Niby wszystko jest jasne...
Motto tego tematu: GIRLS JUST WANNA HAVE FUN.
Tutaj znajdziesz opowiadanka, etiudy, szkice, eseje i scenariusze zainspirowane Bones. Dołącz do Nas – czytaj, pisz i komentuj.
Czytając cd "zakładu" szczerzyłam się jak głupi do sera, a czytajac "Przysięgę" to myślałam że sie popłacze... ;) Naprawdę świetnie ;p Oczywiście czekam na cedeki :))
Myślę, że chyba pora na kolejną część mojego opowiadanka...
- Wstawaj już!! - Krzyknęła ponownie antropolog i zdarła z agenta kołdrę.
- Wstaje, wstaje... Tylko daj mi jeszcze na chwilę tą kołdrę. - Powiedział ospale.
- Seely!!!
- Dobrze, dobrze... Nie denerwuj się tak, przecież już wstaje. - Usiadł na brzegu łóżka i przeciągnął się leniwie. Chwilę później wstał i poszedł do kuchni,
gdzie krzątała się już ubrana Bones. Podszedł do niej i objął.
- A może by tak buziak na przywitanie?? - Pocałował ją, nie czekając na odpowiedź.
- Musisz się trochę pośpieszyć, bo już dochodzi siódma, a chyba nie chcemy się spóźnić?? - Rzekła spoglądając pytająco na Bootha.
- Noo raczej nie... Za dużo już tych spóźnień. - Odparł i ponownie pocałował swoją partnerkę. - Ok, to idę do łazienki.
Mężczyzna poszedł w kierunku, który wskazał, a kobieta zajęła się przygotowywaniem śniadania.
Brennan siedziała w gabinecie i poszukiwała komórki swojej torebce. Już myślała że ją ma, ale okazało się że to nie telefon, tylko aparat.
- A co on tutaj...?? - Mruknęła do siebie marszcząc brwi. "Noo tak. Włożyłam go do torebki i zapomniałam wyjąć." - Odpowiedziała sobie już w myślach.
Wyjęła kartę pamięci i włożyła do komputera, po czym skopiowała znajdujące się na niej pliki.
Po chwili z powrotem włożyła kartę do aparatu i schowała go do torebki. Oglądała zdjęcia z uśmiechem na twarzy.
- Do czego się tak uśmiechasz?? - Zapytała wchodząca do gabinetu Angela. - Oo... A co to za zdjęcia??
Bones uśmiechnęła sie jeszcze bardziej, a jej przyjaciółka zaczęła oglądac kolejne zdjęcie.
- Wow... Jakie to słodkieee. - Powiedziała wskazując na zdjęcie, na którym Temperance i Seely całują się w jeziorze, przy zachodzie słońca.
- Co jest takie słodkie?? - Zainteresowała się Cam, która również przyszła do gabinetu pani antropolog.
- To... - Odparła pani Montenegro, kolejny raz wskakując na zdjęcie. Przełożona spojrzała na monitor.
- Naprawdę świetne. A jak tam ślicznie. Gdzie to?? - Spytała, nie ukrywając podziwu.
- No właśnie, gdzie?? - Dołączyła do patolog artystka.
- Zapytajcie Seelego. - Odparła rozradowana naukowiec.
- A tu co?? Zebranie jakieś, czy co?? - Zapytał zmierzając w kierunku swojej ukochanej.
- Oo Booth... - Zaczęła Angela. - Jak dobrze że Cię widzimy.
- Kochanie, czy możesz mi wyjaśnić o co tu chodzi?? - Poprosił partnerkę, akcentując pierwsze słowo.
- O to. - Tym razem to Camille wskazała na fotografie, starając się ukryć zazdrość. Agent spojrzał na zdjęcie. "To naprawdę się dzieje..." - Przeszło przez jego głowę.
Uśmiechnął się szeroko i popatrzał na Temperance. Również się uśmiechała. I również na Niego patrzała. Trwali tak wpatrzeni w siebie, jakby czas się dla nich zatrzymał...
Jakby Na całym świecie byli tylko oni dwoje... W tej chwili nic, poza nimi, się nie liczyło...
- Yyymm... - Odchrząknęła dr Saroyan, przerywając tą piękną chwilę. - To jak, powiesz nam??
- Wiecie co?? Ja już muszę lecieć. Tak tylko wpadłem, na chwilę. - Odpowiedział i zwrócił się do Brennan. - Mam po Ciebie przyjść??
- Nie, nie trzeba. Ja przyjdę. - Uśmiechnęła się krzywo.
- Noo tak, Słodki... - Westchnął i pocałował ją. - To do zobaczenia. - Panie pożegnały Bootha, który zmierzał ku wyjściu.
- Sweets?? To on już wrócił?? - Zapytała zaskoczona patolog.
- Niestety... - Rzuciła krótko antropolog.
- To co się stało, że Go tu jeszcze nie było?? Nie stęsknił się?? - Zaśmiała się artystka a po chwili obie panie naukowiec dołączyły do niej. Gdy śmiechy ustały Cam stwierdziła:
- Ja muszę wracać do siebie. Na razie.
- Na razie. - Odparły zgodnie, po czym Angela ochoczo dodała. - To opowiadaj!!
- Ale co ja mam Ci powiedzieć??
- Najlepiej wszystko.
- No więc to było tak... - Bones opowiedziała wszystko przyjaciółce i zapytała. - A jak tam między Tobą a Hodginsem?? Noo i jak się czujesz??
- Między nami dobrze, ale na pewno nie tak jak między Wami. - Wyszczerzyła zęby. - A jak mam się czuć?? Noo jak na razie dobrze, przecież to dopiero czwarty tydzień.
- Noo niby tak, ale nigdy nic nie wiadomo. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki. W tym właśnie momencie rozdzwonił się jej telefon.
Spojrzała na wyświetlacz i jeszcze szerzej się uśmiechnęła.
- Twój rycerz w lśniącej zbroi?? - Zapytała narzeczona dr Hodginsa, choć znała odpowiedź. Temperance pokiwała tylko głową i odebrała.
- Tak Skarbie?? Tak, pamiętam. Za dziesięć minut będę. Paa. - Zakończyła rozmowę i rzekła do przyjaciółki. - Muszę zaraz lecieć.
- Do Słodkiego??
- Tak, niestety... Ale jak to stwierdził Seely "przynajmniej się z Niego ponabijamy". - Na tą myśl uśmiech powrócił na jej twarz.
- Noo to jest największy plus. - Zaśmiała się. - A teraz już idź bo Twój rycerz się niecierpliwi. - Pożegnała przyjaciółkę i podążyła do swojego gabinetu. Brennan zabrała rzeczy i ruszyła na terapie u Sweetsa...
- Jestem. - Oznajmiła doktor wchodząc do gabinetu swojego partnera. - To co, idziemy??
- No musielibyśmy... - Westchnął. - Mam pytanie. Jak robimy?? Mówimy wszystko od razu czy nic nie mówimy??
Kobieta podeszła do mężczyzny, stając naprzeciwko. Uśmiechnęła się i odpowiedziała:
- Kochanie, czym Ty sie tak przejmujesz?? Sweetsa się boisz?? Zachowujesz jak dziecko, które zrobiło coś czego nie powinno, a teraz czeka je kara...
- Wiesz co?? Masz rację. Jakoś samo wyjdzie... To chodźmy już. - Odparł już nieco pewniejszy i wraz z ukochaną skierował się do Słodkiego.
Genialnie! Już nie mogę się doczekać kolejnej części xD Ciekawe, jak zareaguje Sweets... Pzdr:)
Przysięga
XIX.
Cała czwórka miała zebrać się w gabinecie należącym kiedyś do ojca Siewany a obecnie oddanym do użytku Kamilowi.
- Witajcie – powiedziała Siewana do wchodzących Bootha i Brennan – Kamal już idzie musiał tylko załatwić sprawę pogrzebu Tamilina .
Witaj Siewano – odpowiedzieli – Rozumiemy - dodała z powaga Temp.
Siewano dlaczego mi nie powiedziałaś kim jesteś – zapytała przyjaciółkę patrząc jej w oczy .Siewana lekko się uśmiechnęła – Wybacz nie mogłam zaraz wróci Kamal i wszystko wyjaśnimy – odpowiedziała
- Właśnie Kamal – wtrącił się Booth patrząc na dziewczynę przenikliwie – Jesteś jedyną kobietą jaką spotkałem która tak o nim mówi .
- Booth zaraz wszystko wyjaśnię – odpowiedział za nią wchodzący właśnie Kamal.
- Witajcie – jak się spało zapytał partnerów siadając obok Siewany i uśmiechając się.
- Zważając na okoliczności – dobrze – odpowiedziała Temp zerkając z uśmiechem na Bootha , ten dodał – nawet Bardzo dobrze . Na to stwierdzenie cała czwórka wybuchneła śmiechem a Brennan dała Boothowi kuksańca.
Obserwując zmiany zachodzące w przyjaciółce Siewana z zadowoleniem pomyślała – Ona nareszcie wraca do życia, może uda jej się odzyskać dawne szczęście .
- Powinniśmy zacząć od początku żeby wszystko wyjaśnić – odezwał się Kamal
– Opowiedziałem Siewanie jak się poznaliśmy , twoich poszukiwaniach , a także moim udziale w tym wszystkim – wyjaśnił .Booth skinął głową ja też opowiedziałem to Brennan
– Cóż , więc ja powiem jak się zaczęło – odezwała się Brennan
- opowiadała jak …………..zaczęła dostawać tajemnicze listy po wypadkach przyjaciół ………..groźby pod adresem Bootha i Parkera ,………. spotkanie z tajemniczym posłańcem … list pożegnalny ………. podróż do pałacu ……… przysięgę ……adorację księcia …pustkę i smutek …tęsknotę …………..…
- Jedyną osobą która mnie rozumiała byłaś ty Siewano – zakończyła Brennan
- Pomogłaś mi przetrwać . Dziękuję
-Siewana uśmiechnęła się – Gdy tylko cię zobaczyłam wiedziałam że wiele nas łączy z czasem poznawałam cię lepiej i stałaś mi się bliska – powiedziała Cieszę się że ci pomogłam , dzięki wam sama mogę być szczęśliwa uśmieszniła się do Kamala.
- Właśnie – odezwał się Booth – powiedzcie z skąd się znacie – spojrzał na Kamala
- od chwili gdy usłyszałeś gdzie jest Temp, twoja chęć pomocy wzrosła do tego stopnia że sam ze mną przyjechałeś,
Kamal uśmiechnął się do Siewany – Moja droga może zaczniesz?
Siewana wspomagana wyjaśnieniami Kamala opowiedziała partnerom ich historię
- Nasi ojcowie uznali że rozstanie wzmocni nasze uczucia – zakończyła
- I nie pomylili się – powiedział Kamal – w liście który dostaliśmy od niani Siewany były Tradycyjne Świadectwa naszych zaręczyn co w Świetle naszej kultury jednoznaczne jest z przysięga małżeńską – wyjaśnił.
Partnerzy słuchali w oszołomieniu , osiem lat – myśleli spoglądając na Kamala i Siewanę, wiedząc gdzie jest ukochana osoba lecz nie mogąc z nią być
Teraz rozumiem – powiedział z powagą Booth- powiedziałeś mi kiedyś że
…………………………… „ życie ma różne barwy, tylko poznanie ich pełnej palety pozwala nam cieszyć się tym co mamy”………………………………………………..
Myślałem że próbujesz mnie pocieszyć lecz ty mówiłeś o sobie , Prawda ?
- Tak , teraz to już nieważne – odpowiedział Kamal -Czas zacząć żyć przyszłością …………………
CDN………..
Zakład
X.
Dzień 6
Booth przewracał się w łóżku nie mogąc zasnąć, ciągle miał przed oczyma Temp, jej ciało, reakcję na jego dotyk, pożądanie w oczach, ten blask.................
– Cholera – zaklął, przewracając się w łóżku -Muszę wziąć jeszcze jeden zimny prysznic – pomyślał wstając – może to pomoże.......
Brennan leżała w łóżku myśląc o dzisiejszym wieczorze - Gdyby nie ojciec .....- pomyślała z oszołomieniem wspominając chwile w ramionach Seeleya
– Tylko czy to nas nie zniszczy – zabłysło w jej umyśle gdy pogrążała się w marzeniach sennych...........
Partnerzy lekko skrępowani jechali Suvem Bootha do instytutu, oboje pogrążeni byli w własnych myślach, w końcu Booth nie wytrzymał, skręcił gwałtownie i zatrzymał auto.
Hej – zapytała Brennan – co się stało?
Booth odkręcił się do Brennan patrząc jej w oczy
– Bones – zaczął – czy Ty żałujesz wczorajszego wieczoru?– zapytał z napięciem w oczach.
