Też kibicowałam (kibicuję?) Callie i Wyattowi, chociaż przeszkadza mi trochę, że on jest taki właśnie na doczepkę do "epickiej miłości" Caliie i Brandona. W sumie podobają mi się obie pary. Brandon niestety lub stety szybko przestanie być taki idealny i parę rzeczy nieźle poodwala :P A Jude chyba jeszcze tak do końca sam nie wie, "co z niego wyrośnie", ale bardzo mi się podoba, że mamy nie naciskają na niego, tylko spokojnie czekają, aż sam się określi. Inni rodzice pewnie dostaliby zawału, jakby sobie chłopiec chciał pomalować paznokcie z siostrą. Jest uroczy :)
Ja w sumie nie wiem komu kibicują, jestem rozdarta :D na pewno Callie i Wyatt bardziej do siebie pasują, z drugiej strony no Brandona nie można nie kochać :D ale pomysł Callie na ucieczkę debilny, nie dość, że zepsuła im miesiąc miodowy to jeszcze się wpakowała w większe kłopoty, co ona myslala,ze nie beda jej szukac.
Okeej, zaczynam się rozklejać :D moment kiedy Callie wybiegła z domu dziecka do Brandona, cudo <3 ech, że też te serialowe shipy muszą być zawsze tak skomplikowane :D
A tak poza tym to Callie mnie wkurzyła kiedy popchnęła tego chłopaka czy tam dziewczynę na prysznic, nie wiem co jej odbiło, chyba nagle sie chciała wyładować, bo bez powodu to zrobiła tak naprawdę. A Jude już się tak cieszył :( Poza tym nie wiedziałam, że w domach dziecka panują takie ostre zasady:o jak ten ma być lajtowy to nie wiem jak wyglądają inne. Spotkania z ludzmi z zewnatrz tylko raz w tygodniu to strasznie mało. Ale chętnie bym poznała bardziej historie tych wszystkich dziewczyn tam, chociaż pewnie nic z tego nie będzie, bo pewnie ją w końcu stamtąd zabiorą.
Od czasu do czasu się będzie tak zdarzać, że Jude'owi albo Callie coś odwali nagle i to chyba właśnie przez te lata tułaczki po różnych domach, gdzie mieszkali z różnymi patusami itp. A Callie to w ogóle przy każdej okazji gdzieś spiernicza i trzeba ją gonić... trochę mi jej żal było na tej stacji benzynowej, a Jude też przesadził z reakcją, mówiąc, że ona rozwala im życie, bo w każdym miejscu musi coś odwalić i nikt ich przez to nie adoptuje. No ale to chyba właśnie są te problemy emocjonalne porzuconych dzieci, które nigdy nie miały poczucia bezpieczeństwa i dlatego reagują irracjonalnie w kryzysowych sytuacjach.
Co do kibicowania, to też właśnie jestem rozdarta, bo z jednej strony sobie myślę, że o rany, wielka rzecz, dlaczego nie mogą pozwolić Callie i Brandonowi być razem, albo dlaczego on sami czegoś nie wykombinują, a z drugiej, że nie byłoby problemów i całej tej dramy, gdyby była w Wyattem, który przecież jest super i bardzo się stara. No i bądź tu mądra :)
Ten dom dla dziewczyn to nie jest właściwie dom dziecka, tylko jakby dom przejściowy i alternatywa dla poprawczaka, dlatego są tam takie surowe zasady, bo większość lasek brała narkotyki i ma na koncie różne przestępstwa, no i wprowadzają się tam jakby w ramach terapii i socjalizacji, nie wiem, dopóki nie znajdą im rodzin zastępczych lub dopóki kurator nie wyda zgody na usamodzielnienie się. Trochę jeszcze będzie o tym domu, a dziewczyny, które tam Callie pozna, będą się pojawiały później, więc to jest akurat fajne. Cieszę się, że zaczynasz się wkręcać :)
No fakt, że trochę mi się trudno wczuć w ich sytuacje, dlatego nie do końca rozumiem jej zachowanie w niektórych momentach, ale właśnie tak sobie to tłumaczę, że nigdy nikt sie o nich nie troszczył i radzili sobie jako tako na swój sposób stąd czasem wyciągają błędne wnioski i reagują zbyt impulsywnie.
Ejj, a mówiłaś, że tutaj nie będzie jak w Paco! :D a już się zaczyna, zakaz zblizania...serio?:D co za idiotyzm, przecież oni nie są w żaden sposób spokrewnieni, chociaż oczywiście sytuację z drugiej strony też rozumiem, bo mamy chcą dla Callie jak najlepiej i chciałyby ją adoptować, a w takiej sytuacji, kiedy ona byłaby razem z ich synem to sędzia też pewnie nie spojrzy na to zbyt przychylnie. Tym bardziej, że nie wiem z czego to wynika, ale starsze osoby traktują związki nastolatków jak nic nie znaczące i szybko przemijające, a czasem to jest naprawdę wielka miłość i na zawsze, znam sporo takich przypadków w rzeczywistości:)
Mówiłam, że się przestraszyłam, że będzie jak w Paco, właśnie dlatego, że zauważyłam pewne podobieństwa - wwszyscy od dwojga zakochanych wymagają "natychmiastowego odkochania", szantażują, dają jakieś głupie ultimatum, że albo on, albo rodzina, jakby to było takie łatwe, potem jedno zrywa "dla dobra tego drugiego", a później odwrotnie i tak cały czas. No ale na szczęście w The Fosters, mimo że wątek jest podobny, to nie będzie tak intensywny jak w Paco, bo w pewnym momencie bałam się, że po prostu nie dam rady tego oglądać, jak będą co chwila takie dramaty jak z tym zakazem zbliżania (bo pamiętam jak mnie dręczyli wątkiem Lucasa i Sary przez tyle sezonów :P), ale na szczęście potem trochę się to unormowało i mimo że uczucia Callie i Brandona cały czas będą się gdzieś tam przewijać, to nie będzie to aż tak przykre, więc bądź cierpliwa. Zresztą potem jest też sporo innych wątków, więc jakoś to się wszystko rozsądnie przeplata.
A to traktowanie związków młodych ludzi jako nieważnych i krótkotrwałych też mnie denerwuje. Bo jest mnóstwo takich, które przetrwały dłużej niż np. romanse 30-, 40- latków, a po drugie, nawet jeśli nie potrwają długo, to dla osoby zakochanej są ważne i bez sensu takie gadanie "jesteś młoda, przejdzie ci".
No dokładnie, w ogóle ludzie szybko zapominają jak to było mieć naście lat i robią dokładnie to samo co ich denerwowało u ich rodziców :) ale to taka mała dygresja :D
Obejrzałaś PLL? bo ja sie własnie mobilizuje :D
Obejrzałam, ale szczerze mówiąc nie umarłam z zachwytu... DELIKATNY SPOILER podobało mi się nawiązanie do pilota i podkreślenie, że gra znowu się zaczyna, ale z drugiej strony jak sobie przypomnę te wszystkie sezony, podczas których urywali wątki, zrzucali podejrzenia co pięć odcinków na inną osobę itp., to jakoś nie czuję ekscytacji. No i był trochę przegadany, co z jednej strony jest zrozumiałe, bo musieli mniej więcej streścić, co się działo przez te 5 lat, no ale może od drugiego odcinka już ruszą do przodu bez tego całego gadania o "biednej" Cece.
