Czy tak rzeczywiście jest, że w bazie wojskowej mają obraz ruchomy w czasie rzeczywistym z oddalonych miejsca na pustyni? Czy to tylko na potrzeby filmu taką fikcję zrobili?
Zdjęcia satelitarne to można robić, ale żeby takie filmy w czasie rzeczywistym mieć w bazie, to musi już być dużo większy przesył danych i do tego lepszy sprzęt.
Druga sprawa, to jak to jest, że potrafią namierzyć skąd dokładnie jest nadawany sygnał z radiostacji (odcinek 3) i potrafią to zlokalizować na mapie, ale nie potrafią tam wysłać pocisku, tylko pluton musi iść na miejsce, zobaczyć przez lornetkę i przesłać namiary do wyrzutni rakiet i dopiero zniszczyć cel?
Mają obraz z UAV czyli bezzałogowy statek latający lub DRON a nie z satelity. A co do drugiego oni namierzają radiostacje czy telefon satelitarny bo jak pamiętam to nie pada tam że namierzyli radiostacje tylko sygnał do Pakistanu a więc bardziej można przypuszczać że to telefon satelitarny. A wysłali ich żeby przeprowadzili zwiad co tam dokładnie się znajduje i ewentualnie "oświetlić" cel dla lotnictwa.
Dzięki za wyjaśnienia, ale te statki bezzałogowe, to chyba przekazują statyczny obraz. Gdyby przekazywały film, to musiałyby stać w miejscu – jak balon na przykład. No chyba, że by leciały i miały ruchomą kamerę. Jednak wtedy, to by musiały być tak zaprogramowane, że filmują konkretny cel, a tak chyba nie jest.
One obecnie już maja bardzo szerokie działanie. Maja w sobie wysokiej jakości kamery do śledzenia celu w czasie rzeczywistym. To jest przykład jednego z Polskich ITWL HOB-bit: "W skład wyposażenia mogą wchodzić: kamera cyfrowa, cyfrowy aparat fotograficzny, kamera wykorzystująca technologię CCD lub kamera termowizyjna. Drugi prototyp HOB-bita posiada ruchomą głowicę, w której można zamontować wspomniane wyposażenie. Obraz rejestrowany przez samolot może być przekazywany w czasie rzeczywistym do naziemnego stanowiska kontroli lotu lub rejestrowany na pokładzie samolotu."
Rozumiem, czyli mogą mieć obraz również z kamer.
Jednak jak kamera jest w ruchu, a w takim samolociku jest, to na obrazie przez nią przekazywanym widać, że ona się porusza. Natomiast w filmie (odcinek 2) widać, że kamera filmująca wioskę jest w miejscu. To coś nie tak jest chyba, prawda?
Blad, nie blad. PKW-A uzywa wypozyczonych od USArmy balonow obserwacyjnych nad bazami wiec obraz statyczny jest jak najbardziej mozliwy.
W tym serialu jest sporo błędów a do końca będzie ich pewnie jeszcze więcej. A taki samolocik ma kamery do sterowania nim a inne do obserwacji więc taką kamerkę możesz ustawić na konkretne miejsce lub konkretny cel, raz na Discovery taki pokazywali to mimo że on leciał sobie to ciągle śledził auto na które było ustawione ale to był jeden z tych lepszych na pewno nie ten co Polacy używają.
Takie samoloty bezzałogowe mogą spokojnie latać na wysokości 10 000 metrów, więc nie muszą "stać w miejscu" :) mogą krążyć, a kamera jak i lot są sterowane z centrum kontroli...
Trochę cię poniosło. Drony latają na pułapie do 6 000 metrów. Jest kilka wyjątków jak np. RQ-4 ''Global Hawk'', który może latać nawet na 20 000m i w przyszłości zastąpi legendarne już samoloty zwiadowcze Lockheed U-2, ale Polska będzie miała taki sprzęt kiedy od 20 lat będzie on już nieużywany ;)
Polacy używają dronów ''polskiej'' produkcji takich jak WBE ''Flyeye'', ale są to maszyny o skromnych osiągach w porównaniu do tych amerykańskich czy izraelskich.
Z tego co pamiętam ten odcinek to dron jaki był pokazany to PREDATOR, modele MQ-1 osiągają pułap 8 tys. metrów, a MQ-9 typu B2 nawet 18 tys. metrów. Co innego jeśli Polacy korzystają faktycznie tylko ze swojego sprzętu, a mnie po prostu pamięć myli... Z drugiej strony dlaczego nie mieliby korzystać z usług amerykanów skoro to i tak była "skoordynowana" akcja obu sił zbrojnych, bo to w końcu oni mieli zbombardować obóz z wyrzutnią...
