PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=233995}

Kości

Bones
2005 - 2017
7,6 78 tys. ocen
7,6 10 1 78160
7,2 4 krytyków
Kości
powrót do forum serialu Kości

Witam to znowu ja:)
Dobiegliśmy do 1000 i trzeba było stworzyć nowe forum i ot jest:)
Zamieszczę tu dalsze części opek, których nie skończyłam na tamtym forum, apotem pojawią się nowe:)
Pozdrawiam wszystkich:)
WASZA INES:)

Inesita84

Świetnie ,że kontynuujesz to opko...Akcja zaczyna się rozkręcać:)...a aromat obiadku Bootha roznosi się po całym Filmwebie , więc z niecierpliwością czekam na cd zanim zdąży wystygnąć:)

zmijex

SMACZNEGO:)
Moje ulubione danie tak na marginesie:p

- Booth ale się postarałeś – szepnęła z zachwytu, kiedy przekroczyła próg.
- Przesadzasz – odparł
- Nie, uwierz mi, że nie – rzekła
- Proszę usiądź, mam nadzieję, że będzie ci smakować – szepnął odsuwając jej krzesełko
- Booth, to wygląda apetycznie, o zapachu, który unosi się po całym mieszkaniu, nie wspomnę – rzekła siadając na krześle
- Nie chwal zanim nie spróbujesz – zażartował, co Bones wzięła do siebie i bardzo dosłownie
- Booth to jest pyszne, samo rozpływa się w ustach, co to jest? - spytała
- To moja tajemnica – odparł
- Booth, proszę, zdradź chociaż nazwę, bo składniki widzę – poprosiła
- Pasta al Pomodoro fresco, Tonno e Olive – rzekł z iście włoskim akcentem
- Masz bardzo dobra wymowę – szepnęła. Kolejny przepis dziadka Włocha? - spytała
- Tak, ale on to robi zdecydowanie lepiej, wiesz u nas składniki nie te co tam, soczyste pomidory, zebrane prosto z krzewu – rzekł. Pamiętam, że jako młody smyk, zbierałem je z Jaredem, by potem przygotować z nich tą potrawę, która znikała z talerzy w zastraszającym tempie. Dla ciebie wersja bez tuńczyka, wiem wegetarianie nie jedzą ryb – dodał
- Booth, weganie chciałeś powiedzieć, oni nie jedzą niczego, ani nie używają rzeczy pochodzenia zwierzęcego, wegetarianie także nie jedzą mięsa, wędlin, jak innych tego tupu rzeczy, jednak w ich menu można znaleźć ryby, jajka i przetwory mleczne – wyjaśniła mu ów różnicę
- Wiesz nic nie jest w stanie zmienić mego zdania, na temat kurczaków – rzekł
- Powinieneś rozważyć przejście na wegetarianizm, już nie raz ci to powtarzała w trosce o twoje zdrowie – rzekła
- Dobrze, Bones zmieńmy temat – rzekł. Ciesze się, że ci smakowało, a teraz mam kolejną niespodziankę – dodał
- Jaką? - spytała
- Mój dziadek przyjeżdża do DC na weekend i chcę spędzić z nim trochę czasu, oczywiście jesteś zaproszona – dodał
- Booth, jestem chora, i chyba nie najlepszym kompanem – rzekła ze smutkiem
- Bones ale to dopiero za 3 tygodnie, zdążysz wyzdrowieć, a mój dziadek pewnie cię pokocha, zobaczysz – wyjaśnił
- Tak myślisz? - spytała
- Ja to wiem – rzekł z dumą
- Cieszę się, że będę mogła poznać kogoś z twojej rodziny, Jareda już znam, Parkera też teraz kolej na dziadka – oznajmiła. Szkoda, że mojej nie mogę ci przedstawić – szepnęła smutno
- Bones, znam twojego tatę i brata – rzekł
- Tak, tylko to sami przestępcy, nie ma się czym szczycić – rzuciła
- Bones rodziny się nie wybiera – odparł. Moja też nie jest idealna, ale wiem, że pomimo wszystko mnie kochają i o to tu chodzi – rzekł próbując ja pocieszyć
- Dziękuje ci za wszystko Booth, jesteś prawdziwym przyjacielem, choć nie zasłużyłam na takiego – powiedziała
- Bones, nawet tak nie myśl, nie wolno, rozumiesz – krzyknął. Jestem twoim przyjacielem, i nikt, ani nic tego nie zmieni – dodał
- Chyba musisz mi to powtarzać codziennie, bym w to uwierzyła – szepnęła
- Będę, obiecuję – rzekł i zbliżył się do niej, by ją przytulić.
Niby nic wielkiego, zwykły przyjacielski gest, a dla tej dwójki był czymś, co łagodziło każdy gniew, smutek, złe myśli odchodziły w dal. Obecność tej drugiej osoby, wspólne przebywanie, nawet bez słów, które czasami były zbędne, były dla nich spełnieniem marzeń. Tym, co na razie im wystarczało, dawało substytut czegoś, co w ich przypadku było nie nieuniknione, co już wiele osób odkryło, a oni jeszcze nie.
Po chwili...
- Lunch był pyszny, ale teraz nie będziesz miał nic naprzeciw, kiedy pomogę ci pozmywać, jesteś moim gościem, a nie pracownikiem – stwierdziła
- Widzę, że nie dam rady cie od tego oderwać, więc zgoda – przytaknął
- I tak bez niczego się ze mną zgadzasz, bez żadnego ale, Bones powinnaś leżeć lub czegoś takiego? - spytała
- Masz rację, Bones powinnaś się położyć, jesteś chora, powinnaś odpoczywać – rzekł. Lepiej? - zapytał z uśmiechem
- Mogłeś się bardziej postarać – odparła. Ale nie jest źle – dodała po chwili
- Oj Bones, kto zrozumie kobiety – szepnął. To jak, kto myje, kto wyciera? - spytał
- Ty myjesz, ja wycieram – oznajmiła i po chwili zabrali się do ustalonych czynności.
Od czasu do czasu przekomarzając się w wielu kwestiach, co było nieodzownym elementem ich relacji. Jednak ani jednej ze stron taki układ nie przeszkadzał.
Kochali przebywać w swoim towarzystwie, i nic, ani nikt nie był w stanie tego zmienić. I choć sami do końca nie rozumieli, co się dzieje między nimi, to powoli ta linia, którą kiedyś sobie ustalili zmniejszała się, z każdym dniem spędzonym razem malała, aż wreszcie kiedyś zanikła. To był czas kiedy mogli skupić się na sobie, już nie na agencie specjalnym Seeley Boothie i biegłej antropolog Temperance Brennan, tylko o dwójce ludzi, którzy najbardziej na świecie pragną być szczęśliwi, bo w końcu to się im od życia należy, po tym, co wycierpieli, bo kto jak kto, ale oni na nie zasługują, jak nikt inny.