Ja oglądałam na dwa razy, więc faktycznie chyba dupy nie urywa , że się tak wyrażę :D ale naprawdę podoba mi się klimat, jest tak hm...bardziej światowo :D jakoś zawsze do mnie bardziej przemawiają takie wielkomiejskie klimaty :D strasznie dużo osób twierdzi, że Spenc coś łączy z Calebem, czego ja zupełnie nie odczułam i mam nadzieje,ze nic poza przyjaznia tam nie bylo, bo zarowno wzgledem Hanny jak i Tobyego byłoby to nie fair mimo że nic ich już nie łączy to jednak kiepskie zagranie. Rozbawił mnie moment wejscia Sary na pogrzeb :D:D jakaś taka komiczna byla ta scena :D co do zabójstwa Cece to nie wiem jak chcą w to wmanerwować dziewczyny skoro są na monitoringu w hotelu, ale pewnie znajdą jakiś sposob ;) co by nie bylo i tak bede ogladac dalej i narzekac :D
A i nie wiem o co chodzilo z Ezra, gdzie on wyjechał, bo kompletnie nie pamiętam.
Obawiam się tylko, że ten wielkomiejski klimat szybko zniknie, skoro laski wróciły do Rosewood. Też się jakoś niespecjalnie skupiłam na ewentualnym związku Caleba i Spencer, ale znając PLL, to pewnie coś będzie na rzeczy, np. okaże się, że kiedyś tam (tj. w ciągu tych 5 lat) się przespali, albo coś w tym stylu. W ogóle z Kłamczuch zrobili takie królowe życia, a faceci? Wszyscy jacyś tacy smutni i snujący się po ekranie... W tamtym sezonie do Emily przyjechała jakaś laska z tego programu, gdzie były wolontariuszkami i budowały domy na Haiti, poszła do The Brew i gadała z Ezrą, potem Ezra mówił Arii na balu, że chyba też poleci działać charytatywnie w jakimś kraju trzeciego świata. Widać spiknął się z laską, z którą tam działał, ale zdarzyła się jakaś napaść i ona została porwana/zginęła. Tj. niby nie żyje, ale znając PLL... cóż, obstawiam, że się cudownie odnajdzie, jak Ezra i Aria znowu się zejdą ;) Co do Sary to na forum dużo osób właśnie pisze, że jakoś tak nienaturalnie szła, że jakby była sparaliżowana częściowo, albo niewidoma, albo jakby ten koleś, który ją prowadził był policjantem i ją trzymał, żeby nie uciekła i jeszcze inne wersje... Może faktycznie coś jest na rzeczy, chociaż ona dla mnie sama w sobie jest taka sztuczna, że równie dobrze mogło nie chodzić o nic konkretnego. Aktorka jest kiepska, a do tego sama Sara jako postać została trochę na siłę dodana do wątku -A jako Czarny Welon, Czerwony Płaszcz i nie wiadomo co jeszcze, więc każde jej pojawienie się na ekranie jest dla mnie jakieś takie sztuczne xD Założę się, że każdy po kolei będzie podejrzewany o zabójstwo Cece, tak jak wcześniej na każdego rzucali podejrzenia, że jest A. Cece mogła zabić Mona, Jason, lekarz, któryś z chłopaków... możliwości jest mnóstwo, więc pewnie zabawa w kotka i myszkę będzie taka sama jak w poprzednich sezonach. No i właśnie - narzekam, wyszydzam, a oglądam dalej xD
Ech..ja chce Haleba z powrotem, więc jeżeli okaże się, że coś go łaczyło ze Spenc to pozostanie mi jakiś taki niesmak;/ Ale postawa Hanny względem Caleba aż mnie zszokowała, taki chłód, że aż mi się zimno zrobilo, ciekawe czy poszło o coś konkretnego czy po prostu byli na innym etapie zycia i oczekiwań. Najbliżej do zejscia się wydaje mi się, że sa Spoby. Jakoś tak pozytywnie odebrałam ich spotkanie. No i to fakt, że dziewczyny robia karierę a faceci sprawiają wrażenie tkwiących wciąż w tym samym punkcie. No chociaż Toby skończył studia z tego co zrozumialam, Caleb miał pracowac dla Spenc, więc nie ma tak zle, jedynie Ezra marnie skonczyl.
Faktycznie, już sobie przypominam o co chodziło.
Co do Sary to nie wydaje mi się, żeby jej coś dolegało, myśle, że po prostu chcieli zrobić taką szokującą i poważną scenę a wyszła komedia :D
Też chcę ich z powrotem i nie rozumiem, dlaczego tak dziwnie się zachowywali, jakoś tak obco... w końcu 5 lat to nie 25, a niby razem byli w Nowy Jorku, no i z tego co zrozumiałam, to im nie pykło, bo Hanna bardzo dużo wyjeżdżała, więc też to nie jakaś tragedia, żeby teraz tak ze sobą gadali. Kibicowałam Spobiemu długo, ale w ostatnim sezonie definitywnie przestałam - oni po prostu do siebie nie pasują pod takim "życiowym" względem. Aria pewnie teraz będzie wyciągać Ezrę z depresji i jestem prawie pewna, że będą razem. Co do ewentualnego romansu Spenc i Caleba, to czytałam kiedyś jakieś teorie, jak się chyba ukazywały zwiastuny i niby było pokazane, że Caleb i Toby się biją czy coś... ale ludzie spekulowali także, że Emily się prześpi z Tobym, więc wiesz - wszystko na razie patykiem po wodzie pisane, zresztą proma i inne zajawki mają to do siebie, że różne migawki scen są wyrwane z kontekstu i tak połączone, żeby ludzie snuli teorie... Również uważam, że w scenie z Sarą chodziło po prostu o "mroczny klimat", swoją drogą ona chyba też powinna siedzieć w jakimś psychiatryku, nie?
No wlaśnie też tak zrozumialam, że rozstali się, bo Hanny nigdy nie było i ich drogi sie rozeszly, z drugiej strony jednak z kimś jest w związku więc się dało to jakos połączyć, może jednak poszło o cos więcej...zobaczymy:) a co do Spoby to też mi nie zależy. Ja nie lubie Keegana, dla mnie to jedno z największych drewien na serialowych ekranach i wszystko to powoduje moją niechęć do Toby'ego, jego miny, sposób prowadzenia rozmowy, nawet jego sceny miłosne są dla mnie tak teatralne, w najgorszym tego słowa znaczeniu, że nie potrafię już im kibicować. Wątek Ezarii może ostatecznie nie będzie taki zły, chociaż oni tez mnie mało obchodzą :D już chyba kiedyś o tym rozmawiałyśmy, że mimo takiej dowolności kombinacji twórcy nie potrafili stworzyć ani jednej porządnej pary, to też trzeba mieć talent :D
Co do Sary, to tez mi się wydaje, że powinna być gdzieś umieszczona, może ta osoba ktora z nią była to jakiś opiekun czy coś...
