Przypomniałem sobie gdy jako malec a potem już nieco starszy oglądałem seriale spod znaku Star Treka i chciałbym powspominać ale w tylu powstałych produkcjach nie mogę się odnaleść.Czy ktoś mógłby pomóc i uszeregować jakoś to wszystko.W jakiej kolejności ogladać Star Trek żeby fabularnie się to kupy trzymało.No i co lepiej pominąć w ogóle żeby sobie nie psuć krwi?
1. serial 'Star Trek' - oryginalna seria - całość. Osobiście polecam oglądanie w kolejności produkcyjnej, a nie emisji, lecz nie ma to większego znaczenia.
2. Filmy kinowe: 'Star Trek: The Motion Picture' (zalecam wersję reżyserską), 'STII: The Wrath of Khan', 'STIII: The Search for Spock', 'STIV: The Voyage Home'.
3. Zaczyna się serial 'ST: The Next Generation'.
3.1. Sezon 1. cały i sezon 2. do 18 odc.
3.2. Film 'STV: The Final Frontier' (kontynuacja 'STIV' z akcją przed 'ST:TNG')
3.3. TNG do 9. odcinka 5. sezonu.
3.4. Film 'STVI: The Undiscovered Country' (kontynuacja 'STV', przed akcją TNG).
3.5. TNG do 11. odcinka 6. sezonu.
4. Zaczyna się serial 'Star Trek: Deep Space Nine'.
4.1. Od odcinka z pktu 3.5 do końca trwania TNG, oba seriale trwają równolegle (obejmuje to 2 sezony DS9).
4.1. Po 8. odcinku 3. sezonu DS9, film kinowy 'ST: Generations'.
5. Kolejny serial: 'Star Trek: Voyager'.
5.1. Od 12 odcinka 3. sezonu DS9, VOY trwa równolegle z DS9 aż do końca DS9.
5.2. Po 10. odc. 3. sez. VOY, film: 'ST: The First Contact'.
5.3. Po 9. odc. 5. sez. VOY film: 'ST: Insurrection'.
6. Kolejny serial: 'Star Trek: Enterprise' (akcja przed wydarzeniami z oryginalnego 'Star Trek').
6.1. Po 11. odc. 2. sez. ENT film: 'ST: Nemesis' (kontynuacja 'ST: Insurrection').
7. Film Abramsa "Star Trek" (alternatywny do dotychczasowego wszechświat).
Jeśli zaś chodzi o chronologię nie emisji, a akcji wewnątrz uniwersum, to:
1. Star Trek (oryginalny serial). Czas trwania akcji: 2265-2269 r.
2. Star Trek: The Motion Picture. Czas trwania akcji: lata 2270.
3. Star Trek II: The Wrath of Khan. Czas trwania akcji: 2285 r.
4. Star Trek III: The Search for Spock. Czas trwania akcji: 2285 r.
5. Star Trek IV: The Voyage Home. Czas trwania akcji: 2286 r., 1986 r. (podróż w czasie)
6. Star Trek V: The Final Frontier. Czas trwania akcji: 2287 r.
7. Star Trek VI: The Undiscovered Country. Czas trwania akcji: 2293 r.
8. Star Trek: The Next Generation (serial). Czas trwania akcji: 2364-2370 r.
9. Star Trek: Deep Space Nine (serial). Czas trwania akcji: 2369-2375 r. (początek równolegle z końcem TNG).
10. Star Trek: Generations. Czas trwania akcji: 2293 r., 2371 r. (Nieco akcji po 'STVI, większość w trakcie DS9).
11. Star Trek: Voyager (serial). Czas trwania akcji: 2371-2378 r. (duża część serialu równolegle z DS9).
12. Star Trek: First Contact. Czas trwania akcji: 2373 r., 2063 r. (Podróż w czasie, w trakcie DS9 i VOY).
13. Star Trek: Insurrection. Czas trwania akcji: 2375 r. (W trakcie DS9 i VOY).
14. Star Trek: Nemesis. Czas trwania akcji: 2379 r.
Star Trek: Enterprise (serial). Czas trwania akcji: 2151-2155 r. Akcja rozgrywa się przed 'Star Trek' (pierwszym serialem), lecz z powodu wielu niekonsekwencji względem fabuły poprzednich ST, część fanów uważa, że jest ENT rozgrywa się przed 'Star Trek' Abramsa, w alternatywnej linii czasowej.