Brennan słysząc jak ją nazwał oraz wyczuwając jego napięcie uśmiechnęła się i dotknęła jego twarzy – Nie – odpowiedziała chcąc cofnąć rękę.
Booth z ulga odetchną , przytrzymał je dłoń i zapytał – To czemu nic nie muwisz
- A ty czemu milczysz? – odpowiedziała pytaniem.
- Czekam na twoją reakcję – odpowiedział z lekkim napięciem, słysząc to Brennan pochyliła się i lekko pocałowała go w usta – To teraz ją znasz - odpowiedziała chcąc się wycofać.
Booth powstrzymał ją i z uśmiechem pocałował – Czyli wszystko w porządku ?
- Tak – stwierdziła z wąchaniem myśląc – Nie jest w porządku, co będzie dalej?
Booth zauważył jej wahanie – Miałaś mi mówić prawdę –stwierdził
- Booth, ja się po prostu martwię czy to wszystko nie wpłynie na nas negatywnie – wyznała zrezygnowana .
- Bones, a czy nasze kontakty i tak nie są od dawna poza linią służbową – stwierdził.
Brennan przemyślała jego odpowiedz – On ma rację – pomyślała – uśmiechając się.
Widząc ten uśmiech odprężył się – Zaufaj mi, nic się nie stanie.
Ponownie uruchomił auto i z uśmiechami na ustach w ciszy, teraz już przyjemnej i pełnej porozumienia udali się do instytutu.
Wchodząc z Brennan do instytutu Booth zauważył znaczący uśmiech Hogins i jego uniesiona rękę , Brennan też go zauważyła i stwierdziła logicznie – Angela, wszystko mu powiedziała - Booth popatrzył na partnerkę
- Rozmawiałaś z nią – stwierdził , wiedząc że panna Montengro z każdego wyciśnie prawdę.
- Dopadła mnie wczoraj przed wyjściem – powiedziała Brennan –a potem pomogła przygotować się na wieczór.
- Hej to muszę jej podziękować – stwierdził –ale nie teraz – dodał zauważając Angelę uśmiechnął się do Brennan - Przygotuj się na następny atak właśnie tu idzie – stwierdził wskazując zbliżającą się Angelę – Ja znikam – zaczął wycofywać się w stronę Zacka i Higinsa.
- Zdrajca – roześmiała się Brennan ,zrezygnowana idąc do gabinetu .
- Mów co chcesz, ja się jej boję – wyszczerzył się Booth
Brennan nie zdążyła się jeszcze przebrać gdy do gabinetu weszła uśmiechnięta Angela
- Hej Sweety, - powiedziała – opowiadaj, zaciągnęłaś go do łóżka?!.
- Ang – wykrzyknęła –Brennan – to była kolacja.
- Phi. Kolacja to wstęp! A co z deserem! Zaserwowałaś go w sypialni?! – rzeczowo stwierdziła Angela –Mów!
- Ang nic się nie wydarzyło – odpowiedziała Brennan ,Przyjaciółka spojrzała na nią z niedowierzaniem – Stchórzyłaś!!! – zapytała oskarżycielsko.
- Nie, zjedliśmy kolację, rozmawialiśmy potem obejrzeliśmy film – zaczęła opowiadać Brennan pomijając niektóre szczegóły
- A dalej ?– zapytała Angie.
- Przyjechał mój ojciec a my się przegnaliśmy i Booth wrócił do siebie. – dokończyła Brennan
- Co ?! Ojciec popsuł ci randkę! – wykrzyknęła zawiedziona Angela – A ja miałam takie ciekawe wizje.
- Angie – przestań- tata niczego nie popsuł - , skłamała Brennan –przyjechał powiedzieć że Russ i Megan będą rodzicami
- Hej to zostaniesz ciocią – ucieszyła się przyjaciółka – Ale wracając do tematu, trzeba było pogadać grzecznie z ojcem, odprawić go, a potem zaciągnąć Bootha do sypialni !.
Brennan roześmiała się nad rozumowaniem Angeli – Nie dała bym rady Go zaciągnąć jest cięższy i silniejszy – stwierdziła logicznie.
Angela westchnęła – Słonko tak się tylko mówi, mam na myśli szaloną noc a ty mi przerywasz.
- Ale umówiliście się znów? – zapytała
- – Przecież czeka cię striptiz! – dodała szczerząc zęby w uśmiechu.
- Angela - - powiedziała groźnie Brennan – wystarczy, mam dużo pracy.
Widząc minę przyjaciółki Ang stwierdziła – Ok., na razie ci odpuszczę , ale nie myśl że to koniec – powiedziała wychodząc z nowymi wiadomościami, którymi poszła podzielić się z Cam, która równie mocno jak ona kibicowała parze.
Booth kręcił się po instytucie mając nadzieję że spotka się jeszcze z Brenn , widząc jak Angela opuszcza jej Gabinet skierował się w tamtą stronę....
Stanął cicho w drzwiach przyglądając się jak Brenn siedzi z zamkniętymi oczami w fotelu,.
Brennan czując jego obecność otworzyła oczy i zapytała- Co tu jeszcze robisz?
Booth oderwał się od drzwi zamknął je i podszedł do Brennan – Właśnie wychodzę , chciałem tylko sprawdzić jak ci poszło starcie z Angelą- powiedział - Widzę ze było ciężko.
- Ona jest niesamowita – stwierdziła Brennan zrezygnowała – a jej pomysły........
Booth spojrzał na nią z zaciekawieniem – O co chodzi ,opowiesz mi ?
- Może , ale nie teraz mam mnóstwo pracy- powiedziała wstając, spojrzał na nią zawiedziony
- Ale ty to jesteś – stwierdził .
- Booth praca czeka – ponagliła go.
- Ok., ok. – poddał się – zadzwonię do ciebie później, dziś mają przewozić Samuela Hartmana do Więzienia Stanowego i chcę wszystkiego dopilnować – dodał poważnym tonem. Brennan spojrzała na niego ze zrozumieniem – Idź, będę w instytucie, zadzwoń jak będzie po wszystkim – powiedziała.
Booth podszedł do Brenn objął ją niespodziewanie i namiętnie pocałował, zaskoczona oddała pocałunek.
- A to co było ?– zapytała lekko zdziwiona ale i zadowolona.
Booth uśmiechnął się podchodząc do drzwi – to żebyś mnie nie zapomniała – stwierdził -Do zobaczenia
Brennan pokręciła głową –Mężczyźni – pomyślała i ruszyła do pracy.................
Brennan pracowała z Zackiem nad rekonstrukcją czaszki XVII wiecznego rycerza, gdy nagle przez jej ciało przeszła fala niepokoju, uczucie spowodowało strach w jej oczach.
- Doktor Brennan – zapytał Zack – stało się coś ?
Brenn wróciła do rzeczywistości, spojrzała na Zacka który patrzył ze zdumieniem na jej dłoń zaciśniętą na kruchej kości – Powoli rozluźniła uchwyt i odłożyła kość .
– Zack dokończ sam – powiedziała wprawiając Go w jeszcze większe zdumienie, nie oglądając się pobiegła do gabinetu zadzwonić do partnera............................
Booth zapadał w ciemność, jego spojenie powoli gasło, ostatnie co wyszeptał to
– Temprenc............................
CDN.
Oba opowiadania świetne. Z reszta jak zawszę. :)) Ale teraz namieszałaś:)) A ja już myślałam ze następne co nas czeka to striptiz ;p
Wredna jestem :) i trochę jeszcze pomieszam !!!!!!!!!!
XI.
Dzień 6 cdn….
Brennan z niepokojem wybrała numer Bootha i czekała na połączenie, telefon milczał.
- Coś się stało – pomyślała, nie potrafiąc określić stanu swych odczuć ,szybko zmieniła ubranie, chwyciła torebkę i wybiegła z gabinetu.
Wychodząc zderzyła się z Cam i Angelą – Cześć – zaczęła Angela ale widząc minę Brennan urwała – Coś się stało?- zapytała patrząc na przyjaciółkę. Cam również zauważyła jej zdenerwowanie – Doktor Brennan wszystko w porządku?
Brennan nie zatrzymując się odpowiedziała – Nie wiem, ale muszę coś sprawdzić, wybaczcie . Nie czekając na odpowiedz pobiegła do służbowego samochodu.
Angela i Cam stały zdumione zachowaniem Brennan – Coś jest nie wpożądku – powiedziała Angela – Jeszcze nie widziałam jej tak zdenerwowanej.
- Nawet nie poprosiła o wolne – dodała Cam i spojrzała na platformę gdzie Zack badał kości – Boże ona zostawiła nieskończone badania! Nie podoba mi się to – dokończyła zaniepokojona.
Angela w zamyśleniu zmarszczyła brwi – zadzwonię do Bootha , może on coś wie.
- Ang a jeśli to chodzi o niego – olśniło Cam – oni są blisko więc….
– Poczekajmy do jej powrotu, może się wszystko wyjaśni – powiedziała Angela – ale na wszelki wypadek zadzwonię do niego – wybrała numer w komórce – wyłączona – powiedziała do Cam zdziwiona
- Coraz mniej mi się to podoba – stwierdziła Cam - choćmy do mojego gabinetu , zadzwonimy jeszcze raz albo spróbujemy skontaktować się z Brennan.
Cam Jeśli ona za godzinę nie wróci zadzwonimy do szefa Bootha – odpowiedzialna równie zaniepokojona Angela.
Brennan wbiegła do siedziby FBI podążając do gabinetu szefa Bootha, agenci którzy ją rozpoznali patrzyli zdziwieni jak z niepokojem biegnie do gabinetu ich szefa.
- Ciekawe co się stało – szeptali między sobą.
Brennan zapukała do gabinetu i nie czekając na odpowiedz szybko weszła do środka, bez zbędnych wstępów zapytała – gdzie jest Booth?
Dyrektor FBI Mark Smith spojrzał zdumiony na zdenerwowaną kobietę
- Witam Doktor Brennan , proszę usiąść , o ile mi wiadomo zajmuje się sprawą
przewiezienia Samuela Hartmana do Więzienia Stanowego .
- Wiem, dlatego tu jestem czy może pan się z nim skontaktować – odpowiedziała mając coraz gorsze odczucia
- Doktor Brennan nie widzę powodu……
Wtedy do pokoju wbiegł zdenerwowany Agent Bell – Dyrektorze więźniarka przewożąca Hartmana straciła……….. – urwał zauważywszy Brennan .
Ta nie zastanawiając się podbiegła do niego i łapiąc za klapy marynarki krzyknęła
– Mów co się stało? Bell spojrzał zaskoczony na szefa.
Doktor Brennan proszę się uspokoić Bell mów co się stało – powiedział Smith zaniepokojony.
Brennan puściła Bella i w napięciu czekała na odpowiedz
- Straciliśmy kontakt z autem przewożącym Hartmana – powiedział Bell – żaden z agentów nie odpowiada.
Brennan zbladła i poczuła się jakby ktoś ścisnął jej serce – Drżącym głosem zapytała – kiedy to się stało ?
jakieś 45 minut temu niedaleko trasy A 453 przy starych magazynach hutniczych – odpowiedział
- Smith ruszył do drzwi mówiąc do Bella – Wprowadźcie alarm, niech jedzie tam jednostka specjalna i snajperzy .
- Ja też jadę – usłyszał zdecydowany głos Brennan, zmierzającej za nim do drzwi .
Obaj agenci odwrócili się zaskoczeni, Smith zaczął
– Doktor Brennan nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
Dyrektorze, Booth jest moim partnerem – powiedziała – jeżeli chcecie korzystać w przyszłości z mojej wiedzy …….- nie dokończyła groźby.
Bell stał zaskoczony a Smith zmarszczył brwi – Doktor Brennan myślę…………..
Przerwała mu – poza Boothem tylko Ja znam Hartmana i jego sposób działania – powiedziała – będziecie mnie potrzebować.
Dyrektor Smith spojrzał na zaciętą twarz Brennan – Zgoda – powiedział zrezygnowany – tylko proszę trzymać się z tyłu. idziemy
Brennan nie odpowiedziała ruszając za agentami – proszę , żyj – powtarzała w myślach………….
Booth powoli odzyskiwał przytomności, poruszył się i poczuł ostry ból w całym ciele.
– Cholera - zaklął rozglądając się – Wysadzili drogę i wyrzuciło go z ciężarówki, niedaleko zauważył , martwego agenta który mu towarzyszył dalej leżały jeszcze 2 ciała chciał sięgnąć po telefon gdy ktoś go kopnął spojrzał do góry.
- Witamy – powiedział Hartman celując do agenta – cieszę się ze sam ci wykończę – ponownie kopno Bootha -Ale najpierw się zabawimy
.- Chłopaki – zawołał do 4 mężczyzn którzy go uwolnili - Poznajcie agenta Bootha to on mnie złapał a teraz za to zapłaci – strzelił Boothowi w ramię.