No, zobaczymy, co tam powymyślają... chciałabym, żeby ten sezon był jednak inny, a boję się, że czeka nas powtórka z rozrywki. Oby chociaż cała tajemnica wyjaśniła się szybciej niż po 5 sezonach xD A jak The Fosters? Oglądasz jeszcze?
Ale to ma być chyba ostatni sezon nie? czy jeszcze decyzja nie zapadła? mam nadziej, że jednak będą się streszczać i w miarę szybko się dowiemy kto zabił A ;)
Teoretycznie oglądam, jestem chyba na 1x14 ;) no, ale wróciło mi strasznie duzo seriali, więc moj czas został ograniczony :D a w przyszlym tygodniu jeszcze kilka wraca, więc będe jeszcze wolniej oglądać. A Ty na ktorym jestes odcinku?
Ja już jestem daaaleko, ale mi żaden serial poza PLL nie wrócił :( Niby PLL ma teraz tylko ten jeden sezon pewny, ale wiesz jak jest, będzie oglądalność, to będą kręcić i przez kolejne 10 lat.
Oglądam kolejne odcinki the Fosters. Jak Jesus się przyznał do sprzedaży tych tabletek to była wielka afera. A jak teraz sie okazało, ze to jego siostra to nawet na nia nie nakrzyczały, dziwne podejście. Co do usamodzielnienia sie Callie to mi sie pomysł bardzo podoba, nie wiem czemu robić z tego taką wielką sprawę. Przecież mogą ją odwiedzac, pomagać jej, a ona sobie może być z Brandonem przy okazji. Wyjście idealne. No, ale oczywiście te dwie piękne znowu mają jakieś 'ale' :D
W ogóle też tak miałaś, że jak zobaczyłaś tą dziewczynę, która chce być chłopakiem to byłaś pewna, że to chłopak? Ja się nawet zdziwiłam co on tam robi wśród samych dziewczyn :D więc te wszystkie akcje wokół niego, że nie może wejść do męskiej ubikacji itd trochę mnie zadziwiają.
Fajnie! Ja właśnie skończyłam ostatni odcinek, oczywiście z tych dostępnych. Ach, ile emocji przez te 3 sezony, ile łez :P
Ja w ogóle zauważyłam, że mamy są momentami bardzo niekonsekwentne i z jednej sprawy robią wielką aferę, a inną sprawę zupełnie bagatelizują i nagle są takie superwyrozumiałe. Zresztą przy paru okazjach dzieci im to będą wypominać i sądzę, że słusznie.
Co do Callie i Brandona, to mimo wszystko (mimo tego, że na szczęście nie zrobili z tego takiego dramatu jak w Paco) kombinowali niepotrzebnie i chyba robili z tego wszystkiego większy problem niż był. Z perspektywy 2,5 sezonu nie mogę zrozumieć, dlaczego tak się wszyscy miotali w ich sprawie (a mamy to już w ogóle - co odcinek, to "poważna rozmowa", mogłyby czasem tym dzieciom odpuścić), skoro jest kilka prostych opcji: 1. usamodzielnienie się Callie - wtedy odpowiadałaby prawnie za siebie i nic by nie stało na przeszkodzie, żeby nie tylko była z Brandonem, ale też normalnie spotykała się z resztą rodziny, ba, pewnie sąd po jakimś tam okresie obserwacji dałby jej pewnie spokój i mogłaby zamieszkać znowu u Fosterów, po prostu nie jako córka/prawny członek rodziny; 2. Mogli bardziej pilnować się z utrzymywaniem swojej relacji w tajemnicy, zamiast non stop ładować się w kłopoty, wynikające z tego, że po raz kolejny się wydało, że się spotykali/całowali czy cokolwiek; 3. W momencie rozpoczęcia się akcji oboje mają po 16 lat, skoro zorientowali się, że ich relacja generuje takie problemy, to mogli się po prostu umówić, że "wrócą do tematu" za dwa lata, a do tego czasu po prostu się wstrzymają z romansowaniem, ograniczając się do relacji przyjacielskiej - wiem, że to trudne, ale zawsze lepiej mieć szansę na bycie razem za jakiś czas, niż wymaganie od siebie nawzajem odkochania się w pięć sekund pod groźbą utraty rodziny, powrotu do poprawczaka i nie wiadomo jakiej jeszcze apokalipsy zombie. No ale ok, to serial, musi się coś dziać, najprostsze rozwiązania nie wyglądają zbyt spektakularnie na ekranie. Zresztą sama jestem sobie winna, bo im dalej, tym więcej na raz oglądałam odcinków, nic więc dziwnego, że miałam przesyt tych wszystkich problemów (zresztą nie tylko z Braille, bo właściwie każda z postaci co chwilę ładuje się w jakieś kłopoty), jak serial powróci i będzie 1 odcinek na tydzień, to na pewno dobrze mi to zrobi :D
Nie, ja chyba właśnie od razu odebrałam ją jako "dziewczynę, która chce być chłopakiem", ale z męską ubikacją to też był dla mnie sztuczny problem, bo chyba w USA w takich oficjalnych sytuacjach ludzie są na maksa poprawni politycznie i nikt by nie robił publicznie afery na zasadzie "jesteś facetem czy laską? bo jak laską, to musisz iść do damskiej toalety"... nie wiem, może się mylę, ale faktycznie wygląd ma taki dość androgeniczny i spokojnie mógłby wejść do męskiej nierozpoznany jako kobieta. Ale zaspoileruję Ci, że potem jeszcze bardziej będzie wyglądał jak facet :)
Oo rety jak szybko Ci poszło, ja mam wrazenie, że stoję w miejscu :D Trochę mnie już męczy ten problem z Brallie, bo mam ciągle wrazenie, że wszyscy tak strasznie wyolbrzmiają, że randkuje z bratem itd. noo ludziee, jakies pół roku temu jeszcze sie nawet nie znali, w zaden sposob nie sa spokrewnieni, o co tyle krzyku, męczy mnie ta sytuacja trochę.
Trzeba przyznać, że serial mocno gra na emocjach. już myślalam, ze może Stef pogodzi sie z ojcem, nawet gdyby to miało być na łożu śmierci, a tu nagle tata zmarł :o to jest chyba najgorsze co może być. Ktos Ci bliski umiera, a ostatnia wasza rozmowa była kłótnią, coś strasznego.
Jak dla mnie to już wygląda jak facet, ale może ja sie nie znam :D ale to dobrze, że będzie tak jak sobie życzy. Nie lubię jak ktoś komuś narzuca kim ma byc.
