Pierwszy odcinek zapowiadał emocjonalnie opowiedzianą historię. Scena Simlata gdzie pyta córki :"Kim Ty jesteś!" Ona odpowiada :"Nikim!"
jest jak ciekawa tkanina, złożona z różnego rodzaju nitek, niteczek.. Złość, miesza się z smutkiem, z bezsilnością.
Już poleciłam go wszystkim, zarekomendowałam i... Obejrzałam drugi.. Szok.
Trudno mi było uwierzyć, że jest to ta sama historia.
Zakrólowały uproszczenia i schematy.
Postać T
Bartosza Topy, rozmywa się w nijakości, nie ma miejsca na rozwinięcie.. Jako widz nie widzę połączenia pomiędzy walką o związek a pójściem w Romans i to z uczennicą.
Według mnie reżyser nie wypełnił luki pomiędzy jednym a drugim.. Szkoda.. I jeszcze Simlat wciąż i wciąż chodzący za córką..szkoda..
Zapowiadał się wyjątkowo dobrze!
Jako skąplikowany dramat, z pejzażem konfliktów emocjonalnych..