Limit 1000 odpowiedzi w części 3 rozmów wyczerpany - zakładam więc kontynuację wątku rozmów o serialu :-)
Cześć Dziewczęta (i Mężczyźni, jeśli jacyś się tutaj przybłąkali;-))
Limit odpowiedzi we wcześniejszym wątku wyczerpany - więc porozmawiajmy tutaj :-)
Zacznę od dobowego limitu wypowiedzi dla nowych użytkowników, bo coś o tym wiem - owszem, jest takowy, bo sama tego doświadczam :-/ Niestety, jeśli ma się konto krócej niż miesiąc, można napisać 6 postów na dzień, potem przez kolejny miesiąc 12 postów, a dopiero potem znika blokada. Ale cóż... sama jestem sobie winna. Miałam konto na Filmwebie od lat, tylko że za nic nie mogę sobie przypomnieć hasła:-/ No, ale jakoś się przemęczę :-) Będę pisać dłuższe wypowiedzi :-)
Ponieważ wczoraj nie mogłam się już odezwać odnośnie odcinka 114, zrobię to dzisiaj :-)
Odcinek 114 :-)
Największe emocje wzbudził w nim (przynajmniej dla mnie, oczywiście poza głównym wątkiem) Jorge. Od początku uwielbiam jego postać przez tę szczerość, naturalność, dojrzałość, męskie podejście do życia. Tym razem jednak los wystawił go na bardzo ciężką próbę. Ciężko sobie nawet wyobrazić, jak bardzo musi cierpieć ojciec, który obdarza dziecko bezgraniczną miłością tylko po to, aby za chwilę otrzymać taki cios. Może i to tak naprawdę nic nie zmienia, bo zgadzam się z tym, co mówiły Pedro i Lola, i Esperanza - ważne jest, kto tak naprawdę Cię wychowuje i o Ciebie dba, gdyż to taka osoba może nazywać się ojcem, jednak... jednak biologia i geny zawsze wypłyną na wierzch. Podświadomość będzie płatać figla i czasem sprowadzać czarne myśli, ból i wyrzuty sumienia. Nie wyobrażam sobie nawet ogromu takiego ciosu. Ale Jorge jest silny. Bo on naprawdę kocha syna. Pedra też nie powinno się traktować po macoszemu. Sytuacja działa też i w drugą stronę. osoba, której psychika nadal się rozwija, może bardzo źle znieść taki zawód i próbę od życia. Ale Pedro jest w tej komfortowej sytuacji, że ma osoby, jakie go kochają. Choć i tak uważam, że Alicia wyrządziła im obojgu ogromną krzywdę. Wręcz podłość. Może i myślała o synu i o tym, by miał ojca, ale Jorge sobie na to nie zasłużył. Za to ja przynajmniej jej nienawidzę.
A teraz wypowiem się odnośnie Espe i Tomasa. O tym można wiele napisać. Przeczytałam wszyściutkie Wasze wypowiedzi i stwierdziłam, że na pewno się z nimi zgadzam. Każda z nas przeczuwa, co się święci w ich związku, z jednej strony nam przykro, z drugiej bardzo to przeżywamy, z trzeciej zastanawiamy się, co musi czuć Espe, kiedy raz za razem Narcybiskup bawi się z nią w ciuciubabkę. Nie uważam, by to była wina Tomasa. Nie tylko on zrobił zamęt w życiu Julii, ale ona chyba zrobiła większy w jego. Skoro były rockman, który potrafił nie wychodzić z Evą z pokoju, decyduje się na to, by zostać księdzem, to jego motywy muszą być niezwykle istotne, a powołanie - jak pisałyście - bardzo silne. Dla takiego człowieka pojawienie się Espe musiało być jak solidne trzęsienie ziemi, które zdruzgotało podstawy jego światopoglądu. Jak się mawia - serce nie sługa, a że Tomas jest bardzo dobrym człowiekiem z ogromną empatią, dlatego zamknął się jak ślimak w tej skorupie i chociaż czasem z niej wychodzi, by pozwolić sobie na więcej z Esperanzą, zaraz szybko się do niej chowa. Jest uparty, więc walczy. Ale niedługo ta skorupa pęknie, bo Nicolas porządnie na nią nadepnął. Wystarczy impuls i nie będzie odwrotu. Ale na razie męczą się oboje i ciężko stwierdzić, które bardziej.