Star Trek. Czas trwania akcji: 2233 r., lata 2240., 2255 r., 2258 r., 2387 r. - akcja w alternatywnej linii czasowej, choć pojawiają się sceny, 'normalnej' linii czasowej.
Następny ST będzie kontynuacją alternatywnej linii czasowej ze 'Star Trek' Abramsa.
Ostatni odc. 'Enterprise' pokazuje akcję z przeszłości (względem innych Treków), lecz oglądaną przez Rikera i Troi (członków załogi z TNG), przez co tak naprawdę akcja rozgrywa się po zakończeniu TNG, lecz przed 'Generations'. Nie ma to większego znaczenia dla fabuły, lecz w kontekście chronologii i fanów TNG już (trochę) tak.
Ponadto, jak skończysz TOS, obejrzyj ST:TMP w wersji reżyserskiej, a nie kinowej.
----------------------------
Live long and prosper.
Dziękuje za wyczerpującą odpowiedź. Teraz tylko muszę skombinować wszystko,albo poszperać w płytach w piwnicy:) Trochę to chronologicznie pomotane,ale podobnie było jak oglądałem Stargate:) Tym razem postanowiłem sie poradzić żeby nie zastanawiać się co gdzie kiedy miało miejsce.
Nie jest to aż tak skomplikowane, jak się zacznie oglądać. Tylko DS9 i VOY warto zacząć w miejscach, które zaznaczyłem w pierwszej liście, gdyż zazębiają się z innymi serialami (np. tytułowa stacja Deep Space Nine wchodzi w posiadanie Federacji dzięki wydarzeniom z 11. odcinka 6. sezonu TNGf.
Peace and long live.
Zobaczymy.Gdy oglądałem Star Treki dawniej to nie rozumiałem jeszcze całej historii i fabuły.DLatego chciałbym obejżeć to wszystko jeszcze raz i ocenić z perspektywy czasu.Aktualnie jest niedosyt dobrych seriali si-fi więc odkopuje stare których nie oglądałem chronologicznie i komletnie.Gdy byłem młodszy nie miałem nawet kompa i musiałem liczyć na TV.
Ja bym raczej proponował tak nie motać. Chociaż to zależy od Ciebie. Sugerowałbym obejrzeć seriale po kolei, tak jak powstawały i kończąc dany serial ewentualnie oglądać sobie odpowiednie filmy (filmy z uniwersum są słabe, szkoda przerywać nimi serial). Albo zrobić jeden wyjątek. Najpierw obejrzeć The Next Generation, później Deep Space Nine i Voyagera, a na koniec Originalną Serię z lat 60 (TOS). Originalna seria jest po prostu... khmmm... stara. Jeśli od niej zaczynać, nie czując jeszcze Star Treka, można się zrazić (aczkolwiek część osób właśnie ją strasznie uwielbia). Serialu Enterprise nie wspomniałem, gdyż tego cudaka nie uznaję jako pełnoprawnego serialu spod znaku Star Trek.
Szczerze mówiąc, sam zacząłem przygodę z Trekiem (ok. 3 lata temu), właśnie od TOS i do tej pory jest to mój ulubiony serial, mimo że widziałem wszystkie. Ponadto oglądałem go w wersji przed poprawieniem efektów. Mimo archaiczności uważam, że serial posiada sporo magii i porusza, w sposób rozrywkowy, dość ważkie tematy. Przyjaźń Kirk-Spock-Bones jest także genialnie pokazana. Zresztą nawet jeśli jakiś film jest gorszy (vide STV), to ta przyjaźń skutecznie trzyma przed ekranem każdego fana Treka.
Serial ENT nie jest zły, czasami ma przebłyski. Jako całość wypada wg mnie nawet lepiej niż VOY. Mimo błędów w continuity i dziwacznego przedstawienia Vulcan serial jest dość solidny. I T'Pol jest jedną z nielicznych postaci kobiecych w Treku, którą naprawdę lubię.
Uważam też, że niektóre odcinki różnych seriali (szczególnie TNG/DS9 i DS9/VOY) warto obejrzeć po sobie, gdyż pojawiają się kontynuacje niektórych wątków (przestrzeń Kardasjan czy Maquis).
Live long and prosper.
