - Powiedział Hodgins, a Angela zaczęła się żegnać.
- Musimy to powtórzyć!! - Zdołała jeszcze zawołać nim Jack zamknął drzwi.
Seely i Temperance stali naprzeciwko siebie. Kobieta, chciała podejść i usiąść na kanapie, lecz straciła równowagę. W ostatnim momencie od upadku
przytrzymał ją agent FBI. Chwycił i ponownie złapał za ramiona.
- I co ja mam z Tobą zrobić?? - Zapytał Booth spoglądając Brennan w oczy. Ta podsunęła mu lampkę z winem pod nos i odparła:
- Napij się ze mną.
Seely zaczął się śmiać po czym upił łyka czerwonej cieczy. Uśmiechnął się i oddał wino partnerce.
- Nawet dobre...
- To chyba to, które Ty kupiłeś.
- Tak?? Co one jeszcze tu robi?? Znaczy robiło... - Popatrzał na pustą już butelkę. - Ile wypiłyście??
- To była druga butelka... Ale jak chcesz to mam jeszcze. - Oznajmiła i zaczęła głośno ziewać. Usiedli na kanapie, wtulając się w siebie.
- Już lepiej nic nie pij tylko od razu kładź się spać.
- Ale ja nie jestem wcale zmęczona... - Znów ziewa. - Nie chce mi się spać.
- Protestujesz jak małe dziecko. Przecież ziewasz jakbyś miesiąc nie spała. Więc... Raz, dwa, do łóżeczka... No już, słyszysz??
Tempe!! Takk, jasne, nie jesteś zmęczona. Wcale... - Wziął śpiącą kobietę na ręce i zaniósł do sypialni. Po chwili wrócił do pokoju, aby go trochę ogarnąć.
Kiedy skończył, był tak zmęczony że usiadł na kanapie i zasnął.

Gdy Bones obudziła się było jeszcze ciemno. Strasznie bolała ją głowa. Postanowiła iść do kuchni po jakieś proszki. Wstając chciała zarzucić a siebie
szlafrok, ale spostrzegła że jest w ubraniu. "Jak ja znalazłam się w łóżku?? I dlaczego mam na sobie ubranie??" - pytała się w myślach.
Szła po ciemku. Czuła czyjąś obecność, dlatego tez nie zapaliła światła w pokoju. Dotarła do kuchni i załapała w rękę pustą butelkę po winie,
która stała na kuchennym blacie. Zapaliła światło, po czym zaczęła sie rozglądać. Z początku nie zauważyła nic niepokojącego,
ale do czasu gdy zerknęła na kanapę... Siedział tam jakiś człowiek. Po posturze można było stwierdzić ze to mężczyzna, bardzo dobrze zbudowany...
Podniosła rękę w której trzymała butelkę, czekając na ruch osobnika. Jednak ten nawet nie drgnął. Cały czas pozostawał w takiej pozycji, w jakiej go zastała.
Kogoś jej ta osoba przypominała, lecz nie umiała sobie przypomnieć kogo. Zaczęła podchodzić do kanapy. Coraz bliżej, bliżej i bliżej...
Kiedy znalazła się przed kanapą, opuściła rękę i uśmiechnęła się pod nosem.
- Seely!! Seely!! - Zaczęła szeptając, ale z każdą chwilą ton jej głosu stawał się głośniejszy. - Seely!! Seely, obudź się do cholery!!
Mężczyzna podskoczył jak oparzony i zerwał się na równe nogi.
- Co się stało?? Gdzie ja jestem?? Czemu mnie budzisz??
- Po pierwsze nic się nie stało. Po drugie jesteś u mnie, a po trzecie bo śpisz na kanapie i to w dodatku na siedząco.
- Co?? Ja?? - Zaczął rozglądać się po mieszkaniu. - A tak już pamiętam. Zasnęłaś, zaniosłem Cię do łóżka, ogarnąłem tu trochę i usiadłem żeby odpocząć.
Wtedy musiałem zasnąć. Przepraszam. - Uśmiechnął się, ale nadal na jego twarzy można było zobaczyć zakłopotanie.
- Nie masz za co.
- To może ja pojadę do domu... - Oznajmił, choć wcale nie miał na to ochoty.
- Zgłupiałeś?? Która jest godzina?? - Spojrzała na kuchenkę. - 2.47. Nie ma mowy. Marsz mi już do łóżka!! - Zaśmiała się.
- Dobrze, dobrze... Tylko nie bij. - Teraz on się roześmiał. - A Ty?? Nie idziesz??
- A czemu pytasz?? - Zapytała podchwytliwie.
- Noo bo do kogo mam się przytulić?? - Odpowiedział z uśmiechem.
- Idę, idę... Zaraz przyjdę.
- Ok, to czekam. - Puścił do niej oczko i poszedł w kierunku sypialni.
Brennan nalała sobie wody, zażyła leki przeciwbólowe i podążyła śladami swojego partnera...

ocenił(a) serial na 10
mala270

Mala wow! super. a potem co bedzie? pamietaj jak ktos juz to napisal "cenzura to zło"! mam nadzieje ze ta scenka w sypialni troche sie rozkreci... czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 10
mala270

Chciała bym zobaczyć Angela i Brennan tak upite w serialu. Część odjazdowa ,mam nadzieje ,że wena cały czas będzie dopisywać

karola1041

Nionia muszę Cię rozczarować... Niestety jako takiej sceny "sypialnianej" nie bd :)) A co do weny to dopisywała mi rano ale niestety nie miałam dostępu do komputera ani niczego gdzie mogłabym to wszystko zapisać...
Ale postaram się napisać coś o tym o czym myślałam rano... :))
Dzisiaj na pewno cedeka już nie bd ale jutro myślę ze się pojawi... ;p
A co do "przysięgi" azmin to myśle żeby ukatrupić księcia ;p

ocenił(a) serial na 10
mala270

Bardzo ciekawe opowiadanie. Fajnie byłoby zobaczyć taką scenę w serialu.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

a ja niecierpliwie czekam na kontynuację 'zakładu' azim :)

ocenił(a) serial na 10
_LG_

o. widzę, że aktywność Z5 wzrasta, a na forum pojawiają się nowe twarze. Zastanawia mnie tylko, co z naszą "starzyzną" ;D. Gdzie LG? Gdzie piegża? Gdzie Bea? A mino? Laski... czekamy na jakis wielki powrot. Bo "młode pokolenie" was prześcignie ;DD

loose_cannon

LG jest i nie śpi, choć Nestorom i Gerontom sen się przydaje;)
LG cieszy się powodzeniami młodego pokolenia;))))

_LG_

"Młode pokolenie" czeka na wielki powrót "starszyzny" ;p
Noo właśnie mam nadzieję że pojawi się jakieś nowe opowiadanie z tej strony... Bo nie ma to jak prawdziwy talent... :))
A noo i oczywiście czekam na cedeki tego "młodego pokolenia" ;p
A Tymczasem kontynuacja mojego opowiadanka :))



Promienie słońca, które przedzierały się przez bambusowe rolety, padały prosto na jego twarz. Starał się nie zwracać na to uwagi i spać dalej,
ale za bardzo go to drażniło. Chciał się odwrócić, kiedy poczuł na swojej klatce piersiowej znany mu ciężar. To była Ona. Otworzył oczy aby sprawdzić
czy jego ukochana jeszcze śpi. Tak jak przypuszczał, spała, więc postanowił się nie przekręcać by jej nie obudzić. Zamknął oczy i znów starał się ułożyć głowę tak, aby nie raziło go słońce. Przekładał ją z boku na bok, aż wpadł na pewien pomysł. " Zakryję sobie czymś twarz...".
Jak pomyślał, tak tez postanowił zrobić. Wyciągnął rękę, nie otwierając oczu i zaczął szukać czegoś, co by się nadawało.
W końcu natrafił na jakiś kawałek materiału. Nie zastanawiając się co to, położył to sobie na twarzy i odetchnął z ulgą. Chwilę potem odpłynął w krainę snów.


Obudził ją alarm samochodowy, który dobiegał zza okna. Nie chcąc wstawać z łóżka, wtuliła się w niego jeszcze bardziej, starając się ponownie zasnąć.
Minęło dziesięć minut... Piętnaście... Pół godziny a sen nadal nie powracał, więc postanowiła wstać. Wiedziała, że Booth jeszcze śpi.
Poznała to po jego równomiernym oddechu i sile z jaką obejmował jej ciało. Zaczęła powoli otwierać oczy... Kiedy już to zrobiła, chciała zobaczyć
tę słodką minkę, jaka zawszę gościła na jego twarzy kiedy spał. Uniosła delikatnie głowę i zamiast tego cudnego widoku, ujrzała swoją bluzkę na Jego twarzy.
Zaskoczyło ją to, ale zarazem rozbawiło. Początkowo chichotała cichutko, lecz po chwili nie mogła się powstrzymać i wybuchła głośnym śmiechem.
Był to dla niej komiczny widok. Agent do którego dotarł śmiech kobiety, otworzył nerwowo oczy aby posłać jej gniewne spojrzenie, jednak zamiast
pięknej brunetki zobaczył coś zielonego. " Co to do cholery...??" - myślał, kiedy to przypomniało mu się co to. Zerwał z twarzy bluzkę, a jego partnerka
obdarzyła go długim i namiętnym pocałunkiem.
- Takie pobudki to mogę mieć zawszę. - Powiedział zadowolony, gdy już oderwali się od siebie.
- A ja jednak bardziej wole patrzeć na Ciebie, niż na swoja bluzkę. - Zaśmiała się. - A tak w ogóle to co mamy na dziś w planach??
- Mam pomysł... Ale niech to będzie niespodzianka, zgoda??
- Noo ok, niech Ci będzie... - Posłała mu jego ulubiony uśmiech i skierowała się ku łazience. Booth również postanowił wstać.
Usiadł na łóżku i zaczął się leniwie przeciągać. Podskoczył na łóżku, gdy usłyszał dźwięk dzwoniącego telefonu. Złapał komórkę i popatrzał na wyświetlacz.
- Sweets?? Co On do cholery chce?? - Mruknął do siebie i odebrał. - Booth.
- Witam agencie Booth!! - Odparł głos z słuchawki, należący do Słodkiego.
- Cześć Sweets!! Po co dzwonisz?? - Chciał aby jego głos zabrzmiał niezbyt miło, ale z powodu szczęścia jakie go spotkało w ostatnich tygodniach,
nie udało mu się to.
- Chciałem przypomnieć o naszej terapii...
- Przecież wyjechałeś. - Przerwał doktorkowi agent. - Właściwie to kiedy wracasz??
- Wczoraj. Wczoraj wróciłem, więc nasze sesje znów będą regularne.
- Wczoraj?? Ooo... A więc kiedy, bo muszę kończyć??
- Jutro 17.30 w moim gabinecie.
- Ok. Postaramy się wpaść.
- A właśnie, przekaże pan dr. Brennan?? Czy może mam do niej zadzwonić??
- Nie, nie trzeba. Przekażę jej.
- Dobrze, dziękuję.
- Tak, tak... Na razie.
- To jutra agencie Booth.
Seely rozłączył się i stęknął. Nie zauważył że Bones mu się przygląda.
- Kto to?? - Zapytała po chwili.
- Oo... Już wyszłaś. - Uśmiechnął się na jej widok. - To był Słodki.
- A co On chciał?? Przecież wyjechał...
- Wrócił. Wczoraj. - Znów stęknął. - Juto 17.30 u niego.
- Achhh... Będziemy musieli mu powiedzieć.
- Tak, jeśli Angela mu pierwsza nie powie. Bo znając ja to zaraz wszystko wypapla.
- Dobra, nie ważne. - Zakończyła temat, a jej partner popatrzał na nią zaskoczony. - Jak mamy jechać to się zbieraj.
- Tak, racja. - Wstał i pocałował jej czoło, po czym wyszedł z sypialni, a Temperance poszła do kuchni włączyć ekspres do kawy...



