Wygląda, że najsłynniejszy zipperhead walczący z zombie jednak wyżył. Nie wiem jak mógł wyjść cało z tej opresji, skoro pełno ludzi w tym serialu zostało pożartych lub nadgryzionych przez zdechlaków w dużo mniej poważnych, a co za tym idzie kuriozalnych (jak choćby w ostatnim odcinku diabetyczka, imienia nie pomnę) sytuacjach. Wystarczyło się tylko zbliżyć do podstępnego zombiaka, a ten, niczym rotwailer, skakał skutecznie do gardła, pleców, przedramion i co tam jeszcze. A tutaj proszę, Glenn zatańczył pogo z umarlakami i nawet żaden się nie skusił.
Nie wiem czy słyszałeś, krótkie "Help" na końcu odcinka przez radyjo. Moim zdaniem to był głos dobrotliwego żółtka. Zresztą są ploty tutej krążące, że wciąż dycha.