Zresztą Trek Abramsa uznaje kanoniczność ENT (admirał Archer to kap. Archer z ENT, co potwierdzono oficjalnie), więc choćby z tego powodu warto obejrzeć. Nie żebym był wielkim fanem wersji Abramsa, której jeszcze nie oglądałem.
Pamiętaj, że tak ENT, jak ST XI, dzieją się w istocie w rzeczywistościach alternatywnych z powodu manipulacji z czasem. Także jaki z nich kanon? Ja tego nie uznaję. Nadal czekam na serial o początkach Federacji. Tym razem stworzony przez kogoś, kto nadal ma szacunek do założeń Treka, a kogoś, kto dawno stał się cynikiem, który uniwersum traktuje jak własny plac zabaw. A taką właśnie osobą jest Pan Brannon Braga - odpowiedzialny za dołowanie VOY'a i całkowity upadek Treka w postaci ENT.
Swoje głupie pomysły - gady, ssaki, ptaki itp. usiłował już realizować w TNG. To on odpowiada za epizod Genesis. Widać już wówczas miał początek jakichś odpałów w tym kierunku. Tak jak odpałów - z kolei na punkcie kosmitów - dostał Spielberg (już nawet w Indianie Jonesie musieli się znaleźć).
Myślę, że Ci pewne wartości serii takich jak TNG umykają i stąd nie widzisz, że ich właściwie nie ma w ENT. Tych najważniejszych wartości Treka - jego aspektu mitycznego (w podobnym sensie w jakim Tolkien określił własne dzieło mitopeją), aspektu refleksyjnego: egzystencjalnego, filozoficznego. Do tych aspektów skłócone ze sobą małpy, gady i latające w kosmosie wieloryby (walenie) nie pasują. Uwierz na słowo.
Nigdzie nie twierdziłem, że ENT jest lepszy od TNG, wspomniałem jedynie, że moją ulubioną serią jest TOS oraz, że ENT jest wg mnie lepszy od VOY, który mnie irytował potraktowaniem Kes, Tuvoka, wpychaniem 7, gdzie się da, finałem etc..
Zgadzam się też, że dwa ostatnie seriale stoją kilka poziomów niżej od poprzednich, jak i zgadzam się w kwestii egzystencjalnych i teologicznych inklinacji serii TOS czy TNG, których brak jest później, a przynajmniej brak jest dobrego ich przedstawienia. Nigdzie nie twierdziłem, że ENT jest ambitny, wręcz przeciwnie, uważam, iż jest prosty, a czasem wręcz prostacki. Tymczasemy niemal każdy odcinek TOSa można rozpatrywać pod kątem dodatkowego przesłania, takie odcinki jak "Devil in the Dark", "The City on the Edge of Forever" czy "Is There No Truth in Beauty" wyprzedzają kino nie tylko sci-fi o lata świetlne w kontekście poruszanej tematyki, lecz również poprzez sposób, w jaki to czynią. Podobnie prezentuje się wiele odcinków TNG (który to serial posiada też sporo mielizn). Nawet proste historie, jak "Symbiosis" mają ambitne u podstaw założenia i pozwalają doszukiwać się podobieństw do ingerencji fałszywych lekarzy czy znachorów, czy nawet sekt lub innych grup albo jednostek udających pomoc, a naprawdę wykorzystujących bezlitośnie swoją pozycję, celem utrzymania władzy. W skali makro można zaś problem odnieść do całego systemu, który karmi nas pustymi stwierdzeniami, niepotrzebnymi informacjami czy bezwartościową papką opierającą się na merkantylizmie, robiąc to dla „dobra” swych podmiotów, zmuszając ich do bezrefleksyjnego wchłaniania sfałszowanego wizerunku rzeczywistości. Nie wspominając nawet o tematyce Prime Directive, która tutaj zajmuje centralną pozycję. I nie mówię już nawet o tych najbardziej uznanych odcinkach, jak "The Measure of a Man" czy "The Inner Light".