Czarny SUV przemierzał jedną z oddalonych od centrum miasta dróg. Kobieta siedząca na miejscu pasażera wpatrzona była w przemijający za szybą krajobraz,
a prowadzący mężczyzna spoglądał na nią od czasu do czasu. Mijały kolejne minuty, a w samochodzie nadal trwała cisza.
Kiedy kierowca już otwierał usta by coś powiedzieć, usłyszał:
- Daleko jeszcze?? - Zapytała antropolog.
- W końcu... - Odparł agent.
- Co już jesteśmy??
- Nie, jeszcze nie. Chodziło mi o to że się nareszcie odezwałaś.
- Ach.. To jak, daleko??
- Noo jeszcze chwilka. - Posłał jej słodki uśmiech.
- To dobrze, bo już znudziło mi się to siedzenie. - Westchnęła i spojrzała pytająco na partnera. - A do kąd w ogóle jedziemy??
- Niespodzianka. - Bones chciała udać obrażoną, lecz kiedy zobaczyła po raz kolejny ten cudowny uśmiech, nie udało się jej to.

ocenił(a) serial na 10
mala270

Jestem bardzo ciekawa co to za niespodzianka. Pisz szybko ciąg dalszy

ocenił(a) serial na 10
mala270

Ciekawe jaką niepodziankę wymyślił Seeley.

ocenił(a) serial na 8
_nn_

Świetne, ale nie przeczytałam jeszcze wszystkich.
T nieobecność ;((.
Na szczęście już mam komputer naprawiony i nic nie straciłam to mnie podciągnęło na duchu.
Aa przez mój czas nie obecność pisałam na papierze miałam głowę pełną pomysłów, ale jak to pisałam to wydawało mi się beznadziejne nie wiem czy wam się to spodoba, ale pożyjemy zobaczymy .
Postaram się dziś może jutro to przepisać.

ocenił(a) serial na 10
umc__

Mala mimo tego ze nie bylo tej scenki to i tak mnie nie rozczarowalas. zaskoczylas mnie czyms rozmnie milym. ciekawe co to za niespodzianka? czekam na cedeka!

ocenił(a) serial na 10
mala270

Genialnie!! Ciekawe, jaka bedzie reakcja Sweets'a...Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:D

ocenił(a) serial na 10
suerte_2

cóż, wszystko byłoby jeszcze genialniej gdyby jakiś cedek się pojawił... to taka jakby aluzja ;P

zeet

Aaa widzisz... Miałam umieścić kolejnego jakąś godzine temu ale troszeczkę mi się zapomniało ;p Więc daje teraz... Mam nadzieję że się spodoba bo moja wena nie jest w najlepszej formie xd



Niecałe dziesięć minut później Booth zaparkował samochód na wielkiej łące. Wysiadł i otworzył drzwi Brennan, która rozglądała się z podziwem.
- Jak tu pięknie... - Wydukała kiedy szli przez trawę, na której zaczynały kwitnąć kwiaty. Gdy minęli wielką płaczącą brzozę, ich oczom ukazał się
jeszcze bardziej fascynujący widok. Po środku kwitnącej łąki, znajdowało się niewielkie, aczkolwiek przepiękne jeziorko. Seely rozłożył koc i usiadł na nim,
ciągnąc za sobą Temperance, która nadal była zaskoczona cudowna okolicą. Przyglądała się z niedowierzaniem, do czasu gdy poczuła na sobie wzrok
partnera. Spojrzała w Jego czekoladowe oczy i poczuła ukłucie w sercu. Dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo go kocha.
To nie było przywiązanie, partnerstwo ani zwykła przyjaźń... To była miłość.
- ... Słuchasz mnie w ogóle?? - W Jego głosie dało się wyczuć nutkę żalu.
- Wiesz co sobie uświadomiłam??
- Nie, co?? - Odparł zdziwiony i zarazem smutny, że kobieta go nie słuchała.
- Jak bardzo Cie kocham... - Te słowa wypowiedziała z trudem. W oczach Bootha zalśniły łzy,co nie zdarzało się często.
Wiedział, że wyrażanie uczuć nie jest dla niej łatwe. Odgarnął z jej twarzy niesforny kosmyk i obdarzył długim, namiętnym pocałunkiem.
- Z każdym dniem zaskakujesz mnie coraz bardziej. - Wyszeptał, spoglądając jej prosto w oczy. - Wiem, że się powtarzam, ale zmieniasz się.
- To dzięki Tobie. - Także wyszeptała, ponownie zagłębiając się w jego oczach. - Może zamieszkamy razem??
- Coo?? - Powiedział już normalnym tonem, zaskoczony agent.
- Jeśli nie chcesz... - Speszyła się kobieta i spuściła głowę. Podparł kciukiem jej twarz i uniósł ją do góry.
- Oczywiście, że chcę. - Rzekł z radością. - Tylko zaskoczyłaś mnie tym. Nigdy bym nie pomyślał... że Ty to zaproponujesz.
- A jednak... - Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła go.
- Nie ściskaj mnie tak mocno. - Powiedział ledwo łapiąc oddech. - Nikt Ci mnie nie zabierze. Nie pozwolę na to. Nigdy.
Po tych słowach Bones ścisnęła go jeszcze mocniej, ale zaraz uświadomiła sobie że go przydusza. Trwali tak dłuższą chwile,
do momentu gdy agent zaczął obsypywać jej szyję pocałunkami.
- Ałłłćć!! Nie musiałeś gryźć tak mocno. - Odparła masując przygryzione miejsce.
- Przepraszam... - Odpowiedział nieco speszony. - Ale jestem trochę głodny.
- Mam nadzieje że coś wziąłeś.
- A jakby inaczej. - Antropolog dopiero teraz zauważyła piknikowy koszyk, do którego sięgał jej partner. - Chińskie czy tajskie??
- Tajskie. Nie wiedziałam, że masz taki koszyk.
- Często z Parkerem chodzimy na pikniki.
- Noo tak. Nie myślisz chyba, że wypijemy te wino. Przecież prowadzisz. - Rzekła, gdy ujrzała butelkę ich ulubionego wina.
- Na śmierć zapomniałem... Ale mamy jeszcze wodę i sok pomarańczowy. Co wolisz??
- Sok. - Nalał soku i zaczęli konsumpcję.


- Było pyszne. Dziękuje. - Wstała i pocałowała go w czoło.
- Za co mi dziękujesz?? Ja to tylko kupiłem.
- Tak, ale gdyby Cie tu nie było nie smakowało by tak dobrze. - Booth tylko się uśmiechnął, a Brennan ruszyła ku jeziorku.
Podeszła i zaczęła przyglądać się wodzie, w której odbijało się bezchmurne niebo. Po chwili usiadła na zielonej trawie, zrywając z niej jedno źdźbło,
które zaczęła delikatnie przygryzać.
- Mogłeś mi chociaż powiedzieć żebym wzięła strój kąpielowy. - Krzyknęła wracając powoli.
- Chyba nie chcesz tu pływać??
- A właśnie że chcę. - Potwierdziła hipotezę, ściągając z siebie bluzkę. Agent FBI wpatrywał się w rozbierającą się panią doktor.
- Przecież jest dopiero kwiecień. Woda na pewno jest lodowata. - Starał się przekonać kobietę.
- Ojj przestań już. - Ruszyła w kierunku wody, w której po chwili pływała. - Noo chodź!!
- Niee, dzięki. Posiedzę tu i popatrzę. - Chciał się wymigać, ale Temperance wyszła z wody i zmierzała w jego kierunku.
- Pan pójdzie ze mną, agencie Booth. - Zaśmiała się i ściągnęła z niego koszulkę. Niedługo po tym oboje śmiali się chlapiąc w jeziorze.
- Zaraz wracam. - Rzekła wychodząc z wody. - Idę się napić.
Usiadła na kocu i włożyła rękę do koszyka, lecz zamiast soku znalazła coś całkiem innego. Wyjęła przedmiot i okazało się że to aparat.
Zaczęła przeglądać zdjęcia znajdujące się na karcie pamięci. Były to zdjęcia zrobione dzisiejszego dnia. Z początku zdenerwowało ją to,
ale pomyślała że to wcale nie jest taki głupi pomysł. Napiła się i powróciła do jeziora z aparatem.
- Mam nadzieję, że jest wodoodporny...
- Tak, jest. Oo przepraszam powinienem Ci powiedzieć... Gniewasz się??
- Nie, skądże. - Odparła i postawiła aparat na brzegu. - A teraz uśmiech!! - Pochlapała go wodą, a dzięki ustawionemu samowyzwalaczowi,
bawili się w najlepsze, a aparat sam robił im zdjęcia.
- Musimy się zbierać, bo zaraz zrobi się ciemno. - Odparł Seely, gdy zaczęło zachodzić słońce.
- Tak, masz rację. - Odrzekła Temperance, złapała Seelego za rękę i wyszli z wody. Zebrali swoje rzeczy i ruszyli w drogę powrotną...


- Ale jestem zmęczony. - Oznajmił agent gdy razem ze swoja partnerka weszli do jego mieszkania.
- Ja też... Zaraz idę pod prysznic. - Odparła i złapała swój telefon, aby sprawdzić czy nikt nie dzwonił. Mężczyzna zrobił to samo.
- Ale ja chce iść pierwszy!! - Zaprotestował głosem małego dziecka, po czym zaśmiał się.
- Chyba znalazłam na to rozwiązanie... - Powiedziała, posyłając mu znaczące spojrzenie. - Lecz najpierw oddzwonię do Angeli.
- Ok. Tylko nie gadajcie za długo.
- Niby czemu??
- Bo jesteśmy zmęczeni??
- Ty to zawszę coś wymyślisz... - Pocałowała go i wybierając numer przyjaciółki, skierowała się w stronę sypialni.
Booth usiadł na kanapie i uśmiechnął się pod nosem. Siedział tak kilka minut, do powrotu Brennan. Gdy weszła do pokoju od razu wstał i podszedł do niej.
- To jak?? Kierunek łazienka?? - Zapytał głosem pełnym pożądania. W odpowiedzi Bones obdarzyła go namiętnym pocałunkiem
i po chwili znaleźli się już pod prysznicem.


- To był cudowny dzień. - Uniosła lekko głowę by spojrzeć na Bootha.
- Tak, masz rację. - Odparł i uśmiechnął się blado. - Ale jutro...
- Nie przesadzaj. Na pewno nie będzie tak źle... - Rzekła przekonująco, choć myślała całkiem inaczej.
- Może i prawda... - Poprawił poduszkę i dokończył już weselej. - Ponabijamy się z Niego trochę.
Brennan zaczęła się śmiać.
- Kiedy widzę tą zdziwioną minę Słodkiego, to czasem ledwo powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- On to tymi miniami może rozbawić wszystkich. A teraz Kochanie, może powinniśmy iść już spać?? Boo... - Zaczął głośno ziewać.
- Racja. Bo jutro nie wstaniemy. - Pocałowała go i ułożyła się wygodnie. - Dobranoc.
- Dobranoc. - W sypialni na chwile nastała cisza. - A mówiłem Ci że Cię kocham??
- Niee, chyba niee... Aaa takk, mówiłeś. - Zaśmiała się. - Ja też Cię bardzo kocham.
- Naprawdę?? - Zapytał także się śmiejąc.
- Tak Skarbie, naprawdę.
"Skarbie..." - Pomyślał i uśmiechnął się do siebie. Zaskoczyło go słowo, które wypowiedziała. Złożył na jej ustach długi, pełen czułości pocałunek.
- Może już naprawdę chodźmy spać?? - Powiedziała odrywając się od Niego.
- Jeśli chcesz... - Uśmiechnął się, przytulił ja do siebie i po chwili oboje spali już kamiennym snem.