Szybko, bo jakaś taka wygłodniała byłam po Finding Carter, a w ogóle ostatnio prawie żadnych seriali nie oglądam, dopiero teraz PLL wróciło. Na szczęście potem trochę przystopują z Braillie i ten wątek po prostu będzie wracał co jakiś czas. Jak do Ciebie dziś pisałam, to byłam świeżo po letnim finale, a wiadomo, że im bliżej finału, tym bardziej znowu się nasilił ten wątek, więc odniosłam się do całości. Też mi się wydaje, że wyolbrzymiają, bo patrząc na to z innej perspektywy: one sprowadzają do domu różnych ludzi i nagle ci ludzie zostają postawieni przed faktem dokonanym, że oto są rodzeństwem, a tak się do końca nie da. Co innego jak Jesus i Marianna pojawili się w życiu Brandona gdy był dzieckiem i razem dorastali, no ale w wieku 16 lat to już nie takie proste. I w ogóle stawianie tej sprawy w taki głupi sposób na zasadzie: czy jeszcze coś do Ciebie czujecie, bo jeśli tak, to Cię nie adoptujemy jest dość przykre jednak i nic dziwnego, że kłamią albo kombinują. No, ale to tylko takie moje marudzenie, nie zrażaj się :) Dla mnie 2 sezon był lepszy niż 1.
Taak:) jak mam być szczera to trochę przynudzają. Trochę to całe zamieszanie wydaje sie być kopią poprzedniego, za chwile się okaże, że Charlotte spotkała się z połową miasta tamtej nocy. Jeszcze chyba nie potrafie okreslić co mysle o nowym sezonie. Ogolnie Jordan zrobił na mnie bardzo dobre wrazenie, nie spodziewałam się, jest super kochany i chyba pasuje do Hanny. Chemia między Spenc a Calebem też jest niestety mocno wyczuwalna i wydaje mi się, że pójdą w tę stronę. Nie wiem czy już cos między nimi było, ale wydaje mi się, że coś się wydarzy, jakiś pocałunek czy coś, takie mam przeczucia. A chłopak Arii też cudowny, o niebo lepszy od Ezry.
Tak, tak, zgadzam się ze wszystkim: niby fajny klimat, ale błagam, po 6 sezonów powtórka z rozrywki? średnio, ale może to tylko takie początkowe wrażenie, a potem pójdą w inną stronę? podobają mi się te "wielkomiejskie" wstawki, w tym właśnie nowi faceci dziewczyn i ogólnie nawiązania do ich nowego życia. myślę, że Caleb i Spencer mogli się nawet ze sobą przespać w tej Hiszpanii i ogólnie utrzymywali kontakt potem, ale zamiast normalnie o tym powiedzieć Hannie/Tobyemu, to postanowili z tego zrobić tajemnicę, która oczywiście wyjdzie na jaw w najmniej odpowiednim momencie xD Mi Spenc i Caleb jako para zupełnie odpowiadają, ale jestem na 99% pewna, że przez wzgląd na fanów Haleba taka opcja nie przejdzie. W ogóle podoba mi się wątek Hanny, Arii i Spencer, ale Em już tak nie bardzo - znowu ta zbolała mina... no i jeszcze ta choroba, o której nie powie mamie, "żeby jej nie martwić", miało wyjść sensacyjnie, ale mnie jakoś ten wątek nie porwał. I oczywiście już kolejna laska na horyzoncie, Emily to ma branie xD A na Ali to już w ogóle nie mogę patrzeć, pogodziłam się z tym, że nie wróci ta sukowato-lolitkowata dziewczyna z pierwszych sezonów, ale irytują mnie jej wieczne pretensje do całego świata: najpierw zmusiła Kłamczuchy do kłamania w sprawie Cece, teraz wymaga, żeby wszystkie ją niańczyły i opłakiwały jej "ukochaną siostrę" (jaka była obraza, że Aria śmiała wyjechać), no kurczę, bądź co bądź Charlotte była A, a dziewczyny mają prawo żyć swoim życiem.
No to własnie też mi się podoba, te ich nowe życia, nowi faceci, mimo, że oni są jak narazie zaprezentowani jako aż nazbyt idealni to wieje od nich taką normalnością, w porównaniu z tym całym bajzlem z Rosewood :D Szczerze mówiąc to ja jakoś nie czuje tego,ze coś tak bardzo powaznego było między Calebem a Spenc, bardziej odczuwam jakby chcieli żeby bylo, ale się z tym wstrzymują :D sama nie wiem, może sie mylę :) Ja bym chyba jednak nie chciała ich jako pary, chociaż sama już nie wiem :D no, ale w każdym, razie wydaje mi się, że w tę stronę się kierujemy. Watek Emily też mnie jakoś mało zainteresował. A Ali jest straznie irytującą postacią, mimo że nagle robią z niej taką super odpowiedzialną, jest nauczycielką, wzorem dla młodzieży, jakieś modlitwy przed posiłkiem i te sprawy, dziwnie się ogląda taką Ali :D No a teraz jeszcze te pretensje do Arii,że wyjechała, a na co niby miała czekać, co ich w ogóle interesuje śmierc Cece, tak szczerze mowiac. Po tym wszystkim co przez nią przeszły, mnie by w ogole nie interesowała historia śmierci Cece.
Ale może pogadajmy o jakimś ciekawszym serialu:D Oglądam odcinek 2x09 bodajże. Fakt, że Brandon przespał się z Dani, albo ona z nim, szook, w ogole ten wątek to trochę przesada :D ta kobieta jest totalnie walnięta, jakoś od początku miałam wrazenie, ze leci na Brandona, ale to co zaszło to duża przesada. Nie wiem ile to babsko ma lat, ale mnie strasznie wkurza, mam nadzieje,ze teraz już zniknie z ich zycia, kiedy wszystko wyszlo na jaw. Szczerze Ci powiem, że Wayatt niby jest spoko, ale jakoś mnie jego postać męczy, nic w sumie nie wnosi, pałęta się tylko wokół Callie i w dodatku tylko mi przypomina jak bardzo tęsknie za FC i za Maxem :D Wątek Callie i Brandona wygląda dla mnie tropchę na zakończony, prawdę mowiaz w ogole ze strony Callie nie widze tego uczucia, która na przykład widzę u Brandona. Po nim widać, że ją kocha i gdyby tylko chciala to przyleciałby do niej na złamanie karku, a jezeli o nią chodzi to mam wrazenie, że jest jej dosyć obojętny. Za to nowa rodzina Callie jest super, a tata jest fantastyczny i jestem totalnie za nimi, mam nadzieje,ze zostaną w serialu, a nie że za chwilę, on nie będzie chciał podpisać papierów, że się zrzeka praw, Callie się obrazi na śmierć, więc on jednak stwierdzi, że nie może mieszać w jej życiu, podpisze papiery i zniknie z jej zycia :D prawda jest taka, że czas w tym serialu płynie baaardzo wolno i jak pomyslec, ze ona się znam z aktualną rodziną zaledwie pol roku to naprawdę myślę, że powinna dać szansę biologicznemu ojcu. Wątek Marianny mnie bawi strasznie, bo przepomniało mi się, że jak miałam naście lat to też tak strasznie chciałam być blondynką i uparcie farbowałam wszystkie odrosty i kiedy dzisiaj oglądam tamte zdjecia to stwierdzam, że wyglądałam fatalnie :D i ona też wygląda okropnie, strasznie sztucznie :D Jesus i jego dziewczyny D:D nigdy specjalnie nie przepadałam za Lexi, ale Emma była super, strasznie mi przypomina Haley z OTH, nie masz takich skojarzeń?:D podobne są z wyglądu, no i obydwie taka trochę przemądrzałe i waleczne :) ale ta nowa jego dziewczyna, tragedia, w ogóle te laski z zespołu tragiczne, co jedna to gorsza :D No i strasznie szkoda, że Lena straciła dziecko :(:( liczyłam, że jednak coś z tego będzie. A no i zapomniałabym o najmłodszym, strasznie dziwny wątek z tym, że Connorowi tata się zabronił z nim spotykac, bo uważa że jest gejem, serio facet to stwierdził po jednym spotkaniu, że 13 latek jest gejem, jakoś mnie to nie przekonało. Ale jestem ciekawa czy faktycznie jest, tak krążą koło tego wątku cały czas, więc pewnie coś w tym będzie. Ale 13 lat czy ile on tam ma to jeszcze chyba troszkę ciut za wczesnie na takie deklaracje.