ENT jeśli chciał coś powiedzieć, co było rzadkością (vide "Stigma"), to w ogóle nie potrafił udźwignąć podjętego tematu. Mimo wszystko, oficjalnie uznaje się jego kanoniczność, co twórcy starali się wcisnąć na siłę choćby w nielogicznym "ST:Nemesis". Nie pisałem też, że ENT jest "dobry", napisałem, że jest "solidny", co miało oznaczać, że posiada raczej równy poziom wykonania odcinków, a że poziom jest niższy niż TOS czy TNG to oczywiste dla oglądających. Mimo to, inteligentne gady już w TOSie były, zresztą uważam, że gatunkowe zróżnicowanie napotykanych istot pomaga w unikaniu monotonii. Czasem, gdy po raz kolejny napotyka się podobne rasy w VOY (w TNG ta kwestia została wyjaśniona) jest również męczące.
Jako fan Treka jednak, gdy odświeżam sobie odcinki to sięgam tylko do trzech pierwszych seriali i do filmów tylko z oryginalną załogą, resztę obejrzałem "z obowiązku". Dlatego też tak zwlekam z obejrzeniem wersji Abramsa, gdyż jestem w 90% przekonany, że mi się ona nie spodoba.
Trochę się rozpędziłem i popadłem w mały chaos.
Fragment o władzy dot. odc. "Symbiosis" oczywiście, a nie całego serialu. A TOS, również oczywiście, nie był jedynym ciekawym serialem w latach 60., vide "The Prisoner", który obecnie oglądam i polecam, gdyż inteligentne dialogi, refleksje etyczne, egzystencjalne, filozoficzne są tam, jak najbardziej, obecne.
TOS również ma masę mielizn. Powiedziałbym, że znacznie więcej, niż TNG. Oczywiście kręcony był w innych czasach i można mu wiele wybaczyć. Faktu to jednak nie zmienia.
Jeśli chodzi o gady itp. Tak, mieliśmy epizod Arena w TOSie z gadem Gornem. Tylko, po pierwsze, to był głupi pomysł już wówczas. Powtarzanie głupoty, jest głupotą. To, że originalna seria użyła jakiegoś motywu, nie rozgrzesza z jego użyciu później. Za każdym razem było to tak samo (po prostu nadal) głupie.
Po drugie - to jest zupełnie inny problem, niż kwestia humanoidów. Powszechność humanoidów wśród gatunków inteligentnych daje się do pewnego stopnia bronić. Może być tak, że ewolucja z jakichś względów - np. motoryki, promuje taką postawę wśród organizmów, a sama tego rodzaju motoryka ma wpływ na rozwój inteligencji. Czymś zupełnie innym jest, że przenoszenie wprost gromady z naszego drzewa ewolucyjnego na inny świat i przyznawanie jej przedstawicielowi inteligencji.
Po trzecie wreszcie i może najważniejsze. Czym innym jest taki Gorn w jednym epizodzie, służący zresztą powiedzeniu czegoś (Kirk np. wspomina, że musi pamiętać, iż mimo wrodzonego wstrętu do gadów i odruchu uważania ich za plugawe, jego przeciwnik to istota inteligentna, kapitan statku kosmicznego), a czymś zupełnie innym jest to, co Braga zrobił w ENT. Nie wiem dlaczego jesteś już kolejną osobą, która tego nie widzi. Czym innym jest inteligentny gad, a czym innym cały karciany zestaw: gadów, ptaków, waleni, ssaków lądowych. Czemu nie waleni, waleni, waleni i gadów? Lub czemu nie ptaków, ptaków, ptaków, ssaków? Chyba bardziej jest prawdopodobne - jak to było z naszymi humanoidami - że drzewo ewolucji się rozgałęzi na wiele pododmian bliskich sobie, niż że inteligentne istoty sobie obok siebie wyewoluują w różnych środowiskach.
Powiem Ci dlaczego. Bo Braga to idiota. Jemu właśnie chodziło o talię kart. Masz sobie przedstawicieli różnych gromad, o różnych atrybutach, można im nawet przypiąć kolorowe etykietki sugerujące środowisko: zielone, woda, walenie; niebieskie, niebo, ptaki; brązowe, gleba, gady; złote, sawanna, ssaki lądowe. Wszystkie karty do kolekcji. W dodatku Ci nie lubią tych, a tamci tamtych. Gad jest podstępny, a waleń powolny i refleksyjny. Serio nie widzisz porażającej głębi idiotyzmu tego pomysłu? To jak bajka o pokemonach (różne atrybuty, żywioły). Albo bijatyka komputerowa. Albo jakiś kapitan planeta. To jest właśnie poziom myślenia Pana Brannona Bragi. Przerażające jest tylko, że facet robi ze Star Treka kolejne żółwie ninja, a Ty jesteś kolejną osobą, która tego broni powołując się na Gorna.