Rozumiem Espe. Każdy ma prawo wyrzec się cierpienia. Nie tylko Tomas się poświęca. Ona chyba bardziej. Musi być naprawdę trudnym pozostawać blisko osoby, jaką się kocha, a zarazem nie móc jej okazać tego uczucia. Trzeba mieć bardzo silną psychikę oraz chyba naprawdę darzyć kogoś mocnym uczuciem, by znosić takie męki. Espe miała pełne prawo oddać dzwonki. Na pewno jest jej lżej na sercu. Ona i tak jest bardzo twarda. Przy takiej emocjonalnej huśtawce każdy chyba w końcu by spadł. Ale ona naprawdę kocha i ta miłość daje jej siłę. Tylko czy długo jeszcze wytrzyma? No, Tomas, deklaruj się, chłopie, bo tak dobrzy ludzie nie ranią innych!
Nicolas... Z każdym odcinkiem drażni mnie jeszcze bardziej. Ciekawe, czy zauroczenie Espe jest prawdziwe, czy też Nico wykorzysta ją jako narzędzie zemsty przeciwko Ortizom? Nie wiem czemu, ale skłaniam się ku temu drugiemu. Ona na pewno mu się podoba, ale i tak jest dla niego szansą na odwet. On sam też pewnie tak na nią patrzy. Dlatego zabolałoby go, gdyby plan się nie powiódł i Tomas sprzątnąłby mu ją sprzed nosa. Wtedy wszystkie jego zamiary wzięłyby w łeb. Czy zatem Nico zacznie się spieszyć i pójdzie na całość? Coś tak przeczuwam, ale pożyjemy, zobaczymy :-)
Z odcinka 114 zapamiętam najbardziej cierpiącego Jorge oraz zbolałą minę Tomasa. Ta jego udręka wręcz z niego wyziera, więc brawa dla mojego ulubieńca Mariano, że tak to pokazał :-)
Psychoanaliza Tomasa zawsze na miejscu, więc chętnie będę dokładać coś od siebie, jak się jej tu wspólnie podejmiemy:-)
P.S. - Ja tez jestem na fanpage'u Mojej Nadziei na FB :-)
Buzialki!
1000 postów w 13 dni, nowy rekord;) a można zmienić nazwę postu, żeby nie był część 4 a już część 6 ????
Obawiam się ze nie można. Na filmweb to nic nie można. Chciałam kiedyś zmienić nazwę i nie ma takiej opcji. Postów też nie można usuwać i edytować chyba też nie?
nie można usuwać i edytować postów, bo już nieraz próbowałam :/ więc tytułu pewnie też nie
chciałam coś napisać w tamtym wątku, a tutaj zonk - limit już wyczerpany :D
Witam w nowym wątku :)))
Niestety głównych wątków nie da rady edytować.
Posty pod wątkiem można.
Ze względu na to że idziemy jak burza odpiszę już tutaj :D
Ja nie widząc oryginalnej sceny to sobie myślę normalna piosenka i wszystko pasuje, ale jednak jak się zobaczy oryginał i tą muzykę, wybiegnięcie Espi a następnie całej reszty to ta muzyka tak idealnie pasuje i akurat w tym przypadku to jest mega zła zmiana. Tak jak już wcześniej pisałam zmiana w śnie Espi piosenki mi się podobała tak ta po tysiąckroć nie, bo to zmienia wszystko. A wycięcie piosenek Luciano i Lo juro por dios też jest słabym pomysłem. Bo skoro te Luciana promowały chyba jego płytę to dlaczego u nas nie mogłyby jej promować? Nie lepiej było co najmniej dwie płyty wypromować?
Widocznie nie ma praw autorskich do piosenek Luciano i dodatkowo pewnie firma wydająca jego płyty w Argentynie nie pozwoliła kupić praw do tego by w telce były one bez przeszkód puszczane jako podkład do poszczególnych scenek.
Nie no wiem właśnie, ale dla mnie to jest bez sensu. Bo można by go wypromować na cały świat a tak naprawdę przez te wszystkie prawa autorskie to jedynie jest znany w Argentynie.
Laski zobaczcie co znalazłam:
dime-que-amas. blog. pl
Ktoś zaczął pisać nowy scenariusz do naszej telki. Jakaś dziewczyna wrzucila to na facebooka Lali i Mariano,troszkę mnie ortografia razi,no ale zobaczymy co wymyśli
Trochę dziwny ten tytuł, ale uznajmy, że to numer 6, chyba wszyscy się skapniemy :-)
Siódmy będzie miał już prawidłową nazwę :-)
Znowu oglądam Madzi filmiki, nie ma to jak dobre nastawienie w pracy :-)
A co do scenariusza - ciekawe, może będzie co poczytać ;-D
Hejka dziewczyny; ) nie bylo mnie kilka dni bo mam natłok pracy:( wczoraj nie ogladalam odcinka musze nadrobić:) a chyba nikt nie wstwil opisu...