Tak, tak, taaak, nawet sprawdzałam, czy jakimś cudem aktorka grająca Emmę to nie ta sama aktorka, która grała w OTH lub czy nie są siostrami, bo na początku wydały mi się niemal identyczne z wyglądu, rola takiej zadziornej, wygadanej i inteligentnej dziewczyny, która udziela korepetycji, też jest dość podobny. Też ją polubiłam, chociaż faktycznie trochę się rządziła, a Jesus chyba raczej przyzwyczaił się do takich słodkich dziewczątek jak Lexi. Ale akurat jego postać jest fajnie wykreowana, właśnie jako takiego typowego nastolatka, który podoba się dziewczynom, one podobają się jemu, ale w gruncie rzeczy związki go przerastają, jest mało asertywny, niezdecydowany, sam nie wie, czego chce, chociaż intencje ma dobre.
Dla mnie ta Dani w ogóle była porażką, myślałam nawet, że zrobią z niej psychopatkę, bo nawet przed przespaniem się z Brandonem dziwnie się zachowywała, wymalowała mu pokój na niebiesko i coś tam intrygowała, żeby wrócił do mam, potem żeby został, już nie wspominając o tym, że udawała "czystą", a spotkał ją pijącą szoty w barze. Widziałam na forum filmwebu, że ludzie się oburzali, dlaczego Dani została aresztowana i że to przesada, no ale po pierwsze takie jest w USA prawo, że dorosły z nieletnim spać nie może, więc trudno, żeby dwoje policjantów i wicedyrektorka szkoły przymykali na to oczy, a po drugie no sorry - widziała, że chłopak ma problemy (uczuciowe, rodzinne), że stresuje się przesłuchaniem, że jest przede wszystkim pijany, to już mogła być mądrzejsza, a ona tak jakby tylko czekała na jego słabszy moment i wolną chatę.
Waytt też mi przypomina Maxa, no i smutno mi, bo praktycznie od początku serialu było wiadomo, że nie on będzie dla Callie najważniejszy i tylko będzie się snuł za nią na doczepkę. Potem już mi się naprawdę zrobiło przykro, bo koleś się starał jak mógł, a zawsze było jakieś ale.
Tak, czas się tam przeciąga niemiłosiernie, zwłaszcza to widać po wieku młodzieży - Callie i Brandon w kółko będą mieli 16 lat (potem "prawie 17" xD), Jesus i Mariana po 15, a była chyba nawet mowa, że Leni poroniła w 6 miesiącu, no to chociażby sam ten fakt powinien świadczyć o tym, że czas nie stoi w miejscu. Myślę, że jak dostali drugi sezon, to musieli zacząć spowalniać, żeby przypadkiem Callie za szybko nie skończyła osiemnastki i żeby wątek z adopcją mógł trwać, ale wyszło śmiesznie (prawie jak w PLL, gdzie w ciągu 6 sezonów minęły niecałe 2 lata ;)). Cóż, wątek Callie i Brandona nie jest skończony, po prostu jego natężenie będzie raz większe, raz mniejsze i w sumie całe szczęście.
Również polubiłam ojca Callie, właściwie ojca Jude'a też. Oczywiście, będzie problem z papierami adopcyjnymi i nastawieniem samej Callie, a jakże xD Też bym się wahała w jej sytuacji, bo w sumie to taka klęska urodzaju - nie miała nikogo, aż tu nagle chcą ją aż dwie kochające rodziny. No i będąc u Roberta, mogłaby być z Brandonem, a Fostersów normalnie odwiedzać, przyjaźnić się z nimi itp. No ale nie może być za łatwo, no nie? :P
A co do wątku Marianny to w sumie nawet mi się spodobał, fajnie, że jakoś tam ewoluowała, bo na początku serialu strasznie mnie irytowała, a potem bardzo ją właśnie polubiłam. Miałam tylko nadzieję, że dali aktorce perukę i nie musiała naprawdę farbować włosów.
Jeśli chodzi o Connora, to chyba ten wątek miał się wpisywać w ogólną misję serialu i właśnie poruszać zagadnienia związane z tolerancją czy jej brakiem, uprzedzeniami, stereotypami itp. Trochę dla mnie reakcje ojca Connora były przesadzone, bo w sumie co za różnica, czy są gejami, czy nie, przecież Jude wygląda jak małe dziecko, co niby takiego mieliby ze sobą robić? A nawet jeśli coś tam próbowali, to raczej nie na oczach tego ojca, Jude też się jakoś niespecjalnie obnosi ze swoją orientacją, żeby miał od razu nią "zarażać" wszystkich dookoła :P No ale może właśnie chodziło o taki mechanizm wyparcia, że ojciec Connora nie pomyślał o synu, że jest gejem, tylko o jego koledze, tak jakby Jude miał Connora "sprowadzić na złą drogę". Tutaj właśnie też trochę sobie strzelili w kolano z wiekiem Jude'a, bo na początku serialu był kreowany na takiego bezbronnego, małego chłopczyka, a tu nagle niby mija parę miesięcy i już niemalże wątek miłosny mu dają :P Lepiej by jednak było dla fabuły, jakby już miał skończone chociaż te 14 lat.
Ja jakoś ostatnimi czasy omijam wątki na fw, ilość hejtu mnie przerasta :D poza tym można łatwo na spoiler trafić, więc do czasu kiedy nie jestem na bieżąco to nie czytam. Ale co do wątku Dani i Brandona, to trochę rozumiem, że można mieć wątpliwość co do samego gwałtu, bo ja wciąż mam na przykład takie same wątpliwości co do SaB i wątku Bay. Ale tutaj nawet nie chodzi o to czy uznać to za gwałt czy nie, po prostu sam fakt sypiania z nieletnim jest karany i tyle. 16latki jakkolwiek wyrośnięte by nie były są jeszcze nieletnie, koniec i kropka. Także absolutnie uważam, że powinna być pociągnięta do odpowiedzialności za sypianie z nieletnim.
