... zresztą tak jak i większość amerykańskiego kiczu (patrz xena, hercules itp.). denni aktorzy (Lady Marion wygląda na wziętą z porniola, a Little Jonh na tempego osiłka, mięśniaka), brak klimatu, brak kilku kluczowych postaci jak np. Saracen (mój ulubiony bohater z wersji angielskiej), marna muzyka itp. to wszystko powoduje, że producenci zbeszcześcili legendy o Robin Hoodzie, tak genialnie przedstawione w wersji z Preadem i Connerym.