Booth skrzywił się z bólu - Nie uciekniesz – powiedział cicho patrząc na Hartmana
- Dopadną cię i moja śmierć tego nie zmieni
Hartman roześmiał się – Już jestem wolny, a jutro będę na Bahamach – spojrzał na Bootha z nienawiścią – Przez ciebie i tę antropolog straciłem majątek, ty już nie żyjesz ale z nią zabawią się oni – wskazał na czekających przy ciężarówce mężczyzn – gorzko pożałuje że o mnie usłyszała .
- Jeżeli ją tchniesz to …………- zaczął Booth i syknął z bólu gdy Hartman kopnął go w krwawiącą ranę
To co – zapytał zuchwale – nic mi nie zrobisz .
- Szefie spadajmy – wykrzyknął jeden z mężczyzn – FBI pewnie już się zorientowało że coś jest nie tak .
- Już idę – odpowiedział celując w serce Bootha – Szkoda że mam tak mało czasu bo chętnie bym się z tobą pobawił dłużej – powiedział kładąc palec na spuście.
- Przepraszam Parker , Temp szkoda że nie dostaliśmy więcej czasu – pomyślał z żalem – czekając na śmierć………………….
Nagle wszystko potoczyło się błyskawicznie – FBI, rzućcie bron !
Przestępcy zaczęli strzelać , zaskoczony Hartman odwrócił się, a widząc zbliżających się agentów w śród których zauważył Brennan wykrzyknął wściekle
- Nie – odwrócił się do Bootha i pociągnął za spust………………..
CDN…………….
Przysięga
To krótka notka stanowiąca wstęp do aktu II
XX.
Kamal po wygłoszeni przemowy i ogłoszeniu zaręczyn z Siewaną , zabierał wszystkich do Bangkoku , jego rodzina chciała poznać Siewanę, a że wcześniej przesłał Świadectwa zaręczyn podpisane przez ojca wszyscy byli pozytywnie nastawieni do przyszłej królowej. Uzgodnili z Siewaną że pałacem zaopiekuje się jej kuzyn młody i inteligentny, szanowany przez tutejszych ludzi i służbę.
Kamal zaprosił do siebie także Bootha i Brennan wiedział że potrzebują odpoczynku i wzajemnej bliskości by odzyskać stracony czas i wrócić do dawnego życia .
- Ona jest zagubiona – powiedziała Siewana – pamiętam jak to jest gdy twój świat znika i musisz zaczynać wszystko od nowa .
Kamal wiedząc że chodzi jej o Brennan odpowiedział – Kochanie nie martw się ty zwyciężyłaś i jesteś jeszcze silniejsza jej też się uda . Booth zawsze będzie przy niej, pomoże , nie pozwoli zwątpić w swoje możliwości a czas zaleczy rany.
Wiem – odpowiedziała myśląc o sobie i Kamalu– tylko obawiam się czy Książe jej nie złamał?
- Miejmy nadzieję że nie i potrafi się odrodzić, odzyskać wiarę w siebie i swoją siłę - odpowiedział – odnaleźli się to da im siłę by podjąć dalsze wyzwania.
- Miejmy nadzieję że przyszłość niesie im szczęście – odparła patrząc mu w oczy.
- Siewano, tylko miłość się liczy , ona potrafi zdziałać cuda………
Brennan spakowała swoje rzeczy, miała dziś opuścić pałac, wraz z Boothem mieli udać się do Pałacu Kamala w Bangkoku a z tamtą ….
– Wracam do domu – myślała, ostatni raz spoglądając na komnatę która była jej azylem przez ostatni rok – muszę wszystko odbudować .
Brennan z niepokojem myślała o przyszłości, Booth dawał jej silę i miłość, ale przez ostatni rok tak wiele się zmieniło w jej życiu. Ona się zmieniła , poznała czym jest strach, porażka, poświęcenie, samotność nie była już tylko światowej sławy antropologiem i pisarką była…………
– Właśnie – zamyśliła się – kim jestem? Jak odnaleźć właściwą drogę ? - zamyślona opuściła pomieszczenie zmierzając ku swemu przeznaczeniu…
Booth obserwował Brennan od kilku dni z niepokojem
–Tak wiele się zmieniło w NASZYM życiu- myślał – JA MIAŁEM PRZYJACIÓŁ A ONA CIERPIAŁA W SAMOTNOŚCI .
Zauważył wiele zmian jakie zaszły w niej w ciągu ostatniego roku; nie była już tak chłodna i rzeczowa, miewała koszmary, utraciła jakby część siebie , nieraz widział w jej oczach niepewność i blask porażki, ból i strach .
- Jak mam jej pomóc? – zastanawiał się patrząc jak idzie w jego stronę by stawić czoło przyszłości……
CDN…….
Jak zwykle cudne.... xd
Mam przeczucie że jednak nie zabijesz Bootha... xd I oby tak było... :))
A co do "Przysięgi" too Myślę że Jakoś Brennan uda się odzyskać tę straconą cząstke siebie ;p
Też to właśnie zauważyłam... xd Więc dodam cedeka ;p
Jako że ostatnio nie mam ani czasu ani weny więc tak trochę krótko :))
- Dzień dobry doktor Brennan!! Witam agencie Booth!! - Rzucił na przywitanie rozradowany psycholog. - Miło znów Was widzieć.
- Takk, Ciebie też... - Odpowiedział z przekąsem Seely.
- A jak się udał urlop?? - Zapytała Temperance.
- A bardzo dobrze. Byłem w Egipcie i... - Zaczął swą opowieść terapeuta, a jego pacjenci popatrzyli na siebie znacząco i prychnęli. - ...Przepraszam, ale widzę że Was to nie interesuje.
W prawdzie, to nie spotkaliśmy się tutaj by rozmawiać o moim urlopie... Czy wydarzyło się coś kiedy mnie nie było??
- Dużo ciekawych rzeczy. - Przyznał agent FBI.
- Na przykład?? - Drążył dalej Słodki.
- Na przykład mamy nową sprawę. - Odparła antropolog.
- Tak, coś już o tym słyszałem. A czy stało się coś jeszcze?? Bo nie miałem okazji spotkać Angeli, więc nic nie wiem.
- A co chciałbyś wiedzieć?? - Booth zaczął droczyć się ze Sweetsem.
- A co byś mi powiedział?? - Nawet nie zauważył że powiedział do niego "na ty".
- Może to, że Ang jest w ciąży?? - Przerwała naukowiec, która wyczuła że atmosfera zaczyna robić się napięta.
- Angela jest w ciąży?? - Powtórzył Sweets. - Dlaczego ja nic o tym nie wiem??
- Dlatego, że z Nią nie rozmawiałeś?? - Zauważył słusznie Booth.
- Tak, racja. A jak tam Wasze relację??
- Nasze relacje...?? - Zakłopotał się pacjent.
- Są bardzo dobre. - Dokończyła za niego pisarka i poprawiła bluzkę. Słodki od początku przyglądał się ich zachowaniu, które wydało mu się dziwne, wiec w końcu postanowił o to zapytać:
- Czy coś się między Wami zmieniło??
Partnerzy spojrzeli na siebie, po czym niepewnie pokiwali głowami.
- A tak dokładnie??
- To nic istotnego... - Rzekł Booth, a Brennan posłała mu zdziwione jak i zarazem wrogie spojrzenie, co nie uszło uwadze psychologa.
- Rozumiem, ale muszę wiedzieć co to, nawet jeśli to nie istotne, ponieważ może to pomóc w poprawie Waszych stosunków.
- Ale naszych stosunków nie trzeba poprawiać. - Oznajmiła Bones.
- Rozumiem doktor Brennan, lecz jestem pewien, że mogłyby być jeszcze lepsze.
- Wątpię... - Wtrącił się agent.
- Agencie Booth, co ma pan na myśli??
- Jaaa?? Nic. - Próbował się wykręcić.
- Ależ musiał Pan coś sugerować.
- Skądże. Ja tylko...
- Koniec. - Przerwała partnerowi antropolog. Słodki chciał się już odezwać ale postanowił jednak milczeć. - Może powiemy mu w końcu??
- Ale... - Seely chciał coś powiedzieć, lecz po raz kolejny ukochana mu przerwała.
- Tak więc, jesteśmy razem. - Zwróciła się do Sweetsa, który otworzył usta ze zdziwienia. Kochankowie na widok Jego miny wybuchnęli śmiechem.
- Powiem Wam, że przewidziałem że to się kiedyś stanie, aczkolwiek nie sądziłem że tak szybko.
- Szybko?? - Spytał agent FBI. - Czy ja wiem czy cztery lata to szybko...
- Miałem na myśli, że... - Zamyślił się, po czym kontynuował. - Już sam nie wiem, co miałem na myśli.
- Ty nie wiesz co miałeś na myśli?? - Zakpił mężczyzna, który chciał jeszcze coś powiedzieć, kiedy usłyszał dźwięk telefonu Brennan. Kobieta odczytała smsa i oznajmiła:
- Musimy iść. Znaleźli prawdopodobne narzędzie zbrodni. - Oboje pożegnali terapeutę i pośpiesznie wyszli z jego gabinetu, kierując się do Instytutu.
- To co macie?? - Zapytała antropolog wchodząc wraz z partnerem na platformę.
- Tłuczek do mięsa. - Odparł jej asystent. - A dokładnie to metalowy, okrągły tłuczek do mięsa.
- Tłuczek do mięsa?? - Powtórzył zaskoczony agent.
- Tak. Długo nie mogliśmy dopasować tego wzoru do żadnego przedmiotu, aż w końcu Ange skojarzyła to sobie z tłuczkiem. I okazało się że pasuje. - Oznajmił Hodgins, po czym uśmiechnął się do swojej narzeczonej.
- Ktoś zatłukł ich tłuczkiem do mięsa. Zabawne. - Booth pokręcił głową z lekkim, pogardliwym uśmieszkiem.
- Chyba już wiem... Booth jedziemy!! - Krzyknęła i skierowała się w stronę wyjścia.
- Ale gdzie?? - Spytał zaskoczony i także ruszył ku wyjściu.
- A więc wiedziała pani o romansie pani syna i Rose Lacido?? - Zapytał Booth.
- Tak, wiedziałam. - Odparła pani Calvin.
- A czy ta kobieta była kiedyś tutaj?? - Kontynuował agent, a tymczasem jego partnerka rozglądała się po domu.
- Tak, była tu kilka razy. Greg myślał że o tym nie wiem...
- Czy syn miał jakieś powody by ukrywać ten związek??
- Niee, raczej nie...
- Raczej??
- Wiedział, że nie lubię ,kiedy w domu znajdują się jakieś kobiety.
- Acha...
- Booth... - Rzuciła krótko naukowiec i podniosła w górę wykonany z metalu tłuczek do mięsa, na którym znajdowała się krew.
- Czy może nam to pani wyjaśnić?? - Zwrócił się do kobiety, która schowała twarz w dłoniach i zaczęła szlochać.
- Ja... Ja chciałam dobrze... Chciałam by mój syn był szczęśliwy...
- Zabijając jego dziewczynę?? - Spytała ze zdziwieniem Brennan. - A potem jego samego??
- Miał być szczęśliwy... Przy mnie... Przy swojej matce... Bez innych kobiet...
- Ma pani prawo zachować milczenie. Wszystko co pani powie, może być użyte przeciwko pani w sądzie...
Świetnie! Fajnie Sweets zareagował na wieść, że Seley i Booth są razem.
Czekam na następną część.
Bardzo się cieszę, że Wam się podoba :))
A skoro Wam się podoba to publikuje następnego cedeka ;p
Ps. Proszę o wyrozumiałość, ponieważ jest świeżo napisany, a zazwyczaj daje kilka dni po napisaniu i po wielu poprawkach. :))
- Słyszałam, że wczoraj złapaliście morderce. - Rzuciła Angela do Brennan, która wychodziła z gabinetu ich przełożonej.
- Tak. - Odparła Bones. - Tak jak myślałam, była to matka Grega Calvina.
- Czyli to koniec. - Odetchnęła artystka. - A co Ty tu niesiesz??
- Wszystkie zaległe papiery.
- Wow... To aż tyle tego się nazbierało??
- Tyle samo co spóźnień i wcześniejszych wyjść. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki.
- Nooo takk... - Rzekła i obie zaczęły się śmiać.
- A teraz wybacz, ale muszę to wszystko uzupełnić.
- Jasne. Do zobaczenia. - Pożegnała panią doktor i również ruszyła do swojego gabinetu.
Dochodziła godzina osiemnasta, a Instytut z minuty na minute pustoszał. Brennan która chwilę wcześniej zaniosła wszystkie raporty Cam, postanowiła nie czekać na Bootha,
który zawsze o tej porze był już u niej. Wzięła swoje rzeczy i skierowała się do biura ukochanego. Gdy już miała wchodzić, zobaczyła go przytulającego jakąś rudowłosą kobietę.