mala270

Brennan weszła do salonu i zauważyła że Booth sprzątnął już ich rysunki, wziął prysznic, a teraz siedział na kanapie z zamkniętymi oczami .
- Booth – zapytała –spisz?
Otworzył oczy i się uśmiechnął – Nie , myślałem jak dobrze jest spędzić w domu wieczór z synem i piękna kobietą – odpowiedział robiąc jej miejsce na kanapie i obejmując ramieniem – mógłbym się przyzwyczaić .
- Oh ! – nie wiedziała co odpowiedzieć więc tylko przytuliła się do partnera i , po chwili uniosła głowę i zapytała - O czym chciałeś mi powiedzieć w związku z zebraniem w FBI ?
Booth spoważniał i zaczął opowiadać
– Nasza ostatnia sprawa jest bardziej pogmatwana niż sadziliśmy , dziś rozmawiałem z prokuratorem Samuel Hartman ma na kącie więcej zbrodni niż myśleliśmy, dzięki analizie która przeprowadziliście w instytucie powiązano go jeszcze z 7 zamordowanymi kobietami.
– Co! – zapytała- przeciecz nie było więcej ofiar o podobnym charakterze w ostatnim czasie .
– Zgadza się ale prokurator powiązał go z niewyjaśnionymi zbrodniami z ostatnich 7 lat nad którymi pracował, Ten facet to szaleniec - odpowiedział i dodał - działał od dawna w 4 innych stanach , osaczał swoje ofiary , zdobywał ich zaufanie a gdy były mu posłuszne mordował , ale to już koniec dzięki waszym badaniom i zeznaniom świadków spędzi resztę życia za kratkamiCieszę się że to już koniec – powiedziała Brennan , na wspomnienie Hartmana dostawała dreszczy – nikomu więcej nie stanie się krzywda.
– Ja też się cieszę , tylko szkoda że tak późno go złapaliśmy – odpowiedział – zginęło tyle kobiet.
Brennan przytuliła się do partnera – To nie twoja wina ,najważniejsze że nikogo już nie skrzywdzi.- siedzieli w milczeniu, każde pochłonięte własnymi myślami o przeprowadzonej sprawie .
- Hej – powiedział po chwili Booth – myślę ze czas iści spać, idź do łazienki a ja pościelę łóżko .
Brennan wzięła prysznic i poszła do sypialni na łóżku leżał śpiący Booth, uśmiechnęła się na ten widok przykryła go i położyła się obok , po chwili poczuła jak obejmuje ja w pasie i całuje w kark
- Ale jesteś zimna – szepnął mocniej przytulając Brennan – miałem cię przytulić i być miły według rozkazu Parkera – dodał delikatnie całując jej obojczyk.
Brennan zaśmiała się – to bądź miły bo będziesz spał na podłodze – powiedziała przekręcając się w jego stronę
- Ale ja jestem miły – szepnął całując ja w usta – tylko jakoś nie mogę nacieszyć się wygranym zakładem – dodał obsypując pocałunkami jej dekolt – pocieszam się ze choć ten striptiz będzie według moich marzeń.
- Co!- szepnęła nie chcąc obudzić Parkera, a i jego pocałunki działały na nią rozpraszająco – to ty masz jakieś życzenia co do soboty?
- Oczywiście – uśmiechnął się – dam ci instrukcje – dodał całując jej usta i ucinając dalszą dyskusję.
Brennan oddała pocałunek, zaczęła delikatnie badać jego ciało, wspaniałe mięśnie i jego reakcję na jej dotyk, Booth również poznawał ciało Temp, Gładził aksamitną skórę, badał reakcję na pocaunki i dotyk , w pewnym momencie Brennan wciągnęła gwałtownie powietrze i wyszeptała
– Lepiej zakończmy w tym momencie bo obudzimy Parkera –i dodała z uśmieszkiem – a nie chcesz chyba spać na podłodze .
Booth westchnął, odwrócił Brennan plecami do siebie i objął
– To będzie ciężka noc
- To może idź spać do wanny – zażartowała ,choć miła podobne odczucia , leżeli w milczeniu rozmyślając w końcu Booth zapytał:
- Temp czy ty .......– zaczął i przerwał nie wiedząc jak ma zapytać
- Ci – powiedziała domyślając się po raz pierwszy co chce powiedzieć
- Tak traktuje to poważnie i nie wiem co dalej będzie - wyszeptała .
- Ja też jestem poważny – odpowiedział z ulgą – zależy mi na tobie, zawsze tak było a teraz chciałbym czegoś więcej ...
- Rozumiem – westchnęła i pomyślała że czas najwyższy pogadać z Angelą , nie powie o kogo chodzi ale może uda jej się zrozumieć własne uczucia , nie wierzyła w miłość ; wszyscy których kochała odeszli , ale Booth on był zawsze przy niej, nie chciała go stracić z powodu romansu ale to co przy nim czuła......
- Seeley zostawmy to na razie ,zobaczymy jak się wszystko potoczy
Booth zmarszczył brwi wiedział że Brennan go kocha ale boi się tego uczucia ,nie zamierzał pozwolić jej uciec i zmarnować szansy na wspólne szczęście
- Temp obiecaj mi tylko jedno – poprosił – bądź szczera nie uciekaj przede mną , niezależnie od wszystkiego zawsze będę przy tobie...........


VI.


Dzień 5


Mieszkanie Bootha CDN….




Brennan poczuła jak ktoś delikatnie nią potrząsa , powoli otworzyła oczy
- Cześć – powiedział ziewając Parker – mogę się do ciebie przytulić- zapytał - smutno mi samemu a do środka nie mogłem się wcisnąć
Brennan uśmiechnęła się i zrobiła miejsce chłopcu – Jasne, wskakuj – obiełą chłopca i zasnęła.

Booth otworzył oczy i spojrzał na zegarek 6.30 wyłączył budzik i spojrzał na Brennan u jej boku zobaczył przytulonego Parkera , oboje smacznie spali , uśmiechnął się – pewnie przyszedł w nocy – pomyślał cicho wstają by wsiąść prysznic i zrobić kawę.


- Wstawać śpiochy – budził Brennan i Parkera – śniadanie czeka nie chcecie się chyba spóźnić do przedszkola i pracy – zapytał podchodząc do łóżka.
Brennan otworzyła oczy i uśmiechnęła się do partnera ,który budził Parkera
- Synku wstawaj – Parker otworzył oczy i mocniej przytulił się do Brennan
– Cześć , fajnie się do ciebie przytulić - zwrócił się do Brennan ziewając a potem do Bootha - Cześć tato, dobrze że byłeś miły i przytuliłeś Bones bo martwiłem się że będziesz spać na podłodze .
- Parker – zaśmiał się Booth – nie filozofuj tylko pędź do łazienki musimy zawieść Bones do pracy , chłopiec zerwał się z łóżka i popędził do łazienki .
Booth pochylił się nad Temp i pocałował – Dzień dobry, dobrze się spało – zapytał podając jej kubek z kawą.
- Dzień dobry – odpowiedziała z uśmiechem - tak ,Parker do świetna przytulanka – powiedziała wesoło podając mu kubek i znikając ze śmiechem za chłopcem w drzwiach łazienki.
- Co ?!- zawołał udając wzburzenie Booth – A ja , to co? – zapytał
Z łazienki dało się słyszeć śmiechy Brennan i Parkera, po chwili chłopiec wychylił się i odpowiedział ojcu z powaga
- Tato , ty jesteś za duży i zajmujesz dużo miejsca nawet nie mogłem wejść do środka tak ściskałeś Bones ,następnym razem śpisz sam a Bones ze mną
Booth roześmiał się usłyszawszy odpowiedz z ust syna – nieźle kombinujesz mały – pomyślał – mam nadzieję że dużo będzie tych następnych nocy ,ale na pewno nie będę spać sam!


Instytut

Brennan w towarzystwie Bootha i Parkera weszła do instytutu i pogrążona w rozmowie z malcem podążała do gabinetu, nagle wyrosła przed nimi Angela
- Cześć - zwróciła się Do Brennan i Parkera Booth zatrzymał się przy Zacku i Hoginsie Chcąc dowiedzieć się jak poszło im sprzątanie inwazji różu .
Cześć – odpowiedzieli
- Co słychać Parker – zwróciła się do chłopca z błyskiem w oku – nie idziesz do przedszkola?
- Idę – odpowiedział – tylko przywieźliśmy Bones i chciałem obejrzeć te kości do robienia dinozaurów.
- Co zapytała nic nie rozumiejąc Angela,
- Wczoraj jak Bones opowiadała mi przed snem o dinozaurach to obiecała mi pokazać jak się robi dinozaura z kości – odpowiedział
-Angela spojrzała chytrze na Brennan – A gdzie był tata – zapytała
- Ścielił łóżko dla siebie i Bones – odpowiedział rezolutnie i spojrzał na Brennan – możemy iść obejrzeć te Kości – zapytał kręcąc się niecierpliwie .
A =le się porobiło , Angela mi nie daruje – pomyślała spanikowana Brennan .
- Oczywiście, wybacz Ang – odpowiedziała i unikając wzroku szczerzącej się przyjaciółki pognała do gabinetu
Angela stała patrząc na uciekającą Brennan – nie pójdzie ci tak łatwo kotku – pomyślała – i tak dowiem się wszystkiego ……………….


CDN

azim254

Hej oto następna część opowiadania przysięga sorki że tak długo nie pisałam


XIII.

Oto krótka notka

Książe z niepokojem oprowadzał Waszą Wysokość po pałacu , myśląc o tym jak pozbyć się Paszy i nie dopuścić do jego spotkania z Księżniczką , po 2 godzinach zwiedzania usatysfakcjonowany władca pozwolił się odprowadzić Księciu do sali balowej .
Rozglądając się po sali Książe z niepokojem zauważył nieobecność Paszy i Księżniczki – jeżeli są razem zabije go – pomyślał wychodząc z sali balowej i kierując się w stronę jej apartamentu.
Książe pogrążony w swoich rozmyślaniach nie zauważył drobnej postaci biegnącej do sypialni Brennan
- Księżniczko – zawołała – to ja szybko Książe idzie w tą stronę !
- Brennan otworzyła drzwi – co się stało zapytała?
- Szybko niech pasza idzie ze mną , Książe cię szuka i tu idzie – ponaglała dziewczyna.
Booth wyszedł z cienia – To ty, Ty mnie tu przyprowadziłaś , dlaczego nam pomagasz – zapytał
- Chodź Panie – ponagliła – później wszystko wyjaśnię.
Booth wyszedł z dziewczyna kierując się bocznymi korytarzami na salę balowa ,w tym czasie Brennan poprawiła suknie ubraną przy pomocy Bootha i skierowała się głównym korytarzem na tą sama salę balowa .
Gdy dochodziła już do głównego wejścia usłyszała:
– Księżniczko – zapytał Książe – gdzie byłaś ?
– Musiałam się odświeżyć w sypialni – odparła , nie całkiem zgodnie z prawda – a teraz chciała bym poznać Waszą Wysokość i jego przyjaciela - odpowiedziała wchodząc energicznie na salę i pozostawiając osłupiałego księcia na korytarzu.
Tym co tak zaskoczyło Księcia były oczy Brennan zwykle puste , dziś pełne uporu i determinacji ; widziała się z nim – pomyślał – nie to jednak niemożliwe , nie złamała by zakazu Ghana Alby ,przecież chce aby jej przyjaciele żyli.
Nie zastanawiając się dłużej wrócił do sali balowej , wchodząc zauważył na tarasie Paszę stojącego z jakąś kobietą w cieniu , rozejrzał się w panice – nie to nie ona – pomyślał widząc jak księżniczka obserwuje Waszą Wysokość.
- Chcesz Go poznać – zapytał Książe podchodząc do niej i wskazując na Waszą Wysokość
- Oczywiście – odrzekła Brennan

Książe podszedł z Brennan do władcy
-Wasza Wysokość pozwu że ci przedstawię mojego gościa z za oceanu –powiedział przedstawiając Brennan
- Witaj moja droga – zwrócił się do Brennan władca z porozumiewawczym uśmiechem – a wiec ty jesteś tą smutną księżniczką o której tyle słyszałam?
Brennan roześmiała się kokieteryjnie do władcy
– Ależ Wasza Wysokość – odpowiedziała – to wielka przesada , a na imię mam Temprenc .
- Miło cię poznać moja droga – władca spojrzał na nią z uznaniem – przyłączysz się do mnie i umilisz kolację,?
- Oczywiście – powiedziała –przyjmując dłoń władcy i siadając przy nim, po chwili byli już pogrążeni w rozmowie o współczesnej europie i jej wynalazkach.
Książe stał ze zdumieniem i zazdrością obserwując jak szybko władca zdobył przychylność Brennan i jakie wzbudził w niej zainteresowanie – poruszył się niespokojnie zwracając uwagę władcy
– Książe - zwrócił się do niego władca – pozwolisz chyba że zabiorę ci piękną towarzyszkę by umiliła mi kolacje prawda – zapytał władczym tonem Wasza Wysokość .
Choć Książe miął chęć odmówić ,wiedział ze nie może to był jego pan jemu niczego nie wolno odmówić
– Oczywiście , życzę miłej kolacji – powiedział gładko i odszedł odprowadzany spojeniem Brennan i władcy.......