To jeszcze odnośnie drugiej kwestii – trzeci odcinek. Zgadza się, wysłali ich na zwiad. Ustalili co tam się znajduje. Pytanie tylko po co szli na dół, skoro widzieli już z góry co tam jest i przekazali tą informację do bazy? Wtedy z bazy mogli wysłać rakietę i zniszczyć cel. Zrobili to dopiero później, jak trzech z nich posadowiło się na półce skalnej i tam wysyłali dane geograficzne celu. Przecież te dane były znane od początku już w bazie. Jeżeli potrzebowali bardziej precyzyjnych, to mogli je przecież podać kiedy zobaczyli wyrzutnię rakiet w drodze. Po co szli dalej? Po co ryzykowali? Przecież to nieracjonalne.
Wysłali ich na zwiad, żeby określili co tam tak naprawdę jest - bo wyglądało jak studnia. Dane geograficzne tutaj nie mają znaczenia ponieważ oni mieli ''oświetlić'' cel tzn. użyć urządzenia, które za pomocą lasera naprowadza rakietę wystrzeloną z F-16. Tyle tylko, że taka sytuacja na polu walki nie ma miejsca bo: 1. Do takich akcji używa się sił specjalnych jak JWK czy GROM, a nie prostych piechurów. 2. Żołnierze którzy się znają na swojej robocie nigdy nie opuścili by tej pierwszej pozycji z której widać było cel. Zostawiliby żołnierza z PK i jego obstawę żeby osłaniał natarcie przez co strzelanina z talibami trwałaby 10 minut, a nie 3/4 odcinka.
No właśnie. Czyli jak za pierwszym razem zobaczyli wyrzutnię rakiet i zameldowali o tym do bazy, to już z tamtego miejsca mogli oświetlić cel. Zatem dalsza droga była bez sensu i niepotrzebnie się narażali.
Nie do końca ponieważ kiedy byli gotowi do naświetlenia celu to akurat lotnictwo USA było zajęte czymś innym(typowo serialowa bujda)... A że Talibowie przygotowywali się do ataku to nie można było dłużej zwlekać i trzeba było przeprowadzić atak.
> to akurat lotnictwo USA było zajęte czymś innym(typowo serialowa bujda)
Panowie, jak krytykujemy to konstruktywnie. Dlaczego bujda? To nie jest tak ze CAS jest dostepny w kazdej chwili na kazde zawolanie. To ze skrzydla musialy wczesniej odleciec na tankowanie czy na wsparcie innego oddzialu jest jak najbardziej prawdopodobne.
chochla, wrzuć sobie na luz, bo mam wrażenie, że latasz po tematach i szukasz każdej pierdoły do której można by się przyczepić...
Nie sądzę. Przede wszystkim podstawą ''krytyki rzeczowej'' jest posiadanie argumentów popartych źródłami. Ty poza bezpłciowym napisaniem paru zdań z żargonem wojskowym, żadnych argumentów nie posiadasz, więc przestań zasłaniać się ''rzeczową krytyką'', bo sam jej nie prowadzisz.
Przecież to ty jesteś mistrzem ''konstruktywnej krytyki'' i czepiasz się każdego, więc czekamy z niecierpliwością na materiały źródłowe :)
A no tak, przecież jesteś po prostu internetowym napinaczem i takowych nie masz...
Prosze bardzo. Chocby to: operacja Meduza *), SFODA 331, bitwa o Sperwan Ghar. Pomimo intensywnych atakow talibow sily amerykanskie nie byly w stanie zapewnic natychmiastowego wsparcia lotniczego. Kilkukrotnie zdarzalo sie, ze samoloty czy helikoptery byly dostepne po dwoch, trzech godzinach od wezwania. Raz Amerykanie zostali zmuszeni do 'kradziezy' dwoch Apaczow lecacych jako oslona generala wizytujacego pole bitwy.
Wystarczy? To Twoja kolei na uzasadnienie swojej tezy.
*)Material zrodlowy: Rusty Bradley, Lions of Kandahar.
> Przecież to nieracjonalne.
No ale przeca film oddaje w 100% rzeczywistosc a Afaganistanie, nie? :)
Nie oddaje w 100%, ale powinien chyba przynajmniej zachować minimum realności. To tak jak by na filmie chirurg miał zoperować lewą kończynę pacjentowi po wypadku. Popatrzył na nią z lewej strony, podumał, a potem poszedł z drugiej i popatrzył, podumał, a pacjentowi krew leci. To zaczyna przypominać komedię, albo nawet tragikomedię.