Ogólnie to troszke nudno było, ale końcówka naprawde mocna. Zapowiadają się naprawde ciekawe 3 kolejne epizody. Lori wyszła z twarzą z tego wszystkiego. Shane będzie szalał. Merl pewnie będzie jeszcze większym skurwielem. I Daryl, strasznie podoba mi się ta postać, ale to pewnie głownie zasługa aktora, który go gra.
zgadzam się - odcinek nudny, zbyt dużo niepotrzebnych scen, mało treści - jedynie końcówka ciekawa.
Ogółem serial ciekawy, jednak 3 kolejne epizody powinny zwiększych tempo akcji bo jak narazie ogółem max 6/10
Sami jesteście nudni... Nie oczekujcie po tym serialu nieustannej walki z zombie... Widać, że zmierza w tym samym kierunku co komiks - więcej dramatu, mniej horroru, co moim zdaniem wyjdzie tylko na dobre. Rzygać mi się chce na te wszystkie filmy o zombie, w których bohaterowie tylko i wyłącznie walczą z umarłymi, a na koniec 2 przeżywa... The Walking Dead ma za zadanie pokazać relacje między ludźmi w sytuacjach krytycznych i jak na razie świetnie się z tego twórcy wywiązują. Obejrzałem dzisiaj 3 odcinek i naprawdę jestem pod wrażeniem. Żałowałem, że trwał 'tylko' 45 min, czego nie mogę powiedzieć np o nowych odcinkach Dextera (wczorajszy przynudzał niemiłosiernie). Poczekajcie do końca sezonu, to wam szczeny opadną, bo pomimo tego, że serial odstaje nieco od komiksowego pierwowzoru, to jednak każdy fan rysunkowych przygód Rick'a i spółki wie jak się 1 sezon skończy...
Ludzie, nie zombie!
Z każdym kolejnym odcinkiem jest coraz lepiej. Zombie stanowią tło, tak jak było w komiksie, a na pierwszym planie są relacje między postaciami i to mi się najbardziej podoba. Jest świetnie.
Jak dla mnie odcinek trzymał poziom i wcale nie przynudzał.No i ta klimatyczna muzyka pod koniec odcinka zaaajebista coś w stylu Silent Hill i 28 dni póżniej :)
a ja niestety sie zawiodlem na tym odzcinku :( spodziewalem sie wiekszej dawki emocji a tu zasuneli takiego emocjonalnego zapychacza. Coż mam nadzieje ze to taki jeden bedzie tylko bo do konca zostalo tylko 3 odcinki :D wiec miejmy nadzieje ze next ruszy z kopyta :D
Chyba cię rozczaruję, ale... The Walking Dead (komiks) to właśnie historia o ludziach. Zombie robią tylko za tło.
Super... historie o ludziach są w Modzie na Sukces. Nie twierdze ze ma byc jadka i tylko to ale ten odcinek potężnie kuleje. Nie czytalem komiksu i nie bede bo mnie nie ciekawi (jak z tego co slyszalem to komiks od 7 lat jest wydawany wiec helloo?? ale co mozna w nim rysowac jak nie historie ludzi inaczej temat by sie wyczerpal po roku) ale serial to ma byc rozrywka szczegolnie o takiej tematyce a nie mydlenie o zabawie z dzieckiem. Odcinek nie byl zly 7/10 jak dla mnie bo predzej czy pozniej musialo nastąpić ckliwe spotkanie calej rodzinki, ale mam nadzieje ze to byl celowy spowalniacz przed ostrą rozgrywką fabuły
A ja dodam, że podczas sceny gdy Rick spotyka się ze swoją żoną i synem nawet się wzruszyłem:)
Łezka mi się w oku zakręciła, aż mi się głupio zrobiło.
Mnie wkurza tylko to czekanie na kolejny odcinek ale o to chyba w serialach chodzi uważam, że cel twórców został osiągnięty.
Hmmm jestem nieco konserwatywny, więc ze stwierdzeniem, że Lori wyszła z twarzą całkowicie się nie zgadzam. Wyjechała na gościa z gębą tak, jakby on ją zmusił do seksu. A wiemy, że tak nie było, po prostu ją chyba swędziało. W miesiąc po śmierci męża... "Wyszła z tego" w sposób najgorszy z możliwych.
No właśnie nie do końca. Była przekonana o śmierci męża, sama z dzieckiem, w tym momencie zjawił się Shane grający rolę obrońcy i przywódcy grupy ocalonych, zaczął pocieszać i w chwili słabości Lori mu uległa (w komiksie tylko raz, tu jak wiemy więcej razy). Nie tłumaczyłbym więc tego "swędzeniem". Choć faktem jest, że serialowa Lori jest zdecydowanie bardziej przedstawiona na "sucz" niż w komiksie.
zgadzam sie calkowicie z Tanatosem. tutaj liczy sie przedewszystkim atmosfera i napiecie ktore buduje caly fundament filmu. wiecej relacji miedzy -ludzkich,tego jak w takiej sytuacji sa w stanie sobie radzic a mniej bezsensownej napierdalanki i horroru,oczywiscie i to jest caly czas wplecione w scenariusz ale wszystko wydaje sie byc stonowane i wywazone,mi z odcinka na odcinek podoba sie coraz bardziej. na co czekalem w filmach o zombie to wlasnie o powoli budowane napiecie i KLIMAT ktorego takim filmom zawsze brakowalo.