XIV.

- Moja Droga – zwrócił się do Brennan władca – Widzę że Książe jest tobą zafascynowany i nie wypuści cię tak łatwo z rąk
- Wiem – odparła - ale powiedziano mi że wasza wysokość może mi pomóc …
- Mów mi Kamal – uśmiechnął się władca – a co do pomocy mam nadzieję że nasz plan się powiedzie – Władca zmarszczył brwi w zamyśleniu – zastanawia mnie tylko jedno Co się stało z prawowitą księżniczką Alaną jej pojawienie rozwiązała by wszystkie problemy. Obiecała mi kiedyś ….- nie dokończył pogrążając się w myślach
- O kim mówisz panie? – zapytała zdziwiona Brennan, obserwując jego twarz, zauważyła smutne oczy . On też ma swoje tajemnice – pomyślała
Kamal otrząsnął się ze wspomnień i uśmiechnął – Nieważne, moja droga tą sprawę muszę sam rozwiązać , teraz powiedzmy co myślisz o naszym planie……….


Książę ze swego miejsca obserwował zazdrośnie Brennan i Władcę , ożywioną rozmowę i zainteresowanie jakie Wasza Wysokość jej okazuje, w pewnym momencie pochwycił spojrzenie władcy , tylko raz widział u niego takie oczy ……


Booth stał na tarasie w towarzystwie dziewczyny która im pomogła i obserwował scen rozgrywające się na Sali ,miał nadzieję że wszystko pójdzie dobrze .
- Panie ,myślę ze powinieneś wrócić do Sali – powiedziała dziewczyna chcąc się oddalić
- Zaczekaj – zatrzymał ją – Kim jesteś i dlaczego nam pomagasz? – zapytał
- Jestem przyjaciółką Księżniczki – odparła – nie chcę aby spędziła tu resztę życia cierpiąc, ten pałac musi poznać w końcu siłę miłości - dokończyła znikając w ciemnym korytarzu.
Booth spojrzał na jej znikającą postać – Dziwne – pomyślał – gdzieś już widziałem te rysy, wziął głęboki oddech i wszedł na salę …….




Książe zauważył Paszę zmierzającego do władcy i Brennan , pozbawiony przez Waszą Wysokość szans na wyprowadzenie Brennan z napięciem czekał na ich spotkanie…


Zauważyła Go gdy tylko wszedł na salę , czas jakby się zatrzymał , nie słyszała nic poza biciem swego serca – czas zacząć….. – pomyślała wstając.

- Seelei – wyszeptała patrząc na ukochanego – jak mnie odnalazłeś ?
Jej słowa , zmieniony wyraz twarz oraz spojrzenie , te oczy tak puste teraz pełne blasku poruszyły wszystkich, sala zamarła czekają
- Księżniczko – odezwał się Władca - to mój przyjaciel Pasza Seelei I ale widzę że już się znacie
- Tak Wasza Wysokość – odezwał się Booth stając naprzeciw Brennan – Witaj Temprens – powiedział – obiecałem ci kiedyś że zawsze będę przy tobie a ja dotrzymuje obietnic.
Nie ona jest moja! – wykrzyknął Książe nie zważając na obecności władcy – prędzej zginiesz niż ją zabierzesz – Straż brać Go – rozkazał
- wszyscy stać – rozkazał władca - Książe – podniósł się ze swojego miejsca – czas najwyższy wyjaśnić całą sytuację – powiedział.
Straż wróciła na swoje miejsca , wszyscy czekali na rozwój sytuacji wiedzieli że po tym wieczorze Książe może zyskać lub stracić wszystko ……….
- Wasza Wysokość – powiedziała Brennan – może ja wszystko wyjaśnię ?
- słucham - powiedział ponownie siadając
- Nazywam się Temprens Brennan , doktor Temprens Brennan jestem światowej sławy antropologiem i pisarką zaczęła mówić Brennan
- Pasze znasz – wiesz też zapewne że nazywa się Seelei Booth ,jest a może był agentem FBI, moim partnerem i narzeczonym nie wież tylko że był dla mnie , miłością mojego życia – spojrzała na Seeleia z miłością w oczach
– Nauczył mnie tak wiele , pokazał co to przyjaźń miłość, zaufanie i poświęcenie – uśmiechnęła się gorzko – to właśnie jest powodem mojego pobytu w pałacu poświęcenie
– przerwała, a zafascynowana sala patrzyła na pojedynczą łzę płynącą z jej oczu
– miałam wybór jego śmierć , śmierć moich bliskich albo złoty pałac – spojrzała na księcia – Wszystko przez chorą miłość , złożyłam przysięgę Władcy tego pałacu że tu zostanę – wzięła głęboki oddech – dotrzymam słowa, ale moje serce zawsze będzie przy nim – spojrzała w oczy Bootha.
- Rozumiem – powiedział władca patrząc na Brennan – zadam ci jedno pytanie ? Gdyby zwolniono cię z przysięgi wróciła byś do dawnego życia?
- Tak – wyszeptała
-Nie – wykrzyknął Książe – nigdy nie zwolnię jej z obietnicy
-Ty Książe– zwrócił się do niego ostro władca – milcz, twoje zachowanie jest haniebne !
- Wasza Wysokość – odezwał się Booth – czy istnieje możliwość rozwiązania tej sytuacji ?
- W naszej kulturze – powiedział władca – przysięga ma wielką wartość, jest tylko jedno wyjście jeżeli Książe nie zwolni Temprens z danego słowa zostaje pojedynek.
- Nie – wykrzyknęła Brennan, co on wygadują nie taki byłplan pomyślała
- Temp – powiedział Booth patrząc jej w oczy – to jedyne wyjście ,przepraszam że nie powiedziałem wszystkiego…….


- Książe wyzywam cię – powiedział Booth .
Książe uśmiechnął się chłodno – Wedle życzenia, Wasza Wysokość jako osoba wyzwana mam prawo wyboru broni – znów się uśmiechnął– wybieram szpady.
Po Sali przeszedł szmer , wszyscy wiedzieli że Książe był mistrzem ,jego przeciwnik nie miał szans.

Nagle z Głębi Sali padły słowa
- Wystarczy , ja mogę zwolnić Księżniczkę z danego słowa – powiedziała z mocą dziewczyna stojąca na środku Sali
- Alana – wyszeptał Władca.
- Nie – wykrzyknął Książe
- Co – Brennan spojrzała na przyjaciółkę -
- Kim jesteś? - zapytał Booth

Goście patrzyli na cała sytuację zszokowani , to przecież………….


Wasza wysokość podniósł się i podszedł do dziewczyny – Przedstawiam wam Księżniczkę Allanę , Sanami Nalisu Sewanę III córkę Księcia Masalu– spojrzał na dziewczynę którą widział ostatni raz 8 lat wcześniej w tak dramatycznej sytuacji i dokończył - prawowitą dziedziczkę pałacu !



XV.

8 lat wcześniej

Blade słońce zachodziło powoli w dniu największej klęski, jaką poniósł Kamal, opuszczał przegrany miejsce w którym pozostawił serce . Stalowym wzrokiem spojrzał na ojca :
- Przysięgam , twoje oczy nigdy nie ujrzą mego spadkobiercy ,

Siewana ukryta w cieniu pałacowego muru ze łzami w oczach patrzyła na wyjazd ukochanego – Jak mogłeś ojcze – wyszeptała ,

- Siewano – wykrzyknął Książe Masalu – jesteś moją córką , spadkobierczynią nieformalny związek z przyszłym władcą nie jest dla ciebie
- Ojcze ,on chciał mnie poślubić – wyszeptała ze łzami w oczach - jak mogłeś ?
- Zrobiłem to co należało – odparł twardo - masz dopiero 17 lat , a ja jestem już stary nie możesz sama decydować
- Więc nie chcę władzy – odparła
Książe Masalu z gniewem spojrzał na córkę i pomyślał o przysiędze jaką złożył Królowi – Wedle życzenia moim spadkobiercą zostanie Książe Tamil , masz czas, tylko w dniu 25 urodzin możesz przejąć władzę od Tamilina jest tylko jeden warunek……………………

- Kamalu – Król Omar spojrzał na syna i jego zacięta tważ – Jesteś młody zapomnisz!
- Nigdy – odparł z powagą przyszły władca – tylko ona się liczy nigdy się nie orzenię
Król z zamyśleniem spojrzał na syna – Mam dla ciebie propozycję ………………..


rok później

Siewana z rozpaczą patrzyła na pogrzeb ojca i coraz większą władzę KsięciaTamilina.
- Dotrzymam słowa ojcze – wyszeptała zdejmując książęce szaty .
6 lat później

- Kamal stał przy łóżku umierającego ojca .
- Synu – wyszeptał Król Omar – spełniłeś swą przysięgę , dotrzymaj słowa …………


Pałac chwila obecna …..


Wasza wysokość podniósł się i podszedł do dziewczyny – Przedstawiam wam Księżniczkę Allanę , Sanami Nalisu Sewanę III córkę Księcia Masalu– spojrzał na dziewczynę którą widział ostatni raz 8 lat wcześniej w tak dramatycznej sytuacji i dokończył - prawowitą dziedziczkę pałacu !

Po Sali przeszedł szmer - TO ONA, zaginiona Księżniczka ,Dziedziczka Pałacu – dało się słyszeć głosy.

- Witaj Kamalu – powiedziała Siewana patrząc władcy w oczy – czas zakończyć dawne sprawy.
Witaj – odpowiedział całując jej dłoń –jednak przyszłaś , czy mi wybaczyłaś ?
- Nie Siewano – wykrzyknął Książe – Nie wolno Ci ,! Nie masz prawa!
- Mylisz się – powiedziała z mocą – dziś są moje 25 urodziny zgodnie z wolą mego ojca mogę pozostać w ukryciu lub odzyskać to co mi odebrano.
- Wieszaki jest warunek – wykrzyknął Książe
- Tak – odparła - Kamalu moja odpowiedz brzmi : Tak
Władca spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się z czułością .
Brennan patrzyła na przyjaciółkę ze zdumieniem, nareszcie pojęła dlaczego kobiety w haremie bały się Siewany a służba tak kochała .
- Siewano – zwróciła się do przyjaciółki – Kim jesteś co to wszystko znaczy?
- Temprens Brennan jako Władczyni tego pałacu zwalniam cię z przysięgi – powiedziała z mocą Siewana – wracaj do swojego świata z ukochanym.
- Nigdy – wykrzyknął Książe wyciągając szpadę i rzucając się na Bootha
– Jeśli Ja nie mogę jej mięć ty też nie będziesz – jego szpada przecięła koszulę na ramieniu Bootha, który ostrzeżony krzykiem władcy ,wykonał zręczny unik.
Książe jeszcze raz ostro natarł na przeciwnika ,Booth wydobył swą szpadę i odparował pchnięcie, ruszając do kontrataku .
Sala z zapartym tchem obserwowała niespodziewany atak księcia i rozgrywający się pojedynek , wielu zauważyło że Pasza może dorównać umiejętnością Księcia .
Brennan chciała podbiec do Bootha ,który upadł po mocnym pchnięciu Księcia ale władca ją powstrzymał – spokojnie on wie co robi – powiedział wskazując atakującego znienacka Bootha . Książe odskoczył zaskoczony i poczuł cięcie, na jego ramieniu ukazała się krew .
- Dość – rozkazał Kamal – przegrałeś Książe, twoje szaty splamione są krwią .
- Nie – wykrzyknął Książe znienacka wbijając szpadę w ramię Bootha .
Ten raniony upadł czekając na kolejny , śmiertelny cios
– Przepraszam – wyszepta ł patrząc w oczy przerażonej Brennan……..