Inesita84

super czesc... bardzo mi sie podoba rozmowa Bootha z Bones... :) czekam na kolejna czesc... :) Pozdrawiam... :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

Bardzo mnie się podoba ta część. Czekam na kolejne:)

_nn_

I na takich czynnościach mijały im kolejne dni wspólnego mieszkania. Bones z dnia na dzień dobrzała, choroba ustępowała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie ma się czemu dziwić, ale Booth wiedział, jak ma się zajmować chorą partnerką, i to dzięki jego pomocy wyzdrowiała w szybkim tempie.
Ostatniego dnia wspólnego mieszkania, Booth znów przygotował dla niej niespodziankę.
- Bones – krzyknął
- Booth, nie jestem głucha, nie musisz krzyczeć – odparła
- O to niespodzianka – rzekł wchodząc do sypialni antropolog
- Dr Schmidt – szepnęła. Ale ja już jestem zdrowa, mogę iść do pracy, niech pan nie wierzy Boothowi, pewnie wiedział, że jeszcze mi coś dolega – rzekła. Jestem zdrowa jak rekin – rzuciła
- Zdrowa jak rekin, powiada pani, a to dobre, nie słyszałem, muszę zanotować – rzekł uśmiechając się i spoglądając raz na Bones, raz na Bootha. To ja szybko panią zbadam i potwierdzę pani teorie lub nie, dobrze? - spytał
- Dobrze – przytknęła, końcu nic by nie dało jej nie, jest ich dwóch, a ona tylko jedna
- To ja państwa zostawiam, wrócę za chwilę – rzekł Booth i opuściła lekarza i pacjentkę
Po chwili...
- Ma pani rację jest pani zdrowa – rzekł chowając słuchawki do torby. Osłuchowo nic nie ma, płuca, oskrzela czyste, żadnych szmerów, gorączka ustąpiła, jest pani zdrowa – oznajmił
- Przecież mówiłam, jak rekin – powiedziała, co na twarzy starszego pana to porównanie znów wywołało uśmiechając
- Jak rekin – powtórzył. To chyba wszystko, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia dr Brennan – rzekł. Do widzenia – dodał kierując się do wyjścia
- Może pana odprowadzę? - spytała
- Nie dziękuję, poradzę sobie, do widzenia – rzekł i opuścił jej sypialnie
- Do widzenia – szepnęła. Widzisz Booth, powinieneś mnie częściej słuchać – dodała z uśmiechem, już ja tam wiem, co mi dolega, a co nie – rzekła, po czym ubrała się i ruszyła do partnera, który jeszcze chwilę dyskutował z lekarzem, który po chwili, zanim Bones pojawiła się w salonie, opuścił go.
- Booth, dr Szmidt już poszedł? - spytała
- Tak – odparł. Bones, co powiedział ci lekarz? - spytał
- Przecież już wiesz, pewnie wypytałeś go stosując swoje sztuczki, znane tylko agentom FBI -odparła
- Bones, to tylko lekarz, a nie przestępca – oznajmił. Nie musiałem stosować niczego, spytałem, a on mi powiedział, że na to pytanie odpowiedzi możesz udzielić m tylko ty – wyjaśnił
- Ja, przecież jestem antropologiem, a nie lekarzem od chorób, ja się znam na kościach, nie na ludziach – powiedziała nie rozumiejąc aluzji.
- Przecież sama określiłaś, że jesteś zdrowa, jak rekin, to mu wystarczyło – rzekł, jednak nie mógł opanować śmiechu, którym po chwili wybuchnął
- Z czego się śmiejesz, raz powiedziałam coś sensownego, a ty się śmiejesz, ten lekarz też na mnie się spojrzał, jakbym z Plutona była – rzuciła
- I nie wiesz czemu, prawda? - zapytał nadal się śmiejąc
- Nie wiem – odparła, ale ty mi zaraz powiesz – rzekła zbliżając się do niego. Mów, czemu on się na mnie tak patrzył – poprosiła
- Bones, nie mówi się zdrowa jak rekin, tylko zdrowa jak ryba – odparł
- I teraz mi to dopiero mówisz? - fuknęła. Nie mogłeś wcześniej, zanim
- Zanim co? - spytał
- Nic Booth, wiesz, jestem zdrowa jak rekin, ryba czy inne zwierzę, więc mogę iść do pracy i taki mam zamiar – rzuciła i udała się do sypialni zostawiając agenta samego
Po chwili...
- To jak odwieziesz mnie do Instytutu, czy mam jechać sama? - spytała
- Odwiozę tylko się tak nie gniewaj na mnie, dobrze – poprosił posyłając jej czarujący uśmiechając
- Ty czarusiu, wiesz, że ten uśmiech załatwi wszystko – rzuciła.
- A kiedyś mówiłaś, że na ciebie nie działa – odparł
- To było kiedyś – rzuciła i zabrała mu kluczyki z dłoni. Ale tym razem to ja prowadzę, chyba mi nie odmówisz? - spytała i spojrzała na niego takimi oczami, które działały na niego identycznie, jak jego uśmiech na nią
- Ok, tylko – niestety nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Bones już była w drodze na parking. Dobrze, że jest jak było – szepnął i pobiegł za nią
- Mam nadzieję, że nie wyszłam z wprawy – rzekła kiedy Booth wsiadł na miejsce pasażera
- Bones, to może ja poprowadzę – spytał błagalnie
- Booth, spokojnie, żartowałam, jazda samochodem, to jest jak
- Jak? - wtrącił
- No właśnie nie pamiętam, jak się mówi, więc pozwól, że nie skończę – odparła. Gotowy? - spytała, na co Booth tylko przeżegnał się i pokiwał głową.
Po chwili ruszyli do Instytutu.

Inesita84

Zdrowa jak rekin ...ha ha nikt by tego nie wymyślił lepiej :) ...ale się uśmiałam...normalnie tak trzymaj Ines

zmijex

Nadrobiam, super, zdrowa jak rekin bomba:))))
Zapamietam, kiedy bede miala isc do lekarza, czekam na cdk
Panie doktorze i co mi jest?
Nic jest pani zdrowa jak rekin!!!!
Padlabym ha ha ha xd

Inesita84

Czytam na biezaco, lecz z braku czasu ostatnio rzadko komentuje;(
To, co piszesz jest cudowne, swietne i nie wiem jeszcze jakie
Zdrowa jak rekin jak przeczytalam w pracy smialam sie tak,
ze az szef wbiegl do mnie, bo nie wiedzila co sie dzieje, czekam na dalsze losy:)