1. Nie mówiłem, że TOS nie ma mielizn, mówiłem, że wolę go od TNG, tak prywatnie, bez próby przekonywania, że jest lepszy od TNG. Każdy Trek ma mielizny, zresztą pewnie nie powstał serial, który by ich nie miał.
2. Epizod z Gornem stał się kultowy właśnie z powodu jego "głupoty". A, jak sam piszesz, Gorn nie był do końca "głupim" pomysłem, co potwierdza moje słowa, że zdecydowana większość odc. TOS stara się wykraczać, i zwykle z powodzeniem, poza czysto rozrywkowe doświadczenie. Ja, w kwestii gadów, pisałem o tym, że czasem miło jest zobaczyć istotę, która nie jest ssakiem, a która jest inteligentna, a nie żeby bronić ENT. Również pisałem by pokazać, iż nie uważam, że ponowne wykorzystanie gadów jest złym pomysłem, uważam natomiast, że wykonanie tego pomysłu było złe (tłumacząc na język antyENTowski: uważam, że ENT zepsuł coś, co w rękach kogoś innego niż Braga mogło się powieść).
3. TNG wyjaśnił w "The Chase" kwestię humanoidów, więc nie czepiam się ich ze względu na jakąkolwiek nielogiczność wewnątrz serii, tylko ze względu na wprowadzaną przez to monotonię, rażącą mnie w VOY.
4. I najważniejsze: gdzie ja bronię ENT? Sam nie lubię Bragi. Pisałem przecież, że poza TOS, TNG i DS9 (głównie ze względu na załogę) nie przepadam za innymi seriami. Sam też nie uważam ENT za serial wart tytułu, który mu nadano. Co więcej, sam napisałem w poprzednich postach, na które odpowiadasz, że ENT jest prostacki, że jest kilka poziomów poniżej jakiegokolwiek innego Treka, że nie potrafi udźwignąć nawet lekko ambitniejszych pomysłów, że ma błedy w continuity, że nie znoszę obrazowania Vulcan w tym serialu. To napisałem powyżej, mogę do tego dorzucić inne zarzuty, ale jeśli do tej pory nie zauważyłeś, że NIE LUBIĘ ENT i NIE UWAŻAM GO ZA DOBRY SERIAL W UNIWERSUM ST i GO MOCNO KRYTYKUJĘ, to już chyba żadne moje słowa tego nie zmienią (wiem, że na początku napisałem, że ma przebłyski, bo uważam, że ma kilka, ale to nie znaczy, że jestem jego fanem, nawet w najgorszym filmie/serialu da się zwykle znaleźć pewne zalety).
Napisałem też, nie dosłownie, jak Ty, że uważam za najlepsze odcinki m.in. te, które przeciwstawiają się stereotypom, tzn., że jeśli brzydki, silikonowy stwór w "Devil in the Dark" (TOS) okazuje się być wrażliwą istotą, to uważam to za świetne posunięcie, a jeśli źli są źli, bo są brzydcy (czy dlatego, że są gadami), to tego już nie lubię - ujmując to bardzo prosto.
Jeszcze nigdy nie miałem takiej polemiki z kimś, z czyim zdaniem się zgadzam.
Całe to zamieszanie wynika z tego, że moim zdaniem czasem nie dostrzegasz sedna (a zatem głębi głupoty) pewnych wad i nie potrzebnie próbujesz je relatywizować.
2.. Gorn był doszczętnie głupim pomysłem. Niegłupia była koncepcja do której go użyto, która jednak mogła się obyć bez niego. Chodzi o problem tego jak czasem proste skojarzenia narzucają nam osąd, który może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Jak jesteśmy skłonni myśleć schematami. Jak nasze reakcje określa po części biologia.
3. To wytłumaczenie samo w sobie było niedorzeczne. Ewolucja nie zachodzi w danym kierunku dlatego, że jakiś pierwotny mikroorganizm ma coś wpisane w DNA. Zachodzi w kierunku nadanym przez środowisko. Humanoidy mogą być w kosmosie powszechne, jeśli założyć, że środowisko lądowe niemal zawsze promuje taką postawę. Można też założyć, że pewne środowiska np. wodne, uniemożliwiają przekroczenie pewnego poziomu intelektualnego rozwoju. Np. przez swoją monotonię.
