Temat, w którym możemy podzielić się wrażeniami po finałowym odcinku.
Zapowiedź: Sezon 4 kończy się wybuchowym finałem, w którym powraca Georgina Sparks i złośliwe dziewczyny z Constance Billard, Kati i Is. Niewielką, ale ważną rolę odegra w tym odcinku sama autorka serii Gossip Girl, Cecily von Ziegesar. Wystąpi zespół Airborne Toxic Event. Odcinek zakończy się kilkoma barwnymi cliffhangerami.
Promo http://www.youtube.com/watch?v=m7wn35u2dvY
Preview http://www.youtube.com/watch?v=WZN0cvKzOlY
Sneak Peek http://www.youtube.com/watch?v=h9KEAjgCXok
Akurat ta scena, to oczko w kierunku Dair. Już o tym wspominałam. Chuck nie miał pojęcia o czym mówi Blair, ponieważ on zna Meet Joe Black, a ona nawiązywała do Death takes a holiday, filmu, który jest pierwowzorem Meet Joe Black. Klasyki kina, którą Blair uwielbia, a Chuck to przemilczał, wiadomo kto nie przemilczałby tego na pewno ;)
Oczywiście, że byli, tylko tu chyba chodzi o ten pierwiastek szczęścia bez szaleństwa, pomijając już nawet historię z hotelem. Ich miłość zawsze była na granicy, na początku żywili do siebie niechęć i to chyba sprawiło, że mieli tyle fanów. Pociąganie za włosy, szczeniackie odzywki, chemia, dużo seksu, gierki - oczywiście, że to mogło się podobać.
Tylko trzeba przyznać, że scenarzyści uważnie i konsekwentnie prezentowali tę miłość, jako miłość nie do końca wypełnioną prawdziwym szczęściem. Chuck i Blair (nigdy nie) chodzący do kina, Chuck i Blair (nie) trzymający się za ręce (cytat), Chuck i Blair płonący w piekle, Chuck i Blair grający w gierki, by podtrzymać pasję, Blair przyznająca, że łączyła ich wspólna miłość do intryg i przedstawień, no i Chuck, który przyznaje w ostatnim odcinku, że wydobywał wszystko, co najgorsze z Blair.
Chair miało swoją magię, ale chyba trochę przygasła w cieniu różnych wydarzeń. Nie mówię wcale, że Chair jest skończone na zawsze, ale na daną chwilę wygląda, że Chair jest zamknięte, bo przyznanie, że nie jest się szczęśliwym w związku, to sprawa dużej wagi, szczególnie, jeżeli robi się to w finale sezonu.
Chuck i Blair trzymali się za ręce. Na ślubie Rufusa i Lily, Chuck czekał na, aż Blair do niego dojdzie z wyciągniętą ręką, a potem poszli razem. A co do gierek, po po jakimś czasie seks z tą samą osobą zawsze powszednieje, więc albo będzie się go urozmaicać, albo pozostanie nudny. Myślę, że to piekło i brak szczęścia w związku odnosiło się raczej do sytuacji w czwartym sezonie, niż do związku Chair, jako całości.
Wspólne oglądanie filmów to oczywiście jet podwalina, ale przyjaźni. Przecież Dan nie pociąga Blair. Sama to powiedziała. Nie wiem, czemu fani uczepili się Dair jako pary, jak tonący brzytwy.
Myślę, że odnosiło się do całości, bo konsekwentnie przedstawiali Chair jako parę na granicy szczęścia i dramatu. Nie wspominam już jak Chuck porównał Blair do konia, bez komentarza ;)
Myślę, że się nie uczepili tylko to jest para, która chyba łączy wszystkie cechy popularne w serialach dla młodzieży, czy komediach romantycznych. Nienawiść, wspólne zainteresowania, dojrzewanie, inteligencja, humor. No i to jest coś nowego po przygodach przereklamowanych Chair i Dereny, bo w sumie ile razy można wracać do siebie? :)
Dziś obejrzałam jeszcze raz niektóre sceny z ostatniego odcinka i stwierdzam że odcinek był beznadziejny. Nic kompletnie nic mi się nie podobało. Zwłaszcza gra aktorska. Oni już w ogóle przestali się wysilać. Najgorsza jest chyba Serena i Chuck.