CDN
Namieszałam co


























azim254

z racji długiej przerwy mam jeszcze po i cześci obu opowiadań

Zakład

VII.


Instytut

Angela stała patrząc na uciekającą Brennan – Nie pójdzie ci tak łatwo kotku – pomyślała – i tak dowiem się wszystkiego ……………….
Angela uśmiechnęła się znacząco widząc Bootha zmierzającego do gabinetu Brennan
- Witaj, szczęściarzu – powiedziała – widzę że udomawiasz Temp.
- Hej Ang – odpowiedział – o co chodzi?
– On się pyta o co chodzi – To ja pytam co się dzieje z tobą i Brennan ? – odpowiedziała – Smacznie się spało ? A może miałeś inne zajęcia ? - Angela spojrzała na niego znacząco.
- Czy ty masz , szpiegów na całym Świecie – zapytał zmieszany
- Ma się swoje źródła – odpowiedziała Angela – To jak w końcu postanowiłeś działać?
- Angela – zaczął, w tej samej chwili z gabinetu wychylił się Parker
– Tato , choć szybko mam Kościowego dinozaura!
Booth odetchnął z ulgą – Przepraszam Ang
– Już idę synu – odpowiedział - zręcznie mijając rysowniczkę …..

Brennan kończyła pisać raport, związany z badaniami prowadzonymi nad nowymi artefaktami przywiezionymi do instytutu, złożyła ostatni podpis i usiadła wygodnie w fotelu zamykając oczy . Dzisiejszy dzień nie należał do najłatwiejszych- pomyślała - po wyjściu Bootha z Parkerem szybko zabrała się do pracy, a do tego poświęciła dużo czasu robiąc uniki przed przesłuchaniem Angeli, gdyby nie nowe artefakty, Ang by nie odpuściła. Westchnęła z ulgą – myśląc że wszyscy wyszli a ona będzie mieć trochę czasu by zastanowić się nad swoimi relacjami z Boothem
Nagle drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem , Brennan otworzyła oczy i ujrzała ……… uśmiechniętą przyjaciółkę.
- Hej słonko – powiedziała Ang siadając na kanapie – teraz mi nie uciekniesz, mów co się dzieje miedzy tobą a Boothem?
Brennan westchnęła – ładnie ,teraz to mi nie daruje – pomyślała zrezygnowana odpowiadając
- Ang , nie wiem o co ci chodzi , co się niby ma dziać ?
- Sweety mnie nie oszukasz – ostrzegła Angela – a może mam zapytać jak się spało?- znacząco uniosła brwi.
- Angela, my tylko spaliśmy – broniła się Brennan – Parker chciał żebym została, a tak w ogóle to wszystko przez ten zakład!
- CO!?- Opowiadaj od początku – wykrzyknęła Ang – Jaki zakład ?
- No, założyliśmy się ze Sweets nie uwierzy w wizytę Bootha w klubie dla transwestytów – zaczęła zrezygnowana Brennan – Ale ten pacan uwierzył i teraz musze przez tydzień spełniać polecenia Bootha i jeszcze ta sobota.. –westchnęła
- A co ma być w sobotę?- zapytała zaciekawiona Angela.
- No, Booth mnie sprowokował i się zgodziłam – broniła się Brennan - Ten kto przegra ma zrobić striptiz.
Angela najpierw spojrzała na przyjaciółkę ze zdumieniem, a po chwili zaczęła się śmiać.
- Słonko i to jest nic! - powiedziała szczerząc się do Brennan – Spełniasz jego życzenia, matkujesz Parkerowi, śpisz z nim, a na koniec zrobisz mu striptiz!
- Ang, to nie tak – broniła się dalej nieporadnie Brennan – my….
- Spokojnie – Przerwała jej przyjaciółka – to było do przewidzenia, przecież między wami jest taka chemia że czasem można powietrze kroić - dodała.
- Angela ja nie wiem co mam z tym zrobić – wyznała w końcu Brennan – wszyscy na których mi zależało odchodzili.
- Temp, wiesz że Booth zawsze będzie przy tobie – uspokajała przyjaciółkę Angela – gdy cię porwano 2 lata temu mało nie rozniósł instytutu, jak w zeszłym roku byłaś w śpiączce po postrzale spędzał w szpitalu całe dnie ,siła musieliśmy go wygonić by się przespał. on cię nie opuści.
Brennan z uwagą słuchała słów Angeli – czy to prawda – myślała – zawsze był moim przyjacielem a teraz…
- Sweety, gdy byłaś z Sulym nieraz widziałam jego zaciśnięte pięści i rozpacz na twarzy- mówiła dalej Angela – znosił to bo chciał twojego szczęścia , gdy Suly wyjechał a ty zostałaś jego oczy odzyskały dawny blask.
- Ang a co jeśli zniszczymy naszą przyjaźń – zapytała -
- Was już dawno łączy dużo więcej niż przyjaźń – zauważyła Angela – nawet Rebeka to zauważyła i zaakceptowała dając ci pod opiekę Parkera – uśmiechając się dodała – Nie uciekaj przed szczęściem …
A co jeśli ona ma rację – myślała Brennan słuchając przyjaciółki – nikt mnie tak nie rozumie jak Seelei, zna mnie i akceptuje moje dziwactwa, zawsze jest blisko a moje uczucia – przerwała rozmyślania widząc wstającą Angelę.
- Temp, idź za głosem serca – stojąc w drzwiach gabinetu dodała – i następnym razem zamiast spać działaj, a na sobotę kup seksowną czerwoną Bieliznę ……………….
Patrząc za wychodząca przyjaciółką Brennan zastanawiała się nad jej słowami – Sercem , tylko czy ja umiem kochać – pomyślała wzięła głęboki oddech i sięgnęła po telefon.



Booth siedział przy biurku podpisując ostatni raport- nareszcie – pomyślał odkładając papiery- mam nadzieję że nic się w najbliższym czasie nie wydarzy i będę mógł poświęcić swój czas na zdobycie serca Tempe- z zamyśleń wyrwał go telefon, słysząc znajomą melodie uśmiechnął się.
- Część Temp – powiedział odbierając z uśmiechem – co słychać
- Cześć – usłyszał – Chciałam cię zaprosić na kolację w podziękowaniu za wczorajszy dzień.
- Jasne – odpowiedział Booth- właśnie skończyłem przyjadę po ciebie i możemy iść.
- Nie – zaprotestowała – ja już wychodzę a kolacja będzie u mnie o 20 , ok.?
- Zgoda , to do zobaczenia – odpowiedział – po chwili usłyszał jak się rozłączyła.


Brennan ponownie chwyciła telefon.
- Hej Ang – powiedziała – musisz mi pomóc, zaprosiłam Bootha na kolację , i potrzebuję rady w co się ubrać .
- Słonko widzę ze posłuchałaś mojej rady – ucieszyła się przyjaciółka – będę u ciebie o 17 coś wymyślimy, wezmę coś od siebie.
Dzięki to do zobaczenia - powiedziała Brennan zmierzając do wyjścia.
Angela uśmiechnęła się do słuchawki – Nareszcie – powiedziała głośno .
Co się stało kochanie ?– zapytał Hogins podjeżdżając pod ich dom.
- Nasze gołąbki nareszcie zaczęły myśleć – odpowiedziała – zawieziesz mnie na 17 do Brennan, musze zrobić z niej seksowne ciacho – zaczęła i opowiedziała wszystko narzeczonemu.



Booth punktualnie o godzinie 20 stanął przed drzwiami mieszkania Brennan, zazwyczaj był szczęśliwy i spokojny idąc na spotkanie z nią lecz nie dzisiaj
– Stary wszystko będzie ok. –uspokajał się w myślach – przecież znasz ją 4 lata.
Wziął głęboki wdech i z kwiatami i zadzwonił do drzwi jej mieszkania ……………………………….


CDN



azim254

Przysięga



XVI.


- Dość – rozkazał Kamal – przegrałeś Książe, twoje szaty splamione są krwią .
- Nie – wykrzyknął Książe znienacka wbijając szpadę w ramię Bootha .
Ten raniony upadł czekając na kolejny , śmiertelny cios
– Przepraszam – wyszeptał Booth patrząc w oczy przerażonej Brennan……..

- Książe już miał zadać śmiertelny cios gdy poczuł gwałtowne szarpnięcie , pojrzał w bok naprzeciw niego stał Kamal, w jego ręku błyszczała złota szpada..
- Książe – powiedział ostro władca – zostałeś pokonany, swym perfidnym atakiem splamiłeś honor mego królestwa przygotuj się do walki!

Wszyscy na Sali wstrzymali oddech , Książe może i był mistrzem ale powszechnie było wiadomo że Władca przewyższa go umiejętnościami.
- Kamalu nie – wykrzyknęła Siewana – on nie jest tego wart.
- Wasza Wysokość – powiedział wstając Booth – to moja walka.
Książe uśmiechnął się zimno odwracając się do Bootha w jego oczach widniało szaleństwo
– Zabiję was obu po kolei będę nie tylko miał Temprens ale i całe królestwo - zaśmiał się szaleńczo nacierając na Bootha.
Kilka kobiet zemdlało, mężczyźni słysząc te słowa zbledli ,wszyscy przebywający na balu wiedzieli że los księcia jest przesądzony niezależnie od wyniku walki z Paszą .

Brennan krzyknęła widząc nacierającego Książe gwałtownie napadł na Bootha , chciała mu pomóc lecz Siewana ją powstrzymała
– Stój, Kamal nie pozwolił by mu walczyć gdyby nie wierzył w jego wygraną- powiedziała
- Patrz – wskazała na rozgrywającą się scenę .
Booth wykonał gwałtowny unik w bok i okręcając się wokół własne osi wykopnął szybkie pchnięcie, Książe poczuł ból w boku jednak jego furia dodawała mu siły, jeszcze raz natarł , walka trwała. Książe zaślepiony złością popełniał coraz więcej błędów ułatwiając zadanie Boothowi , który z łatwością odpierał jego ataki , w pewnej chwili Książe wtkrzyknoł wściekle nacierając na przeciwnika wszelkimi siłami ,popełnił błąd nie doceniając Bootha , ten gwałtownie odskoczył i wykonał szybkie pchnięcie w serce, Książe z niedowierzaniem zachwiał się na nogach
– Nie – wyszeptał – to nie możliwe, czyżby to była moja kara - upadł na kolana .
- Władca podszedł do śmiertelnie rannego Księcia
– Tamilinie, niech Bóg ci wybaczy popełnione zło – powiedział do umierającego.
Książe spojrzał na niego oprzytomniałym pełnym bólu i żalu wzrokiem – Przepraszam.
Spojrzał na Siewanę oraz Brennan w ramionach Bootha ostatkiem sił wyszeptał
- Wybaczcie Mi ,moja pycha zrobiła tak wiele zła , zwracam wam wolności .
Podeszli do umierającego Siewana pochyliła się biorąc Go za rękę
- Tamilinie znajdź swoje miejsce w nowym życiu – powiedziała.
Książe pogodzony z losem spojrzał ostatni raz na zebranych zatrzymał swe spojrzenie na Brennan i oddał ostatnie tchnienie.
Brennan ukryła twarz w ramionach Bootha, ten tuląc ją pomyślał- Nareszcie to koniec .