4. Uważasz, że koncept Bragi można by sensownie sprzedać. W jakiej formie? Gad nie może wyewoluować na innej planecie. Może wyewoluować tam coś jakoś podobnego. Nigdy nie będzie to jednak ściśle gad. Ewolucja zależy w dużej mierze od przypadku. Zresztą, nie będę się tu kłócił. Pozostańmy przy tym, że w wykonaniu Bragi jest to kosmiczna kpina ze Star Treka.
Na koniec: owszem, humanoidalność kolejnych ras jest nużąca. Z drugiej strony, Star Trek nie mógłby pozostać tym samym przy innej koncepcji. Żeby przedstawić coś takiego sensownie i dobrze, musiałby pójść w kierunku hard science fiction. Ja tam z chęcią bym takiego Treka zobaczył. Jednak nie każdy lubi hard sci-fi.
Rozwinę pewne punkty:
2. Zauważ np. jak człowiek reaguje na brzydotę, a w szczególności poważne oszpecenie (np. deformację ciała). W przypadkach skrajnych jest to wręcz reakcja lękowa, mniej skrajnych dyskomfort, ale nawet w bardzo lekkich przypadkach (np. gruba dziewczyna) bywa, że następuje pewne odrzucenie. Takie osoby są mniej lubiane - np. w szkole. Wydaje się, że ma to podłoże ewolucyjne. Jeśli ktoś jest zdeformowany, to całkiem możliwe, że z powodu choroby. Choroba może być zakaźna. Korzystna jest więc dla przetrwania reakcja odrzucenia, uniku, stronienia.
3. Jak zachodzi w uproszczeniu ewolucja? Następuje mutacja, czyli losowa zmiana w genotypie. Ta zmiana przejawia się w fenotypie np. ktoś lepiej widzi w nocy. W środowisku cały czas działa selekcja względem pewnych cech. Np. jeśli taki stwór żyje na planecie, która - jak nasz księżyc do Ziemi - jest do swojego słońca zwrócona stale jedną stroną, a więc cała półkula jest tam pogrążona w mroku, to będzie zachodziła bardzo silna selekcja pozytywna dla genu, który poprawia widzenie w nocy. Posiadacz takiego genu będzie mógł dokonać ekspansji na tę ciemną półkulę, tam znajdzie niedostępny innym pokarm, będzie miał większą szansę rozmnożenia się itp. Natomiast załóżmy, że istnieje planeta na której cały czas jest jasno. Na takiej planecie ta mutacja będzie zupełnie obojętna. Nie będzie ani selekcji pozytywnej, ani negatywnej tego genu.
Teraz wyobraźmy sobie środowisko całkowicie "sterylne", np. płaszczyznę i żyjące na niej dwuwymiarowe kropki. Ta płaszczyzna jest nieskończona, pokarm jest stale odnawialny i równomiernie rozłożony itp. Jaka tu będzie zachodziła ewolucja? Otóż właściwie żadna. Pewnie jakby pojawiła się mutacja zwiększająca szybkość rozrodczą, to osobniki tego typu zdominowałyby ilościowo populację kropek, ale tamte by nie zginęły, były tylko mniej liczne. Jeśli jednak założymy, że płaszczyzna jest skończona, to pojawia się problem. Kończy się miejsce. Zasoby są ograniczone (chociaż nadal odnawialne, to w danym momencie czasu ograniczone ilościowo). Może wtedy mutacja, która pozwala się żywić innymi kropkami zdobyłaby swoją szansę. To z kolei powodowałoby, że mutacje dające jakąś ochronę byłyby korzystne. Ewolucja ruszyłaby z kopyta. Podobnie gdyby nasze kropki rozmnażały się płciowo. Wtedy korzyścią byłaby umiejętność walki o samice, czy też samic o samce itd. Co budowałoby nowe poziomy korzyści i wad.