Chuck - on ma coś z mówieniem. Okropna maniera. taki dziwny szept. A kiedyś gadał normalnie. Ed powinien włączyć sobie stare odcinki GG.
Chair. Co do nich upewniłam się że zdecydowanie nie chcę ich jako pary. Aż mnie mdliło jak ich widziałam razem.
Jak dla mnie to nie był ten odcinek jakoś bardzo zły. Porównując do poprzednich finałowych to wiadomo, cienko. Ale w porównaniu do całego 4 sezonu jeden z lepszych odc. Jak dla mnie przebija to jedynie seks Chair na fortepianie. Wolę jak się kłócą, a potem godzą w taki sposób, zawsze mnie to bawi ;p
I jak wyglądałby związek Dana i Blair? Dan zostałby utrzymankiem Blair, jak Rufus Lily. Te chłopak nie ma już marzeń, pisanie już dawno pożegnał. Nie potrafi nawet dobrze dobrać krawatu, nie ma w nim nic olśniewającego. Nie ma się co oszukiwać, Blair to nie jest zwykła dziewczyna, która pragnie zwykłego związku. Ona chce żyć w świetle reflektorów, prowadzić cudowne życie. Nie dla niej takie ciepłe kluchy jak Dan. Nie minęło by dużo czasu, a ona znów zaczęłaby nim pogardzać, a on zacząłby się wkurzać na jej docinki pod jego adresem.
Oni nie są już w liceum. Dan jest jedynym facetem, który nadąża za Blair, nie tylko w inteligentnych i ironicznych tekstach, wspólnych zainteresowaniach, ale i w intrygach. Totalny miks. Dan napisał powieść, którą redaktor nazwał hitem ostatnich lat, chłopak ma 20 lat ;)
Jeżeli Blair chce prowadzić życie w świetle reflektorów, to właśnie po to jest historia Louisa, polecam zapowiedź sezonu 5, gdzie przetłumaczyłam kawałek, jest to w temacie odnośnie 5 sezonu.
Nie chcę już tu się rozdrabniać, ale takie historie miłosne jak możliwa Dana i Blair, to klasyka kina. Polecam ulubiony film Blair, Śniadanie u Tiffaniego. Wskazówka? Być może :) Nie wspominając już o takich filmach jak When Harry Met Sally, Roman Holiday (pojawiające się w serialu ostatnio), czy nawet Woman of the Year :)
Powieść, której on nie chciał wydać. Poza tym, aby dobrze pisać, musi pozostać na uboczu. Księżniczka i nudziarz to klasyka kina? Podobało mi się to co działo się pomiędzy Danem i Blair, jako coś co może pokazać Serenie, że nie jest centrum świata. Teraz Dan spełnił swoją rolę, więc może spadać.
Co do Blair i Louisa - planowanie ślubu zawsze jest wykańczające.
Jeżeli uważasz, że Paul Varjak, Sam Craig albo Joey Bradley byli nudziarzami, to ok ;)
Jak widać scenarzyści uznali, że Dan jeszcze nie może spadać, bo nie dość, że tęskni za Blair, to jeszcze spędzają oni całe lato na filmowych randkach przez telefon ;) Czy naprawdę trudno uwierzyć w uczucie, które się rodzi na podstawie np. wspólnych zainteresowań i podobnego intelektu? Co więcej, przyjaźń to podstawa udanego związku, nic w tym złego :)
"Royal pain" to raczej nie jest określenie tego, że Blair ma dużo na głowie ;)
Myślę, że możemy się nie zgadzać w pewnych kwestiach, więc po prostu tak pozostawmy to wszystko. Chcę podkreślić, że nie mam na celu przeciągania nikogo na jedną albo drugą stronę, liczą się tylko dobre argumenty :) Agree to disagree ;)
Raczej na przyjacielskich spotkaniach niż na randkach, zważywszy na to, że Blair jest zaręczona. Co z tego, że Dan tęskni na nią, skoro Blair za nim nie. Dan i Vanessa również mieli wspólne zainteresowania i byli inteligentni i co z tego wyszło? Byli również przyjaciółmi i łączyło ich więcej niż Blair i Dana.
O ślubie mówiłam w kontekście, iż każdy ma jakieś oczekiwania w związku ze ślubem młodej pary, bardzo często sprzeczne i jakoś to trzeba pogodzić.