No niestety domyślam się, że Callie w końcu zostanie adoptowana przez mamy, bo dziwnie by było gdyby serial nazywał się the Fosters, a główna bohaterka mieszkała u innej rodziny :D Niemniej ile problemów by się dzięki temu rozwiązało :D Naprawdę dziwnie będzie później kiedy Brallie już będzie razem, a zapewne do tego dąży serial, Brandon będzię później przedstawiał swoją siostrę jako dziewczynę :D ciekawa jestem w ogóle czy dostaną kolejny sezon czy to już będzie teraz zakończenie, chociaż oglądalność mają jeszcze trochę lepszą niż SaB.
Nie, nie, nie, nie wchodź na forum The Fosters, ja sobie zaspoilerowałam niepotrzebnie niektóre rzeczy, więc potem wróciłam na forum dopiero gdy obejrzałam wszystkie odcinki. Przede wszystkim jeśli takie mają w USA prawo, że z nieletnim dorosły spać nie może, to musieli ją aresztować, nawet jeśli go nie zmusiła. No bo jednak co innego, jak seks uprawiają rówieśnicy, a co innego 16-latek z 35-latką, wtedy trudno orzec obiektywnie, czy nie było w tym jakiegoś przymusu czy manipulacji ze strony osoby starszej. A tutaj moim zdaniem manipulacji było całkiem dużo - mieszała mu w głowie, wtrącając się w jego sprawy z Callie i mamami, no i wykorzystała jego chwilę słabości (i nietrzeźwości). A co do SaB, to tam akurat bardziej złożona sprawa i też mam mieszane uczucia - oboje byli pijani, zdecydowali się na seks, równie dobrze to ona mogła "zgwałcić" jego jak on ją. The Fosters na pewno dostanie więcej odcinków, na razie jest tylko pół 3 sezonu i ta połówka (letni finał chyba) kończy się tak, że wiele spraw napoczęli i nie skończyli, jakby kontynuacja była pewna.
Obejrzałam sobie jak się rozkladaly sezony w FC i między piuerwszym a drugim było pół roku przerwy :( jakoś mam wrazenie, ze jak bedzie to dopiero na lato, chociaz ktoś tam na fb napisał, ze pewnie w kwietniu, ale to tylko takie gadanie.
Skończyłaś już The Fosters, nie? Dorwałaś coś nowego?:D
no też już nie mam koncepcji :D już wszystko widzialysmy :D a przynajmniej ja :D
w The Fosters czasami tak przeplatają różne wydarzenia przez odcinek, że czasem nie wiem co jest teraz, a co jest flashabackiem :D już kilka razy się pogubiłam :D
A nie wiesz co z Castlem? leci, nie leci?
Ja w The Fosters raz pominęłam jeden odcinek (świąteczny) i potem nie rozumiałam, o co chodzi, dopiero musiałam posprawdzać numery epizodów jeszcze raz i wrócić do zaległego odcinka ;)
Castle chyba ma jakiś mega hiatus, do lutego bodajże. A ostatnio przypadkiem natknęłam się w tv na pilot Castle'a :)
wczoraj zaczęłam się zastanawiać, czy nie obejrzeć jeszcze raz OTH, ale myśl, że będzie tam moja ukochana pani Ponton póki co mnie powstrzymuje ;)
A oglądałaś Veronice Mars albo Popular, to stare seriale, albo Beverly Hills 90210?:D
A o co chodzi z tym świątecznym odcinkiem w The Fosters? bo ja wlasnie z nim mam problem. Odcinek zaczyna się niby normalnie jako kontynuacja poprzedniego, pocałunkiem Braillie, a później właśnie są święta, pogubiłam się, przecież to jest chyba niemożliwe, żeby odcinek był źle sklejony. Ale jescze go nie obejrzałam do konca, bo wczoraj nie mialam czasu za bardzo.
Chodzi o to, że tuż po pocałunku Brandon przypomniał sobie święta i to jest taka jedna długa retrospekcja, która niby "ma dać mu do myślenia" (pod koniec odcinka akcja znowu powróci na miejsce pocałunku na tej imprezie u ojca Callie). Czyli ta cała wigilia jest jakby wspomnieniem Brandona. Myślę, że zrobili to tak, jak w przypadku odcinków specjalnych w np. PLL, czyli jakieś małe nawiązanie do obecnej fabuły + osobna, świąteczna "fabuła w fabule". Mimo wszystko lepiej uważnie obejrzeć tę całą świąteczną akcję, bo jednak wcale nie będzie taka oderwana od innych wydarzeń i pewne sytuacje z wigilii potem będą miały swoją kontynuację w następnych odcinkach (stąd właśnie wiedziałam, że pominęłam jakiś odcinek, bo kilka epizodów później nawiązali do jednego świątecznego wątku i okazał się bardzo ważny).
Aaa ok, tak własnie myślałam, że to jest retrospekcja, ale przez to wlaśnie zaczynałam myslec, że taki odcinek już był kiedyś w całości i go pominęłam. Ale to w takim razie chyba kolejność mam zachowaną :D
No, dziwnie to zrobili, bo to przyjęcie wyglądało na środek lata, a tu nagle wspomnienie świąt... i znowu zastanawia fakt, jakim cudem ten czas tak wolno leci, skoro już zdążyła być zima czy chociażby 6 miesięcy ciąży Leny, no ale ok. Fajny był ten świąteczny odc., popłakałam się na nim.
Szkoda mi ojca Callie, ona sama nie wie czego chce, Brandon jej dobrze powiedział, chce, nie chce, chce, nie chce, maaaan, oszaleć można. Wymyśla sobie wiecznie jakieś problemy a później robi zamieszanie, czasem mnie naprawdę denerwuje.
Wieeem, też mnie to denerwuje, zwłaszcza że już się zdążyłam zaangażować w kibicowanie im, a tu wiecznie jakieś ale. Jakby nie mogła zamieszkać już u tego Roberta. Albo jakby nie mogli trochę przystopować (albo przynajmniej lepiej się ukrywać, hehe) i poczekać spokojnie do osiemnastki. No i żal mi momentami Brandona, bo widać, że by jej nieba przychylił, a ona raz ma go gdzieś, raz go całuje, raz chce być adoptowana, raz nie chce być adoptowana, no rajuuu, to tylko rok z kawałkiem do osiemnastki, a przeżywają, jakby od tego cały świat miał runąć. Ach, te seriale... dlaczego zawsze jak mi się spodoba jakaś para, to potem muszą mnie gnębić? xD Jak było z Deleną? Też od pierwszego sezonu dawali nadzieję, potem coraz większą, a wiecznie coś wymyślali, byle jeszcze nie byli razem. Że już o Lucasie i Sarze nie wspomnę, bo tam to w ogóle miałam ochotę wyjść z siebie i stanąć obok ;P Widziałaś już PLL? Ja jeszcze nie, ale dziś wieczorem mam zamiar.