Kamal podszedł do Siewany stojąc u jej boku odwrócił się do zebranych i mocnym pełnym autorytetu głosem powiedział :
- Książe Tamilin zapłacił za swoją hańbę i zło które uczynił proszę o udanie się do swoich komnat jutro będziecie Światkami wielu zmian.
Podszedł do Brennan i Bootha - Chodzicie musimy odpocząć i porozmawiać – powiedział
- Dziękuję – powiedział Booth
-Nie to ja ci dziękuje – odpowiedział Kamal – odzyskałem moje serce.
Brennan podeszła do Siewany – Nie tylko ja miałam tajemnice .
Tak – odpowiedziała dziewczyna patrząc na Władce – czas wszystko wyjaśnić……….


CDN…………….


Chcecie poznać wyjaśnienia ?


azim254

Nie wiem jak inni ale ja baardzo chce :)) Oba opowiadania tak świetne że nie mogłam się oderwać od komputera :)) Czekam na cedeki obu :))

ocenił(a) serial na 10
azim254

Azim254 twoje opowiadania są super! Ciekawe co się wydarzy podczas randki Bootha i Temp.

ocenił(a) serial na 10
_nn_

Mala i Azim czekam na więcej! Czekam na cedek!

Mam nadzieje że ktoś ze starszyzny coś jeszcze napisze!

ocenił(a) serial na 8
Nionia

Po długim czasie napisał dla was cedeka <3.




Dzień był ładny, wiał lekki wiaterek dzięki czemu nie było czuć tego upału. Wszystko byłoby w porządku,
gdyby nie wydarzenia z ostatnich tygodni. Dom pełen bladych, trupich twarzy, krwi, kości, przepełniony
smrodem od rozkładania się ludzkich tkanek. Sprawa nadal była otwarta, nie zostało wyjaśnione nic oprócz
tego, że ustalono do kogo należy dom. To powinno chociaż trochę pomóc w śledztwie, ale jak się okazało
właściciel czyli Roby Wonka od sześciu lat nie żyje, dom został przekazany w spadku jego siostrzenicy
Mary Alice Holmes, która popełniła samobójstwo 4 miesiące temu i dom przekazała swojej córce Katy Holmes,
po której ślad zaginął. Wszystko jest tak poplątane, że ta sprawa może się ciągnąć latami. Tempe nocami
siedziała nad stertą notatek, zapisków sprzed kilkudziesięciu lat, żadnych rezultatów. Przyszedł kolejny
dzień ciężkiej pracy, której nie było widać końca. Córeczka Brennan i Booth`a miała już półtora roku była
naprawdę zabawna, żywa zresztą nadal jest taka. Smutne chwile, nieszczęścia dzięki Gaby i Parkerowi były
dużo lepiej odbierane, oni dają tyle szczęścia. Te tygodnie były naprawdę trudnym okresem dla Temperance
i Seleey`ego co chwilę się sprzeczali, jak nie ona to on miał pretensje, doszło nawet do tego, że Tempe
spakowała swoje rzeczy wzięła Gaby, Parkera i wyjechała do rodziny, nie dawała znaku życia. Dopiero po
uspokojeniu się i namowach rodziny zadzwoniła do Booth`a, który żałował tego co zrobił i tego co mówił.
Błagał o wybaczenie. Tempe wróciła do domu i Jeffersona gdzie z niecierpliwością czekała na nią Angela.


- Co się z tobą działo ?
- Przepraszam, że nawet nie zadzwoniłam Angie, ale przechodziłam ciężkie chwile, nie miałam ochoty z
nikim rozmawiać. Przyznam Ci się, że nawet myślałam o rozwodzie. Całe porwanie Gaby i to wszystko mnie
po prostu zdołowało, miałam depresję przez tego idiotę, ma szczęście, że go kocham, gdyby nie to teraz
mogłybyśmy siedzieć w sądzie na sprawie rozwodowej.
- Co ty wygadujesz, chodź do twojego gabinetu opowiesz wszystko. Słonko ty wiesz, że ja zawsze jestem
po twojej stronie, choćby nie wiadomo co możesz na mnie liczyć. Zawsze! Już nie płacz kochana._ Przytuliła
Tempe i poszły w stronę gabinetu.

Doszły do gabinetu gdzie Angela usadowiła się na fotelu, a Temperance na sofie.

- Słuchaj Tempe tutaj nikt nie wie co się stało! O co chodziło z Sweets`em? Z porwaniem? Z twoim wyjazdem?
Kochanie jeśli nie chcesz nie musisz mi tego mówić, ale wiedz, że służę pomocą.
- Opowiem Ci wszystko. Ja - zaczęła szlochać, nie mogła opanować emocji, ale po chwili dała radę
opowiedzieć całą historię co się tak naprawdę wydarzyło.- Ja znaczy my myśleliśmy, że to porwanie to
naprawdę, a to mój wspaniały małżonek to wymyślił. Taki żart. - skrzywiła się.
- Boże to było zaplanowane ?!- Przerażona Angela nie dowierzała w to co powiedziała Tempe.
- Tak, jak się o tym dowiedziałam zrobiłam taką awanturę, że Parker (miał 12 lat) wziął Gaby i przyszedł
tutaj sam pamiętasz ?
- No tak, pamiętam, ale on powiedział, że pojechaliście na zakupy czy coś takiego.
- Może nie chciał was martwić. Właśnie wtedy kłóciliśmy się i Seleey zaczął mnie wyzywać. Od najgorszych.
Powiedział mi takie przykre rzeczy, że nie będę powtarzać bo jeszcze zacznę bardziej ryczeć. Nie wierzyłam
w to co mówił, nie rozumiem po co był ten głupi żart!
- Temperance kochanie to on Ci tego jeszcze nie wyjaśnił?- z oburzeniem i uniesionym głosem zaczęła Angie.
- Wyjaśnił. Powiedział, że to miał być taki żart, ale jak widać to ja na takich żartach się nie znam.-
Co raz bardziej łkała.
- Słoneczko nie płacz, ja sobie z nim porozmawiam.
- Nie !! Daj spokój ja już z nim rozmawiałam, to ma się nie powtórzyć. Jeśli podobna sytuacja będzie miała
miejsce to odejdę od niego. Ja głupia myślałam, że Sweets by coś takiego zrobił, jak on kwiatu nie zerwie
bo boi się, ze nowy nie urośnie, a co dopiero dziecko ! Nie wybaczę mu tylko tego, że się zgodził na taki
poroniony pomysł, na taką szopkę! - skrzywiona mina - A teraz mów co ty chciałaś mi powiedzieć?
Jak tam wasze dzieci ? One mają 3 czy 4 latka ?
- Oj Tempe nawet nie wiesz jak się cieszę, okazało się, ze to dzieci Hodgins`a, a mają 3,5. Nie pamiętasz,
że miały 2 lata jak urodziła się Gaby. Jak Hodgins się dowiedział, że to jego dzieci pojechaliśmy na
weekend do Las Vegas świętować. Działo się tam oj działo.
- Widzę, że chociaż tobie się układa.- Ucałowała Angelę w głowę i wyszła.

Poszła do patologa od którego dowiedziała się, że trzy kobiety przed śmiercią zostały zgwałcone.
Ashley, Amy i Amanda Stewart. Były siostrami i miały zaledwie 17, 19 i 23 lata. Uczęszczały do szkół,
były dobrymi uczennicami, rzadko opuszczały lekcje, bywały na spotkaniach ,, Mało kontaktowe''.
Te spotkania były dla dziewcząt, które mają problemy z zapoznawaniem się, utrzymywaniem kontaktów.
Ogólnie dla osób, które nie mają znajomych. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że one nie uczęszczały
do tego kółka tylko były jego założycielkami i je prowadziły. Kółko miało duże powodzenie w szkole.
Każda z nich miała chłopaka i wiele przyjaciół.

-Dziwi mnie to, że nie słyszałem o ich zaginięciu. - Dodał Alex z zdziwieniem.
- Alex mam nadzieję, że się wszystkiego dowiemy, a teraz pozwól, ze zajmę się kośćmi tych biednych ludzi.

Wyszła i poszła do swojej sali nr5, która była największa, miała specjalny sprzęt, zabezpieczenia i
pochłaniacz smrodu. Wyjęła pudełko oznakowane numerem 97654451 powyciągała kości na blat metalowego,
nierdzewnego stołu po czym wyjęła pudełko z lateksowymi rękawiczkami i włożyła parę na dłonie.
Tempe miała coś takiego w sobie, gdy pracuje zapomina o wszystkim, dlatego tak często uciekała się do
pisania, czy pracy po nocach. Dla niej to był ratunek. Wzięła do ręki czaszkę pooglądała zaznaczyła
kilkadziesiąt punktów i odłożyła na blat. Tak postępowała z każdą kością po kolei, notowała, powtarzała
wszystko do dyktafonu. Dowiedziała się, że to mężczyzna w wieku od 15 do 17 lat, który mierzył około
173. Był rasy białej. Zaniepokoił ją pewien materiał w wgnieceniu w czaszce postanowiła go dać Hodgins`owi
do zbadania. Dochodziła 14 pora lunchu nadszedł Booth z wielkim bukietem kwiatów.

- Cześć kochanie, pora na przerwę !
- O tym to ja decyduję !
- To dla Ciebie - Uśmiechnął się i położył bukiet na szafeczce obok metalowego stołu.
- Kwiaty może i są ładne, ale nimi nie ta się załatać urazu. Musi upłynąć trochę czasu, żebym Ci wybaczyła.
- W porządku wiem, że popełniłem wielki błąd rozmiarów dziury ozonowej. Mnie też to bolało, nie dawałaś
znaku życia.
- Te wyzwiska to wszystko. Dla mnie to był szok.
- Przepraszam ile razy mam jeszcze to mówić. Chodźmy na lunch.
- Nie wiem ile, tyle ile będzie trzeba. Daj mi 5 minut przebiorę się tylko.

Przebrała się i wyszli do baru. Siedzieli z godzinę i rozmawiali o tym co zaszło, czemu, z jakiego powodu.
Tempe wybaczyła Booth`owi. To było naprawdę głupie posunięcie ze strony Seleey`ego i Sweets`a. Wieczór
upłynął spokojnie na oglądaniu filmów, jedzeniu popcornu, bawieniu się z dziećmi. Potem wszyscy usnęli.

umc__

Umc jak zwykle świetnie :)) Noo i mam nadzieję że już niedługo pojawi się cedek :))

mala270

XVII.


Kamal podszedł do Siewany stojąc u jej boku odwrócił się do zebranych i mocnym pełnym autorytetu głosem powiedział :
- Książe Tamilin zapłacił za swoją hańbę i zło które uczynił proszę o udanie się do swoich komnat jutro będziecie Światkami wielu zmian.
Podszedł do Brennan i Bootha - Chodzicie musimy odpocząć i porozmawiać – powiedział
- Dziękuję – powiedział Booth
-Nie to ja ci dziękuje – odpowiedział Kamal – odzyskałem moje serce.
Brennan podeszła do Siewany – Nie tylko ja miałam tajemnice .
Tak – odpowiedziała dziewczyna patrząc na Władce – czas wszystko wyjaśnić……….