Ale nie było między nimi iskry tak, jak między Danem i Blair. W tym sęk, ich historia nie bierze się z tego, że Blair wpada przez okno do Dana, mówiąc, że jest jego najlepszą przyjaciółką od czasu dzieciństwa ;) Tylko ze wspólnej drogi, bardzo podobnych doświadczeń, a do tego dochodzą zainteresowania i inteligencja, no i to co od początku nakręca ten serial - UES vs Brooklyn.
Nie chcę tu spoilerować, chociaż to tylko spekulacja oparta na zapowiedzi sezonu, ale uważam, że (delikatny SPOILER) "royal pain" odnosi się do tego, czy Blair należy naprawdę do tego świata i do bajki, którą sobie wymarzyła.
Pomiędzy Blair i Danem również nie ma. Czy to nie było oczywiste, gdy Blair powiedziała, że czuła się jakby całowała brata?
Nie chodzi mi o iskrę typu eye-sex Chair. Chodzi tu o iskrę pomiędzy nienawidzeniem siebie na początku ze względu na dwa światy, ale mimo wszystko świetnym rozumieniem i wspólnymi tematami. Przywoływałam już cytaty, nie chcę tego powtarzać. Chair było oparte na grach, na tym, żeby im się nie znudziło, ich iskra była w sensie seksualnym.
Blair nie zjada Dana wzrokiem, ani Dan Blair, oni mają takie wibracje, jakie mają, ze względu na to, że są z dwóch różnych światów, a mimo wszystko świetnie się uzupełniają.
No tak, a Chuck i Blair mogą być friends with benefits, bo inaczej przecież Blair zostaje wyzwana od koni, sprzedana za hotel, obrywa kawałkami szkła, albo musi niańczyć pijanego Chucka i cytuję, być tylko "jego" ;)
Zostawmy już to. Każdy lubi inne oblicza miłości, ja lubię te oparte na przyjaźni, dlatego, że z doświadczenia wiem, że nieźle się sprawdzają i preferuję oglądać parę na ekranie, w której istnienie mogłabym uwierzyć i mogłabym taką parę spotkać na ulicy :)
Iskra między Blair i Danem? Już więcej iskrzenia widziałam między Chuckiem i Vanessą.
Ja więcej iskry widzę między Lilly a Chuckiem ;D . Boze Dan i Blair. Blair i Dan. Nie piszę się na to. Już wolę Blair z Natem. Ale nie z Danem. A fe. A C i B może nie są już w liceum. Ale uczucie nie rdzewieje:) . Pozostało nadal. A tak chcecie tego Dana i Blair jako parę. Widzieliśmy ich budujących zdrową przyjacielską relację. Na tej podstawie słabo określić szanse na powstanie zdrowego zwiazku. Ja widzę to tak. W związku Dana i Blair byłoby zupełnie tak jak w związku Dana i Vanessy. Znali się od lat. Mieli te same zainteresowania. Z Danem i blair byloby tak samo. Czytaliby książki oglądaliby filmy. Dodatek specjalny to ich "związku" - seks i czulości. Zachowywaliby się jak przyjaciele z tymi małymi szczegółami. Może na początku byloby fajnie. Ale na dluższą metę po prostu by nas to zanudzilo.
Tak jak niektórych znudziły dramaty między Chuckiem i Blair. Stali się strasznie przewidywalni razem. Jedyne co ich łączyło to dobry seks i gierki. A tylko na tym nie da się zbudować dobrego i trwałego związku. Muszą mieć o czym gadać, wspólne pasje itp.
Ale to serial. W normalnym życiu zgodziłabym się. Ale tu musi się toczyć akcja, musi się coś dziać. A nie uwielbiana bohaterka - zaczęłaby zanudzać.
Ulubiona bohaterka staje się niestety przez swoje ostatnie wątki bohaterką karykaturalną, której wątek "powerful woman" poszedł w zapomnienie w przeciągu minuty. To boli wszystkich fanów Blair niestety.
Każdy inaczej postrzega to, co jest nudne, a co nie jest. Kwestia gustu, ja uwielbiam klasykę, lubiłam więź Pacey'ego i Joey, czy nawet Summer i Setha. Lubiłam też wibrację Chair na początku, ale takie pary na dłuższą metę nudzą mnie dość szybko i przestają mi się podobać, oprócz wirującego seksu oferują tylko łzy i dramat, a raczej nic zdrowego i długotrwałego. Szczególnie jeżeli Chuck jest złoczyńcą, a Blair tak skomplikowaną i złożoną główną postacią kobiecą.