Inesita84

czesc;) widze ze ogladasz kosci i sie znasz, wiec mam pytanie. dzis, tzn w niedziele 10go przelaczylem na reklamie i zapomnialem wrocic;)kto zabil chlopca!!......prosze;)
fajnie jakbys odpowiedziala dzis, bo jutro zapomne;)
aha , pozno juz.... nawet jak nie przeczytam a odpowiesz, to bardzo dziekuje za fatyge ;)

radeed

Hej:). Mały chłopiec po rozmowie z Bones, przyznał, że jego przyrodniego zabił ojciec sąsiada, który został oskarżony o molestowanie nieletnich, w tym własnego syna. W zamian za to Bones obiecała, że wróci do Maragret wraz z bratem, a Booth tego dopilnuje:)
Nie siedziałam wczoraj na fw, więc pisze dziś:)

Inesita84

;) cały dzień chodziło mi po głowie, że miałem coś zrobć, i właśnie sobie przypomniałemm ;)hahaa
dzięki wielkie;)) chociaż chyba słabo oglądałem, bo nie widziałem żadnego sąsiada;) pozdrawiam

radeed

hahaaa... zdrowa jak rekin... dobre Ines... :) oj ciekawe jak im minie droga do instytutu... xD czekam na cd :) super czesc... ;)

radeed

To musisz obejrzeć jeszcze raz:p i poszukać sąsiada:)
Pozdrawiam:)

Inesita84

Droga upłynęła im na wymianie zdań na temat jej prowadzenia auta, wspominali swoje tygodniowe zamieszkanie razem, jednak żadne nie chciało odezwać się na temat I co dalej? Czy to mieszkanie to był tylko kolejny epizod w ich życiu, jak praca pod przykryciem, czy może to wstęp do czegoś nowego, jeszcze nie odkrytego? Żadne nie przyznało się do tego głośno, jednak ten tydzień był najwspanialszym tygodniem w ich życiu. Spędzali ze sobą 24 godzin na dobę, bez żadnych kłótni, w miłej atmosferze. Teraz kiedy Booth powróci do siebie, będzie im tego brakować. Tylko czy znajdą w sobie na tyle nie siły, tylko odwagi, by spróbować, by pociągnąć to dalej. Czas pokaże.
Po chwili dojechali na miejsce.
- Nie idziesz? - spytała
- Nie, idź sama, ja jadę do FBI – odparł
- Booth, wszyscy się za nami stęsknili, pewnie będą chcieli i ciebie zobaczyć, chociaż na chwilę – oznajmiła
- E tam – rzucił. Pozdrów ich ode mnie – rzekł
- Booth, jesteś, jak małe dziecko, chodź, czy mam cię wziąć za rękę? - spytała
- Ok, pójdę sam – rzekł
- Tylko gdzie ten piękny uśmiech? - spytała.
- Zniknął – odparł smutno
- Co mam zrobić, by się znów pojawił? - zapytała
- Bones, nie wiem – odparł i ruszył do Instytutu, za nim podążyła Bones
- Sweety – od progu przywitał ich pisak artystki. Jak ja się za tobą stęskniłam – rzekła ściskając ją z całej siły.
- Ange, brak mi tchu, powietrza – szepnęła Bones
- Przepraszam – rzekła Ange. Booth ciebie też miło widzieć – rzekła i pocałowała go w policzek, na co on się uśmiechnął
- Dr Brennan miło znów panią widzieć – rzekła Camille, która musiała zobaczyć, czemu Angela krzyczy na cały Instytut
- Ciebie też Cam – odparła Bones
Reszta także ucieszyła się na jej widok. Przywitaniom nie było końca. Jednak moment radości przerwał telefon agenta. Po chwili..
- Bones, mamy sprawę – rzekł
- Jedziemy – odparła i po chwili byli już w drodze na miejsce zbrodni.
Choć minął już tydzień odkąd nie mieli żadnej sprawy, nie wyszli z wprawy. Już wieczorem znali sprawcę, który posiedzi sobie kilkanaście lat za morderstwo.
Oboje chodzili smutni. Wiedzieli, że to koniec, Bones jest zdrowa, więc Booth musi wrócić do siebie. Tak się przecież umawiali.
Siedziała sama w swoim gabinecie uzupełniając dane potrzebne do raportu dla Bootha. W tym samym momencie zadzwonił Booth
- Bones, część, właśnie skończyłem, podjadę do ciebie, zabrać moje rzeczy i zanim wrócisz, już ich tam nie będzie, nie chcę ci przeszkadzać – rzekł
- Booth, myślałam, że zjemy kolację, zanim
- Bones, to chyba zły pomysł, po co przedłużać coś? - zapytał
- Masz rację, jutro podrzucisz mi zapasowe klucze – rzuciła i rozłączyła się
- Ok cześć – rzekł jednak nie usłyszał jej odpowiedzi, tylko zerwane połączenie
Sami nie wiedzieli, czemu, aż tak zareagowali, czemu żadne nie chciało usiąść i porozmawiać, bo może po tej rozmowie, by do nich dotarło. Jednak nie, oni nie potrafią, nie umieją przyznać się do błędu, i tak będą się męczyć, chyba, że pojawi się ktoś, kto im uświadomi, kim dla siebie są, i że o uczucia należy walczyć, bo nic w życiu nie przychodzi łatwo, a miłość, prawdziwa zdarza się tylko raz i lepiej, kiedy się ją znajdzie, trzymać się jej, gdyż niedoceniona, może szybko minąć. Ale o tym to chyba jeszcze muszą się wiele nauczyć.
Tak, jak obiecał, tak zrobił. Szybko spakował swoje rzeczy i zanim wybiła 21, pora, kiedy Bones zazwyczaj wraca z pracy, już go nie było.
Na zegarze wybiła 21.30. Brennan przekręciła klucze w drzwiach i weszła do środka. Zapaliła światło i nie zobaczyła nic, ani nikogo, poza smutnymi czterema ścianami, które widywała ostatnio, do momentu, kiedy zamieszkał z nią jej przyjaciel, partner, agent specjalny Booth.
Tak było do dziś rana, jednak, wszystko co dobre, szybko się kończy. Znów została sama. Usiadła na kanapie , a z oczu popłynęła jej łza, smutku łza.
- Czego się spodziewałaś, że tak będzie zawsze? - spytała siebie. Brenn ty nie umiesz zatrzymać nikogo przy sobie, jesteś... No właśnie kim jestem? - spytała i podniosła się, by udać się do łazienki, by wziąć prysznic i położyć się spać, gdyż głowa ją tak bolała, ze o mało nie eksplodowała.
Po pół godzinie leżała na łóżku, gładząc ręką miejsce, gdzie jeszcze wczoraj spał agent. Ze wspomnieniem jego twarzy usnęła.
Tymczasem Booth siedział na fotelu z butelką zimnego piwa, oglądając jakiś smutny film. Sam nie rozumiał swojego zachowania, zastanawiał się, czemu postąpił tak, a nie inaczej, czemu, jak tchórz uciekł, zamiast...
- No właśnie zamiast, co? - spytał. Co miałem zrobić? - zapytał
Po chwili nie znajdując odpowiedzi na dręczące go pytania, poszedł do sypialni, gdzie usnął. Śnił o niej...
Następnego dnia obudzili się niemal jednocześnie, oboje odczuwając jakiś niedosyt, brak...