Coś dużo tych chwil słabości Lori miała. I samotność nie usprawiedliwia tego, że w naszym kręgu kulturowym puszczanie się miesiąc po śmierci męża nie jest odbierane dobrze. Wydaje mi się, że seks nie jest jedyną możliwą formą pocieszenia... A to zrobienie awantury Shanowi, jako akt umycia rąk może spowodować jedynie śmiech na sali.
Pieprzenie do potęgi, jaki masz krąg kulturowy w obliczu totalnej apokalipsy.... jedyne co się liczy to przeżyć i nieważne czy było się policjantem ,biznesmenem czy księdzem czy prostytutką wszyscy nagle stali się równi.
Lori wiedziała ,że silny mężczyzna przy boku to wielka ochrona dla jej syna...Poza tym myślała ,ze mąż nie zyje i zabawy w konwenanse gdy można być pożartym żywcem przez zombi można sobie odpuścić...
W komiksie dużo miejsca poświęcili na pokazanie, że WSZYSTKIE stare zasady diabli wzięli, jak zombie zaczęły kąsać, więc oceny kto się bardziej puszcza lepiej zostawić na czas, gdy i w serialu ten wątek pociągną. Jeżeli wprowadzą wszystkie postaci z komiksu i podobnie rozegrają fabułę, to jeszcze będzie można niejeden raz dyskutować kto się z kim i dlaczego puszcza. A teraz to taki pie******e o d***e Maryny.
Rex pieprzenie do potęgi chyba weszło ci w krew. Czemu tam wszyscy ze wszystkimi sobie nie spółkują? Czemu nie biegają nago, czemu piorą ubrania? Wszak oni chcą starego świata, tego "kręgu kulturowego", który był wcześniej. dbrzost idąc Twoim tokiem myślenia wszelakie opinie należy wyrażać po wyemitowaniu wszystkich odcinków serialu? Ludzie wyrażają oponie na podstawie tego co widzieli w serialu, nie zaś na podstawie komiksu. Jeśli chcesz o wersji papierowej pogadać na pewno znajdziesz odpowiednie forum, ew. temat na tym, który zajmuje się zgodnością w adaptacji.
dokladnie tak ;) Lori wyszla z twarzą ale chyba sama dla siebie. Jest takie jedno świete powiedzenie Kiedy Su** nie chce to i pies nie weźmie.
no niewiem czy miesiac.. gosc obudzil sie chyba tydzien po calej sytuacji z epidemia. co widac po kwiatach i jego zaroscie. gdyby to byl miesiac, typ mialby porzadna brode i umarlby z glodu,na samej kroplowce nikt nie wyzyje,pozniej szeryfek dzialal bezposrednio i dotarl do obozowiska chyba 2 dni po wyjsciu ze szpitala. takze wyglada na to ze puscila sie juz tydzien po jego rzekomej smierci. kurewka z niej i tyle. haha
Niestety Scherlocku mylisz się. Fakt że ma mały zarost i jest w miare wyżywiony to nic innego jak opieka ktora miał przez większą cześć miesiąca od rozpoczęcia epidemii. Jak widać w pierwszym odcinku jego skrzydło pewnie przez ok 3-4 tygodnie broniło się przed zombiakami, jednak w koncu musieli sie wycofać i niestety go zostawić.
Nie wiemy jednak, od kiedy żona sądziła, że on nie żyje. I nie zmienia to faktu, że chyba Lori zamiast brać albumy mogła wziąć wibrator.
Z tego, co mówią Lori i Rick do siebie, wynika że praktycznie się rozstawali. Nie była taką idealną żonką przed postrzałem, bo to nie było idealne małżeństwo, właściwie to go już nie było.
Właściwie, to chyba jednak się mylisz. Specjalnie zabierała albumy ze wspólnymi zdjęciami, bo nie było ich małżeństwa? Przypomnij sobie co powiedział Rick, gdy został postrzelony (a raczej trafiony).
Oj chyba się nie mylę.
W rozmowie w radiowozie z Shanem Rick mówi o Loric oś takiego: " Tego ranka powiedziała do mnie: Ty chyba w ogóle o nas nie myślisz", i Rick ma jej za złe, że zrobiła to przy Carlu. Przed tym fragmentem cały kawałek o tym jak nie może się z nią dogadać.
Tak więc Rick i Lori przed "zarazą" zombie to małżeństwo, które ma "big issues".
Album ze zdjęciami - Morgan mówi Rickowi, że każda kobieta zabiera albumy ze zdjęciami. To raz.
A dwa - w tym albumie były przecież zdjęcia Carla, jej synka.
I trzy - W scenie w namiocie Rick DOKŁADA ich wspólne zdjęcie do albumu.
Chyba jednak mogę mieć rację.
Pokaż mi małżeństwo, które się nie kłóci.