Nie było to takie zwyczajne przytulenie. Przytulał ją z radością i w pewien sposób z miłością. Bones poczuła napływ złości, jak i również smutku. Miała ochotę wejść i dać w twarz mu, jak i zarówno jej, a z drugiej strony chciała usiąść na środku biura i zacząć płakać. Powstrzymała się od obu czynów i pośpiesznie opuściła siedzibę FBI.
Szła szybkim krokiem, zmierzając w kierunku domu. Weszła do mieszkania i rozejrzała się wkoło. Mieszkała tu od dwóch dni, bywała tu już tak wiele razy, ale teraz czuła się to obco.
Postanowiła wrócić do siebie. Bardzo szybko pokonała drogę do swojego mieszkania. Wbiegła po schodach i zaczęła szukać kluczy, które zawszę miała w torebce.Wyjęła je, oglądając z każdej strony. Włożyła klucz do zamka i jednym pewnym ruchem przekręciła, a drzwi się otworzyły. Weszła do środka i pośpiesznie oparła się, zamykając je. Zawszę kiedy tu wchodziła w jej głowie rozbrzmiewało jego pouczenie, że najłatwiejszym celem jest człowiek stojący w otwartych drzwiach. Znów miała mieszane uczucia. Czuła złość i smutek, miłość i nienawiść, gniew i rozżalenie... Miała już dość. Usiadła w ciemnościach pod drzwiami, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Tę smutna chwilę przerwała wesoła melodia, wydobywająca się z jej torebki. Wyjęła komórkę, odrzuciła połączenie, wyłączyła telefon i jeszcze bardziej zaczęła szlochać.
Trwała tak dobre pół godziny, kiedy w końcu postanowiła się pozbierać. Wstała zapalając światło i rozejrzała się dookoła. Nie było jej tu zaledwie kilka dni, a czuła jakby nie bywała tu latami.
Spojrzała na kanapę i znów ogarnął ją smutek. "To tu nocami jadaliśmy chińszczyznę...". "Tu przygotowywałam kolację i zostawiłam telefon, kiedy Angela dzwoniła" - Pomyślała spoglądając do kuchni.
Obeszła całe mieszkanie, a gdy w końcu dotarła do sypialni, jej głowę znów zaprzątało milion myśli. "Tutaj zasypialiśmy i budziliśmy się razem. Tu się wygłupialiśmy i rozmawialiśmy. To tutaj kochaliśmy się po raz pierwszy..." Westchnęła ciężko, kolejny raz powstrzymując się od płaczu. " Wezmę prysznic i położę się spać" - Postanowiła.
Otworzyła szafę w celu wyjęcia czegoś do spania. Wiedziała że znajdzie tam coś, co by się nadawało, ponieważ nie zabrała jeszcze wszystkich swoich rzeczy. Wyjęła pierwszą lepszą koszulkę i położyła ją na łóżku. Wzięła prysznic i powróciła do sypialni, aby ubrać przygotowane okrycie. Rozłożyła koszulkę i stwierdziła że nie należy ona do niej.
Była jego. Tym razem nie mogła powstrzymać się od płaczu. Wtuliła się w kawałek białego materiału. Wciągnęła powietrze nosem, w celu poczucia zapachu koszulki. Choć była świeżo wyprana, Bones nadal czuła jego zapach. Poczuła nagły przypływ złości, w którym zgniotła koszulkę i rzuciła ja w kąt. Wstała i wyjęła z szafy już swoją odzież.
Założyła ją i podążyła do kuchni. Nalała sobie szklankę wody i zażyła środki nasenne. Nigdy wcześniej tego nie robiła, ale wiedziała że dziś jest jej to niezbędne, jeśli chce przespać choć minutę.
Wróciła do sypialni, nastawiła budzik i już po chwili spała kamiennym snem...
Booth pożegnał rudowłosą kobietę i ponownie zabrał się do wypełniania ostatniego raportu. Dopiero gdy skończył spostrzegł która godzina.
"Już dziesięć po szóstej...??" - Zapytała sam siebie w myślach. Wyjął telefon i wybrał numer ukochanej. "Pewnie zostawiła telefon w gabinecie..." Wiedział, że to nie prawda, ponieważ ona nigdy tak nie robiła. Postanowił iść do Instytutu. Kiedy tam dotarł, znajdowało się tam już tylko kilka osób - ochrona i paru naukowców.
Wszedł na platformę, lecz jej tam nie było. "Na pewno jest u siebie..." - Pocieszał się. Skierował się ku gabinetowi, który niestety był zamknięty. Agent nie wiedząc co ma robić,po raz kolejny wybrał numer partnerki i kolejny raz nie udało mu się dodzwonić. Wsiadł do czarnego SUVa i pośpiesznie pojechał do domu. Otworzył drzwi i wchodząc do środka rozejrzał się wkoło. W mieszkaniu panowała grobowa cisza, a wszystko od rana pozostało nienaruszone. Dla pewności obszedł każde pomieszczenie, lecz jej nie było. Usiadł na kanapie i ponownie podjął próbę skontaktowania się z nią, ale tym razem miły kobiecy głos poinformował go, że Bones ma wyłączony telefon.Zaczął się coraz bardziej martwić. Zastanawiał się gdzie może teraz być. "Angela...!!" - Na tę myśl aż podskoczył.
- Cześć Angela!! Mam nadzieje, że Cie nie obudziłem...??
- Niee, nie obudziłeś. Przecież jest dopiero dziesiąta. A coś się stało??
- Nieee. A tak czasem nie dzwoniła do Ciebie Temperance??
- Nie, nie dzwoniła. Ale dlaczego pytasz?? I proszę Cię nie zbywaj mnie.
- Noo... Booo...
- Noo mów wreszcie!!
- Bo nie wiem gdzie ona jest.
- Jak to nie wiesz?? Pokłóciliście się??
- Właśnie o to chodzi że nie.
- To o co chodzi?? Przecież widziałam jak wychodziła i mówiła że idzie po Ciebie.
- Po mnie?? Przecież jej nie było...
- Booth, nie martw się. Na pewno nic jej nie jest. Zasiedziała się u kogoś i tyle. A nie możesz do niej zadzwonić??
- Ma wyłączony telefon...
- Na pewno się jej rozładował. A Ty się nie martw, tylko połóż się już spać bo rano nie wstaniesz. - Starała się pocieszyć mężczyznę, choć sama zaczynała się martwić.
- Chyba masz rację, ale...
- Nie ma żadnego ale!! Kładź się już, a nie będziesz rozmyślał. I tak nic nie możesz zrobić.
- Dzięki Angela. Dzięki za wszystko.
- Nie ma za co.
- To do jutra.
- Tak, do jutra.
Seely postanowił zrobić tak, jak doradziła mu panna Montenegro. Podniósł się z kanapy i ruszył w kierunku łazienki. Wziął długi, gorący prysznic. To zawszę go uspakajało i stawał się bardziej senny. Wyszedł i skierował się prosto do sypialni, powtarzając sobie w myślach że Brennan nic nie jest. Długo nie mógł zasnąć, lecz jednak po kilku godzinach kręcenia się znużył go głęboki sen...
Mala kto to jest ta rudowłosa lisica? mam nadzieje ze wszystko sie ułozy. czekam na cedeka!
NIestety, ale dziś cedeka już sie nie doczekacie :)
Może jutro ale nic nie obiecuję, bo wena mnie nie rozpieszcza ;p
Witajcie
jestem tu nowa. Chcię Wam powiedzieć, że wymiękam przy waszych opowiadaniach.
Jeżelu mogę to ja też dorzucę coś od sibie:)
Świetne opowiadanie, serio.
Mam pytanie: GDZIE JEST BEATKA?? gdzie się podziałaś ze swoimi opowiadaniami? Wracaj!! Zresztą wszyscy inni niech też wracają, bo jakoś pusto w tym zakończeniu 4. Mało osób się odzywa
Izalys z niecierpliwością czekam na Twoje opowiadanie. Jestem pewna że bd świetne :))
Wikusiu w 100 procentach się z Tobą zgadzam. Gdzie się wszyscy podziali?? Czekamy na Wasz wielki powrót ;p
Miałam zamiar właśnie dziś dać cedeka, ale nie wiem czy wena mi na to pozwoli... ;p
Miejmy nadzieję że tak :)
Hej oto cdeki moich opowiadań sorki że tak krótko i w takim opuźnieniu ale byłam na szkoleniu a jutro jadę na drugie więc następne będą najwcześniej w sobote. Miłego czytania
Przysięga
XX.
Bangkok
Brennan powoli wracała do współczesnego świata, odzyskiwała dawny upór, determinację, częściej się uśmiechała i otwierała na ludzi. Z pozoru wszystko zmierzało do normalności, tylko nocami gdy nie mogła kontrolować uczuć śniła koszmary budząc się z krzykiem. Booth był w tedy przy niej i długo tulił w ramionach, jego pytania dotyczące snów zbywała , bo co miała powiedzieć, nie śnił jej się Książe tylko pustka, w której rozbrzmiewało pytanie – Kim teraz jesteś?
Siewana z niepokojem obserwowała przyjaciółkę, wiedziała że w jej duszy panuje chaos który tylko sama Brennan może opanować. Widziała że gdy nikt nie patrzy jej oczy są pełne bólu, nienawidziła w takich chwilach Księcia ,
-Jak mogłeś jej wszystko odebrać – myślała – zasiać niepokój że sprowadza ból wszystkim których kocha.
Temprens, wiedziała że Booth poinformował wszystkich o jej powrocie, cieszyła się i obawiała nadchodzącego spotkania . Tak wiele rzeczy się zmieniło, tak bardzo chciała wszystko odzyskać, ale bała się że znów ich zrani , nie chciała sprawiać cierpienia bliskim .
-Temp on chciał złamać twego ducha byś się poddała – usłyszała ciche słowa Siewany – nie pozwól by mu się to udało ,by zniszczył twoje szczęście.
- Siewano……… – Brenn spojrzała na przyjaciółkę ,lecz ta nie dała jej dokończyć
- Nie wolno ci w siebie wątpić , masz ludzi którzy cię kochają i niezależnie od popełnionych błędów czy cierpienia jakie im przyniesiesz zawsze będą przy tobie.
Ty także ich nie opuściłaś gdy cierpieli lub w siebie wątpili pamiętaj o tym.
Brennan słuchała słów przyjaciółki z powagą – Czy to możliwe że się poddałam – myślała – chciałam oddać wszystko bez walki. Nigdy!
- Dziękuję – powiedziała cicho do Siewany – Nie pozwolę mu wygrać.
Booth po raz pierwszy od odnalezienia Brennan z nadzieją myślał o przyszłości, po raz pierwszy Temp przespała całą noc, a w jej oczach znów zaczął pojawiać się błysk dawnej radości i uporu. Wiedział że zawdzięcza to Siewanie i rozmowie jaką przeprowadziła z Tempe, był jej wdzięczny że obudziła w Brennan dawny ogień.
Lotnisko
Booth i Brennan stali na lotnisku żegnając się z przyjaciółmi, postanowili wracać do domu; Seelei tęsknił za Parkerem a Temp postanowiła zmierzyć się z własnymi obawami, chciała zobaczyć przyjaciół i rodzinę , wrócić do normalności.
- Siewano dziękuję ci – zwróciła się Brennan do przyjaciółki – byłaś moim jedynym przyjacielem przez ostatni rok, pomogłaś uwierzyć i odzyskać szczęście.
- Temp to ja ci dziękuje – odparła Siewana – dzięki twojej obecności odzyskałam wiarę w przeznaczenie i miłość Kamala
- Hej dziewczyny – odezwał się Booth – spokojnie niedługo się zobaczycie.
- Zgadza się – dodał Kamal – za miesiąc lecimy z oficjalną 2 dniową wizytą do waszego kraju, więc postanowiłem zrobić wam niespodziankę i przedłużyć pobyt.
- Dziękuję Kamalu – Siewana rzuciła się na ukochanego – jesteś cudowny.
Brennan zmarszczyła brwi przyglądając im się w skupieniu
- Kochanie o co chodzi? – zapytał zaciekawiony Booth
- Jak na parę królewską to brak im ogłady – stwierdziła rzeczowo – zaszokują Stany!
- Spokojnie – roześmiał się Kamal – jeszcze się zdziwisz.
- A teraz wracajcie do domu – dodał przytulając Brennan- wszyscy na was czekają
- Dziękuje za wszystko co dla nas zrobiłeś – odparła Brennan – opiekuj się Siewaną.
- O to nie musisz się martwić, do zobaczenia –pomachał do pary wsiadającej do samolotu.
- Oby już nic nie zakłóciło ich szczęścia – powiedziała głośno Siewana machając do przyjaciół.
Partnerzy siedzieli w samolocie czekając na start , oboje mieli nadzieję że wszystko wróci do normy, odzyskają dawne życie.