Inesita84

oj dlaczego przerwalas w takim momencie...??? xD swietna czesc... :) ciekawe co teraz zrobia... czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
mara625

świetne... ciekawe jak rozwiążą ten problem... mam nadzieję, że cd w drodze;)

evi9

Tak jakoś wpadł mi do głowy inny pomysł na inne opko, ale zaraz się zabieram za cd:) Pozdrawiam:)

Inesita84

A dało by się jakoś zrobić, żeby cdk był jeszcze dziś? :) Chociaż taki malutki...? Oczywiście jak się wyrobisz, bo wiem, że możesz nie mieć czasu... :) pozdrawiam :):*

Natusia94

Mam kilka opek i pisze po cdk do każdego:) Ale postaram się napisać i do tego:)
W międzyczasie może OP??

I could fall in love with you:)
Spędzali ze sobą dużo czasu. Widywali się każdego dnia, początkowo tylko w miejscu, gdzie pracują, lecz później coraz częściej widywali się poza nią. Spotykali się wieczorami, to by omówić sprawę, by porozmawiać o życiu, lub pomilczeć.
Znali swoje wady i zalety, byli nierozłączni, jednak tylko w pracy, poza nią, mieli osobne życie, które nie wiązało się z partnerem.
Wszakże nawiązała się między nimi przyjaźń, na co nie wskazywały ich początki, które nie należały do najlepszy, jednak wraz z upływem czasu, ich relacje polepszały się, a oni, powoli stawiali się sobie coraz bliżsi, a ich więzi nie był nikt w stanie zniszczyć...
Do momentu kiedy pojawiła się ona...
Pewnego dnia na miejscu zbrodni pojawiła się nowa patolog, która na czas nieobecności Cam, miała im pomagać.
Między nią, a agentem od samego początku nawiązała się nić porozumienia, a nawet flirt.
Spędzali ze sobą dość dużo czasu, co powoli zaczęło przeszkadzać Brenn.
Obawiała się, że traci nie tylko partnera, ale przyjaciela i kogoś bliskiego, choć nie potrafiła powiedzieć kogo. Tym bardziej, że powoli oddalali się od siebie.
Widywali się zaledwie kilka godzin w tygodniu, gdyż agent był coraz bardziej zafascynowany nową osobą i spędzał z nią każdą wolną chwile.
Bones z dnia na dzień smutniała, jednak nikt nie domyślał się powodu, dal którego pani antropolog, coraz mniej się uśmiecha, choć robiła to dość rzadko, to czasem na twarzy malował jej się uśmiech. Teraz niestety znikł.
Jedyną osoba, która powoli zaczynała łączyć elementy puzzli, była oczywiście Angela, która starała się robić, co tylko się da, by jej przyjaciółka choć na chwilę się uśmiechnęła, jednak to było dość trudne, a raczej niewykonalne.
Po kilku tygodniach nieobecności, do pracy miała powrócić Camille, co dla Jenny oznaczało pożegnanie z Instytutem i jej powrót do siebie. Dla Bootha oznaczało to rozstanie z nią, jednak ona nie chciała, by do tego doszło i zaproponowała, by się z nią przeprowadził.
To było dla niego zaskoczenie, jak i bardzo niezręczna sytuacja. Dla nie musiałby zostawić syna, którego kocha nad życie, pracę, która sprawia mu przyjemność, a nawet przyjaciół, których poprzez znajomość z nią tracił.
Niestety czas nie był jego sprzymierzeńcem, miał go po prostu niewiele. Następnego dnia miał dać jej odpowiedź. Nie przespał ani minuty w nocy, myśląc, co powinien uczynić. To była naprawdę trudna dla niego decyzja. Jednak on postawił wszystko na jedną kartę...
W ciągu tygodnia miał się do niej przeprowadzić. Sytuacja ta bardzo zabolała Tempi. Wiedziała, że ta przeprowadzka oznacza koniec ich znajomości.
Dni mijały i zbliża się weekend, dzień, w którym Booth miał opuścić DC.
W piątek z samego rana dostał jednak przykrą wiadomość. Zadzwoni do niego sam Cullen, informując go, że jego ukochana miała wypadek. Około godziny 8 rano, jadąc do pracy zderzyła się z jadącym z naprzeciwka samochodem.
Był on niestety śmiertelny, zanim karetka dojechała na miejsca, ona zmarła...
Nie tego się spodziewał. Planował z nią cale życie, a tu nagle wszystko si sprzeciwia, los, fatum zabiera mu kogoś, kogo on pokocha. Właśnie, a może to nie była miłość, tylko złudzenie, które los postanowił zmienić, zabrać kogoś, by pokazać, że z uczuciami się nie żartuje, nie można oszukiwać siebie i innych.
Booth nawet nie chciał jechać na jej pogrzeb. Nie docierało do niego, to, co usłyszał. Załamała się...
Przez kilka dni nie wychodził z domu, nie chciał widywać nikogo. Każde przyjście kogokolwiek bardzo go drażniło. Sam nie wiedział czemu, przecież nie znał jej aż tak, kochał, a może tylko lubił. Siedział i zastanawiał się czemu się tak zachowuje, jednak nie potrafił sobie na to odpowiedzieć.
Powoli stawał się wrakiem człowieka. Nic mu nie sprawiało przyjemności. Przechodził załamanie nerwowe. Cierpiał nie tylko w samotności, ale i w milczeniu...
Tak, jak Bones...
Chciała mu pomóc, jednak nie wiedziała, jak ma to zrobić. W sumie stosunki międzyludzkie nie są jej domeną.
Angela próbowała namówić ją, by pojechała do niego, porozmawiała, to zawsze pomaga. Jednak to nie skutkowało.
Bones nie miała pojęcia, jak pomóc przyjacielowi, który tak, jak ona kiedyś zbudował wokół siebie mur, który trudno zburzyć...
O Bootha martwili się wszyscy, Bones, Ange, Parker, Rebecca, Cam, Jack, Wendell, jak i Sweets.
Ten ostatni był osobą, która to postanowił siłą zabrać do niego kogoś, kto jako jedyna osoba w stanie jest go z tego dołka wyciągnąć.
Pewnego ranka przyjechał po nią do Instytutu i okłamał, że coś jest nie tak z agentem. Poskutkowało szybciej, niż się spodziewał.
Bones nie zastanawiając się nad niczym, pozostawiła wszystko i pojechała do niego.
Weszła do środka, gdyż drzwi były nie zamknięte na klucz. To, co zobaczyła, bardzo ja zabolało.
Na kanapie, przykryty kocem leżał jej partner i przyjaciel. Nie ubrany, w jakiejś podartej koszuli, nie umyty, na co wskazywał silny zapach, nie ogolony. Wyglądał strasznie...
Wokół stołu leżała niezliczona ilość butelek po piwie.
Usiadła na brzegu i pogładziła lekko dłonią jego twarz. W oku zabłysła jej łza.
- Booth – szepnęła, na co zareagował tylko mruknięciem. Booth – powtórzyła nieco głośniej
Otworzył oczy, spoglądając na nią...
- Bones – szepnął. Co ty tutaj robisz? - zapytał
- Przyjechałam wyciągnąć cię z dziury – odparła lekko się uśmiechając
- Bones mówi się wyciągnąć z dołka – poprawił ją
- Dobrze – rzekła. Przyjechałam wyciągnąć cię z dołka – powiedziała. Musisz najpierw się umyć – rzuciła
- Bones, nie mam zamiaru – odparł
- Albo zrobisz to sam, albo ci w tym pomogę – wtrąciła
- Bones, ja nie mam dla kogo – odparł podnosząc się.
- A Parker? - spytała. On bardzo za Tobą tęskni, nie może cie zobaczyć w takim stanie – rzekła
- Parker, mój mały smyk – szepnął, a z oczu popłynęła mu łza. Jego też zawodzę – dodał
- Dlatego musisz coś ze sobą zrobić – wtrąciła. Booth – szepnęła
- Ale Bones, po co? - zapytał
- Zrób to dla syna – rzekła. Dla mnie – dodała
- Bones – rzekł
- Obiecałeś mi, pokazać prawdziwe znaczenie słowa „miłość”. - wtrąciła. Jesteś osobą na którą mogę liczyć, na kim mogę polegać. Z tobą mogę być sobą, nie ma znaczenia, czy jestem wesoła, czy smutna, nie muszę nakładać maski, aby ukryć to, czego, nie chce byś zobaczył, ty jako jedyny jesteś w stanie mnie zrozumieć patrząc na mnie. Jesteś moim pewnością w przyszłości – rzekła
- Bones, ale ja nie mam nikogo, kto by mnie pokochał – odparł. Popatrz tylko na Rebecce, Cam, Jenny – rzekł. Odstraszam ludzi, szczególnie kobiety, nikt nie jest w stanie się we mnie zakochać – dodał
Zapanowała cisza...
- Ja mogłabym się w tobie zakochać – szepnęła po chwili
- Słucham? - zapytał. Możesz powtórzyć? - poprosił
- Ja mogłabym się w tobie zakochać – odparła głośniej i wyraźniej
- Tak? - spytał. Naprawdę? - zapytał zaskoczony jej odpowiedzią
- Tak – potwierdziła. Ale pod jednym warunkiem – dodała
- Jakim? - zapytał z nadzieją
- Że będziesz taki, jak dawniej – odparła. To jak? - zapytał
- Jeśli to prawda, to teraz jest ten czas, bym spróbował, byśmy spróbowali – powiedział
- Tak Booth, to jest ten moment – przytaknęła i po chwili zaczęła mu pomagać w ogarnięciu tego, co znalazła w mieszkaniu.