Zgadzam się z Wampiratką, nie ma co się licytować, każdy ma inny gust, i jak widać walka na argumenty w tym miejscu nie ma sensu :)
to jest chyba kwestia indywidualna "jak" co odbieramy. Wg mnie między Danem a Blair była chemia. Z kolei między Chuckiem i Blair tej iskry już (zaznaczam- "już") nie ma. Tak ja to odbieram i czuję.
Ja wychodzę z założenia, że takie dyskusje nie mają sensu, bo każdy z nas ma inny gust i jedni będą trwali przy Chair, inni będą czekali na Dair i żadna ze stron się nie przekona do drugiej. Pozostaje nam tylko czekać na kolejny sezon :)
Zgadzam się z Wami. Jedno jest pewne-są fani Chair, są fani Dair i są osoby które lubią Chair i lubią Dair skrycie licząc że scenarzyści może jakoś ich połączą.
CIEKAWOSTKA ;)
Nie wiem czy była mowa o tym wcześniej, ale w scenie na przyjęciu, gdy Serena rozmawia z dyrektorką pojawia się na chwilę w roli absolwentki Constance sama autorka cyklu książek Gossip Girl- Cecily von Ziegesar. :)
Właśnie coś mi się przypomniało. Pamiętacie jak bodajże w 2x21 Chuck powiedział Blair, że jej nie kocha, aby mogła ruszyć dalej i być szczęśliwa? I teraz zachował się podobnie. Zadecydował za nią, pozwolił jej ruszyć dalej. Taka analogia, chwila wspomnienia starego dobrego Chair.
Tak. Wtedy była z Natem czyli jakby aktualnym Louisem. I Chuck zachował się teraz podobnie. Może zakończenie też będzie podobne? ...;>>
Ale tym razem ona wie, że on ją kocha... Kucze, już chce maj 2012... Wtedy wreszcie dowiemy się z kim ostatecznie będzie Blair. W sumie to jedyna postać, która teraz mnie interesuje. Wątek sS (superstar Serena) jakoś mnie nie kręci.
Dokładnie. I mam nadzieję, że to bedzie:
Chuck and Blair. Boże, kocham ta parę.
Dan and Serena. Uwielbiam ich kiedy byli razem w 1 sezonie. Teraz nie wiem jakby to było, ale nadal im kibicuję;)
Nate and Vanessa. Są słodcy razem..;)
Ja mam nadzieję, ze zobaczę Dair, chociaż przez kilka odcinków. Mówcie co chcecie ale uwielbiam ich razem:D
Ktoś wspominał że Dan i Blair to byłoby coś w deseń jak Joey i Pacey. Ja natomiast znalazłam na jakiejś stronie że scenarzyści stylizują ich raczej na bohaterów z "Kiedy Harry poznał Sally". Dla zainteresowanych tematem, znalazłam stronkę z odniesieniami scen z GG do filmu
http://www.tvfanatic.com/forum/gossip-girl/general-discussion/dare-to-dair/page- 1021.html
Ośmielę się na malutką dygresję. Czy trójkąt jaki wykreowali nam scenarzyści, czyli Chuck+Blair+Louis chociaż trochę nie kojarzy się wam z rzeczywistym królewskim trójkątem Camila+Książe Karol+Diana ? ;p
Zdecydowane nie mówię Dair, tym bardziej, że gdyby Blair miała coś poczuć do Dana zrobiłaby to już dawno. Ale rozumiem, że mogą być fani tej pary.
Czyli Karol to jakby Blair..;d
Diana to jakby Louis..
A Camila to jakby Chuck ? ;D
Dair nie ma potencjału Joey i Pacey'ego, przede wszystkim dlatego, że Dan to nie Pacey. Pacey to zbuntowany chłopak z olbrzymim urokiem osobistym, a Dan to... Dan. Nie ma w nim nic porywającego, interesującego, nie posiada uroku osobistego. Największym zaskoczeniem w jego przypadku jest kolor koszulki, na który zdecyduje się rano.
to nie moje stwierdzenie więc luz. Napisałam tylko jakie są głosy w USA gdzie najczęściej porównują D&B do tych par. I zapewne nie chodzi to o osobowości postaci, a sytuacje w jakich się zeszli, sytuacje w których bohaterowie zostali postawieni, wzajemne relacje itd, itp to
btw znamy swoje poglądy więc za każdym razem gdy ktoś napisze, że kibicuje Dair lub Blouis czy Chair nie zaczynajmy od nowa wynurzeń w stylu "Dan jest nijaki", "Louis jest sztywny", "Dan nie ma potencjału". Nie o to przecież chodzi.