A zauważyłyście że Tomi wczoraj chyba poraz pierwszy powiedział do Esperanzy "Espe" ;)
w którym momencie, bo mi chyba umknęło... Bo on zawsze mówił "Esperanza" pełnym imieniem, tak?
Przed tą kolacją co Espe potem oytała się go jak jest ubrany ;) no zawsze mówił Esperanza
Zauważyłam że się tak do niej zwrócił, ale nie zwróciłam uwagi, że to pierwszy raz.
Próbowałam dosłownie wszystkiego, ale nie da się, naprawdę :-(
Tak samo edycja tylko w trakcie 5 minut to też dramat :-(
No nic, czas do domu :-D
Czekam na opis odcinka o 17, bo sama obejrzę jak zawsze ostatnio później :-(
bez sensu jest to, że nie można edytować postów itd. Napisałam w naszym imieniu do tych redakcji, żeby coś z tym zrobili, chociaż zmienili nam nazwę posta, ale zobaczymy czy będzie jakas reakcja.
Trochę ochłonęliśmy po tej sielance, to teraz możemy już w spokoju przyglądać się, jak akcja nabiera tempa i jak miłość naszej ulubionej pary nabiera rumieńców :-)
141
Kontynuujemy przepychankę przed drzwiami do bunkrów Nicomendy. Tym razem Espe jest już pod dobrą opieką i Gad przebrzydły nie może tak otwarcie wciskać jej kitu.
Padalec roni krokodyle łzy i za nic ma sobie obecność Ortiza. Chce uruchomić wrażliwość Esperanzy, bo liczy na to, że dziewczyna ze względu na dobre serce ugnie się pod presją tego teatrzyku.
- Chciałem Cię kochać, dlaczego mi nie pozwoliłaś? Jak mogłem być tak ślepy i się nie zorientować. Nie masz pojęcia jak mnie to boli.
Tak, musi tak samo boleć jak porażka na całej linii.
Ale Tomas jest niewzruszony. Ta gra nie robi na nim najmniejszego wrażenia, postanawia nawet dodać coś od siebie:
- Ja też cię przepraszam, głupio wyszło, ale nie przeproszę za to, że ją kocham.
I bardzo dobrze!
Ta miłość jest prawdziwa, a za prawdziwe rzeczy nie trzeba i nie powinno się przepraszać. Nasza para już dość się naprzepraszała i nacierpiała, teraz niech będą egoistami: ich prawo i ich czas.
Nicolas zamyka się w swojej jaskini. Nagle już wcale nie płacze, jest niebotycznie wściekły. Widać, jak bardzo go obchodzi Esperanza. Jest dla niego jedynie narzędziem zemsty, a jego złość wynika wyłącznie z rozczarowania zmianą planu, jaki dotąd brał za idealny.
Menda nienasycona, gad zakichany!
*****
Tomas nie ma już na co czekać. Ma w sobie wiele wigoru, jego zdaniem trzeba szybko zamknąć rozdział z przeszłością duchowną, aby móc w pełni poświęcić się miłości do Espe.
Słowa Esperanzy potwierdzają, jak bardzo go kocha. Ich uczucie jest identyczne, a serca biją tym samym rytmem.
- Bywa, że czas niczego nie zmienia. Ja nie zapomniałam o tobie.
Tomasito ucisza ją pocałunkiem, a Espe żartuje, że to nie fair w stosunku do niej.
- Zauważyłaś, już się nie boję. Kocham cię i chcę, aby wszyscy to widzieli, Julio Correa Albarracin.
Esperanza na pewno poczuła się wyjątkowo. Która z nas by się nie czuła? :-)
*****
Maximo zdenerwowany. Zablokowali konto firmowe. Oczywiście wina leży po stronie Gato. Oberwało im się za Faustinę oraz za to, że Kot dał kluczyki Tomasowi, co pewnie wkurzyło Arcydziada, który uzna, że nie będzie wyrzucał kasy w błoto. Najważniejsze jest teraz dla Maxa, żeby wiadomość o wyczynie brata nie dotarła do Rzymu.
Czemu on jest takim egoistą? To kompletnie przyćmiewa jego niektóre szlachetne czyny, może jednak z czasem nabierze nieco rozumu? :-)
*****
Matka przełożona klasztoru Concepcion gości u siebie biskupa Marcucciego. Ten uważa, że postępek Tomasa jest niewłaściwy, ponieważ o ile uciekająca panna młoda to jeszcze standard, ale biskup biegnący za nią to istny skandal.