Pozdrawiam i postaram się napisać cdk:)

Inesita84

Co do tego Op fajne, takie inne, ale podoba mi sie:DDD
Booth załamany, a do tego brudny, hehehe xD
Tego jeszcze nie bylo xD

Inesita84

"Ja mogłabym się w tobie zakochać"- to było słodkie... xD
Świetny OP :) bardzo mi się podobał... :)

Inesita84

Bardzo fajny opek, brudny Booth, tego nie bylo hehehehhe
Super czekam na podobne:D

Inesita84

No nie, a tu co znowu:( Ines co sie im stalo??
Czekam na cdk:)

Tempe

Taki cedek:)

Pierwszy raz czuli, że stracili coś, co było sensem ich życia. Nie wiedzieli, tylko jak to wszystko odkręcić, by było tak jak dawniej.
Około 8 zjawiła się w Instytucie. Na twarzy malował się jej smutek, co nie umknęło Angeli, która niestety nie miała szansy, by porozmawiać z przyjaciółką, gdyż chwilę po jej pojawieniu pojawił się Booth, który oznajmił, że maja nową sprawę i po chwili opuścili razem Instytut.
- Chyba coś jest nie tak – szepnęła Ange. Dziwnie się zachowywali, czyżby naprawdę poróżniła ich to oskarżenie Brenn o molestowanie jej przez Bootha? - spytała siebie. To nie to, ale co? Już ja si tego dowiem, inaczej nie nazywam się Angela Montenegro – rzekła i z tą myślą udała się do siebie.
W ciszy dojechali na miejsce zbrodni, gdzie spędzili mniej więcej tyle czasu, co zawsze.
Bones, jak miała w zwyczaju kazała przetransportować ciało do Instytut, by tam się mu lepiej przyjrzeć.
Po godzinie zjawili się w Jeffersonie, gdzie Booth zostawił partnerkę, a następnie udał się do siebie, by tam poszukać czegoś w aktach śledztw o podobnych sprawach.
Na tych czynnościach mijał im dzień. Nie widzieli się nawet na chwilę, nie jedli wspólnego lunch, co było ich rytuałem, co do spostrzeżeń, to wymieniali je telefonicznie.
Angela tylko się przyglądała, jednak z powodu natłoku pracy nie miała, jak zapytać o coś Brenn.
Wieczorem, zanim antropolog opuściła Institut, zatrzymała ją w jej gabinecie.
- Sweety, co się dzieje? - spytała
- Ange. Nic, a co się ma dziać – odparła Bones zamykając plik
- Nie oszukuj mnie, że nic przecież widzę, że między tobą , a Boothem jest coś nie tak – rzekła siadając na krześle naprzeciwko przyjaciółki
- Ange, nie wiem, co się stało, czemu Booth tak się zachowuje – oznajmiła Bones
- Czy się pokłóciliście? - zapytała
- Nie – odparła Bones zgodnie z prawdą. Myślałam, że zjemy wczoraj kolacje, zanim odejdzie, a on zostawił mi klucze i odszedł zanim wróciłam do domu – wyjaśniła
- Tak? - odparła zdziwiona artystka. Ale czemu? - spytała
- Też chciałabym wiedzieć – rzekła Brenn
- To go zapytaj – powiedziała Angela
- Próbowałam, ale
- Ale co? - wtrąciła panna Montenegro
- Ale jakoś nie było okazji, Ange jestem zmęczona, chcę się położyć – rzekła wstając od biurka antropolog
- Dobrze, porozmawiamy jutro – skapitulowała
- Cześć – powiedziała Bones i opuściła gabinet
- Cześć – odparła Ange. Booth, chyba musisz mi to wyjaśnić – szepnęła i wyjęła z kieszeni telefon
- Booth, słucham – usłyszała
- Cześć, tu Ange – odparła
- Cześć, czy coś się stało? - zapytał zaskoczony
- Nie, tak, sama nie wiem – rzuciła
- To w końcu jak? - spytał
- Booth powiesz mi co się stało? Czemu z Brenn zachowujecie się tak, jakbyście się na siebie gniewali? - zapytała
- Ange wydaje ci się – odparł Booth. Nie pokłóciliśmy się, jeśli o to ci chodzi – dodał
- To czemu chodzicie jak zbite psy, nie patrzycie na siebie, hm, a może mam jakieś zwidy? - zapytała
- Nie Ange, sam nie wiem, co się dzieje, więc nie mogę ci powiedzieć, to wspólne mieszkanie, potem wyprowadzka – szepnął
- A więc to o to chodzi – pisnęła
- O co? - zapytała zdezorientowany agent
- O to kochaniutki, że ta cała zabawa w dom bardzo wam się spodobała, ale teraz się skończyła to wy za tym tęsknicie, zgadza się? - zapytała
- Wydaje ci się – odparł
- Jasne, ja już swoje wiem – rzekła
- Wiesz Ange jest już późno, rano muszę wcześnie wstać- powiedział. Do jutra – rzekł i się rozłączył
- Cześć – rzekła, jednak usłyszała tylko sygnał przerwanego połączenia. Tu jest pies pogrzebany – szepnęła i po chwili i ona opuściła gabinet Brenn
Noc minęła im na rozmyślaniu o tym, za czym tęsknią. Jednak żadne nie było w stanie sprecyzować, lub przyznać się, ze po prostu brak jest mu tej drugiej osoby, jej obecności, a szczególnie bliskości.