Skończyłam the Fosters:D tzn. wiem,ze jest już nowy odcinek, ale tego jeszcze nie widziałam. Generalnie jestem trochę zła, że jednak do tej adopcji doszło. Ale skoro Callie i Brandon nie potrafia walczyć o swoją milosc to może nie jest tego warta. W końcu ludzie dla miłości potrafią zrezygnować z wielu rzeczy, a tutaj można to było spokojnie poukładać, najwyraźniej nie było to ich priorytetem, więc w sumie nie zalezy mi już tak bardzo na nich. Jasne, fajnie by bylo gdyby byli razem, ale trochę to wszystko za daleko zaszlo. Musze przyznać ,że AJ jest super hot :D ale łączenie go z Callie to totalnie nieporozumienie. W sumie to mogli go sparować z Marianą :D przynajmniej poczuła by na właśnej skorze jak to jest, bo to ona najwięcej się czepiała Callie i Brandona. Niemniej shipuje Marianę z Matem, byli super uroczy. A Wayatt to prawdziwa porazka tego serialu. Nie sądziałam, że kiedyś to powiem, ale tak jak kocham Matta w Finding Carter, to na sam widok Wayatta w the Fosters mam ochotę przewinąć. A tak w ogole to polubilam wątek Juda I Connora i w sumie to bardziej ich relacja mnie interesowała w drugim sezonie niż Callie i jej milosne rozterki. A nowy Jesus jest beznadziejny! Gdzie ten super slodki ciapowaty Jesus :(
A za PLL zaraz się wezmę:)
Ja wczoraj obejrzałam nowy odcinek ;) Cieszę się, że skończyłaś, bo zawsze się bałam, że Ci zaspoileruję, albo zrobię Ci nadzieję, albo przeciwnie - że Cię zniechęcę jakąś uwagą itp. AJ jako AJ jest spoko, jego wątek też mi się podoba, fajnie, że Mike chce go adoptować i to słodkie, że tak się stara dla niego - widać było, że dzięki Annie i jej ciąży wiele zrozumiał i trochę teraz chce się zrehabilitować jako rodzic. W sumie z Brandonem średnio miał szansę się wykazać, bo najpierw pił, a potem syna przejęły dwie mamuśki, a on był tylko na weekendy... Z drugiej strony fajnie, że wyjaśnił sobie wszystko z Brandonem, bo faktycznie na początku nikt go nawet nie zapytał, czy ma ochotę na nowego braciszka. Wątek Callie + AJ uważam jednak za jedną z większych porażek tego serialu - zupełnie niepotrzebnie wprowadzili coś między nimi. Przez AJa wyrzucili ją z pracy, bo okradł tę świetlicę, potem błyskawicznie znalazł się u Fostersów w domu, potem przejął go Mike i już nagle się całuje z Callie... bezsens totalny i przy okazji z samej Callie scenarzyści też robią idiotkę, bo wychodzi na to, że buja się tylko w swoich przyszywanych braciach xD A tak na serio, to mam nadzieję, że szybko sobie ten wątek darują i że to miało być tylko małe zawirowanie przed letnim finałem. Co do "Maxa" vel Wyatta, to faktycznie zrobiono wszystko, żeby zniszczyć jego postać, na szczęście nie przejęłam się tym zbytnio, bo już od pierwszych odcinków domyślałam się, że będzie na przegranej pozycji i nie pomyliłam się. To samo ta laska z zespołu Brandona - bosz, ale mnie wnerwiała :/ chyba specjalnie dają Callie i Brandonowi takie totalnie niedopasowane do nich sympatie, żeby szybko z nimi zrywali i znów mogli się całować po kątach (co oczywiście za każdym razem musi się wydać albo doprowadzić do serii absurdalnych kłamstw :P). Ja już sama nie wiem, o co im chodzi... tuż przed samym letnim finałem mieli takie piękne sceny razem, a potem pstryk! adopcja Callie i znowu koniec tematu. Seeerio? Brakuje mi jakiejś poważnej i szczerej rozmowy między nimi, żeby chociaż ustalili jakiś wspólny plan działania, jasno opowiedzieli się co do swoich uczuć. To nie, wieczny rollercoaster: raz siostra - brat, raz się całują po kątach i wyznają sobie miłość. A już naprawdę mieli co najmniej kilka możliwości, to nie xD Ale masz rację, trzeba się wyluzować i podejść do tego wątku na spokojnie, bo naprawdę można stracić nerwy, a szkoda, bo inne postaci też są ciekawe. Z Judem i Connorem w ogóle szykuje się jakaś dziwna akcja, albo ja coś nie do końca ogarnęłam, ale na razie Ci nie spoileruję. Ciekawa też jestem, co będzie z tą mammografią Stef, bo nie sądzę, że wprowadzili ten wątek przypadkowo. Mariana jest fajna, naprawdę się do niej przekonałam, ale za to "nowy Jesus" - wtf? totalna porażka, w ogóle tamten wyglądał na młodszego od Brandona, a ten nowy to jakiś stary facet, no zupełnie mi nie pasuje, nie mogę się przyzwyczaić... może byłoby lepiej, jakby już nie wracał. Ale znowu się szykuje nalot "wszystkich byłych Jezusa", więc w sumie może być ciekawie ;P Szkoda tylko, że tamten aktor zrezygnował.
Dziwnie mi teraz będzie tak oglądać odcinki tydzien po tygodniu, bo już się przyzwyczaiłam, że kiedy chcę to sobie wlaczam odcinek i zawsze jakiś jest :D a ostatnie odcinki to już w ogóle oglądalam w zastraszającym tempie :D Ostatnie sceny Brallie, super, to fakt i to 'kocham Cię' bylo urocze, chociaz z ostatnich ich wyczynów to najbardziej podobał mi sie wypad do Meksyku :)
Co do Callie i AJ to wlasnie o to mi chodzi., że sytuacja Callie i Brandona była jakby...specyficzna, wyjątkowa i nie mogli nic poradzić na to, że się zakochali, a to że ledwo się pojawił kojeny przyszywany brat i ona znowu się z nim całowała to tak jakby podważa tą całą wyjątkowość...mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli :D
No tak chyba trochę jest, że te nowe 'milosci' Callie i Brandona przychodza i odchodzą, bo pewnie na końca oni i tak skończą razem, chociaż absolutnie nie mam pojęcia jak to rozwiążą.