- Nareszcie wracamy do domu – powiedział Booth i uścisnął dłoń Brennan
- Kochanie wszystko będzie dobrze, ułoży się , zobaczysz
- Tak – odpowiedziała cicho, miała jakieś dziwne przeczucie że to nie koniec…
- Co niesie im przyszłość……..
W ciemnym korytarzu lotniska ktoś obserwował pożegnanie przyjaciół, z uwagą spoglądał na króla i jego wybrankę , przeniósł spojrzenie na wsiadających do samolotu partnerów , w cieniu zabłysły pełne nienawiści oczy
– To jeszcze nie koniec………..
CDN
Zakład
XII.
- Przepraszam Parker , Temp szkoda że nie dostaliśmy więcej czasu – pomyślał z żalem – czekając na śmierć………………….
Nagle wszystko potoczyło się błyskawicznie – FBI, rzućcie bron !
Przestępcy zaczęli strzelać , zaskoczony Hartman odwrócił się, a widząc zbliżających się agentów w śród których zauważył Brennan wykrzyknął wściekle
- Nie – odwrócił się do Bootha i pociągnął za spust………………..
Brennan pierwsza zauważyła żywego jeszcze partnera, a widząc Hartmana odwracającego się wściekle w stronę Bootha z bronia gotową do strzału, nie zastanawiając się wyciągnęła swój pistolet i strzeliła do Hartmana. Jej strzał zbiegł się z wystrzałem skierowanym w stronę Bootha , Hartman padł martwy na Bootha. Brennan nie zważając na ostrzeżenia agentów ostrzeliwujących pozostałych bandytów pobiegła w stronę partnera , z rozpędem upadła na kolana zrzucając z niego ciało przestępcy
- Booth – Krzyczała do nieprzytomnego partnera wyczuwając słabnący puls – Nie umieraj , wszystko będzie dobrze .
- Booth ?! Słyszysz mnie?
- Nie odchodź ! Potrzebuję cię?!
- Booth,?!
Nagle wszystko ucichło, bandyci poddali się ,przy Boothie znaleźli się lekarze odsuwając Brennan .
- Szybko respirator !
-Stan krytyczny!
- Żyje trzeba natychmiast zawieść go do szpitala – słyszała jakby przez mgłę, instrukcje lekarza i sanitariuszy wnoszących Go do Karetki.
Nagle na ramieniu poczuła dłoń i usłyszała znajomy głos
– Skarbie Chodź, pojedziemy do szpitala – spojrzała zdumiona na stojącą obok Angelę, w oddali zauważyła Cam, Zacka i Hoginsa kłócących się z agentem który nie chciał ich do niej dopuścić
- Co wy tu robicie? – zapytała oszołomiona pozwalając Angeli poprowadzić się do przyjaciół.
- Cóż gdy wybiegłaś tak zdenerwowana z instytutu, a po godzinie nieudanych prób skontaktowania się z tobą lub Boothem - zaczęła opowiadać Angela - Cam równie niespokojna zadzwoniła do dyrektora Smitha i on nam powiedział co się stało.
A Hogins wykorzystał swoje zdolności i jesteśmy
- Ang – popatrzyła na przyjaciółkę zrozpaczona – on………
- Ci , wszystko będzie dobrze – przerwała jej Angela – jedzmy do szpitala
Przyjaciele zaniepokojeni o los Bootha, zmartwieni spoglądali na zrozpaczoną Brennan - Wszystko Będzie dobrze - powiedziała Cam – jedziemy do szpitala
Brennan spojrzała na nich z wdzięcznością – Dziękuje – odpowiedziała wsiadając.
- Zostań ze mną! - powtarzała w myślach Brennan siedząc przed salą operacyjną ,nie wiedziała jak długo tu jest, zresztą nie było to ważne ,nic nie było ważne, zbyła lekarza który chciał ją obejrzeć, nie słyszała rozmowy przyjaciół, jej spojrzenie utkwione było w drzwiach Sali
– Nie zostawiaj mnie Seelei ! Walcz!
Angela z niepokojem patrzyła na Brennan, przyjaciółka od chwili przyjazdu do szpitala nie odzywała się, jej spojrzenie utkwione było w drzwiach sali operacyjnej, całe ciało wyrażało napięcie i strach. Próbowały z Cam rozmawiać z nią , wesprzeć, ale Brennan zamknęła się w sobie .
- Angela, zanieś jej kawę i spróbuj porozmawiać – powiedział Hogins wręczając jej kawę – ona musi odpocząć nie ruszyła się od 5 godzin.
- Próbowałyśmy – odpowiedziała – ale to nic nie da, ona jest uparta , nie ruszy się z stąd póki lekarz nie powie co z Boothem.
Jack zauważył spojrzenia jakie pielęgniarki i przechodzący lekarze rzucali Brennan; gdy był na dole usłyszał od starszego lekarza że wiele już w życiu widział ale spojrzenie tej kobiety zapamięta na zawsze takie rozpaczliwe, jakby sama umierała.
Drzwi do Sali otwarły się ukazując zmęczonego lekarza ,Brennan gwałtownie wstała pytając – Co z moim partnerem ?
Doktor Nolan z powagą w oczach spojrzał na zebranych , zatrzymując wzrok na Brennan, zauważył jej fatalny stan; krew na ubraniu, zadrapania, napięcie, strach i nadzieję oraz niewyobrażalną rozpacz w oczach
- Więc to jest kobieta o której majaczył – pomyślał wzdychając ciężko, nie chciał jej dawać złudnych nadziei, ale ….
- Takich informacji udzielamy tylko rodzinie – odpowiedział – ale ze względu na zaistniałe okoliczności mogę państwu powiedzieć że Agent Booth jest właśnie na Sali pooperacyjnej jego stan jest bardzo ciężki najbliższe 24 godziny zdecydują o wszystkim .
Brennan poczuła jakby ktoś trafił ją w serce, Nie odchodź– prosiła w myślach.
- Doktorze dziękujemy – powiedziała Cam , zauważając bladość Brennan i jej zrozpaczone spojrzenie – zawiadomimy jego rodzinę i szefa.
- Dobrze – odpowiedział poczym zwrócił się do Brennan – Pani jest Temp, prawda ?
Brennan nie rozumiejąc zdziwiona potwierdziła skinieniem głowy – Booth zostań ze mną! Nie wolno ci odejść ! – krzyczała w myślach .
- Możemy porozmawiać na osobności ? – zapytał doktor Nolan –Proszę ze mną.
- Oczywiście - odpowiedziała idąc za lekarzem do gabinetu.
Nolan zamknął drzwi wskazał jej krzesło i usiadł za biurkiem – Agent Booth po przywiezieniu do szpitala odzyskał na chwilę przytomność – zaczął patrząc na Brennan – powiedział - Temp wybacz jeśli nie dotrzymam słowa.
Brennan poczuła łzy na policzkach – Doktorze czy on wyzdrowieje?
- Pani ..- spojrzał na Brennan czekając aż się przedstawi .
- Doktor Temprenc Brennan – powiedziała cicho. czekając na jego odpowiedz.
- Doktor Brennan stan pani partnera jest bardzo ciężki – zaczął – nawet jeśli operacja się udała nie ma pewności czy odzyska przytomność , kula minęła wprawdzie serce ale naruszyła liczne organy powodując wewnętrzne krwawienie i ograniczając dostęp tlenu do mózgu – mówił patrząc na nią w skupieniu – istnieje możliwość śpiączki najbliższa doba zdecyduje o wszystkim musi być pani gotowa na wszystko.
Brennan powoli bladła jej oddech stał się urywany, ręce zacisnęły się na oparciu fotela , a oczy wypełnił niewyobrażalny ból – Dlaczego mi pan to mówi – zapytała.
- Agent Booth majaczył powtarzając pani imię ł – odpowiedział lekaż – jest pani dla niego ważna , jeśli odzyska przytomność będzie pani potrzebował .
- Dziękuję – powiedziała wstając – Czy mogę go zobaczyć ?
Nolan spojrzał na nia z zamyśleniem – Powiem pielęgniarce żeby panią wpuściła , ale nie w takim stanie – wskazał na jej zakrwawiony strój – teraz zobaczy go pani przez szybę , gdy pani odpocznie pozwolę pani wejść do Sali .
- Oczywiście , dziękuję – Wyszła , kierując się na sale pooperacyjną by zobaczyć partnera – Walcz! nie zostawiaj mnie ! – powtarzała w myślach …….
CDN
Azim jak zwykle świetnie :))
Jestem ciekawa kto chce zakłócić budujący się spokój w "Przysiędze".
A co do "Zakładu" to prawie się popłakałam... ;p Mam nadzieję że jakoś wytrzymam do soboty, bo licze na Ciebie i na to że w sobote bd cedeki :))
Noo powiedzmy że wena mi pozwoliła xd
Ale nie jestem zbytnio zadowolona z tej części...
Miejmy nadzieję że wam się spodoba ;p
To mi wystarczy :))
Obudził ją dźwięk budzika. Wyłączyła go i chciała przytulic swojego partnera. Gdy poczuła, że miejsce obok niej jet puste, od razu przypomniał jej się wczorajszy dzień.
- Noo takk... - Mruknęła, zrywając z siebie kołdrę. Wstała i podążyła do kuchni w celu włączenia ekspresu do kawy. Po chwili powróciła do sypialni i stanęła przed szafą,
szukając w niej czegoś, w co mogłaby się ubrać. Bardzo szybko znalazła to, czego poszukiwała. Postanowiła założyć na siebie ciemne, obcisłe jeansy oraz
białą koszulę z dość dużym dekoltem. Już ubrana powróciła do kuchni. Wzięła szklankę i nalała sobie kawy z której upiła sporego łyka, po czym poszła do łazienki.
Po piętnastu minutach wyszła i ponownie zajęła się piciem kawy. Była 7.35 kiedy skończyła i postanowiła pójść już do pracy.
Z głębokiego snu wyrwał go dobrze znany mu dźwięk. "Pora wstać.." - Pomyślał i przesunął się na drugą stronę łózka, w celu przytulenia swojej ukochanej.
Nadal z zamkniętymi oczami przejechał po niewygniecionym materacu. Był twardy i zimny, po czym można było stwierdzić, że tej nocy nikt tu nie spał.
Leniwie usiadł na brzegu łóżka i otworzył oczy. Wzdychnął ciężko i stanął na równe nogi. Ubrał się i poszedł w kierunku łazienki, po drodze włączając ekspres do kawy.
Kilka minut później siedział już na kanapie, pijąc kawę i rozmyślając. Jego głowę wciąż zaprzątała jedna myśl - "Czy nic Jej nie jest...??".
Miał nadzieję, że kiedy wejdzie do Instytutu, zobaczy ją uśmiechniętą i obdarzy go namiętnym pocałunkiem. Czas rozmyślań skończył się wraz z wypita kawą.
Gdy spojrzał na zegarek, jego oczom ukazała się godzina 7.52. Na ten widok pośpiesznie wstał i skierował się ku wyjściu.
Kiedy przybyła do Jeffersonian postanowiła od razu zająć się pracą, by nie mieć czasu na przemyślenia. Stała i przyglądała się kością ze średniowiecza, gdy usłyszała dobrze znany jej głos.
- Hej Sweety!! - Zawołała radośnie Angela, podchodząc do Brennan. - Gdzie ty się wczoraj podziewałaś?? Martwiłam się o Ciebie. Booth też się martwił.
- Phyy... On się martwił?? - Zapytała z kpiną w głosie.
- I to nawet nie wiesz jak bardzo. Dzwonił do mnie i pytał się czy z Tobą rozmawiałam. Nigdy nie słyszałam go tak przerażonego. Coś się stało??
- Nieee, jasne że niee... - Odparła znaczącym tonem, którym dała artystce do zrozumienia, że jednak coś się stało.
- Chodź, musisz mi wszystko powiedzieć. - Rzekła ciągnąc przyjaciółkę za rękaw.
- Nie Ange, nie teraz. Obiecuje, że dowiesz się wszystkiego do południa, ale teraz naprawdę nie mam siły do tego wracać.
- Jak chcesz. Ale pamiętaj, mi się nie wymigasz. - Zadeklarowała i skierowała się do siebie, a pani doktor powróciła do badania szkieletu.
Wybiła godzina 8.00, gdy Booth wszedł do swojego gabinetu. Chciał jak najszybciej pójść do Instytutu, lecz na swoim biurku zobaczył stos akt.
Podszedł i na ich wierzchu zobaczył karteczkę. "Do 9.30 te akta mają znaleźć się u mnie. Cullen." - Głosił napis. Agent tylko ciężko wzdychnął i zabrał się do pracy.
O 9.13 Seely skończył wypełniać papiery i pośpiesznie zaniósł je przełożonemu, po czym skierował się do Jeffersonian. Pierwszą osobą jaką zobaczył był samotnie stojący na platformie Zack.
