Po pierwszym świetnym odcinku jestem zszokowany jak można z dramatu psychologicznego z elementami akcji, przejść do rzewnego melodramatu, z całkowitym brakiem akcji. Scenarzysta chyba zaczął brać przykład z tych od M jak Miłość, bo przeciąganie przez kilka odcinków motywów, nudnych jak flaki w oleju jest totalną klapą.
No chyba żartujesz... Przecież w tym odcinku nie ma kompletnie nic nowego. Te same rozmowy Ricka z Lori co w odcinku nr 2, ci w tym kamperze siedzą i pilnują, gadają też w kółko o tym co już wcześniej było wielokrotnie omawiane. Lubie ten serial i będę go oglądał dalej, ale mogliby jednak troche więcej akcji w to wrzucić, albo przynajmniej ciekawsze dialogi, a nie tylko gadka szmatka o biednym synku który przez 3 odcinki leży na łóżku niby ledwo żywy.