Rżnięcie własnej siostry, medytacje w błocie, mroczna muzyczka, i schizofrenia głównego bohatera który w głębi duszy wciąż przeżywa konflikt z ojcem któremu ma za złe to jak potraktował jego matkę. To nie może nie być popularne! Śmiały heros w którego wciela się Tom Hardy jest przepełniony smutkiem i głupotą, wciąż wspomina to co robił niewolnikom na statku, zamiast wykorzystać swoje możliwości do tego by być pozytywnym bohaterem struga kozaka żeby pomoczyć genitalia w cipce siostry i zawalczyć o władzę. Można powiedzieć, że jest ofiarą samego siebie i nie może wyjść z dołka który sam sobie wykopał. Ale klimat ciekawy tylko czasami chce się bełtać jak się obserwuje jego postawę i to jak ochoczo używa siły.