Wiedział, że jeśli Bones nie ma przy nim, jest u siebie. I tak tez było. Stała przy oknie, a jej wzrok wędrował po najdalszych ulicach Waszyngtonu. Serce zabiło mu mocniej.
- Boże, Kochanie gdzie Ty się podziewałaś?? - Powiedział tuląc ją do siebie. - Nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem. - Pocałował ją w głowę.Temperance, która początkowo nie wiedziała co się dzieje, dała mu się przytulić, ale zaraz szybko się oderwała.
- Coś się stało?? - Zapytał zdezorientowany.
- Nie. - Odparła posyłając mu wrogie spojrzenie.
- O co Ci chodzi?? Czy ja coś zrobiłem??
- Jasne że nie... - Rzekła stając naprzeciw niego i krzyżując ręce na piersiach.
- Naprawdę nie wiem co Cię ugryzło. - Ich kłótnia stawała się coraz głośniejsza. - To ja powinienem być wściekły, że przez całą noc nie dawałaś znaku życia.
Nie wiedziałem gdzie jesteś, czy wszystko w porządku... A tu się okazuje, że to Ty masz do mnie pretensje. I nawet nie chcesz mi powiedzieć o co...
- Idź już!! - Rozkazała, czując że łzy napływają jej do oczu.
- Co??
- Idź już!! Głuchy jesteś?? Wyjdź!! - Krzyczała, wypychając go za drzwi. Zdezorientowany mężczyzna, na którego skierowane były oczy wszystkich znajdujących się w Instytucie, nie wiedział co ma robić.
Czy iść do siebie, czy wrócić się do ukochanej... Wybrał to pierwsze i po chwili nie było po nim śladu.
Brennan zamknęła drzwi za Boothem i usiadła na kanapie. Znów płakała. Ostatnio całkiem straciła panowanie nad emocjami. Od czasu kiedy rodzice ją porzucili, nigdy nie płakała tyle, co w ciągu wczorajszego i dzisiejszego dnia.
Najwidoczniej musiała nadrobić zaległości. Chwilę później, nie wiadomo skąd, wyrosła obok niej Angela. Pozwoliła przyjaciółce spokojnie się wypłakać i poprosiła, by wszystko jej opowiedziała.
- I to chyba wszystko... - Zakończyła historię antropolog.
- Teraz ja Ci coś powiem. Tylko proszę, nie przerywaj mi. - Zaczęła swój wykład artystka. - Po pierwsze, jesteś cholernie zazdrosna...
- Ale ja... - Naukowiec chciała już coś wtrącić, lecz malarka ją powstrzymała.
- Miałaś mi nie przerywać. No więc, po pierwsze jesteś cholernie zazdrosna. I nie staraj się zaprzeczyć. Po drugie, tak na prawdę nie wiesz kim była ta kobieta.
A po trzecie i najważniejsze, On Cię za bardzo kocha. Myślisz, że czekał cztery lata tylko po to żeby się z Tobą przespać?? Gdyby tak było, już dawno by Cię zostawił.
Gdyby tak było, nie dzwoniłby do Ciebie pięć razy w ciągu jednej godziny. Nie przychodziłby tu w każdej wolnej chwili. Nie mówiłby Ci jak bardzo Cię kocha na każdym kroku.
Nie zgodziłby się żebyście razem zamieszkali. Nie przytulałby Cię i nie całował przy wszystkich, chcąc im pokazać jak bardzo jest z Tobą szczęśliwy...
- Wiesz co?? Masz rację. - Odparła Bones, przerywając przyjaciółce wyliczanie.
- Jasne, że mam. - Odparła zadowolona z tego, że Temperance zrozumiała swój błąd.
- Teraz chyba powinnam...
- Tak powinnaś iść do Niego i z Nim porozmawiać. - Pogoniła panią doktor, która wstała i skierowała się ku wyjściu z gabinetu.
- Dzięki Ange.
- Nie ma za co. A teraz już idź...
No to mam niespodziankę nudziłam się dziś na szkoleniu i dzięki życzliwości kolegi ( wiszę mu kawę ) mam małą niespodziankę
Przysięga
Ten Fragment jest bardzo króciutki , stanowi oficjalny wstęp do części drugiej .
Miłego czytania
XXII.
Akt II
Nowy początek
Brennan stała w drzwiach swojego starego mieszkania , powoli rozglądała się po znajomych wnętrzach, pełnych wspomnień i radości. Dotykając znajomych mebli i bibelotów uśmiechała się delikatnie, w jej umyśle pojawiały się zdarzenia z przeszłości, wesołe wieczory z Angelą i Cam gdy planowały wesele Ang, zabawy z Parkerem, oraz Booth . Każde pomieszczenie miało swoją przeszłości, wspólne kolacje przy kuchennym stole, wieczory na kanapie gdzie dyskutowali o pracy, planowali następne posunięci a później planowali wspólna przyszłość , powoli przeszła do sypialni , dotknęła miękkiej pościeli , zamknęła oczy poddając się wspomnieniom namiętnych nocy jakie tu przeżyli, bliskości i zaufaniu.
Powoli uniosła powieki – Mogłam to wszystko stracić – pomyślała na wspomnienie słów Siewany – nie poddam się, to moje życie sama o nim zdecyduję .
Wstała z łóżka, poszła do drzwi, ostatni raz spojrzała na mieszkanie, uśmiechnęła się – Wróciłam do domu - powiedziała cicho. Jej słowa nie mówiły o mieszkaniu ale o ludziach których jej przypominało. Wyszła na zewnątrz gdzie czekał Booth
- Teraz jestem gotowa – powiedziała obejmując go – możemy jechać na spotkanie z przyjaciółmi.
Booth przytulił ja, rozumiał ją bez słów ,dlatego nie protestował gdy poprosiła żeby pojechali z lotniska do jej mieszkania, wiedział że chciała odzyskać wspomnienia.
- Kocham cię – wyszeptał cicho delikatnie całując jej usta – Teraz nic już nas nie rozdzieli
- Wiem – uśmiechnęła się – jedzmy do Angeli muszę nadrobić stracony czas.
CDN
zakład
XIII.
Powoli weszła do Sali jej wzrok utkwiony był w nieprzytomnej twarzy partnera
- Wygląda tak spokojnie, jakby spał – pomyślała siadając na krześle i obejmując jego ciepła nieruchomą dłoń, powoli dotknęła jego policzka , obrysowała kontur ust teraz ściśniętych i nieruchomych . W jej pamięci ukazały się obrazy gdy te usta z pasją i Zachłannością pozbawiały ją tchu, dawały nadzieję na ………, uśmiechały się .
- Booth nie zostawiaj mnie – powiedziała cicho przytulając policzek do nieruchomej dłoni – nie wolno ci się poddać, nie teraz . W jej pięknych oczach zabłysły łzy
– Wiem że mnie słyszysz, nie odchodź czekam na ciebie, wszyscy czekają, – szeptała cicho , z nadzieją na jakieś oznaki poprawy, jej głos zaczął się załamywać, wstała i delikatnie pocałowała jego usta – Obiecałam przez tydzień spełniać twoje polecenia, pozwól mi dotrzymać słowa.
Angela stała przed salą przez szybę obserwując Brennan przy łóżku Bootha, obok usłyszała ciche westchnienie Cam i słowa – Ona nie może tak dłużej funkcjonować.
- Wiem, ale nie jestem w stanie zabrać jej do domu, siła zmusiłam ją by coś zjadła, nawet groźby lekarza nie działają ona go nie zostawi .
- Boże on musi się obudzić inaczej ona …- Cam nie dokończyła z niepokoję patrząc na salę za szybą .
Angela podążyła za jej wzrokiem , Brenn siedziała na krześle obejmując dłoń partnera , mówiła do niego z jej oczu biła rozpacz i determinacja.
Wymieniły z Cam zaniepokojone spojrzenia – Musze porozmawiać z lekarzem .
Angela kiwnęła głową – Idź , ja tu zostanę za godzinę zmieni mnie Hogins .
Cam odeszła a Angela wróciła do obserwowania Sali, wprawdzie operacja udała się, po 24 godzinach stan Bootha ustabilizował się ,ale tak jak ostrzegał lekaż wpadł w stan śpiączki, nie wiadomo było kiedy się obudzi.
Spojrzała na przyjaciółkę czuwającą przy partnerze, od 3 dni Brennan nie odchodziła od łóżka Bootha, nie wychodziła z szpitala, wszelkie próby zabrania jej do domu odrzucała, jedynie co wywalczyli to krótki sen w Sali obok i szybki posiłek, po których niezmiennie wracała do łóżka partnera czuwając .
- Nie zasłużyli na to, niech on wraca – usłyszała cichy głos obok , odwróciła się i ze zdumieniem zobaczyła Sweeta i ex Bootha niepokojem patrzących na salę
- Hej Sweets, Witaj Rebeko, co słychać u Parkera? – zapytała Angela patrząc na ex Bootha niedowierzaniem i rzucając Sweetowi ciekawskie spojrzenie – Ciekawe o co chodzi – pomyślała czekając na odpowiedz
- Hej Angela – odpowiedział Sweets
Rebeka spojrzała na nią z lekkim uśmiechem – Cześć ,z Parkerem ok. tęskni tylko za tatą – spoważniała – Rozmawiałam z Cam podobno jest bez zmian. Jak ona się trzyma? – zapytała z niepokojem patrząc na salę .
- Sama widzisz , nie wychodzi ze szpitala – odpowiedziała Angela – nie wiemy co robić, jest na skraju załamania.
Rebeka z zamyśleniem spoglądała na Angelę a potem na Sweeta który kiwnął z aprobatą głową – Mam pomysł- powiedziała i cicho weszła do Sali .
- Hej – zaczęła Angela ale Sweets ją powstrzymał – Spokojnie ona chce pomoc a wiesz że w tej chwili jest tylko jedna osoba która może wyciągnąć ją ze szpitala .
Angelę olśniło – Parker – wyszeptała patrząc na salę
- Znikam – szepnął Sweets – Brennan musi odpocząć a nie chcę by myślała ze to mój pomysł i została w szpitalu
- A to nie ty wymyśliłeś – zapytała Angela niedowierzająco.
Ten pokręcił przecząco głową – nie , Parker chciał spotkać się z Brennan więc rebeka zadzwoniła do mnie zapytać czy to dobry pomysł i jej nie zaszkodzi .
- Wiesz zaczynam lubić Rebekę – powiedziała cicho Angela obserwując salę, Sweets kiwnął głową i zniknął w korytarzu .
- Witaj Brennan – powiedziała Rebeka dotykając jej dłoni – jak się trzymasz?
Brenn spojrzała na Rebekę – Dobrze tylko ON…… - nie dokończyła czując łzy pod powiekami- Muszę być silną , dla niego – powtarzała w myślach odzyskując samokontrolę.
Rebeka z niepokojem przyglądała się jej wewnętrznej walce – Ona go bardzo kocha, zresztą jest to odwzajemnione . – pomyślała z lekkim ukłuciem zazdrości- Wiele razy przez ostatnie 4 lata obserwowała ich razem, mimo że byli tylko „partnerami” bliskość i wzajemne zrozumienie jakie sobie okazywali było większe niż w długoletnich związkach, ostatnio ich relacje pogłębiły się i miała nadzieję że Booth odnajdzie szczęście , które nie było ich przeznaczeniem. Kiedyś myślała że go kocha , ale od kąt miała Bila……………… - otrząsnęła się z rozmyślań i powiedziała
– Mam do ciebie prośbę?
Brenn spojrzała na nią ze zdziwieniem – O co chodzi? – zapytała .
- Parker tęskni za tatą , powiedziałam mu ze Booth wyjechał na misję i nie może dzwonić wtedy poprosił o spotkanie z tobą , więc przyszłam zaprosić cię na obiad.
- Rebeko nie wiem czy ..- zaczęła Brennan , ale ta jej przerwała – On bardzo tęskni za Boothem a dzięki tobie poczuje jego bliskość , zgódź się
Brennan westchnęła – Dobrze. kiedy ?
- Teraz, chodzimy do mnie Parker czeka – odpowiedziała Rebeka patrząc znacząco na stojącą w drzwiach Angelę – Hej, zostaniesz tu , Brennan jedzie do Parkera .
- Ok. ucałujcie go – odpowiedziała Angela i spojrzała na przyjaciółkę – Nie martw się Parker cię potrzebuje bo przypominasz mu o ojcu , jedz . Patrząc za odchodzącymi kobietami dziękowała w duchu Rebece- Tylko Parker jest w stanie ją z tąd zabrać i dać trochę radości – pomyślała, usiadła na miejscu Brennan
- Booth, mam nadzieję że mnie słyszysz nie wolno ci umrzeć , bo zabierzesz ją ze sobą – mówiła cicho – Dzięki tobie otworzyła się, pozwoliła poznać i zbliżyć do siebie jeśli odejdziesz znów zamknie się w swojej skorupie. Wracaj .