Jakoś nie miałam czasu wcześniej:(

Inesita84

Angela juz wpadla na trop, szybka jest:)
A oni tylko mysla, ale nie wiedza za czym tesknia, smutne:(
Czekam na cdk:)

Inesita84

Normalnie zachowują się jak dzieci... :)
Świetna część :) Pozdrawiam ;);*

Natusia94

Co do lekarzyny, to powiem tyle ze czekam na cos,
co ich polaczy, super mecza sie ale warto:D

BonesBooth

Coś mi wena uciekła:((((
Takie coś, nie wiem co, nie jestem zadowolona, takie...

Zjawiła się w Instytucie nieco później niż miała to w zwyczaju. Po prostu zaspała, wczoraj nie mogła zasnąć, a kiedy jej się to udało, jak na złość nie usłyszała budzika. Spóźniła się zaledwie pół godziny, więc nikt nie wszczynał jakiś awantur. Szybkim krokiem udała się do siebie. Nie spodziewała się, że tam czeka na nią niespodzianka w postaci dwóch osób, które od kilku minut siedzą wygodnie oczekując jej przybycia.
Angela chciała z nią porozmawiać, Booth natomiast przyjechał tylko po jej podpis potrzebny mu do końcowego raportu ze śledztwa, które wczoraj zakończyli.
Weszła do środka, a to co, a raczej kogo zobaczyła, bardzo ją zdziwiło.
- Co wy t robicie? - zapytała chłodno
- Sweety tak się wita gość? - zapytała artystka
- Ange, nie jesteśmy w domu, więc wy nie jesteście gośćmi, poza tym drzwi są otwarte i każdy wchodzi tu kiedy mu się podoba, muszę załatwić sobie klucz – rzekła. Nawet tu nie ma chwili spokoju – fuknęła siadając do biurka
- Bones dziś nie w humorze – szepnął Booth. Wiesz przyszedłem tylko po podpis i zmykam – rzekł wstając i podsuwając jej pod nos kartkę do podpisu
- Już – odparła odkładając długopis
- Dzięki, na razie – rzucił i wyszedł
- Sweety, co się dzieje? - zapytała. Chyba Booth ma racje, że nie jesteś w humorze, do tego to spóźnienie – dodała
- Angela każdemu może się zdarzyć zaspać, mnie zdarzyło się to pierwszy raz, więc nie wiem, czemu robisz z niczego coś – odparła
- Kochanie mówi się z igły widły, ale nie ważne, powiesz mi co się dzieje? - zapytała
- Nic już ci mówiłam chyba milion razy, że nic – odparła Brennan.
- Znam cie nie od dziś i Bootha też – zaznaczyła Angela
- A co z tym wspólnego ma Booth – syknęła antropolog
- Wiesz do jakiego wniosku doszłam wczoraj rozmawiając z nim? - zapytała panna Montenegro
- Nie wiem – odparła. Rozmawiałaś z Boothem? - zapytała zaskoczona Tempi
- Tak i on potwierdził mi, że tęskni za tym, co się działo przez ten tydzień, jak mieszkaliście razem – wyjaśniła
- Powiedział ci, że tęskni? - spytała
- Nie wprost, ale kiedy powiedziałam, że tęskni za tą zabawą w dom, która się skończyła, zmienił temat, co znaczyło tylko jedno
- Tak, że to nie prawda – wtrąciła Brennan
- Nie złotko, nie znasz się na ludziach – odparła. Zmiana rematu znaczy tylko jedno, że nie chcesz rozmawiać o tym, bo to bolesne, lub chcesz coś ukryć – oznajmiła artystka
- Co niby chciał ukryć twoim zdaniem? - zapytała
- To, że mam rację, przyznaj, że to było miłe, jak mieszkaliście razem – powiedziała Ange
- Tak było miłe, ale się skończyło – rzekła
- Ale nie ma przeszkód by
- Nie Ange, to nie ma sensu – rzekła. My jesteśmy tylko przyjaciółmi, i nimi pozostaniemy – oznajmiła
- Kochanie ktoś musi wykonać pierwszy krok, inaczej będziecie cierpieć oboje – oznajmiła. Może ty? - zapytała
- Co ja? - odparła Brenn
- Jedź i porozmawiaj z nim, zanim będzie za późno, zanim
- Ange nie mam czasu, poza tym on pewnie jest w drodze do FBI – odparła
- Rób jak chcesz, tylko bym potem nie musiała ci mówić: „ A nie mówiłam” - rzekła i po chwili opuściła jej gabinet.
Bones została sama. Nie wiedziała, co ma teraz zrobić...

Inesita84

oj ciekawe co Bones z tym zrobi...?? Angela wszystko potrafi... xD a co do nowego opoka bardzo intresujacy... ciekawe jak im to wyjdzie... xD czekam na cedeczka i cedeczka... xD :)
Pozdrawiam i zycze przybytku weny... ;)

ocenił(a) serial na 10
mara625

no ba, bardzo ciekawe, ale jak nie ona to Angie to załatwi, już jest blisko;) czekam i wierzę w ciebie ines i w twoją wenę ;)

ocenił(a) serial na 10
evi9

Bones nie wie, co zrobić, ale Ty już coś na pewno wymyśliłaś :)
Czekam na cdk :)

Inesita84

Jak to co ma zrobić? Jechać do Bootha... :) ale i tak mi się wydaje, że bez kolejnej interwencji Angeli się nie obejdzie... :)

ocenił(a) serial na 10
Natusia94

Ciekawe jak postąpi Bones. Czekam na cd:)

_nn_

Angela to ma z nimi urwanie glowy:PPPP
Moze Bones juz zrozumiala, jak nie ona to moze Booth?
Czekam na cdk

Tempe

To już chyba będzie epilog:) Pisze go, ale coś mi ciężko idzie...

