flaki z olejem,
totalny brak rozwoju akcji,
nieustannie te same problemy emocjonalne bohaterów,
drętwota postaci,
mierne dialogi,
trzy scenerie na krzyż (farma, las, opuszczone miasteczko),
odejście od komiksowego pierwowzoru,
zwolnienie Darabonta,
obcięcie budżetu...
Cóż, równia pochyła. I tylko uwielbiona przeze mnie tematyka zombie i nadzieja na to, że w końcu ruszą się z tej farmy (Drugi sezon toż to niemal "Domek na prerii") sprawia, że wciąż na nowo daję mu szanse.
Serial miał zawał na samym początku drugiego sezonu i prawie zdechł, przyszedł nowy lekarz i go trochę odratował. Teraz pacjent zaczął przynajmniej sam chodzić do kibla.
Moim zdaniem świetny motyw, stworzony w komiksie, został spier%olony przez nieudaczników i głąbów, którzy robią ten serial. Gdyby nie to, że po prostu oglądam wszystko, co tylko jest o zombiakach (a nie ma tego wiele), to pewnie dawno bym go sobie odpuścił.
Aj tam czepiasz sie :) Mi sie osobiscie pierwsza polowa sezonu drugiego nie podobala, druga polowa byla nawet przyjemna do ogladania, a gdy juz ta druga polowe obejrzalem to sobie od nowa przelecialem poczatek 2 sezonu i znajac dalsze losy jakos lepiej mi sie to ogladalo.
Twardy z Ciebie zawodnik... Pociągniemy to siłą rozpędu do końca, ale drugi raz obejrzę to po swym trupie :)
Nieustannie te same problemy emocjonalne bohaterów? Przepraszam bardzo, to w swoim życiu masz co rusz nowy problem emocjonalny? To ci bardzo współczuję, musisz być wykończony.