Mieszkanie Rebeki
Rebeka zadowolona robiła obiat i spoglądała na radość syna i częściowo odprężoną Brennan, wiedziała ze jej syn traktuje ją jak najukochańszą ciocie a i Temprens dzięki chłopcu choć na chwilę odzyskała spokój. Obojgu to spotkanie sprawiało wiele radości. Spojrzała na Brennan która śmiała się z żartów jej syna – Powinnam być zazdrosna – pomyślała patrząc jak Parker tuli się do Temprens – jednak czuła tylko ulgę i dumę że jej syn przywraca Brennan radość życia i daję jej siłę .
Sweets miał rację oni dzielą się tęsknotą i wspierają - pomyślała gdyby nie jego poparcie dla pomysłu Parkera nie pozwoliła by na spotkanie bojąc się zranić Brennan
Brennan siedziała w salonie z Parkerem na kolanach , słuchając opowieści o szkolnym przedstawieniu. Chłopiec tak jak mówiła Rebeka tęsknił za ojcem a dzięki jej obecności odzyskał humor. – Jest taki podobny do ojca – pomyślała przytulając malca – Booth musisz do nas wrócić ,czekamy na ciebie !!!!!..........
Po obiedzie Brennan odprężona zadzwoniła do Angeli by upewnić się ze wszystko jest Ok, po czym za namową Rebeki poszła z Parkerem oglądać kreskówki. Ciepłe ciałko chłopca, jego radosna paplanina i ufność ogrzewały jej serce dając nowe siły i nadzieję . Wreszcie wyczerpana kilkudniowymi emocjami zasnęła………
Rebeka weszła cicho do pokoju wyłączyła telewizor i przeniosła śpiącego chłopca do jego sypialni, wróciła do pokoju i przykryła śpiącą Brennan , wiedziała że partnerka Bootha jest wyczerpana i potrzebuje choć kilkugodzinnego snu, cicho wyszła z pokoju by zadzwonić.
- Cześć Angela mówi Rebeka mam twój numer z instytutu – powiedziała usłyszawszy głos po drugiej stronie – Brennan zasnęła, spotkanie z Parkerem ją odprężyło i w końcu poddała się zmęczeniu . Mam prośbę możesz przyjechać , bo nie wiem jak zareaguje po takich przeżyciach na obce miejsce .
- Tak dzięki , już podaję Adres – odpowiedziała .
Angela siedziała z Rebeką przy stole pijąc kawę , w zamyśleniu spoglądała na ex Bootha – Mogę ci zadać pytanie – zapytała
- Słucham – uśmiechnęła się Rebeka
- Dlaczego Wam nie wyszło – zapytała, powoli zaczynała lubić Rebekę .
- Angela byliśmy młodzi , głupi i uparci, myliliśmy miłość z pożądaniem . Lepiej było się rozstać niż ciągle walczyć, zniszczyło by to nas i dzieciństwo Parkera – odpowiedziała spokojnie Rebeka
- Nie żałujesz , że tak wyszło – znów zapytała Angela
– Kiedyś myślałam że go kocham, ale od kąt mam Bila wiem że to nie była prawda.- Rebeka spojrzała na nią poważnie – Mnie i Bootha nigdy nie łączyła taka więź jak to co jest między nimi, może oni nie zdają sobie jeszcze całkiem z tego sprawy. Ale ja gdy ich widzę wiem że to co ich łączy jest prawdziwe i nierozerwalne
. Angela uśmiechnęła się – Wiem co masz na myśli .Czasami gdy na siebie patrzyli wszyscy zamierali , to było jak magia. Nikt tak nie rozumie Brenn jak on, udało mu się złamać jej bariery , zdobyć zaufanie i przyjaźń ,zresztą ona też zna go lepiej niż inni. Mam nadzieję że on się obudzi , bo boję się że ona nigdy już nie pozwoli by ktoś tak się do niej zbliżył .
- Tak – odpowiedziała Rebeka – Mam nadzieję że Booth wróci , ona i Parker go potrzebują.
Brennan stojąc w cieniu słuchała rozmowy kobiet – Booth wszyscy widzieli naszą więź – pomyślała – tylko my byliśmy ślepi, baliśmy się ryzyka. Jesteś moim przyjacielem – myślała wycofując się do pokoju – mają rację tylko ty poznałeś moje sekrety , nie możesz mnie opuścić, nie możesz zostawić Parkera .Walcz!
Usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach z jej oczu płynęły łzy rozpaczy i bezsilności – Booth proszę wracaj, nie potrafię żyć bez ciebie!!!
CDN
Azim noo wiem że się powtarzam, ale jak zwykle cudnie :))
Oczywiście, jak zawszę niecierpliwie czekam na cedeki :))
terapia u sweetsa :
-mam dla was zadanie, pojedziecie pod namiot i ...
-nie mogę zostawic instytutu...-powiedziała bones
-daj spokój, będzie fajnie.-rzekł Both.
-rozmawiałem z camill. dostaniesz wolne.czyli wszystko ustalone, wyjeżdzacie jutro o 9.
-ale...
-żadne ale Temp.-powiedział seeley.-musisz trochę wypocząć
następnego dnia o 15.
wyraźnie się odprężyła. jakby wreszcie się wyciszyła.
-Booth zaczynasz mnie martwić. powiedz wreszcie o co ci chodzi? dlaczego tak nalegałeś żebym tu przyjechała??
-przecież się ztym nie kryje. od bardzo dawna coś do ciebie czuje Bones.
-powiedziałam ci już że będziemy tylko przyjaciółmi.
-dlaczego?
-bo ci których kocham , ranią mnie i opuszczają. musisz to przemysleć zanim posuniesz się ... dalej.
-Temp - ujął jej twarz w dłonie, zmiażdzył usta pocałunkiem.- to ty musisz to przemyśleć. bo w swoich uczuciach posunąłem się już najdalej, jak tylko się da.
wstała
-seks to prosta sprawa. to tylko jedna z funkcji człowieka.z antropologicznego punktu widzenia...
nie odrywał od niej oczu. też wstał.
-z najwyższą , przyjemnościa udowodnię ci jak bardzo sie myliisz.
uznała, ze lepiej nie wdawac sie z nim w te rozmowę.
-spójrz tam-temp wskazała reka, po czym wyjęła lornetke-łowi ryby
-kto taki? czyzby to... to niedźwiedź.!
chwycił podaną mu latarkei wpatrywał się w zwierze.
-złapał za pierwszym razem, widziałaś?
nie widziała. obserwowała zaskoczenie i podniecenie w jego oczach,jego
bezbrzeżną fascynację tym widokiem.
-coś nie tak?-spytał booth anielsko się przy tym uśmiechając.
-ee.. nie. musimy rozbić obóz, zanim się ściemni.ja się tym zajme, a ty idź złapać coś na kolację.
do namiotu nie dołączono instrukcji obsługi co bones uznała za istotne niedopatrzenie. rozbicie go zajeło jej 3 razy tyle czasu i siły, ile zajełoby boothowi .uznała jednak że zachowa to dla siebie. wyciągnała sie na brzegu rzekii zasneła.
booth złapał 3 dorodne pstrągi. gdy zobaczył śpiącą temp. usiadł obok, by popatrzec na rzeke.
wyczuła jego obecność i zaczeła o nim śnić. gdy się obudziła zobaczyła przenikliwe oczy bootha. dech jej zaparlo na to, co w nich zobaczyła.
-posłuchaj niemam zamiaru...
potrząsnął głową żeby ją uciszyć, po czym nie odrywając od niej wzroku, przyciągnął ją do siebie i zamknął jej usta pocałunkiem.
aż ją ciarki przeszły. oderwał ręce od jej twarzy i przesuwał nimi po włosach, ramionach całując coraz namiętniej.zaczal narastac w niej strach zmieszany z pozadaniem, które bez chwili zawładneło nią bez reszty. schwyciła go za ramiona , żeby go powstrzymać.-booth nie powinniśmy... ze względu na przyjaźń która nas łączy...
jak mogła nie widzieć tego co on widział? nie czuć tego co on czuł?musnął wargamijej usta, drażniąć się z nią, drocząc.-pozwól się dotknąć, tu w pełnym świetle.
wystarczyło że wymówił jej imię, a bones się zatraciła. w nim, w sobie. coś w niej pękło, ogarnęła ją dzika błogość. kiedy seeley wodził leniwie palcami po jej ciele, aż jej się zakręciło w głowie. doznanie przyjemności przenikało jej skórę, rozgrzewało.
pochylił się nad nią z naprężonymi muskułami-Bones-zwrócił się do niej chrapliwie, głosem pełnym pożądania-spójrz na mnie. bo to dla mnie ważne. tylko ty się liczysz. i zawsze tylko ty się liczyłaś.
i spadł na jej usta namietnym pocałunkiem.
Cdn
______________________________________________^^
Yy. to moje pierwsze opowiadanie więc bądźcie wyrozumiali...
;**
Naprawdę świetnie się zaczyna :))
Mam nadzieję że szybko pojawi się cedek i będzie trochę dłuższy ;p
Cześć.
Wczoraj zupełnie przypadkiem trafiłam na to forum, nigdy nie komentuje, ale po tym co tu przeczytałam nie mogłabym nie skomentować.
Dziewczyny jesteście G E N I A L N E !!!!!!!!!!!!!!
Wszystko czyta się super, oderwałam się od monitora, dopiero gdy wszystko przeczytałam jesteście naprawdę świetne w tym co piszecie i JAAK
Obejrzałam kilka odcinków tego serialu jakiś czas temu, ale muszę to szybko nadrobić, jest jakaś strona na której można obejrzeć wszystkie odcinki????????
Jak już wspomniałam przeczytałam tylko ten temat, możecie mi podpowiedzieć od którego najlepiej znacząc żeby nic nie stracić???
Czy ten Sweet to postać z serialu czy wymyślona przez was, w tych odc które ja oglądałam on się nie pojawił, a fragmenty z nim są naprawdę świetne….
Najważniejsze to czy te opowiadania mają jakieś wcześniejsze części, jeśli tak to gdzie są umieszczone, bo z chęcią poczytam.
A tu kilka moich opinii
Fragment kiedy Angela mówi do Bones : ciekawe co by powiedział twój chłopak …, a Booth jej odpowiada: nie mam nic przeciwko i później jak wszyscy na siebie patrzą – to po prostu mistrzostwo,
Pomysł na Bones w roli księżniczki –nieprzeciętny,
Bones w ciąży ciekawy motyw,
Schowek, czy tez garderoba to bardzo przydatne pomieszczenie ;)
Generalnie opowiadania są naprawdę dobre i proszę nie każcie mi długo czekać na dalsze części……
Too zacznijmy od stronek na których możesz pobrać odcinki:
http://megawarez.eu/
http://ultrawarez.eu/
Ja kiedyś też przypadkiem tu trafiłam, znaczy nie tu bo na zakończenie 4, i zaczęłam czytać od "zakończenia 1" aż przeczytałam wszystkie. Są też oddzielne tematy, na których możesz znaleźć bardzo ciekawe opowiadania.
Ja np pomimo tego tematu czytam na bieżąco także:
http://www.filmweb.pl/topic/1038690/Moja+radosna+tw%C3%B3rczo%C5%9B%C4%87+%5D.ht ml
http://www.filmweb.pl/topic/844660/Bones+by+Marlen+%26+Rokitek-nasza+tw%C3%B3rcz o%C5%9B%C4%87+).html
http://www.filmweb.pl/topic/1088440/Tempe+%26+Booth.html
Sweets jest postacią która pojawia się dopiero w 3 serii serialu.
Jest to psycholog, do którego pod przymusem uczęszczają Tempe i Booth.
Wcześniejsze części są umieszczone jeśli nie na poprzednich stronach to w poprzednich zakończeniach.
I tak na marginesie, jest mi niezmiernie miło że Ci się podoba i mam nadzieje, że i Ty kiedyś coś dla nas napiszesz. :))
bones nie mogła się ruszyć. nie tylko dlatego, ze booth przygwoździł ją do ziemii całym ciężarem ciała, lecz równierz dlatego że sama osłabła od szturmu własnych zmysłow. straciła panowanie nie tylko nad własnym ciałem, ale również nad wolą. musiała ją odzyskać żeby znow zamknąć się w sobie. kiedy zaczęła sie podnosić , by go zepchnąć z siebie po prostu porwał ją w ramiona,przewrócił się wraz z nią i usidlił na sobie. najchetniej połozyłaby mu głowe na piersi, zamknęła oczy i leżała tak wiecznie. ta myśl przeraziła ją śmiertelnie.
-zaraz się ściemni.musimy rozpalić ognisko.
pogłaskał ją po głowie
-mamy jeszcze czas.
odsuneła go.