Z resztą pisałam o tym kilka postów wyżej.
Ahahaha ! Taa i jeszcze to co zje na śniadanie :d.
Serena do niego wg mmnie pasowała bo była taka przebojowa, potrafiła znaleźć w nim coś co go pobudzało do życia.
Nie, to już nie jest niespodzianką. Zje gofry ;P
To fakt, ona zyskiwała przy nim odrobinę inteligencji, on przy niej luz.
A no tak... Nawet śniadanie jest u niego przewidywalne. Jak on by wytrzymał przy Blair??
Już o to się nie martwcie. On wytrzyma przy Blair, nie to co Chuck-albo odchodzi bo rzekomo "za bardzo kocha" (jakiś żart?), albo ją sprzedaje, bo hotel ważniejszy.
Serena przebojowa? To chyba oglądam jakiś inny serial. Bo w moim serialu Serena była wyblakła, wiecznie wzdychająca i nie potrafiąca "odnaleźć siebie".
Średnio ich lubiłam jako parę. Podobnie Chucka i Blair. Zawsze mi coś nie pasowało. Może dlatego że jestem wybredna.
Tak, uwielbiałam ich. Scenę końcową z Hi Society... I z Vicrot Victrola. O Jezu dopomóż. Chuck musi dorosnąć Chuck musi dorosnąć, ale jak już dorasta to źle ja pier ... Brak słów ;x
Błagam cię, Dan był przy niej okropny! "Och, jak ja cię loffciam, Serena, a to że jesteś ladaniczcą - kogo to obchodzi?" Dan jest fajną postacią przy Blair, z innymi partnerkami był taki wyblakły... Pewnie byłabym za nimi, gdyby nie Chuck :) - wielbię go, nawet jak Edowi się nie chce grać <a tak poza tym to trzeba do niego napisać i go ochrzanić :P>
Dokładnie o to mi chodzi. Rozumiem że są zwolennicy Chair i nie mam nic do tego. Ale prawdą jest że właśnie przy Blair Dan był super.
Blair pokazuje wszystkie swoje strony przy Danie i Dan pokazuje wszystkie swoje strony przy Blair. To jest podwójne zwycięstwo ;) A co najważniejsze ta para jest sobie równa. Blair nie jest sprowadzona do epoki kamienia łupanego tak, jak to było często przy Chucku, ale jest dorosłą, inteligentną i pewną siebie kobietą. Podobnie jest z Danem, nie jest zapatrzony w Blair jak był w Serenę i nie idealizuje Blair, to dzięki Blair wrócił do pisania.
Lubię teorię, która określa pewne etapy w życiu bohaterów. I tak odpowiednio Nate i Serena reprezentują miłość młodzieńczą, licealną Blair i Dana, z kolei Chuck i Vanessa to szalone, często eksperymentalne miłości pierwszych lat studenckich. Natomiast wspólne pasje, wyzwania, zaufanie i przyjaźń to podstawa do udanego, długotrwałego związku, dlatego podoba mi się Dan i Blair razem, a smaczku dodaje im to, że są z dwóch różnych światów, a mimo to świetnie się uzupełniają.
Dan i Blair to Pacey i Joey 10 lat później w NYC ;) Sekwencja i tło jest takie samo. Joey, to nie Blair, a Pacey to nie Dan, ale cała historia jest bardzo podobna, szczególnie jeżeli włączymy w to Dawsona. Polecam: http://www.youtube.com/watch?v=8NXzpNVKLpU
Niektóre podobieństwa są uderzające, szczególnie to, że oba pocałunki były cliffhangerami osadzonymi w bardzo podobnej sekwencji. Nie wspominam już o Seth i Summer, niektóre wątki są praktycznie identyczne. Też gdzieś jest wideo porównujące obie pary. Z WHMS oczywiście zaczerpnięte są telefoniczne randki ;)