Ale Concepcion, chyba po nocnym objawieniu ma nieco inne zdanie:
- Był to akt miłości i czyn chrześcijański.
Matka przełożona wspomina, że przecież Tomas był gotów udzielić im ślubu, gdyby nie fakt, że Espe jednak nie kochała Nicomendy.
- Wie ksiądz, jak to się nazywa? Miłość.
- Dobrze, ale tak się nie robi.
- Nie robi, ale Tomas jest specyficzny. Czy w ten sposób nie zmienia się świata?
To prawda. Brawo, Concepcion. Tomas obiecał zmarłym rodzicom, że zajdzie bardzo wysoko, aby nieść dobro temu światu, ale przecież nie ważne środki, a cel. Kochając wspaniałą kobietę też może wiele zrobić.
A miłość to rzecz naczelna. Ona jest warta wszystkich ofiar.
*****
Zakonnice cieszą się. Tytułują nawet Espe i Tomasa określeniem „państwo młodzi”. Pojawiają się Concepcion z Marcuccim.
- No to jesteśmy w komplecie…
Biskup chce porozmawiać z Ortizem na osobności.
- Zostawmy ocenę Bogu, nie chcę ukrywać uczucia do Esperanzy.
Do tej pory Tomas często uginał się pod rozkazami przełożonych, tym razem jest pewien swego, zupełnie jakby kompletnie się zmienił.
Kochany<3
Może lepiej jednak, że pewne sprawy pozostaną między duchownymi.
- To wasze sprawy, zaczekam.
I dobrze. Esperanza postąpiła taktownie, tak będzie lepiej i łatwiej dla nich wszystkich.
Tomasito jest czuły w stosunku do niej i to publicznie. Pogładził ją na odchodne po twarzy. Cudnie.
*****
Nicomenda jest w desperacji. Wyżywa się jak zawsze w takich chwilach na swoim bracie, którego nawet tym razem uderza. Szybko jednak przywołuje samego siebie do porządku, bo wie, że bez Lautaro umaże sobie rączki.
- Byliśmy tak blisko. Obiecuję, że nam się uda.
*****
Tomas rozmawia z Biskupem. Jest w stu procentach pewien, że zrezygnuje ze ślubów kapłańskich i będzie służył Bogu, ale z Esperanzą u swego boku. Broni swojego stanowiska, choć zostaje zapoznany z negatywnymi konsekwencjami swoich decyzji.
- Wiesz, co to znaczy?
- Stawię czoła wszystkiemu.
Brawo, Tomas. Dasz radę!
Biskup nie jest szczególnie zadowolony, ale już nie atakuje Tomasita wcześniejszymi argumentami.
Pojawia się Joaquin. On też chce odejść, bo jego przeznaczeniem są misje. Marcucci ma nowe zmartwienie. Wychodzi, aby zająć się tym problemem. Przyjaciele zostają sami i mogą spokojnie pogadać.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. Jestem bardzo zadowolony. Chętnie ze wszystkim się zmierzę.
Ku zaskoczeniu Tomasa, Joaquin nie wjeżdża mu jak dotąd na ambicję.
- Myślałem, że będziesz niezadowolony.
- Niezadowolony?
Joaquin jest szczery z Ortizem. Mówi, że zrozumiał, że ta miłość jest szczera i że w razie czego przyjaciel może na niego liczyć.
To wiele znaczy dla Tomasa. Teraz bardzo potrzeba mu popleczników.
*****
Jorge i Clara popierają decyzję Esperanzy o odejściu z Tomasem. Nikt jej nie karci, a oferuje pomoc w nowej dla niej sytuacji. Potem Komisarz żartuje nawet:
- Pomagamy jej uciec z biskupem.
*****
Lautaro namierza Tomanzę w klasztorze.
*****
Esperanza zaczyna się pakować. Gilda roni krokodyle łzy. Espe zapewnia ją, że wszystko jakoś się ułoży.
- Jesteś moją kuzynką. Kocham cię.
Ale Gilda swoje. Już taka jest, że zawsze robi wokół siebie mnóstwo rabanu :-)
W tym momencie do pomieszczenia wchodzi Concepcion.
- Co to za torba?
- Idę. Nie mogę tu zostać. Łamię zasady klasztorne. Jestem grzesznicą.
- Właśnie dlatego musisz zostać.
Matka przełożona obejmuje Espe i opowiada o tym, że teraz jest już tylko prawda i światło i nikt nie musi się ukrywać. Należy popierać prawdę i takie szczere uczucie, jak między dziewczyną a Tomasem. Esperanza może zostać w klasztorze.
