No fajna rozrywka w stylu "Na noże", błyskotliwe dialogi, piękne wnętrza, fajnie się ogąda, zwłaszcza, że podglądamy najważniejszy dom w USA.
A tu się robi rzeczywistość w stylu netfliksowym. Prezydent jest gejem i ma legalnego męża, najlepszy detektyw na świecie jest ciemnoskórą babką przy kości, kucharka sypia z ministrami, nadworny kaligraf ma chyba dysgrafię, większość decyzyjnego personelu jest idiotami, z wyjątkiem paru mądrych kobiet i w ogóle cała chałupa to jeden wielki bardak, gdzie nikt nie panuje nad swoją robotą i wszystko toczy się jak bezładna kupa kamieni. Jeszcze do tego wkracza specjalista od energii psychicznej, wróżbita i trener rozwoju duchowego - whatever, który rozporządza, gdzie powinny stać sprzęty żeby było w zgodzie z nawadnianiem, kanałami energii i odstresowywaniem. Niby wellness a w rzeczywistości mały paszkwilik na amerykańskie porządki. Rosja lubi to.