Piszę o tym w kontekście tego jak "jakość" środowiska, jego zróżnicowanie, wpływa na mechanikę procesu ewolucyjnego. Stąd można pytać, czy środowisko wodne może wykształcić organizm inteligentny przynajmniej na poziomie człowieka. Zdaje się, że w tym środowisku korzyści dla perspektywy rozwoju daje życie w stadzie i wymuszone przez nie interakcje, które mogą się rozwijać, budować nowe poziomy na wsześniejszych (np. delfiny), ale także bywa że specyficzna, złożona budowa ciała, która pozwala na rozwój złożonej manipulacji otoczeniem (np. ośmiornice)
2. Ogólnie się zgadzam.
3. Ewolucja. Wiem, jak zachodzi i wiem, że środowisko odgrywa decydującą rolę. Ale to jest Star Trek, a nie dokument czy hard sci-fi. ST często nie przestrzega naukowych zasad i bardzo często zmusza widzów do zawieszenia niewiary. Nie pochwalam tego, ani nie krytykuję, po prostu stwierdzam fakt. Odc. TNG spróbował wytłumaczyć mnogość humanoidalnych ras i dobrze, że to uczynił. O ile pamiętam, to chodziło tam o ogólny wygląd, który był genetycznie zapisany (jedna głowa, dwie ręce i dwie nogi), umiejętności mentalne i, do pewnego stopnie, fizyczne (siła, ilość organów etc.) rozwijały się osobno na każdej planecie. Wiem, że to nie jest rzeczywiste, ale ST często nie jest rzeczywisty. Tę myśl można najwyżej zaakceptować metaforycznie, przynajmniej ja mogę, jeśli uzna się ją za przedłużenie motywu budowania jedności z różnych ras. Ale to tak jak z Gornem, niegłupia koncepcja, ale można ją zaprezentować zdecydowanie lepiej. Pod względem biologicznego rozwoju masz oczywiście zupełną rację, istnieje nikłe prawdopodobieństwo, że te same grupy zwierząt istnieją na innych planetach. Jeśli chodzi o ewolucję, to i tak tragiczny "Threshold" w VOY pobił wszelkie rekordy głupoty.
Dygresja: W TNG (w "Genesis" chyba) było powiedziane, że Betazoidzi wyewoluowali z płazów (czy z gadów), także te ewolucyjne eskapady w Treku są niestety obecne cały czas. Nie pochwalam ich, gdyż nie są w moim odczuciu dobrymi pomysłami i rażą brakiem wyobraźni, gdyż wszystkie dominujące rasy w Treku w gruncie rzeczy bazują na ludzkiej ewolucji, niezależnie czy życie jest wodne czy są to istoty złożone z energii.
4. "Pozostańmy przy tym, że w wykonaniu Bragi jest to kosmiczna kpina ze Star Treka. " - najzupełniej się zgadzam. Kwestie istnienia gadów w kosmosie poruszyłem wyżej.
5. I tak, również chciałbym zobaczyć ST w wersji hard sci-fi, ale wątpię by to kiedyś nastąpiło. ST zawsze pozostanie kinem, które dość luźno traktuje naukę czy w kwestii biologii czy fizyki. Ostatnio niestety jes z tym coraz gorzej i pewnie nowy Trek będzie już tylko widowiskową papką.
2 (dot. kwestii brzydoty). Całkowicie się zgadzam, ale co się stanie jeśli napotkamy kosmitę, który będzie, wg naszego kanonu piękna, szpetny? Będziemy musieli jakoś zaakceptować go. Nawet ludzie, osoby oszpecone nie są przecież zawsze dla nas zagrożeniem. O ile więc, rozumiem kwestię odczuć względem brzydoty i całkowicie zgadzam się z Twoim wyjaśnieniem, to uważam, że nauka przezwyciężenia własnego obrzydzenia względem innych jest potrzebna i to stanowi rdzeń, m.in., wspominanego przeze mnie często odc. Jest to krok ku bardziej humanitarnemu człowieczeństwu, a o to chyba, m.in., chodziło Roddenberry'emu.
Miło, że wspominasz parę epizodów.
Otóż kto był autorem TNG: Genesis? Brannon Braga!
Kto był autorem VOY:Threshold? Historię przypisuje się De Luce'e, ale o to co na ten temat mówi nie kto inny jak... Brannon Braga:
"I wrote the episode, or at least the teleplay [....] And... it had some good intentions behind it. It had a good premise, breaking the warp ten barrier. I don't know where this whole 'de-evolving into a lizard' thing came from [....] I think I was trying to make a statement about evolution not necessarily being evolving toward higher organisms, that evolution may also be a de-evolution. You know, we kind of take it for granted that evolution means bigger brains, more technology, you know, more refined civilization. When in fact, for all we know, we're evolving back toward a more primordial state. Ultimately, who can predict?"