*****
Clara też zamierza odejść. Beatriz ją zatrzymuje. Ale Clarita chce mieć Espe blisko siebie. Tym razem Concepcion znowu interweniuje i również Clarze pozwala zostać w klasztorze.
*****
Biskup Marcucci chyba zaczyna myśleć bardziej perspektywicznie, najwyraźniej upór i swoboda, z jaką Tomas broni swojego stanowiska, otworzyły mu inne horyzonty.
- Bitwa będzie ciężka.
- Wiem.
Marcucci przyznaje, że podziwia Tomasita, bo on najlepiej wie, jak mężczyzna walczył z samym sobą. Concepcion znowu wyrasta spod ziemi i wyraża pragnienie, by wszyscy zostali w klasztorze jak do tej pory.
*****
Natomiast Jorge chce, aby Clara i Esperanza zatrzymały się w jego domu. Otrzymuje poparcie Pedra oraz Loli.
*****
Esperanza mimo wszystko i tam zamierza opuścić klasztor. Gilda znowu się z nią przekomarza, tym razem o suknię ślubną. Takie są metody Gildy na wyrażanie uczuć. Może i nietypowe, ale Espe zna ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że w głębi duszy jest dobrą osobą i tak okazuje sympatię do kogoś, na kim jej zależy.
*****
Nicomenda nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Skoro zna już miejsce pobytu Esperanzy, nachodzi ją w klasztorze.
- Powiedz, co zrobiłem źle. Żebym mógł to naprawić.
Ta rozpacz na pokaz. Ten smutek w stylu tandetnej opery mydlanej klasy C.
- To moja wina. Nie masz z tym nic wspólnego.
- Muszę być z tobą. Kocham cię.
Espe nie daje się wziąć na litość. Nicokanalia przy Tomasie jest jak mielonka przy parmeńskiej szynce.
- Ale ja cię nie kocham. To straszne, ale nie kocham cię.
Ach, te sztuczne łzy. Pewnie przedtem gad nawąchał się tony cebuli.
- Co złego zrobiłem?
- Nic. Po prostu się w tobie nie zakochałam.
Esperanza tłumaczy temu hipokrycie, że tak naprawdę nigdy nie zapomniała o Tomasie. Nicolas prosi ją o więcej czasu, ale dziewczyna nie chce mu dawać jakichkolwiek złudzeń.
Na szczęście pojawia się Concepcion i ratuje ją z opałów. Wyprasza mendę z klasztoru, a sama ostrzega Esperanzę, że tak zraniony facet staje się czasem nieobliczalny, a ona jest dobrą osobą.
Oj, niedobrze :-(
*****
Lola chce zostać u Pedra w domu na noc. Jorge chwilowo ich zbywa, mówiąc, że wrócą do tego tematu, ale Clarę zapewnia, że się nie zgodzi.
Clarita twierdzi, że być może pośpieszyli się z jej przyjściem tutaj.
- Minęło dwadzieścia lat. Co powiedziała nasza córka?
- Mamy być szczęśliwi.
- Więc bądźmy.
Słusznie. Dość tej pieprzonej ascezy.
*****
Espe rozmawia ze swoim ukochanym. Prosi go, by ten nie rezygnował z Boga. On zapewnia ją, że nie zamierza tego robić i że jakoś dadzą sobie radę. Pojawia się problem, gdzie ci dwoje się podzieją. Esperanza proponuje hotel, ale wtedy spostrzega artykuł internetowy o ich ucieczce.
Ale Tomasito, rycerz bez skazy, nie zamierza już się chować.
- Stawimy temu czoła. Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
*****
Eva nie może znieść tego, że o Espe i Tomasie piszą dosłownie wszystkie media. Za to Juana nie posiada się z radości. Tymczasem do mieszkania wchodzą trzymający się za rękę sprawy tej sensacji.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale gdzie będziecie mieszkać?
- Tu, w moim domu (Tomas).
- W moim domu (Maximo).
Juana natychmiast biegnie przygotować im pokój. Mózg Maxa pracuje na zwiększonych obrotach. Trzeba jakoś wyjść z tej opresji i zagarnąć dla siebie jak najwięcej. Może trzeba dobrze żyć z bratem. Może tylko taka strategia się opłaci.
- Witajcie w SWOIM domu.
Eva lamentuje i obwieszcza wyprowadzkę. Espe na pewno nie czuje się dobrze z taką szopką. Ale Tomas uspokaja ją, że Monti tak ma i że jej przejdzie.