1,2,3-zobacz co jest na okładce albumu, spójrz na zdjęcie u góry po prawej na stronie, na której Rick dokłada zdjęcie. Dziękuję za uwagę.
Poczekajmy na kolejne "reminiscencje małżeńskie" w kolejnych odcinkach.
Może ktoś będzie robił za ich "poradnię małżeńską", bo sporo jeszcze problemów przed nimi ;)
podejrzewam, że jeszcze się czegoś dowiemy o małżeństwie Ricka i Lori sprzed epidemii.
Amerykańscy scenarzyści kochają małżeństwa z problemami i rodziny "reunited".
Miłe zaskoczenie zobaczyć w tym serialu Normana Reedusa.
Co do odcinka, podobała mi się bardzo scena spotkania Ricka, Lori i Carla i mnie samej nie przeszkadza, że serial ma się bardziej skupić na zachowaniach i relacjach ludzi w obliczu takiej katastrofy. Chociaż z drugiej strony dobrze, że się w końcu ruszyli z tego obozowiska, trochę akcji też się przydaje, żeby była równowaga.
Dużo osób ma obiekcje co do zdrady Lori. Powiem szczerze, że mnie samej się to też nie podoba, jednak najłatwiej jest oceniać, samemu czegoś nie przeżywając. Nie zmienia to faktu, że spodziewam się i dla niej i dla Shane'a konsekwencji, biorąc pod uwagę, to co twórcy podkreślali od początku, że nie warto się przywiązywać do nikogo, bo w następnym odcinku może się stać karmą dla głodnych zombie.
P.S. doman94, Twój komentarz trafia w sedno :-)
P.S. 2 Nie mogę się doczekać następnego odcinka i tego, jak rozwiną wątek ucieczki z dachu Merle'a. Chciałabym, żeby to pokazali, może nie tyle obcinanie sobie dłoni, ale jak stamtąd uciekł i gdzie się podziały zombie, próbujące sforsować drzwi z kłódką. Może po prostu sobie poszły, gdy zobaczyły, że tamtego już nie ma...
Mnie najbardziej interesuje jak ta obcięta ręka wpłynie na jego zachowanie. Samo jego zostawienie pewnie nieźle go wkurwilo ale gdyby przyszli go uratowac to moze by sie jakos uspokoil i bylby troche wdzieczny. A tak, mamy wielka niewiadoma, jednak cos czuje ze bedzie z nim sporo klopotow i ktos zginie.
Z kwestii technicznych strasznie mnie wkurzało, że w komiksie NIGDY nie czyszczą broni.
A tu Shane, proszę jak elegancko czyści shotguna kombinowanym wyciorem i szczoteczką do ZĘBÓW. Aż mi się łezka zakręciła, bo prawda co do tego, do czego tak na prawdę służy szczoteczka do zębów, to pierwsza prawda objawiona uczona w woju. Nie mogę już pisać ze wzruszenia... ;)
Jak narazie najmniej dynamiczny odcinek skupiajacy sie bardziej na relacjach ludzi z obozu niz na walce z zombi. Mysle, ze ten odcinek mial nam przyblizyc postacie jakie sa w obozie. Generalnie nudny, nawet bardzo nudny epizod. Musze przyznac ze swietnie zrobiona scena gdy Rick spotyka zone i syna. No i ostatnie sekundy odcinka wymiotly. Zacznie sie dziac.
Mam nadzieję,że bracia Merle dadzą czadu, bo po ich zachowaniu widać ,że lubią być trochę "impulsywni";)))
Odcinek 3 trochę przegadany ale myślę że nie był zły, no i najważniejsze Rick odnalazł rodzinkę :D
końcówka masakra piła 10 :) Merle Dixon odciął se rękę by uciec przed hordą zombiaków, ale pytanie jak to możliwe ze go nie ma, tylko rączka leży, skoczył z dachu czy co, trochę zagadkowe , mam nadzieje ze to wyjaśnią później :)
Muzyka pod koniec odcinka bardzo dobra ale kto ma wrażenie ze jest to trochę zmieniony kawałek z 28 days later Johna Murphy'ego - In The House, In A Heartbeat ? :)
Niby fajnie to wszystko wygląda, ale te relacje że tak powiem międzyludzkie troche zbyt prostacko są przedstawione. Shane puknął żone Ricka, bo sam myślał że on nie żyje, teraz wielka tajemnica. Taki wątek rodzinny to już jest tak obryty w setkach filmów i seriali że nie wiem, gdyby w tle nie było tych zombiaków i klimatu postapokalipsy to liczba widzów spadłaby o połowe.
Jest też i zły skin który ma wszystko gdzieś i nie lubi czarnych, a teraz jak sobie obciął łape to już nie lubi wszystkich do kwadratu (oprócz swojego brata oczywiście). Swoją drogą ciekawe, że jak oni na dachu byli w 5 czy 6 osób to się 2h zastanawiali jak stamtąd zwiać, a tu prosze Merle sobie łape odciął i znalazł inną drogę niż te drzwi i z 1 dłonią dał rade.
Mówie oczywiście o tym co było do tej pory ;) Mam nadzieje że się jednak troche rozkręci.