- Jak na razie – powiedział Kamal – wszyscy musimy odpocząć, a ty mój przyjacielu musisz opatrzyć rany.
- Zgadzam się – poparła go Siewana – Idźcie do Twojej komnaty przyślę służbę i lekarza – dodała spoglądając na objętą parę
- Dziękuję – odpowiedziała Brennan
- Idźcie spotkamy się później służba was powiadomi - dodał Kamal patrząc na oddalającą się parę, Siewana również na nich patrzyła – Miłość – wyszeptała .
- Siewano - powiedział władca podchodząc do dziewczyny – nareszcie się spotykamy……


Booth i Brennan udali się do jej pokoi gdzie ranny został opatrzony przez lekarza, a służba przygotowała czyste ubrania i kąpiel. Po ich wyjściu Brennan zaczęła robić Boothowi wymówki
- Gdyby nie to że jesteś ranny – krzyczała Brennan – sama chętnie bym ci przyłożyła !
- Kochanie nie mogłem powiedzieć ci prawdy – starał się usprawiedliwić Booth – nigdy byś się nie zgodziła.
- Bo wasz plan był szalony – popatrzyła na niego z przerażeniem – Mogłeś zginąć!
- Było takie ryzyko – odparł – ale nie mogłem pozwolić byś spędziła tu resztę życia – dodał przytulając roztrzęsioną Brennan.
- Wolała bym to niż patrzenie na twoją śmierć – wyszeptała wtulona w partnera.
Booth spojrzał jej w oczy i pocałował z czułością
– Moje życie bez ciebie straciło sens - powiedział – Nigdy więcej mnie nie zostawiaj .
-Kocham cię – odparła Brennan – zrobiła bym wszystko żeby cię ocalić, dlatego odeszłam. - - Przepraszam – wyszeptała ze łzami w oczach.
- Kochanie – powiedział całując jej zapłakane oczy – Już nic nas nie rozdzieli.
Brennan pocałowała z czułością usta ukochanego , Booth ujął jej twarz w dłonie i zaczął scałowywać płynące łzy – Kocham cię – objęci osunęli się na łóżko, ich ciała spragnione bliskości same odnajdywały drogę rozkoszy ……
Pocałunki stawały się pełne namiętności, pożądania i oddania. Szybko pozbyli się ubrań jego ręce pieściły każdy skrawek jej ciała, najmniejszy dotyk jej palców rozpalał w nim płomienie pożądania, jej gładkie ciało przeżyło się w namiętności. Poruszali się w zgodnym rytmie, każdy nerw drżał , gdy smak, dotyk i dźwięk ich upajały. Świat rozpadał się na kawałki które łączyły się na nowo. Ale tym razem był to Świat , w którym mieli być złączeni na zawsze. Wyczerpani miłosnym uniesieniem, spleceni ze sobą zasnęli……………


- Siewano - powiedział władca podchodząc do dziewczyny – nareszcie się spotykamy, tak długo na to czekałem.
Siewana spojrzała w jego oczy – Kamalu, musimy wiele wyjaśnić – westchnęła – chodź
Poprowadziła go do swojej komnaty………….



CDN

azim254

Cudnie... ;)) Tylko szkoda że tak krótko :( Ale mam nadzieje niedługo bd kolejny cedek ;p

ocenił(a) serial na 10
mala270

Umc i azim wspaniałe opowiadania, czekam na c.d.

ocenił(a) serial na 10
mala270

cudnie, cudnie. tylko co z cedekiem 'zakładu'? <czekaaaa> :)

ocenił(a) serial na 10
zeet

Umc rodzinne bonsy ahh!!!!! Azim oni wroca do normalnego zycia czy nie? Bo tak dziwnie by bylo gdyby mieszkali w tym zamku, ale z drugiej strony czemu nie?

Nionia

Zracji tego że nie zdążyłam dodać wcześniej prośze oto 2 części
Miłego czytania


Zakład
CDN

VIII.



Booth punktualnie o godzinie 20 stanął przed drzwiami mieszkania Brennan, zazwyczaj był szczęśliwy i spokojny idąc na spotkanie z nią lecz nie dzisiaj
– Stary wszystko będzie ok. –uspokajał się w myślach – przecież znasz ją 4 lata.
Wziął głęboki wdech i z kwiatami i zadzwonił do drzwi jej mieszkania .
Po chwili drzwi się otworzyły i ukazała się w nich Temp
– Witaj – powiedziała zapraszając go do środka. Booth stał w drzwiach oniemiały, wyglądała zjawiskowo, kobieco a zarazem seksownie jej ciało opinała czarna sukienka jakby stworzona by pobudzać zmysły, jej twarz otulona była pięknymi rozpuszczonymi włosami, a oczy pełne były blasku.
- Sellei?– powiedziała patrząc na stojącego w drzwiach Bootha, ten otrząsnął się z zachwytu
- Witaj – odpowiedział - Pięknie wyglądasz, to dla ciebie – wręczył jej czerwone róże i wino.
- Dziękuję – odpowiedziała – Ty też ,dobrze wyglądasz – dodała idąc z nim do salonu .
- Zapraszam do stołu - usłyszał ,lekko oszołomiony jej wyglądem Booth.
Weszli do salonu gdzie Booth ujrzał pięknie zastawiony stół i świece, wszystko wyglądało bardzo romantycznie – Temp –zwrócił się do Brennan – Łał co za niespodzianka, to wszystko dla mnie – dokończył z uśmiechem na ustach.
- Tak, chciałam ci podziękować za wczorajszy dzień – odpowiedziała – doskonale się bawiłam
- Powiedz chcesz mnie przekupić żebym przyprowadzał do ciebie Parkera - zażartował .
- Oczywiście – odparła ze śmiechem – Twój syn jest cudowny . Westchnęła z udawanym żalem – Gdyby był w moim wieku........
- Hej, to niedowiary – wykrzyknął – własny syn odbija mi dziewczyny .
- Dobra, dobra nie przesadzaj – zauważyła rozbawiona- Ty też nieźle sobie radzisz.
- Czyli mam jeszcze szansę? – zapytał ze śmiechem.
- Zobaczymy – odpowiedziała – a teraz bierzmy się do jedzenia.
W czasie kolacji panowała miedzy nimi miła atmosfera, rozmawiali o pracy, minionych dniach, Parkeże ,ale żadne nie wspomniało o tym co jest między nimi. Postanowili poddać się losowi. Booth spoglądał na Brennan z zachwytem gdy opowiadała mu o malowaniu dinozaurów z Parkerem – Jest taka piękna – myślał – twarda i konkretna w pracy, a zarazem delikatna i kobieca, pełna sprzeczności i ukrytych pragnień.
- Sellei –zapytała - opowiesz mi jaki był Parker gdy był młodszy?
- Oczywiście – odparł i zaczął opowiadać.
Brennan patrzyła na niego zafascynowana, gdy mówił o synu jego oczy pełne były czułości i ojcowskiej dumy .
Po skończonej kolacji Brennan wstała żeby posprzątać
- Poczekaj pomogę ci – powiedział Booth
- nie, jesteś gościem – odpowiedziała –kierując się do kuchni .
Brennan podeszła do zlewu odstawić naczynia, poczuła jego obecność, oddech na swoim karku i obejmujące ją od tyłu ramiona.
– Dziękuję – wyszeptał odgarniając jej włosy i lekko całując jej kark – kolacja była wspaniała . Brennan przekręciła się w jego stronę i odpowiedziała z uśmiechem – Cieszę się że ci smakowało – pocałowała go lekko w usta i wróciła do sprzątania.
Partnerzy w pełnym porozumieniu posprzątali i z kieliszkami i 2 butelką wina przenieśli się na kanapę. Booth włączył komedię romantyczną , usiadł wygodnie na kanapie i objął Brennan, która ułożyła głowę na jego ramieniu wzdychając z zadowoleniem, zaczęli oglądać. Choć film był bardzo ciekawy i wzruszający żadne z nich nie zwracało na niego uwagi pogrążeni w myślach nad tym co jeszcze może się wydarzyć. W pewnej chwili Booth przytulił ją mocniej uniósł delikatnie jej twarz i pocałował, pocałunek z początku delikatny i przyjacielski zaczął zmieniać się w dziki i pełen namiętności ,Brennan poddała się chwili całując go z taką samą pasją. Gdy po dłuższej chwili oderwali się od siebie ich oczy pełne były pożądania i splątanych uczuć.
- A to z co – zapytała Brennan, gładząc jego muskularną pierś w opiętej koszuli.
- Za to że jesteś – odparł pochylając się by ja ponownie pocałować
- że mnie rozumiesz- następny pocałunek ,
- akceptujesz,– pocałunek..
Brennan znów ogarniała namiętność, czuła jego usta przy swoich, dłonie pieszczące jej kark , widziała drżenie jego mięśni gdy go dotykała.
Zmieniła pozycję siadając mu na kolana i rozwiązując krawat, jej dłonie niecierpliwie rozpinały koszule i gorączkowo badały wyrzeźbione ciało, Booth objął ją mocniej jego pocałunki schodziły niżej ,poznawał smak je ciała, dłonie gładziły delikatną jedwabistą skórę doprowadzając Brennan do szaleństwa.
- Jesteś pewna – wyszeptał patrząc w jej oczy – nie chcę byś potem czegoś żałowała .
- Tak – odparła całując go delikatnie – nie będę żałować.
Booth podniósł się z kanapy z Temp w ramionach i skierował do sypialni, położył ja delikatnie na łóżku i zdjął koszule, Brennan przywarła do muskularnego hebanowego ciała kochanka, poddając swe usta do pocałunku , jej sukienka powoli zsunęła się z ramion ukazując delikatne kobiece ciało w seksownej bieliźnie.
Booth popatrzył na nią z czułością i pasją w oczach – Jesteś piękna –wyszeptał jego usta całowały delikatnie każdy fragment jej ciała, Brennan sięgnęła dłońmi by rozpiąć pasek partnera ,jego spodnie znalazły się na podłodze .Spleceni poznawali swoje ciała dążąc do spełnienia swej namiętności ..........

Nagle usłyszeli poważający się natarczywie dźwięk................................

CDN................

IX.

Booth popatrzył na nią z czułością i pasją w oczach – Jesteś piękna –wyszeptał jego usta całowały delikatnie każdy fragment jej ciała, Brennan sięgnęła dłońmi by rozpiąć pasek partnera ,jego spodnie znalazły się na podłodze .Spleceni poznawali swoje ciała dążąc do spełnienia swej namiętności ..........

Nagle usłyszeli powtarzający się natarczywie dźwięk który powoli docierał do ich umysłów, oszołomieni zdali sobie sprawę że ktoś natarczywie dzwoni do drzwi.
- Nie – wyszeptał Booth – spodziewasz się kogoś?
- Nie – odpowiedziała całując go .
- Więc nie otwieraj – odpowiedział dalej pieszcząc jej ciało .
- Brennan, jesteś tam? – usłyszeli
- Cholera – zaklął Booth – to twój ojciec.
- Miał być u mojego brata – odpowiedziała zdziwiona, odrywając się od partnera wyskoczyła z łóżka i sięgnęła po ubranie mówiąc -On ma zapasowe klucze.
- Cholera – zaklął ponownie Booth ubierając się – a miało być tak pięknie- posłał jej czuły uśmiech.
Brennan pocałowała go lekko i pobiegła otworzyć wołając – Już idę tato.
Spojrzała na Bootha który zrezygnowany wyłonił się z sypialni – A co ze mną? – zapytał cicho.
- Pracowaliśmy nad sprawą – odpowiedziała cicho i otworzyła.

