Cześć. Zastanawia mnie jeden fakt. W USA mieszka około 320mln ludzi. W każdym odcinku ginie ich z rąk bohaterów kilkudziesięciu-dajmy na to 50. Czy nie jest możliwy scenariusz że po prostu wyeliminuje się epidemię poprzez wybicie ich? Jasne, po śmierci każdy zmieni się w szwędacza ale ich liczba w świecie bardzo się zmniejsza bo żywych zmieniających się w nich jest niewielu, bo też niewielu przetrwało i niewielu się w nich zmienia bo są zabijani tak,aby nie wrócili. Nawet gdyby z Meksyku i Kanady przeszli do stanów to i tak ci co przeżyli powinni sobie z nimi poradzić. Epidemia trwa już kilka lat i proces wybijania ich następuje poza odcinkami więc to,że podczas kolejnych epizodów pojawia się ich tyle samo jest bezsensowny, zwłaszcza że w pobliżu np. Aleksandrii wielu z nich wyeliminowano a ich przemieszczenia są losowe więc to zbyt proste myślenie, że idą akurat tylko w tamte tereny. Rozumiem, że na potrzeby serialu nic się nie zmieni, ale samo uniwersum mnie mega ciekawi, często rozmyślam nad takimi sprawami. Co wy o tym sądzicie ?
Kiedyś widziałem na YT filmik przygotowany przez fanów TWD gdzie padła ta sama kwestia - czy wyeliminowanie zarazy poprzez wybicie łokerów jest możliwe?
Okazuje się, że niestety nie, ze względu na stały przyrost żywych trupów i malejącą liczbę zdrowych jednostek. Fani wyliczyli, że na jednego żywego człowieka przypada więcej niż tysiąc łokerów.
Fakt, że epidemia trwa kilka lat nie oznacza, że liczba trupów będzie spadać - przeciwnie, jak każda zaraza, w pierwszych latach zbiera ona swoje największe żniwo i nie ma gwarancji, że zasięgi jej działania będą maleć wraz z upływem czasu. Np. w komiksie epidemia trwa już dobre dziesięć lat, a mimo to łokery wciąż potrafią zaleźć za skórę bohaterom.
Wyeliminowanie zarazy na pewno nie - bo zaraza to nie tyle szwendacze co wirus którego ma każdy człowiek i nie potrzeba szwendacza żeby epidemia dalej trwała.
Natomiast ci fani z youtuba nie zwrócili uwagi że zwłoki (nawet chodzące) gniją i z czasem same się rozpadną więc to logiczne że z czasem zombiaków będzie coraz mnie?
Wybijanie walkerów przez ludzi to kropla w morzu.
Każdy człowiek musiałby zabić ich tysiące...
Inną kwestią jest samoistny rozkład szwendaczy na co uwagę zwrócił Negan, za n-lat zwłoki tak przegniją że 90%+ szwendaczy nie będzie już w stanie chodzić.
Więc jak nie wdepniej w leżącego to nic ci nie grozi:)
A pozostałe szwendacze - powstałe później to już malutka ilość, nie stanowiąca żadnego zagrożenia dla zorganizowanej społeczności.
Natomiast w serialu minęło może ze 2 lata? To nie ma szans żeby ich ilość realnie się zmniejszyła tym bardziej że w każdej chwili może tam przywędrować milionowa horda z drugiego końca kraju.
I tak widziałbym koniec serialu - główny bohater Rick umiera a następnie mamy przeskok w czasie o naście lat gdzie widzimy Carla przywódcę w świecie gdzie walkersi już nie stanowią realnego zagrożenia i cywilizacja powoli się odbudowuje.