Jude i Connor są naprawdę super, chociaż jak mam być szczera to Jude nie jest moją ulubioną postacią, nie to, że go nie lubię, ale jest dosyć specyficzny, zawsze jest taki milutki, dusi wszystko w sobie, a później wywala wszystko nagle z podwójną siłą, coś jak Lena i Stef względem siebie :D:D No, ale wątek Juda i Connora był naprawdę interesujący, w sumie myslalam,ze ten tata będzie gorszą postacią i że to on będzie im caly czas stawał na drodze, a chyba nie do końca tak jest, ciekaa co bedzie dalej, bo staneło narazie na tym, że Connor wyjezdza. No Marianne też w sumie lubie i uwielbiałam Jesusa, ale ten nowy wielkolud mi tam w ogole nie pasuje :D
No właśnie, Callie i Brandon byli wyjątkowi w tym sensie, że to taka tragiczna, zakazana miłość i teraz mi ten cały obrazek zepsuła jej relacja z AJem. W ogóle jak się Brandon musi czuć, że ledwo w domu pojawił się nowy chłopak, już Callie leci się z nim całować? Dla mnie trochę przegięli, już pali licho laskę z zespołu, Wyatta i inne miłostki, ale bez przesady. No ja właśnie z Connorem nie do końca zrozumiałam, bo wyszło na to, że jego ojciec jakoś ogarnął temat potencjalnego homoseksualizmu syna, nawet zaczął mieć dobre chęci i się nagle okazało, że to Connor chciał wyjechać... Niby oficjalnie przez to, że ojciec go nie akceptuje, ale czy ja wiem, czy aż tak strasznie go nie akceptuje? Chłopaki mają ledwo 13 czy tam 14 lat, nic wielkiego nie robią, w szkole też problemu nie ma, ojciec może jeszcze nie idzie w pierwszym rzędzie na Paradzie Równości, ale nie wydaje mi się aż taki zły, żeby Connor aż się musiał przeprowadzać. Może też Connor nie jest do końca pewny swojej orientacji i z tym ojcem to tylko taka wymówka? Ale to też trochę dziwne, bo jeszcze parę odcinków otwarcie mówił, że jest gejem i wręcz przekonywał Jude'a, żeby też się wszystkim przyznawał. Może jeszcze to jakoś wyjaśnią, bo czuję pewien niedosyt. A co do Jude'a masz rację, czasami zachowuje się jak rozpieszczony bachor - właśnie nic nie mówi, nic nie mówi, a potem nagle wybucha z wielkimi pretensjami, też tego nie lubię. Za to Connor jest super. Ja chcę starego Jesusa :( gdzieś natknęłam się na spoiler, że Jesus będzie chciał w tym sezonie odnaleźć ojca (ciekawe, żeby się nie okazał "drugą Aną"), więc chyba "wielkolud" zostanie na dłużej :/
No ja tez miałam wrazenie,że ojciec Connora mimo wszystko sie stara, ale może Connor tego nie widzi w ten sposob. W sumie tata Stef w moim odczuciu tez sie staral, a jej cały czas czegos brakowało. Connor ma 14 lat i może faktycznie brakuje mu miłości i akceptacji a nie tylko udawanego starania, chyba o to chodzi, tak mi się wydaje, chociaż wolałabym żeby został :)
Obejrzalam w koncu to PLL, za dużo to sie tam nie dzieje, ja się nudzę na tych odcinkach i w sumie są dosyć przewidywalne. Wiedzialam,ze polacza Spenc i Caleba, w sumie to przyjelam to bez wiekszych ekscytacji chyba już mnie faktycznie mało ten serial obchodzi :D przynajmniej wiadomo czemu Caleb oberwie od Tobyego :D Jedyne co mnie ucieszyło to powrót Lucasa, nie wiem czy Ci mowilam, chyba jeszcze wtedy tyle nie gadalysmy, ale Lucas był jedną z moich ulubionych postaci na poczatku PLL i mocno mu kibicowałam z Hanną, no ale pozniej wiadomo jak się wszystko potoczyło, w każdym razie chciałabym żeby został :) Najbardziej mnie zszokowała Em, tego sie nie spodziewałam :O Ale nie wiem co to wnosi do fabuły :D A Sara jest beznadziejną postacią, nie mogę na nią patrzec, tak mnie irytuje. Albo aktorka jest do bani, albo tak jej kazali grac, ale jest niesamowicie wkurzająca :D
Obejrzyj najnowszy odcinek The Fosters, tam jeszcze bardziej rozgrzebią temat wyjazdu Connora...
Też się bardzo cieszę z powrotu Lucasa, chociaż wkurza mnie, że pierwsze co, to Hanna poleciała go wykorzystać (tj. namówić do fałszywych zeznań i dania jej zmyślonego alibi), kurczę, wkurza mnie, że one się naprawdę w ogóle nie zmieniły od liceum, nadal robią te same głupie błędy. Właśnie pisałam na forum PLL, że ta sprawa z jajeczkami jest ciut podejrzana, no bo chyba najpierw robią badania, a potem kwalifikują bądź nie, a przecież Em biega po mieście z torbą pełną leków, regularnie odwiedza lekarza i jeszcze zapodaje sobie zastrzyki w kiblu... trochę dziwna procedura. Inna sprawa, że chyba coś jest na rzeczy, jeśli chodzi o jej przeszłość: rzucenie studiów, przehulanie spadku po ojcu, teraz oddawanie jajeczek dla kasy - hm? Być może ona naprawdę na coś choruje i tyle wydała na leczenie? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że przewaliła pieniądze ojca tak po prostu, bez powodu. Niechętnie przyznaję, że to i tak jedna z ciekawszych rzeczy obecnie w PLL ;)
Ale myslisz,ze Em sciemnia z tymi jajeczkami? NIe chce mi się wierzyć, że można coś takiego zmyślić. Ale na pewno coś więcej musi być w tym, że przewalila całą kasę ojca, jakiś musiala miec powód, nie chce mi się wierzyć, że tak po prostu je przehulała, a teraz jeszcze potrzebuje dodatkowej kasy skoro chce sprzedać jajeczka, może jest coś komuś winna, kto ją tam wie, może się w coś wpakowała poważniejszego. Faktycznie dosyć to ciekawe ;)
No właśnie nie wiem, myślałam, że robi się badania i po prostu oddaje te jajeczka i nie trzeba do tego miliona pigułek i zastrzyków robionych w szpitalu i samodzielnie. Ale faktycznie, to nie jest chyba tego typu kłamstwo, które zmyśla się na poczekaniu ;) Myślę, że musiało się coś jeszcze zdarzyć na pewno, bo niby rozumiem, że śmierć rodzica to trudny temat, ale też nie na tyle, żeby rzucać studia, roztrwaniać cały spadek i handlować jajeczkami, by mieć na życie. W ogóle Em jest jakaś taka tajemnicza i zalękniona, jakby chodziło o coś więcej. Bo w końcu bycie dawcą jajeczek nie jest aż taką mroczną tajemnicą. W sumie się może chwytam nieistotnych szczegółów, ale jakoś średnio mnie interesuje obecny lament fanów Haleba i "niegrzeczny Ezra", a najbardziej jestem zła na Hannę za skasowanie tego nagrania i teraz wkopanie biednego Lucasa w fałszywe zeznania...