Obejrzałam 3 odcinki i więcej nie dam rady.. czuję się jakbym oglądała jakaś turecką telenowele. Pan "derektor" zakochuje się w młodej po 1 stosunku do którego dochodzi już w 1 szym odcinku. Pozwala jej mieszkać w swojej chatce nad rzeką, chociaż widział ją 2 x w życiu i bez wahania wręcza jej klucze jak święty Mikołaj!! Po trzech, może czterech spotkaniach deklaruje się, że rzuci żonę dla niej ale ofiarnie i asekuracyjnie przyznaje, że " może to chwilę potrwać".. Simlat gra spoko, ale jego postać też jest w CH.. przejaskrawiona. Niczym zbity pies wszystko przyjmuje na klatę. Jak córka go traktuje jak śmiecia, a on łazi za nią w kółko i przeprasza nie wiadomo za co, nie ma za zle lasce która oskarża go o gwałt i jeszcze chwali ją mówiąc że " najważniejsze że przyznalas się do błędu" a do jej brata który podpalił mu samochód mówi że " i tak był stary i miałem kupić nowy" szkoda że jeszcze nie kupił młodemu fury w nagrodę za to że się przyznał..