-jeśli nie chcesz przemarznąć, i zgłodnieć, trzeba zebrać chrust.
znów przyciągnął ją do siebie.
-zaraz po niego pójdę. ale ty mi chcesz uciec, temp. a ja cię nie puszczę. udajesz że to tylko poryw namietości wlesie, zupełnie nie związany z tym co do siebie czujemy.
-puść mnie seeley.
-i wmawiasz sobie że to się już nie powtórzy-dodał gniewnie -że nie poczujesz do mnie tego co teraz.
-ty mi nie wmawiaj co myślę i czuję.!
-mówię o tym co widze,. i co wyczytałem w twoich oczach.-odsunął ją, wstał i poszedł po chrust.
bones rozpalając ognisko, i skrobiąc ryby na kolację, zachodziła w głowe dlaczegowogóle uwierzyla, ze sobie z nim poradzi.Booth złościł się na nią za coś czego nie umiała ani zreszta nie chciala w sobie zmienić.
później kiedy już zjedli, a w lesie zapadł zmrok i rozległy się wieczorne hałasy,sama zwróciła sie do niego, poprosiła zeby ją obiąl, aby odgonić nękające ją złe sny. i seeley ukołysał ją w te noc, zlewając się z nią w jednym. pełnym słodyczy rytmie.gdy zasneła wtuliła się w jego ramiona.
odurzony i obolały obudził się na świergot ptaka.bones rozpaliła już ogień i zaparzyła kawę.
-żałujesz tego co się stało?-spytał
-mieszasz wszystko..
-wcale nie, bones tego jednego jestem najzupełniej pewien, że cię kocham ponad wszystko.
-wcale mnie to nie cieszy,-odpowiedziała.
-wiem. bo sie boisz. ale to ciebie szukam. teraz chciałbym się dowiedzieć czego pragniesz. a na razie powiedz mi jedno: czy twoje uczucie do mnie ogranicza się zaledwie do kilku iskier...?
czuła żar i tak głęboką tęsknotę, że omal jej serce nie pękło.
odpowiedź odczytał z jej oczu...
-kocham cię seeley.
-ja ciebie też bones.
pocałował ją namiętnie.
-to jak wracamy już?
-taak. tęsknie za instytutem. za angelą. zackiem, hodginsem, -sweets.-powiedział booth.
-co sweets?
-jak mu o tym powiemy?
-o czym? o tym ? myślę że zrozumie. jest dorosły i...,
-masz rację... jedźmy już..
kilka godzin później. instytut.
-kochanie nareszcie wróciłaś,tak się stęskniłam...a poza tym, opowiadaj-jak było-spytała Angela.
-ee... ciekawie, wyjaśniliśmy sobie pare spraw-uśmiechnęła się znacząco
-żartujesz.. spałaś z nim? jak było?
-Ang. daj spokój. muszę wracać do pracy.
-tak łatwo mi sie nie wywiniesz.. -krzyknęła na odchodnym.."nareszcie"-pomyślała.
u sweetsa
-dr. brennan, agencie booth- jak było?
-yyy.. muszę powiedzieć że miło.. -"mmmm. miło to złe określenie" pomyślała
-to świetnie.mam jeszcze kilka pomyslów jak was do siebie zbliżyć...tzn, poprawić wasze stosunki... ale o tym później.
-to nie będzie konieczne -powiedział milczący dotąd agent. -powinniśmy zakończyc terapię.
-agencie Booth, proszę sie nie poddawać.... zaraz zaraz, a więc to tak! zbliżyliscie się do siebie? i mi nie raczyliście powiedzieć?
- nie dałeś nam dojść do słowa...-bronili się.
-spokojnie, żartowałem wszystko już wiem,
-taak? kto ci powiedział? Angela? -spytała bones
-nie, wiecie ma się swoje sztuczki.. jestem w końcu wspaniałym psychologiem...ale tak naprawdę to widziałem jak się całowaliście.
wracając do domu, bones zauważyła że ktoś za nią jedzie. zadzwoniła do bootha.
-bones co się stało?
-nie nic, mógłbyś do mnie przyjechać? proszęę..
-co się dzieje?
-ktoś mnie śledzi...-powiedziała zatrzymując się przed domem.
-nie wpuszczaj nikogo zaraz będe...
w słuchawce panowała cisza...
-bones... bones? cholera...
-cholera... -powiedziała brennan.- w takiej chwili padła mi bateria...booth się wkurzyy.
wysiadła z samochodu i dostrzegła swojego przesladowcę. biegł w jej kierunku. nie widziała sensu uciekać, z łatwością dogoniłby ją.
wysoki brunet o brązowych oczach spojrzał na jej niepewną minę i powiedział.
-przepraszam czy...
-czemu mnie pan śledzi..?
-ja ? jechałem za panią żeby oddać pani tą teczke-zostawiła ją pani w royal dinner. a wygląda na ważną..
-ooops. dziękuje bardzo, i przepraszam za moje podejrzenia.
-nie szkodzi, -"jest taka śliczna" pomyślał- nie dałaby się pani zaprosić na kawę? oo. przepraszam nie przedstawiłem się, nazywam się Steve.
-Temperance, miło mi.
- to co z tą kawą?
-niestety nie mogę...
-zajmie to pani co najwyżej pół godziny,
-no dobrze, royal dinner?
-jutro o 12?
-ok, do zobaczenia.. -powiedziała a onwsiadł do samochodu i odjechał...
"miły... a jaki przystojny, i kawaler.. zauważyłabym obrączkę,dziewczyny też nie ma, nie podrywałby mnie gdyby miał."-pomyślała.
szkoda tylko że nie był taki, za jakiego miała go Temp.
ciąg dalszy?? a chceciee?
;**
os nowego:)
Gdy Temperance jeszcze spała,a była godzina 5:24 nagle usłyszała odgłos alarmu samochodowego. Ten dźwięk ją obudził. Prędko podbiegła do okna a tam zobaczyła.....młodzież,która włamywała jej się do auta. Bones biegiem pognała na dół, lecz gdy dotarła przed samochód, zbirów już tam nie było.. W samochodzie nic nie zostało... Ukradli jej dosłownie wszystko: GPS, komórkę i inne rzeczy..
Przy gałce zmiany biegów leżała tylko mała karteczka...
Tempe otwierając wiadomość pomyślała o Booth'ie.
Na kartce było napisane w pośpiechu:
"Dziś pod klubem " DANCE VU" masz być, z 100000$ bo inaczej zginie......"
Bones już wiedziała, o kogo chodzi!!!! Tym kimś musiał być Booth!!!
Szybko wykręciła jego numer:
- Cześć Booth!!
- Hey!!!
- Okradli mi samochód i zostawili kartkę z napisem "Dziś pod klubem " DANCE....."
- Zaraz będę u ciebie!!!
- Booth!!!! Oni......
Bones usłyszała tylko w telefonie jak jej partner rzuca słuchawką....
I to wszystko...
Po pięciu minutach oboje już stali przy samochodzie Tempe
- Widziałaś, kto to Ci zrobił???
- Nie....spałam....
- A co jest na tej karteczce???
- Dziś pod klubem " DANCE VU" masz być, z 1000000$ bo inaczej zginie......
- O cholera!!!
- Wiem, o kogo chodzi....prawdopodobnie o....
-O Mnie!!! Trzeba zdobyć te pieniądze!!!
- Ale Booth.....skąd je weźmiemy?!?!?
- Może Hmyyyy...
I w tym momencie ją pocałował....
Ale ich pocałunek przerwał syn Seeleya...
- Tato!!! Tato!!!
- Parker?!?!? Skąd tu się wziąłeś???
- Uciekłem od mamy bo do niej przyszedł jeden z.....
- Kto?!?!?
- Ten 20 latek, łysy i na ręce miał tatuaż z Wężem z długimi zę......
- O nie!!! Razor!!!!
Był on zabójcą i sprawcą wypadku autobusu szkolnego, o którym było bardzo głośno w Waszyngtonie!!! Miał on wtedy 14 lat!! Teraz wyglądał jak Pitbull!! Pasował do niego ten "przydomek". Cały był w tatuażach!!! Jego rodzina uwielbiała bójki!!! A jego ojciec był bokserem....zginął on, od ciosów własnego syna, Razora!!! Który chciał iść w ślady ojca...lecz wolał niebezpieczne bójki uliczne!!! W latach młodzieńczych był chuliganem i takim pozostał do dziś!!!
- Booth!!! Pamiętam go!!!
- Ja też!!!
- Tato!!! Oni się całowali i ten chuligan zdejmował mojej mamie.....
- Nie mów!!!
- Dobrze.
- Co za..!!!
- Świnia tato???
- Tak!!!
- Dobra nie gadajmy tylko skombinujmy pieniądze na wieczór!!!
- Jakie pieniądze???
- Bones Ci wszystko opowie w samochodzie!!! A teraz wsiadaj, musimy się pośpieszyć!!!
-------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------------------
Cała trójka była w już w samochodzie Parker dopytywał się Bones o tą karteczkę.
W tym czasie Booth jechał jak najszybciej się dało.... Z pod kół SUVa można było usłyszeć piski!!! Samochód nie zajechał daleko ,bo drogę zagrodziła ciężarówka , która zderzyła się czołowo z samochodem osobowym.
Booth zaczął klnąć.
- Do cholery szybciej!!!
Bones uspokajała go,myśląc skąd zdobyć pieniądze na wieczór. W pewnym momencie Booth wpadł na pomysł.
- Wiem skąd weźmiemy pieniądze!!!
- Skąd??
- Pojedziemy do Martina
-Jakiego Martina?
-Oj Bones, nie pamiętasz, opowiadałem Ci o nim. To mój stary przyjaciel, znamy się jeszcze od piaskownicy...
-Już pamiętam, ale czy on ma tyle pieniędzy?
- Nie wiem, ale może chociaż połowe pożyczy.
- Można spróbować.
- To jedziemy....
Auto ruszyło pozostawiając za sobą chmure kurzu.
Jechali kilka godzin Martin mieszkał pod Nowym Yorkiem
Gdy dotarli na miejsce, ich oczom ukazał się dom jednorodzinny.Zapukali do brązowych drzwi, które po chwili otworzył wysoki, dobze zbudowany szatyn.
- Cześć Martin.
- Hej Seeley
- Poznajcie się to moja partnerka Temperance Brennan, a to mój syn Parker. Zresztą znasz Go.
- Witam Panią.- Martin pocałował Bones w ręke. Gestem ręki zaprosił ich do środka domu.
Wnętrze było udekorowane bardzo przytulnie, partnerzy usiadli na kanapie, a naprzeciwko nich spoczął Martin.
- Mamy sprawę do Ciebie.
- Słucham. Jaką???
- Mogłbyś pożyczyć nam trochę forsy.
- Ile???
- Jakieś 250000$.
- Ile??? Po co wam tyle?!?!?
- Rano mojej partnerce okradli samochód i zostawili w nim karteczke z napisem :
" Dziś pod klubem "DANCE VU" masz być, z 1000000$ bo inaczej zginie......"
- Chodzi o...??
- Tak. O mnie....
- W takim razie bierzcie ile chcecie, nie musicie oddawać.
Po kilku minutach Martin był z walizką, w której zamiast 250000$ było 500000$.
- Ale tu jest o 250000$ więcej.
- Chcę wam pomóc. Ale nie mam więcej kasy. Musicie dać sobie sami radę.
- Wielkie dzięki Martin, niegdy Ci tego nie zapomne.
- Nie ma za co, do zobaczenia.
- Do zobaczenia
Booth z Bones i Parkerem pojechali kombinować dalej.
Najpierw do domu Tempe. Przeszukałą ona swoje wszystkie skrytki na pieniądze i znalazła tylko 250000$. Booth miał 150000$.
Brakowało im już tylko 100000$.
Myśleli skąd by je wziąć. Jednak nic nie wymyślili.
Parker wsiadając do samochodu zauważył karteczkę na tylnym siedzeniu.
Było na niej napisane:
"Zadzwon pod numer: 0202506789 o godzinie 16.00 . A otrzymasz reszte informacji."
Była godzina 15.57. Parker podał tę kartkę swojemu tacie. Booth znów zaklnął po cichu.
- Cholera.
O 16.00 Bones zadzwoniła pod ten numer.
Odezwał się męski głos podobny do głosu Razora.
- Słucham.
- To ja Doktor Temperence Brennan
- Pamiętaj o 22.00 pod klubem " DANCE VU" z 1000000$...
- Pamiętam..
- Nie przerywaj bo podwoje stawkę...
- Yhy....
- Uważaj na swojego partnera bo jeden zły ruch i po nim!!! Także po jego synu!! Parkerze....
- Dobrze....
- Mówiłem żebyś nie przerywała....Twój partner będzie miał przesrane dziś około godziny 16.30...... Nagle Bones rzuciła słuchawką bo do mieszknia wbiegł.....