Maks czekał z niecierpliwością pod drzwiami – ciekawe czemu tak długo nie otwiera – zastanawiał się. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i ukazała się jego córka
- Część tato – powiedziała wpuszczając go do środka - co się stało?
- Mam dla ciebie radosną nowinę – zaczął wchodząc do mieszkania, jego uwagę zwrócił wygląd Temp lekko potargane włosy, opuchnięte usta , po chwili zauważył Bootha siedzącego na kanapie z jakimś dokumentem i 2 kieliszki na stoliku .
- Cześć Maks – powiedział Booth unosząc głowę – Maks zauważył że i jego stan pozostawiał wiele do życzenia .
- Cześć – odpowiedział uśmiechając się z zadowoleniem – nie przeszkadzam wam ?- zapytał
- Nie – odpowiedziała szybko Brennan
- Omawialiśmy właśnie ostatnią sprawę – dodał Booth – to może już pójdę ,nie będę wam przeszkadzać – powiedział do Brennan.
- To co mam do powiedzenia jest Wspaniałe – przerwał mu Maks – możecie mi pogratulować , zostanę dziadkiem – dodał uśmiechając się z dumą .
- -Tato czy to znaczy że ...- zapytała
- Tak twój brat zostanie ojcem , Megan jest w ciąży – wykrzyknął radośnie Maks.
- Gratulacje – uśmiechnął się Booth – Musisz być szczęśliwy.
- Jestem – odpowiedział spoglądając na Brennan i Bootha – Teraz ty Temp musisz się postarać o dobrego faceta i dzieci - dodał patrząc na nich znacząco.
Partnerzy spojrzeli na niego skrępowani nie wiedząc co odpowiedzieć ,ciszę przerwał Booth
- To ja już pójdę , pogadajcie sobie – spojrzał na Marksa – jeszcze raz moje gratulacje i przekaż je synowi.
- Dzięki – odpowiedział Maks – nie musisz wychodzić – dodał – ja wpadłem tylko na chwilę .
- No co ty tato, zostań – odezwała się Brennan – musisz mi wszystko opowiedzieć , odprowadzę tylko Bootha.
- No dobrze, ale naprawdę wam w niczym nie przeszkodziłem – uśmiechnął się – No mówić prawdę , widać że macie coś na sumieniu – pomyślał .
- Nie już miałem ,wychodzić – zaprzeczył mało wiarygodnie Booth kierując się do drzwi
- Tato zrób herbatę a ja odprowadzę Bootha – zwróciła się do ojca Brennan ,kierując się z partnerem do wyjścia Maks szybko zniknął w kuchni – Ciekawe – pomyślał – Potargani, pomięte ubrania zapuchnięte usta – i oni myślą że dam się nabrać – musiało być gorąco.
Brennan wyszła z Boothem za drzwi mieszkania by uniknąć spojrzeń ojca .
– Chyba się nie domyślił – szepnęła kładąc dłoń na jego ramieniu- przepraszam nie wiedziałam że przyjdzie . Booth przytulił ją delikatnie i pocałował - To nie twoja wina – powiedział – Dobranoc – jeszcze raz ją pocałował – idź porozmawiać z ojcem, w końcu zostaniesz ciocią – uśmiechnął się - Porozmawiamy jutro – dodał i skierował się do drzwi budynku.
Brennan popatrzyła z żalem na odchodzącego Bootha, odwróciła się i weszła do mieszkania by porozmawiać z ojcem.
Maks zrobił herbatę i stał w kuchni czekając na córkę, nie wychodził by mogli się pożegnać.
- No tato – powiedziała Brennan wchodząc do kuchni -a teraz opowiadaj
Maks uśmiechnął się na widok jej zaczerwienionych ust – Na pewno wam nie przeszkodziłem – zapytał przekornie – mogliśmy pogadać jutro.
- Na pewno tato – odpowiedziała , wiedząc że kłamie – Mów co u Russa i Megan
Maks pokiwał głową – Jak dzieci – pomyślał i zaczął opowiadać ........


Booth wyszedł z żalem z budynku podszedł do auta i kilka razy głęboko odetchnął
- To jakiś żart –pomyślał- Cholera a było tak pięknie , gdyby nie Maks.....
Zrezygnowany wsiadł do auta, spojrzał w okno Brennan i ruszył do swojego mieszkania
– To będzie długa Noc.....



Booth przewracał się w łóżku nie mogąc zasnąć, ciągle miał przed oczyma Temp, jej ciało, reakcję na jego dotyk, pożądanie w oczach, ten blask.................
– Cholera – zaklął, przewracając się w łóżku -Muszę wziąć jeszcze jeden zimny prysznic – pomyślał wstając – może to pomoże.......


Brennan leżała w łóżku myśląc o dzisiejszym wieczorze - Gdyby nie ojciec .....- pomyślała z oszołomieniem wspominając chwile w ramionach Seeleya
– Tylko czy to nas nie zniszczy – zabłysło w jej umyśle gdy pogrążała się w marzeniach sennych...........



azim254

Przysięga
XVIII.



- Siewano - powiedział władca podchodząc do dziewczyny – nareszcie się spotykamy, tak długo na to czekałem.
Siewana spojrzała w jego oczy – Kamalu, musimy wiele wyjaśnić – westchnęła – chodź .
Poprowadziła go do swojej komnaty………….

Kamal idąc za Siewaną wspominał przeszłość...........

……….Ich pierwsze spotkanie na balu wiosennym .... zachwyt jaki w nim wzbudziła jej czystość i niewinność....... fascynacje jej osobowością..... pierwszy pocałunek ....
Częste wizyty w pałacu jej ojca gdzie poznawał jej życie.......... ukradkowe spojrzenia i dotyk ...... i ta noc ........ noc która wszystko zakończyła , odbierając mu serce....
Spojrzał na Siewane – Jest jeszcze piękniejsza – pomyślał – tak wiele przeszła a wszystko przez niego.......

Siewana również myślała o przeszłości .........
I……….ch spotkaniach ...... spojrzeniach i miłości którą przekreślili ich ojcowie .......
Tak wiele lat straciliśmy – pomyślała spoglądając na Kamala
Przed oczyma stanęła jej noc w której wszystko się skończyło.......


8 lat wcześniej

........Kamal podążył za Siewaną do jej sypialni, unikając służby, cały pałac pogrążony był we śnie, młodzi kochankowie czuli się bezpiecznie. Przyszły Władca wiedział że ta dziewczyna skradła mu serce i tylko ona może zostać jego królowa.
W sypialni podszedł do ukochanej całując jej usta – Siewano, kocham cię, nie chcę cię skrzywdzić – wyszeptał – jesteś pewna że tego chcesz?
- Tak, ja też cię kocham – odparła powoli zdejmując ubranie, na ten widok w Kamalu zawrzała krew.
- - Jesteś moja –wyszeptał kładąc ja delikatnie na łóżku – będziesz moją królową prawda – zapytał pozbywając się odzienia.
- Oh Kamalu , a co powie twój ojciec? – zapytała drżąc pod dotykiem ukochanego
- To moje życie – wyszeptał – ty jesteś jego sensem .
- Zakochani poddali się namiętności, wiedząc że jest pierwszym mężczyzną w jej życiu Kamal okazywał jej wiele czułości. Pozwolił badać i poznawać czym jest namiętność i pasja posiadania i dzielenia miłości z drugą osobą .Przepełnieni radością i namiętnością połączyli się w jedność ..............
Siewana leżała w ramionach Kamala , spełnieni odpoczywali nagle drzwi się otworzyły do komnaty wszedł Król Omar oraz Książe Masalu
- Jak mogliście – krzyczeli wściekli ojcowie – złamaliście wszelkie prawa i okryliście nas hańbą .
- Kamal przytulił i zasłonił Przerażoną siewane – Ja ją kocham – odpowiedział na zarzuty – ona zostanie moją żoną.
Stary król roześmiał się – Kamalu to niemożliwe, ty jesteś przyszłym królem a ona jest taka młoda .
- Przez wasz postępek zhańbiliście mój dom – wykrzyknął Książe Masalu – Córko jak mogłaś?
- Ojcze ja go kocham – odparła zrozpaczona
- Dość tego – stwierdził stanowczo Omar – wasze małżeństwo jest niemożliwe, Ja wybrałem ci już żonę !
- Co – wykrzyknął Kamal – nigdy !
- Córko ty też jesteś zaręczona – dodał Masalu
- Ojcze nie – wyszeptała przerażona.
- Natychmiast się ubierzcie, jesteście młodzi zapomnicie – stwierdził Masalu
Król spojrzał na starego przyjaciela – Książe wybacz mojemu synowi, zaraz wyjeżdżamy
- Nie – wykrzyknęli zakochani – nie możecie nas rozdzielić.
- Milczcie – stwierdził stanowczo Król – Macie wybór natychmiast się rozstać albo zginać za złamanie prawa.
Młodzi spojrzeli na siebie zrozpaczeni, woleli śmierci lecz czy to wszystko rozwiąże......


..... Kamal ostatni raz spojrzał na Siewanę
– Wrócę – przysiągł – Czekaj na mnie.......................


Siewana otrząsnęła się ze wspomnień, otworzyła drzwi i weszli do pokoju.
Kamal patrzył jak Siewana zdejmuje książęce szaty i siada na kanapie .
Usiadł na fotelu na przeciwko niej wiedział że muszą poważnie porozmawiać o przeszłości i ostatnich wydarzeniach miał nadzieję że uda się wszystko wyprostować – Nigdy nie przestałem cię kochać – usłyszała z ust Władcy, chciała odpowiedzieć ale ja powstrzymał
– W dniu kiedy nas rozdzielono złożyłem przysięgę że wrócę , wybacz ze trwało to tyle czasu ale musiałem dotrzymać słowa danego ojcu- dokończył
-Kamalu , gdybyś pojawił się wcześniej – nie mogła bym ci wszystkiego powiedzieć – odpowiedziała patrząc mu w oczy – ja też obiecałam cos ojcu.
Spojrzeli na siebie i równocześnie wyszeptali- Oni to przewidzieli .
- Co obiecałaś ojcu ? - zapytał czekając w napięciu na odpowiedz
- Przysięgłam że jeśli do 25 urodzin nie spotkam się z tobą i nie pokocham nikogo innego będę mogła odzyskać władzę i zostać z tobą jeżeli..... – urwała
- Ja obiecałem zostawić cię w spokoju na 8 lat – uśmiechnął się gorzko – być władca, poznawać kobiety i świat, jeżeli do tego czasu nadal będę cię kochać mogłem wrócić do ciebie – odpowiedział oszołomiony
- Oni to ukartowali – Wykrzyknął wstając – nie było żadnej narzeczonej ani innych przeszkód,
- -a tez nigdy nie poznałam domniemanego narzeczonego – odpowiedziała
- miałam pozostać w pałacu pod opieką księcia i zdecydować w dniu 25 urodzin co zrobię
Nagle usłyszeli ciche pukanie do drzwi – Proszę - . powiedziała Siewana
Do pokoju weszła jej stara niania w dłoniach trzymała zapieczętowany list
- Moje dzieci ,mam coś dla was – powiedziała patrząc na nich z radością
- 8 lat temu Książe Masala i Król Omar wręczyli mi ten list mówiąc że mam wam go przekazać po twoich 25 – powiedziała kładąc list na stole – gdyby nie doszło do waszego spotkania miałam go spalić .
- Nianiu miałaś go 8 lat – spytała zdumiona Siewana – Dlaczego nic nie mówiłaś?
- To wam wszystko wyjaśni – powiedziała wychodząc.

Kamal rozdarł kopertę przeczytał 3 krótkie zdania:

Wybaczcie nam
Zaręczyliśmy was w dzieciństwie lata które spędziliście osobno były próbą waszej miłości, jeżeli przetrwała będzie skała waszego królestwa
Bądźcie szczęśliwi.


Siewana spojrzała na Kamala ze łzami w oczach
– Dlaczego oni to zrobili!? – zapytała- odebrali nam tyle lat!
Kamal podszedł i objął dziewczynę mówiąc w zamyśleniu
– Dawno temu ojciec powiedział że tylko miłość zrodzona z wyrzeczeń i okupiona cierpieniem jest prawdziwa. Poddali nas próbie byśmy ją docenili.
- Wybacz mi wyszeptał całując jej zapłakane oczy – gdybym wtedy wiedział to co teraz wszystko było by inaczej
- Kamalu nie tylko ty zawiniłeś – odpowiedzialna przytulając ukochanego – Byłam młoda i szalona .
- Czy to znaczy - zapytał z nadzieja - ze nadal mnie kochasz i pozwolisz wynagrodzić sobie ostatnie lata?
- Choć – powiedziała prowadząc go do sypialni – czas zapomnieć o przeszłości, zaczniemy wszystko od nowa…………………………..

CDN

ocenił(a) serial na 8
azim254

Wspaniale piszesz, naprawdę masz do tego talent.

ocenił(a) serial na 10
umc__

Azim zaklad jak zawsze super. jak moglas im przerwac! Przysiega omg! jak bym czytala jakas basn albo nie wiem...bajke! czekam na cd

ocenił(a) serial na 10
Nionia

cóż, rodzice mają talent do przerywania w takich chwilach ;P
czekam na cedeka ^^

ocenił(a) serial na 10
azim254

Oba opowiadania świetne.
Szkoda, że Maks przeszkodził Seleyowi i Temperence, ciekawe jak będzie się układało pomiędzy nimi.
Dobrze, że Siewanna i Kamal po tylu latach nadal się kochają. Ciekawe co będzie pomiędzy Boothem i Brennam.