Inesita84

Siedziała chwile, po czym zerwała się i wybiegła z gabinetu. Na korytarzu wpadła na Angele, która stała tam z Cam.
- Sweety, coś się stało? - zapytała
- Nie, nic tylko, a nie ważne, rozmyśliłam się – odparła i odwróciła się i wróciła do siebie
- Co się dzieje z dr Brennan? - zapytała Cam
- Nie wiem, oni chyba sami nie wiedzą, jak maja rozwiązać ten problem, kłócą się, jak dzieci, a kłótnie te nie prowadzą do niczego, poza ich złymi nastrojami – oznajmiła
- Angela oni? - spytała Cam. Jacy oni, pytałam o dr Brennan – zaznaczyła patolog.
- Chodzi mi o Brenn i Bootha – odparła. Oni tęsknią za tym, co się działo przez ten tydzień, kiedy mieszkali razem – dodała
- Zauważyłam to samo, nie znam dr Brennan dobrze, ale Booth, pewnie szybko dojdzie do wniosku, co do niej czuje i niedługo będziemy się bawić na ich weselu, zobaczysz – rzekła Cam
- Tak sądzisz? - zapytała Ange
- Jasne, tu potrzeba czasu, oni są jak woda i ogień, a jak wiadomo przeciwieństwa przyciągają się, jak magnez, tylko z nimi jest trochę bardziej
- Jak? - wtrąciła
- Skomplikowanie, to trafne określenie – odparła Camille.
- Skomplikowane to może być rozłożenie parasolki w pewnym miejscu, ale nie powiem gdzie – rzekła. Jak kogoś kochasz to robisz wszystko, by osoba ta była z tobą – dodała
- To, jak ty i Hodgins? - wtrąciła. Czy ty i Wendell? - dodała
- Cam
- Przepraszam nie powinnam – odparła patolog
- Nie, tylko, że moja sytuacja jest inna, decyzja jest trudna, obaj są kochani, ale ja nie potrafię się zdecydować na jednego – wyjaśniła
- Ange powinnaś inaczej, stracisz ich obu – powiedziała Cam
- Cam łatwiej powiedzieć, niż zrobić – szepnęła artystka
- To tak jak u Bootha i dr Brennan – powiedziała z uśmiechem Cam
- Tak, tylko, że oni nie chcą powiedzieć, a co dopiero zrobić – odparła Angela
- Racja Angela, całkowita racja – rzekła Cam. Chyba musimy wracać do pracy, a nie rozmawiać na środku – dodała
- Tak Cam, już idę do siebie – odparła i po chwili obie rozeszły się w innych kierunkach.
Na pracy upływał im dzień, jak i kolejne. Nic w relacji Bones i Bootha się nie zmieniało na lepsze, można nawet powiedzieć, że było coraz gorzej. Coraz mniej czasu spędzali ze sobą, każde zajmowało się tym, w czym było najlepsze. Ta cała sytuacja przeszkadzała dosłownie wszystkim, którzy musieli na to patrzeć. Żadne prośby, nawet groźby w wykonaniu Angeli nie pomagały. Nic, to było jak rzucaniem „ grochem o ścianę” jak trafnie określała każdą zakończoną rozmowę z Boothem lub Brenna na temat wspólnego mieszkania.
Dni mijały...
Aż pewnego dnia, tak, jak obiecał do DC przyjechał dziadek Bootha...

Inesita84

ooo... przyjechal dziadek Bootha... co za niespodzianka... :) mam nadzieje ze chociaz on cos poradzi na te dwojke... xD czekam na cd :)

mara625

Ja sie nie udalo Angeli, to moze dziadek cos wskora:)
Super czekam na cdk

ocenił(a) serial na 10
BonesBooth

Liczę na to, że przyjazd dziadka Bootha ociepli ich relacje:) Czekam na kolejną część:)

_nn_

Taki krótki cedek...


Starszy pan, z siwą czupryną już na samym początku swojej wizyty, sporo namieszał.
Kiedy Bones i Sweets siedzieli w Royal Dinner, oczekując na agenta, który miał im pomóc w pewnej kwestii, dotyczącej ich nowej sprawy, w której pomagał im także psycholog, Booth nie przybył sam. Bones od razu skojarzyła, że ten pan, którego struktura czaszki jest bardzo podobna do Bootha, to jego dziadek, o którym wspominał.
- Bones, Sweets, to jest mój dziadek, Paps – rzekł
- Temperance, miło mi – odparła Brenn
- Lance – przywitał się psycholog
- Miło mi was dzieci poznać, no pani to już dzieckiem nie jest – dodał lustrując jej dekolt
- Siadaj Paps – rzekł po chwili Booth. Sweets pomimo wyglądu dziecka, już nim nie jest – zaznaczył
- Tak, mam już dwa doktoraty – odparł z dumą Lance
- Pewnie wydrukował z neta, lub kupił na czarnym rynku – szepnął do wnuka
- Booth opowiadał, że pan do niego przyjedzie – wtrąciła Bones
- Tak? - zdziwił się, a pani kim jest dla niego, jak tak wszystko opowiada? - zapytał senior
- Bones to moja partnerka - wtrącił agent
- Wiedziałem, że masz dobry gust – odparł posyłając jej uśmiech
- Ale my jesteśmy tylko partnerami w pracy, proszę pana – oznajmiła Bones
- Mów mi Hank dziecinko – rzekł. To jednak źle cię wychowałem – dodał. Takie cudo natury, a ty, chyba coś jest nie tak z twoim wzrokiem – dorzucił, co wywołało nie lada zakłopotanie, nie tylko u Bootha
- To nie jest pan sam, w tym – rzekł Lance
- A co masz na myśli? - zapytał dziadek
- Może lepiej nie skończę – odparł widząc spojrzenie agenta i czując kopniaka w kostkę, no chyba, ze była to Bones
- Nie nauczyli chłopca, że jak się zaczyna, to się kończy? - zapytał. Mów i to już – rzekł podnosząc głos
- Już dobrze – przytaknął. Zgadzam się, że agent Booth ma problem ze wzrokiem, jeśli chodzi o dr Brennan – powiedział na jednym wydechu. A teraz na mnie już czas – dodał po chwili
- Już go lubię – odparł dziadek spoglądając na wnuka, który odebrał telefon
Po chwili...
- Sweets zostaniesz z moim dziadkiem, tylko nie nagadaj mu tych swoich bzdur, bo popamiętasz – rzucił do psychologa, który kierował się do wyjścia
- Agencie kolejny raz mi pan grozi, ale teraz mam więcej świadków – rzekł wracając do stolika.
- Sweets nie gadaj bzdur, mamy sprawę z Bones i musimy jechać, znaleziono kolejne ciało, zawinięte w taki sam sposób, jak to wczoraj – dodał
- Może pojadę z wami? - zapytał Hank
- Nie miejsce zbrodni? - spytał agent. To nie jest przyjemny widok – odparł agent
- Wcale nie, tam można się wiele dowiedzieć, o przyczynie zgonu, a nawet znaleźć narzędzie zbrodni – wtrąciła Brennan
- Bones idziemy – odparł agent
- Lubię ją – szepnął dziadek
- Sweets, będziemy w kontakcie, dzwoń jak coś – rzucił agent i po chwili opuścił lokal z Bones
- To teraz jesteśmy sami – powiedział Sweets upijając łyka kawy
Tak i ty mi teraz opowiesz o tej dwójce, ze szczegółami, zamieniam się w słuch – rzekł dziadek krzyżując ręce na piersi.
Sweets, nie wiedział od czego ma zacząć. Najlepiej, jak zacznie od samego początku...
Po chwili w skupieniu dziadek agenta wsłuchiwał się w słowa psychologa, który jak tylko umiał starał się przedstawić te kilka lat współpracy tej dwójki i sądząc po minie dziadka robił to świetnie.