*****
Gilda myszkuje po nocy w jadalni. Chyba chce się napić. Kot natychmiast ją namierza i znowu próbuje coś między nimi naprawić. Ale ona nie chce go znać. Stwierdza, że go nienawidzi i szybko zostawia go samego.
Oj, Estebanie, jeszcze trochę odpokutujesz za swoje winy.
*****
Pedro i Lola próbują coś upichcić. Jorge żartuje z tych nieudolnych prób, a wtedy oni naśmiewają się z jego tostów. W końcu zaczyna się bitwa na mąkę. Jest wesoło i bardzo rodzinnie. Wszyscy się śmieją.
*****
Eva dalej histeryzuje. Ale taka już jej uroda, że kocha tylko siebie.
- Mam mdłości, kiedy pomyślę, że mam dzielić łazienkę z tą… byłą zakonnicą.
Maximo stwierdza jednak spokojnym tonem:
- Możesz przestać być pępkiem świata?
- Kim jesteś? Podmienili cię?
- Jestem tym samym Maximem… Wyciągam wnioski z lekcji. Robię wszystko, żeby nie wylądować pod mostem.
Max uznał, że najlepiej będzie dogadać się z Tomasem, może wtedy zachowa prawo do domu, w jakim mieszka.
Eva ma to gdzieś. Planuje lecieć do Faustiny.
Pojawia się Tomasito, który mija się w progu z Evą. Jest poniekąd wzruszony, że brat oferuje mu takie wsparcie.
- Zajmę się Evą. Będzie dobrze, to twój dom.
Tomas jest nieco sceptyczny, trochę rozbawiony, ale na pewno jest to dla niego odmiana po ciągłych konfliktach między nimi.
- Chciałbym mieć kogoś, kto będzie kochał mnie tak bardzo jak Esperanza ciebie. Jestem z ciebie dumny i bardzo zazdrosny.
To prawda. Takie uczucie zdarza się raz na milion innych :-)
*****
Nicomenda nie może odnaleźć spokoju. Obiecuje Tomasowi, że nie spocznie, zanim go nie zniszczy.
*****
Juana pomaga Tomasowi przygotować kolację, po czym się ulatnia. Nagle pojawia się Esperanza i Tomasito musi trzymać ją na dystans, by nie zepsuć jej niespodzianki. Ale Espe coś podejrzewa. Pyta, czy Tomas ma na sobie koszulę z wzrokiem z rozpiętym górnym guzikiem oraz rurki (tekst lektora o butelce to istny idiotyzm!!!). Ortiz śmieje się i potwierdza, Na to Julia zaczyna krzyczeć. Tomasito nie chce jej popsuć niespodzianki, więc zabrania jej wejść do środka. Esperanza biegnie się przebrać.
*****
Gato nocuje w firmie Ortizów, a tam natyka się na… Maxima. Pada pytanie, odkąd Kot tu sypia. Jednocześnie Max zdradza, że też dziś się tutaj zatrzyma, bo zmył się z domu dla Tomasa i Esperanzy. Gato jest zadowolony. Trzeba to opić :-)
- Pomogłeś bratu.
- To jak ze szklanką wody. Są potrzeby, które trzeba zaspokoić, bo w przeciwnym wypadku dopadną cię w najmniej oczekiwanym momencie.
Tak, on zawsze ma specyficzne podejście do motywów swojego postępowania, ale pal licho jego chęć usprawiedliwienia się w niewłaściwy sposób, jeśli tylko nie będzie już robił na złość Tomanzie :-)
*****
Tomas przewiązuje Espe oczy. Prowadzi ją po omacku do stołu i niestety zahacza o sofę, a biedna dziewczyna uderza się w mały palec u nogi :-) Tomasito puszcza romantyczną melodię i ściąge ukochanej opaskę z oczu. Jej spojrzenie, kiedy widzi, co dla niej przygotował, wyraża ogrom podziwu i miłości. I na pewno zaskoczenie.
- Witaj w domu, naszym domu.
- Jak to naszym? To twój dom.
- Od tej pory będzie nasz. Zostaniesz przyszłą panią Ortiz.