Kto odpowiadał za ENTka w którym mamy gady, ptaki, ssaki, walenie itd.? Brannon Braga! Ten człowiek jest chory :)
Sorry, nie mogłem się powstrzymać.
VOYa cenię znacznie, znacznie wyżej, niż ENTka. Mimo swoich wad miał naprawdę ciekawe momenty. Sam EMH robi z tego serialu wartość. Ciekawa jest też Seven.
Wspomniałem te epizody jako przykłady ewolucyjnych głupot, szczerze mówiąc nie pamiętałem nawet, że Braga stworzył "Genesis". Nie jestem bynajmniej zaskoczony, choć przywołany przez Ciebie fragment jego wypowiedzi pamiętam, że czytałem, jak oglądałem TNG po raz pierwszy.
VOY - Seven mnie irytowała natomiast. Nie jako sama postać, lecz sposób, w jaki autorzy nachalnie ją wpychali, podczas, gdy np. Tuvok nie miał nic ciekawego do roboty. Przynajmniej w takim "Tsunkatse" mógłby się pokazać, skoro zawsze się mówi o jego umiejętnościach walki wręcz, a zamiast tego były bodaj dwa pod rząd epizody z Seven. Nie mówiąc już, że zwykle jego rola ogranicza się do stwierdzania oczywistości. Skoro o 7 of 9, to wspomnę, że jestem też zawiedziony ogólnym potraktowaniem Borg w ST. Sądzę, że pozostanie przy idei beznamiętnego kolektywu byłoby lepszym pomysłem niż stopniowe dodawanie im ludzkich cech i umieszczanie królowej, zachowującej się skrajnie emocjonalnie (co, oczywiście, zaczęło następować od momentu pojawienia się Hugh w TNG). Także Kes jest w VOY traktowana po macoszemu. Wiele się mówi o jej umiejętnościach, a gdy w końcu się rozwijają, to tylko po to by usunąć ją z serialu. Twórcy wyraźnie nie mieli pomysłu na rozwój tej postaci. Ponadto irytuje mnie pretekstowość wielu scenariuszy (np. odnalezienie Talaxian, po to, by Neelix miał gdzie zostać, co jest sztucznym fabularnym chwytem), która jest częstsza niż w poprzednich seriach (dygresja: pamiętam, że skrajnie irytowało mnie rownież nagły nawrót psychicznych problemów Garaka w DS9 po to tylko, by Ezri mogła pokazać się) oraz nieprzygotowany odpowiednio finał.
O podejściu wspomnianego Pana (i jego kolegi) do sposobu tworzenia serialu i Treka w ogóle, możesz sobie zresztą poczytać. Wpisz w googlu:
lcarscom moore
Nie wiem czy Ci to wyskoczy jako pierwszy link, mi wyskoczyło. Wywiad z Panem Moorem, jednym z ciekawszych scenarzystów Star Treka, który nie zaprzedał ducha serii swojemu widzimisię. Panowie o jakich pisze odpowiadają za ENTka.
Podtrzymuję swoją opinię. Enterprise to policzek dla innych Treków. VOY ma sporo na sumieniu, ale to co widzimy w Enterprise potrafi wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej cierpliwego człowieka.
Kompletny brak szacunku do kanonu, pomysły fabularne które prędzej pasowałyby do japońskiej godzilli czy komiksów o superbohaterach, niż do inteligentnego science fiction, jakim - mimo swoich wad - był wcześniej Star Trek, słabe, mało inteligentne dialogi, odejście od refleksji etycznej, egzystencjalnej, filozoficznej, kosmiczna niedorzeczność jednych z głównych wątków (Star Trek nigdy nie wytworzył spójnej koncepcji podróży w czasie; o ile nie przeszkadzało to zbytnio, kiedy rzecz dotyczyła epizodów, o tyle uczynienie z tego jednej z osi fabuły, to czysta głupota).
Zaczęło się poprawiać pod koniec. To z całą pewnością nie wystarcza, żeby nazwać ten serial dobrym.