Obejrzałem kilka odcinków. Dobre tempo, dużo się dzieje, sporo zaskakujących rozwiązań. Śmiesznie, aczkolwiek żart dosadny, dość ostro ciosany, ale być może takie są wymogi czasów. Jednak według mnie nie tylko na dowcipie zasadza się główna siła Selfie po polsku. Mariusz Pujszo w sposób nie widziany do tej pory w polskim kinie, - jak to się pięknie dzisiaj mówi – zaoruje branżę show biznesowo celebrycką. Odbieram Selfie po polsku jak dowcipny pastisz na głupotę, parcie na szkło, wszechobecny lans i pozbawione jakiegokolwiek talentu celebryctwo niektórych pseudo elit. Nieważne co, nieważne jak, nieważne z kim, nie ważne jakim kosztem. Nic nie jest istotne, ważne żeby się wylansować, bo z lansu jest kasa, a wszystkie środki prowadzą do celu. Masz popularkę i kasę, jesteś celebrytą, a celebryta jest w dzisiejszym świecie Bogiem, mówi poprzez swój obraz do widza Mariusz Pujszo, puszczając jednocześnie oko. A dla wszystkich, którzy nie kumają tych niuansów są zabawne scenki, dowcipne dialogi, dosadny język i roznegliżowane panienki – trzeba uczciwie przyznać - w większości ponad przeciętnie urodziwe i z klasą.