Po tym wyznaniu, całują się <3
Cudowny odcinek, jak wszystkie ostatnio :-) Szkoda, że rozbili zaręczyny, ale pewni dlatego, by trzymać nas w niepewności i by ciągle coś się działo :-)
Dzięki za wszystko <3
Nie ma za co :-)
Na kolejny czekam w Internecie, więc dopiero jutro będzie :-)
Buziak :-*
Czytając teraz Twój opis wczorajszego odcinka to aż mi się przypomniało jak Tomas stał chyba przed zakrystią z Esperanza i jak ją uciszał tymi pocałunkami i spytał się czy Zauważyła że już się nie boi ją całować. Aż się uśmiechnęłam w tym momencie, bo skojarzył mi się z takim małym chłopcem, który zrobi coś dla niego niemożliwego i mówi do mamy albo do kogoś z kim akurat jest że zobacz co zrobiłem, nie bałem się w ogóle :D
Hihihihi :-)
To dobrze :-) Jak tylko znajdę lukę w pracy, na pewno usiądę do wczorajszego :-)
'Nicokanalia przy Tomasie jest jak mielonka przy parmeńskiej szynce.' - ahahaha :D Poprawiłaś mi humor na koniec dnia :D. No to na dobre zaczęły się sypać plany naszego płaczliwego cukiereczka, wreszcie. Podoba mi się odmieniony Tomas, aż bije od niego ta wolność, wreszcie może oddychać i żyć. Maximio jak zawsze wszystko z korzyścią dla siebie, mimo to nie potrafię go nie lubić. I te jego szaleństwa z Gato :D.
"Ta miłość jest prawdziwa, a za prawdziwe rzeczy nie trzeba i nie powinno się przepraszać. Nasza para już dość się naprzepraszała i nacierpiała, teraz niech będą egoistami: ich prawo i ich czas." całkowita racja. Zasługują na to, żeby być szczęśliwi, ale po dzisiejszym odcinku sądząc, to jeszcze trochę czasu musi minąć.
"o ile uciekająca panna młoda to jeszcze standard, ale biskup biegnący za nią to istny skandal." <hahaha>
A zastanawiałam się co można jeszcze pokazać w tym serialu skoro przeciez już Espi z Tomasem są razem to już jest wszystko. Ale jak zwykle mnie nie zawiódł serial. W sumie przecież to też powinno być rozwiązane i końcówka mega. Tomas wchodzący do domu Nicolasa i stający w jego pokoju. I tylko mówiłam mu odwróć się, po czym Tomas się odwraca i nie może uwierzyć temu co widzi. Ich spojrzenia kiedy Nicolas zobaczył Tomasa mówią wszystko i gdyby wzrok zabijał to obaj leżeliby martwi.
Piękny początek Państwa Ortiz i wręczenie pierścionka mamy dla Esperanzy przez Tomasa. Cudowne to jak drugie oświadczyny, tylko że tym razem już w pełni świadome wyznania przez Tomasa bez żadnych zaników pamięci.
Rozmowa na kanapie. E: "Jeżeli chcemy być w porządku, powinnam spać w pokoju Loli" T: "To jest bardzo nie w porządku" i pocałunek, ojj i pomyśleć że to były ksiądz a nawet biskup a już myśli o spaniu w jednym łóżku :D I jak Espi się szybko zgodziła "Nie umiem Panu odmówić" T: "Łatwo było Cię przekonać" E: "Bo bardzo mnie Pan kręci" T: "Nie wiesz jak Ty mnie" E: "Wiem" i oczywiście mnóstwo pocałunków między. I oczywiście wszystko skończone w sypialni. Piękne są takie sceny. Te ich spojrzenia, gesty, słowa.
No i zagubienie dokumentów Tomasa, przecież to by bylo zbyt piękne żeby w tak szybkim czasie udało się wszystko załatwić. No i czemu mnie to nie dziwi że ukradł je Nicolas?
I jednak Esperanza stwierdziła, że w zaistniałej sytuacji nie powinni spać razem i zamieszka w klasztorze. Czemu tam a nie u Jorge? Haha i oczywiście Tomas już go swędzi co nieco "Nie mogę tu z Tobą spać" :D
Clara i Jorge tak samo cudowni jak Espi i Tomas. Ich rozmowa niby o Pedro i Loli Jorge mówił ale tak naprawdę myśłał o Clarze "Miło spać we dwoje". I wyznanie Clary "Myślę sobie co straciłam przez te 20 lat życia" ale tak jak Jorge mówi nie powinno się myśleć o przeszłości niech cieszą się tym co mają teraz. Fakt o 20 lat za późno, ale jak to się mówi lepiej późno niż wcale.
Haha jak ja uwielbiam tego Jorge "Zabierzmy dzieciom playstation...skorzystamy i rozegramy partyjkę".