Inesita84

Jeśli dziadek Bootha ich nie oświeci, to ja już nie wiem... czekam na cd :)

ocenił(a) serial na 10
Natusia94

Ja też liczę na to, że dziadek zadziała. Czekam na cedeka:)

_nn_

To jest nas trzy:D
Czekam na cdk:DDD

BonesBooth

W dziadku cała nadzieja...i w Ines oczywiście:)

zmijex

I pojawil sie dziadek, on juz im tam powie do sluchu xd
suuuper:) czekam na cedeka xd

Tempe

Wiecie ja tego dziś nie skończę, więc epilog powinien być jutro:)
Przed wami taki cedek:)


Tymczasem Booth i Bones jechali na wezwanie. W samochodzie panowała cisza. Była ona bardziej irytująca niż czasem ich rozmowy, dotyczące wiary, śmierci, i podobnych tematów. Oboje siedzieli na swoich fotelach bacznie obserwując otoczenie, Booth w przedniej szybie, Bones w bocznej.
- Fajnego masz dziadka – szepnęła nie odwracając się w jego stronę
- Słucham? - zapytała agent nie do słysząc
- Powiedziałam, że fajnego masz dziadka – powtórzyła, jednak tym razem spojrzała na niego
- Dziękuje – odparł lekko się uśmiechając
- Booth – szepnęła. Chciałam ci coś powiedzieć – dodała
- Jesteśmy na miejscu – wtrącił jej zanim powiedziała co chciała
Po chwili oględzin Bones skierowała ciało do Instytutu. Droga powrotna nie upływała już im w ciszy. Rozmawiali, śmiali się, niby wszystko wróciło, i było jak dawniej. Jednak dało się wyczuć, że jest coś, o czym chcą porozmawiać jednak obawiają się reakcji tej drugiej osoby, a największym problemem jest fakt, że po prostu nie wiedzą, jak zacząć...
- Bones zanim dojechaliśmy na miejsce mówiłaś coś, co? - zapytał
- Ja? - spytała
- Tak ty – odparł ze śmiechem
- A w sumie to chyba nic ważnego było, bo już nie pamiętam – odparła i w tym samym momencie dojechali do Instytutu
- Bones, jak znajdziesz coś, to zadzwoń, ja teraz muszę jechać po dziadka, aż się boje, co mu Sweets nagadał – rzekł
- Jak tylko coś znajdę, zadzwonię – odparła. Pozdrów dziadka – rzuciła
- Dobrze, pozdrowię, cześć – powiedział spoglądając na nią
- Cześć – odparła i zamknęła za sobą drzwi.
Choć nie było to nic, poza zwykłą rozmową, to odczuli ulgę, bo brakowało im tego, niby zwykła wymiana zdań, a czyni cuda.
Tymczasem w Royal Dinner...
- To co mówisz jest bardzo ciekawe – odparł Hank, kiedy Sweets skończył swoją opowieść
- Chyba nie tylko ja doszedłem do wniosku, że ta dwójka nie może bez siebie żyć, jest kilka takich osób, ale pewnie się domyślasz kto? - spytał
- Jasne, artystka Angela, patolog Cam, tą akurat znam, miła kobitka, szkoda, że nie ułożyło jej się z małym, ty, Gordon Gordon – wymieniał. I wiesz kto jeszcze? - zapytał
- Nie – odparł psycholog
- I jeszcze ja – wyznał. Odkąd tu wszedłem, zobaczyłem te iskry w ich oczach, iskry, które mówią same za siebie – rzekł
- Wiesz ja nawet napisałem o nich książkę, jednak boję się ją opublikować – wyznał Sweets
- Czemu? - zapytał senior
- Boję się, że oni jak ją przeczytają, to będą robić wszystko, by temu zaprzeczyć, znam ich, oni nie potrafią się przyznać do własnych uczuć, zasłaniając się pracą, jakąś bzdurną linią
- Linią? - zapytał
- Tak, ustalili ją na początku współpracy, i ściśle jej przestrzegają – odparł
- Linia, która oddziela życie prywatne, od zawodowego – domyślił się. Przecież to bzdura, takie coś nie istnieje, jak się masz zakochać, to nic ci w tym nie przeszkodzi – dodał
- Słuszna opinia, jednak oni tego nie rozumieją – powiedział Sweets i w tym samym momencie zjawił się Booth
- Sweets mam nadzieję, że nie zagadałaś mojego dziadka – odparł z uśmiechem
- Wiesz, że to nie możliwe mały – odparł dziadek
- Fakt – szepnął. Na nas już czas – dodał
- Miło było cie chłopcze poznać – rzekł dziadek
- Pana też – odparł Sweet
- Mów mi Hank – poprosił senior i po chwili opuścił go wraz z wnukiem
Udali się do jego mieszkania, by tam się rozpakował, w końcu ma spędzić z nim weekend, a to trochę czasu...

Inesita84

Ciekawe co Bones chciała mu powiedzieć? :)
na początku nie wiedziałam czego mi brakowało w tym opku, ale teraz doskonale wiem: SWEETS'a!!! xD świetna część... czekam na kolejną :) pozdrawiam :*

Natusia94

Powiem ci, że miałam już skończyć to opko cześć wcześniej, bo jakoś nie miałam do niego weny, a pisać bez niej na siłę, nie ma sensu:(
ale jak pisałam dalej, to on mi wpadł do głowy, niby nic nie zrobił, aaaa:DDD
Również pozdrawiam:)

ocenił(a) serial na 10
Inesita84

Jak zawsze super. Czekam na kolejną część:)

ocenił(a) serial na 10
_nn_

ja wierzę w Hanka... w końcu weekend to dużo czasu...;) czekam na cd.