Gato z Maximem i ich dalsza noc w firmie. Jak Kot włączał światło a Maximo wyłączał i spał w okularach :D I teksty Maxima "Ja Cię wspieram..." G: "W czym mnie wspierasz?" M: "W Twojej sytuacji" i Gato ze swoimi nowymi pomysłami biznesowymi o których chiał powiedziec Maximowi na co ten "Zróbmy tak położe się nieruchomo z zamkniętymi oczami przy zgaszonym świetle i będę cie bardzo uważnie słuchał" i zgasił światło, po czym Gato zapalił je ponownie i zaczął opowiadać :D
Eva śpiąca w samochodzie i Gilda śmiejąca się z jej skołtunionych włosów i z tego że śmierdzi :D
Gilda spotykająca Eve w firmie i tekst "Jestem Gilda twoja nieprzyjaciółka
Z Gienką to chyba serio jest coś nie tak!! Aż się zaczynam bać ona i sprzątanie!!
I nowy pomysł, który podrzucił dla Gato Pedro, żeby ponownie zespół Pustelników mógł grać. Zobaczymy co tym razem z tego będzie.
No i wróciła Leticia serio? Po co? Zeby zepsuć wszystko?
A propos Gienki to tak sobie myślę nad jej obecnym zachowaniem i wymyśliłam że ona tak się zmieniła i spokorniała dlatego że już poznala smak bycia "madre superiosa",że to wcale nie jest takie łatwe zarządzac klasztorem,w koncu przeciez w pewnym momencie chciala oddac Concepccion to stanowisko i nawet HABIT haha. Poza tym nic nie wyszlo z jej planow finansowych z Maximo,który ja tylko wykorzystal dla wlasnych celów,następnie nic nie wyszlo też z jej "Boskiej kuchni" w ktora sie mocno angazowala,bo jej arcybiskup zabronił. Tak naprawdę to "nachapała się" juz tego stanowiska do którego dązyla po trupach i przekonala ze nie jest kolorowe i w spokoju oddała pałeczkę poprzedniczce,ponad to mysle ze polroczny pobyt Joaquina dobrze na nia wplynal i sie nam w koncu babsko uspokoiło,a wy co myślicie?
Ja też myślę, że największy wpływ na jej zmianę miał Joaquine. A czy aż tak by się zmieniła bo jej plany nie wypaliły? Myślę, że to jednak jest coś poważniejszego, chociaż nie wypalenie żadnego z planów też po części się mógł do tego przyczynić.
też tak myślę, że jak Gienka zobaczyła z czym ma do czynienia, to zmieniła zdanie. ale co ona tak z tym sznurem na szyi chodzi? chce się wieszać, czy jak? :D niestety jestem w tyle, jak wiadomo, i nie jestem w temacie na razie :(
"chce się wieszać, czy jak?" <hahaha> też mnie ciekawi ten jej sznur na szyi;) no i jej zachowanie. Może faktycznie to wszystko co wypisała Edytka na to wpłynęło, ale ciekawi mnie bardzo czy będzie wyjasnione co jej się stało? a może to ten buddyzm tak na nią wpłynął;>
Ostatnio tak mi przyszło do głowy, że może ona już po prostu nie może nim zawiązać, bo jest za krótki :P
Końcówka mega, mam nadzieję, że na zabójczych spojrzeniach się nie skończy, zapowiada się ostre starcie :D. Też się zastanawiam dlaczego Espe wybrała klasztor a nie dom Jorge. Maximo w okularach genialny, włączanie i wyłączanie lampki przez niego i Gato też świetne :D. Gato jakie wytłumaczenie dlaczego kupuje wszystko podwójnie i Maximo z tekstem, że tym razem nie kłamie :D. Świetny duet. Ciekawe co tym razem wymyśli Leticia żeby namieszać.
Też mam taką nadzieję :D nie mogę się już doczekać jutra. Oni dwaj to duet idealny. tak jak osobno byli świetni tak teraz są perfekcyjni. I mam jednak cichą nadzieję, że ten urlop coś dał Letici i że nie będzie chciała niczego zepsuć.
co do Clary jak zaczęła mówić o tych 20 latach życia w klasztorze to odebrałam to tak jak Jorge, że trudno jej się odnaleść, nagle tyle ludzi itd, a nasza Clarita myśli o tym ile straciła... czyżby się nawróciła na dobre;>
Też tak myślałam że zacznie znowu swoje lamenty a tu takie zaskoczenie. Ale od początku wiedziałam, że ona trochę z przymusu w tym klasztorze jest, bo w sumie co miała zrobić nie mając nic. Dziecko oddała a facet którego kochała wziął ślub z inną.
też tak uważam, ale Concepcion kiedyś się zarzekała, że nie spotkała innej osoby z powołaniem takim jak Clary;p